Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Konkurs! Zgarnij książkę "Futu.re" Dmitrija Glukhovskiego

28 postów w tym temacie

Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do organizatorów wielkiej loterii, uprzejmie mnie powitano, a następnie poproszono o udanie się do pokoju numer 443. Musiałem wypełnić wielki stos papierów, w których krótko mówiąc wyrażałem zgodę na przekazanie swojego życia w ich ręce. Potem już tylko niekończące się testy medyczne, rozmowy z psychologiem i... byłem gotów. Mój umysł został w całości zeskanowany i odtworzony w wirtualnej mapie połączeń neuronowych, a fizyczne ciało unicestwione. Teraz byłem członkiem loterii. Czy obudzę się jako android na jednej z ludzkich kolonii na Marsie? A może 200 lat później podczas planowanej kolonizacji oceanów Europy, okrążającej Jowisza? Tego nie wiem ja i nie wie nikt inny, nawet organizatorzy. Wielka loteria trwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do mojego laboratorium i pierwszy raz uruchomiłem wehikuł czasu, dzięki niemu można się przenosić w czasie oraz nim manipulować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do siebie po nalocie ludzi z fiskusa okazało się, że moja kasa fiskalna nie działa ! Ludzie w garniturach zaczęli straszyć mnie, że są w posiadaniu micro chipa, który wszczepią każdemu kto będzie stawiał opór i nie przedłuży gwarancji na kase. Wtedy byłbym już spalony, bo każda transakcja musiałaby przebiegać w pełni legalnie, a każdy mój ruch byłby śledzony. Uświadomili mnie, że ministrem finansów została Anna Grodzka, a reszta elity politycznej pracuje w cyrku. Nie miałem wyjścia. musiałem uciekać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do" Sanktuarium, nie wiedziałem czego się spodziewać po tym ''nowym'' opium. Technologiczny bełkot z wszechobecnych monitorów reklamowych zaprowadził tutaj niejedno zblazowane panisko. Ale co JA tutaj robię?
W kolejce do automatów zobaczyłem Larrego, swojego byłego szefa. Czekał na swoją dawkę ze śliną w kącikach ust, majaczył coś pod nosem. Ku**a, co to był za frajer - pomyślałem. Kiedy nadeszła moja chwila, ręce pociły mi się bardziej, niż w dzień kiedy Larry postanowił się mnie pozbyć. Myślałem, że bez tej roboty zginę.
To było zanim ktoś wpadł na ten ''genialny'' pomysł z nieśmiertelnością...
Dawaj - powiedziałem do robota dozującego. Najwyżej mnie ''uwolnisz''...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do domu zauważyłem na balkonie paczkę od kuriera. Pewnie sąsiad odebrał i przerzucił ją do mnie. Nadawcą był Sztag Generalny Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych... nie... to niemożliwe. Słyszałem pogłoski, ale jak dla mnie to było istne science-fiction. Po odpakowaniu paczki znalazłem medal, dwie ampułki, strzykawki identyfikator z moim nazwiskiem oraz list podpisany przez generała amerykańskiej armii.
"Mamy zaszczyt i przyjemność wynagrodzić Pańską służbę podczas III Wojny Światowej oraz zaproponować wzięcie udziału w tajnym programie zwanym "Feniksy wojny", w którym zasłużeni, zdolni, lecz niestety okaleczeni żołnierze mają szansę na powrót do służby wojskowej dzięki specyfikowi F74B, który wyleczy wszelkiego typu okaleczenia oraz zapewni siłę i witalność potrzebną do wykonywania misji. Przyjęcie specyfiku oznacza zaakceptowanie poniższych warunków umowy oraz zachowanie tajemnicy państwowej.
Generał Henry Spark"

A jednak... szatański lek działa, zatwierdzili go. Odrośnie mi ręka.. będę mógł walczyć dalej... koniec bezczynności. Bez zastanowienia chwyciłem za fiolkę, przeczytałem na szybko instrukcję, odmierzyłem jedną dawkę i wbiłem strzykawkę w kikut. Minutę później poczułem mrowienie w okaleczonej ręce, po czym zaczęła powoli "rosnąć" jeśli można to tak nazwać. Pod koniec dnia ukształtowały mi się kości i miałem już drugi łokieć. Za parę dni powinienem już umieć pisać prawą ręką, którą będę podrzynał gardła tym niebieskim draniom z Eris.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do księgarni, sklepu, w którym kiedyś stały stosy papierowych książek a ludzki personel pomagał się w tym rozgardiaszu odnaleźć, na progu powitał mnie wirtualny sprzedawca. Sympatyczny, lekko uśmiechnięty, nie nachalny. Poprowadził mnie do stanowiska trochę nie pasującego do tego przytulnego wnętrza. Ciepłe światło nie potrafiło złamać zimnej atmosfery gabinetu zabiegowego. Fotel, aparatura, formularz zgłoszeniowy. Przesłałem swój elektroniczny podpis i usadowiłem się słuchając instrukcji sprzedawcy. Tylko małe ukłucie, możliwy lekki ból głowy do dwóch godzin od zabiegu, prosimy nie brać w tym czasie chemicznej kąpieli.
Od zawsze czytałem książki. Nie pamiętam czasów, gdy mi nie towarzyszyły. Pomimo komunikatów sanepidu, ciągle jeszcze trzymam cześć kolekcji w wersji papierowej. Mówią, że kto czyta nie przeżywa tylko jednego życia a wiele, wiele innych. Ale nigdy nie było to pełne przeżycie: stukot deszczu o szybę, ciepła szklanka w dłoni, głoś rodziny z pokoju obok jakoś interferował z tym drugim życiem. Do dzisiaj. Od teraz ja i wszelcy inni anonimowi książkoholicy zanurzą się w książkę, w opowieść całkowicie. Chcesz poczuć zapach tuneli moskiewskiego metra po zagładzie? Zobaczyć niebo nad portem? Poczuć smak smażonych zielonych pomidorów? Za niewygórowaną cenę wszystkie te inne życia, o które ledwo się ocierałeś, stoją przed tobą otworem."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do …swojego najlepszego kumpla z obiecaną rewizytą, ujrzałem to, co moje zbłąkane oczęta ujrzały po raz pierwszy od lat kilkudziesięciu !. I powiem Wam szczerze, wszem i wobec, tudzież jak najbardziej oficjalnie, że chyba długo, długo jeszcze czegoś podobnego „na żywo”nie zobaczę. Rok 2056, a to „cacko” miało swój debiut w 1956 roku. Można powiedzieć widzisz i nie grzmisz … Stulatek i to w pełni sprawny, na chodzie i to w kolorze. O kim lub o czym mowa? Teraz fanfary, chwila niepewności i oto on... !!! Telewizor Rubin … i to nie żadna przeróbka. Chyba jedyny oryginał, pierwowzór jaki się uchował z radzieckiej fabryki. Pomyślałem wówczas, że taki antyk, rarytas, to już tylko w muzeum lub w Luwrze ( w 2056 roku Luwr zachował swoją znamienitą świetność), a tu proszę. U zwykłego, statystycznego Kowalskiego przyszłości, telewizor „środka” XX wieku – mówię Wam uczucie bezcenne, aczkolwiek nie niemożliwe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do domu zasłoniłem wszystkie okna i zamknąłem się w pokoju. Z pożądaniem spojrzałem na małą strzykawkę ze srebrnym płynem w środku. To maleństwo potrafi chwilowo uśmiercić nasze zasadniczo nieśmiertelne ciała. Przeżycie w pełni świadomej śmierci klinicznej w dzisiejszych czasach może odpowiedzieć na wiele pytań. Co dzieje się po śmierci, którą pokonaliśmy? Czy postąpiliśmy słusznie? Czy Bóg istnieje? Czy nam wybaczy? To co dotarło do mnie po przebudzeniu przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Uderzyło mnie jak rozpędzona ciężarówka. Nie wiem czy to był On ale Go widziałem, nie wiem czy mówił ale słyszałem Jego głos. Te słowa wciąż dźwięczą w mojej głowie... Teraz wiem jedno, jeśli to na prawdę się wydarzyło.... To nie ma dla nas ratunku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do kina z przyjaciółmi po zakupie biletu weszliśmy do sali z wygodnymi siedzeniami tyle że ekran i ściany i podłogę i sufit i nawet krzesła pokrywają holo projektory. Oglądasz film będąc w filmie. Siedzisz wygodnie a obok ciebie nad tobą pod tobą dosłownie wszędzie odtwarzana jest rzeczywistość filmowa. Nie ma już granic między tobą a filmem. Film możesz oglądać też sam. Jest nieco drożej ale za to masz większą swobodę. Oglądasz film z perspektywy jaka cię interesuje. Zmieniać pozycje i zapisywać swoje ''kadry " tworząc własną drogę "przejścia" filmu. W mgnieniu oka wrzucasz ją do internetu i po chwili cały świat może sprawdzić w jaki sposób oglądałeś film. Pojawia się masowy nowy rodzaj swoistej sztuki interpretacji filmu, gdzie zwykły kowalski może zabłysnąć kunsztem operatorskim w dostępnym dla każdego stylu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do doktor Moren, ujrzałem stojący na stole kadłub "Ratunku ludzkości". Bardzo ironiczna nazwa jak na bombe... Nawet jeżeli posiada właściwości terraformacyjne. Jedna taka bombka wystarczy aby zmienienić Mars w "Niebieską planetę".
- Mam nadzieję, że działa jak należy. Nie chcemy drugiej Hiroszimy, nawet na Marsie - powiedziałem do Moren.
- Spokojnie, wszystko zostało idealnie skalibrowane. Mały wybuch, a wielkie konsekwencje! Oczywiście pozytywne - Odpowiedziała doktor.
- Gratuluję wynalazku, pani doktor. Przekażę wszystkie infrmacje do Biura. Do zobaczenia za 2 dni - Pożegnałem się z Moren i poszedłem do Biura zdać raport. Kto by pomyślał - za tydzień zaczynamy terraformacje Marsa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do swojego mieszkania na 6. piętrze, po cholernie długim poniedziałku, miałem nadzieję na chwilę spokoju i relaksu. Niestety, próżna była to nadzieja. Jak zwykle, usłyszałem dobiegającą z każdej ściany kakofonię wierteł udarowych, tupotu, stukania w niewiadomo co, basów, rechotu i płaczu. K.... pięknie. Przypomniałem sobie o sprzęcie, który dostałem z pracy do przetestowania. Lepiej zrobić to odrazu i wyjść na zewnątrz, tu nie da się wytrzymać – pomyślałem. Po odpakowaniu pudełka zobaczyłem coś przypominającego hybrydę XX-wiecznego głośnika i porcelanowej huby. Napis "Silence Generator", jeden przycisk i pokrętło. Zaintrygowany włączyłem maszynę, ustawiłem poziom volume na 100% i... Tak! Delektowałem się
nieskazitelną,
absolutną,
głuchą
ciszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do pokoju i zobaczyłem generator szczęścia. Urządzenie które zniszczyło nasz świat, urządzenie które spowodowało upadek. Pamiętam te reklamy jakbym oglądał je wczoraj. KAŻDY MA PRAWO DO SZCZĘŚCIA - wszędzie ten sam przekaz. I ojciec który pewnego dnia przyniósł to urządzenie. Małe puzderko kto by się spodziewał co? Każdy to miał w domu było śmiesznie tanie. Tak proste że aż dziwne że ludzie wcześniej na to nie wpadli. I świat miał stać się piękny. Były głosy mówiące że to po prostu narkotyk ale były marginalne.Pokusa spełniania marzeń była za duża. Dzisiaj już wiadomo że badania sfałszowano a generator uzależniał, ingerował w umysł ludzki na niespotykaną wcześniej skalę. Łączył się z Twoją jaźnią, odkrywał Twoje największe skryte pragnienia i realizował je sącząc iluzję do Twego mózgu. Ludzie nie myśleli o niczym innym tylko by znowu z niego skorzystać. Znowu stać się władcami świata, podróżować po świecie, osiągać sukcesy, nie musieć pracować nie musieć jeść. Tak tak coraz częściej pojawiały się osoby umierające z głodu przez to "puzderko". Ludzie nie chcieli już żyć naprawdę chcieli już być częścią iluzji. A najgorsze miało dopiero nadejść jak się okazało czym naprawdę był generator szczęścia i do czego służył naprawdę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

...okulisty, dowiedziałem się, że nigdy nie odzyskam wzroku. Powiedziano mi, iż w moim mózgu zaszły jakieś zmiany, a dokładniej były to uszkodzenia natury neurologicznej. Słuchając audycji w radiu, dowiedziałem się o instytucji, która przez wiele lat zajmowała się badaniem mózgu i jego stymulacji przy pomocy substancji wstrzykiwanych w odpowiednie płaty mózgowe, w zależności od potrzeby pacjenta. Minęło kilka miesięcy i jak widzicie jestem w stanie o tym napisać co świadczy iż odzyskałem wzrok. Neurogeneza, czyli proces tworzenia się nowych neuronów, zachodzi przez całe życie a odpowiednia stymulacja danego płata mózgowego pobudza neurony do lepszego i szybszego rozwoju. Wyobraźcie sobie co to może zdziałać w przyszłości, niekoniecznie leczyć choroby, obie pólkule mózgowe odpowiedzialne są za coś innego, odpowiednia stymulacja może rozwijać intuicję, czy logikę, które przydzą się detektywom, z kolei dla artystów, stymulacja obszarów odpowiedzialnych za wyobraźnie, sztukę czy muzykę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do klubu, czekał już na mnie wolny stołek przy barze.
- To co zwykle? – zapytała barmanka wycierając dłonie w niewielką ściereczkę.
- Jasne. – odparłem bez chwili namysłu.
Alkohol pojawiał się przede mną w ekspresowym tempie. Gdy podnosiłem kieliszek do góry, ocierałem usta i odstawiałem go z głośnym stuknięciem na blat, tuż obok jak spod ziemi wyrastał taki sam napełniony po brzegi. Jak to zwykle bywa, czas nagle zaczął płynąć szybciej a świat dookoła powoli stawał się coraz bardziej kolorowy i wirował wokół mnie. W części przeznaczonej do tańczenia zaczęły pojawiać się kolejne, znane mi bardzo dobrze osoby. Kobiece ciała wiły się na parkiecie kusząc seksownymi ruchami, a ja nabrałem wystarczającej odwagi aby wkroczyć w ten szalony wir. Muzyka dudniła w uszach, migające światła dopełniały szaleństwa, a ja krążyłem między parkietem a barem gdzie wlewałem w siebie kolejne porcje alkoholu. Nie wiem jak i o której godzinie dotarłem do domu. Gdy się obudziłem, po mojej głowie przebiegało stado bizonów. Każdy ruch sprawiał mi ból. Ponieważ za godzinę musiałem być w pracy, sięgnąłem ręką na stolik stojący przy łóżku, gdzie zawsze trzymałem te rewolucyjne tabletki, które można było nabyć bez recepty. Najlepszy wynalazek dla wszystkich takich jak ja osób, które pragną codziennie bawić się do białego rana i nie żałować sobie alkoholu. Połknąłem ją, a po kilku sekundach wszystko minęło. Podniosłem się z łóżka, umyłem, zjadłem śniadanie i wyszedłem na 8 do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

„Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do ..."
domu, wiedziałem, że tylko nieliczni będą w stanie przetrwać kolejne dziesięciolecia. Rząd wiedział co robi, i mydlił ludziom oczy dalszym wiecznym i młodym życiem. W rzeczywistości przetrwają jedynie najbogatsi.
Ten ‘wspaniały lek’ na piękne i młode ciało skrywa mroczną tajemnicę, o której nikomu się nie mówi. Ze starych informacji wynika, że coś takiego już kiedyś istniało. Botoks – wtedy chyba tak to się nazywało. W przypadku naturalnego procesu komórki ciała ulegają wyniszczeniu wraz z upływem czasu, powodując jego oszpecenie. Teraz ‘to’, substancja dopracowana, idealna, ma nas wszystkich od tego uchronić, unicestwiając ‘zbędne’ komórki ciała.
Teraz wszyscy chcą to mieć, ale nikt nie zna drugiej strony. Władza twierdzi, że jedna dawka będzie dla każdego wystarczająca, że ulepszy nasze geny na resztę życia. Kłamstwo! W laboratorium wyraźnie to widziałem. Lek trzeba będzie zażywać częściej dla utrwalenia efektu. A tego rząd nie zasponsoruje każdemu. Pieniądze… tak łatwo dostępne dla bogaczy, a niewidzialne dla slumsów, dla zwykłych rzemieślników. Kolejna dawka, kolejny wydatek, duży wydatek. Ludzie zaczną walczyć, zabijać się o każdego miedziaka. Kompletny chaos. O to im chodzi. Planeta się przeludnia, więc najprościej jak się wszyscy sami pozabijają. Biznesmeni i rząd będą bezpiecznie żyć przez kolejne stulecia. Kasy maja jak lodu, a nowoczesny system zabezpieczeń, uchroni ich przed atakiem biedoty, rabunkiem.
Jednak po co walczyć? Czy nie można żyć ze zmarszczkami, naturalnym procesem ludzkiej egzystencji? Czy nie można po prostu nie być pięknym? Nie. Nie o to chodzi. Nie to jest problemem. Problem jest gdzie indziej. Problem tkwi w tym leku! Piękne ciało, zero wyniszczających skórę komórek. To jedna strona. Ale nikt nie mówi o tej drugiej. „Nie mówmy im.” „Wezmą lek i za parę lat sami poumierają.” Pierwotnie lek, w ludzkim ciele powoli się zużywa na korzyść człowieka, jego pięknej cery. ‘Zużywa’ to dobre słowo. Powoli wytraca się, a w małej ilości zamienia się w wirusa, w pasożyta chcącego przetrwać, wydłużyć życie swojego gatunku. Wirusa, który zaczyna niszczyć zdrowe komórki. Atakować je. Krwotoki, utrata włosów, zmiany skórne, niewład kończyn, śmiertelne choroby. ‘Lek’, który powoli pozabija wszystkich ludzi, albo sami się pozabijają w walce o kasę. W walce o kolejne dawki. Większa dawka, stwarza dla leku złudzenie jego ogromu, siły, ilości. Nie będzie walczył o własne przetrwanie, nie będzie wirusa, nie będzie chorób, nie będzie śmierci. Ale lek kosztuje!
Przetrwają najbogatsi. Nieliczni.
Problem przeludnienia rozwiązany.
Plan rządu zrealizowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do wskazanego miejsca w ogłoszeniu, moim oczom ukazał się typowy 25 piętrowy blok. Został on na siłę pomalowany w jaskrawe kolory, aby choć na chwilę odwrócić uwagę od szarego życia. Większość mieszkańców takiego budynku ciśnie się na małych metrażach walcząc z codziennością.Gdy tak stałem, spojrzałem na ściskane w ręku ogłoszenie „Zmień swoje życie. Zacznij od nowa. Lublin 2000 ul.PK.Wolności 2221”. Adres się zgadzał. Cały czas myślałem, że to wielka ściema, choć jednocześnie łudziłem się i wiązałem wielkie nadzieje, blok mnie tylko upewnił. Stwierdziłem jednak, że teraz to chociaż, wejdę tam i powiem tym pacanom co o nich myślę.
Ogłoszenie o wspaniałym haśle skierowało mnie do jednej z klatek, do mieszkania nr.13. Drzwi otworzył mi niski staruszek, ubrany w luźny szary sweter z guzikami, wspierający się na drewnianej lasce. Przywitał mnie słowami:

-Pan z ogłoszenia ? Chce pan zmienić swoje życie i zacząć od nowa ?
Odpowiedziałem, twierdząco. A co innego może powiedzieć były skazaniec, który właśnie skończył swoją karę i rozpoczął kolejną, jaką jest życie na wolności w świecie, którego nie zna.
-Proszę za mną - powiedział staruszek.

Pomimo laski, poruszał się bardzo sprawnie. Zeszliśmy do piwnicy i poprowadził mnie do drzwi komórki o tym samym numerze, co jego mieszkanie.

- Proszę wejść pierwszy - zaproponował. Pomyślałem, że jakiś starzec robi z ludzi głupców lub, że to kolejny kretyński program ogólnej telewizji ZN.

Po przekroczeniu drzwi, nie wierzyłem własnym oczom. Stałem na zielonej łące ciągnącej się po horyzont, porośniętej wysoką trawą i inną dziwną roślinnością. Po prawej stronie w oddali widać było wysokie góry, z ośnieżonymi szczytami. Nade mną znajdowało się błękitne niebo z leniwie płynącymi chmurami i latającymi ptakami lub czymś, co przypomniało kształtem ptaki.
Poszedłem kilka kroków przed siebie i odwróciłem się. Ujrzałem młodego mężczyznę zamykającego białe drzwi stojące pośrodku łąki. Były to drzwi, którymi właśnie przeszedłem. Człowiek ubrany w ciemny garnitur i trampki wspierał się na drewnianej lasce, wyglądającej tak samo jak laska staruszka. W jego oczach było widać coś znajomego.

-Witaj w moim świecie. Te drzwi to mój ostatni wynalazek.
Staliśmy chwilę w milczeniu, a w mojej głowie zrodziło się z milion pytań…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do Urzędu Pracy, jak zwykle nie miałem nadziei na to, że jakąkolwiek dostanę. A już na pewno nie taką, o jakiej marzę. Jednak to było zaledwie kilka dni po reformie zatrudnienia i wprowadzeniu rewolucyjnych metod przydziału do pracy. Po wejściu do budynku zamiast kilkunastu pokoi, z dziesiątkami osób, u których załatwiało się jedną sprawę chodząc od drzwi do drzwi, zastałem urządzenie przypominające wyglądem zwykły bankomat. Zeskanowało moje linie papilarne i po chwili na ekranie wyświetliły się dostępne programy pracy. Bez wahania wybrałem to, co mnie najbardziej interesowało ludzi takich jak ja, czyli opcję "Zarobić ale się nie narobić". Przesuwając pojawiające się suwaki ustaliłem kwotę pensji, godziny pracy oraz wszelkie benefity i świadczenia socjalne. Na ekranie pojawił się pasek przetwarzania a kręcąca się klepsydra nakazywała cierpliwość. W końcu, po kilku sekundach oczekiwania wyświetliła się nazwa zawodu, a maszyna wydrukowała skierowanie do pracy. Wziąłem do ręki wydrukowane formularze i ruszyłem do domu aby je wypełnić. Od najbliższego poniedziałku rozpoczynałem nowe życie. Nie wiedziałem jeszcze jak się sprawdzę w roli polityka, ale nie zamierzałem się tym póki co przejmować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do ..." domu z pracy w telewizji właśnie był nadawany program o wynalazku , który miał odmienić nasze życie. Wynalazkiem o którym mówili było urządzenie potrafiące otworzyć portal , dzięki któremu ludzie mogli przemieszczać się na inne planety , na które w normalnych warunkach przedostanie się trwałoby setki lat.
Dzięki temu mieliśmy mieć nieograniczony dostęp do energii , surowców oraz możliwość założenia kolonii na innej planecie. Niestety nikt nie przypuszczał , że przez portal przedostanie się coś nad czym człowiek nigdy nie będzie wstanie zapanować.
Kindersi bo tak nazywamy istoty , które przedostały się no naszego świata były trzymetrowymi potworami nie mającymi zróżnicowania na osobnika żeńskiego i męskiego , nie myślącymi , nie czującymi i kierującymi się głodem. Gdy po raz pierwszy przedostały się przez portal nikt nie pomyślał o tym , że w ciągu kilku tygodni zajmą całą Europę a w kilka miesięcy cały świat. Teraz ja i grupa ocalałych szukamy planety na której , będziemy bezpieczni , lecz wiemy , że nawet jeśli uciekniemy za kilkadziesiąt lub może kilkaset lat znajdą nas a wtedy będzie trzeba stanąć na przeciw zagrożeniu które sami wywołaliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, nic nie zmieni świata w ten sposób. Jednak w 2056 roku ten wynalazek, zrewolucjonizował moje życie, i życie wielu innych takich jak ja. Kiedy przyszedłem do "iPower" z kartką na tygodniowy przydział prądu w dłoni, kolejka pierwszy raz od wielu lat nie przypominała konduktu pogrzebowego. Wesołe rozmowy, podszyte ekscytacją i napięciem, szepty, nawet śmiech. Nie wytrzymałem i zagaiłem stojącego przede mną staruszka
- Przepraszam, co się tutaj..
- Och synku! Nie słyszałeś? Wymyślono nowy sposób na pozyskiwanie energii! Wystarczy odpowiednio dużo się ruszać, a ciało samo generuje energię. Pobiera ją takie małe urządzonko, które potem podpinasz w domu i zasila ci całe mieszkanie!
Byłem w szoku. Wojna atomowa zebrała straszne żniwo, ostatnimi źródłami energii, które dawały radę zasilać nasze miasta były elektrownie atomowe, ale połowę z nich zniszczono, tworząc place jałowej, pozbawionej życia ziemi, a pozostałe zamknięto ze względów bezpieczeństwa. Pył i smog ograniczały szansę wykorzystania promieni słonecznych. Teraz jedyną energię dawały spalarnie odpadów, ale nie wystarczało jej dla każdego. Tygodniowe przydziały dla takiego plebsu jak ja, starczały ledwo na lodówkę, światło i komputer raz w tygodniu.
Wtedy jeszcze wydawało mi się, że wszystko będzie cudownie. Że skończy się stanie w kolejce jak żebrak po nędzny przydział. Och jakże się pomyliłem..
Nasze społeczeństwo od dawna nie porusza się na własnych nogach. Zresztą po czym, po megastradach? Czy naprawdę ktokolwiek sądził, że bogacze zaczną BIEGAĆ? Albo że staruszek z kolejki nagle odnajdzie w sobie młodzieńczą witalność? W ciągu roku powstały tysiące miejsc pracy, dla ludzi takich jak ja - dość silnych i wysportowanych, by biegać kilometry na bieżniach w willach u patrycjuszy, a pensje za taką przyjemność były naprawdę zacne. Domyślacie się pewnie co było dalej. W końcu po co płacić plebsowi, skoro równie dobrze mogą to robić za darmo. "Dla lepszej przyszłości". Teraz jestem Biegaczem. Niewolnikiem. Od rana do nocy zasilam nasze piękne miasto, by samochody mogły jeździć megastradami, by serwerownie mogły działać bez przerw, by patrycjusze nie musieli się martwić o oświetlenie willi. Ci z trwałymi kontuzjami ponoć są przenoszeni do pracy przy spalarni odpadów. Trudno powiedzieć. Nigdy więcej ich nie spotkałem. Więc póki starczy mi sił biegnę. Dla lepszej przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować