Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Konkurs! Wygraj książkę "Na ostrzu noża"

32 postów w tym temacie

Władca Pierścieni, zacznę tak mało oryginalnie. Dlaczego?
Dlatego, że udało im się "sfilmować książkę", która nie ma w sobie wiele akcji (wg. mnie) i zamienić to na prawie 3 godzinną historię, która nie pozwoli ci oderwać się od ekranu. Niesamowity krajobraz Śródziemia, czy to Shire, czy to Rivendell, udało im się odwzorować klimatycznie, bajkowo, fantastycznie pomimo tego, że nie jest już to najmłodszy film. Postacie, które zapadną w pamięci, kwestie, które wypowiadają bohaterowie w godzinach swojej śmierci (Boromir), momenty w których popłakać się można nawet wtedy, gdy film ogląda się po raz 5 (Boromir; rozstanie na końcu "Powrotu Króla"). Gdy widzę Gandalfa przejeżdżającego przez Shire, to tylko mogę pomarzyć, żeby się tam przenieść i wstając przed słońcem, wyjść z herbatką, fajeczką, usiąść na ławeczce i prowadzić błogie życie. Jest to najlepszy film, jaki kiedykolwiek oglądałem. Widziałem już go jakieś 5 razy, ostatni raz niecały rok temu i już mam ochotę oglądać. Zapaść się w ten świat. Po raz kolejny fascynować się Shire. Po raz kolejny beczeć jak głupi w momencie rozstania w tej wspaniałej historii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja tam filmów za wiele nie oglądam, a i książkę jakąś z rzadka mi się zdarzy mi się przeczytać (chędożony brak czasu), ale jednym z moich ulubionych filmów, po których zawsze płaczę jest Zielona Mila albowiem uwielbiam filmy, po których coś w sercu zostaje, ta jedna jedyna scena, którą rozpamiętujemy za każdym razem, gdy ktoś powie "Zielona Mila to wyczesany w kosmos film". Oczywiście książka jest momentami lepsza, bardziej opisuje wydarzenia (od tego jest książka), te postaci są bardziej nakręcone ale... tylko na filmie płaczę gdy Mr Coffey (jak kawa tylko inaczej się pisze) jest prowadzony na śmierć, a potem umiera. Śmierci nie można przeczytać, śmierć trzeba zobaczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli miałbym wybrać jakąś ekranizacje książki wybrałbym Poirot''a na podstawie powieści Agaty Christie.
Dlaczego?
Cóż, głównie przez postać "małego Belga". Najlepiej widać to w adaptacji z Davidem Suchet''em, gdzie wyeksponowane są wszystkie cechy charakteru (egoizm, gdy mówi o sobie w trzeciej osobie) postaci jak i jej niecodzienne zachowania (dbanie o czystość, symetryczność, poprawianie tego czarnego wąsika). Każdy odcinek serii to jakby osobna sztuka teatralna zwieńczona sceną kulminacyjną w której Poirot wskazuje nie tylko mordercę, ale również drugie strony osobowości postaci mających związek ze sprawą. Ponadto jest to jedna z wierniejszych adaptacji jakie zdarzyło mi się spotkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moja propozycja będzie trochę nietypowa, nie przepadam za filmowymi adaptacjami książek. Zazwyczaj niszczą one cały jej czar, zostawiają tylko niesmak, jednak w tym wypadku czułem coś zupełnie innego. Chodzi mi o adaptacje Nocnego i Dziennego Patrolu, 2 pierwszych tomów świetnej serii Siergieja Łukjanienki. Powód jest prosty- były one jeszcze bardziej "rosyjskie" niż same książki. Lekkie przemodelowanie fabuły aby łatwiej wszystko przedstawić na wielkim ekranie, budżetowe efekty oraz ich charakterystyczna toporność, ciekawe rozwiązania, gra aktorska oraz często świetnie dobrane scenerie, których opisy w książce potrafiły ciągnąc się przez kilka stron a tutaj po prostu były, ot kolejne szare blokowisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dracula, w wersji Francisca Forda Coppoli, z 1992 roku. O ile elementy tzw. wizji reżyserskiej (komiczna fryzura Oldmana pod postacią starego hrabiego) są czymś, co może lekko wytrącić z klimatu opowieści, o tyle już zmiany (mimo których ta odsłona pozostaje jedną z najwierniejszych adaptacji) w stosunku do książkowego oryginału (np. sekwencja otwierająca) nie muszą. Przyznam, że książka potrafiła mi się wlec i irytować sposobem narracji. Natomiast film jest pod tym względem dużo bardziej ujednolicony. Wizualnie potrafi zrobić wrażenie po dziś dzień. Począwszy od przepięknych krajobrazów, poprzez nastrojowe wnętrza budynków (zwłaszcza zamku), na ulicach Londynu kończąc. Wiele kadrów wręcz ocieka klimatem, podkreślanym przez rewelacyjną muzykę. Z całej gwiazdorskiej obsady największy popis dają Gary Oldman, jako Dracula oraz Anthony Hopkins jako Van Helsing. Pomimo upływu czasu seans wciąż potrafi przyprawić o dreszcze (choć niewielkie), a nawet jeśli nie, to wciąż warto sobie takowy urządzić, choćby dla walorów estetycznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pojęcie "adaptacja książki" źle mi się kojarzy, szczególnie teraz w czasie wydawania na ekrany "Hobbita", gdzie oczywiście zyski z filmów są na pierwszym miejscu. Nie lubię, gdy film jest "adaptacją" książki, a w rzeczywistości się z nią prawie nie pokrywa (przykład: trylogia o Jasonie Bournie) ... można by pisać i pisać, ale odbiegłem od tematu .... Najbardziej mi się podoba mi się adaptacja książki Stephena Kinga ( a dokładnie opowiadania) pt: "Skazani na Shawshank". Dlaczego?? Ponieważ film jest według mnie tylko oparty na oryginalnym tekście autora. Pozytywną rzeczą w tym przypadku jest to, że w zależności od gustu (książka czy film) odbiorca będzie wiedział to samo.

Film jest genialny, cała historia jest bardzo ciekawa i wciągająca. Oprócz głównego problemu czyli niesprawiedliwej odsiadki Andiego, w filmie i w książce mamy kilka ciekawych wątków. Niesamowite jest to jak Andy zdobywa "popularność" w więzieniu poprzez pomoc przy rachunkowości oraz to jak urządza swoją bibliotekę. Lecz najlepsza jest końcówka, która jest wielkim zaskoczeniem dla odbiorcy. Andiemu do wolności wystarczył tylko mały młoteczek oraz ... kilkadziesiąt lat. To pokazuje nam wytrwałość w dążeniu do celu.

Polecam przeczytanie opowiadania (lub dla leniwych oglądnięcie filmu), gdyż się nie zawiedziecie. Jest on jednym z moich ulubionych wraz z inną adaptacją książki Stephena Kinga pt. "Zielona Mila"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ja zaś nietypowo z nieco feministyczną nutą. mnie najbardziej podobała się "Ania z Zielonego Wzgórza" z 1985 roku w reżyserii Kevina Sullivana (i dalsze części). książkę musiałem przeczytać w szóstej klasie szkoły podstawowej, jako lekturę i błagałem mamę, żeby kupiła mi opracowanie. w końcu dorastającemu młodzieńcowi z meszkiem pod nosem nie przystoi czytać babskich książek o jakichś rudych sierotach i XIX-wiecznej Kanadzie. na szczęście odpowiedzią było krótkie i węzłowate: "nie". piszę "na szczęście" bo książkę przeczytałem w dwa dni, a potem jeszcze kilka następnych.
co do filmu, jest on bardzo dobrą (choć w późniejszych czasach nie do końca wierną) adaptacją powieści L. M. Montgomery. zjawiskowa Megan Follows fenomenalnie wcieliła się w rolę tytułowej bohaterki, a aktorzy grający pozostałe postaci również zostali doskonale dobrani przez reżysera. Wyspa Księcia Edwarda, gdzie kręcono zdjęcia urzeka urodą na każdym kroku i aż chce się ją odwiedzić (szkoda, że tak daleko). często wracam do wszystkich filmowych przygód "Ani". jest to jeden z tych filmów, który można oglądać zawsze i zawsze ogląda się go z równym zaangażowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej podobała mi się adaptacja całej serii ''''Gwiezdnych Wojen'''' ponieważ jestem wielkim fanem serii (spokojnie ponad 60+ książek) W filmie najbardziej podobałami się widowiskowość i oprawa audiowizualna, nie znam osoby która nie umie zanucić ''''The Imperial March'''' czy nie wie kim Darth Vader. Adaptację pokochałem też powodu iż nie zawsze miałem przeczytać książkę. Film też zawsze ujednolica sposób wyobrażania sobie postaci,broni,pojazdów miejsc bo jednak każdy wyobrazi sobie daną postać kiedy mamy to pięknie zaprezentowane w filmie(lub w Atlasie jak ktoś) Gwiezdne Wojny zapadły mi też pozytywnie w pamięci ponieważ na tym się wychowałem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Adaptacje filmowe nie są moim ulubionym typem filmów, preferuje fabułę kompletnie świeżą, gdzie nie muszę porównywać non stop co twórcy dali do filmu lub czego nie dali, albo co zmienili i czy to wyszło na lepsze czy gorsze (mój najnowszy przykład oryginalnego scenariusza - "Interstellar", ale nie o tym ;p). Na szczęście znalazłem coś pomiędzy. Film ten powstał na podstawie twórczości sir Arthura Conan Doyle''a, czyli już teraz wszyscy wiedzą, że chodzi o Sherlocka Holmesa, ale moim faworytem jest druga część odnowionej serii, czyli "Sherlock Holmes: Gra cieni". Bohaterowie i ich natura są świetnie oddane pierwowzorowi z kartek książek dodając trochę Hollywoodzkiego smaku jak chociażby widowiskowe pojedynki z wykorzystaniem przemyślanej taktyki i sztuk walki. Fabuła nie jest żywcem wzięta z książek A.C. Doyle''a, ale z kolei kto by chciał sobie spojlerować książki co nie? Największym nawiązaniamiem do serii o sławnym detektywie jest jego arcywróg - Profesor Moriarty. Z nim przychodzi naszemu Sherlockowi się zmierzyć. Urzekła mnie oczywiście gra aktorska, nie tylko genialnego Roberta Downeya Jr., brytyjski i nie tylko brytyjski klimat filmu, humor z poczuciem dobrego smaku, tajemniczość, która występuje w drobnych poszczególnych elementach, bo tak naprawdę od początku mamy wystawioną kawę na ławę co się dzieje, jak i dlaczego... no i oczywiście genialne rozwiązania, które zaskakują widzów na każdym kroku. Film naprawdę godny polecenia dla wszystkich miłośników kryminałów, kina akcji czy samej tematyki Sherlocka Holmesa. Mam nadzieję na kolejny niesamowity film z tej serii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.11.2014 o 00:19, Carotas napisał:

Najbardziej podobała mi się adaptacja całej serii ''''Gwiezdnych Wojen'''' ponieważ jestem
wielkim fanem serii (spokojnie ponad 60+ książek)


Eee, że jak? Star Wars (EPs I-VI) nie są adaptacją książek. To na ich podstawie pisano książki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mi najbardziej podobała się filmowa adaptacja powieści Thomasa Harrisa "Milczenie owiec" (1988). Dlaczego? Ponieważ film ten nie tylko najbardziej zapadł mi w pamięć ale dlatego, że wiąże się z nim ciekawa historia z mojego życia (Nie wiem czy mam taką możliwość aby napisać tak długi tekst w komentarzu. Nie mam też gwarancji, że komukolwiek będzie się chciało to czytać. Ale spróbuję). Na początek suchy fakt. Film miał swoją premierę w roku 1991 a więc rok przed moimi narodzinami.
Pamiętam jakby to było wczoraj. Jako 16 latek znalazłem w pokoju rodziców kasetę VHS (tak kasetę! nie płytę DVD. Ktoś pamięta?). Twarda tekturowa oprawa z twarzą kobiety i motylem na jej ustach (później dowiedziałem się, że to była ćma) oraz napis MILCZENIE OWIEC. Tytuł kompletnie nic mi nie mówił, opisu z tyłu tekturki nie czytałem więc pomyślałem, że to zapewne jakiś film przyrodniczy. Rodziców nie było w domu a więc pozwoliłem sobie włożyć kasetę do odtwarzacza video... i to przewijanie kasety na początek bo rodzicom się nie chciało. Nie wiem dlaczego nie wyłączyłem filmu po kilku przerażających scenach, może dlatego, że był na swój sposób wciągający, więc obejrzałem do końca. W tym czasie po obejrzeniu filmu w wieku 16 lat mógłbym powiedzieć tylko tyle, że był brutalny i straszny. W 2 lata później już jako 18 latek rodzice zaproponowali mi czy mam ochotę razem z nimi obejrzeć straszny film. Oczywiście zgodziłem się nie mówiąc, że już go raz widziałem (swoją drogą to zbyt wiele nie zapamiętałem). Tym razem film wywarł na mnie równie mocne wrażenie co za pierwszym razem i mógłbym o nim powiedzieć coś zdecydowanie więcej niż tylko tyle, że był brutalny i straszny (kwestia wieku? dojrzewania? patrzenia i rozumienia w inny sposób?) zapewne tak. Więc: doskonała gra aktorów, mocne przerażające sceny, o których trudno zapomnieć, ostry i ciężki klimat dopełniony genialną muzyką. Po tym czasie film niejako został zapomniany. Trafił w moje ręce kiedy wypakowywałem rzeczy po naszej przeprowadzce (przypadek?). Mimo iż kasety VHS miały swoje rozmiary to większość z nich zaginęła podczas naszej przeprowadzki ale nie ta. Okładkę tego filmy będę pamiętał do końca życia, znowu trzymałem ją w rękach. Nie ukrywam, że od tamtej pory obejrzałem ten film dobre kilkadziesiąt razy (nie, nie znudził mi się mimo, że już prawie znałem go na pamięć). Oglądałem na video później już na DVD a nawet w internecie, nowe wersje w lepszej jakości z lepszym dubbingiem ale stare nagranie miało swój unikalny klimat. Po każdym obejrzeniu wyciągałem inne wnioski, dostrzegałem jak gdyby drugie dno. Film ten nie był już tylko straszny i brutalny był psychologicznym dziełem sztuki budującym napięcie i dającym dużo do myślenia. Wiem, że im człowiek starszy i mądrzejszy inaczej rozumie różne rzeczy. Aby w pełni zrozumieć ten film trzeba do niego dorosnąć. Pamiętam jak niedawno wróciłem do niego po raz kolejny szukając już informacji i ciekawostek na jego temat w internecie. To co przeczytałem było niesamowitym doświadczeniem i uzupełnieniem wiedzy na temat tego filmu. Na prawdę kilka ciekawostek zwaliło mnie z nóg. Przykład: "Anthony Hopkins studiował taśmy z nagraniami na temat seryjnych zabójców, co stanowiło element jego przygotowania do roli. Dokonał wówczas spostrzeżenia, że Charles Manson (ten, który zamordowała żonę Romana Polańskiego Sharon Tate, będącą w ósmym miesiącu ciąży) nigdy nie mrugał podczas mówienia i wykorzystał to w budowaniu roli Hannibala." Po więcej odsyłam tutaj: http://www.filmweb.pl/Milczenie.Owiec/trivia
I to by było na tyle tej mojej opowieści. Jedno jest pewne. Film ten pozostanie w mojej pamięci do końca życia. Nie tylko ze względu na moim zdaniem genialną adaptację powieści (którą też miałem okazję przeczytać), nie dlatego, że towarzyszył mi przez większość życia ale ze względu na obraz który po jego obejrzeniu dogłębnie szokuje i nie ubłagalnie zapada w pamięć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie najlepsza adaptacja książki to Hrabia Monte Christo, Aleksandra Dumasa fenomenalna powieść .A ekranizację jaką polecam to film reżyserii Kevina Reynoldsa z 2002 roku i scenariusz: Jaya Wolperta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mi bardzo do gustu przypadla adaptacja ksiazki pt."Percy Jackson i Zlodziej Pioruna". Film swietnie ukazal tresc ksiazki. Dla osob ktore przeczytaly ksiazke bedzie to genialne doswiadczenie w ktorym poznamy wizje autora na temat ksiazki , a dla osob ktore nie ksiazki nie przeczytaly jest to film z genialnymi efektami specjalnymi i ciekawa fabula. Polecam goraco film jak i cala serie ksiazek Ricka Riordana! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wywiad z wampirem. Zacznijmy od tego, że bardzo lubię tematykę wampirów, a Wywiad jest moim ulubionym filmem o tej tematyce. Nie jestem zbyt poetycki, więc nie wymyślę jakiś super argumentów, ale film jest po prostu bardzo ciekawy, wciągający, świetnie zainscenizowany, a Lestat w wykonaniu Toma Cruise''a jest dokładnie taki jaki być powinien. Do tego film nie ma takiego powolnego tempa jak Anne Rice, która czasami potrafi nieźle przynudzić. Nie nudzi się i za każdym kolejnym obejrzeniem jest tak samo dobry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Miałem ogromny dylemat i muszę przyznać zanim zacznę na dobre swoje „filmowe uzasadnienie”. Kocham S. Kinga i uważam, że każde jego dzieło przeniesione na szklany ekran jest wielkim, filmowym szlagierem. Wymienię jedynie Zieloną Milę, Carrie czy Lśnienie. Chciałem „wziąć na ruszt” właśnie te ostatnie z Jackiem Nicholsonem, gdy jednak jak pomyślałem o ww aktorze, przypomniała mi się bardziej znamienita rola w jego wykonaniu tudzież ekranizacja filmowa. Bez urazy dla wielkiego Mistrza literatury grozy :)
LOT NAD KUKUŁCZYM GNIAZDEM - film Milosa Formana na podstawie książki Kena Keseya.
Historia złodzieja, szulera i chuligana, który, by uniknąć więzienia, udaje niepoczytalność. Trafia do szpitala dla umysłowo chorych, gdzie twardą ręką rządzi siostra Ratched. Książka Keseya jest majstersztykiem w dziedzinie literatury. Skłania do szeregu refleksji i nie chciałbym za bardzo porównywać jej do adaptacji filmowej. Jesteśmy jednak przy filmie. Ażeby go jednak zrozumieć, wrócę do książki – i moja rada, aby najpierw sięgnąć po nią, aby później móc dogłębnie zacietrzewić się w fabułę, którą przedstawił M. Forman. Film jednym słowem – genialny. I właściwie na tym powinienem skończyć. Plejada gwiazd, kilkanaście nagród, w tym te najważniejsze Oscary dla samych wielkich tuzów z Hollywood, za główną rolę – pacjenta Randle, w tej roli Jack Nicholson, za reżyserię – M. Forman, za pierwszoplanową rolę kobiecą pielęgniarki Mildred, wystąpiła Louise Fletcher i jeszcze kilka innych. Jack Nicholson w roli „psychola” ? Czasami myślę, że naprawdę może mieć coś z głową- gra jego przypominała zwykłego pacjenta domu psychiatrycznego, ale w dobrym tego słowa znaczeniu :). Następnie rola w „Lśnieniu” Kubricka, całkiem zbliżona. Kreacje aktorskie, w których Nicholson nadrabia nietuzinkową mimiką twarzy, to istne arcydzieło, a trzeba przyznać, że warsztat aktorski ma bardzo bogaty.

Pointa- książka świetna, film rewelacyjny. Wynik remisowy. Nie chcę więcej ani słodzić, ani kadzić. Książkę uważam, że nawet największy laik literatury powinien przeczytać. I jestem nawet przekonany, że wchłonie momentalnie niczym gąbka wodę. A film? Jestem identycznego zdania. Ja oglądałem z 10 razy i na pewno przynajmniej drugie tyle jeszcze przede mną. Tylko żona się dziwi, jak tak często jeden film można w kółko powtarzać :) Moja odpowiedź jest krótka i treściwa. Skoro coś co nosi znamiona klasyki i stoi wysoko na filmowym piedestale, to chyba można :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ojciec chrzestny (1972) - uważam ten film za jedn z najlepszych w historii kina. Doskonale zrealizowana opowieść o nowojorskiej rodzinie mafijnej. Doskonała gra aktorów, piękna muzyka a co najważniejsze film trzymał w napięciu do ostatniej sekundy. Nie nudziłem się przy nim ani przez chwilę. Zawsze lubiłem mroczne zagadkowe klimaty mafii , zabójstw intrygi. Film ukazuje jak ważna jest rodzina i ile człowiek może poświęcić aby ją chronić. Film otrzymał wiele nagród. Więcej nie trzeba pisać na temat tego filmu każda osoba która chociaż trochę interesuje się kinem na pewno go oglądała. Ja osobiście obejrzałem ten film 8 raz i myślę że nigdy mi się on nie znudzi.
Jeżeli ktoś nie oglądał tego filmu zachęcam do obejrzenia naprawdę warto !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Duże wrażenie wywarła na mnie adaptacja "Tajemniczego ogrodu". Czytając powieść, czułam się jak w zaczarowanej krainie. Opisy wywarły na mnie ogromne wrażenie. Wyobrażałam sobie tę rozkwitająca przyrodę. Oglądając film całkowicie przeniosłam się do tajemniczego ogrodu i chłonęłam piękne zdjęcia. Czułam, jakbym tam była osobiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Ekranizacja Hobbita wyczarowana przez P.Jacksona jest dla mnie artystycznym arcydziełem o braterstwie, odwadze i lojalności. To również baśniowy obraz z świetną muzyką i zapierające dech w piersi efekty specjalne, kostiumy i
scenografia.
Hobbit oglądany na dużym ekranie hipnotyzuje i sprawia,, że zapominam o rzeczywistości.
Peter Jackson jest reżyserem, który zwraca uwagę na każdy detal i ja to kupuje. Z filmu na film technologia wykorzystywana
do kręcenia rozwija się w szalonym tempie. Hobbit wręcz wgniata w kinowy fotel...Co pokaże w zbliżającej się kontynuacji?
Dla takich filmów warto czekać kilka lat. Warto stać w kolejce bo bilety tak długie, jak w czasach PRL widywano pod sklepami.
Dla takich produkcji warto kupić TV 3D
Uważam, że Jacksonowi udało się perfekcyjnie oddać klimat książek Tolkiena i dołożyć coś od siebie czyli magię kina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować