rezyser666

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    6
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O rezyser666

  • Ranga
    Obywatel

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Każda moja blizna oznacza pragnienie lub zaufanie. Pragnienie życia, jedzenia, powietrza... nie, miłości nie, bo w tym świecie miłość nie zostawia blizn, a zimne zwłoki. Zaufanie, gdyż nie da rady iść samemu przez spalony świat i czasem trzeba wyciągnąć rękę ku komuś lub czemuś. Ten świat odarł mnie z mojej wiary. Nie, nie w żadnych bożków, a w człowieka. Ukazał prawdziwe oblicze ludzkiej natury. Pierwotne instynkty, egoizm i krwiożerczość wydobyły się z otchłani umysłów aby rządzić w świecie beznadziei. Dlatego mówią na mnie "Ogryzek", bo zostałem pozbawiony mojej otoczki ufności i dobroci. Ten świat pożarł moją zawnetrzną, dobrą warstwę ludzkiej natury, przetrawił i wymieszał z kompostem na podziemne uprawy grzybów. Został Ogryzek. Twardy, kwaśny jak deszcz padający na ruiny zniszczonych domów i cierpki jak smak radioaktywnego śniegu. Nikt go nie potrzebuje, nikt nie zawraca sobie nim głowy. Jednak właśnie ten świat, który zabrał mu wszystko - zahartował go. Znieczulił na ignorancję i fałszywe obietnice. Wykuł na nowo, aby Ogryzek mógł przetrwać w rzeczywistości pozbawionej empatii i nadziei. A gdy nadejdzie chwila, gdy znów wrócimy na powierzchnię - wyrośnie z niego piękne, wielkie i silne drzewo, które być może przywróci wiarę w człowieka.
  2. Lubię kotki i pszczółki i czasem pieski, ale na taką wyprawę żal mi kotków i piesków bo albo zginą, albo mnie zeżrą albo pójdą sobie gdzieś. Za to zabrałbym prawdziwą zwierzęcą furię, aby staneła ze mną w szranki z plugawym Kultem. Ikonę agresji, mistrza przetrwania, cross-fitowca świata zwierząt. Diabła Tasmańskiego! Niech się śmieją nikczemnicy, Diabeł ma jeden z najsilniejszych na świecie zgryzów więc szybko odgryzie im paskudne ręce. Przeciwnicy nawet go nie zobaczą, gdyż Dibałe Tasmański potrafi szybko biegać, pływać i skakać po drzewach. TO zwiadowcza maszyna, predator wśród gryzoni. Mało wam? Gnida ma wibrysy jak u kota więc potrafi lokalizować cele w nocy, a iście psi węch pozwala mu wyczuć parszywe mendy z odległości 1 km. Z takim towarzyszem miałbym i przewagę i sporo radości, ponieważ zapędzony w pułapkę Diabeł Tasmański wydziela taki perfum, że nie ma chyba człowieka i zwierzęcia, które to wytrzyma. To jest kamrat na wyprawę przez Montanę! Nie straszne mu żadne przeciwności, a jego cel to znajdź i zniszcz. Aaa, no tak. Czym go nakarmię? Futrzak zeżre wszystko i to co złapie i to co znajdzie, nawet padlinę z krwawych kultystów. Jest mały, ale to wariat, który pójdzie ze mną na bój.
  3. W wodach Nilu widzę odbicie swej duszy, Żądzę zemsty tylko sprawiedliwość wysuszy. Jestem ostrzem, co z cienia śmierć przywołuje, Wolność jest wartością, którą miłuję.
  4. Bardzo dziękuję za wyróżnienie! To teraz czekam już tylko na Metro: Exodus i na maila Pozdrawiam!
  5. Los jest figlarny. Tym, co mieli zawsze pod górkę nie ułatwi życia nawet po nuklearnej zagładzie, bo i dlaczego mieliby otrzymać w prezencie szybką śmierć i spokojny sen? Lepiej aby patrzyli jak ich świat chyli się ku upadkowi, wszystko co kochali spala ogień, a nadzieja staje się melodią zgasłego życia. Tak jak i niżej podpisany, który musiał oglądać jak jego żona rodzi martwe dziecko, a wkrótce potem sama odchodzi cicho z rozpaczy niczym Anioł. Łzy są deszczem spadającym na spękaną, martwą ziemię. Czemu ja i mi podobni przeżyli? Może dlatego, że skoro stare życie ich wiecznie potępiało, to przetrwają próbę na nuklearnej pustyni. Nic mnie już tu nie trzyma. Na pewno nie ciemne tunele podziemnego Szczecina i przeciwatomowe bunkry. To miejsce zniknęło z mego serca razem ze wszystkim co znałem i kochałem. Przed wybuchem bomb byłem buntownikiem. Jestem nim i teraz. Tacy jak ja są Wędrowcami. Duchami zgasłego świata, którzy nie szukają swego miejsca, a podróżują na przekór zdrowemu rozsądkowi. Jesteśmy jak światło w tunelu i manifest, że ludzie jeszcze się nie poddali. Jeśli mam umrzeć to na moich warunkach. Na pewno nie schowany pod ziemią w zatęchłym tunelu, pozbawiony resztek sumienia bijąc się z innymi o jedzenie. Chcę widzieć niebo nad sobą, nawet jeśli jest przykryte chmurami płaczącymi radioaktywnym śniegiem. Dawno nie byłem nad morzem, choć wielu zawsze wierzyło w to, że Szczecin leży nad morzem. 100 kilometrów nie wydawało się kiedyś dużą odległością. Dziś jest wyprawą życia. Może ostatnią. Teren obfituje w wiele pozostałości II wojny światowej, więc zasobów mi nie brakuje. Przetrwały ponad 60 lat, te kolejne 20 nie zrobiły im różnicy. W starej lokomotywowni przy Dworcu Głównym odnajduję drezynę, która zabierze mnie do Świnoujścia. Kto wie, może i tam spadły bomby i zamiast plaży będzie czekać na mnie olbrzymia szklana połać, pod którą będą uwięzione na zawsze szkielety ostatnich plażowiczów. Co dalej? A to ważne? Przejdę się po martwej promenadzie, może znajdę w miarę sprawny statek, którym popłynę dalej, hen za horyzont. Może na Bornholm, a może w kierunku Litwy. Podobno Kłajpeda jest piękna o tej porze roku. Jaka jest pora roku? Dla mnie odpowiednia na wędrówkę. Po drodze spotykam podobnych mi ludzi. Niegodzących się na los, tych którzy wyruszyli szukając szczęścia, albo po prostu takich, którzy zapragnęli ostatni raz poczuć wolność. Są mężczyźni, w których oczach pełgają ogniki rządzy przetrwania. Trzymają się kurczowo życia, wyznaczają sobie wyimaginowany cel. Umrą szybko, bo to nie jest czas na nadzieję, a na wykorzystanie danego nam czasu. Są również kobiety, którym pękły serca, ale duch pozostał. Nie widzę w nich chęci życia, są jak rusałki balansujące na granicy śmierci. Ale jednak żyją. Zawsze podziwiałem kobiecą naturę, bo niejednokrotnie potrafi być bardziej zdeterminowana od męskiej, a siłą swej woli łamie wszelkie prawa logiki. Ci wszyscy ludzie przychodzą i odchodzą. W milczeniu, czasem z nadzieją w oczach. Nic nas nie łączy poza pragnieniem bycia wolnym.
  6. Biorąc pod uwagę moją miłość do małych kotków i Heavy Metalu, mój charakter odzwierciedli tylko Czarny Power Rangers. To nie kolor, czarny to sposób na życie, który identyfikuje mnie w społeczeństwie i odzwierciedla nastawienie do świata. Pogardę do mainstreamu i szyderstwo z przywar konsumpcji. Ten kolor towarzyszył mi od dzieciństwa i kroczył za mną jak cień. W mrok i czeluść karuzeli życia. Tak, nie lubię spodni w kratę i malinowego piwa. Nie wiem, może jak byłem mały to nie miałem kredek, a tylko ołówek, więc wszystkie moje kolorowanki były czarno-białe? Oglądając Power Rangers w dzieciństwie zawsze uważałem, że są oni za kolorowi. Tak po prawdzie, patrząc się na nich przez pryzmat minionych lat widzę w nich odzwierciedlenia obecnych trendów. Czarny to Metal, Zielony/Biały to weganin/bezglutenowie; żółty utożsamiam z markowym cross-fitem, niebieski z informatykiem/drwalem, czerwony to narodowiec, a różowa cizia, to alal, którą każdy chce, ale nikt nie weźmie za żonę. Ech, kochało się w młodości w Różowej Wojowniczce... Czarny to nie tylko mrok i sztandar buntu przeciwko ogólnym trendom. To kolor subtelny i elegancki. Pieszczotliwy i perwersyjny. Idealny do każdej sytuacji o ile nie jest się pracownikiem pewnego "minionkowego" marketu budowlanego. Czarny nie jest dla mnie symbolem śmierci i zła, bo nie jestem nawiedzonym Emo. W ogóle, oni jeszcze istnieją? Czerń to przeciwstawienie. Wszystkiego. Jak światło i mrok, radość i smutek czy żona i koleżanka. Poza tym czarny ma wiele zalet - nie widać na nim plam, nawet tych z krwi, ukrywa manamenty budowy i nadaje szyku oraz "pazura". Może i widzę świat w odcieniach szarości, ale nie powiem - jest piękny. Pysznie kolorowy, a bez czerni byłby wybrakowany i niedorobiony. Tak samo drużyna Power Rangers. Dlatego dla mnie jest najważniejszym kolorem i utozsamieniem mojego charakteru. Ktoś musi dopelniać ten świat i ja moge być tą osobą ;)