moro100

Piractwo

10635 postów w tym temacie

Ok, to może troszkę inaczej. Wg polskiego prawa nie popełniasz przestępstwa ściągając z netu film czy muzykę. Nie jest to ścigane z urzędu. Z drugiej strony w takiej sytuacji może pozwać instytucja mająca prawa autorskie lub instytucja reprezentująca (w przypadku filmów ZPAV, muzyki ZAIKS). Ale będzie to pozew cywilny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.03.2009 o 16:33, confident napisał:

ciach!

Tylko zauważ, że to można zastosować nie tylko do gier. Kupując płytkę z muzyką będziesz do niej wracać częściej niż gdybyś miał ściągnąć te piosenki. Zainteresowania się zmienią i co... ściągniesz nowe piosenki. Z filmami podobnie, ściągając oglądniesz raz, skasujesz i ściągniesz nowy. Po kupieniu oglądniesz więcej razy. To tylko nasze zachowanie co do przedmiotów kupionych, za które płacimy. Wymagamy od nich, by były jak najlepsze :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.03.2009 o 16:27, Baluk25 napisał:

Tzn. spirace dajmy na to 50 albumów, teledyski wszystko, i jeżeli nie będę tego udostępniał,
to nie jestem piratem, jestem fajny bo robię wszystko legalnie? Przecież to jest najzwyklejsza
w świecie kradzież, ktoś coś wydaję, jakąś płytę, narobił się przy tym, a ja ściągnę
z neta...

Czy ściągniesz płytę by posłuchać jednego kawałka, czy skserujesz 5stron z książki by napisać referat to jest to legalne. W Polsce na tzw. dozwolony użytek osobisty i tak płaci każdy, gdyż teoretycznie dla twórców idzie kasa z każdego urządzenia służącego do powielania inf., nawet jeżeli kupujesz nagrywarkę i pudełko płyt by wypalić znajomemu zdjęcia z imprezy, to część pieniędzy idzie właśnie na rekompensatę dla twórców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.03.2009 o 16:40, SwenG napisał:

Ok, to może troszkę inaczej. Wg polskiego prawa nie popełniasz przestępstwa ściągając
z netu film czy muzykę. Nie jest to ścigane z urzędu. Z drugiej strony w takiej sytuacji
może pozwać instytucja mająca prawa autorskie lub instytucja reprezentująca (w przypadku
filmów ZPAV, muzyki ZAIKS). Ale będzie to pozew cywilny.

Dawno nie zgłębiałem tematu, więc mogę się mylić, jednak mogli zdziałać cokolwiek jedynie w wypadku, gdy tym pobraniem naruszyliśmy normalny obieg utworu i nie otrzymaliśmy go od osoby z kręgu towarzyskiego... czy może się mylę i mi się z czasem cosik pomieszało?

SSj2-
To w dużej mierze jest kwestia ilości... mogę to powiedzieć m.in. na swoim przykładzie.
Kiedyś jechałem głównie na piratach (umownie tak to nazwijmy, bo ze względu na brak odpowiedniej ustawy były to takie legal-piraty, które można było kupić w większości sklepów komputerowych - w polskim mordobiciu Franko bossem w 2 etapie był właśnie pirat który zamykał swój sklepik-teraz na miejscu tego sklepu chyba buda z chińskim żarciem stoi;)), jak miałem ich sporo to grałem byle by grę zaliczyć, częściej nie chciało mi się kończyć gry. Jak panowała posucha, to gry kończyło się na 100% i częsciej do nich powracało. Teraz jestem full legal (przynajmniej tak mi się zdaje, bo kilka rzeczy jest pobranych z legalnych stron abandonami) i właściwie jest to samo, jak nakupuje sporo gier to po prostu je zaliczam, bo wiem że po danej grze czeka kolejna. Gdy tych gier miałem mniej, to częściej wyciskałem z gry ostatnie soki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.03.2009 o 17:33, SSj2- napisał:

(...) Po kupieniu oglądniesz więcej razy. To tylko nasze zachowanie co do
przedmiotów kupionych, za które płacimy. Wymagamy od nich, by były jak najlepsze :).


A jak kupimy coś w ten sposób, że rzeczywiście pieniądze zostają w kieszeni tych, którzy tworzą, a nie uzurpują sobie mniej lub bardziej zasadnie prawa do utworów faktycznych twórców, to na pewno będą chcieli tworzyć więcej dobrych rzeczy, które same będa się chciały sprzedać.

Ale tu zostają nasze idiotyzmy, np. fakt, że coś co jest komercyjne (czyli na sprzedaż) jest kiepskie (artyści to mają być charytatywni męczennicy - no takie jest przekonanie). Albo to, że pieniądze zawsze muszą wędrowac przez jakąś organizację zarządzającą prawami autorów i... w sumie ich pieniędzmi.

Jeżeli miałbym wybrać: pobrać lewą muzę i iśc na koncert lub kupić muzę i dać zarobić skromny ułamek wartości płyty artyście i nie miec już pieniędzy na koncert, to co bym wybrał?

Polecam:
http://muzyka.onet.pl/0,1896969,newsy.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.03.2009 o 19:14, kotolew napisał:

(...) Jeżeli miałbym wybrać: pobrać lewą muzę i iśc na koncert lub kupić muzę i dać zarobić
skromny ułamek wartości płyty artyście i nie miec już pieniędzy na koncert, to co bym
wybrał?


Wybrałbyś koncert. Tylko jeśli już lubisz jakiś zespół to nic nie stoi na przeszkodzie, by zrezygnować z czegoś innego :). No i tak wilk syty i owca cała ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, że wybrałeś za mnie i zrobiłeś ze mnie pirata. :-) Oczywiście problem nie jest w tym, co bym wybrał, bo nawet jakbym zdecydował się piratować, to nie byłby to żaden powód, by się przechwalać (no sry, wizyty panów w płaszczach nie są moim hobby), tylko w tym, że ludzie ulegają propagandzie, że kupując płyty wspierają artystów.

Zanim się zacznie walkę z piractwem, to trzeba je zrozumieć, czym jest, a przynajmniej wiedzieć, czym nie jest. Wymyślanie od "złodziei", "kradzieży", itp. nie ułatwia tego. Wręcz utrudnia. W dodatku przy odpowiednio nasilonej propagandzie, za jakiś czas wszyscy się zgodzą na to, by zakazać swobodnego dostępu do Internetu, a za instytucje które będą to kontrolować zapłacimy ze swojej kieszeni - np. w dodatkowej opłacie za dostęp do Internetu. To oczywiście nie rozwiążę problemu piractwa - ludzie i tak się będą wymieniac plikami i tak - pamięci flash są przecież coraz większe i coraz tańsze, a na nich się piractwo nie kończy. No i wyobraźmy sobie, że co miesiąc wraz z rachunkiem za Net wypełniamy formularz, w którym rozliczamy się z każdego pobranego bajta (małe pliki, mogą być przecież grafikami z zastrzeżonymi wzorami, duże to programy, gry, filmy itp.). Urzędnicy nie będą mieć takiego problemu, by zdecydować za kogoś: spiratuje, czy nie. Im za te wybory nie płacą. Oni po prostu będą "sprawdzać poprawność korzystania z dobra szczególnego jakim jest Internet". Przez każdego z nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.03.2009 o 23:18, kotolew napisał:

Dziękuję, że wybrałeś za mnie i zrobiłeś ze mnie pirata. :-) Oczywiście problem nie jest
w tym, co bym wybrał, bo nawet jakbym zdecydował się piratować, to nie byłby to żaden
powód, by się przechwalać (no sry, wizyty panów w płaszczach nie są moim hobby), tylko
w tym, że ludzie ulegają propagandzie, że kupując płyty wspierają artystów. (...)


Bardzo przepraszam, jeśli to tak zabrzmiało :). Kotolew, nie mogę zrozumieć twojego argumentu, że to propaganda. Ludzie kupują płyty, artysta zarabia na nich. Zarabia na nich również wydawca, tłocznia do której te płyty poszły (gdyby płyta miałaby nie zarabiać, to wydawca by jej nie wysłał do tłoczni ergo o artyście nikt by się nie dowiedział i nie zarobiłby tyle ile mógłby choćby na tych koncertach). Ja rozumiem, że nie zarabiają tylko na nich, jednak te dema, solówki i ogólnie rzecz biorąc płyty muzyczne nakręcają ludzi by polubili tę muzykę, czy tego artystę. Dzięki temu przecież może zorganizować koncert (przecież za to płaci! dopiero później może liczyć na zyski). Nie mówiąc już o zapraszaniu takowego na różne inne występy. Nie jestem za tym, by piratów nazywać złodziejami, choć piractwo JEST czymś co zmniejsza zyski autorów.
Moja kuzynka jest taką nieznaną (przynajmniej jak na razie) wokalistką, która śpiewa fajnie i dobrze. Udało jej się załapać na różne koncerty gościnnie (co nie znaczy, że było łatwo). Nie wydała jeszcze płyty, bo nie jest na tyle wypromowana, by ludzie wiedzieli kto i jak. Gdy ją wyda będzie miała pieniądze na organizowanie własnych koncertów i napędzanie tej machiny marketingowej.
Czasem wydaje się: "Kurde, oni zarabiają tak dużo, że głowa boli. Nic się nie stanie, jeśli pobiorę ten kawałek"... Jeśli pomyśli tak więcej osób (a tak właśnie jest), to zyski spadają nie o kilka złotych, a o kilka milionów/miliardów. Im większa popularność tym więcej artysta zaczyna tracić.
Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta, ale jeszcze nie tak dawno w Polsce na pegasusa, czy comodorę nie dało rady zdobyć oryginalnych gier. 1000in1 to przecież zwykły pirat, który był obecny prawie u każdego polskiego gracza. Tylko był maluteńki problem. My nie wiedzieliśmy o tym. Co prawda niewiedza nie jest powodem do łamania prawa, ale tutaj to już sami sprzedawcy nie wiedzieli o tym, że to piraty. I co? Wtedy też autor (prawdziwy autor, nie pirat, który to wszystko kopiował) tych gierek liczył takie same zyski jak gdybyśmy kupowali oryginały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.03.2009 o 12:18, SSj2- napisał:

Kotolew, nie mogę zrozumieć twojego argumentu,
że to propaganda. Ludzie kupują płyty, artysta zarabia na nich. Zarabia na nich również (...)


Przepraszam, ale pozwoliłem sobie nie doczytać Twojego postu do końca, właśnie z powodu w/w cytatu. Jednym ze sposobów obniżenia ceny produktu i jest ograniczenie kosztów pośredników i w ogóle osób zaangażowanych w dystrybucję danego produktu.

Teraz zadam bardzo ważne pytanie i po odpowiedzi na nie natychmiast biorę się za doczytanie reszty Twojego wpisu: ile z tej jednej płyty dostaje artysta?

I jeszcze raz podlinkuję stronę:
http://muzyka.onet.pl/0,1896969,newsy.html

Lecz tym razem dopytam: na czym zarabiają artyści? Czy Madonna zarabia na sprzedaży płyt? I jeszcze przykład z ogródka - a Doda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.03.2009 o 12:46, kotolew napisał:

<ciach!>

Pozwolę sobie zacytować poprzedni post:
"(...)(gdyby płyta miałaby nie zarabiać, to wydawca by jej nie wysłał do tłoczni ergo o artyście nikt by się nie dowiedział i nie zarobiłby tyle ile mógłby choćby na tych koncertach). Ja rozumiem, że nie zarabiają tylko na nich, jednak te dema, solówki i ogólnie rzecz biorąc płyty muzyczne nakręcają ludzi by polubili tę muzykę, czy tego artystę. Dzięki temu przecież może zorganizować koncert (przecież za to płaci! dopiero później może liczyć na zyski). Nie mówiąc już o zapraszaniu takowego na różne inne występy. Nie jestem za tym, by piratów nazywać złodziejami, choć piractwo JEST czymś co zmniejsza zyski autorów.(...)"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.03.2009 o 13:15, SSj2- napisał:

> <ciach!>
Pozwolę sobie zacytować poprzedni post:
"(...)(gdyby płyta miałaby nie zarabiać,


Owszem zarabia, ALE do kogo dokładnie trafiają te zarobione pieniądze? Oczywiście częściowo odpowiadasz:

Dnia 15.03.2009 o 13:15, SSj2- napisał:

to wydawca by jej nie wysłał do tłoczni ergo (tłocznia, wydawca)
o artyście nikt by się nie dowiedział


Za koncerty nie jest odpowiedzialna - poruszam się w tym co mówisz - zarówno tłocznia jak i wydawca.

Dnia 15.03.2009 o 13:15, SSj2- napisał:

i nie zarobiłby tyle ile mógłby choćby na tych koncertach).


No dobra biorę Madonnę za ubiegły rok:
Madonna - 120,1 miliona dolarów (sprzedaż muzyki - 14,8 miliona dolarów; sprzedaż biletów na koncerty - 105,3 miliony dolarów ; średnia cena biletu na koncert - 153,88 dolary)

>Ja rozumiem, że nie zarabiają tylko na nich, jednak te dema,

Dnia 15.03.2009 o 13:15, SSj2- napisał:

solówki i ogólnie rzecz biorąc płyty muzyczne nakręcają
ludzi by polubili tę muzykę, czy tego artystę.


Ha! To się zdecyduj płyta jest produktem, czy elementem strategii promocyjnej mającej zachęcić do chodzenia na koncerty?

Dnia 15.03.2009 o 13:15, SSj2- napisał:

Dzięki temu przecież może zorganizować koncert (przecież za to płaci! dopiero później
może liczyć na zyski). Nie mówiąc już o zapraszaniu takowego na różne inne występy. Nie
jestem za tym, by piratów nazywać złodziejami, choć piractwo JEST czymś co zmniejsza
zyski autorów.(...)"


Koncert to taka sama inwestycja jak każda inna - jest inwestycja, ma się zwrócić i trzeba zarobić. Np. idź na koncert Feel i poszukaj napisów Millenium Bank (mam nadzieję, że nie pomyliłem banku, jeżeli tak, przepraszam - nie słucham Feel).

A ponieważ piractwo nie jest zjawiskiem, o którym można mówić w wypadku chodzenia na koncerty, to wracam do pytania: ile z jednej płyty dostaje artysta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.03.2009 o 12:18, SSj2- napisał:

Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta, ale jeszcze nie tak dawno w Polsce na pegasusa, czy
comodorę nie dało rady zdobyć oryginalnych gier. 1000in1 to przecież zwykły pirat, który
był obecny prawie u każdego polskiego gracza. Tylko był maluteńki problem. My nie wiedzieliśmy
o tym. Co prawda niewiedza nie jest powodem do łamania prawa, ale tutaj to już sami sprzedawcy
nie wiedzieli o tym, że to piraty. I co? Wtedy też autor (prawdziwy autor, nie pirat,
który to wszystko kopiował) tych gierek liczył takie same zyski jak gdybyśmy kupowali
oryginały?

Oczywiście, że pamięta. Sam zajmowałem się wymianą takiego oprogramowania na Spectruma. I NIE BYŁ TO ŻADEN PROBLEM. Wszystko było zgodne z prawem. Gdyby nie tacy jak ja na giełdzie na Grzybowskiej swego czasu to nie byłoby w ogóle dostępnego ŻADNEGO oprogramowania. Nie próbuj porównywać tamtych czasów, gdzie nie było w naszym kraju dystrybucji oprogramowania do czasów dzisiejszych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.03.2009 o 13:45, SwenG napisał:

Nie próbuj porównywać tamtych czasów, gdzie nie było w naszym kraju dystrybucji oprogramowania
do czasów dzisiejszych.


Że o kopiowaniu kaset słynnego zespołu Napsterrica, czy tam Metallika, na początku lat 80-ych nie wspomnę. Chłopaki już w tedy mogli zakazać kopiowania swoich kaset zanim cokolwiek podpisali i nie byłoby problemów. Tylko czy ktokolwiek by wiedział o tym, że istnieją? Ale to już ich problem.A to, że nazwę zespołu też spiratowali to takie tam duperelki. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.03.2009 o 13:45, SwenG napisał:

Oczywiście, że pamięta. Sam zajmowałem się wymianą takiego oprogramowania na Spectruma.
I NIE BYŁ TO ŻADEN PROBLEM. Wszystko było zgodne z prawem. Gdyby nie tacy jak ja na giełdzie
na Grzybowskiej swego czasu to nie byłoby w ogóle dostępnego ŻADNEGO oprogramowania.
Nie próbuj porównywać tamtych czasów, gdzie nie było w naszym kraju dystrybucji oprogramowania
do czasów dzisiejszych.


SwenG, nie staram się porównywać. Chodzi mi tylko o to, że to nie były oryginały. Oprogramowanie było. Nie było wtedy prawa, które zakazywało czegoś takiego, więc wszystko było okej. Tylko, że teraz mamy prawo, a mało kto je przestrzega. Ta dystrybucja tamtych czasów rozkręciła dzisiejszy hype na gry i oprogramowanie w Polsce. I to jest dobre.

kotolew, odwracasz kota ogonem. Płyta jest i produktem i częścią strategii promocyjnej. Również nie słucham Feel, więc nie pójdę na koncert. Ile z jednej płyty dostaje artysta? Nie wiem, a Ty wiesz? Mi się wydaje, że jest to część kontraktu jaką podpisuje z wytwórnią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.03.2009 o 13:56, SSj2- napisał:

Ile z jednej płyty dostaje artysta?
Nie wiem, a Ty wiesz? Mi się wydaje, że jest to część kontraktu jaką podpisuje z wytwórnią.


http://pga.blox.pl/2008/04/Ile-artysta-zarabia-na-sprzedazy-jednej-plyty.html
http://pga.blox.pl/2008/04/Jak-wyglada-kontrakt-pomiedzy-artysta-a-wytwornia.html

Więc Ile z jednej płyty dostaje artysta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.03.2009 o 14:11, kotolew napisał:

> Ile z jednej płyty dostaje artysta?
> Nie wiem, a Ty wiesz? Mi się wydaje, że jest to część kontraktu jaką podpisuje z
wytwórnią.
>

http://pga.blox.pl/2008/04/Ile-artysta-zarabia-na-sprzedazy-jednej-plyty.html
http://pga.blox.pl/2008/04/Jak-wyglada-kontrakt-pomiedzy-artysta-a-wytwornia.html

Więc Ile z jednej płyty dostaje artysta?


Mało. Tyle, że właśnie te płyty są jednym z czynników decydujących o popularności zespołu. I dla mnie eot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.03.2009 o 14:20, SSj2- napisał:

Mało. Tyle, że właśnie te płyty są jednym z czynników decydujących o popularności zespołu.
I dla mnie eot.


Uwielbiam argument "eot". :D Mało, czy BAAAAAARDZO mało i w ogóle ile? Jeżeli płyta kosztująca 40PLN ma być materiałem promującym, to nie dziwota, że niewiele osób kupuje takie "promocje".

Zanim eotniesz zupełnie odpowiedz, proszę, ile na płycie zarabia artysta? Ilu pośredników i osób i instytucji towarzyszących zarabia na jednej płycie?

I będziesz wiedział gdzie ten kot ma ogon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.03.2009 o 14:20, SSj2- napisał:

Mało. Tyle, że właśnie te płyty są jednym z czynników decydujących o popularności zespołu.
I dla mnie eot.

Kto kupuje filmy, muzykę, czy gry autorów których wcale nie zna i nigdy o nich nie słyszał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się