Zaloguj się, aby obserwować  
A-cis

Literatura SF

1529 postów w tym temacie

Dnia 25.05.2009 o 23:34, pkapis napisał:

Z ciekawości, rozwinąłbyś? Bo akurat "Solaris" czytałem na dniach i nie powiedziałbym
że to jest tak bardzo opowieść o człowieku. /.../


Solaris to jak najbardziej opowieść o człowieku. Masz rację, że występuje tam kontakt z obcą cywilizacją, którą nijak nie idzie zrozumieć- ale to jest właśnie wspaniałe tło, które służy opowieści o człowieku i jego oczekiwaniach. Najważniejszym cytatem to potwierdzającym- zresztą można go chyba też znaleźć na wikipedii- jest:

“Wcale nie chcemy zdobywać kosmosu, chcemy tylko rozszerzyć Ziemię do jego granic.[...] Nie szukamy nikogo oprócz ludzi. Nie potrzeba nam innych światów. Potrzeba nam luster.”


Wprost genialnie pokazuje to reakcję człowieka kiedy napotyka coś zupełnie niezrozumiałego, takiego jak Solaris właśnie.

Ale, że udało mi się znaleźć moją pracę, nie wiem czy w wersji finalnej- ale takową przypomina, więc umieszczam tutaj fragment o Solaris właśnie.

“Solaris” to jedna z najgłośniejszych powieści S.L Jest zaliczana do klasyki gatunku sf.

Opowiada o nieudanym kontakcie z obcą formą inteligencji. Jej główny bohater, Kelvin, przylatuje na stację orbitalną krążącą wokół dziwnej, pokrytej plazmatyczną substancją planety. Lata badań wielu naukowców wykazały, że Solaris jest inteligentnym organizmem. Kelvin zaraz po zejściu na pokład stacji orbitalnej dostaje dziwne i niezrozumiałe ostrzeżenie od cybernetyka Snauta: “Panuj nad sobą. Zachowuj się, jakby... bądź przygotowany na wszystko. To niemożliwe, wiem. Mimo to spróbuj. To jedyna rada. Innej nie znam.” Kelvin nie mógł jeszcze zrozumieć co się dzieje na stacji, ale już następnego dnia, kiedy tylko się obudził- zobaczył obok siebie kobietę. Była to jego żona Harey, która popełniła samobójstwo 10 lat temu, po tym jak pokłóciła się z Kelvinem. Na początku Kelvin nie chciał uwierzyć w to, że widzi Harey siedzącą żywą obok niego, tłumaczył ten fakt snem ale Harey była prawdziwa.

Kolejne wydarzenia fabuły koncentrują się na Solaris i jego wpływie na człowieka. Badania planety trwały od ponad wieku, wydawało się, że Solaris próbuje na swój sposób odpowiadać na testy i próby naukowców. Harey, oraz postacie, które ukazują się pozostałym członkom załogi są właśnie wytworem Solaris- jego próbą kontaktu z człowiekiem. Ocean wydobywa z człowieka wspomnienia. Robi to nieświadomie i nie może wiedzieć jakie znaczenie może mieć owo wspomnienie dla człowieka. W Kelvinie odzywa się żal i poczucie winy za śmierć Harey- jest to więc dla niego bolesne doświadczenie. Problematyka powieści dotyczy człowieka i jego rozwoju. Największą barierą są dla człowieka jego własne możliwości, z pozoru nieograniczone lecz tak naprawdę zamknięte w ludzkim sposobie postrzegania rzeczywistości: “Wcale nie chcemy zdobywać kosmosu, chcemy tylko rozszerzyć Ziemię do jego granic.[...] Nie szukamy nikogo oprócz ludzi. Nie potrzeba nam innych światów. Potrzeba nam luster.” Słowa Snauta udowadniają, że pomimo szeroko rozumianej ekspansji człowieka we wszechświecie, nie potrafi się on dostosować do otaczającej go rzeczywistości. Wszystkie działania podjęte przez człowieka mają na celu jak najbardziej upodobnić otoczenie do tego znanego ludzkości.

“Solaris” jest książką o człowieku i możliwościach jego poznania. Jej treść potwierdza iż słusznym jest stwierdzenie, że S.L to pisarz filozof. W książce autor skupia się na możliwościach umysłu ludzkiego, stawia go w odmiennych od normalnych sytuacjach oraz bada jego zachowanie. Nie daje jasnych odp. Zmusza czytelnika do myślenia. Nie jest to lektura łatwa ale fascynująca. Prób formułowania własnych sądów i tłumaczenia jej treści jest tak dużo jak jej czytelników. Bohater tej powieści nie jest zdobywcą kosmosu, lecz człowiekiem w nim zagubionym szukającym swego miejsca we wszechświecie. /.../

Dnia 25.05.2009 o 23:34, pkapis napisał:

A to nie wiem co za definicja, ja bym się z nią nie zgodził :-) Uważam że spokojnie można
pisać dobrą fantastykę naukową niekoniecznie osadzoną w ziemskiej przyszłości, patrz
Dukaj.


Mi ta definicja też nie odpowiada ale jakąś musiałem wybrać a wiadomo, że poloniści się na rzeczy nie znają a to oni piszą encyklopedie :P

Tak w pełni brzmiała ta definicja:

Scence fiction: jest to proza fantastyczno-naukowa, w której świat przedstawiony umieszczony jest w przyszłości w stosunku do czasu napisania i oparty na wizjach oraz prognozach dotyczących przyszłego rozwoju techniki. Usiłuje dokładnie przedstawić człowieka w świecie nie znanych jeszcze maszyn. Wykorzystuje niekiedy motywy znane innym typom fantastyki (np. podróże na inne planety) wątki baśniowe zastępuje jednak fantazją technicystyczną.

Dnia 25.05.2009 o 23:34, pkapis napisał:

Tak, Diuna ma pewne elementy SF. Cały wątek ekologiczny jest przecież naukowy. Ale ma
też elementy magiczne i takie, które nie są w żaden sposób wytłumaczone, po prostu są.
A to sprawia że nie jest czystą SF jak chociażby historie Verne''a, Lema, Dicka. Jest
gdzieś pomiędzy.


Z tym, że ja do problemu Diuny podszedłem pod kątem: jak nie SF to co? I my wyszło, że to bardziej SF niż fantasy. Chociaż jak teraz sobie przypominam

Spoiler

przejażdżki na czerwiu

to mnie trochę krew zalewa :P

I cały cas pamiętam o tej ewolucji gatunku. Bo to, jak przy każdej ewolucji, nie było tak, że najpierw w sf "jarali" się wynalazkiem a potem nagle wielki przeskok i "jarają" się człowiekiem. Diuna też stawia przecież człowieka (Attrydów) w zupełnie obcym środowisku gdzie musi on zmieżyć się z zupełnie innymi problemami. A wątki religijno-społeczno-kulturowe służą opowieści o człowieku, z tym że tak jak mówisz- nie próbuje się ich w jakiś sposób uzupełniać w samej książce (bo już w dodatkach z pewnością, ale tych nie chciało mi się czytać;)), stąd pewnie wrażenie tego klimatu fantasy. A można jeszcze inaczej- te tematy (religia, wiara, itd.) nie są problemami typowo science-fiction. Znaczy się- to nie są elementy nowe, które kiedyś się pojawią lub będą mogły się pojawić. Także to nie jest np. to nieznane i niepoznawalne Solaris tak jak u Lema.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.05.2009 o 10:10, ThimGrim napisał:

Mi ta definicja też nie odpowiada ale jakąś musiałem wybrać

Ja spotkałem następująca definicję fantastyki (nie wiem czy nie u Dicka) i ona na razie najbardziej mi odpowiada:
"Fantastyka naukowa przedstawia przyszłość, która w oparciu o posiadaną - przez współczesnych autorowi - wiedzę naukową, jest możliwa lub wysoce prawdopodobna, zwłaszcza taką, w której nauka poczyniła postępy w stosunku do obecnej."

Uważam, że akcja powieść SF nie może rozgrywać się wyłącznie w przeszłości, bo ta na ogół jest już zbadana i nie pozostawia wiele miejsca na fantazjowanie na płaszczyźnie naukowej. Jeżeli coś jest niejasne, to tworzy się wtedy co najwyżej hipotezy naukowe.
Nawet taka powieść SF Asimova "Brzydki mały chłopiec", której akcja rozgrywa się w znacznej mierze w przeszłości, musiała rozpocząć się w przyszłości po to, ażeby zaistniał wehikuł czasu, którym można by cofnąć się w przeszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.05.2009 o 10:10, ThimGrim napisał:

Solaris to jak najbardziej opowieść o człowieku. Masz rację, że występuje tam kontakt
z obcą cywilizacją, którą nijak nie idzie zrozumieć- ale to jest właśnie wspaniałe tło,
które służy opowieści o człowieku i jego oczekiwaniach.


Nie wiem czy tło, prędzej bym to nazwał drugim wątkiem. Lem pokazuje przecież, że chociaż zarówno ludzie badają ocean, jak i ocean nas, to porozumienia nie udaje się osiągnąć. Udowadnia, że w niektórych sytuacjach spotkanie z inną cywilizacją może zakończyć się niepowodzeniem. Jak już pisałem to samo pokazuje Jacek Dukaj w "Innych pieśniach", tylko pisze to bardziej wprost. Podobnie jest w cyklu o Enderze Carda, chociaż tam porozumienie udaje się ostatecznie nawiązać, aczkolwiek do całkowitej porażki brakuje niewiele.
Zgadzam się, że jest to też książka o człowieku - chyba każda Lema jest - ale nie jest to IMO jedyny jej wątek.

Dnia 26.05.2009 o 10:10, ThimGrim napisał:

“Wcale nie chcemy zdobywać kosmosu, chcemy tylko rozszerzyć Ziemię do jego granic.[...]
Nie szukamy nikogo oprócz ludzi. Nie potrzeba nam innych światów. Potrzeba nam luster.”


Dnia 26.05.2009 o 10:10, ThimGrim napisał:

Ale, że udało mi się znaleźć moją pracę, nie wiem czy w wersji finalnej- ale takową przypomina,
więc umieszczam tutaj fragment o Solaris właśnie.


[Ciach]
Dzięki, ciekawe. Czasami żałuję, że nie zdawałem nowej matury, w której można znaleźć sobie taki temat i pisać o tym co człowieka naprawdę interesuje.

Dnia 26.05.2009 o 10:10, ThimGrim napisał:

Scence fiction: jest to proza fantastyczno-naukowa, w której świat przedstawiony umieszczony
jest w przyszłości w stosunku do czasu napisania i oparty na wizjach oraz prognozach
dotyczących przyszłego rozwoju techniki. Usiłuje dokładnie przedstawić człowieka w świecie
nie znanych jeszcze maszyn. Wykorzystuje niekiedy motywy znane innym typom fantastyki
(np. podróże na inne planety) wątki baśniowe zastępuje jednak fantazją technicystyczną.


Mam wrażenie, że to jest definicja archaiczna. Była dobra w czasach Verne''a, ale obecnie się nie sprawdza o tyle, że rozszerzyliśmy znacznie tematykę fantastyki. Choćby porządnie napisane historie alternatywne - że wymienię znowu Dukaja i "Lód" - też uznałbym za sf. W końcu historia to również nauka, a dla mnie najważniejszym wyznacznikiem SF jest podejście. Jeśli ktoś sobie wprowadza elementy ot tak, bo mu pasują, to nie jest to podejście naukowe. Ale jeśli ktoś robi pewne założenia aksjomatyczne a potem logicznie i konsekwentnie rozwija świat przedstawiony powiedziałbym że to właśnie SF.

Dnia 26.05.2009 o 10:10, ThimGrim napisał:

Z tym, że ja do problemu Diuny podszedłem pod kątem: jak nie SF to co? I my wyszło, że
to bardziej SF niż fantasy.


Może bardziej, ale nie czyste. Problem w tym, że prosty klasyczny podział na SF, fantasy i horror już się nie sprawdza. Gatunki się mieszają, czasami jedno zdanie czy akapit może wszystko pozmieniać. Popatrzmy na "Pana lodowego ogrodu" Grzędowicza. Gdyby opuścić parę wątków (badania z ziemi na innej planecie) mielibyśmy bardzo mocne fantasy. Ale tak jak jest pojawiają się już elementy techniczne, dość dobrze napisane naukowo, a w rezultacie dostajemy mix sf i fantasy.

Dnia 26.05.2009 o 10:10, ThimGrim napisał:

gdzie musi on zmieżyć się z zupełnie innymi problemami. A wątki religijno-społeczno-kulturowe
służą opowieści o człowieku, z tym że tak jak mówisz- nie próbuje się ich w jakiś sposób
uzupełniać w samej książce (bo już w dodatkach z pewnością, ale tych nie chciało mi się
czytać;)),


No, ja mówię cały czas o samej Diunie. Jeśłi sięgać po kolejne części, to już w następnej pojawiają się takie elementy magiczne, że Diuna przy tym to poważna fantastyka naukowa :-)

Dnia 26.05.2009 o 10:10, ThimGrim napisał:

stąd pewnie wrażenie tego klimatu fantasy. A można jeszcze inaczej- te tematy
(religia, wiara, itd.) nie są problemami typowo science-fiction. Znaczy się- to nie są
elementy nowe, które kiedyś się pojawią lub będą mogły się pojawić. Także to nie jest
np. to nieznane i niepoznawalne Solaris tak jak u Lema.


Ale Lem nie pisał tylko o nieznanym i niepoznawalnym. Popatrz na moje ulubione opowiadania o Pirksie. Tam nieznanego prawie nie ma, jest człowiek w kosmosie i sporo androidów - dzieł człowieka, całkiem nieźle mu znanych. A mimo to każde z tych opowiadań traktuje o człowieku, o jakichś jego cechach, zachowaniach, nawet jeśli występują u robotów (Ariel). Więc ja jak najbardziej akceptuję wszelkie wątki wiary jako dobrą tematykę dla SF. Ważne dla mnie jest podejście, sposób wykonania. Jeśli np. ktoś napisze powieść w której okaże się, że za 50 lat na Ziemi wszystkie obecnie występujące religie praktycznie wyginą, będą wyznawane jedynie przez garstkę zapaleńców, to uznam to za słabe sf. Ale jeśli ktoś opisze jak do tego dochodzi, wprowadzi jakieś poważne wydarzenia i pokaże w jaki sposób zmienią one podejście ludzi do religii, jeśli będzie się to trzymało kupy, to już będę miał więcej szacunku. Oczywiście można też zrobić powieść osadzoną w dalszej przyszłości z założeniem "religia nie istnieje" jako punktem wyjścia. Wtedy będzie to aksjomat, autor mówi "nie wiem jak do tego doszło, ale zakładam że tak będzie i chcę zobaczyć co się wtedy stanie" i to też może być dobre sf, albo złe sf, albo wcale nie sf w zależności od tego jak będzie pisał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lem... to chyba dzięki niemu nie cierpię SF. Jego świat jest taki... chory. Jak czytasz np. Władce Pierścieni to wczuwasz się w klimat, a te wszystkie SF to...aa, ja tego nigdy nie zrozumiem xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.05.2009 o 14:11, pkapis napisał:

Popatrz na moje ulubione opowiadania o Pirksie./.../ A mimo to każde z tych opowiadań traktuje
o człowieku, o jakichś jego cechach, zachowaniach, nawet jeśli występują u robotów (Ariel).

Popatrz, muszę chyba sobie odkurzyć opowiadania o pilocie Pirxie. Czy może myślałeś o Terminusie, czy ja jednak mam coś z pamięcią?
W którym opowiadaniu występuje ten robot Ariel?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.05.2009 o 17:25, A-cis napisał:

> Popatrz na moje ulubione opowiadania o Pirksie./.../ A mimo to każde z tych opowiadań
Popatrz, muszę chyba sobie odkurzyć opowiadania o pilocie Pirxie. Czy może myślałeś o
Terminusie, czy ja jednak mam coś z pamięcią?
W którym opowiadaniu występuje ten robot Ariel?


Ja mogę mieszać nazwami bo tych robotów było sporo, ale na pewno nie chodzi mi o Terminusa, który wystukiwał zapamiętane wiadomości przekazywane kodem morse''a przez załogę. Miałem na myśli tego, który gdzieś zniknął a Pirx i ktoś jeszcze idą jego śladem. Okazało się, że robot poszedł się wspinać, wybrał za trudny szlak i odpadł od ściany. Pamiętam że bardzo mnie to uderzyło, że robot wykazuje tak ludzką cechę jak chęć zmierzenia się z czymś niebezpiecznym, przetestowania własnych sił i umiejętności nawet ryzykując życie. Aczkolwiek to nie jest jedyne, w którym robot ma jakieś ludzkie cechy - Proces (niesubordynacja, nadmierna wiara we własne umiejętności) czy Terminus właśnie (to może mniej, ale wygląda trochę jak trauma, chociaż ważne jest też zachowanie samego Pirksa). No i genialne są opowiadania bez robotów, jak choćby to z uciekającą plamką na ekranie czy z bazą na księżycu gdzie Pirx zostaje określony jako "Uczciwy i zacny aż do poczciwości".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.05.2009 o 18:15, pkapis napisał:

Miałem na myśli tego, który gdzieś zniknął a Pirx i ktoś jeszcze idą jego śladem. Okazało się,
że robot poszedł się wspinać, wybrał za trudny szlak i odpadł od ściany.

Acha. Przypominam sobie to opowiadanie. Zostawił sprzęt pod skałą i poszedł sam w górę a ludzie zastanawiali się gdzie się mógł podziać :-)
Ale nie pamiętam już jak ten robot się nazywał (a książki nie mam). Być może rzeczywiście Ariel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No i genialne są

Dnia 26.05.2009 o 18:15, pkapis napisał:

opowiadania bez robotów, jak choćby to z uciekającą plamką na ekranie czy z bazą na księżycu
gdzie Pirx zostaje określony jako "Uczciwy i zacny aż do poczciwości".


Ciekawie wygląda proces przechodzenia głównego bohatera i właściwie całego podboju kosmosu , z entuzjazmu do codziennej rutyny.Fajnie to widać w opowiadaniu Ananke , o ile nie pomyliłem tytułu.Chodzi o katastrofę wielkiego statku na Marsie.Na początku opowiadania wyliczane są trudności logistyczne i ekonomiczne przedsięwzięcia polegającego na podboju Czerwonej Planety.Nie ma tam miejsca na przygodę , odkrycia , dreszczyk emocji.I do tego 40 letni Pirx , pozbawiony złudzeń. Za to zmęczony życiem i samotny.Zupełny brak tam miejsca dla bohaterów , jakże częstych w SF.
Co prawda bez robotów w tym opowiadaniu sie nie obeszło , a jeden jest nawet bezpośrednim sprawcą całego zamieszania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.05.2009 o 15:13, Woo-Cash napisał:

Lem... to chyba dzięki niemu nie cierpię SF. Jego świat jest taki... chory. Jak czytasz
np. Władce Pierścieni to wczuwasz się w klimat, a te wszystkie SF to...aa, ja tego nigdy
nie zrozumiem xD

Ja przez ponad dwa... znaczy przez wiele lat miałam traumę po odbiciu się od "Bajek robotów" w szkole. Kiedyś jakimś cudem Ziarenko namówiła mnie na ostrożne podejście do Ijona Tichego i jego dzienników gwiazdowych i... nagle zaskoczyło. Po "Edenie", "Fiasku", "Kongresie futurologicznym" i kilku innych książkach, które mi się spodobały, odważyłam się na lekturę "Opowieści o pilocie Pirxie", spotkanie przeżyłam i nawet miło wspominam, więc może i do tych nieszczęsnych "Bajek" zdecyduję się w końcu zrobić drugie podejście?

pkapis ---> Ta "poczciwość" mam wrażenie strasznie się za Pirxem ciągnęła i miał na jej punkcie pewien kompleks. W sumie to chyba dla nikogo nie byłoby miłe i pożądane, żeby pierwszym określeniem przychodzącym do głowy było "poczciwy"...
Zaś odnośnie do Terminusa to dla mnie to opowiadanie było czymś przecudownym wręcz. Dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni, że takie odkrycie jest punktem wyjścia do dalszych badań, dociekań, sensacyjnych odkryć - typowe 3-minutowe wprowadzenie do dwugodzinnego filmu. Tymczasem u Lema - niespodzianka. Nie odkrycie jest podmiotem, tylko odkrywca. A to zmusza do myślenia, podoba mi się takie łaskotanie czytelnika w mózg ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.05.2009 o 16:17, Meghan_mph napisał:

Ja przez ponad dwa... znaczy przez wiele lat miałam traumę po odbiciu się od "Bajek robotów"
w szkole. Kiedyś jakimś cudem Ziarenko namówiła mnie na ostrożne podejście do Ijona Tichego
i jego dzienników gwiazdowych i... nagle zaskoczyło. Po "Edenie", "Fiasku", "Kongresie
futurologicznym" i kilku innych książkach, które mi się spodobały, odważyłam się na lekturę
"Opowieści o pilocie Pirxie", spotkanie przeżyłam i nawet miło wspominam, więc może i
do tych nieszczęsnych "Bajek" zdecyduję się w końcu zrobić drugie podejście?


A mnie właśnie Dzienniki Gwiazdowe zachęciły do napisania tego negatywnego komentarza na temat SF ;)P
Chodzi o to, ze Lem nie ma jednego "uniwersum". Świat jest chory i fikcyjny. Aż mi nie niedobrze robi ;/

Ja wolę zostać przy średniowiecznych mieczach i kochankach Jaskra( jak nie wiesz kto to, to żałuj ;P)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.05.2009 o 16:17, Meghan_mph napisał:

Ta "poczciwość" mam wrażenie strasznie się za Pirxem ciągnęła i miał na jej punkcie pewien kompleks.

A pamiętasz jak odreagowywał ta "poczciwość"?
Klepnął (lub uszczypnął) siostrę kolegi w pupę :-)
Co sądzisz o tej metodzie? Może lepiej nie nazywać mężczyzn poczciwymi? ;-)

Dnia 27.05.2009 o 16:17, Meghan_mph napisał:

Zaś odnośnie do Terminusa to dla mnie to opowiadanie było czymś przecudownym wręcz.

To było pierwsze opowiadanie Lema jakie przeczytałem. I to było nie w książce tylko w jakimś tygodniku czy miesięczniku pt. (bodajże) Problemy. Zrobiło na mnie duże wrażenie i dotychczas pamiętam okoliczności jego przeczytania :-)
Inne jego powieści tylko ugruntowały to wrażenie. Od tej pory pozostaję nieodmiennie fanem Lema.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zakupiłem dzisiaj książkę Silverberga "Człowiek w labiryncie". Jest to pierwsza książka s-f z którą mam do czynienia i mam nadzieję, że zachęci mnie do sięgania po następne tytuły z tego gatunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Miał ktoś możliwość przeczytania jakiejś pozycji z cyklu:Powieść o czasach ostatecznych Tima LaHaye''a i Jerry''ego B. Jenkinsa?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Powie%C5%9B%C4%87_o_czasach_ostatecznych
Warto sięgać? Opis mnie przyciąga do tych książek, podobno 12 części przetłumaczono na polski. Może już ktoś w tym temacie pisał o tym, niestety nie znalazłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.05.2009 o 20:31, Norman93 napisał:

Zakupiłem dzisiaj książkę Silverberga "Człowiek w labiryncie". Jest to pierwsza książka s-f z którą mam do
czynienia i mam nadzieję, że zachęci mnie do sięgania po następne tytuły z tego gatunku.

"Człowiek w labiryncie" jest uznawana za jedną z najlepszych powieści Silverberga więc nieźle trafiłeś jeśli chodzi o twórczość tego pisarza. Będziesz miał okazję zapoznać się z jego stylem pisania.
Jednak nie jest to powieść reprezentatywna dla całego nurtu SF (zresztą trudno taką powieść wskazać), więc jeżeli Ci się nie spodoba, to się jeszcze nie zniechęcaj, bo dopiero po przeczytaniu przynajmniej kilkunastu książek z różnych stylów będziesz mógł sobie wyrobić jakąś opinię o gatunku oraz czy Ci on będzie leżał :-)

====> Galadin
Ja tej powieści nie czytałem (nawet o niej nigdy nie słyszałem) więc Ci nic tu nie pomogę. W tym wątku o niej też nic nie wspominano, więc po przeczytaniu będziesz miał okazję jako pierwszy coś zasugerować.
A propos. W Biblionetce jest wymienionych kilkanaście pozycji tego tandemu autorów ale "Powieści o czasach ostatecznych" też tam nie ma więc możesz mieć okazję aby ją tam wprowadzić :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Skończony Triumf Endymiona. No i miażdzy, ale mniej od Hyperiona.
Rozwiązanie chyba wszystkich wątków z całej sagi, nawet tych, których sie nie spodziewałem, o czym zaraz wspomnę.

+ Zakończenie! Rozwiązanie wątku z mesjanizmem Enei
+ Wyjaśnienia kilku kwestii (Intruzi, TechnoCentrum, itd.)
+

Spoiler

Pielgrzymi! Kogo jak kogo, ale Kassada i Masteena się nie spodziewałem.


+ Więcej o strukturze Paksu, ale tylko w pierwszej połowie ksiązki, potem wątek się jakby urywa, a akcja skupia się na Raulu.
+ Więcej akcji niż w Endymionie.
+ 912 stron! Piękna cegła.
+ Rozwiązanie wątku Labiryntów, i częściowe Chyżwara

- Znacznie mniej Soyi niż w Endymionie! No nie, to moja ulubiona postać tej dylogii!
-
Spoiler

Brak Sola. No jak już machneli Dure, Kassada i resztę, to i on mógł się na chwilę pojawić.


- Wydanie. No nie no! Ustawcie książkę na półce obok poprzednich części, a zrozumiecie o czym mówię.
- Urwanie wątku Isozakiego w połowie.
- Potraktowanie wątku z Nemes i jej rodzeństwem.
Spoiler

Po co ono było, skoro i tak praktycznie wszystko robiła sama?



9+/10 i tak, a serię będe ubóstwiał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2009 o 13:52, VBone napisał:

> - Wydanie. No nie no! Ustawcie książkę na półce obok poprzednich części, a zrozumiecie

> o czym mówię.

Chyba ucieszy Cię ta wiadomość:
http://ksiazki.polter.pl/Rozwiazanie-kwestii-feralnej-obwoluty-Triumfu-Endymiona-w31972

Dowiedziałem się o tym godzinę temu, mail juz wysłany :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2009 o 14:02, Asthariel napisał:

Dowiedziałem się o tym godzinę temu, mail juz wysłany :-)


Ja z kolei najpierw wysłałem maila. Jak dostanę prawidłową obwolutę, to kupię ostatni tom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/ciach/
A ja właśnie miałem się wybrać do EMPiK-u po Triumf, ale z tego co widzę warto poczekać na poprawione wydanie. Przy okazji, na czym polega ten błąd edytorski na obwolucie? Czyżby literówka? ;P (joke)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2009 o 16:19, Lex napisał:

/ciach/
A ja właśnie miałem się wybrać do EMPiK-u po Triumf, ale z tego co widzę warto
poczekać na poprawione wydanie. Przy okazji, na czym polega ten błąd edytorski na obwolucie?
Czyżby literówka? ;P (joke)

W przeciwieństwie do poprzednich części, tytuł jest u góry (zamiast u dołu), a litery są od prawej do lewej (przedtem było odwrotnie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować