Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Powrót do chwały - jak Dragon Age: Inkwizycja przywrócił moją wiarę w BioWare

95 postów w tym temacie

Dnia 22.12.2014 o 21:33, Xelos_Iterion napisał:

Nie rzecz w samym finale rozgrywki, choć i te nie muszą być jednoznaczne vide zakończenie
sagi BG albo PT.

W DA mało co jest jednoznaczne, ale to temat na inną dyskusję.

Dnia 22.12.2014 o 21:33, Xelos_Iterion napisał:

Rzecz w misjach, które do tego finału doprowadzają. Każdy fabularny rozdział Inkwizycji
(a tych jest osiem, wnosząc po malunkach w komnacie Solasa)

Nie wiem czy jest taki podział ;p Na moje było przed Azylem i po. Ale jakieś interwały, czy rozdziały, czy jak to podzielić być muszą. Więc możliwe, że i 8. nie ma jednak znaczenia dla sprawy ;p

Dnia 22.12.2014 o 21:33, Xelos_Iterion napisał:

kończy się powodzeniem organizacji. Nie ma sytuacji, gdzie sama gra przewiduje, że gracz albo
odniesie zwycięstwo, albo porażkę.

Tia tylko, że będąc konkretnym to nie gra przewiduje. Tylko scenarzysta. Podobnie jak w morrowindzie była opcja zabicia kluczowej postaci i zablokowania sobie wątków w grze. Była opcja, że da się zabić, to dali taką informację ;)

Dnia 22.12.2014 o 21:33, Xelos_Iterion napisał:

W Wasteland 2 jest taki moment, gdzie na początku rozgrywki wybieramy, którą
placówkę chcemy wesprzeć. Świetne jest to, że gra nie zakłada z góry sukcesu w jednym
z tych miejsc. Można odnieść porażkę w obu lokacjach, a następnie zająć się poszukiwaniem
alternatywnego rozwiązania. Sytuacja analogiczna miałaby miejsce w Inkwizycji, gdyby
np. nie udało się zwerbować ani magów, ani templariuszy.

Problem polega na tym, że wg. DA porażka w zwerbowaniu tych albo tych. Polega nomen omen na śmierci drużyny. Zdaję sobie sprawę o co biega ;p Ale hmm to wymaga zdecydowanie przebudowania założeń gry i fabuły.

Dnia 22.12.2014 o 21:33, Xelos_Iterion napisał:

I podówczas miałoby się ciekawą zagwozdkę.
Taki brak oczywistości pośród tych rozwiązań działa tylko na korzyść, moim zdaniem.

W takim rozumieniu się zgodzę, ale robi straszny fabularny bajzel. Niekoniecznie na korzyść.
Należy sobie zdać sprawę, że takie klasy społeczne jak Arystokracja, państwa itd mają swoje cele itd.
One powinny się zmieniać wraz z naszymi działaniami i zasięgiem naszych wpływów.
W ogólnym rozumieniu robi się generalnie śmietnik i gra zostanie imho znacznie spłycona.

Dnia 22.12.2014 o 21:33, Xelos_Iterion napisał:

Grę, rozumiem, przeszedłeś. Więc sam dobrze wiesz, jak kończą się wszystkie zadania główne,
a i poboczne pewnie też. Pasma zwycięstw. A przymiotnik "chwalebne" (bądź jakikolwiek
inny wedle uznania) możemy po prostu stopniować. I tyle.

IMHO nie może być wedle uznania. Tylko wypadałoby, żeby był oparty na ocenie postępowania ;p
Chwalebny to godny postępowania. A to troszkę ciut subiektywne jakby to ująć.

Dnia 22.12.2014 o 21:33, Xelos_Iterion napisał:

Natomiast to, jaką gram postacią, czy dobrą, "dobrą" bądź *dobrą* to już nie ma w tym względzie znaczenia.

Znaczenie ma, bo gra stawia cię w konkretnej roli i przedstawia konkretne wydarzenia fabularne do których musi się odnieść. Jak np z tym demonem zazdrości. Można by zrobić np, że jakbyś miał jakiś wskaźnik renegata to demon po prostu przejąłby nad tobą kontrolę. Ale raczej ten etap nie miały większego sensu. Szczególnie wprowadzenie Cole''a który tobie pomaga z tego wyjść. To są konkretne wydarzenia niezależne w pewnym sensie od tego, które wpływają na powodzenie danej "misji".

Dnia 22.12.2014 o 21:33, Xelos_Iterion napisał:

Koniec końców i tak czeka nas droga od organizacji pozbawionej sojuszników i nielubianej, aż do takiej,
gdzie "nie byłoby rodu, który nie zadeklarowałby nam wsparcia".

Nie ma tak fajnie, że "nie byłoby rodu, który nie zadeklarowałby nam wsparcia" :)
Jest coś w polityce (międzynarodowej co prawda, ale pasuje do wielu innych rzeczy) co się określa jako równowaga sił. Ona w znacznym stopniu określa jak nasi sojusznicy, albo przeciwnicy będą się zachowywać w stosunku do nas.
Tutaj nie chodzi konkretnie o "lubić" :> Jedni nas lubią, ale w tym czasie z automatu inni zawierają sojusze przeciw nam. A jeszcze inni do nas przystają bo widzą w tym korzyść. Dobry przykład to sojusz Trzech Cesarzy Bismarcka. Tutaj widzę zdecydowany postęp w stosunku do ME, gdzie można było godzić totalnych antagonistów (np Quarian z Gethami). I fajnie by było jakby tą drogą iść.

Dnia 22.12.2014 o 21:33, Xelos_Iterion napisał:

Od czego jest bal?

Od realniejszego wplywu na inne państwa. W tym wypadku Orlais.

Dnia 22.12.2014 o 21:33, Xelos_Iterion napisał:

Naprawdę nie śmieszyły Cię (żenowały) te "nagrody" za zadania przydzielane agentom? Ustanawiasz
nowe szlaki handlowe, windujesz jedną z szlacheckich rodzin wyżej hierarchii społecznej,
współpracujesz w królestwem krasnoludów i za to wszystko otrzymujesz garstkę punktów
wpływu.

Jak się zastanowić czym jest "wpływ" i co ma reprezentować. To nie.
Jedyne co mnie może martwić to przełożenie się tego na mechanikę gry. A ta idealna nigdy nie będzie ;p
Gorzej jakby to miało jakąś szansę procentową jak garnizony w WoW. Jezu, ale bym klnął na to.

Dnia 22.12.2014 o 21:33, Xelos_Iterion napisał:

Dla porównania - za zakupienie jakiegoś traktatu albo umowy handlowej od kupca
w Podniebnej Twierdzy otrzymujesz nierzadko dziesięciokroć więcej, a przecież nie sposób
zrównać tych działań. Cóż, jak pisałem, pomysł fajny, ale rachityczny.

Zależy od rodziny szlacheckiej. Jak jest świeżo wywindowana to najbogatsza nie jest, ale jakiś wpływ na coś lokalnie ma. Z drugiej strony traktaty i umowy handlowe zawsze są w cenie. Kiedyś przykładowo gigantyczne znaczenie miały dane szlaki handlowe itd. Co też ma swoje przełożenie na "wpływy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.12.2014 o 22:15, Zgreed66 napisał:

W DA mało co jest jednoznaczne, ale to temat na inną dyskusję.


Mówimy o finale rozgrywki - Koryfeusz przestaje stanowić zagrożenie, jego smok również. Nie ma innego zakończenia.

Dnia 22.12.2014 o 22:15, Zgreed66 napisał:

Nie wiem czy jest taki podział ;p Na moje było przed Azylem i po. Ale jakieś interwały,
czy rozdziały, czy jak to podzielić być muszą. Więc możliwe, że i 8. nie ma jednak znaczenia
dla sprawy ;p


Również tego nie wiem. To tylko luźne spostrzeżenie z mojej strony. Za każdym razem, kiedy w grze wykona się misję główną, 1/8 krągłej komnaty, w której rezyduje Solas, zostaje zamalowana charakterystyczną grafiką nawiązującą do zdarzenia.

Dnia 22.12.2014 o 22:15, Zgreed66 napisał:

Tia tylko, że będąc konkretnym to nie gra przewiduje. Tylko scenarzysta. Podobnie jak
w morrowindzie była opcja zabicia kluczowej postaci i zablokowania sobie wątków w grze.
Była opcja, że da się zabić, to dali taką informację ;)


To się rozumie samo przez się. Że scenarzysta. Gry się same nie robią. I nie wymyślają.

Dnia 22.12.2014 o 22:15, Zgreed66 napisał:

Problem polega na tym, że wg. DA porażka w zwerbowaniu tych albo tych. Polega nomen omen
na śmierci drużyny. Zdaję sobie sprawę o co biega ;p Ale hmm to wymaga zdecydowanie przebudowania
założeń gry i fabuły.


To prawda. A które założenie jest lepsze? Rzecz preferencji.

Dnia 22.12.2014 o 22:15, Zgreed66 napisał:

W takim rozumieniu się zgodzę, ale robi straszny fabularny bajzel. Niekoniecznie na korzyść.
Należy sobie zdać sprawę, że takie klasy społeczne jak Arystokracja, państwa itd mają
swoje cele itd.
One powinny się zmieniać wraz z naszymi działaniami i zasięgiem naszych wpływów.
W ogólnym rozumieniu robi się generalnie śmietnik i gra zostanie imho znacznie spłycona.


To wbrew pozorom nie jest scenariuszowo takie skomplikowane. Zamiast jednego rozwiązania jest x rozwiązań, dajmy na to dwa albo trzy, z czego jedno "ukryte", mniej oczywiste. Cały proces przypomina pisanie opowiadania. Jeśli ktoś jest w tym dziele biegły i zna materiał, to implikacje takiego albo takiego postępowania dają się łatwo zauważyć.

Dnia 22.12.2014 o 22:15, Zgreed66 napisał:

IMHO nie może być wedle uznania. Tylko wypadałoby, żeby był oparty na ocenie postępowania
;p
Chwalebny to godny postępowania. A to troszkę ciut subiektywne jakby to ująć.


Odnoszę wrażenie, że działalność inkwizycji, fakt, że mierzy się z zagrażającym światu złem, jest jednak działalnością godną postępowania, ergo chwalebną. A już na pewno tak jest postrzegana przez "szaraczków".

Dnia 22.12.2014 o 22:15, Zgreed66 napisał:

Znaczenie ma, bo gra stawia cię w konkretnej roli i przedstawia konkretne wydarzenia
fabularne do których musi się odnieść. Jak np z tym demonem zazdrości. Można by zrobić
np, że jakbyś miał jakiś wskaźnik renegata to demon po prostu przejąłby nad tobą kontrolę.
Ale raczej ten etap nie miały większego sensu. Szczególnie wprowadzenie Cole''a który
tobie pomaga z tego wyjść. To są konkretne wydarzenia niezależne w pewnym sensie od tego,
które wpływają na powodzenie danej "misji".


Znaczenia nie ma, ponieważ niezależnie od pozy, którą przyjmiesz w tej konkretnej roli, jako inkwizytor jesteś wychwalany pod niebiosa, każdy (większość) zabiega o Twoje względy i każdy (większość) stawia Cię na piedestale. Jak sam pisałeś, chcąc nie chcąc grasz postacią "dobrą", to prawda. I to jednocześnie zawęża możliwości kreowania takiego bohatera.

Dnia 22.12.2014 o 22:15, Zgreed66 napisał:

Nie ma tak fajnie, że "nie byłoby rodu, który nie zadeklarowałby nam wsparcia" :)
Jest coś w polityce (międzynarodowej co prawda, ale pasuje do wielu innych rzeczy) co
się określa jako równowaga sił. Ona w znacznym stopniu określa jak nasi sojusznicy, albo
przeciwnicy będą się zachowywać w stosunku do nas.


Wiem to. Przytoczyłem po prostu kwestię Józefiny. Sama gra natomiast (poza nielicznymi zadankami przy stole narad) nie pozwala tego odczuć. Na początku jesteś heretykiem i herezjarchą, domniemanym zbrodniarzem, na końcu zaś zbawcą i ucieleśnieniem woli Andrasty. Tendencja jest stale wzrastająca, co można wyczytać/wysłyszeć z dialogów między mieszkańcami stolicy Orlais, odwiedzając ją między kolejnymi zadaniami głównymi.

Dnia 22.12.2014 o 22:15, Zgreed66 napisał:

Tutaj nie chodzi konkretnie o "lubić" :> Jedni nas lubią, ale w tym czasie z automatu
inni zawierają sojusze przeciw nam. A jeszcze inni do nas przystają bo widzą w tym korzyść.
Dobry przykład to sojusz Trzech Cesarzy Bismarcka. Tutaj widzę zdecydowany postęp w stosunku
do ME, gdzie można było godzić totalnych antagonistów (np Quarian z Gethami). I fajnie
by było jakby tą drogą iść.


To jest fajne rozwiązanie, zgoda. Choć w tym konkretnym przykładzie uzależnione od tego, czy importowałeś zapis gry z 2 do 3, gdzie na dodatek przeżył Legion. Sama gra, bez tej ingerencji, i bez Legiona, na to nie pozwala.

Dnia 22.12.2014 o 22:15, Zgreed66 napisał:

Od realniejszego wplywu na inne państwa. W tym wypadku Orlais.


Jest to jeden z najciekawszych momentów w grze, przyznaję. A biorąc pod uwagę polityczne ambicje organizacji i postaci, przydałoby się ich więcej.

Dnia 22.12.2014 o 22:15, Zgreed66 napisał:

Jak się zastanowić czym jest "wpływ" i co ma reprezentować. To nie.
Jedyne co mnie może martwić to przełożenie się tego na mechanikę gry. A ta idealna nigdy
nie będzie ;p
Gorzej jakby to miało jakąś szansę procentową jak garnizony w WoW. Jezu, ale bym klnął
na to.


Mowa w tej chwili li tylko i wyłącznie o mechanicznym aspekcie tego elementu. I oczywiste jest, że mechanika idealna nie będzie nigdy, co nie zmienia faktu, że w tym konkretnym przypadku wystarczyłoby podnieść wartość wpływu jako wynagrodzenia, by tak zamiast 30 dostawać 300, a miast 60 600. Itd. Przykładowe rozwiązanie.

Dnia 22.12.2014 o 22:15, Zgreed66 napisał:

Zależy od rodziny szlacheckiej. Jak jest świeżo wywindowana to najbogatsza nie jest,
ale jakiś wpływ na coś lokalnie ma. Z drugiej strony traktaty i umowy handlowe zawsze
są w cenie. Kiedyś przykładowo gigantyczne znaczenie miały dane szlaki handlowe itd.
Co też ma swoje przełożenie na "wpływy".


Zgoda. I właśnie za te działania o, jak sam piszesz, gigantycznym znaczeniu, otrzymujesz raptem od 30 do 60 pkt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Doczytełem do tego kawałka:
> "Czego jednak nie mogłem przewidzieć to to, że studio odświeży sprawdzony przepis i znów
> nada mu sens przez sprytne konstruowanie świata oraz fabuły"
>
> :-D :-D :-D :-D
>
> I monitor doczyszczenia. :-)
>
> PS Produkcja własna czy gotowiec od EA? Brzmi to trochę jak laurka ku czci tow. Stalina
> i wieczystym braterstwie broni z Armią CZerwoną.
Rozumiem, ze recenzje MUSZĄ być negatywne, żeby były uznane za nieopłacone?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.12.2014 o 15:50, Silvaren napisał:

Ktoś tu nie czytał codexu, nie słuchał dialogów. Przecież powszechnie wiadomo bo wyjaśniło
się w grze, że pomniki na Ilos przedstawiały inusannonów a nie protean.

I w którym momencie ME1 lub chociaż 2 masz tak napisane?
Bo jeśli nie masz, nawet w tym codexie, to jakakolwiek dalsza dyskusja jest bezpodmiotowa. Bo będziemy mieli do czynienia z klasycznym redesignem z jakimś-tam uzasadnieniem w tle, mniej lub bardziej bzdurnym. Inusannoni fakt, z tego co wiem byl w jedynce. Jako flavour text na dwóch-trzech planetach, tych z surowcami. To że pomniki w miejscu składowania protean to nie proteanie to retcon, afaik. Ale jeśli nie mam racji to będę wdzięczny za miejsce/cytat.

//Bo tak to równie dobrze można by bronić lucasa za retcon mandalorian, że co z tego że przez 20 lat pisano o nich jak o kosmicznych wikingach, dwa lata temu WYJAŚNIŁ czemu wszyscy się myliliśmy, bo to przecież cały czas była planeta pacyfistów i tylko nieliczne nieprzystosowane jednostki robiły syf (nie było obrazka z facepalmem który dostatecznie by to oddał)//

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 23.12.2014 o 01:18, NemoTheEight napisał:

Rozumiem, ze recenzje MUSZĄ być negatywne, żeby były uznane za nieopłacone?

czytał mojego posta gdzie (w przeciwieństwie do michała niestety) wyliczam co z tym tekstem jest nie tak, czy tylko te krótsze komentarze?
Bo jak rzeczy istniejące w RPG od zawsze przekuwa się w cechy unikalne dla DA:I świadczące o jej geniuszu to mamy stalinowską laurkę, a nie recenzję/felieton.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.12.2014 o 14:52, Leos8 napisał:

Co do DA3 - ja sam kodeksy czytałem, wiele razy sobie gry odświeżałem, ba, lubiłem grać
z modami, gry te sprawiały mi przyjemność (DA2 przeszedłem 3 razy, trzeci raz na modach,
bo już nie mogłem zdzierżyć tego wszystkiego). Ale i tak musiałem korzystać miejscami
z Wiki i czasem pogmerać w pamięci, by skojarzyć fakty. /.../

Czyli mówię, niezbyt udany writing. Nie chodzi by mieć na tacy, ale żeby to co się robi miało sens nawet jak nie czytało się wszystkiego. To tak jakby czytać książkę fabularną musieć zaglądać co chwila do przypisów.
I to ksiązkę która z częsci na część jest przepisywana na nowo, bo przecież bioware niby "ma wizję" a potem i tak retconuje - żeby wspomnieć tylko redesign qunari (z epickim uzasadnieniem "brak rogów to genetyczna przypadłość" chociaż nic o takich przypadłościach w jedynce nikt nie słyszał. Przecież skoro te rogi są takie oczywiste to ktoś by zapytał stena co się stało z jego, a nic takiego nie kojarzę). Jak mówi michał, po co marnować czas na czytanie tych info skoro za część i tak coś pozmieniają.
Choć mistrzami pod tym względem i tak jest PB ;p


a z tymi demonami to taki tam skrót tego co kojarzę po latach, nawet nie spodziewałem się że będzie poprawny ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

Mówimy o finale rozgrywki - Koryfeusz przestaje stanowić zagrożenie, jego smok również.
Nie ma innego zakończenia.

Finał rozgrywki podsumowuje nasze osiągnięcia w grze. Koryfeusz to tylko mniejsza część gry. Szczególnie patrząc na epilog ;) Gdzie wszystko inne zajmuje zdecydowanie więcej miejsca niż on sam.
Nie mówi to o niczym? :>

Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

To się rozumie samo przez się. Że scenarzysta. Gry się same nie robią. I nie wymyślają.

Wydaje mi się, że się nie rozumiemy. Jeżeli scenarzysta określa co ma przekazać gra, a nie gra przez się. To chyba należy przyjąć, że poruszamy się w tych założonych ramach i ew. można zastanowić się czy w tym ujęciu wszystko gra. Ja rozumiem, że można uważać, że inne rozwiązania mogłyby być lepsze. Ale jeżeli założenie jest takie. No to takie jest. Choć w sumie ujęcie tego zdaniem "rozczarowujące okazało się dla mnie" jasno wskazuje na subiektywne doznanie. Więc w sumie cały ten wątek jest useless. To w **** z tym tematem.

Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

To prawda. A które założenie jest lepsze? Rzecz preferencji.

Bardziej rzecz tego co ma dać ;p Ale fakt skończy się na preferencjach.

Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

To wbrew pozorom nie jest scenariuszowo takie skomplikowane. Zamiast jednego rozwiązania
jest x rozwiązań, dajmy na to dwa albo trzy, z czego jedno "ukryte", mniej oczywiste.

W przypadku polityki mniej oczywiste mogą być tylko intencje. W przypadku władzy sprawa jest prosta.
Albo się ma, albo się nie ma wpływów. A te można zdobyć przez określone grupy i instytucje.

Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

Cały proces przypomina pisanie opowiadania. Jeśli ktoś jest w tym dziele biegły i zna
materiał, to implikacje takiego albo takiego postępowania dają się łatwo zauważyć.

Co za tym idzie każda zmiana warunku, popycha kolejne. Łatwe do zauważenia owszem.
Do oskryptowania tak aby trzymało się to kupy i miało sens?
Nie bardzo. Właśnie przez to, że łatwo zauważyć implikacje.

Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

Odnoszę wrażenie, że działalność inkwizycji, fakt, że mierzy się z zagrażającym światu
złem, jest jednak działalnością godną postępowania, ergo chwalebną. A już na pewno tak
jest postrzegana przez "szaraczków".

W takim wypadku inkwizycja w momencie rozwiązania kwestii Ży... Koryfeusza powinna się rozwiązać.
Coś takiego nie nastąpiło i nie mogło. To jak inkwizycja, zakon, kręgi, "Kościół" wpływa na świat już chwalebnym postępowaniem być nie musi. Patrz implikacje wyboru Boskiej, Templarów/Magów, albo Wardenów. To jest dość subiektywne, ale zawsze ;p

Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

Znaczenia nie ma, ponieważ niezależnie od pozy, którą przyjmiesz w tej konkretnej roli,
jako inkwizytor jesteś wychwalany pod niebiosa, każdy (większość) zabiega o Twoje względy
i każdy (większość) stawia Cię na piedestale.

Tylko nie dlatego, że masz ładną buzię, słodki głos i niebiańską dupeczkę. Jak cycki to w ogóle ;p
Na piedestał się stawia za sukcesy, wpływy, władzę. Albo po prostu sławę. Nawet jak robisz za taką Jolę Rutowicz ;p

Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

Wiem to. Przytoczyłem po prostu kwestię Józefiny. Sama gra natomiast (poza nielicznymi
zadankami przy stole narad) nie pozwala tego odczuć. Na początku jesteś heretykiem i
herezjarchą, domniemanym zbrodniarzem, na końcu zaś zbawcą i ucieleśnieniem woli Andrasty.

Jesteś uznawany za heretyka, domniemanym zbrodniażem itd. To normalne przecież, że ludzie będą o tobie rożne rzeczy myśleć jak ciebie nie znają i żyją w dziwnym świecie Thedas :D
A to czy na koniec jesteś ucieleśnieniem woli Andrasty? Powiedzmy sobie szczerze ludzie mają różne pomysły.
Jak dla mnie to po prostu takie stereotypowe mohery. Ale z drugiej strony, jak trwoga to do Boga. Przećwiczone nawet w ZSRR ^.^

Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

Tendencja jest stale wzrastająca, co można wyczytać/wysłyszeć z dialogów między mieszkańcami
stolicy Orlais, odwiedzając ją między kolejnymi zadaniami głównymi.

No, nie może być inaczej jak nie ponosisz porażek. Ups ponosisz jedną (Azyl), co się dzieje? Ludzie w innym wypadku nie mają powodu by zachowywać się inaczej ;p

Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

To jest fajne rozwiązanie, zgoda. Choć w tym konkretnym przykładzie uzależnione od tego,
czy importowałeś zapis gry z 2 do 3, gdzie na dodatek przeżył Legion. Sama gra, bez tej
ingerencji, i bez Legiona, na to nie pozwala.

Słuszna uwaga, choć nie zmienia to faktu, że imho to nie jest racjonalne.

Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

Jest to jeden z najciekawszych momentów w grze, przyznaję. A biorąc pod uwagę polityczne
ambicje organizacji i postaci, przydałoby się ich więcej.

Ooooo, to jest prawda :>

Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

Mowa w tej chwili li tylko i wyłącznie o mechanicznym aspekcie tego elementu. I oczywiste
jest, że mechanika idealna nie będzie nigdy, co nie zmienia faktu, że w tym konkretnym
przypadku wystarczyłoby podnieść wartość wpływu jako wynagrodzenia, by tak zamiast 30
dostawać 300, a miast 60 600. Itd. Przykładowe rozwiązanie.

True i oto mi chodziło. Także to imho kwestia podejścia przez co to "śmieszne" stricte nie jest. Po prostu meh. Fajnie by było, ale dalej jest ok.

Dnia 22.12.2014 o 23:28, Xelos_Iterion napisał:

Zgoda. I właśnie za te działania o, jak sam piszesz, gigantycznym znaczeniu, otrzymujesz
raptem od 30 do 60 pkt.

Nawet nie nie przyglądałem się nawet ile. Po prostu wpadało i aby móc coś odblokować ;p
Ważne, że założenia są w porządku. Mechanika jak mechanika ma i będzie mieć braki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Uciekłeś" od poprzednich odpowiedzi, więc nikt ciebie tutaj poważnie już raczej nie potraktuje :) Powtarzasz się. Pogratulować można jedynie tylko, hmm... pewnej wytrwałości. Aż tak bardzo nienawidzić gry, w którą się pewnie i tak nigdy nie zagra. Mnie np. nie interesują kolejne taśmowe strzelanki czy kolejne, podobne do siebie gry w stylu retro, ale jakoś nie udzielam się w każdym temacie poświęconym im, bo to by było zwyczajnie głupie. Jest wybór, można grać, w co się chce. Udowodniłeś już "wyższość" swojego gustu, tak więc możesz grać dalej sobie w swoje "indyki" czy co tam ciebie interesuje, reszta jakoś przeżyje brak obecności tak znamienitego gustu w dyskusjach. https://www.youtube.com/watch?v=LuKzt7p-MnM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.12.2014 o 15:26, Zgreed66 napisał:

Finał rozgrywki podsumowuje nasze osiągnięcia w grze. Koryfeusz to tylko mniejsza część
gry. Szczególnie patrząc na epilog ;) Gdzie wszystko inne zajmuje zdecydowanie więcej
miejsca niż on sam.
Nie mówi to o niczym? :>


Masz rację i nie masz racji. Masz rację, gdyż temu wszystkiemu innemu w epilogu poświęciło się więcej uwagi. Nie masz racji, ponieważ sama gra do ogrania oferuje tylko te etapy działalności inkwizycji, w których pośrednio bądź bezpośrednio związane jest to z Koryfeuszem. Wyłom, Azyl, Magowie/Templariusze, Bal, Szarzy Strażnicy, Ruiny - wszystkie te punkty zawdzięczają swoje istnienie w grze dzięki Koryfeuszowi. W zasadzie to tylko konflikt między magami i templariuszami bierze swój początek wcześniej, a główny zły stara się go po prostu wykorzystać. Żeby było jasne - nie dziwi mnie to przy takim fabularnym założeniu, takim koncepcie. W porządku. Szkoda tylko, że tym wątkom zasygnalizowanym w epilogu w samej grze nie poświęciło się więcej uwagi. Wówczas ta gra nie byłaby tak dedykowana Koryfeuszowi, o którym wiadomo przecież od dość wczesnego etapu w grze.

Dnia 23.12.2014 o 15:26, Zgreed66 napisał:

Wydaje mi się, że się nie rozumiemy. Jeżeli scenarzysta określa co ma przekazać gra,
a nie gra przez się. To chyba należy przyjąć, że poruszamy się w tych założonych ramach
i ew. można zastanowić się czy w tym ujęciu wszystko gra. Ja rozumiem, że można uważać,
że inne rozwiązania mogłyby być lepsze. Ale jeżeli założenie jest takie. No to takie
jest. Choć w sumie ujęcie tego zdaniem "rozczarowujące okazało się dla mnie" jasno wskazuje
na subiektywne doznanie. Więc w sumie cały ten wątek jest useless. To w **** z tym tematem.


Z ostatnimi trzema zdaniami w pełni się zgadzam. To było wyłącznie ujęcie mojej opinii na ten temat.

Dnia 23.12.2014 o 15:26, Zgreed66 napisał:

W przypadku polityki mniej oczywiste mogą być tylko intencje. W przypadku władzy sprawa
jest prosta.
Albo się ma, albo się nie ma wpływów. A te można zdobyć przez określone grupy i instytucje.


Mowa ogólnie o rozwiązaniach zadań, "questów" i wyzwań stawianych graczowi. Mowa o różnym podejściu. Prosty przykład: chcesz wejść do pomieszczenia, okazuje się, że drzwi zamknięte są na cztery spusty. W dzienniku pojawia Ci się "quest" pt. "Chcę wejść do pomieszczenia, ale drzwi są zamknięte", nad drzwiami widzisz złoty wykrzyknik (by było wiadomo, że idzie o te konkretne drzwi) i teraz co robisz? Zgodnie ze schematem Inkwizycji gra w znakomitej większości zadań mówi Ci, co w zasadzie masz zrobić. A ja bym chciał, aby dostępne były różne opcje, np. a) wyważam, b) otwieram wytrychem, c) szukam innego wejścia do pomieszczenia, przez okno dajmy na to. Taką konstrukcję zadań dało się już w grach rpg zauważyć.

Dnia 23.12.2014 o 15:26, Zgreed66 napisał:

Co za tym idzie każda zmiana warunku, popycha kolejne. Łatwe do zauważenia owszem.
Do oskryptowania tak aby trzymało się to kupy i miało sens?
Nie bardzo. Właśnie przez to, że łatwo zauważyć implikacje.


Nie wiem, czy bardzo czy nie bardzo. Wiem natomiast, że niektórym tytułom udało się w jakimś stopniu ten schemat zachować, np. wspomnianemu wcześniej Wasteland 2. W tym całym fabularnym dyskursowaniu idzie właściwie o coś jeszcze - przez niemal całą grę nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Inkwizycja prowadzi mnie za rączkę. Chciałbym, aby gra pozwalała graczowi popełniać błędy i cierpieć tego konsekwencje, jak to było w Wasteland 2 czy w Wiedźminie 2. Bawisz się starą bombą/miną? Ta może buchnąć Ci w twarz i cierpisz. Pyskujesz i rzucasz się na Roche''a podczas przesłuchania? Dostajesz strzałą w pierś i giniesz. Różne akcje, różne reakcje. I to nie tylko z kategorii tych "szczęśliwych".

Dnia 23.12.2014 o 15:26, Zgreed66 napisał:

W takim wypadku inkwizycja w momencie rozwiązania kwestii Ży... Koryfeusza powinna się
rozwiązać.
Coś takiego nie nastąpiło i nie mogło. To jak inkwizycja, zakon, kręgi, "Kościół" wpływa
na świat już chwalebnym postępowaniem być nie musi. Patrz implikacje wyboru Boskiej,
Templarów/Magów, albo Wardenów. To jest dość subiektywne, ale zawsze ;p


I tu znowu mowa o tej działalności inkwizycji, w której gracz aktywnie uczestniczy w grze, walcząc z Koryfeuszem i jego totumfackimi. Co następuje później, to tego już tak naprawdę nie wiemy. W końcu fabuła gry obliczona jest na użeranie się z Koryfeuszem i jego smokiem (a chwilę wcześniej z Wyłomem). Oczywiście można zawsze dywagować, w którą stronę to pójdzie, a może nie pójdzie i historia będzie przypominała tę z rogami qunari. Być może dowiemy się więcej w następnej części.

Dnia 23.12.2014 o 15:26, Zgreed66 napisał:

Tylko nie dlatego, że masz ładną buzię, słodki głos i niebiańską dupeczkę. Jak cycki
to w ogóle ;p
Na piedestał się stawia za sukcesy, wpływy, władzę. Albo po prostu sławę. Nawet jak robisz
za taką Jolę Rutowicz ;p


Oczywiście, że nie dlatego. Ale z łatwością wyobrażam sobie sytuację, w której inkwizycja z wyrachowania albo egoizmu (względnie tego i tego) pomimo unieszkodliwienia Koryfeusza cieszy się złą sławą. Założenie było takie, aby gracz w grze zobaczył organizację jako tę dobrą (cokolwiek miałoby to oznaczać), niezależnie od tego, czy sam miałby jakieś inne ambicje.

Dnia 23.12.2014 o 15:26, Zgreed66 napisał:

Jesteś uznawany za heretyka, domniemanym zbrodniażem itd. To normalne przecież, że ludzie
będą o tobie rożne rzeczy myśleć jak ciebie nie znają i żyją w dziwnym świecie Thedas
:D
A to czy na koniec jesteś ucieleśnieniem woli Andrasty? Powiedzmy sobie szczerze ludzie
mają różne pomysły.
Jak dla mnie to po prostu takie stereotypowe mohery. Ale z drugiej strony, jak trwoga
to do Boga. Przećwiczone nawet w ZSRR ^.^


Nie w tym rzecz. Zwróć uwagę od czego wyszedłem w tym wątku dyskusji stronę temu. To, o czym piszesz, jest właśnie tą jednotorowością, jednokierunkowością gry, o której wspomniałem na poprzedniej stronie. Niby tworzysz sam postać, ale i do tego tylko sprowadza się kreowanie bohatera.

Dnia 23.12.2014 o 15:26, Zgreed66 napisał:

No, nie może być inaczej jak nie ponosisz porażek. Ups ponosisz jedną (Azyl), co się
dzieje? Ludzie w innym wypadku nie mają powodu by zachowywać się inaczej ;p


Słusznie. Bo gra nie pozwala Ci ponieść porażki. To potwierdzenie więc tego, o czym pisałem wyżej. Względem zaś Azylu - tutaj sytuację masz odwrotną, tj. gra nie pozwala Ci odnieść zwycięstwa.

Dnia 23.12.2014 o 15:26, Zgreed66 napisał:

True i oto mi chodziło. Także to imho kwestia podejścia przez co to "śmieszne" stricte
nie jest. Po prostu meh. Fajnie by było, ale dalej jest ok.


Mówiąc albo pisząc o czymś, że jest "śmieszne", nie zawsze mamy na myśli, że coś nas bawi i sprawia, że czujemy się lepiej, rozweseleni itd. W tym wypadku idzie o uczucie rozczarowania, zażenowania, rozgoryczenia itd., gdy nagroda, dajmy na to, jest nieadekwatna do wysiłku, jaki włożyło się w jakąś pracę. A przykładając to na świat i mechanikę gry - 60 pkt wpływu za ustanowienie nowego szlaku handlowego, podczas gdy kolejne poziomy organizacji to nie setki punktów, lecz tysiące. Więc fajnie, że pomysł jest, byłoby fajniej, gdyby lepiej go zrealizować. Źle, że zrealizowano go tak, a nie inaczej.

Dnia 23.12.2014 o 15:26, Zgreed66 napisał:

Nawet nie nie przyglądałem się nawet ile. Po prostu wpadało i aby móc coś odblokować
;p
Ważne, że założenia są w porządku. Mechanika jak mechanika ma i będzie mieć braki.


W ogólności to prawda. Ale sam przyznasz chyba, że od strony mechanicznej ten problem nie jest żadnym wyzwaniem. Wystarczy dodać jedno zero.


Tak na marginesie, właśnie ogrywam The Banner Saga. I muszę powiedzieć, że jestem uwiedziony tym, jak przedstawiony został motyw karawaniarskiej podróży, a jeszcze bardziej, jaką siłę mają tutaj dokonywane w trakcie wyprawy wybory. I konsekwencje. Gra nie cacka się z graczem, a i uwzględnione zostały tak strategiczne elementy jak zasoby, tj. prowiant, "cywile", wojownicy itd. Rzeczywiście odczuwa się utratę tego albo tego "zasobu". Gdyby w inkwizycji te "zadania stołowe" były wzbogacone o konkretne dane o liczbie wojska, agentów i pieniędzy, wówczas nie byłoby tak bardzo wszystko jedno, kto się czego podejmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Masz rację i nie masz racji.

Albo się tylko tak tobie wydaje ;p

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Masz rację, gdyż temu wszystkiemu innemu w epilogu poświęciło się więcej uwagi.
Nie masz racji, ponieważ sama gra do ogrania oferuje tylko te etapy
działalności inkwizycji, w których pośrednio bądź bezpośrednio związane jest to z Koryfeuszem.

Pytanie jest dlaczego. Moja odpowiedź jest taka, że w pewnym sensie działa na tej samej zasadzie co konflikt w DA II. Mam na myśli Arishoka. Arishok w akcie drugim ścina Vicehrabiego. Pozbawiając władzy która trzymała wszystko w kupie. Meredith z Hawke utrzymują względny porządek. Ale też do czasu.
Władza trzyma wszelkie animozje w ryzach i niepozwala im się wylać. Arishok z Koryfeuszem rozwalają to.
No i ktoś to musi poskładać ;p (w miarę neutralny ofc)
Wszystko ma swoje miejsce, że tak powiem ;p

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Wyłom, Azyl, Magowie/Templariusze, Bal, Szarzy Strażnicy, Ruiny - wszystkie te punkty
zawdzięczają swoje istnienie w grze dzięki Koryfeuszowi.

Dokładnie, tak. Takie "drugie dno", które ludziom ciężko połączyć ;p

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

W zasadzie to tylko konflikt między magami i templariuszami bierze swój początek wcześniej, a główny zły
stara się go po prostu wykorzystać. Żeby było jasne - nie dziwi mnie to przy takim fabularnym założeniu,
takim koncepcie.

To jest podstawa burdelu dość "niejednoznaczna" bym powiedział.
Żeby odpalić bunt/rewolucję król/dyktator musi dać się pozbawić władzy.
Jak nie chce. To robi to co Jaruzelski, albo Metternich.

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

W porządku. Szkoda tylko, że tym wątkom zasygnalizowanym w epilogu w
samej grze nie poświęciło się więcej uwagi. Wówczas ta gra nie byłaby tak dedykowana
Koryfeuszowi, o którym wiadomo przecież od dość wczesnego etapu w grze.

Ta, tylko wypadałoby się jeszcze zastanowić co jest czym w fabule. Jak czytam, że fabuła jest sztampowa bo Koryfeusz i ani słowa o pozostałych klockach. To mnie się nóż w kieszeni otwiera. Już nie pisząc o innym poście co mnie wręcz załamał tutaj.

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Z ostatnimi trzema zdaniami w pełni się zgadzam. To było wyłącznie ujęcie mojej opinii
na ten temat.

No, tutaj moja wina przyznaję. Za dużo subiektywnych ocen czytam które robią się na "obiektywną" wyrocznię ;p
To tak się dzieje. Ale ok. Wątek paść.

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

A ja bym chciał, aby dostępne były różne opcje, np. a) wyważam, b) otwieram wytrychem, c) szukam innego
wejścia do pomieszczenia, przez okno dajmy na to. Taką konstrukcję zadań dało się już w grach rpg zauważyć.

Można i tak. Ja bym chciał, aby wątki fabularne były bardziej "szarobure" "moralnie/etycznie"na zwór Loghaina. Konfliktu magów/templarów itp. Choć zależy od rozumienia "jednoznaczne" :P Kwestia balansu fabuły i mechaniki, albo przegodówki vs takie "tycoony" :P Mnie bardziej "przygodówki" ciągną jak to drugie - jak się zastanowić.

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Nie wiem, czy bardzo czy nie bardzo. Wiem natomiast, że niektórym tytułom udało się w
jakimś stopniu ten schemat zachować, np. wspomnianemu wcześniej Wasteland 2.

W tym wypadku miałem na myśli nie tyle co "wrogość frakcji", co jej reakcje. Sam fakt, że ktoś wita mnie widłami, zamiast chlebem i solą. Wydaje mi się cienki. Osobiście oczekuję tego, aby gry szły w to, aby pokazywały, że żyją. A nie udają tylko karykatury życia ;p A to jest dość jakby to ująć "sytuacyjne".

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

W tym całym fabularnym dyskursowaniu idzie właściwie o coś jeszcze - przez niemal całą grę nie mogłem
oprzeć się wrażeniu, że Inkwizycja prowadzi mnie za rączkę.

Ja nie mam nic przeciw. Nie lubię biegać bez celu :D Imho kwestia odpowiedniego upakowania wszystkiego.

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Chciałbym, aby gra pozwalała graczowi popełniać błędy i cierpieć tego konsekwencje, jak to było w
Wasteland 2 czy w Wiedźminie 2. Bawisz się starą bombą/miną? Ta może buchnąć Ci w twarz i cierpisz.

Jak gram jakimś psycholem w stylu Phila Cassidy z Boomshine saigon. Proszę bardzo. Ale jak uznaję, że gram kimś który wie co robi takie coś wydaje mi się nie tenteges :P Jeszcze jest kwestia "friendly fire" Takie blizzardy, fieballe itp

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Pyskujesz i rzucasz się na Roche''a podczas przesłuchania? Dostajesz strzałą w pierś i giniesz.
Różne akcje, różne reakcje. I to nie tylko z kategorii tych "szczęśliwych".

To samo co wcześniej i mam przez to problem z Geraltem i wiedźminem w ogóle. Nie lubię go, nie kupuję.
Geralt to Geralt jakiś profil tego jak się zachowuje Sapkowski poskładał i wydaje mi się, że jest osobą racjonalną i inteligentną. Przez co pyskowanie które kończy się śmiercią jakoś mi do tego nie pasuje. Tak jak wybór wybierania stron itd. Jakbym grał jakimś ktosiem który nie ma jakiejś charakterystyki uznałbym, że jest ok.

Podobnego zonka miałem z gameplay''owym trailerem z Wiedźmina 3. Gdzie białogłowy zagaduje do tego niemego dzieciaka i ten nie panimaju i pokazuje, że nie może gadać. To ja rozumiem, że Geralt nie jest głupi i wie w czym problem. A ten ma opcję, że on tego nie czapi. To ten kosmita facepalma strzela.
Z puntku widzenia mechaniki to jest spoko. Ale mi tutaj nie gra w sensie "koncenpcji fabularnej" :P
Gracz to nie Geralt z Rivii if you know what i mean. To się nie klei. Mózg mu się na starość wyłączył? :>

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

I tu znowu mowa o tej działalności inkwizycji, w której gracz aktywnie uczestniczy w
grze, walcząc z Koryfeuszem i jego totumfackimi. Co następuje później, to tego już tak
naprawdę nie wiemy.

Tak na dobrą sprawę wiemy. Są epilogi XD. Do tego jak się ma trochę oleju w głowie można było pójść drogą dedukcji i zdecydowaną większość fabuły przewidzieć wcześniej :P

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

W końcu fabuła gry obliczona jest na użeranie się z Koryfeuszem i jego smokiem
(a chwilę wcześniej z Wyłomem).

Ta, ale nic nie bierze się ex nihilo.

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Oczywiście można zawsze dywagować, w którą stronę to pójdzie, a może nie pójdzie i historia będzie
przypominała tę z rogami qunari.

Nawet jeżeli zostanie uzupełnione, to i tak trzyma się to dalej kupy w przeciwieństwie do np Mandalorian z SW.
Zasada działania póki co "trzyma się".

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Być może dowiemy się więcej w następnej części.

To na pewno ;p Na pewno spodziewam się tarć "konserw" z "liberałami", a co oprócz tego. To nawet się nie zastanawiałem :) Ale fakt jestem ciekaw.

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Oczywiście, że nie dlatego. Ale z łatwością wyobrażam sobie sytuację, w której inkwizycja
z wyrachowania albo egoizmu (względnie tego i tego) pomimo unieszkodliwienia Koryfeusza
cieszy się złą sławą. Założenie było takie, aby gracz w grze zobaczył organizację jako
tę dobrą (cokolwiek miałoby to oznaczać), niezależnie od tego, czy sam miałby jakieś
inne ambicje.

Z łatwością potrafię sobie wyobrazić, że trzeba by się pozbyć doradców i towarzyszy. Wziać takich wyrachowanych (grozi jałowością ala Divinity Original Sin). Pozostaliby by skończyli marnie jak w wizji demona zazdrosci. Wszyscy by nas nienawidzili i by sie buntowali. W szczególności artystokracja. Ciekawym jest jak w takim wypadku zdobyć władzę. To też musi mieć sens. Co jeszcze? No i jak pozbyć sie Koryfeusza w takim wypadku. A to tylko pierwsze problemy. No i wtedy do ciula z byciem "wybrańcem Andrasty", czy jak to oni nas widzieli ;p Krótko ujmując wojna domowa :P

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Nie w tym rzecz. Zwróć uwagę od czego wyszedłem w tym wątku dyskusji stronę temu. To,
o czym piszesz, jest właśnie tą jednotorowością, jednokierunkowością gry, o której wspomniałem
na poprzedniej stronie. Niby tworzysz sam postać, ale i do tego tylko sprowadza się kreowanie
bohatera.

Czym jest kreowanie bohatera? Wyborem imienia? Wyglądu? Patrz Geralt. Już jest postacią wykreowaną, a mimo to należy dawać mu wolną ścieżkę? Kwestia założeń. jak wybieram np pochodzenie to nie widzę problemu z uznaniem, że jest "jakiś".

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Słusznie. Bo gra nie pozwala Ci ponieść porażki. To potwierdzenie więc tego, o czym pisałem
wyżej. Względem zaś Azylu - tutaj sytuację masz odwrotną, tj. gra nie pozwala Ci odnieść
zwycięstwa.

Bo nie ma na to szans XD. Zdziwiłbym się jakby się dało :P

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Mówiąc albo pisząc o czymś, że jest "śmieszne", nie zawsze mamy na myśli, że coś nas
bawi i sprawia, że czujemy się lepiej, rozweseleni itd.

Wiem o tym. O tym piszę. Że nawet to nie jest żenujące, tylko właśnie "meh" :)

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

W tym wypadku idzie o uczucie rozczarowania, zażenowania, rozgoryczenia itd., gdy nagroda, dajmy na to,
jest nieadekwatna do wysiłku, jaki włożyło się w jakąś pracę. A przykładając to na świat i mechanikę gry
- 60 pkt wpływu za ustanowienie nowego szlaku handlowego, podczas gdy kolejne poziomy
organizacji to nie setki punktów, lecz tysiące. Więc fajnie, że pomysł jest, byłoby fajniej,
gdyby lepiej go zrealizować. Źle, że zrealizowano go tak, a nie inaczej.

Nie koniecznie. Gdy ma się już do wpływu łatwiej jest nam wykonać pewne rzeczy, niż wtedy gdy jesteśmy w gorszej pozycji. Patrz np. Niemcy vs Francja vs USA w 1945. Pytanie gdzie i jakie mamy środki wpływu. Jak jest w innym państwie i środku mamy ograniczone tam. To może być problem. Jak coś opiera się na kasie, a ta jest. To nie widzę problemu. Ale to takie pindolenie o tyłeczku Maryni.

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

W ogólności to prawda. Ale sam przyznasz chyba, że od strony mechanicznej ten problem
nie jest żadnym wyzwaniem. Wystarczy dodać jedno zero.

True. Ale nie ma to większego znaczenia dla tego co DA:I ma zrobić.

Dnia 23.12.2014 o 23:01, Xelos_Iterion napisał:

Tak na marginesie, właśnie ogrywam The Banner Saga. I muszę powiedzieć, że jestem uwiedziony
tym, jak przedstawiony został motyw karawaniarskiej podróży, a jeszcze bardziej, jaką
siłę mają tutaj dokonywane w trakcie wyprawy wybory. I konsekwencje. Gra nie cacka się
z graczem, a i uwzględnione zostały tak strategiczne elementy jak zasoby, tj. prowiant,
"cywile", wojownicy itd. Rzeczywiście odczuwa się utratę tego albo tego "zasobu". Gdyby
w inkwizycji te "zadania stołowe" były wzbogacone o konkretne dane o liczbie wojska,
agentów i pieniędzy, wówczas nie byłoby tak bardzo wszystko jedno, kto się czego podejmie.

Można od razu zrobić z tego Hearts of Irona. Jak dobrze podać, bym nie narzekał. To jest "RPG" :P Nie gra ekonomiczna, strategiczna itp. Choć to raczej dyskusja o gatunkowych miksach w ogóle. Co jest bardziej czym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Geralt to Geralt jakiś profil tego jak się zachowuje Sapkowski poskładał i wydaje mi
się, że jest osobą racjonalną i inteligentną. Przez co pyskowanie które kończy się śmiercią
jakoś mi do tego nie pasuje. Tak jak wybór wybierania stron itd. Jakbym grał jakimś ktosiem
który nie ma jakiejś charakterystyki uznałbym, że jest ok.

Wcześniej mieli jeszcze wymówkę z utratą pamięci, jednak takie wybory u Geralta mogą dziwnie wyglądać. No i teraz mamy już do czynienia z bohaterem w pełni ukształtowanym, bardziej to już gra akcji, niż role playing. Zresztą, tam podobnie jak u gier Bioware, wiele wyborów nie ma znaczenia dla głównego wątku lub jest on niewielki. Jakby się zastanowić, to tam jest nawet gorzej niż w DA, bo wygląda na to, że w trzeciej części wszystko będzie identycznie wyglądać (niezależnie od sytuacji politycznej, jaką się uzyskało na koniec W2, Nilfgaard i tak potem podbija tam wszystkie pobliskie ziemie). Takiego Inwizytora możemy kreować w o wiele większym stopniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Albo się tylko tak tobie wydaje ;p


Nie wydaje mi się. Tak wynika z Twoich wypowiedzi. Co do reszty - ja nie zadaję pytania, "dlaczego". Zwracam tylko uwagę, że Koryfeusz stanowi część kluczową, największą i najważniejszą w grze, w której gracz wciela się w inkwizytora. Nie zaś tak, jak pisałeś wyżej, mniejszą.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Dokładnie, tak. Takie "drugie dno", które ludziom ciężko połączyć ;p


Statystyk nie prowadzę, więc nie będę tutaj generalizował. Tym niemniej jest to bardzo widome, szczególnie że w grze istnieje taki swoisty podział na zadania specjalnie wyodrębnione (te główne oznaczane na mapie zamkiem, nad którym unosi się i wykrzywia szczelina) oraz całą resztę.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

To jest podstawa burdelu dość "niejednoznaczna" bym powiedział.
Żeby odpalić bunt/rewolucję król/dyktator musi dać się pozbawić władzy.
Jak nie chce. To robi to co Jaruzelski, albo Metternich.


Abstrahując od Jaruzelskiego i Metternicha, punktem zapalnym konfliktu, taką swoistą kroplą, która przelała czarę w Thedas, okazało się działanie Andersa w DAII. Zaczęło się więc w Marchiach, a później to już była kwestia czasu, nim ta wrzawa przeniosła się do krain ościennych.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Ta, tylko wypadałoby się jeszcze zastanowić co jest czym w fabule. Jak czytam, że fabuła
jest sztampowa bo Koryfeusz i ani słowa o pozostałych klockach. To mnie się nóż w kieszeni
otwiera. Już nie pisząc o innym poście co mnie wręcz załamał tutaj.


Być może wynika to trochę z tego, że niektóre fabularne zagadnienia miast w grze, zostały wyjaśnione w "kodeksach". Kodeksach, które jakby nie patrzeć, nie są czymś, co sama postać w grze wykorzystuje. To wiedza dla gracza. Dziwne jest więc, kiedy na pytanie: "Skąd Solas wiedział o Podniebnej Twierdzy?" otrzymujesz odpowiedź właśnie poprzez jeden z takich kodeksowych wpisów. Z jednej strony gracz poznaje świat, z drugiej zaś poznaje go tylko w taki sposób, trochę jakby obserwował eksponat przez szybę, bo postaci w grze milczą w wypadku wielu tematów. Choć trzeba przyznać, że sytuacja względem DAII i tak wygląda o niebo lepiej.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Można i tak. Ja bym chciał, aby wątki fabularne były bardziej "szarobure" "moralnie/etycznie"na
zwór Loghaina. Konfliktu magów/templarów itp. Choć zależy od rozumienia "jednoznaczne"
:P Kwestia balansu fabuły i mechaniki, albo przegodówki vs takie "tycoony" :P Mnie bardziej
"przygodówki" ciągną jak to drugie - jak się zastanowić.


A może po prostu więcej czerpać z poprzedniczki, tj. DA:O. Pomijając samą fabułę, było wcale ciekawe móc zdecydować, co np. zrobić z Biały Wilkiem w zadaniu z Dalijczykami. Zabić? Zabić elfy? Zabić ich opiekuna? Sprowadzić wilkołaki do osady? Itd. Jest to, jak widać, możliwe.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

W tym wypadku miałem na myśli nie tyle co "wrogość frakcji", co jej reakcje. Sam fakt,
że ktoś wita mnie widłami, zamiast chlebem i solą. Wydaje mi się cienki. Osobiście oczekuję
tego, aby gry szły w to, aby pokazywały, że żyją. A nie udają tylko karykatury życia
;p A to jest dość jakby to ująć "sytuacyjne".


Oczywiście. I to właśnie, mimo wszystko, jest wykonalne. Nie oszukujmy się, idealnie nie będzie nigdy. Ale ja osobiście wolę czuć większą swobodę niż mieć jasno wytyczoną jedynie słuszną ścieżkę. Nie mówię tu więc o wielu alternatywnych liniach fabularnych, lecz o sytuacjach, gdzie nie idzie się po sznurku A-B-C, bo tak chce gra. Mówię o sytuacjach, gdzie gra w wyniku dawanych graczowi możliwości sprawia, że można pójść od razu od punktu A do punktu C, bo tak wpłynęły na to wybory i działania gracza. Prosty przykład: aby dostać się do Khorinis w Gothic 2 można było zrobić kilka rzeczy: pomóc farmerowi i otrzymać odeń strój, b) przekupić strażnika, c) zdobyć glejt. Ale można było również d) obejść miasto, znaleźć odpowiednio wysokie wzniesienie i zeskoczyć z niego na mury. Ta inicjatywa jest nagradzana punktami doświadczenia i pozwala pominąć poprzednie punkty.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Ja nie mam nic przeciw. Nie lubię biegać bez celu :D Imho kwestia odpowiedniego upakowania
wszystkiego.


Nie idzie też o bezcelowość. Zilustrowałem to w przykładzie powyżej.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Jak gram jakimś psycholem w stylu Phila Cassidy z Boomshine saigon. Proszę bardzo. Ale
jak uznaję, że gram kimś który wie co robi takie coś wydaje mi się nie tenteges :P Jeszcze
jest kwestia "friendly fire" Takie blizzardy, fieballe itp


W porządku. Wówczas po prostu tego nie zrobisz. Ale dlaczego gra miałaby Ci tego nie uniemożliwić? No i to jest oczywiście tylko przykład. W Inkwizycję grając uznałem, że gram wyrachowanym, na chłodno kalkulującym i rozważnym magiem. Kiedy przyszło mi osądzić burmistrza Crestwood za jego zbrodnię, pomyślałem, że go zwolnię, bo czyn którego dokonał, nawet jeśli ogólnie niedobry, był w tamtym czasie tym tzw. mniejszym złem. Byłem rozczarowany, kiedy okazało się, że muszę go ukarać, bo... bo muszę. Wniosek z tego taki: lepiej, żeby było więcej różnych opcji, bo nigdy nie wiadomo, jakie będą uznania i założenia graczy. Najwyżej się z czegoś nie skorzysta.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

To samo co wcześniej i mam przez to problem z Geraltem i wiedźminem w ogóle. Nie lubię
go, nie kupuję.
Geralt to Geralt jakiś profil tego jak się zachowuje Sapkowski poskładał i wydaje mi
się, że jest osobą racjonalną i inteligentną. Przez co pyskowanie które kończy się śmiercią
jakoś mi do tego nie pasuje. Tak jak wybór wybierania stron itd. Jakbym grał jakimś ktosiem
który nie ma jakiejś charakterystyki uznałbym, że jest ok.


W tym punkcie rozbijamy się też o zupełnie inny problem - gra postacią narzuconą przez twórców, i to w dodatku z niebagatelnym tłem oraz bagażem doświadczeń, a gra kimś stworzonym przez gracza. W tym pierwszym wypadku, jeśli lubisz postać twórców, masz szczęście i się wpiszesz w jej klimat. Jeśli nie, masz pecha i się pomęczysz (albo w końcu polubisz). Ja akurat mam szczęście. Choć sam wolę tworzyć postać. Niemniej wracając do sedna - nikt nie wie, co w głowie A. Sapkowskiego siedzi poza nim samym. Trudno więc mówić tak naprawdę, czy Geralt postąpiłby tak a tak. A może jeszcze inaczej. Twórcy oddali do dyspozycji graczy jakąś tam dozę swobody w kreowaniu postaci i chwała im za to. W przeciwnym razie mogłoby być nudno. I choć rozumiem Twój punkt widzenia, to jednak ta gra stara się być rpg. Oczywiście Geralt z powodzeniem mógłby być takim Far Cry 3 z już ustanowionymi kwestiami i dużym światem. Wtedy to jednak będzie po prostu akcja.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Tak na dobrą sprawę wiemy. Są epilogi XD. Do tego jak się ma trochę oleju w głowie można
było pójść drogą dedukcji i zdecydowaną większość fabuły przewidzieć wcześniej :P


Niestety w epilogach Morrigan nie okazuje się zbyt wylewna. Szczególnie gdy idzie o towarzyszące Ci w grze postaci.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

> W końcu fabuła gry obliczona jest na użeranie się z Koryfeuszem i jego smokiem
> (a chwilę wcześniej z Wyłomem).
Ta, ale nic nie bierze się ex nihilo.


A w każdym razie nie powinno.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Nawet jeżeli zostanie uzupełnione, to i tak trzyma się to dalej kupy w przeciwieństwie
do np Mandalorian z SW.
Zasada działania póki co "trzyma się".


Jeżeli pozostanie to spójne, proszę bardzo. Jeżeli.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Z łatwością potrafię sobie wyobrazić, że trzeba by się pozbyć doradców i towarzyszy.
Wziać takich wyrachowanych (grozi jałowością ala Divinity Original Sin). Pozostaliby
by skończyli marnie jak w wizji demona zazdrosci. Wszyscy by nas nienawidzili i by sie
buntowali. W szczególności artystokracja. Ciekawym jest jak w takim wypadku zdobyć władzę.
To też musi mieć sens. Co jeszcze? No i jak pozbyć sie Koryfeusza w takim wypadku. A
to tylko pierwsze problemy. No i wtedy do ciula z byciem "wybrańcem Andrasty", czy jak
to oni nas widzieli ;p Krótko ujmując wojna domowa :P


Zmiana charakteru mogłaby następować w chwili, w której inkwizycja zdobyła już jakąś władzę. Ta gra ma w sobie zawarty element polityczny świata Thedas, a nic tak nie robi polityce dobrze, jak wszędobylska hipokryzja, intrygi, machinacje i komeraże. Tajemnice i szantaże. Gdyby natomiast prawda o inkwizycji wyszła na jaw, byłoby już za późno. Niestety ten element polityczny w grze ogranicza się tylko do jednej misji, do pałacowego balu. Nie dziwi więc, że nie było okazji, by zacząć tkać własne sieci.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Czym jest kreowanie bohatera? Wyborem imienia? Wyglądu? Patrz Geralt. Już jest postacią
wykreowaną, a mimo to należy dawać mu wolną ścieżkę? Kwestia założeń. jak wybieram np
pochodzenie to nie widzę problemu z uznaniem, że jest "jakiś".


Imię i wygląd to jest to fizyczne wykreowanie postaci. Resztę definiują kwestie dialogowe i dokonywane przez postać czyny oraz wybory. W Inkwizycji kreujesz postać fizycznie. Całą resztę w lwiej części wykreowali twórcy, narzucając wizerunek inkwizycji oraz inkwizytora. Względem zaś Wiedźmina - pełna zgoda. To postać narzucona i już tak naprawdę w znacznym stopniu wykreowana (zwłaszcza w III, gdzie posiada wspomnienia o swoich książkowych wyczynach). Można to lubić albo nie, ale w Wiedźminie łatwo zrozumieć to narzucenie z powodu narzuconego bohatera właśnie. W Inkwizycji pozwalają nam bohatera stworzyć, a jednak całą resztę w większości już uzupełniają za gracza. I tu szkoda.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Bo nie ma na to szans XD. Zdziwiłbym się jakby się dało :P


Ja się zdziwiłem, że postać to przeżyła, prawdę powiedziawszy. Ale jak widać, dało się.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Nie koniecznie. Gdy ma się już do wpływu łatwiej jest nam wykonać pewne rzeczy, niż wtedy
gdy jesteśmy w gorszej pozycji. Patrz np. Niemcy vs Francja vs USA w 1945. Pytanie gdzie
i jakie mamy środki wpływu. Jak jest w innym państwie i środku mamy ograniczone tam.
To może być problem. Jak coś opiera się na kasie, a ta jest. To nie widzę problemu. Ale
to takie pindolenie o tyłeczku Maryni.


Doceniam Twoje odniesienia do historii, ale pozostańmy w tym wątku w temacie gry i jej mechaniki. Bo tylko o mechanikę tak naprawdę tu idzie. Wielki wyczyn i mała nagroda? "Meh" i do poprawy.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

True. Ale nie ma to większego znaczenia dla tego co DA:I ma zrobić.


Poza tym tylko, że byłoby to zwyczajnie zasadne, lepiej oddające rzeczywistość itd.

Dnia 24.12.2014 o 00:16, Zgreed66 napisał:

Można od razu zrobić z tego Hearts of Irona. Jak dobrze podać, bym nie narzekał. To jest
"RPG" :P Nie gra ekonomiczna, strategiczna itp. Choć to raczej dyskusja o gatunkowych
miksach w ogóle. Co jest bardziej czym :)


The Banner Saga nie stara się uchodzić za grę strategiczną czy ekonomiczną. To rodzaj interaktywnej opowieści, z bardzo ciekawie poprowadzoną narracją i motywem podróży. W jej kontekście natomiast chciałem zwrócić jedynie uwagę na coś, co z powodzeniem można by zrobić w innych grach rpg bądź po prostu grach rpg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Nie wydaje mi się. Tak wynika z Twoich wypowiedzi. Co do reszty - ja nie zadaję pytania,
"dlaczego". Zwracam tylko uwagę, że Koryfeusz stanowi część kluczową, największą i najważniejszą
w grze, w której gracz wciela się w inkwizytora. Nie zaś tak, jak pisałeś wyżej, mniejszą.

Albo się tak tobie "wydaje" ;P

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Statystyk nie prowadzę, więc nie będę tutaj generalizował. Tym niemniej jest to bardzo
widome, szczególnie że w grze istnieje taki swoisty podział na zadania specjalnie wyodrębnione
(te główne oznaczane na mapie zamkiem, nad którym unosi się i wykrzywia szczelina) oraz
całą resztę.

Od DA:II są Main plot questy, Secondary i Side questy. I zdecydowana większość służyła "uzupelnieniu" Main plot. Np brudami templarow, albo magów, albo innym "śmietnikiem" typu siostra słowik, czy innymi osobami półświatka Kirkwall. Co sądzę miało wpłynać na postrzeganie main plot. Ergo gdzie jest główny wątek (oparty na mage vs templar vs "porządek") a gdzie nie, jak wszystko się przenika? :D

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Abstrahując od Jaruzelskiego i Metternicha, punktem zapalnym konfliktu, taką swoistą
kroplą, która przelała czarę w Thedas, okazało się działanie Andersa w DAII. Zaczęło
się więc w Marchiach, a później to już była kwestia czasu, nim ta wrzawa przeniosła się
do krain ościennych.

Nie wydaje mi się. Właśnie bez vicehrabiego wszystkie osoby które robiły syf, mogły robić go więcej.
Jak nie było vicecounta to nie było komu studzić ich zapału. Zaczynając od komtur i magów ;p
Ergo imho śmierć Dumar -> Anders.
Tak czy siak zasada dalej jest ta sama. Chodzi o władzę która trzyma wszystko w ryzach. Jak nie ma kota który trzyma za mordę, to myszy harcują. Zasada dalej jest ta sama. Komtur* traci głowię. Wszyscy mają Hawke gdzieś. To jest jak jest ;)

* Komtur, inaczej komandor – zwierzchnik domu zakonnego w niektórych zakonach rycerskich (np. krzyżacy, joannici, templariusze). Później w państwach tych zakonów — zarządca okręgu, prowincji (komturii), złożonej z 1 lub kilku zamków i przyległego terytorium. W Zakonie krzyżackim podlegali mu Prokuratorzy.

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Być może wynika to trochę z tego, że niektóre fabularne zagadnienia miast w grze, zostały
wyjaśnione w "kodeksach". Kodeksach, które jakby nie patrzeć, nie są czymś, co sama postać
w grze wykorzystuje.

Nie musi. Decyzje podejmuje się nawet jak się błądzi w ciemnościach. Tzn. nie wie nic.

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

To wiedza dla gracza. Dziwne jest więc, kiedy na pytanie: "Skąd Solas wiedział o Podniebnej Twierdzy?" otrzymujesz odpowiedź
właśnie poprzez jeden z takich kodeksowych wpisów. Z jednej strony gracz poznaje świat, z drugiej zaś poznaje go tylko w taki
sposób, trochę jakby obserwował eksponat przez szybę, bo postaci w grze milczą w wypadku wielu tematów.

Problem z fabułą i tym co twierdzą osoby spotkane w grze nie muszą mówić wszystkiego dosłownie i całej prawdy.
Ja nawet nie musiałem czytać wpisu, żeby wiedzieć, że widział go w pustce. Tylko czy aby na pewno chodzi o tę "pustkę"? :P
A może bardziej o przeszłość tego łysola i tej twierdzy? Solas (i jego łazęga) jest podejrzany od samego startu gry ;p
Tak po prostu sobie chodzę po pustce i wpadłem na was :D okaaay. To nie wydaje się tobie "dziwniejsze"?

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Choć trzeba przyznać, że sytuacja względem DAII i tak wygląda o niebo lepiej.

Dziś też oglądasz świat przez "szybę". Też nikt ci wielu rzeczy nie mówi zaczynając od polityków i tych którzy maja... niecne intencje ;p Jak dla mnie wygląda gorzej. Ale kwestia gustów. Lubiłem te questy w DA II. A jak usłyszałem "Schism, Serah Hawke, it is inevitable", no to byłem baaardzo zadowolony ;p

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

A może po prostu więcej czerpać z poprzedniczki, tj. DA:O. Pomijając samą fabułę, było
wcale ciekawe móc zdecydować, co np. zrobić z Biały Wilkiem w zadaniu z Dalijczykami.
Zabić? Zabić elfy? Zabić ich opiekuna? Sprowadzić wilkołaki do osady? Itd. Jest to, jak
widać, możliwe.

I po prostu w tej osadzie stali i nic nie robili i szybko się uwinęli. Nie widziałem nawet najmniejszego sensu takiego rozwiązania.
Nawet nie wiem czemu pani lasu. jako NA PRAWDĘ rozgarnięta osobowość, tak po prostu przystaje na coś takiego. TO nic nie zmienia jej sytuacji. Wręcz pogorsza bo poddaje się dzikiej naturze. Co nawet jest potem powiedziane, że nie potrafi zapanować nad swoimi "podopiecznymi" i zaraza przenosi się dalej.

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Oczywiście. I to właśnie, mimo wszystko, jest wykonalne. Nie oszukujmy się, idealnie
nie będzie nigdy. Ale ja osobiście wolę czuć większą swobodę niż mieć jasno wytyczoną
jedynie słuszną ścieżkę.

Widzisz? Ja wolę jedną, albo dwie jasno wytyczone ścieżki, niż kilka "wątpliwych" opcji :P
Nawet biorę poprawkę na to, że nie zawsze możemy mieć na coś wpływ. Przez co znowu bardzo podoba mi się zakończenie DA:II. Chcesz porzadku, albo nie. Whatever i tak świat robi co chce. Chcesz mieć taką, albo taką Boską? No to co inni będą mieć inne zdanie o niej. I tak dalej.

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Nie mówię tu więc o wielu alternatywnych liniach fabularnych, lecz o sytuacjach,
gdzie nie idzie się po sznurku A-B-C, bo tak chce gra.

Bo tak chce scenarzysta* :P

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Mówię o sytuacjach, gdzie gra w wyniku dawanych graczowi możliwości sprawia, że można pójść od razu od punktu
A do punktu C, bo tak wpłynęły na to wybory i działania gracza.
Prosty przykład: aby dostać się do Khorinis w Gothic 2 można było zrobić kilka rzeczy: pomóc farmerowi i otrzymać
odeń strój, b) przekupić strażnika, c) zdobyć glejt. Ale można było również d) obejść
miasto, znaleźć odpowiednio wysokie wzniesienie i zeskoczyć z niego na mury. Ta inicjatywa
jest nagradzana punktami doświadczenia i pozwala pominąć poprzednie punkty.

Jak np wątek z romansu z Josephine. Problem w tym, że ten wybór nie ma większych implikacji.
Problemem jest jeżeli zmieniasz jedną rzecz, a ta zmienia 2-3 kolejne. A to tylko jedna. A chcesz zrobić kroków 10. To już masz 20-30 zmian. Jak nie więcej bo przyrost nie musi być liniowy. Zależnie od algorytmu który się wytworzy ;p

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Nie idzie też o bezcelowość. Zilustrowałem to w przykładzie powyżej.

Napisałeś "za rączkę". Jak czytam, że ktoś chce nie być trzymany za rączkę to zazwyczaj ma na myśli coś takiego jak w Divinity Original Sin. Gdzie w zasadzie nie jest podane dafuq who i am, or where i am. I przygrywaja mi do tego elektryczne gitary

I co ja robię tu /u-u/ co ty tutaj robisz
12 ciężkich szczerozłotych koron moją głowę zdobi
jest tyle różnych dróg /u-u/
co ty tutaj robisz
kolejny piękny marmurowy pomnik koło domu stoi

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

W porządku. Wówczas po prostu tego nie zrobisz. Ale dlaczego gra miałaby Ci tego nie
uniemożliwić?

Bo nie pasuje do bohatera który jest zrobiony. Tyle. Nie gram czymś co nie ma imienia, pochodzenia, czy "mózgu". :P
No chyba, że coś mi go odbierze np sporo alkoholu. No to już można o czymś dyskutować XD

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

No i to jest oczywiście tylko przykład. W Inkwizycję grając uznałem, że
gram wyrachowanym, na chłodno kalkulującym i rozważnym magiem.

No i na tym polegał twój błąd ;p Już się pomyliłeś na starcie XD

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Kiedy przyszło mi osądzić burmistrza Crestwood za jego zbrodnię, pomyślałem, że go zwolnię, bo czyn którego dokonał,
nawet jeśli ogólnie niedobry, był w tamtym czasie tym tzw. mniejszym złem. Byłem rozczarowany,
kiedy okazało się, że muszę go ukarać, bo... bo muszę.

No i super. Gra przymusowo postawiła cię w roli sprawiedliwego sędziego. Mi się to podobało. Sam bym to zrobił (to jakie ja mam poglądy nie jest ważne). Sam wiedziałem, że jego działania były uzasadnione, ale nie tak działa sąd i kara. Jeszcze postawić kogoś takiego na tronie. Brrr.

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Wniosek z tego taki: lepiej, żeby było więcej różnych opcji, bo nigdy nie wiadomo, jakie będą uznania i założenia graczy.
Najwyżej się z czegoś nie skorzysta.

Nie zgodzę się. To co zrobili było w 100% słuszne. Wystarczy, że polskie sądownictwo mnie wkurza i fajnie, że sam nie muszę schodzić do takiego poziomu :P

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

W tym punkcie rozbijamy się też o zupełnie inny problem - gra postacią narzuconą przez
twórców, i to w dodatku z niebagatelnym tłem oraz bagażem doświadczeń, a gra kimś stworzonym
przez gracza.

W Inqusition. Wybierasz mu tyko rasę, pochodzenie i wygląd. No i nadajesz mu imię. Ale, że resztę?

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

W tym pierwszym wypadku, jeśli lubisz postać twórców, masz szczęście i
się wpiszesz w jej klimat. Jeśli nie, masz pecha i się pomęczysz (albo w końcu polubisz).

I taki jest pierwszy przypadek. Ty masz szczęście do Wieśniaka, Ja mam to DA:I :)

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Ja akurat mam szczęście. Choć sam wolę tworzyć postać. Niemniej wracając do sedna - nikt
nie wie, co w głowie A. Sapkowskiego siedzi poza nim samym. Trudno więc mówić tak naprawdę,
czy Geralt postąpiłby tak a tak.

Masz zawsze poprzednie książki ^.^

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

A może jeszcze inaczej. Twórcy oddali do dyspozycji graczy jakąś tam dozę swobody w kreowaniu postaci i chwała im za to.

Kwestia gustów?:P

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

W przeciwnym razie mogłoby być nudno. I choć rozumiem Twój punkt widzenia, to jednak ta gra stara się być
rpg. Oczywiście Geralt z powodzeniem mógłby być takim Far Cry 3 z już ustanowionymi kwestiami
i dużym światem. Wtedy to jednak będzie po prostu akcja.

Wtedy dopiero mogłoby być ciekawiej, bo przenieśli by ciężar gry "wyborów" na więcej ciekawszych wydarzeń jak np ta pierwsza wioska z jedynki. Tyle grałem w jedynkę i tyle mi się podobało. Akcja z "wiedźmą" była cool.

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Niestety w epilogach Morrigan nie okazuje się zbyt wylewna. Szczególnie gdy idzie o towarzyszące
Ci w grze postaci.

I to lubiłem. Rainier rulez.

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Zmiana charakteru mogłaby następować w chwili, w której inkwizycja zdobyła już jakąś
władzę.

Nie mogłaby jeżeli oczekujesz od gry konsekwencji. Nawet Loghainowi korona się nagle nie zamarzyła.

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Ta gra ma w sobie zawarty element polityczny świata Thedas, a nic tak nie robi
polityce dobrze, jak wszędobylska hipokryzja, intrygi, machinacje i komeraże. Tajemnice
i szantaże. Gdyby natomiast prawda o inkwizycji wyszła na jaw, byłoby już za późno. Niestety
ten element polityczny w grze ogranicza się tylko do jednej misji, do pałacowego balu.
Nie dziwi więc, że nie było okazji, by zacząć tkać własne sieci.

Inkwizycja nic by nie była w stanie zrobić, bo była by zajęta samymi intrygami tak jak biurokracja jest zajęta zarządaniem samą sobą. Lenin sam nie mógł wszystkiego (np Bucharynowcy i Trockisci).

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Imię i wygląd to jest to fizyczne wykreowanie postaci. Resztę definiują kwestie dialogowe
i dokonywane przez postać czyny oraz wybory. W Inkwizycji kreujesz postać fizycznie.
Całą resztę w lwiej części wykreowali twórcy, narzucając wizerunek inkwizycji oraz inkwizytora.

Jak we Wiedźminie.

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

Względem zaś Wiedźmina - pełna zgoda. To postać narzucona i już tak naprawdę w znacznym
stopniu wykreowana (zwłaszcza w III, gdzie posiada wspomnienia o swoich książkowych wyczynach).
Można to lubić albo nie, ale w Wiedźminie łatwo zrozumieć to narzucenie z powodu narzuconego
bohatera właśnie. W Inkwizycji pozwalają nam bohatera stworzyć, a jednak całą resztę
w większości już uzupełniają za gracza. I tu szkoda.

Jak dla mnie pozwala ustawić pochodzenie, wygląd, nadać imię i fajrant. Jak W DA:O np moja Couslandka ;)

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

The Banner Saga nie stara się uchodzić za grę strategiczną czy ekonomiczną.

Kwestia semantyki widzę. Przez co na wiki stoi
"The Banner Saga is a Viking-themed tactical role-playing video game by Stoic, a trio of indie game developers formerly of BioWare"

A taki Serafin strzela
"Magiczna podróż w świat dorosłego, poruszającego, nordyckiego fantasy... z taktycznym zacięciem i elementami RPG."
:P

Dnia 24.12.2014 o 02:11, Xelos_Iterion napisał:

To rodzaj interaktywnej opowieści, z bardzo ciekawie poprowadzoną narracją i motywem podróży. W
jej kontekście natomiast chciałem zwrócić jedynie uwagę na coś, co z powodzeniem można
by zrobić w innych grach rpg bądź po prostu grach rpg.

Imho to jest zbyt duże na zwykłe RPG w rodzaju DA, albo podobnych AAA. Indyki mogą kombinować mniej "skomplikowanymi" grami 2D. Ale to inny temat.

Dobra. Brak więcej czasu na forum póki. Jak tylko praca była to było ok, ale teraz niet :P. To także ja pas. Wesołych świat. Dużo rpgów na przyszły rok. No i jakiegoś fajnego dodatku do DA:I :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Albo się tak tobie "wydaje" ;P


W tej kwestii, powtarzam - bynajmniej.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Od DA:II są Main plot questy, Secondary i Side questy. I zdecydowana większość służyła
"uzupelnieniu" Main plot. Np brudami templarow, albo magów, albo innym "śmietnikiem"
typu siostra słowik, czy innymi osobami półświatka Kirkwall. Co sądzę miało wpłynać na
postrzeganie main plot. Ergo gdzie jest główny wątek (oparty na mage vs templar vs "porządek")
a gdzie nie, jak wszystko się przenika? :D


To jest akurat dość proste do zauważenia. Jak idzie rozpoznać zadania główne, to już wcześniej napisałem. Cała reszta natomiast do głównego wątku nie nawiązuje wcale bądź w znikomym stopniu (vide Cullen i Samuel). Co zresztą też jest dobre, bo gdyby absolutnie wszystko miało się kręcić wokół Koryfeusza, to nie byłoby zdrowe.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Nie wydaje mi się. Właśnie bez vicehrabiego wszystkie osoby które robiły syf, mogły robić
go więcej.
Jak nie było vicecounta to nie było komu studzić ich zapału. Zaczynając od komtur i magów
;p
Ergo imho śmierć Dumar -> Anders.
Tak czy siak zasada dalej jest ta sama. Chodzi o władzę która trzyma wszystko w ryzach.
Jak nie ma kota który trzyma za mordę, to myszy harcują. Zasada dalej jest ta sama. Komtur*
traci głowię. Wszyscy mają Hawke gdzieś. To jest jak jest ;)


To nie jest kwestia "wydawania się" albo i nie. Same postaci w grze wskazywały na Andersa jako bezpośrednią przyczynę przelania się tej czary. I zaznaczam, to była jeno kropla, bo napięcie między tymi dwiema frakcjami wisiało w powietrzu już od dawna.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Nie musi. Decyzje podejmuje się nawet jak się błądzi w ciemnościach. Tzn. nie wie nic.


To prawda. Wskazuję tylko, że niemałą rolę powierzono tym kodeksom, podczas gdy można było przedstawić to inaczej. Kwestia gustu. W zasadzie jedynym sposobem, aby postać mogła pochwalić się jakąś wiedzą, jest wybranie odpowiedniej umiejętności z listy tych inkwizycyjnych.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Problem z fabułą i tym co twierdzą osoby spotkane w grze nie muszą mówić wszystkiego
dosłownie i całej prawdy.
Ja nawet nie musiałem czytać wpisu, żeby wiedzieć, że widział go w pustce. Tylko czy
aby na pewno chodzi o tę "pustkę"? :P
A może bardziej o przeszłość tego łysola i tej twierdzy? Solas (i jego łazęga) jest podejrzany
od samego startu gry ;p
Tak po prostu sobie chodzę po pustce i wpadłem na was :D okaaay. To nie wydaje się tobie
"dziwniejsze"?


Ja musiałem, bo wcześniej żadnej informacji nie otrzymałem. Natomiast to, czy domyślałem się tego czy nie, to już zupełnie inna sprawa. A jednak gra domysłami w kwestiach tak znaczących nie jest ciekawa. Względem Solasa - on sam tłumaczył na wstępie, że przybył, gdy tylko zobaczył wyrwę w niebie, pomyślał bowiem, że jego zdolności mogą się przydać. Jego "wpadnięcie" więc nie było tu kwestią przypadku.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Dziś też oglądasz świat przez "szybę". Też nikt ci wielu rzeczy nie mówi zaczynając od
polityków i tych którzy maja... niecne intencje ;p Jak dla mnie wygląda gorzej. Ale kwestia
gustów. Lubiłem te questy w DA II. A jak usłyszałem "Schism, Serah Hawke, it is inevitable",
no to byłem baaardzo zadowolony ;p


Różnica tylko polega na tym, że ja mogę sformułować moje pytanie. To, jaką dostanę odpowiedź, jest już inną bajką. W grze kilka razy cisnęła mi się na usta kwestia, której nie było albo wybór, którego nie udostępnili. I nie były to sprawy marginalne albo drobiazgowe, by zbyć to stwierdzeniem, że przecież twórcy wszystkiego nie przewidzą (co jest notabene prawdą).

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

I po prostu w tej osadzie stali i nic nie robili i szybko się uwinęli. Nie widziałem
nawet najmniejszego sensu takiego rozwiązania.
Nawet nie wiem czemu pani lasu. jako NA PRAWDĘ rozgarnięta osobowość, tak po prostu przystaje
na coś takiego. TO nic nie zmienia jej sytuacji. Wręcz pogorsza bo poddaje się
dzikiej naturze. Co nawet jest potem powiedziane, że nie potrafi zapanować nad swoimi
"podopiecznymi" i zaraza przenosi się dalej.


Teraz mówisz o realizacji takiego schematu. W porządku, można byłoby zrobić to lepiej, jak zawsze. Ale ja zwracam tutaj uwagę jedynie na sam schemat tych wielu opcji. Mogłyby być to inne opcje, mogłyby się doczekać lepszej realizacji. To inna sprawa.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Widzisz? Ja wolę jedną, albo dwie jasno wytyczone ścieżki, niż kilka "wątpliwych" opcji
:P
Nawet biorę poprawkę na to, że nie zawsze możemy mieć na coś wpływ. Przez co znowu bardzo
podoba mi się zakończenie DA:II. Chcesz porzadku, albo nie. Whatever i tak świat robi
co chce. Chcesz mieć taką, albo taką Boską? No to co inni będą mieć inne zdanie o niej.
I tak dalej.


Tutaj jednak dokonujesz założenia, że ta jedna albo dwie ścieżki wątpliwe nie będą. A przecież takie też mogą być.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Bo tak chce scenarzysta* :P


Gdyby nie było to jasne od początku - to jest przenośnia.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Jak np wątek z romansu z Josephine. Problem w tym, że ten wybór nie ma większych implikacji.
Problemem jest jeżeli zmieniasz jedną rzecz, a ta zmienia 2-3 kolejne. A to tylko jedna.
A chcesz zrobić kroków 10. To już masz 20-30 zmian. Jak nie więcej bo przyrost nie musi
być liniowy. Zależnie od algorytmu który się wytworzy ;p


Romans nie jest zadaniem. Nie otrzymujesz w dzienniku wpisu: "Zbałamuć Józefinę". Co się zaś tyczy problemu - tak może być, ale nie musi. Co pokazuje mój przykład z dostaniem się do Khorinis. Efekt jest jeden, rozwiązań kilka. Oczywiście zmiany nastąpiłyby, gdyby od rodzaju rozwiązania zależał jeszcze efekt. Ale to też jest do zrobienia. Nawet gdyby chodziło tylko o dwie, trzy zmiany.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Napisałeś "za rączkę". Jak czytam, że ktoś chce nie być trzymany za rączkę to zazwyczaj
ma na myśli coś takiego jak w Divinity Original Sin. Gdzie w zasadzie nie jest podane
dafuq who i am, or where i am. I przygrywaja mi do tego elektryczne gitary


Za rączkę, to znaczy prowadzony jak po sznurku, gdzie graczowi nie zostawia się w zasadzie żadnego pola do manewru, bo gra podpowiada od samego początku rozwiązanie. Wątek badania własnej tożsamości oraz miejsc to także wątek Planescape Torment. Trudno powiedzieć, aby gracz był tam prowadzony za rączkę.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Bo nie pasuje do bohatera który jest zrobiony. Tyle. Nie gram czymś co nie ma imienia,
pochodzenia, czy "mózgu". :P
No chyba, że coś mi go odbierze np sporo alkoholu. No to już można o czymś dyskutować
XD


Ale przecież w Inkwizycji sam tworzysz bohatera. To jak to w końcu jest? To taki "Geralt", z tą różnicą, że zrobiliśmy mu twarz i nadaliśmy kolorki włosom w kreatorze na początku? Bo jeśli tak, to nie mam więcej pytań w tej kwestii.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

No i na tym polegał twój błąd ;p Już się pomyliłeś na starcie XD


Dlaczego błąd? Gra teoretycznie udostępniała kwestie dialogowe, które pozwalały na wyrażenie tych cech. Wszystko więc pozwalało od początku sądzić, że będzie się miało większy wpływ na kształt i wizerunek tego wszystkiego wokół postaci. Że to była pełna reżyserka, to dowiedziałem się już później.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

No i super. Gra przymusowo postawiła cię w roli sprawiedliwego sędziego. Mi się to podobało.
Sam bym to zrobił (to jakie ja mam poglądy nie jest ważne). Sam wiedziałem, że jego działania
były uzasadnione, ale nie tak działa sąd i kara. Jeszcze postawić kogoś takiego na tronie.
Brrr.


W takim razie miałeś po prostu szczęście, że Tobie akurat to się zgodziło. Widzisz już w każdym razie, jak sądzę, te momenty, które dla mnie okazały się niefortunne fabularnie. Przy czym raz jeszcze chcę wyrazić moją opinię - twórcy nie powinni w takim sposób udzielać się za postać w sytuacji, gdy ta postać jest dziełem gracza, a nie twórców.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Nie zgodzę się. To co zrobili było w 100% słuszne. Wystarczy, że polskie sądownictwo
mnie wkurza i fajnie, że sam nie muszę schodzić do takiego poziomu :P


Jak wyżej. Tobie akurat to podeszło, mi nie.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

W Inqusition. Wybierasz mu tyko rasę, pochodzenie i wygląd. No i nadajesz mu imię. Ale,
że resztę?


Że resztę to sądziłem "wybierze się" w trakcie gry. Tak się nie stało. Postać okazała się rodzajem takiego "Geralta" i nie miałbym nic przeciwko, gdyby nie iluzja, jaką twórcy rozsnuli przed graczem. Że niby może więcej niż taki "Geralt". A nie może.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Masz zawsze poprzednie książki ^.^


Gdyby gra relacjonowała wydarzenia z książek, to zapewne mógłbym na nich polegać.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Kwestia gustów?:P


Jak zawsze. Niemniej wówczas nie ma co udawać, że tworzymy role-playing.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Wtedy dopiero mogłoby być ciekawiej, bo przenieśli by ciężar gry "wyborów" na więcej
ciekawszych wydarzeń jak np ta pierwsza wioska z jedynki. Tyle grałem w jedynkę i tyle
mi się podobało. Akcja z "wiedźmą" była cool.


Może i by tak było. To by jednak uplasowało gracza bardziej w roli widza z nakreślonymi już góry zdarzeniami i ich przebiegiem, aniżeli kogoś, kto stara się na bieżąco odgrywać i kształtować swoją postać.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

I to lubiłem. Rainier rulez.


Znowu więc rzecz gustu. Do mnie dużo bardziej trafia epilog Tronu Bhaala.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Nie mogłaby jeżeli oczekujesz od gry konsekwencji. Nawet Loghainowi korona się nagle
nie zamarzyła.


Konsekwencja byłaby zachowana. Inkwizycja dalej mierzy się z Koryfeuszem z zamiarem jego unieszkodliwienia. Tyle że przyświecają jej inne pobudki, którym w trakcie gry można by dawać wyraz. Tym bardziej, że obecnie sama postać jest w stanie zasygnalizować w dialogu nieco odmienne nastawienie do sprawy, choć nie ma to najmniejszego wpływu na organizację, którą zarządza. I to już jest niekonsekwentne.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Inkwizycja nic by nie była w stanie zrobić, bo była by zajęta samymi intrygami tak jak
biurokracja jest zajęta zarządaniem samą sobą. Lenin sam nie mógł wszystkiego (np Bucharynowcy
i Trockisci).


To nie organizacja zajmowałaby się tymi intrygami, lecz jej przywódca i/albo doradcy. Intrygi to słowo szepnięte do odpowiedniego ucha, to list dostarczony do odpowiednich rąk itd. To i wiele więcej nie wymagałoby zaangażowania całej instytucji.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Jak we Wiedźminie.


Słusznie. Mogli więc od razu narzucić postać, podobnie jak w Wiedźminie, albo przynajmniej nie sugerować w grze, że ma się wpływ na kształt tego wszystkiego.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Jak dla mnie pozwala ustawić pochodzenie, wygląd, nadać imię i fajrant. Jak W DA:O np
moja Couslandka ;)


W DA:O działania gracza miały o wiele większą swobodę, chociażby z uwagi na schemat zadań, o czym pisałem wcześniej.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Kwestia semantyki widzę. Przez co na wiki stoi
"The Banner Saga is a Viking-themed tactical role-playing video game by Stoic, a trio
of indie game developers formerly of BioWare"


Walka w The Banner Saga odbywa się w systemie turowym. Więc i owszem, w tym sensie jest to gra taktyczna. W tym wymiarze mikro.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Imho to jest zbyt duże na zwykłe RPG w rodzaju DA, albo podobnych AAA. Indyki mogą kombinować
mniej "skomplikowanymi" grami 2D. Ale to inny temat.


Cóż, jak pisałem wcześniej, dla mnie więcej interakcji, mniej świata (gabarytami); więcej muzyki, mniej grafiki. Wówczas ten drugi element będzie może mniej "skomplikowany", ale ten pierwszy odpowiednio to nadrobi. I znowu - rzecz gustu, co kto woli.

Dnia 24.12.2014 o 10:50, Zgreed66 napisał:

Dobra. Brak więcej czasu na forum póki. Jak tylko praca była to było ok, ale teraz niet
:P. To także ja pas. Wesołych świat. Dużo rpgów na przyszły rok. No i jakiegoś fajnego
dodatku do DA:I :P


Zdrowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować