Zaloguj się, aby obserwować  
A-cis

Literatura SF

1529 postów w tym temacie

Powersat – satelita energetyczny – Ben Bova (SF)
Książka została wydana w Polsce ok. miesiąc temu i była zapowiadana jako prequel cyklu "Droga przez Układ Słoneczny" więc wstrzymywałem się z czytaniem dalszych pozycji czekając na jej ukazanie się. I w sumie robiłem to niepotrzebnie. Książka jest bowiem samodzielnym utworem nie mającym żadnego powiązania z kolejnymi tomami serii (a przynajmniej z pierwszymi czterema).
Jedynym uzasadnieniem dla nazwania jej prequelem jest czas w którym rozgrywa się akcja. Jest to bowiem najbliższa przyszłość, która równie dobrze może się rozgrywać za 5 jak i za 25 lat, ale jeszcze przed wybudowaniem stałej bazy na Księżycu, czyli przed czasami opisanym w – dotychczas uważanym z pierwszą część cyklu – "Wschodzie Księżyca". Ja jednak liczyłem, że autor wykorzysta możliwość wprowadzania tomu zerowego do wyjaśnienia genezy rozwiązań technologicznych, zwłaszcza nanotechnologii, i przy okazji – niektórych powiązań personalnych, które stały się podstawą całego cyklu.
Poza tym utwór można równie dobrze nazwać współczesną powieścią sensacyjną i w tym sensie mnie – jako sympatyka literatury SF – lekko rozczarowała. Co nie znaczy, że innym, mniej ortodoksyjnym czytelnikom się nie spodoba :-)
Niezbyt przekonują mnie również niektóre sposoby, których użył autor dla spotęgowania napięcia. Nie wyobrażam sobie bowiem szefa dużej firmy, realizującej nowatorskie w skali światowej przedsięwzięcie, który w kluczowych momentach wyłącza swoją komórkę i nie odbiera przez kilka dni telefonów.
Jak dla mnie to trochę zbyt tani chwyt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ha, a ja właśnie będę się za to zabierał jakoś niedługo. Co prawda w przypadku książek Bovy to zabieram się za nie dosyć losowo, więc akurat zwłoka nie była niczym podyktowana. Zobaczymy jak ją ocenię, choć skoro piszesz, że nieotrodoksyjnym wielbicielom SF się może spodobać, to może nie będę aż tak krytyczny :)

Ostatnio przegryzłem się przez "PL+50. Historie przyszłości" (sf w zasadzie), czyli antologię pod redakcją Jacka Dukaja, w której są zaprezentowane wizje Polski za 50 lat. Wrażenia w linku, ale tak na szybko to stwierdzę, że jednak odczułem pewien zawód, oczekiwałem czegoś bardziej... sam nie wiem, wizjonerskiego?

http://katedra.nast.pl/artykul/1653/antologia-PL+50-Historie-przyszlości/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No są różne zdania na temat twórczości Dick''a. Ja nie mwię, ze jest on jakiś starsznie super, ale mi się większości przypadków podoba - tak 67 % :-) Ale Człowiek z Wysokiego Zamku rzeczywiści był nudny ;)
Ale Ubik, Trzy stygmaty i Oko na niebie podobały mi się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dawno dawno temu (w liceum) uwazalem Dicka za znakomitego pisarza. Przeczytalem wszystkie jego opowiadania (5 grubych tomow) i b. duzo ksiazek. Lacznie z ostatnimi trzema (od "Valis" w gore), ktore napisal juz po ostatecznym sfiksowaniu.
I szczerze mowiac, na opowiadaniach mozna sie imho zatrzymac. (No, moze jeszcze Ubik albo Klany Ksiezyca Alfy...) Sam Dick twierdzil, ze jego ksiazki powstaja z opowiadan. A pomysly bywaja ciekawe i dopiero w czwartym tomie teksty te zaczely byc dla mnie zbyt przewidywalne :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie umieścić tu moją małą minirecenzję ostatnio przeczytanego zbiorku:

Dokąd jedzie ten tramwaj - Janusz A. Zajdel

Janusz A. Zajdel to Postać dobrze znana każdemu miłośnikowi literatury science fiction. Z wykształcenia fizyk (ta wiedza znajduje odbicie w jego twórczości, niestety w przeciwieństwie do wielu innych autorów tego gatunku), autor m.in. takich powieści jak Cylinder van Troffa, Limes Inferior, Cała prawda o planecie Ksi czy Paradyzja i wielu zbiorów opowiadań.

Dokąd jedzie ten tramwaj to wznowienie wybranych opowiadań jego autorstwa. Trudno pisać o kilkunastu niezależnych utworach w jednym ciągu logicznym, więc parę słów i ocena każdej części składowej.

Feniks (9/10)

Bardzo oryginalny pomysł w temacie inwazji kosmitów na naszą ukochaną planetę. Jednocześnie przestroga przed nuklearnym szaleństwem. Opowiadanie napisane ponad 40 lat temu, a wciąż aktualne. Wyjątkowo źle to o nas świadczy...

Bunt (6/10)

Zabawne opowiadanko obnażające wady naszego systemu i stosunków społecznych.

Czwarty rodzaj równowagi (8/10)

O tym jak nieostrożny obserwator może zaburzyć czwarty stan równowagi innych cywilizacji. Tak samo jak może on zostać naruszony na naszej planecie. Czym on jest? warto przeczytać...

Skorpion (6/10)

Fantastyka + sensacja. Co może się stać kiedy nauka zostanie ograniczona przez czujne oko, jakby się mogło wydawać, bardzo potrzebnej, nawet nam dzisiaj organizacji. Średnio przekonujące.

Tam i z powrotem (7/10)

Wiele osób (choćby Walt Disney) zamroziło swoje ciała aby w przyszłości, kiedy nauka zrobi kilka kroków do przodu, ktoś ich wyjął i np. wyleczył z dziś śmiertelnej choroby. Tu o możliwych konsekwencjach (dość zawiłych zresztą) tego procederu. Z jednej strony naciągane, ale i przekonujące. Bo zwykle kwestię hibernacji przedstawia się nam strasznie schematycznie i jałowo. Jak w luksusowym hotelu, zasypiamy a potem ktoś z przyszłości nas budzi i skacze przy nas jak pies na posyłki, a wcale być tak nie musi. Zupełnie nie rozumiem dlaczego ludziom wydaje się, że w przyszłości nie będzie problemów np. z doborem profesjonalnej kadry czy przepustowością całego systemu okołohibernacyjnego. Poza tym czy człowiek w ogóle będzie chciał żyć w świecie zupełnie innym niż zna, skoro już i w nim pełno ludzi w depresji i bez celu w życiu.

Sami (7/10)

Egzystencjonalne dysputy. Ciekawe spojrzenie na to jak powstają całe mitologie. Początek nuda, bardzo ciekawe zakończenie. Choćby dla niego warto przeczytać.

Dyżur (6/10)

Spojrzenie na przyszłą kondycję ludzkości. Czy rozwój maszyn i komputerów, które zaczną za nas wykonywać wiele czynności nie sprawi, że oduczymy się tychże. Czy nie uzalażniemy się od nich, jednocześnie coraz bardziej się prymitywizując? W końcu lenistwo jest wielokroć silniejsze niż obowiązek i wzniosłe cele. Już 50 lat temu człowiek nie potrafiłby żyć bez elektryczności... No i czy postęp technologiczny zapewni nam szczęscie? Średnie.

Ten piękny dzień (8/10)

Interesujące opowiadanie o przyszłości ludzkiej cywilizacji. W bardzo czarnych kolorach. Czy tak samo skończy ludzka godność?

869113325 (7/10)

Coś z mieszanki Matrixa i Orwella.

Nieingerencja (6/10)

Jak mógłby wyglądać rozwój człowieka widziany oczyma przedstawiciela obcej, stojącej o kilka szczebli wyżej, cywilizacji. Czy potrzebna jest ingerencja? Czy będzie potrzebna kiedy i my kogoś podejrzymy?

Dokąd jedzie ten tramwaj (6/10)

Wizja w której do wykonywania tak prostej czynności jak sprawdzanie biletów w tramwaju jest potrzebne wyższe wykształcenie. Jak widać autor przewidział taśmową produkcję studentów na jakiej aktualnie jesteśmy, kiedyś kształciła się elita teraz wyższego wykształcenia wymaga i pracodawca i presja społeczna. Uczelnie pękają w szwach. Dziś na większość "niewykwalifikowanych stanowisk" starczy licencjat, za 50 lat magistra będzie mało. No i bardziej "ważkie" pytania. Dokąd zmierza nasz świat. Jak zachować w nim rozsądek. Coś z groteski i absurdu.

Relacja z pierwszej ręki (5/10)

Boski plan stworzenia w wersji naukowo-technicznej. Szczególnie spodobały mi się imiona bohaterów (Nestor Odnowy Elementów, hehe).

Woda życia (7/10)

Taki thriller fantastyczny. Często spotykany wątek u rożnych autorów. A to kończy się tlen i tylko rezygnacje z własnej puli pozwoli uratować kolegów, a to niedostateczna ilość skafandrów... Tym razem będzie to woda na statku kosmicznym. Niby banał. Ludzka godność i etyka w przyszłości - bla, bla, bla. Ale wykonanie całkiem niezłe. Szczególnie ostatnie zdanie rozbrajające...

Stan spoczynku (7/10)

Tym razem o tym jak to rozwój nauki i techniki może spowodować, że cywilizacja zapędzi się w kozi róg, popadnie w stagnację czy nawet degenerację. Znów zakończenie najbardziej wymowne.

Awaria (9/10)

Jedno z moich ulubionych. O misji międzygalaktycznej. Podróż na pokładzie statku kosmicznego ma trwać tak długo, że potrzebna jest wymiana pokoleń aby dotrzeć do celu. Ale co się stanie gdy dojdzie do nieprzewidzianej awarii? Tak, wtedy zobaczymy jakie cechy tak naprawdę nami rządzą. Najgorzej, że to samo może nas spotkać tu na Ziemi...

Psy Agenora (7/10)

O strażniku opuszczonej elektrowni atomowej. Nie wiadomo przed czym lub przed kim jej strzeże, ale robi to sumienni przy pomocy własnoręczni wychowanych i tresowanych psów. Wspomina stare czasy. Jego zadanie kończy się gdy coraz więcej psów ginie od promieniowania, a szczenięta rodzą się martwe lub zdeformowane. Podobało mi się, mimo iż sam nie wiem co o nim myśleć.

Podsumowując:
Dobór tematyki opowiadań jest różny. Ich poziom nierówny, choć szczególnych gniotów nie ma. Większość z nich łączy zainteresowanie konsekwencjami wprowadzania nowych technologii, rozwoju nauki techniki. Gdzieś w tle zawsze kołacze się pytanie czy człowiek sprosta temu pędowi, który sam sobie narzuca. Odpowiedzi w poszczególnych opowiadaniach bywają różne. W skali 1-10, mocna siódemka. Fanom inteligentnej fantastyki polecać nie muszę. A resztę naprawdę zachęcam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wojna światów - Hubert George Wells

Hubert George Wells to angielski powieściopisarz, jeden z pionierów gatunku science fiction. Szerszej publice nie jest znany w ogóle, a jeśli już to ze względu na ostatnią Hollywódzką adaptację jego najsłynniejszej powieści, czyli Wojny Światów.

Wojna światów to opowieść w formie retrospekcji jednego z uczestników wydarzeń, które można nazwać w skrócie inwazją obcych z Marsa. Dokładniej zaatakowane zostaje podwórko autora, czyli okolice Londynu. Ze wspomnień głównego bohatera i relacja jego brata poznajemy całą historię od początku, czyli wylądowania pierwszego cylindra "zawierającego" obcych aż po chwilę gdy spisuje on te wspomnienia. Znajdziemy tu wszystko z klasyki gatunku. Początkowy sceptycyzm ludzi, pierwsze spotkanie, fantazyjny i nie zachęcający do bliższego poznania wygląd obcych, zabawki obcych siejące popłoch i spustoszenie (którym ludzkość na swoim poziomie rozwoju raczej nie może stawić czoła), atak siejący śmierć i panikę, wreszcie typowe zakończenie (którego niestety w recenzji się nie zdradza).

Ktoś powie nuda i banał, ale trzeba mieć na względzie, że ta książka po raz pierwszy wydana została w 1898 roku, czyli ponad 100 lat temu. I te wszystkie nędzne w kółko powtarzane jak z szablonu kopie pochodzą właśnie m.in. od niego. Z tych właśnie względów książka może nie wzbudzić zachwytu, trzeba mieć do niej odpowiednie podejście, jako prekursora gatunku. Pomysł jak na tamte czasy wyjątkowo śmiały i przy tym w miarę ówczesnej dość realny. W końcu 1938 czyli 40 lat po pierwszej publikacji niejaki Orson Welles dokonał jej radiowej adaptacji, a ludzie którzy włączyli odbiorniki nie wiedząc, że to fikcja literacka byli przekonali, że inwazja stała się faktem. Wybuchła panika, ludzie pakowali dobytek, uciekali z domów, chowali się po piwnicach, ponoć były nawet wypadki samobójstw. Czego jak czego, ale znamion realizmu jej nie brakowało. Dodatkowo pozytywnie to świadczy o umiejętności narracja autora, nie dziwi wybór pana Orsona. Poza tym autor nie skupia całej swojej uwagi na bezmyślnej walce z agresorami do czego przyzwyczaiła nas kinematografią o tej tematyce. Podczas opisów sporo miejsca poświęca zachowaniom ludzkim. Począwszy od postaw poszczególnych, przewijających się, postaci po motłoch uciekający z zagrożonych miast. Przeraża on czytelnika nawet bardziej niż sami Marsjanie. Jedni popadają w obłęd u innych do głosu dochodzą najgorsze ludzkie cechy takie jak nienawiść i egoizm. Szczególnie ciekawym wątkiem jest analiza artylerzysty, który na gruzach cywilizacji snuje wizję nowej w której człowiek spada do roli zwierzaka. Małego, głupiego, którego można utrzymywać przy życiu po to tylko by go utuczyć i zjeść. Wysnuwa wniosek, że znalazłoby się mnóstwo ludzi gotowych podporządkować się Marsjanom za cenę wolności i "człowieczeństwa" znanego w dotychczasowej formie. Zgodnie z tym przekonaniem takie szmaty (jak ich określa) stanowiłby większość. Kaganek człowieczeństwa powinna nieść i zachowywać starannie wyselekcjonowana grupa. A kto oczywiście powinien zając się doborem i przywództwem takiej grupy? I na jak długo starczy mu zapału do realizacji swoich pomysłów? Naprawdę świetna szpilka w ciała różnych utopistów. Jeśli chodzi o pomysły na samych obcych, choć dziś wydadzą się nam w miarę oczywiste to nawet po 100 latach po Wellsie wiele osób (domorosłych autorów rzemieślniczych czytadeł fantastycznych) zapomina o tak prostych sprawach jak np. oddziaływanie ziemskiej grawitacji czy przecudnej urody i ilości naszych mikroorganizmów na ewentualnych gości, tudzież faktu iż inny rodzaj istoty może np. nie mieć uczuć, potrzeb niematerialnych. Jako nieliczny nie tworzy kosmitów jako podkoloryzowanej wersji nas samych (sporo pisarczyków myśli, że jeśli skóra obcych nie jest zielona, oczy nie są wielkie i czarne, a różnorakie narządy mają inną wielkość to już jest oryginalny). Nie podobało mi się zakończenie, jest chyba jak na tę tematykę zbyt optymistyczne. Choć co prawda zwraca uwagę fakt jak ludzie się zdegenerowali w ciągu zaledwie kilkunastu dni w jakich toczy się akcja.

Nie widziałem nowej spilbergowskiej adaptacji tego utworu, ale jak znam życie na pewno sporo popsuł, dlatego każdy kto oglądał mimo wszystko powinien sięgnąć po oryginalną wersję, to samo tyczy się wszystkich pozostałych szanujących się fanów science fiction. Dla reszty wyda się zbyt banalna i zbyt już wyjałowiona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.09.2006 o 18:42, Todryk napisał:

Wojna światów - Hubert George Wells
Ze wspomnień głównego bohatera i relacja jego brata poznajemy całą historię

Tam była jakaś relacja brata głównego bohatera? Nie przypominam sobie.

Dnia 16.09.2006 o 18:42, Todryk napisał:

Nie podobało mi się zakończenie, jest chyba jak na tę tematykę zbyt optymistyczne.

A mnie się podobało, bo było dla mnie kompletnie zaskakujące.
Muszę dodać, że powieść czytałem przed obejrzeniem jakiejkolwiek ekranizacji i nic o niej nie wiedziałem.

Dnia 16.09.2006 o 18:42, Todryk napisał:

Nie widziałem nowej spilbergowskiej adaptacji tego utworu, ale jak znam życie na pewno sporo popsuł

Zgadza się. Choć jeśli chodzi o samą inwazję i pokazanie Marsjan, to była stosunkowo najwierniejsza wersja (umożliwiły mu to już środki techniczne). Pomijam tu oczywiście sam wstęp tzn. zakopane maszyny.
Ale jeśli chodzi exsodus głównego bohatera, to zrobił z tego taki film familijny. Coś w rodzaju "Lassie wróć".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.09.2006 o 19:14, A-cis napisał:

Tam była jakaś relacja brata głównego bohatera? Nie przypominam sobie.


Tzn. główny bohater relacjonwał to co widział jego brat, widać źle się wyraziłem.

>A mnie się podobało, bo było dla mnie kompletnie zaskakujące.

Zależy które zakończenie masz na myśli. Ja mówię już o samiutkim epilogu. Kiedy to żona bohatera cudownie przeżyła i wszystko powoli wraca do normy. Aż mnie mdli od takich zakończeń.

Jeśli zaś chodzi o zakończenie inwazji to akurat właśnie tego sposobu się spodziewałem. Choć początkowo myślałem, że faktycznie im się nie uda i ludzie zejdą do podziemia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.09.2006 o 20:53, Todryk napisał:

Zależy które zakończenie masz na myśli. /.../ Ja mówię już o samiutkim epilogu. Kiedy to żona bohatera
Jeśli zaś chodzi o zakończenie inwazji to akurat właśnie tego sposobu się spodziewałem.

Myślałem, że chodzi Ci właśnie o zakończenie inwazji. Dla mnie było ono kompletnym zaskoczeniem. Książkę czytałem jako kilkunastoletni chłopak niezbyt wiele wiedzący o biologii, a już kompletnie nie oczekujący, że może ona być wykorzystana jako broń w powieści SF.
W sytuacji, kiedy wszystkie rodzaje broni jakimi dysponowali Ziemianie, okazały się nieskuteczne, spodziewałem się raczej pesymistycznego zakończenia w stylu:
"I odtąd Ziemianie służyli wyłącznie jako bydło hodowlane dla Marsjan." :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja czytałem "Wojnę Światów" kilka lat po obejrzeniu ekranizji z lat 50 , a później komiksu (dość wiernego powieści).
Z powieści najbardziej w pamięć zapadł mi człowiek planujący żyć w kanałach i snujacy plany na przetrwanie ludzkości, któemu jednak woli starczyło na kilka dni zaledwie.

PS. Najnowsza ekranizacja to dno i kilka metrów mułu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Książkę czyta się świetnie, i wcale się nie zestarzała. Właśnie przez ukazanie różnych ludzkich reakcji na zbliżający się koniec ich świata.
Ja najbardziej zapamiętałem zdania skierowane do księdza, z kończącym: "Czy panu się zdaje, że Bóg ubezpieczył Weybrigde od wypadku? Człowieku, Bóg to nie agent ubezpieczeniowy."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie było ono kompletnym zaskoczeniem.

Dnia 16.09.2006 o 21:03, A-cis napisał:

Książkę czytałem jako kilkunastoletni chłopak niezbyt wiele wiedzący o biologii, a już kompletnie
nie oczekujący, że może ona być wykorzystana jako broń w powieści SF.


Tak to jest kiedy pionierski klasyk czyta się po lekturze wielu innych książek sf w którym to te same motywy są kotłowane niemiłosiernie często.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.09.2006 o 14:49, Shadowmage napisał:

Elwro, jak tam potyczki z tłumaczeniem?

Dzieki, tak sie sklada ze wlasnie nad tym siedze :-) Mialem teraz egzamin na studia doktoranckie, walczylem o prace etc, wiec musialem to na pewien czas odlozyc. Wkrotce sie odezwe :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.09.2006 o 14:38, Todryk napisał:

Tak to jest kiedy pionierski klasyk czyta się po lekturze wielu innych książek sf w którym
to te same motywy są kotłowane niemiłosiernie często.


Ja czytałem "Wojnę Światów" jakieś kilka książek temu, czyli niedawno ;)
Musze powiedzieć, że książka bardzo mi sie podobała i porównując do ''kopii'' wypada ona dużo lepiej. Wydarznie u Wellsa są ''prawdzwe'', można uwierzyć, ze coś takiego miało/będzie mieć miejsce. Bohaterowie są żywi, no i nie ma pompatyzmu bijącego po oczach ;) A jedno m sie bardzo spodobało - nawet Wielka Brytania nie zdołała się oprzeć inwazi, to kto zdoła?? Jeszcze wtedy USA nie było potęgą :p
Książka warta polecenia dosłownie każdemu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wysłuchałem prawie 2-godzinnego słuchowiska na podstawie powieści Aldusa Huxley''a Nowy wspaniały świat.
Jednak nie czuję się uprawniony do napisania jakiejś recenzji. Bo choć wprawdzie wiem już o czym jest ta powieść, to przecież nie mogę nic powiedzieć o warsztacie pisarskim autora, jego stylu, itd. Nie wiem również na ile słuchowisko było wierną adaptacją powieści. Być może reżyser pozwolił sobie na własną wizję :-)
W tej sytuacji mogę ocenić jedynie pomysł. A ten, no cóż - poznany teraz (wizja społeczeńswa przyszłości) - nie jest jakoś specjalnie świeży i nie będzie mnie ciągnęło żeby się zapoznać z oryginalą wersją powieści :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2006 o 02:12, A-cis napisał:

> A tak na marginesie, nie myśleliście o reedycji takiego forumowego rankingu?

>(...)

Dnia 08.09.2006 o 02:12, A-cis napisał:

Aby taki ranking miał jakiś sens, to powinna w nim wziąć udział większa liczba osób. Poprzednio
było to ok. 15 uczestników. Myślę, że może i z 10-ką osób moglibyśmy spróbować, o ile to będzie
10-ka oczytana w tej literaturze*.
Ale gdy próbowałem robić rachunek potencjalnych uczestników, to ledwo wychodziło mi ok. 5 osób.
Co taki ranking będzie miał za wartość?!
(...)


To może ja podniosę łapę, jakby co, to zgłaszam akces.

Kompetencje (tu samochwała):
przy przeprowadzce okazało się, że mamy do transportu prawie tonę książek, z czego ok. 70% to SF , fantasy
i okolice.
Przeczytane wszystkie, poza ostatnio zakupionymi. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.09.2006 o 19:40, oann napisał:

To może ja podniosę łapę, jakby co, to zgłaszam akces.

Świetnie. Biorę Cię pod uwagę :-)

Dnia 22.09.2006 o 19:40, oann napisał:

okazało się, że mamy do transportu prawie tonę książek, z czego ok. 70% to SF , fantasy

Czyli <tu przelicza pospiesznie na kalkulatorze> wygląda na to, że prawie 700 kg to fantastyka :-)

A, tak między nami, mogę Ci zadać niedyskretne pytanie? (skręca mnie i nie mogę wytrzymać :)
Ile z tego, mniej wiecej, (wagowo lub procentowo) stanowiła SF?
Byłbym rówież zachwycony gdybyś rzuciła kilkoma ulubionymi autorami lub/i tytułami ;-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować