moro100

Piractwo

10635 postów w tym temacie

Dnia 08.01.2008 o 23:30, axe1971 napisał:

> ściaganie spolszczeń jest legalne.
Jeśli jest to oficjalny patch dystrybutora, który zdecydował się w ramach licencji w taki sposób
"spolonizowac" grę - to tak. W kazdym innym przypadku nie jest legalne.


Widzę, że nie każdy jest tutaj za pan brat z prawem autorskim. Otóż spolszczenia można robić i instalować, po to, aby program dostosować pod siebie, czytaj, aby moć z niego właściwie korzystać. Dla wielu inny język programu to wielka przeszkoda i aby w ogóle móc korzystać z takowego programu muszą spolszczyć grę. Oczywiście nie każdy ma takowe prawo, a jedynie użytkownicy, którzy weszli w legalny sposób w posiadanie jego.

Pozdrawiam i na przyszłośc przed wypowiadaniem się w takich sprawach zachęcam do sięgnięcia do źródeł, czytaj do aktów prawnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.01.2008 o 23:04, Treant napisał:

Wspominałem, że nie jest to rozwiązanie pozbawione wad i komplikacji, jednak za większe pieniądze
otrzymujesz grę wcześniej (i patche do niej z reguły też).


Tylko cóż z tego, skoro za taką grę zapłacisz około 300 zł zamiast 100? Tak ogólnie podsumowując to wszystko, ok, istnieje taka możliwość, ale mówisz raczej o maniakach danego tytułu, tylko że skorzystają z niej chyba jedynie najbardziej zatwardziali anty-piraci, świętoszkowaci do granic, a do tego bardzo, ale to bardzo zasobni. A ja mam na myśli zwykłego, pospolitego gracza, który ma normalnej wielkości portfel, i czeka na daną grę, a tu dystrybutor mówi, że "no, może będzie za jakieś 3 miesiące". Takiemu komuś, gdy chce zagrać w miarę równo ze światową premierą, nie pozostaje nic poza dystrybutorem "alternatywnym". I tu nasi kochani wydawcy sami strzelają sobie gola, po czym narzekają, że piractwo kwitnie. Problem w tym, że aby zminimalizować ten proceder, to samemu też należy z siebie coś dać. Dystrybutorzy jednak zazwyczaj tego nie rozumieją, że PRL to dawno minął, kiedy to kupujący się musiał dostosować do tego, co było na półkach...

Tak więc dalej powiem, że pomysł ok, ale tylko dla zasobnych w $ świętoszków...

>jednocześnie część graczy kupi/ściągnie

Dnia 11.01.2008 o 23:04, Treant napisał:

nielegalną wersję m.in. dlatego, że jej zakup drogą wysyłkową jest długotrwały, bardziej skomplikowany
i ryzykowny.


I jakieś 3 razy droższy, jeśli chce się mieć paczkę ubezpieczoną. A inaczej wysyłki z zagranicy sobie nie wyobrażam...


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

w przypadku Heroes 5 i nieoficjalnego patcha jest:
po pierwsze - ta poprawka to modyfukacja gry (mod) ktora jest dozwolona przez samego producenta
po drugie - nawiazany zostal bliski kontakt z cdp co zaowocowalo wlaczeniem nieoficjalnych poprawek bezposrednio do oficjalnych patchy :) wiec problemu tutaj nie ma :)

z tego co mi wiadomo to w wiekszosci przypadkow spolszczenia nie sa wlasnoscia osoby ktora je rozpowszechnia gdyz najczesciej jest to polska wersja jezykowa przygotowana przez polskiego dystrybutora a nastepnie wyciagnieta z gry - a tego robic juz nie bardzo mozna. zapisy licencji programu mowia jasno co jest dozwolone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2008 o 08:43, NLX napisał:

Tak więc dalej powiem, że pomysł ok, ale tylko dla zasobnych w $ świętoszków...

Raczej dla cierpliwych i wyrozumiałych graczy, którym zależy na powodzeniu i rozwoju gry, czy firmy ją tworzącej. Szkoda, że nie mamy możliwości wpłynięcia na zagranicznych dystrybutorów i sprawienia, żeby gry przeznaczone na rynek europejski trafiały również do Polski, aby gracze znający obce języki nie czuli się zignorowani. Nie wiem jak większość, ale ja (grający poniżej przeciętnej światowej) i mój kolega (zapalony gracz) jesteśmy skłonni zapłacić drożej za wersję anglojęzyczną, tylko zbyt często w sklepie przekonujemy się, że nikt naszych pieniędzy nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2008 o 13:20, Treant napisał:

> Tak więc dalej powiem, że pomysł ok, ale tylko dla zasobnych w $ świętoszków...
Raczej dla cierpliwych i wyrozumiałych graczy, którym zależy na powodzeniu i rozwoju gry, czy
firmy ją tworzącej. Szkoda, że nie mamy możliwości wpłynięcia na zagranicznych dystrybutorów
i sprawienia, żeby gry przeznaczone na rynek europejski trafiały również do Polski, aby gracze
znający obce języki nie czuli się zignorowani. Nie wiem jak większość, ale ja (grający poniżej
przeciętnej światowej) i mój kolega (zapalony gracz) jesteśmy skłonni zapłacić drożej za wersję
anglojęzyczną, tylko zbyt często w sklepie przekonujemy się, że nikt naszych pieniędzy nie
chce.

Cóż mi może na szybkości otrzymania gry nie zależy, bo większość nowszych gier czeka na półce na nowego kompa, ale mimo wszystko często wolę wersję angielską, bo po 1)pozwala jako tako trzymać kontakt z językiem po zakończeniu nauki 2)czasami niektórych "klimatów" nie da sie idealnie przetłumaczyć na nasz język, a także naszych aktorów często kojarzę z określonymi rolami, przez co nie zawsze mi pasują do danej postaci, a większości głosów angielskich nie znam, więc nie mam tego problemu:)... nie wposminam tu nawet o ewentualnie słabej polonizacji, dlatego podoba mi się, że Cenega ma w swojej ofercie wersje w 2 językach, bo każdy może sobie wybrac to co mu się podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2008 o 13:20, Treant napisał:

Raczej dla cierpliwych i wyrozumiałych graczy, którym zależy na powodzeniu i rozwoju gry, czy
firmy ją tworzącej /ciach/


Powiem Ci tak - gdyby chodziło jedynie o cenę do zapłacenia, i to przełożoną jedynie na polską walutę, to byłoby ok. Gry na zachodzie kosztują około 150-170 zł za nowość. Średnio 160. U nas - 100-120 zł, średnio 110. Różnica - 50 zł. Tyle byłbym skłonny dać. Tyle, że samo sprowadzenie gry w "bezpiecznych" warunkach kosztuje drugie tyle, co sama gra. Może jak ktoś ma ochotę wydać 300 zł za grę, to jest to jakaś opcja, ale sądzę, że jednak 90% graczy albo nie stać na to, albo po prostu uzna to (całkiem słusznie) za ekstremalnie nieopłacalne. Niby czasami są dostępne wersje anglojęzyczne wcześniej (Vice City, Quake 4), ale ich ceny też nie są wcale cenami zachodnimi przeliczonymi na polskie. Znowu - 250 zł za grę, to jednak powyżej możliwości większości graczy. Tak więc Twój pomysł mimo wszystko dalej uznaję dla maniakalnych idealistów-anty-piratów.

Co do wspierania powodzenia gry czy producenta - wybacz, ale tu z kolei widzę u Ciebie znowu takie ideologiczne poświęcenie. Dla mnie liczy się produkt, to, co dostaję, a nie to, czy producent czy gra ma powodzenie. Dla mnie gra to towar do "konsumpcji", a nie do zastanawiania się nad twórcą czy powodzeniem rynkowym gry. Nie jestem związany z dystrybutorem danego towaru, tak samo jak z pozycją gry na rynku. Nie mówię tu, że powinno się piraty kupować, jednak czasami dystrybutor nie daje nam zbyt wielu innych opcji.

A do czego zmierzam? Że olewanie naszego kraju, jak również nie dbanie dystrybutora o w miarę rozsądne daty premier, jest dość sporym bodźcem piractwa. Nie wiem, czy tak dużym, jak różnica cenowa oryginał-pirat, ale na pewno mocno znaczącym. Wiele już razy słyszałem, jak jakiś znajomy się chełpił: "Ja już mam grę X, a w Polsce będzie dopiero za 2 miesiące!". I, nomen omen, miał do pewnego stopnia rację w tym chwaleniu się. Bo ci, którzy chcieli być uczciwi, czekali jak frajerzy, aż dystrybutor łaskawie wyda, a on miał 2 miesiące wcześniej, bo olał dystrybutora i kupił pirata. Trudno to nazwać postępowaniem dobrym, ale przykre, że legalni nabywcy, mimo, że płacą więcej niż piraci, muszą wychodzić właśnie na takich czekających z wywieszonymi ozorami frajerów, bo dystrybutor ma ich tam, gdzie światło nie dochodzi.

A i jeszcze kolejna rzecz, wspomniana tu niedawno przez kogoś: wpływ piractwa na rynek (korzystny). Jakby nie patrzeć, człowiek ma rację. Zauważcie, że w naszym kraju jest zasada, ze każda gra ma swojego dystrybutora, nigdy nie zdarza się tak (przynajmniej nie pamiętam takiej sytuacji, a jeśli są, to są naprawdę RZADKIE) że jedna gra może mieć np dwóch dystrybutorów jednocześnie. W związku z tym konkurencja odbywa się między nimi nie na polu jakości czy szybkości wydawania gier, a na tytułach, jakie posiadają w ofercie. Tak więc jedynym konkurentem cenowo-jakościowo-szybkościowym są... piraci. Przy całej ich szkodliwości dla dystrybutora (choć nie zawsze - o tym dalej) piraci sprawiają, że wydawca musi stale kontrolować jakość wydań, starać się o jak najszybsze wydawanie, i obniżki cen. Trudno mówić, "co by było gdyby", ale możliwe, że bez piractwa, i bez konkurencji ze strony innych wydawców, dystrybutorzy mogliby tak samo podnosić (a już na pewno nie obniżać) ceny gier, wydawać je, kiedy im dusza zapragnie, nawet rok po zachodniej premierze, itp itd. A że nie byłoby piractwa, a sprowadzanie z zachodu dalej byłoby nieopłacalne, więc gracze musieliby cierpliwie czekać na łaskę i niełaskę wydawcy. Ktoś powie: "Wcale nie, bo wtedy wielu by gry nie kupiło". A ja powiem: TAK! Bo po prostu Polska stałaby się zacofanym rynkiem, który rządziłby się swoimi, niekorzystnymi klientowi prawami. A nawet, gdyby dystrybutor podwyższył ceny, i zawężył grono kupujących, i tak by nie stracił. BO mniej kupujących, owszem, ale wyższa cena za 1 egzemplarz. Tak więc jedynymi tracącymi na całkowitym braku piractwa byliby własnie gracze... Co należy dodać, nie uważam piratów za Robinhood''ów branży, jednak pewien poziom piractwa, przy obecnym stanie polskiego rynku, jest mimo wszystko niezbędnym bodźcem motywującym dystrybutorów do ciągłego udoskonalania swoich usług, jedyną realną "konkurencją" dla nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2008 o 14:57, NLX napisał:

Znowu - 250 zł za grę, to jednak powyżej możliwości większości graczy.

Wspomniany wcześniej kolega kupuje niemało gier za granicą (część podczas pobytu tam, a resztę drogą wysyłkową) i nie słyszałem o kwotach rzędu, który wspominasz.

Dnia 14.01.2008 o 14:57, NLX napisał:

Co do wspierania powodzenia gry czy producenta - wybacz, ale tu z kolei widzę u Ciebie znowu
takie ideologiczne poświęcenie. Dla mnie liczy się produkt, to, co dostaję, a nie to, czy producent
czy gra ma powodzenie.

Są tytuły, które chciałbym obejrzeć w nowych odsłonach; kolega ma paru cenionych producentów za efektowne i nie pożerające mnóstwa zasobów gry, więc nie rozumiem, dlaczego klient nie miałby kupować właśnie ich, aby dać znak programistom, że docenia ich pracę i czeka na jeszcze.

Dnia 14.01.2008 o 14:57, NLX napisał:

A do czego zmierzam? Że olewanie naszego kraju, jak również nie dbanie dystrybutora o w miarę
rozsądne daty premier, jest dość sporym bodźcem piractwa. Nie wiem, czy tak dużym, jak różnica
cenowa oryginał-pirat, ale na pewno mocno znaczącym.

Te bodźce są jakby rozbieżne: pirata niespolszczonego kupią przede wszystkim ci, którzy chcą pograć jak najszybciej; chętni na polską wersję to nieco bardziej cierpliwi "oszczędni".

Dnia 14.01.2008 o 14:57, NLX napisał:

A i jeszcze kolejna rzecz, wspomniana tu niedawno przez kogoś: wpływ piractwa na rynek (korzystny).
Jakby nie patrzeć, człowiek ma rację. Zauważcie, że w naszym kraju jest zasada, ze każda gra
ma swojego dystrybutora, nigdy nie zdarza się tak (przynajmniej nie pamiętam takiej sytuacji,
a jeśli są, to są naprawdę RZADKIE) że jedna gra może mieć np dwóch dystrybutorów jednocześnie.

Zgadza się. To samo dotyczy też rynku muzycznego. A fachowo nazywa się to oligopol. Konkurowanie ze sobą różnych dystrybutorów wyłącznie tytułami jest pseudo-rywalizacją, szczególnie z punktu widzenia pojedynczego gracza. Pomyśl, co by było, gdyby HoMM V: TotE wydawało w Polsce 2 dystrybutorów (przy założeniu, że by się nie zmówili): po pierwsze gra ukazałaby się wcześniej, zaś spóźnialski musiałby konkurować mocno ceną i jakością, żeby zdobyć pieniądze niecierpliwych.
Tylko zauważ, że piractwo uderza też w producenta gry, a nie tylko w dystrybutora. Ideałem byłaby sytuacja, w której jeden z wydawców decyduje się szybko wydać wersję niespolszczoną - ciekawi mnie, jaką popularność u kupujących zdobyłaby wówczas tańsza wersja pl wydana miesiące po europejskiej premierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2008 o 18:52, Treant napisał:

Wspomniany wcześniej kolega kupuje niemało gier za granicą (część podczas pobytu tam, a resztę
drogą wysyłkową) i nie słyszałem o kwotach rzędu, który wspominasz.


Po pierwsze, kwota 250 zł to kwota, którą w Polsce chcieli sobie dystrybutorzy, którzy wydali grę wcześniej, w angielskiej wersji. A konkretnie mam na myśli właśnie te dwie: Quake 4 i Vice City. Przy czym na zachodzie Q4 nie kosztował (w przeliczeniu) 250 zł, ale sporo mniej. Innymi słowy - próba łatwego dorobienia się dystrybutora. Ale to było jedynie takie "btw". Natomiast co do kwot, o których wspominam: Byłem w Irlandii chociażby, i tam cena nowości to 40 euro. W przeliczeniu około 160 zł. Natomiast na poczcie pytałem o cenę przesyłki z zagranicy, UBEZPIECZONEJ. Ceny zaczynają się od 110 zł, zależnie od wagi paczki i rodzaju przesyłki. Przy czym wysłanie gry ubezpieczonej maksymalnie, pocztą spedycyjną lotniczą, to kwota przekraczająca 200 zł. Jeśli Twój znajomy lubi ryzykanctwo, i kupuje bez ubezpieczenia przesyłki - jego wola. Ja po dwóch nieudanych zakupach, gdy paczka do mnie nie doszła, dałem sobie spokój z nieubezpieczonymi paczkami.

Dnia 14.01.2008 o 18:52, Treant napisał:

Są tytuły, które chciałbym obejrzeć w nowych odsłonach; kolega ma paru cenionych producentów
za efektowne i nie pożerające mnóstwa zasobów gry, więc nie rozumiem, dlaczego klient nie miałby
kupować właśnie ich, aby dać znak programistom, że docenia ich pracę i czeka na jeszcze.


Inaczej. To to, że klienci kupują powinno być dla dystrybutora pochwałą i plusem, ale nie w drugą stronę: klient kupujący grę, by pochwalić dystrybutora. Bo nie to jest celem kupna gry. Celem jest granie. Czy kupując jabłka w warzywniaku zastanawiasz się: "Kupuję te jabłka, by pokazać ich dystrybutorowi, że kocham ich smak i to, że nie sprzedaje zgniłych" ? Nie sądzę. Ja tak samo traktuję gry. Gry to towar, ktory zakupuję w sklepie, by z niego korzystać, a nie "ku chwale producentów". Dla mnie to dorabianie sztucznej ideologii.

Dnia 14.01.2008 o 18:52, Treant napisał:

Te bodźce są jakby rozbieżne: pirata niespolszczonego kupią przede wszystkim ci, którzy chcą
pograć jak najszybciej; chętni na polską wersję to nieco bardziej cierpliwi "oszczędni".


Myślę, że się mylisz. Pirata kupią ci, którzy a) nie chcą czekać na polskie WYDANIE (polska wersja mało ma tu do rzeczy) lub b) którzy nie chcą wydawać tyle kasy na oryginała. Przy czym wpływ na decyzje może mieć albo bodziec "a", albo bodziec "b", albo oba naraz. I uważam, że wpływ bodźca "a" jest niebagatelny, niestety niedoceniany przez wielu anty-piratów. W ich mniemaniu pirat to sknerowaty szubrawca, który "kradnie", kupując u pirata, bo nie chce wydać więcej na oryginała. A zapominają, że dystrybutor i jego mały pośpiech w wydawaniu w Polsce gier, są również znacznym bodźcem. Tyle, że oczerniają dystrybutora, więc wielu anty-piratów - fanatyków/idealistów go pomija.

Dnia 14.01.2008 o 18:52, Treant napisał:

Zgadza się. /CIACH/
Tylko zauważ, że piractwo uderza też w producenta gry, a nie tylko w dystrybutora.


Hm, nie jestem tego taki pewien. Czy aby producent nie sprzedaje jedynie LICENCJI na rozprowadzanie gry dystrybutorowi? Bo nie jestem taki pewien, czy dostaje również procent od sprzedanych egzemplarzy.

Inna sprawa, że patrzę na to głownie okiem konsumenta. Dla mnie, jako konsumenta, gracza, upadek całkowity piractwa byłby czymś niekorzystnym. Nie dlatego, że kupuję piraty, ale dlatego, że wtedy dystrybutor miałby absolutną samowolkę, bo nie miałby ŻADNEJ konkurencji. A wiadomo, że brak konkurencji = podwyższenie ceny + spadek jakości usług.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.01.2008 o 21:27, Goyaka napisał:

Widzę, że nie każdy jest tutaj za pan brat z prawem autorskim.

Widzę, że nie każdy ;)
Otóż spolszczenia można robić

Dnia 13.01.2008 o 21:27, Goyaka napisał:

i instalować, po to, aby program dostosować pod siebie, czytaj, aby moć z niego właściwie korzystać.
Dla wielu inny język programu to wielka przeszkoda i aby w ogóle móc korzystać z takowego programu
muszą spolszczyć grę. Oczywiście nie każdy ma takowe prawo, a jedynie użytkownicy, którzy weszli
w legalny sposób w posiadanie jego.

Otóż spolszczeń nie mozna robić itd...
Prawo do ingerencji w kod ma jedynie posiadacz prawa do programu, a nie licencjobiorca (czyli uzytkownik)

Dnia 13.01.2008 o 21:27, Goyaka napisał:

Pozdrawiam i na przyszłośc przed wypowiadaniem się w takich sprawach zachęcam do sięgnięcia
do źródeł, czytaj do aktów prawnych.

Pozdrawiam i na przyszłość przed wypowiadaniem sie w takich sprawach zachęcam do sięgnięcia do źródeł, czyli aktów prawnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2008 o 19:16, NLX napisał:

Inaczej. To to, że klienci kupują powinno być dla dystrybutora pochwałą i plusem, ale nie w
drugą stronę: klient kupujący grę, by pochwalić dystrybutora. Bo nie to jest celem kupna gry.
Celem jest granie.

Krótkoterminowym celem jest granie właśnie w tę grę, którą kupujesz. Długoterminowym zaś - pokazanie producentowi, że opłaca się kontynuować serię, a tym samym grać w kolejne części pozycji, która przypadła graczowi do gustu. Może odwrócę trochę sytuację - wyobraź sobie, że jedna z Twoich ulubionych gier nie będzie miała kolejnej części, bo producent na niej nie zarobił wskutek piractwa. Są takie sytuacje. Niestety.

Dnia 14.01.2008 o 19:16, NLX napisał:

Myślę, że się mylisz. Pirata kupią ci, którzy a) nie chcą czekać na polskie WYDANIE (polska
wersja mało ma tu do rzeczy) lub b) którzy nie chcą wydawać tyle kasy na oryginała.

Bardzo mnie cieszy taka uwaga. A dlaczego? Bo tylko potwierdza, że gry spolszczane są na siłę i wbrew temu, co usiłuje nam wmówić część dystrybutorów, wersje angielskie znalazłyby na naszym rynku nabywców.

Dnia 14.01.2008 o 19:16, NLX napisał:

Hm, nie jestem tego taki pewien. Czy aby producent nie sprzedaje jedynie LICENCJI na rozprowadzanie
gry dystrybutorowi? Bo nie jestem taki pewien, czy dostaje również procent od sprzedanych egzemplarzy.

A jakie to ma znaczenie w sytuacji, gdy ktoś kupuje pirata po angielsku ze względu na opieszałość wydawcy? Rozumiem jeszcze, gdyby kupował nielegalną polską wersję i nie było tego procenta od sprzedaży. Wówczas traciłby jedynie dystrybutor. Ale przecież w danym momencie spolszczona gra nie istnieje, więc traci producent.

Dnia 14.01.2008 o 19:16, NLX napisał:

A wiadomo, że brak konkurencji = podwyższenie ceny + spadek jakości usług.

To jest oczywiste, ale czy nie lepiej, aby konkurencja była uczciwa? Tak, jak opisałem w poprzednim poście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.10.2005 o 19:49, moro100 napisał:

Boże, jak słysze to słowo to mnie trafia, PIRACTWO to najokropniejsza rzecz jaka może być,
wszyscy moi znajomi mówią mi, Marcin, po co marnujesz tyle kasy na gry i filmy, skoro możesz
to sobie poprostu ściągnąć z internetu. Gdy słysze takie lub podobne wypowiedzi to mnie na
wymioty bierze. A wy co sądzicie o piractwie, wypowiadajcie się.



mam tak samo jak ty - rzygać mi się chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, czytam tak ten temat, i zauważyłem jedną rzecz. W zasadzie robi się pewien galimatias. Ponieważ jedni mówią o piractwie w aspekcie moralnym, inni prawnym, a jeszcze inni - ekonomicznym. O ile jeszcze w miarę trzyma się od samego początku do końca jednego aspektu, to jest ok, ale momentami te tematy się łączą, przenikają, i w zasadzie trudno jest do czegoś konkretnego dojść. W sumie powinny być trzy tematy: "Piractwo - prawnie/ekonomicznie/moralnie". Bo o ile np takie fanowskie spolszczenie gry jest nielegalne, o tyle nie widzę np ja w tym nic niemoralnego. Tak samo jak w pożyczeniu gierki kumplowi, czy choćby zrobieniu kopii zapasowej (czego legalności/nielegalności w różnych sytuacjach chyba dotąd nie udało się rozstrzygnąć ;]). Z drugiej strony ograniczenia niektóre wynikające z licencji są owszem, legalne, ale mało sensowne. Itp itd. Tak więc trudno rozmawiać o piractwie w wielu aspektach naraz, gdyż spojrzenie z innej strony daje jednocześnie zupełnie inną ocenę tego procederu, i można się tak spierać w nieskończoność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.10.2005 o 20:02, kNOT napisał:

> ludzie staraja się jaknajbardziej ograniczać koszty a temu służy piractwo
Ludzie kradną, a Ty próbujesz usprawiedliwiać złodziei...


ja bym nie nazwał osoby która kopiuje swoje płyty i ma je tylko dla siebie ( na własny użytek )
a jakby ktoś handlował tym ( miałby na tym własne korzyści - w tym wypadku materialne ) to byłby złodziejem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ten temat jest naprawdę wielki... cóż, są przeciw piractwu gier programy zabezpieczające je np. StarForce itd. Tylko że niektóre zabezpieczenia utrudniają też pracę nawet tym uczciwym nabywcom gier ze sklepu, przykładem jest tu Steam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2008 o 20:42, Treant napisał:

Krótkoterminowym celem jest granie właśnie w tę grę, którą kupujesz. Długoterminowym zaś -
pokazanie producentowi, że opłaca się kontynuować serię, a tym samym grać w kolejne części
pozycji, która przypadła graczowi do gustu. Może odwrócę trochę sytuację - wyobraź sobie, że
jedna z Twoich ulubionych gier nie będzie miała kolejnej części, bo producent na niej nie zarobił
wskutek piractwa. Są takie sytuacje. Niestety.


Tylko znowu, mówisz o producencie, a nie o dystrybutorze. A ja mam na myśli ściśle dystrybucję. A w producenta nie uderzy, ponieważ on już wcześniej kasę za licencję dostał. Więc traci TYLKO dystrybutor (bo kasa zainwestowana w licencję się nie zwróci). A jeśli nawet upadnie - wtedy inny dystrybutor będzie wydawał, z pamięcią, co stało się z tym, co olewał czas wydania. Same plusy.

Dnia 14.01.2008 o 20:42, Treant napisał:

Bardzo mnie cieszy taka uwaga. A dlaczego? Bo tylko potwierdza, że gry spolszczane są na siłę
i wbrew temu, co usiłuje nam wmówić część dystrybutorów, wersje angielskie znalazłyby na naszym
rynku nabywców.


Moim zdaniem nie wszystkie są na siłę, ale wiele. Sam angielskim władam w dość zadowalającym stopniu. Na tyle, że jakąś strategię, przygodówkę, o strzelance nie wspominając, bez problemu bym przeszedł po angielsku. Ale już np przejścia takiego RPG pokroju Baldur''s Gate 2 czy Tormenta sobie raczej nie wyobrażam. Tylko jak widzę, że CDP spolszczyło Unreal Tournament 3, to mi się nóż w kieszeni otworzył. Powiem jedno, za przeproszeniem: "PO CH** ?!" A potem grałem ze znajomymi, ja mam wersję polską, oni angielską, i są problemy, bo nie wiadomo, która mapa jest która, która broń która itp itd... Zresztą "Redeemer" brzmi o wiele groźniej i klimatyczniej niż "Wybawiciel"...

Dnia 14.01.2008 o 20:42, Treant napisał:

A jakie to ma znaczenie w sytuacji, gdy ktoś kupuje pirata po angielsku ze względu na opieszałość
wydawcy? Rozumiem jeszcze, gdyby kupował nielegalną polską wersję i nie było tego procenta
od sprzedaży. Wówczas traciłby jedynie dystrybutor. Ale przecież w danym momencie spolszczona
gra nie istnieje, więc traci producent.


Yyyy, sorki, ale upiększasz. Zakładasz, że jeśli nie ma polskiej wersji, to gracz wybiera między sprowadzeniem oryginału z zagranicy (za 250 zł wzwyż...) lub kupieniem pirata. Moim zdaniem to żaden wybór. Po drugie, mówimy o sytuacji, kiedy gra w Polsce ma być wydana, ale za np 3 miesiące. Więc de facto między czym a czym wybiera gracz? Między sprowadzeniem a piratem? E-e. Między czekaniem 3 miechy, aż dystrybutor łaskawie wyda, albo kupieniem pirata. Więc straci dystrybutor. Zresztą, za granicą też są dystrybutorzy. Więc wedle Twojego myślenia straci dystrybutor zagraniczny. Tylko, ze trudno powiedzieć, który, chyba że się jest jasnowidzem, i wymyśli, z ktorego kraju by sprowadził gracz grę, gdyby nie kupił pirata... I pamiętaj, że producent od dystrybutorów gażę swoją już dostał, więc on nie ma jak na piractwie stracić.

Dnia 14.01.2008 o 20:42, Treant napisał:

To jest oczywiste, ale czy nie lepiej, aby konkurencja była uczciwa? Tak, jak opisałem w poprzednim
poście.


Jasne, że lepiej. Tylko że aby tak było, musiała by być możliwość wydawania gry w Polsce na zasadzie open, wydaje, kto chce. Bo co to za konkurencja, jeśli gracz miałby wybierać między szybszym dostaniem gry po angielsku za 300 zł, a dużo późniejszym za 100 zł? Żadna. Tak źle i tak niedobrze. Traci jedynie gracz, dokładnie, jak pisałem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2008 o 20:46, NLX napisał:

Hmmm, czytam tak ten temat, i zauważyłem jedną rzecz. W zasadzie robi się pewien galimatias.
Ponieważ jedni mówią o piractwie w aspekcie moralnym, inni prawnym, a jeszcze inni - ekonomicznym.
O ile jeszcze w miarę trzyma się od samego początku do końca jednego aspektu, to jest ok, ale
momentami te tematy się łączą, przenikają, i w zasadzie trudno jest do czegoś konkretnego dojść.
W sumie powinny być trzy tematy: "Piractwo - prawnie/ekonomicznie/moralnie". Bo o ile np takie
fanowskie spolszczenie gry jest nielegalne, o tyle nie widzę np ja w tym nic niemoralnego.
Tak samo jak w pożyczeniu gierki kumplowi, czy choćby zrobieniu kopii zapasowej (czego legalności/nielegalności
w różnych sytuacjach chyba dotąd nie udało się rozstrzygnąć ;]). Z drugiej strony ograniczenia
niektóre wynikające z licencji są owszem, legalne, ale mało sensowne. Itp itd. Tak więc trudno
rozmawiać o piractwie w wielu aspektach naraz, gdyż spojrzenie z innej strony daje jednocześnie
zupełnie inną ocenę tego procederu, i można się tak spierać w nieskończoność...

Prawda. Jednak nie należy zapominać, że w jakimkolwiek aspekcie będziemy orozmawiać o piractwie, to zawsze: ekonomicznie, moralnie, prawnie (czy jakkolwiek inaczej byśmy na to nie spojrzeli) piractwo jest zjawiskiem negatywnym, powodujacym szkody/straty i... nieuczciwym po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2008 o 21:05, axe1971 napisał:

Prawda. Jednak nie należy zapominać, że w jakimkolwiek aspekcie będziemy orozmawiać o piractwie,
to zawsze: ekonomicznie, moralnie, prawnie (czy jakkolwiek inaczej byśmy na to nie spojrzeli)
piractwo jest zjawiskiem negatywnym, powodujacym szkody/straty i... nieuczciwym po prostu.


I tu się mylisz. W punktach powiem, bo jest prościej:

1. Prawnie. Fakt, prawnie zawsze jest negatywne. Chociaż to, co prawo niekiedy uznaje za piractwo, to kretynizm (robienie np kopii zapasowych, w wielu przypadkach)

2. Moralnie. Czy ja wiem? Przede wszystkim zależy od okoliczności. Nie mówię tu o prostym schemacie "kupił pirata, bo nie miał kasy na oryginał". Ale o takich sprawach, jak robienie kopii zapasowych, pożyczenie gry, czy właśnie instalowanie nieoficjalnych spolszczeń etc. W świetle prawa jest to naganne, ale powiedz uczciwie, czy moralnie to jest złe? Moim zdaniem absolutnie. No, może można by polemizować z pożyczaniem, ok, ale też nie jakoś bardzo. Natomiast pozostałe dwa przypadki uważam za całkowicie "czyste".

3. Ekonomicznie. Opisałem wyżej, w rozmowie z Treant''em. W obliczu braku "legalnej" konkurencji, piractwo (oczywiście umiarkowanej wielkości) dobrze działa jako konkurencja "alternatywna", pobudza dystrybutorów do ciągłych obniżek cen i poprawiania jakości. Więc również ma swoje aspekty pozytywne.

Podsumowując, aby oceniać piractwo, nie wystarczy wziąć prostej matrycy "pirat - złodziej", warto szerzej przemyśleć wszystkie aspekty.

PS. Jak już pisałem kiedyś, piractwo nie przynosi STRAT, ale hamuje osiągnięcie ZYSKU ;] Tak się musiałem przyczepić, sorki :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2008 o 21:17, NLX napisał:

2. Moralnie. Czy ja wiem? Przede wszystkim zależy od okoliczności.

No to ja się też przyczepię ;) - nie od okoliczności a od tego, który ocenia - moralność jest subiektywnym odczuciem każdego człowieka (tak przynajmniej uważam). Okoliczności będa identyczne, ale dwie osoby moga ocenić fakt diametralnie różnie - i to właśnie ze względu na "swoja" moralność ;p
Co do ekonomicznych aspektów to nie zgadzam się z Twoim punktem widzenia, ale wybacz jestem dziś "padnięty" i nie podejmę rękawicy ;p A teraz znikam z forum marząc tylko o śnie :)
Pozdro :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2008 o 22:10, axe1971 napisał:

No to ja się też przyczepię ;) - nie od okoliczności a od tego, który ocenia - moralność jest
subiektywnym odczuciem każdego człowieka (tak przynajmniej uważam). Okoliczności będa identyczne,
ale dwie osoby moga ocenić fakt diametralnie różnie - i to właśnie ze względu na "swoja" moralność
;p


Axe, widać, żeś śnięty, bo nie doczytałeś do końca :) Napisałem jasno, że nie mówię tu o takich rzeczach, jak ewidentne kupienie pirata, tylko o niuansach typu kopie zapasowe (do własnego, niekomercyjnego użytku) czy wgrywanie sobie polonizacji amatorskiej. Bo są to rzeczy, które nie szkodzą NIJAK NIKOMU, a mimo to są prawnie zabronione. Więc trudno tu mówić o złu moralnym, nieprawdaż?

Dnia 14.01.2008 o 22:10, axe1971 napisał:

Co do ekonomicznych aspektów to nie zgadzam się z Twoim punktem widzenia, ale wybacz jestem
dziś "padnięty" i nie podejmę rękawicy ;p A teraz znikam z forum marząc tylko o śnie :)
Pozdro :)


Więc czekam na Twe wybudzenie się, bo chętnie podyskutuję :) Pozdrawiam również, salve!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.01.2008 o 21:04, NLX napisał:

Ale już np przejścia takiego RPG pokroju Baldur''s Gate 2 czy Tormenta sobie raczej nie wyobrażam.

Jedyna trudność z BG2 to mnóstwo misji pobocznych, co sprawia, że ciężko to wszystko ogarnąć. No i trzeba lubić tę grę, żeby przez wszystko przebrnąć. Niestety oparta jest na AD&D, w którym nie lubię 2 rzeczy: systemu magii (nieelastyczny i wymagający dla użytkownika) oraz "papierowego" pancerza (np. wilk zadaje takie same obrażenia delikwentowi w zwykłym ubraniu i rycerzowi w najlepszej płytówce).

Dnia 14.01.2008 o 21:04, NLX napisał:

Zresztą, za granicą też są dystrybutorzy. Więc wedle Twojego myślenia straci dystrybutor
zagraniczny. Tylko, ze trudno powiedzieć, który, chyba że się jest jasnowidzem, i wymyśli,
z ktorego kraju by sprowadził gracz grę, gdyby nie kupił pirata... I pamiętaj, że producent
od dystrybutorów gażę swoją już dostał, więc on nie ma jak na piractwie stracić.

Pozostańmy przy HoMM V: TotE. Producent jest równocześnie dystrybutorem: http://digitalstore.ubi.com/178/5124/product/Buy-Heroes-of-Might-and-Magic-V:-Tribes-of-the-East-Download
(Publisher & Developer). Wprawdzie na Stany Zjednoczone, ale sklepy online Ubisoftu działają także w Europie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się