Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Rozkmina na weekend - czy granie w trybie permadeath jest stratą czasu?

17 postów w tym temacie

Moje doświadczenia bazujące tylko i wyłącznie na konsolowych osiągnięciach:

Limbo: przejdź grę umierając maksymalnie 5 razy (z tego co pamiętam, umarłem 4x, ale grę miałem niemal w małym paluszku a prób było kilkadziesiąt)
Odświeżona graficznie pierwsza część Prince of Persia: przejdź grę nie ginąc (udało się. Przeszedłem całą grę od wyjścia z lochów po ostatniego bossa, ratując księżniczkę, bez śmierci. Kilkadziesiąt prób, znanie gry dosłownie na pamięć, pamiętanie o kruczkach, które mi utrudniały i w końcu się udało. Radość niesamowita :))
Diablo III: zdobądź 35 poziom postaci w trybie hardcorowym - tego może nie zrobiłem, ale nie dlatego, że umierałem, bo nie umarłem, ale dlatego, że grę ograłem na wszystkie możliwe sposoby, wszystkie tryby, zatrzymałem się na jakimś 26 poziomie i po prostu na razie mi się nie chce, ale nie jest to tak trudne jak się wydaje. Trzeba po prostu uważać :) myślę, że jakbym przysiadł, dobrnąłbym do tego poziomu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja tak grałem w DMC3. Żadnego continue czy Yellow Star''ów. Przeszedłem tak na normalu i hardzie. Pewnie próbowałbym na wyższych, ale w międzyczasie wymieniłem kompa i dostałem buga, który uniemożliwiał grę z przyzwoitym fps. Może kiedyś spróbuje ponownie na innym komputerze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Świetny tekst. Adam ile masz tak ogólnie nabitych godzin w DS II ? I jak grałeś w SL1 ? Bronią, na pięści czy jeszcze inaczej ;) ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czy granie w gry jest stratą czasu? Chyba nie chodzi o ujrzenie napisaów końcowych, tylko o doświadczenie płynące z rozgrywki. Pewnie dlatego sporo ludzi spędza wiele godzin przy takim FTL, albo innych rougelitach i rougelikach. Tego typu gry są inaczej skonstruowane, z nastawieniem na wielokrotną rozgrywkę. Inaczej się w to gra niż, bo ja wiem, CoDa (przejdz i zapomnij). Mnie się fajnie grało w Hand of Fate, bo mimio że przegrywałem z mistrzem to bardzo często można odblokować nowe karty, więc za każdym razem mamy szansę coś zyskać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pytanie jest proste, zależny kto co lubi w grach. Jedni lubią wyzwania i młócenie długo w jeden tytuł (osobiście mnie granie w jeden tytuł powyżej np. 80h nudzi po za sieciowymi grami). Ja osobiście wyznaczam sobie trophy jako wyciśniecie z gry 100%, zazwyczaj to zajmuje kilkanaście godzin i zapoznania się z grą na maksa.

Dla mnie jednak poznanie fabuły jest najważniejsze w grze. Kilka gier stosuje właśnie do tej zasady, przejść zadania główne i wszystkie poboczne by jakoś najeść się świata i odłożyć na półkę.

Gry z perm death nie są dla mnie. Ja muszę czuć stały postęp i dobrym przykładem tu jest Rogue Legacy które akurat mi nie pod pasiło klimatem ale świetne rozwiązanie jest to że każda postać przyczynia się do pomocy kolejnej postaci nawet jak by to było 1% to zawsze to czuć jakiś postęp.

W DS i całej serii tego nie czułem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam oba Dark Souls''y ale po zastosowaniu takiego zabiegu chyba bym je szczerze znienawidził. To pewnie dlatego że jestem typem gracza, który stawia bardziej na klimat niż gameplay i uważam że wbijanie platyn i inne tego typu badziewia to strata czasu i rujnowanie sobie gry ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gry to z definicji zabijacz czasu, więc pytanie o to czy są stratą czasu wydaje mi się dość zabawne :) Odpowiedź jest prosta i sam ją w tekście formułujesz: Jeśli coś, co ma służyć rozrywce sprawia Ci frajdę, to nie jest stratą czasu. Niezależnie od tego, co myślą o tym inni i jak hardcore''owe się wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Trochę "oczywistych oczywistości" teraz poleci, więc ostrzegam co wrażliwszych ;). Autor pisze, że "gra powinna przede wszystkim bawić". Po pierwsze - każdy ma własną definicję zabawy. Po drugie - każdy ma własną definicję gry. Poza tym, jak już ktoś wyżej zauważył - gry zabierają czas. Uznawanie, że jakieś konkretne działania w obrębie danej gry są stratą czasu, jest więc trochę dziwne. Kiedyś pewna pani poprosiła mnie o zainstalowanie na laptopie jakiejś fajnej gry, najlepiej w stylu kulek, bo bardziej skomplikowane tytuły zbytnio ją stresują, a ona chciała tylko czegoś na odprężenie. "Idealny" poziom rozrywki / wyzwania / stresu / emocji dostarczanych przez grę jest względny. Pomysł na opcjonalny tryb Hardcore jest OK. Ryzyko nieodwracalnej śmierci może powodować, że emocje płynące z gry się potęgują. Przynajmniej przy pierwszych 10 zgonach ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z założenia gra ma nam dawać rozgrywkę i jeżeli takową daje to czy to jest hardcore Diablo 3, PoE czy jakiś roguelike to jeśli się dobrze bawimy to powinno wystarczyć. Zresztą co znaczy osiągnięcie czegoś w grze? W zasadzie nic, o ile nie uczestniczymy w e-sporcie to wszystkie osiągnięcia w grze są nic nie warte, więc tak podchodząc do tematu, całe granie wydaje się stratą czasu, bo tak na chłopski rozum, co nam daje achievement w grze? Chodzi tylko i wyłącznie o satysfakcję i jeśli ktoś czerpał satysfakcję z czasu spędzonego z danym tytułem, czy to przeszedł grę z opcją save game, czy ginął raz za razem zaczynając od początku, to jest to najważniejsze.
Sam osobiście nie mogę za bardzo grać w tryb hardcore np. w Diablo 3 lub PoE, bo niestety moje połączenie ma humory, a jeśli chodzi o perma death to chcę wiedzieć, że jeśli ginę to sprawiedliwie, bo ja zawaliłem, a nie dlatego, że miałem np. lagi. Za to świetnie się bawie we wszelkiego rodzaju roguelike''ach czy roguelite''ach, FTL, Dungeon of the Endless, Risk of Rain, Rogue Legacy, Don''t Starve to gry dające niesamowitą satysfakcję po ukończeniu (nie licząc Don''t Starve, którego nie można ukończyć) jednocześnie ciesząc samą rozgrywką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Świetny tekst. Adam ile masz tak ogólnie nabitych godzin w DS II ? I jak grałeś w SL1
> ? Bronią, na pięści czy jeszcze inaczej ;) ?

Dzięki. Około tysiąca, skończyłem grę co najmniej dziesięć razy :P Zrobiłem w Dark Souls II zwykły SL1 i SL1 w Company of Champions (w obu przypadkach pokonywałem jedynie obowiązkowych bossów). :) W pierwszym Dark Souls przeszedłem SL1 zwykłymi reinforced clubami (ogień/błyskawice) i poleciałem NG+ jeszcze, ale zaciąłem się na Ornsteinie i Smoughu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie jestem przeciwko permadeath w grach. To m.in. z tego powodu zrezygnowalem z dalszej zabawy w Don''t Starve i spedzilem raptem kilka godzin w FTL. Doswiadczenia z tymi tytulami uswiadomily mi, ze to po prostu nie dla mnie. Gra ma byc rozrywka, dobra zabawa, sposobem na odreagowanie stresu, a nie jego powodem.

W moim zyciu jest miejsce na tylko jeden tytul z permadeath, przy ktorym spedzam czas codziennie. Nazywa sie "moje zycie" i raczej nie potrzebuje innych gier by przypominaly mi o tym, ze ktoregos dnia zobacze napis Game Over od tej drugiej strony ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy nie gralem w taki tryb, mam za duzo gier zeby tracic na cos takiego czas. Chyba najwiekszym hardcorem dla mnie bylo skonczenie dead space 2 z tylko trzema zapisami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja właściwie tylko w Diablo III korzystam z opcji Hardcore: właściwie mam, a dokładnie miałem wszystkie klasy postaci na max poziomie - tak SC jak i HC - bo raz przypadkiem skasowałem sobie Crusaderkę, ale teraz ją znów wbiję na 70-tkę. Szkoda tylko, że kilka razy ginąłem nie z własnej winy, a z winy błędu w grze (kratki w 3 akcie, które nie były podpalone spowodowały moją natychmiastową śmierć ot tak) lub laga/rozłączenia z netem. Bywało oczywiście, że ginąłem przez własną brawurę, ale te przypadki mogę policzyć na palcach jednej ręki. Dark Souls II... Już teraz wiem, że nawet nie będę próbował przejść tej gry bez żadnej śmierci, bo na chwilę obecną zaciąłem się na rydwanie (a właściwie trashach na arenie po której jeździ) i nie wyobrażam sobie takiego wyćwiczenia się, aby w ogóle być w stanie nie zginąć ani raz - już kurczaczek nie te lata niestety. :/
Podsumowując: lubię czuć tę adrenalinę i nawet jeśli nie korzystam z tego w każdej grze to na pewno w każdej, która taką możliwość oferuję staram się to choć sprawdzić. ;) Takie Dying Light z permanentną śmiercią - to byłoby coś! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ukończyć Dark Souls - moje marzenie. Ta gra niestety mnie przerasta - szczególnie bossowie. Co nie zmienia faktu, że oczekuję niecierpliwie na dwójkę w wersji na PS4. Pewnie nigdy nie będzie mi dane ją ukończyć, a co tu mówić bez śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale jeśli mowa o graniu na jednym życiu... to kiedyś nie miałem karty pamięci na PSX i każdego dnia rano siadałem do pierwszego Tomb Raidera. Za każdym razem od początku, ile dałem radę. Niestety zawsze mój ojciec przerywał mi o 19:30 bo Wiadomości były w TV. :( I powiem Wam, że to strata czasu. Chyba, że nagrodą byłby milion dolarów - prawdziwych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować