Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Opinia: Nie płaczmy za wersjami demonstracyjnymi

108 postów w tym temacie

Z całym szacunkiem - ale to bzdury nieziemskie. Wersja demo miała dla większości graczy jeden cel - sprawdzić jak dany tytuł technicznie się prezentuje. Jestem pewien, że gdyby taki AC:U miał demo jego sprzedaż padła by na pysk. Więc tak - jest za czym "płakać". Bo obecnie mamy paradoks - gracz musi czekać na niezależną opinię, najlepiej kolegi albo jakiegoś niszowego youtubera który ma w nosie czy powie coś negatywnego o grze danej firmy [bo ci więksi żyją ze sponsoringu więc ich opinie są często o kant tyłka potłuc] lub opcja numer trzy - wersje pirackie. To są jedyne możliwości przetestowania produktu przed zakupem. A kiszek optymalizacyjnych na rynku nigdy nie brakowało [GTA4, SR2, AC:U, Gothic 3 - przykłady 1sze z brzegu]. Nie jest w tej branży tak różowo jak z innymi produktami które kupujemy. bo jak kupię telefon/aparat/laptopa i coś mi nie leży, to mogę go zwrócić, bo gwarantuje mi to prawo konsumenckie. Jak kupię grę, która ma pierdyliard DRMów to mało, że po wykorzystaniu jej klucza [np na steam/origin] nie mogę jej zwrócić, bo gier "usieciowionych" zwroty nie obejmują, to nawet nie mogę takiego chłamu sprzedać [co też jest 100% gorszym rozwiązaniem niż zwrot sprzedawcy, bo wtedy ten chłam wcisnę komuś innemu a to mało uczciwe moralnie]. Wersje demo odeszły do lamusa z bardzo konkretnego powodu - spadku jakości i trzęsienia portkami, że jak demo pokaże co spartoliliśmy to nam spadnie sprzedaż [czołowy tok myślowy w tej branży]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kupiłem całą masę gier tylko na podstawie dema. Anno 1602, Knight&Merchants, Seven Kingdoms, X-com enemy unknown (ten, ostatni na podstawie darmowego weekendu na steam), seria avernum żeby wymienić kilka. Nigdy nie wykorzystywałem dema żeby sprawdzić jak gra "prezentuje się technicznie". Zawsze chodziło mi o sprawdzenie czy po prostu daje radochę

Ostatnio mniej, bo teraz można zobaczyć gameplaye w internecie, ale jednak nieraz się zdarza, że wolałbym przez kilka godzin pograć w demo żeby zadecydować o kupnie. Niestety, wydawcy coraz częściej nie dość, że nie udostępniają żadnych dem, to jeszcze nakładają embarga na jakiekolwiek informacje do czasu premiery . Wtedy wiadomo, że wyjdzie kompletna kiszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>ciach


Problem z demami jest taki, że mogą za dużo ważyć + wyodrębnienie tego małego etapu i zrobienie sprawnego dema kosztuje, a nikomu w dodatkowe koszty niestety nie chce się bawić.
Jeśli chodzi o mnie, to odpowiednim rozwiązaniem są darmowe weekendy na Steam. Jeśli nie możemy mieć dema to chociaż zapewnijcie nam triale na dwa czy trzy dni, abyśmy mogli zobaczyć jak gra się przedstawia, czy dobrze działa na naszym złomiaku i czy jest warta tych kilkunastu złotych. I tutaj niestety wiele firm olewa takie rozwiązanie, bo tak jak wspominałeś, może się okazać, że to bubel. Albo, co jeszcze gorsza, ktoś zdąży w te 2-3 dni grę przejść i wtedy nici z pieniążków...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Demo nadal jest tylko nazywa się teraz EarlyAcces i co gorsza kosztuje jak pełna wersja gry której możemy nigdy nie otrzymać. Brak prawdziwego dema to największa porażka branży gier XXIw, bez obrazy dla autora, ale mam wrażenie że przez właśnie takie podejście i osoby dziś mamy syf na ryku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Dema były kiedyś stałym elementem krajobrazu w branży elektronicznej rozrywki. Te czasy jednak minęły i prawdę mówiąc nie ma za czym tęsknić."

Ja na przykład tęsknię a te pierwsze zdanie to jakaś bzdura jest. Wiele osób z chęcią by pograło w jakieś demko danej gry zanim ją kupi. ;] Aż dziw bierze, że odeszło to w zapomnienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Steam robi co jakiś czas Free Weekendy, nawet EA daje na Originie szansę wypróbowania swoich tytułów za darmo (choćby ostatnio The Sims 4) - system ten nie wymaga przeznaczenia środków na przygotowanie działającego małego fragmentu gry i może bez problemu zastąpić dema (o ile wydawcom będzie na rękę pokazanie faktycznego stanu ich produktu ;p).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ktoś, gdzieś, kiedyś, po dogłębnej analizie, doszedł do wniosku, że wersja demo wpływa niekorzystnie na sprzedaż i to przesądziło sprawę. Dzięki zlikwidowaniu ich można teraz bez skrupułów wciskać nie do końca funkcjonalne wersje beta. Gracz zewsząd bombardowany reklamą i "niezależnymi" recenzjami i tak kupi. Że poczuje się wydymany? Czynność powtórzyć. Demo miało jeszcze jedną, bardzo ważną dla graczy PC zaletę - czy i jak mi to pójdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I tu jest wacpanie pies pogrzebany - nie każdy wydawca będzie chciał się swoim gniotem pochwalić :)
A darmowe weekendy są fajne i odciągają ludzi od torrentów, to jest właśnie ta prawidłowa droga "walki z piractwem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dobre demo potrafiło zachęcić do zakupu. Pamiętam, że np. na Gothica zdecydowałem się właśnie po zagraniu w wersję demonstracyjną. Takich przykładów było znacznie więcej, choć teraz z pewnością na życzenie sobie ich nie przypomnę.

Ważne jest jednak też to, że demo było dla gracza szansą własnoręcznej weryfikacji obietnic i marketingowego bełkotu. Jak sprzedał by się bubel taki jak Aliens: Colonial Marines, gdyby na dwa tygodnie przed premierą gracze mieli możliwość zagrania w demo? No właśnie. To samo, choć w mniejszym zakresie dotyczy np. Watch Dogs. Tu nie chodzi o jakiś dogłębny, pełny obraz tytułu, tylko o weryfikację podstaw. W tym momencie mamy do czynienia z sytuacją, w której decydując się na zakup premierowy gracz jest praktycznie zmuszony kupować kota w worku. Na czym ma sobie budować opinię o produkcie? Na coraz częściej fałszowanych gameplayach i materiałach promocyjnych? Na nierzetelnych recenzjach, które średniaka potrafią na fali hype'u (a i tak zakładam tę bardziej optymistyczną wersję) wychwalać jako rewolucję w ramach gatunku?

Dema nie były doskonałe, ale dawały graczom odrobinę więcej informacji, zanim zdecydowali się coś poprzeć ciężko zarobionym groszem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Z całym szacunkiem - ale to bzdury nieziemskie. Wersja demo miała dla większości graczy
> jeden cel - sprawdzić jak dany tytuł technicznie się prezentuje. Jestem pewien, że gdyby
> taki AC:U miał demo jego sprzedaż padła by na pysk. Więc tak - jest za czym "płakać".
> Bo obecnie mamy paradoks - gracz musi czekać na niezależną opinię, najlepiej kolegi albo
> jakiegoś niszowego youtubera który ma w nosie czy powie coś negatywnego o grze danej
> firmy [bo ci więksi żyją ze sponsoringu więc ich opinie są często o kant tyłka potłuc]
> lub opcja numer trzy - wersje pirackie. To są jedyne możliwości przetestowania produktu
> przed zakupem. A kiszek optymalizacyjnych na rynku nigdy nie brakowało [GTA4, SR2, AC:U,
> Gothic 3 - przykłady 1sze z brzegu]. Nie jest w tej branży tak różowo jak z innymi produktami
> które kupujemy. bo jak kupię telefon/aparat/laptopa i coś mi nie leży, to mogę go zwrócić,
> bo gwarantuje mi to prawo konsumenckie. Jak kupię grę, która ma pierdyliard DRMów to
> mało, że po wykorzystaniu jej klucza [np na steam/origin] nie mogę jej zwrócić, bo gier
> "usieciowionych" zwroty nie obejmują, to nawet nie mogę takiego chłamu sprzedać [co też
> jest 100% gorszym rozwiązaniem niż zwrot sprzedawcy, bo wtedy ten chłam wcisnę komuś
> innemu a to mało uczciwe moralnie]. Wersje demo odeszły do lamusa z bardzo konkretnego
> powodu - spadku jakości i trzęsienia portkami, że jak demo pokaże co spartoliliśmy to
> nam spadnie sprzedaż [czołowy tok myślowy w tej branży]

Nie sądzę, aby demo w jakikolwiek sposób zmieniło sprzedaż Unity. Negatywne recenzje pojawiły się w dniu premiery. Ewentualne demo można by było pobrać pewnie tego samego dnia, a więc i tak w tym samym czasie dowiadujesz się jaki poziom prezentuje gra. Co za różnica? Jest tak wiele źródeł, z których możesz dowiedzieć się, czy warto grę kupić, czy nie, że brak dema nie powinien być większym problemem. O optymalizacji wymienionych przez ciebie gier można było się dowiedzieć nawet nie będąc mocno zainteresowanym tymi tytułami. Szczerze wolałbym, aby twórcy skupili się na dopracowywaniu swoich produkcji niż marnowali czas na demo.

Oczywiście są gry, które warto wcześniej sprawdzić, bo nie wiadomo, czy dany rodzaj rozgrywki ci pasuje, czy nie, ale to nieliczne wyjątki. Gdyby dema faktycznie miały zachęca o kupna to byłoby ich więcej. Niestety często pokazanie jakości gry w krótkiej wersji demonstracyjnej jest niezwykle trudne. Przypomnijcie sobie ile to razy media zachwycały się jakąś grą, którą widzieli na targach/pokazach, a później okazywało się, że faktycznie demo było dobre, ale cała gra wręcz przeciwnie. I odwrotnie - np. po E3 wiele osób, które grały tam w Sunset Overdrive narzekało, że im się średnio podoba, bo chaos, ciężko ogarnąć sytuację itd. Po premierze okazało się, że gra jest świetna. Dema po prostu bardzo często źle oddają poziom gry, dlatego robi się je coraz rzadziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bzdura kompletna. Odnoszę wrażenie, że cały cykl tych tekstów pt. "Opinia..." sprowadza się do tego, że autor bierze coś oczywistego (np. "cytryny są kwaśne"), po czym pisze artykuł próbujący udowodnić za wszelką cenę, że cytryny nie są kwaśne...

Zacznijmy od tego, że właśnie dzisiaj wersje demo są potrzebne bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej w historii. Rocznie wychodzi kilkanaście/kilkadziesiąt gier z segmentu AAA i od groma indyków. W takiej sytuacji gracze mają do wyboru albo kierować się recenzjami (mniej lub bardziej wiarygodnymi) zamieszczanymi przez różne serwisy w necie, albo zaryzykować i kupić daną grę w ciemno. Osobiście do serwisów za bardzo nie mam zaufania (już parę razy się naciąłem, np. przy Bulletstormie) a w ciemno kupować nie lubię. Co mi w takiej sytuacji pozostaje? Niewiele, bo w piractwo nie wierzę, więc wersji "demonstracyjnych" z torrentów ściągać nie będę. Ale idźmy dalej.

Skąd bierze się ogromna popularność wersji beta? Z tego, że gracze są tacy kochani, cudowni i wspaniali i chcą za wszelką cenę ułatwić twórcom proces wyłapywania błędów? A może raczej z tego, że wersje beta są przez wielu postrzegane właśnie jako wersje demonstracyjne, pozwalające nie tylko sprawdzić, jak dany tytuł działa na ich sprzęcie, ale także to, jak w ogóle się dana gra prezentuje?

Ale idźmy dalej. Autor twierdzi, że stworzenie wersji demo jest zbyt drogie, by miało sens. Serio? Czy ktoś może mi wyjaśnić logikę, jaka przyświecała temu pomysłowi? Czyli niby stworzenie wersji beta gry XYZ nie jest drogie, ale wydanie wersji demo tego samego tytułu już jest nieopłacalne? Ciekawa teoria. Wprawdzie oderwana od rzeczywistości, ale jednak bardzo ciekawa. Rozumiem też, że wydawanie wersji demo było opłacalne jeszcze 10 lat temu (kiedy ściągałem sobie demo Sacred czy Titan Quest), a dziś jest już tak drogie, że nie ma sensu? Interesujące.

Kupując praktycznie dowolny towar mam możliwość jego przetestowania. Gdy kupuję samochód, mogę iść do salonu i przejechać się różnymi modelami. Kupując telewizor mogę poprosić, by obsługa puściła mi jakiś film (a nie tylko specjalnie przygotowane materiały reklamowe). I w każdej sytuacji mogę towar zwrócić, jeśli mi nie odpowiada. Bez pytań i bez problemów. Tymczasem w przypadku gier mam kupować kota w worku, bez możliwości przetestowania, bez możliwości zwrotu, i, według autora tekstu, mam się z tego cieszyć. Otóż nie. Nie mam zamiaru się z tego cieszyć. Chcę mieć możliwość sprawdzenia gry przed jej kupnem. Chcę zobaczyć, jak będzie działała na moim laptopie, chcę także zobaczyć, jak mi się w nią gra. Może zatem pan autor pozwoli, że zgodzimy się co do tego, iż w tej kwestii się po prostu nie zgodzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o zachęcenie to np. Original War, Startopia, Earth 2150, najbardziej triumfalnym przykładem jest chyba dla mnie Deus Ex, w demko grałem raz za razem i marzyłem by móc zagrać w pełniaka. No ale to są gry antyczne.
Autor niestety patrzy na dema po części z punktu widzenia garniturowców. Nie opłaca się, nie zwiększa sprzedaży to wywalić. I w tym problem, bo dema były pewną dozą szczerości, pokazaniem jak gra wygląda i czy będzie się w nią przyjemnie grać. Dema są DLA GRACZY nie dla twórców. Chociaż po części przeciwdziałają najzwyczajniejszemu kłamaniu i oszukiwaniu graczy które jest nagminne wśród speców od wciskania kitu, o przepraszam, speców od marketingu.
Jakaś wersja demonstracyjna, chociażby Steamowe Free Weekends powinna mieć każda gra. To by oczyściło nieco branże z wszelkiego rodzaju naciągaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> I tu jest wacpanie pies pogrzebany - nie każdy wydawca będzie chciał się swoim gniotem
> pochwalić :)
> A darmowe weekendy są fajne i odciągają ludzi od torrentów, to jest właśnie ta prawidłowa
> droga "walki z piractwem".
Orgin też ma fajny patent. Tylko nie pamiętam jak dokładnie on leciał, ale chyba kupuje grę gram jak mi się nie spodoba to zwracają pieniądze albo to było że mam jakiś czas i dopiero później płace. I to jest mistrzostwo świata. Raz z tego skorzystałem i powiem szczerze że warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.03.2015 o 14:22, Ring5 napisał:

Ale idźmy dalej. Autor twierdzi, że stworzenie wersji demo jest zbyt drogie, by miało
sens. Serio? Czy ktoś może mi wyjaśnić logikę, jaka przyświecała temu pomysłowi? Czyli
niby stworzenie wersji beta gry XYZ nie jest drogie, ale wydanie wersji demo tego samego
tytułu już jest nieopłacalne? Ciekawa teoria. Wprawdzie oderwana od rzeczywistości, ale
jednak bardzo ciekawa. Rozumiem też, że wydawanie wersji demo było opłacalne jeszcze
10 lat temu (kiedy ściągałem sobie demo Sacred czy Titan Quest), a dziś jest już tak
drogie, że nie ma sensu? Interesujące.

To jest ogólnie argument tym bardziej komiczny że w dobie elektronicznej dystrybucji nie trzeba nawet robić dema. Wystarczy pozwolić graczowi ściągnąć grę z nałożonym jakimś ogranicznikiem, ograniczona liczba godzin czy map którą mogą przejść. Jeśli im się podoba po wypróbowaniu, płacą, a jeśli nie to wywalają z dysku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>(...) i marketingowego bełkotu. Jak sprzedał by się bubel taki jak Aliens: Colonial Marines,
> gdyby na dwa tygodnie przed premierą gracze mieli możliwość zagrania w demo? No właśnie. (...)

Akurat A:CM to zły przykład bo gra miała grywalne dema pokazywane na branżowych imprezach. Nawet gdyby je udostępnili wszystkim chętnym to i tak by cię to tylko zmyliło, bo różnice między finalnym produktem a demem były ogromne i to na korzyść tej drugiej wersji. Ja nie będę płakał za wersjami demo. Pewnie i tak ten wycinek kodu z dema byłby tak podrasowany, że miałby niewiele wspólnego z finalnym produktem (a przynajmniej w przypadku słabszych gier). I zanim ktoś zacznie mówić, że przecież ulepszania wycinka kodu się nie opłaca... Opłaca się. Jak już mają pakować kasę w demo to dopilnują, że będzie ono przemawiało na korzyść produktu. Na prawdę potrzebne wam coś takiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>(...) Ale idźmy dalej. Autor twierdzi, że stworzenie wersji demo jest zbyt drogie, by miało
> sens. Serio? Czy ktoś może mi wyjaśnić logikę, jaka przyświecała temu pomysłowi? Czyli
> niby stworzenie wersji beta gry XYZ nie jest drogie, ale wydanie wersji demo tego samego
> tytułu już jest nieopłacalne? (...)

Tak, bo wersja beta to gra nieukończona, gdzie wiele rzeczy jeszcze nie działa i jeśli da się ją normalnym graczom to na 99% im się nie spodoba, a przynajmniej nie do tego stopnia co finalny produkt. Prawdziwa wersja beta, a to co widzimy np. na EA to dwie różne rzeczy. Demo to natomiast wycinek ukończonej już gry i to właśnie w tym "wycięciu" tkwi problem. Jest to czasochłonny proces, podczas którego dużo można skaszanić (przez co demo może negatywnie reprezentować produkt) a osoby zajmujące się "wycinaniem" równie dobrze mogłyby w tym czasie pracować nad ulepszaniem właściwej gry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio mam wrażenie, że redaktorzy Gram lubią wyrzucać pieniądze w błoto. Najpierw artykuł o tym, że żądanie 250zł za pięciogodzinną grę bez jakiegokolwiek "replay value" to nie jest nic złego, teraz o tym, że wersje demonstracyjne do niczego nie są nikomu potrzebne... A przecież żyjemy w kraju, w którym mało kogo stać na wywalanie pieniędzy w ciemno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Największym problem dem jest to, że nie oddają one w pełni tego, jaki poziom prezentuje gra. " hahahahahahahahaha normalnie padlem.. Sorki ale ten "autorzyna" chyba nie mysli.. No sorki za szczerosc ale wlasnie dzieki demom mialo sie pojecie co gra przedstawia.. Obecnie nie ma dem i jedna na 10 gier jest warta zakupu.. Dlatego nie kupuje preorderow i premierowek.. normalnie sie sumialem czytajac te wypociny prosto z faktu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pewnie zostanę uznany za jakiegoś freak-a, ale trudno.
Jestem graczem od wielu lat i nigdy nie zdarzyło mi się korzystać z dema.
Od dobrych kilku lat gram wyłącznie na konsolach, ale pierwsze lata grałem tylko na PC-tach i nigdy nie ściągnąłem dema.
Jedyne wersje demonstracyjne gier jakie były na dyskach w moich PC-tach to były gry moich córek, z jakichś promocji, typu KUBUŚ.
Na konsolach to tylko płyta z grami ( startowa ) na Xbox 360 i to wszystko.

Oczywiście, nie twierdzę, że dema są niepotrzebne, ale nie są one potrzebne mi.
Jeżeli ktoś odczuwa potrzebę istnienia wersji demonstracyjnych, to ja to rozumiem.

Jak zawsze, to są kwestie indywidualne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować