Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Konkurs - Czy Myszasty i Lucas poradzą sobie w ekstremalnych pustynnych warunkach?

24 postów w tym temacie

gram.pl

Sahara to największa pustynia świata. Ponad 9 mln km² powierzchni z temperaturą przekraczającą 40 stopni to wyzwanie dla ludzkiego organizmu, i dlatego właśnie tam wysłaliśmy naszą ekipę.

Przeczytaj cały tekst "Konkurs - Czy Myszasty i Lucas poradzą sobie w ekstremalnych pustynnych warunkach?" na gram.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> To już wiemy czemu tak strasznie słodzili SE III w powrotnym Pr0gramie. :P

Akurat pr0gram powstał jeszcze zanim narodziła się idea jakiegokolwiek wyjazdu. Po prezentacji gry i hands-onie w Warszawie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Do ostatniej kropli wody"

34-stopniowy upał, żar leje się z nieba gdy na horyzoncie pojawiają się oni: Myszasty i Lucas! Spragnieni, zmęczeni i głodni. Na plecach pierwszego wisi zabezpieczony M1D Garand. Wędrują już od kilkunastu godzin, a w polu widzenia tylko piasek, gdy nagle Lucas krzyczy "STOP!" i z daleka dostrzega rozbity obóz tubylców. Momentalnie z plecaka wyjmuje lornetkę, dokładnie przygląda się namiotom rozbitym na środku pustyni. Wtem spostrzega ogromny silos wypełniony wodą. "Jesteśmy uratowani"- szepnął do swojego kompana, żeby nie usłyszeli go wrogowie. Ich dobrze kamuflujące stroje pozwoliły im podejść na blisko kilometr do obozu. Nasi bohaterowie szybko sprawdzili, że upragnionej wody pilnuje 8 uzbrojonych mężczyzn. W tym 2 na wieżach strażniczych. Po zapoznaniu się z terenem i uzgodnieniu planu ruszyli wykonać swoje zadania.
Myszaty udał się na oddaloną 850 metrów od obozu najwyższą w okolicy wydmę, a Lucas ze swoim plecakiem chciał zakraść się do obozu. Gdy udało mu się dojść do drutu kolczastego 1 punkt planu został wykonany. Wtedy to Myszaty oddał strzał prosto w głowę jednemu ze strażników, po czym zsunął się na drugą stronę wydmy, żeby przeciwnicy nie mogli go zauważyć. Oczywiście wiedzieli skąd padł strzał. I o to chodziło! Wszyscy strażnicy ruszyli w stronę z której został oddany strzał, wtedy momentalnie zaczęła się misja Lucasa. Który miał za zadanie zagarnąć do plecaka jak największą ilość butelek z wodą. Po czym wymknął się niezauważony do Myszastego.
Strażnicy nie byli wstanie dostrzec z tak dużej odległości i w tak dużym słońcu skąd dokładnie padły strzały. Gdy Lucas pojawił się już na wydmie mieli w magazynku jeszcze tylko 2 naboje. Wykorzystali je do przestrzelenia silosa, z którego po kilu godzinach ulotniła się cała woda. Wtedy nasi dzielni żołnierze byli już kolejne kilka mil dalej, ale tym razem wody mieli pod dostatek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Kto był sponsorem tego wyjazdu ?
Nie było "sponsora".
Akcja barterowa- każdy dał coś od siebie, żeby powstały fajne materiały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> "Do ostatniej kropli wody" ...
Lepiej by brzmiało "obóz wroga" , bo ze słowem "tubylców" brzmi to już bardziej jak zbrodnia wojenna. No i skąd te butelki? :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W galaktyce CX 15, daleko od Ziemi... a nie to zupełnie inna historia. Dawno temu a był to rok 1941 wojna była coraz bardziej zacięta a cały świat był nią pochłonięty. Myszasty i Lucas trafili do Afryki północnej- spytacie czemu? - kara za imprezę w bazie wojskowej ( koza była gwoździem do ich trumien). Wysłano ich w celu infiltracji wrogiego obozowiska i zneutralizowanie generała Ulrika von Jungingena. Haczyk był w tym, że było ich tylko dwóch z jednym karabinem snajperskim. Gdy nasi dzielni żołnierze dotarli do obozu wroga, rozdzielili się - jeden miał snajperkę drugi nadzieję. Lucas oddawał celne strzały a Myszasty neutralizował wrogów po cichu. Lucas wkroczył do namiotu, wycelował w Ulrika i nic- nie miał naboi, generał usłyszał Lucasa i wyciągnął Lugera. Miał oddać strzał, lecz nagle krzyżak, znaczy generał dostał w głowę patelnią. Myszasty znalazł kuchnię i uratował towarzysza. Usłyszeli szum - wiedzieli co to za odgłos i krzyknęli razem GET TO THE CHOPAAA. Odlecieli w kierunku zachodzącego słońca- misja udana. A my uczymy się o nich na historii. 11 lipca mija rocznica ich czynu, trzeba uczcić ich zwycięstwo hmm- tylko gdzie mój kieliszek? Ach tak, przecież biorę udział w konkursie kochanego gram.pl. Wasze zdrowie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Połowa pewnie testowałaby zgony bohaterów przez kilka godzin gry :D a potem słuchali rozmów bohaterów :D a misja wyglądałaby tak, wchodzimy po cichu przez pierwszą godzinę skanujemy za pomocą Lucasa teren, a Myszasty czeka na stanowisku strzeleckim, później dzięki precyzyjnie przygotowanej akcji pada strzał i... no cóż sprawy się co nieco komplikują (przez co nieco należy rozumieć prowadzenie otwartego ognia z połową rzeszy niemieckiej). Po czym następuje spektakularny sukces za pomocą miniaturowej głowicy taktycznej i tak oto mimo napromieniowania Myszastego i Lucasa misja kończy się powodzeniem i zaczynamy (może) następną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Strzał na wagę życia
Ręka Myszastego drgnęła. Mężczyzna powoli otworzył powieki zasypane piaskiem. Uniósł lekko głowę i oparł ją brodą o piasek. Wyciągnął przed siebie dłoń, chwycił leżącego przed nim kałasznikowa i wstał używając go jako podporę. Rozejrzał się. Znajdował się pośrodku pobojowiska. Przewrócone samochody, zniszczone ciężarówki, walające się dookoła spalone albo rozstrzelane ciała. Myszasty sprawdził magazynek broni.
-Luuucaas!!! - wrzasnął ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Zarzucił karabin na ramię i skierował się w stronę najbliższej wydmy. W miarę wspinaczki, wzmagał się odgłos tajemniczego turkotu. Nagle zrobiło się całkowicie ciemno. Słońce zaćmił wyjeżdżający zza pagórka, wielki czołg.
-Cholera! - przeklął Myszasty kierując się do najbliższej osłony
***
Plandeka i pustynny snajper stali się jednym przez sklejający ich pot. Lucas przez lunetę Garanda obserwował morderczy bieg przez niewidzialne płotki swojego przyjaciela. Wiedział, że jeśli odpowiednio nim nie pokieruje, cała misja może spalić na panewce. Myszasty schował się za przewróconą ciężarówką. "Nie tam." pomyślał Lucas przebijając oponę pojazdu celnym strzałem, wymuszając zmianę pozycji. Zza czołgu wybiegła grupka dziesięciu nazistów. Od razu otworzyła ogień to uciekającego po okręgu żołnierza. "Idź. Na. Środek." Trzy pociski stworzyły ścianę piasku, zakrzywiając tor biegu towarzysza broni. Mężczyzna z karabinem co kawałek zatrzymywał się by oddać parę strzałów, jednak czujne oko Lucasa nie pozwalało mu pozostać w jednym miejscu zbyt długo. Po opróżnieniu magazynku i upewnieniu się, że Myszasty znajduje się na założonej pozycji, snajper sięgnął do kieszeni koszuli wyciągając pojedynczy nabój. "Jeszcze tylko jeden." pomyślał odciągając zamek.
***
-Jestem. Tak. Bardzo. W dupie. - skomlał przez zęby Myszasty wypuszczając raz po raz krótkie serie z karabinu. Raz. Raz, dwa, trzy. Raz, dwa, trzy. W takich warunkach każdy pocisk jest na wagę złota i życia. Klik-klok. Zamek się zaciął. "Co za cholerstwo!" przeklinał sprzęt, uderzając w niego parokrotnie.
-Działaj ty…! - wrzasnął. Nie skończył bo straszliwy ból przeszył jego nogę. Świat dookoła zamilkł. Nie słychać było świszczących pocisków. Tylko głośne ''chrup'' przeszło przez ciało do uszu Myszastego. "Cholerni snajperzy!" pomyślał już otoczony przez Niemców.
Naziści zapakowali go na tyły ciężarówki i ruszyli dalej. Chwilę zajęło mężczyźnie uporanie się z wyciągnięciem pocisku z nogi dwoma palcami. Obrócił wyjęty kawałek metalu w palcach, a gdy strząsnął krew, jego oczom ukazał się wyryty malutkimi literami napis. ''Kod: Infiltracja - L.''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myszasty i Lucas - Sniper Elite III: Africa

Morze... wszędzie morze.
Już któryś dzień z rzędu płyniemy i płyniemy, ciągle to samo.
Na pokład wyjść się nie da - upał niemiłosierny.
Lądu nie widać.
Nie ma nic do roboty...

-No i po cholerę czyścisz tego Garanda już czwarty raz dzisiaj?! Nie wspomnę już, że robisz to codziennie.
-A co innego mam do roboty, Lucas? Może znalazłbyś nam jakieś ciekawsze zajęcie?
-Poczekaj aż dopłyniemy, będziesz miał robotę od rana do wieczora... w nocy też.
-Tak w ogóle to wiemy chociaż jaką misję będziemy musieli wykonać?
-Ja wolę nie wiedzieć... z resztą, dowiemy się wszystkiego na miejscu.

Fale... za oknem nic tylko fale.
Czasem na horyzoncie pojawi się jakaś mewa - nic poza tym.
Dni - gorące.
Noce - przeciwnie.
Nigdzie na statku nie ma umiarkowanej temperatury.
Jest albo za gorąco, albo za zimno.

-Który to już dzień? Skończyłem liczyć na piątym...
-A ja wiem? W taki upał móżg przestaje normalnie pracować.

W końcu.
Charakterystyczny dzwon pokładowy.
O innej porze niż zwykle.
Wszyscy zaciekawieni wychodzą na pokład - mimo upału, chcą przekonać się czym jest spowodowany owy sygnał.
Nagle... ocalenie. Cel. Koniec męczącej podróży. LĄD!

- Sierżanci Myszasty i Lucas?
-Tak Panie majorze.
-Dobrze. Przetransportujemy was do naszego obozu, w którym zostaniecie przydzieleni do namiotu i zostaną wam przedstawione
zasady działań na terytorium Afryki. Jakieś pytania?
-Tak, czy...
-Nie ma pytań? Świetnie! Cenię sobie gdy żołnierz wszystko pojmuje za pierwszym razem.
Widzicie tę ciężarówkę? Wsiadajcie i czekajcie na kierowcę. Nabierze was i paru innych żołnierzy do obozu.

==========

-Lucas...?
-Co?
-Myślisz, że długo bedziemy jeszcze tak się ciągnąć po tej pustyni?
-A co ty myślałeś? - odpowiada Lucas - że dojedziemy w piętnaście minut?
Rozmawiałem z kierowcą. Obóz jest 10 godzin drogi stąd przy czym my jedziemy dopiero 3.

Następuje cisza, która trwa kolejne 30 minut. Po tym czasie samochód zaczyna zwalniać, a w końcu zupełnie się zatrzymuje.

-Co się stało? Dlaczego się zatrzymaliśmy? - pyta Myszasty
-Bierzcie broń i wysiadajcie. Tylko cicho.
-Co się stało?
-Trafiliśmy na patrol beduinów. Tak w ogóle to są ich ziemie. Właściwie jesteśmy na skraju tych ziem, mimo to jeśli nas zauważą
będą mogli zrobić z nami co chcą - no chyba, że się jakimś cudem obronimy.
-Pff - zaczyna Lucas - a co w tym takiego trudnego? Zabić beduina? Zabiłbym nawet gdyby było trzech na mnie jednego...
-A na czterdziestu dasz radę? Jeśli tak to nie mamy się czego obawiać.
- ...
-Jest nas ośmiu - razem ze mną. Przy czym na ośmiu chłopa mamy tylko dwie snajperki i jednego Welroda.
-A oni? - zapytał z niepokojem jeden z żołnierzy
-Oni? Odpowiada kierowca - Oni mają "tylko" szable, strzelby i rewolwery. Każdy.
-Mamy jakiś plan? - pyta Lucas
-Beduni poruszają się na koniach. Jedyny plan jaki przychodzi mi do głowy to zakopanie ładunków wybuchowych koło ciężarówki
i wysadzenie ich w odpowiednim momencie. Ej ty - zwraca się do żołnierza niskiego wzrostu - sprawdź w skrzyni stojacej
w ciężarówce czy mamy jakieś ładunki wybuchowe.
-Nie mamy! - odpowiada
-Cholera, macie jeszcze jakieś pomysły?

W tym momencie usłyszeli stukot, który przypominał charakterystyczny koński galop.
Odwrócili się i ujrzeli przed sobą przerażający obraz przedstawiający około czterdziestu beduinów na koniach
pędzących w ich stronę.

-Już nas zauważyli - mówi Lucas - Nie ma czasu na jakieś głębsze snucie planów. Ej, ty, jak się nazywasz?
-Karl Fishburne - odpowiada najwyższy z żołnierzy
-Ok, jaką masz broń?
-Springfield M1903
-Ustaw się pod tą wydmą i spróbuj zdjąć kilku beduinów póki tu dotrą.

Po kilku chwilach pięciu beduinów pada trupem, lecz reszta ciągle pędzi na grupkę amerykańskich żołnierzy.

-Karl - mówi Lucas - na mój sygnał zaczniecie biec w moim kierunku jednocześnie uważając by nie zostać postrzelonym.
Ja tym czasem spróbuję wejść na tą wydmę i zlikwidować kilku wrogów z jej szczytu. Co będzie później - zobaczycie.

Po kolejnych kilku chwilach ocalała grupa składająca się już z zaledwie dwudziestu siedmiu beduinów dociera do samochodu
naszych bohaterów.

-Uciekajcie! Wszyscy do mnie! - krzyczy Lucas

Niestety sześciu żołnierzy do tej pory zostało zranionych. Nie byli w stanie nawet się podnieść i dobiec do Lucasa.
Jedynym, który tego dokonał był Myszasty.
Lucas nie miał wyboru. Skierował swojego Garanda w silnik ciężarówki. Z trudem trzęsącą się ręką nacisnął spust.
Z silnika po chwili zaczął unosić się czarny dym, chwilę później błysk, wybuch, huk.
Przerażające krzyki beduinów. Cisza ze strony rannych żołnierzy amerykańskiej armii.
Wszędzie walające się części ciężarówki. Ogień. Dym. Ciężko nawet opisać krajobraz spowodowany wybuchem.
Trudnością było nawet rozpoznać czy ciało leżące nie opodal Myszastego i Lucasa to jeden z ich niedoszłych kompanów
czy też jeden z beduinów.

Co gorsza, Lucas i Myszasty znaleźli się teraz w niezbyt ciekawej sytuacji.
Sami, na pustyni, bez samochodu, bez środków do życia.
Nie wiedzieli nawet, w którą stronę mają się teraz udać by dojść do obozu.

-Przyznam, że nie wiem co dalej robić - mówi Lucas
-Hmm, widzisz wrak naszego samochodu? - pyta Myszasty
-Tak ale co z tego?
-Logicznie rzecz biorąc powinniśmy się udać w kierunku, w którym jest skierowany wrak. Myślę, że jechaliśmy najkrótszą drogą
do obozu - czyli prosto.
-Cóż możemy spróbować... Hej, spójrz! Czy to nie jest przypadkiem Springfield Karla?
-Tak... ale nie widzę przy nim ciała Fishburne''a.
-Może po prostu siła wybuchu wyrwała mu go z rąk i odrzuciła parę metrów dalej? Weź go, będziemy mieli dwie snajperki.
-Tak, tak... - Myszasty podnosi broń. Niepewnie się jej przygląda. Później zerka jeszcze na miejsce, w którym jeszcze parę minut temu
odbywała się straszna walka...

==========

Najpierw cały czas woda, teraz cały czas piach.
Piach i słońce, potworny upał.
Pot spływający po czole przestaje szczypać w oczy - to znak, że człowiek się odwadnia.
Piach po horyzont. Ani jednej oazy w polu widzenia.
Czy ten koszmar kiedyś się skończy?

-Popatrz! Chyba widzę terenówkę!
-To pewnie fatamorgana, częste zjawisko w tych stronach. Tak w ogóle to zjawisko powstania pozornego obrazu odległego przedmiotu
w wyniku różnych współczynników załamania światła w warstwach powietrza o różnej temperaturze, a co za tym idzie, gęstości.
-To jest aż tak realistyczne? Wydaje mi się, że naprawdę widzę tę terenówkę...
-Myszasty, a skąd naglę wzięłaby się terenówka od tak, na środku pustyni?!
-No w sumie tak... zresztą można to w łatwy sposób sprawdzić.

Mija chwila.

-No to teraz mi powiedz czy doświadczyłeś kiedyś tak realistycznych miraży, że mogłeś dotknąć przedmiot, który widzisz?
-Wow, to faktycznie najprawdziwsza terenówka! Szybko, wsiadajmy i jedźmy do obozu póki nie zjawi się jej właściciel i...
-Czekaj! A nie wydaje ci się to trochę dziwne. Poczekaj chwilę.

W tej chwili Myszasty zagląda pod podwozie pojazdu. Zauważa tam 3 przywiązane do pozwozia granaty.
Po kilku chwilach udaje mu się ostrożnie odciąć jeden z nich. Zostały jeszcze 2.
Drugi lekko drgnął ale na szczęście nic złego się nie stało. Jeszcze jeden.
Dłonie Myszastego drżą, są całe mokre od potu. Niepewnym ruchem odcina ostatnią linkę od podwozia. Ostrożnie podaje granat Lucasowi.
Ten uważając by żaden się zbytnio nie poruszył płynnym ruchem stacza je na drugą strone wydmy.
Po sześciu sekundach następują 3 wybuchy, jednak mógłbym się założyć, że słyszalny był jeden.

Obaj odetchnęli z ulgą.

==========

Na szczęście terenówka była zaopatrzona w paliwo.
Zapewne dlatego, żeby spotęgowac siłę wybuchu spowodowaną granatami.

Po kilku godzinach jazdy Myszasty i Lucas zauważają coś na horyzoncie.
Coś przypominającego namioty, duże namioty.
To najpewniej cel podróży - obóz amerykańskich sił zbrojnych stacjonujących w tej części Afryki.
Żołnierze wjeżdżają do obozu.
Wita ich dowódca warty. Przyjechali oni bowiem już po zmroku.
Dowódca prowadzi Lucasa i Myszastego do największego namiotu, umiejscowionego w samym centrum obozu.
Wchodzą do środka.
Ich oczom ukazuje się mężczyzna średniego wzrostu pochylony nad stołem z rozłożoną mapą.

-Panie generale - zaczyna dowódca warty - mamy dwóch ludzi z transportu, który miał dzisiaj przyjechać przed południem.

Generał powoli się odwraca w stronę przybyszy. Przygląda im się uważnie, po czym mówi:
-Co się tam tak naprawdę stało?
-Panie generale - mówi Lucas - Jechaliśmy do obozu gdy nagle zastaliśmy zaatakowani przez beduinów. Tylko my ocaleliśmy.
Po długiej wędrówce napotkaliśmy porzuconą terenówkę. Do jej podwozia były przywiązane granaty. Można powiedzieć, że rozbroiliśmy pojazd.
Po tym zdarzeniu przyjechaliśmy tutaj.

Do namiotu wchodzi żołnierz. Salutuje dla generała po czym mówi mu coś na ucho.
Generał wyprostowuje się po czym zwraca się do Lucasa i Myszastego.

-Terenówka należała do nas. W zasadzie do naszego posłańca, który miał nam dostarczyć bardzo ważne dokumenty.
Niestety nie mogę wam zdradzić ich treści. Najwyraźniej nasz posłaniec został zastrzelony, a jego ciało ukryto na pustyni.
Na szczęście nasi wrogowie nie wiedzieli o ważnych dokumentach i zadbali tylko o odpowiednie uzbrojenie pojazdu.
Dokumenty cały czas były w schowku w samochodzie. Można powiedzieć, że wykonaliście jego zadanie.
Gratuluję. Zasłużyliście na odpoczynek. Namiot dla was jest już przygotowany. Wypocznijcie, bo jutro czekają na was kolejne zadania.
Tym razem zaplanowane dla was.

W tym momencie generał uśmiechnął się w stronę bohaterów.
Zostali też odznaczeni specjalnym odznaczeniem.
Tak skończył się pierwszy dzień Myszastego i Lucasa w Afryce.
Kolejne dni nie były już tak bardzo emocjonalne... chociaż... ale nie, to już na kolejną historię. ;)


Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nazwa misji: Skarb.

Godzina 07:00
Miejsce: Środek pustyni
.
Myszasty i Lucas przemierzają pustynię w celu odnalezienia zaginionego amuletu, który skradziony został z rąk Ślepca Widdy''ego. Natykają się nagle na płynący strumyk wody. Po chwili rozlega się hałas, a Lucas chwyta za swój karabin wyborowy M1D Garand. Wyjął go w samą porę, bo nagle ktoś huknął porządnie w ich stronę niezłym zapasem pocisków. Oddał szybko strzał w kierunku postaci wynarzającej się zza wzgórza. To był dobry znak, bo wiedzieli już w którym kierunku szukać wrogiego obozu.

Dzień wcześniej:
Dwóch przyjaciół znanych z przygód w Syberii czy Czarnobylu, przemierza afrykański rynek. Zaczepia ich starzec, okazuje się być niewidomym, świadczy o tym biała laska i czarne okulary. Wspomniany starzec był z bratankiem Igorem, który zlecił zadanie dwóm nieustraszonym herosom, aby odnaleźli skradziony amulet o wartości niejednego tutejszego afrykańskiego miasteczka... Wykradło go dwóch czarnoskórych bandytów, którzy zamieszkują na Saharze, a konkretnie w osadzonych tam obozach.

Godzina 10:00
Miejsce: Obóz

Po dotarciu na obszar wroga, obserwowali skryci za jedynym znajdującym się tam kaktusem, owych bandytów. Myszasty wpadł na pomysł aby rzucić butem w kierunku północy, aby odwrócić uwagę jednego w ich pobliżu wroga i wprowadzić go w zasadzkę. Właśnie na północ od obozu znajdowały się zaobserwowane przez nich wcześniej zapasy benzyny w karnistrach. Wróg ruszył w kierunku rzuconego buta Myszastego i właśnie w tym momencie Lucas oddał strzał w jeden z karnistrów. Wybuch nastąpił tak blisko czarnoskórego bandyty, że zginął na miejscu. Ale to nie był jeszcze koniec, pozostał jeszcze drugi bandzior, który zaczął strzelać zza worków napełnionych piaskiem. Po oddaniu kilku strzałów ze strony Lucasa, jak i ze strony bandziora, nastąpił przełom i afrykańskiemu zbirowi skończyła się amunicja. Wychylając się zza worków, z zimną krwią Lucas wystrzela pocisk w skroń.

Przeszukując jeden z namiotów, w skrzynce znaleźli skradziony amulet oraz mase rzeczy, które do nich w żadnym stopniu nie należały. Myszasty wraz z Lucasem wracają do wioski, po czym oddają starcowi amulet. Kiedy mieli już odchodzić... Ślepiec zatrzymał ich i wręczył do ręki Lucasa zdobyty amulet. Poinformował ich także, że owa biżuteria potrzebna była mu tylko po to, aby ich wynagrodzić za wszystkie dotychczasowe udane misje. Odmówili i nie przyjeli tak drogocennej rzeczy. Starzec natomiast wrzócił amulet do pobliskiego jeziora, bo według niego... Nikt prócz dwóch odważnych i skromnych śmiałków skłonnych podjąć się każdego wyzwania, nie jest godny posiadać tego dobra.

5 dni później starzec zmarł w samotności. Igorowi wypłynęła jedna łza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myszasty i Lucas dostali wiadomość o pliku który zawiera wersję alfa gry Sniper Elite 4 , który znajduje się na komputerze w Afryce. Wzięli swoją broń snajperską , kilka podstawowych zapasów takich jak jedzenie , woda , apteczki zdrowia i sprzęt elektroniczny. Zamówili helikopter i polecieli przejąć plik.
Po kilku godzinach dolecieli do Afryki i wylądowali niedaleko miejsca w którym miał być plik.
Ukryli się za skałami na wzgórzu by spokojnie sprawdzić czy miejsce jest jakoś chronione (miny , żołnierze itp.). Po kilku minutach wiedzieli już wszystko na środku był budynek , najprawdopodobniej tam znajdował się plik , ale wokół niego było 2 żołnierzy. Potrzebny był plan. Ustawili się na górze i wycelowali w przeciwnika i Boom Headshot x2 dostali za to trochę expa . Myszasty i Lucas byli już w środku było ciemno , lecz na końcu pokoju znajdował się "oświecony" laptop podeszli i zaczęli szukanie pliku.
- Jest!!! - krzyknął Myszasty
- Zabieramy plik i uciekamy - odpowiedział Lucas
Zabrali plik ; Wtedy otworzyły się dzwi , przerażeni spojrzeli do tyłu i jedyne co zobaczyli przed kulką w głowę był człowiek z dziwnym wąsem.
Zapewne powiecie skąd to wiem...
Po respawnie Myszasty i Lucas wrócili i opowiedzieli nam tą historie , niestety plik przepadł , a my musimy cieszyć się 3cią odsłoną seri Sniper Elite.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzień jak każdy inny, lezeliśmy w swoich kojkach. To nic że upał doskierał nam a ochłody z nikąd. Niestety nasz odpoczynek po porzedniej misji został przerwany przez wtarnięcie żołnierza walczącego wraz z nami ramie w ramie. Miał on na imię John.
-Szybko! Szybko! Dowódca!-głósno i szybko mówił John
W mgnieniu oka zerwalismy się z wylezanych posłań. Wielkie było równocześnie było nasze zdziwienie, przeciez mieliśmy miec dzis dzień wolny.
-Jest rozkaz, przyjechał! Szybko!- Dyszał jak lokomotywa John.
-Kto? Co? Przyjechał?- Zadaliśmy oboje pytanie.
-Nie ma czasu! Do dowódcy!- nasz kompan prówował złapac dech w piersi.
Błyskawicznie udaliśmy się do naszego przełożonego.
-Na rozkaz! Krzykneliśmy
-Spocznij! Chłopcy wiem że obiecywałem Wam dzisiaj wolne, ale to wojna, nigdy nie wiadomo jaka gratka może się przytrafić i kiedy. Tak więc szybka odprawa. Do pobliskiego obozu nazistów, który obserwujemy od dłuższego czasu nie wiadomo czemu przybyły ruski.
-Ale jak to? Co oni mogą tam robić?- zapytał z niedowierzaniem Lucas
I właśnie w tym wasza głowa, jesteście naszymi najlepszymi zwiadowcami. Nie możecie spuścić ich z oka. A gdy najdzie się taka okazja podsłuchać. Tak, wiem jest to bardzo ryzkowna misja, ale wiara tylko w Was. Jeżeli szkopy znów prubują naiązać współprace z ruskimi. To może być to koniec tej wojny. A skutki dla nas mogą być tragiczne.
-Podejmujemy się tego?- Zapytał Myszasty Lucasa
-A mamy inne wyjście?
-Chyba nie.
-Tak więc jest jeden mankament. Większość naszego obozu właśnie dostałą przepustki. i wzieła ze sobą bronie. Jakoś bezpiecznie musieli dotrzeć do miasta. Do zwiadu nie będzie potrzebna Wam broń wystarczą noże.
-Będziemy niczym komandosi. -Zażartował Lucas
-Koniec żartów, macie 10 minut aby się przygotować. Oto wasza mapa z oznaczonym obozem gdzie przebuwają ruscy.
Tak więc wzieliśmy to co najpotrzebniejsze, badany,noże, manierki z wodą.
-Wezme jeszcze kieliszki jakie dostaliśmy w Polsce od kumpli.-Oznajmił Myszasty
-Nie będą nam potrzebne, ale nigdy nie wiadomo co może się przydać.-Odpowiedział obojętnie Lucas
Tak więc ruszyliśmy. Droga byłą trochędługa i monotonna. Wszędzie wokół nas piach. Marzyliśmy tylko o skrawku cienia. Lecz były to marzenia sciętej głowy. Po drodze spotkaliśmy jakiegoś kupca. Nie wiadomo co on tam robił. Fatamorgana? Nie to niemożliwe. Podeszliśmy do niego. Zaczął od razu mówić do nas w nieznajomym nam języku. Chciał wcisnąc nam butelke wypełnioną przeźroczystym płynem.
-No money. No money- próbowalismy mu wytłumaczyć, odwracając puste kieszenie spodni na lewą stronę.
Po czym nieznajomy umilkł, i włożył Lucasowi butelkę w rękę i odszedł wraz se swoim wielbłądem.
-Nie wiem co to miało znaczyć, dziwna sytauacja.-Zwrócił sie do Lucasa Myszasty.
Kiedy się odwróciliśmy zobaczyliśmy owinięty pakunek. Był podłużny i staranie zapakowany.
-Otwórz go.-rozkazał Luckas
A to ci niespodzianka. Był to karabin snajperski, a konkretnie M1D Garand. I co my z nim zrobimy? No nic spakowaliśmy butelkę do plecaka. I udaliśmy sie w dalszą podróż. Droga nie była już długa ale przez cały czas zastanawialismy się co chciał od nas nieznajomy.
Wkońcu dotarliśmy. Na miejscu jak sie okazało byli już ruscy. O dziwo nie widzieliśmy tam nazistów. Dziwna sprawa przecież mieli tu być. No nic poczekalismy do nocy. Ruscy jak to ruscy ciągle wesoło śpiewali i bawili się.
Postanowiliśmy się zakraść. I włąśnie tak też zrobiliśmy, nigogo nie było na straży, co doadtkowo ułatwiło nam sprawę. Zawuważyliśmy że ciężarówka była zapakowana po brzegi jakimś towarem. Na kucaku podeszliśmy do niej.
-Owieraj.-Powiedział cicho Myszasty.
-Przecież to... Przeież to...- zająknoł się Lucas.
-No co? Gadaj szybko.-z zniecierpliwieniem w głosie mówił Myszasty
-Wódka, taka sama jaką dostalismy od tubylca.- Adrenalina w głosie Myszastego nie była jednak dobra w tym momencie. Usłyszał ich zołnierz rosyjski.
Podszedł do nas. Byliśmy bezbronii. Jednak oczekiwał nas niespodziewany zwrot akcji. Zołnierz podeszedł do nas.
-Polacy?!- zapytał z niedowierzaniem.
Niew wiedzieliśmy co mamy robić. Staliśmy jak wryci i czekalismy tylko na huk strzału.
-Zapraszam Zapraszam!-gorąco odpowiedział Rosjanin
To chyba nie mogło sie naprawdę dziać. Rosjanie zaprosili nas do wspólnego stołu i ugościli nas wódką. Z tego co się dowiedzieliśmy. Transportowali oni alkochol do miasta na sprzedaż, ale zatrzymali ich niemieccy żołnierze i zabrali ich tutaj. Niestety niemcy mieli słabe głowy i po kilku godzinach wszyscy lezeli już upici. Rosjanie związali ich wsyztskich i posadzili w jednym miejscu. Natomiast nasza "misja" trwała dwa dni.
-Nie ma to jak zodbyć nowego sojusznika, co nie Lucas?
-Dokładnie! I to jakiego!- odwopiwedział z ielkim uśmiecham Myszasty.
Rosjanie byli na tyle mili że odwiexli nas trochę w kierunku naszej bazy. I przy okazji ubiliśmy z nimi targu. Za M1D Garand który znaleźliśmy dostaliśmy dwie skrzynki wódki.
Mina dowódcy kiedy zobaczył nas że wracamy po tak długiej nieobecności, na dodtatek z pojamnymi jeńcami i dwóma skrzynkami czegoś brzęcącego była bezzcena.
Sorka za literówki jak co :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kryptonim operacji - Gruba Ryba

Na pustynii rozpoczął się kolejny, jak każdy gorący dzień. Myszasty i Lucas wstali dość wcześnie. Poszli zjeść śniadanie do kuchni, która bardziej przypominała kanciapę niż coś co można nazwać choć w pewnym stopniu kuchnią.

Gdy po śniadaniu zaczęli się przebierać w nowe mundury wojskowe w oddali dostrzegli jednego z żołnierzy, który biegiem zbliżał się w ich stronę.
- To zły znak powiedzieli jednocześnie do siebie

- Panowie generał wzywa was do swojego biura
- Daj nam jeszcze pięć minut odpowiedział mu szybko Lucas
- Tylko się pospieszcie, dostałem informację, że sprawa jest naprawdę bardzo pilna

Gdy posłaniec oddalił się w swoją stronę Myszasty odezwał się w końcu do Lucasa
- Czego on znowu do cholery od nas chce? Ledwie wczoraj wieczorem wróciliśmy z całodziennego patrolu, a on znowu chce nas wysłać na kolejną misję?
- Nie wiem, ale mam złe przeczucie

Gdy oboje ubrali się i dopięli ubrania na ostatni guzik, powoli, wcale się nie śpiesząc pomaszerowali do skromnej kanciapy generała.

- Panie generale stawiamy się z Lucasem na pańskie wezwanie
- Dobrze, zapewne zdajecie sobie sprawę z tego, że jesteście jednymi z moich najbardziej zaufanych ludzi, a sam osobiście mam do was wielki szacunek i wiem, że tylko wy możecie wykonać to piekielnie trudne zadanie.

Obydwoje byli trochę przestraszeni i w ich myślach krążyły im tortury, który dowódca zapewne dla nich przygotował.

- Z informacji wywiadu wynika, że do wioski niedaleko naszej bazy przyjeżdża jeden z głównych generałów wroga - Kaczkov. Będziecie musieli go zlikwidować.
- Generale dlaczego my zapytał szybko Lucas? Nie może tego wykonać ktoś inny?
- Nie, tak jak mówiłem darzę was pełnym zaufaniem i jestem pewny, że tylko wy możecie bezbłędnie wykonać to zadanie
- No dobrze jak mus to mus, jednak potrzebujemy więcej informacji
- Oczywiście, już przechodzę do sedna sprawy. Będziecie czekać na szczycie wydmy, tuż przed wjazdem do wioski. Myszasty weźmiesz ze sobą Springfielda, natomiast Lucas zabierze ze sobą lornetkę i będzie twoim nawigatorem
- Kiedy wyruszymy na misję likwiadacyjną?
- Dziś wieczorem, otrzymałem informacje, że wrogi generał będzie wjeżdżał do wioski około godziny 19:10. Rozpoznacie go bez problemu, bo jeździ on charakterystycznym, czerwonym samochodem. Prawie bym zapomniał - żołnierzu Myszasty dotarły do nas nowe zapasy broni, idź i weź nowiutkiego Springfielda.
- Generale muszę niestety pana zmartwić, wolę swojego wysłużonego M1 Garand, który nigdy mnie nie zawiódł
- Jak wolisz, pozostawiam ten wybór w twojej kwestii. To wszystko co miałem wam do powiedzenia. Tylko pamiętajcie, że ta misja jest ściśle tajna. ODMASZEROWAĆ!
- TAK JEST GENERALE!

Przez praktycznie cały dzień nic się nie działo, a my musieliśmy cierpliwie oczekiwać i być przygotowani cały czas, gdyby plany nagle się zmieniły. Tak się jednak nie stało. Nastał wieczór, a Myszasty i Lucas powoli przygotowywali się do swojej misji. Generał nakazał im być na miejscu znacznie wcześniej by móc przygotować stanowisko strzelca.

- Myślisz, że mamy się czego obawiać zapytał szeptem Myszasty upewniając się, że nikt ich nie słyszy.
- Sam nie wiem, jeżeli wszystko idealnie przygotujemy, to nasza misja będzie szybka i bezbolesna
- Obyś się nie mylił

Po kilkunastu minutach Lucas z Myszastym cichaczem wymknęli się z bazy zabierając tak jak polecił im generał jedną broń, ukochanego M1 Garand oraz lornetkę. Była już godzina 18, więc musieli szybko się uwijać, by dotrzeć na miejsce i przygotować swoje stanowisko.

Nastała godzina 18:30, a Myszasty i Lucas leżeli już na szczycie wydmy przykryci siatką maskującą. Musieli wykonywać bardzo powolne ruchy, by nikt nie był w stanie ich zauważyć. Powoli zbliżał się czas wykonania zadania. Była 19:05 i niespodziewanie kilka motocykli i dwie furgonetki pojawiły się na horyzoncie.

- Tego nie było w planach powiedział poddenerwowany Myszasty
- Niech to szlag szepnął do niego Lucas, chyba mamy tutaj niezapowiedzianych gości.

Z furgonetek wysiadło około dwudziestu żołnierzy, którzy zapewne mieli zabezpieczyć teren przed przyjazdem generała. Bohaterowie musieli na szybko obmyślić plan ucieczki po oddaniu strzału. Żar płynący z nieba nie pozwolił im ani na chwilę się skupić. Nadeszła wyczekiwana godzina. Prawie równo o 19:10 jak informował nas generał na horyzoncie ujrzeliśmy czerwony, zabytkowy samochód, w którym siedziały dwie osoby - kierowca i nasz cel, który mieliśmy zlikwidować.

Lucas spojrzał w lornetkę i ujrzał człowiek potężnej postury, który był tak gruby, że ważył chyba ze 200 kilogramów.

- w taką masę nietrudno trafić powiedział z uśmiechem do Myszastego.
- nie wątpię, a teraz się skup i podaj mi dokładne pomiary
- niska wilgotność powietrza, odległość od celu około 550 metrów i szybko się zbliża, wiatr północno-zachodni 5m/s, no i nie zapomnij o efekcie Coriolisa. Myszasty podparł swoją głowę na brodzie i uradowany szeptem powiedział do Lucasa, że cieszy się z powodu niezgolenia swojej brody, która teraz służyła mu za podpórkę.

Po około 15 sekundach Lucas krzyknął - albo teraz albo nigdy! Nagle słychać głośny huk, błysk z lufy, a przez lornetkę widać, że Kaczkov dostał kulkę wprost pomiędzy oczy. Strzał nie umknął uwadze patrolu, który przez chwilę stał jak zamurowany, a następnie ruszył pędem w naszą stronę.

- Cel zlikwidowany powiedział szybko Lucas
- No to teraz wiejemy odpowiedział Myszasty

Obydwoje nagle poderwali się z ziemi i pobiegli w kierunku swojej bazy. Jako, że byli wysportowani, a ich długaśne brody dodawały +10 do szybkości zdążyli odbiec znaczny kawałek od ścigających ich wrogów.

- Może rozłożymy miny krzyknął Lucas nawet nie myśląc o zatrzymaniu się
- Dobry pomysł, umieścimy je za następną wydmą.

Tak też zrobili. Myszasty pobiegł w lewą stronę , a Lucas w prawą. Szybko wyjęli po dwie miny z plecaków, rzucili na ziemię i przykryli cieniutką warstwą piasku. Następnie Myszasty przywiązał linkę i pobiegł przymocować drugi koniec do min Lucasa. Po wykonaniu tej czynności schowali się za niskim kamiennym murkiem, który
został prawdopodobnie wybudowany przez beduinów. Przez szczeliny pomiędzy kamieniami zauważyli, że w ich kierunku zbliża się spora, około 15-osobowa grupa wrogich żołnierzy, którzy biegną w zwartej grupie przypominającej rzymskiego "żółwia". Nagle huk, jeden ze ścigających ich wrogów nacisnął na linkę, a ściana piasku wyleciała w powietrze i nagle ucichło.

Myszasty z Lucasem wychylili głowy zza kamiennego murku i zobaczyli ciała, które były dosłownie rozerwane na kawałki. Z uśmiechem popatrzyli na siebie i aż podskoczyli z radości, że udało im się uciec przed tak dużym pościgiem. Nie ociągając się, w obawie przed nadchodzącymi kolejnymi grupami wrogów pospiesznie wyruszyli w kierunku swojej bazy.

- To była naprawdę ciężka wyprawa stwierdził Myszasty
- No..., jestem zmęczony jak nigdy dotąd
- Najtrudniejsza misja na jakiejkolwiek byłem
- Cieszmy się, że uszliśmy z niej z życiem

Po godzinie drogi szczęśliwie dotarli do bazy, zameldowali się u generała i potwierdzili wykonanie misji. W nagrodę dostali specjalne odznaczenia za zasługi, pyszną kolację, a także tydzień wolnego. Tak oto zakończyła się przygoda Myszastego i Lucasa w Afryce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lipiec 1942

Myszasty i Lucas otrzymują informację, o tym, że Hitler posiada zabójczą broń biologiczną, która jest testowana w Afryce. Badania nad skutecznością owego rynsztunku, prowadzone są w tajnym, podziemnym laboratorium na pustyni Sahara ( a konkretnie w jej wschodniej części - na pustyni Libijskiej). Gotowi do misji żołnierze rozpoczynają obserwację wskazanych im terenów.
Po kilku dniach wstępnych oględzin, uwagę Myszastego przykuwają często pojawiające się w okolicy dwóch wielkich wydm niemieckie patrole. Lucas proponuje przyjacielowi atak na jeden z patroli, aby wyciągnąć od wrogów informacje o celu dokonywanej przez hitlerowców wizji lokalnej.
Gdy następnego dnia nadjeżdża niemiecki samochód terenowy, Lucas zabija kierowcę celnym strzałem w głowę. Samochód bez prowadzącego rozbija się o skały. Myszasty podbiega do faszystów. Okazuje się, że tylko dwóch Niemców przeżyło, ale są oni nieprzytomni. Nasi bohaterowie przeszukują mundury wrogich żołnierzy, w celu odnalezienia jakiejkolwiek wskazówki. Ku niezadowoleniu dwójki snajperów, w niemieckich mundurach znajduje się jedynie kilka sztuk broni palnej.
W tym samym momencie rozpoczyna się burza piaskowa. Lucas i Myszasty postanawiają postawić samochód kołami do góry i wejść pod niego. Ich osłona okazuje się skuteczna. Po gwałtownej Burzy, żołnierze wychodzą spod wraku samochodu. Przyjaciele zauważają, że obok jednej z wydm powstał średniej wielkości dół. Spostrzegają, że na jego dnie znajduje się właz. Lucas i Myszasty postanawiają przysypać ciała oraz wrak samochodu piaskiem, by upozorować śmierć Niemców w wyniku burzy piaskowej, po czym schodzą na dno wyrwy i otwierają właz ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Pozostaje czekać na wyniki. :)

No mogli by to szybko przeczytać, bo zgłoszeń to za dużo ja tutaj nie widzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować