Remember_The_Name

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    1544
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Remember_The_Name


  1. Dnia 06.04.2007 o 00:24, Remember_The_Name napisał:

    BTW, odnoszę wrażenie, że macie panowie identyczne biurka ;D

    E, cicho.. Przyjrzałem się i nie identyczne, ale bardzo podobne :P

    Dante Dy`nei - Ty się módl, żebyś się rano obudził, bo ta fotka może działać jak bomba z zapalnikiem czasowym czy coś ;]


  2. Dnia 06.04.2007 o 00:10, RX-8 napisał:

    RX-8
    (...)


    Aaargh...
    .
    .
    .
    .
    .
    - Cześć, nazywam się Święty Piotr.
    - Yyy, część... Ja się nazywam, khm, zwykły Piotr.
    - Słyszałem, że trafiłeś tu po obejrzeniu zdjęcia niejakiego RX-8?
    - No tak. Cholercia, nie wiedziałem, że tak się to skończy...
    - Nie martw się, będziesz miał sporo towarzystwa. Zrobiliśmy już odrębny sektor dla tych, którzy widzieli to zdjęcie.

    A poważnie, to dobrze się trzymasz, jak na 8-godzin gapienia się w ekran. A informację o tym, co naprawdę działo się w tamtej chwili z Twoją dłonią zatrzymam dla siebie, obiecuję ;P

    --

    NyGgA MiLy - Nad czym się tak zamyśliłeś? :D Wyglądasz jak rasowy filozof albo naukowiec próbujący obalić einsteinowską teorię względności ;P

    --

    BTW, odnoszę wrażenie, że macie panowie identyczne biurka ;D


  3. Dnia 30.03.2007 o 12:42, kordzio1 napisał:

    Problem zaczyna się pojawiać, gdy ludzie cały czas wolny, albo nawet więcej
    poświęcają tylko jednej rzeczy.

    Dokładnie. A dołóż do tego fakt, że większość robi to z własnej woli... Dlaczego? Bo tak żyje się łatwiej - nie wychodząc na dwór i nie wchodząc w interakcje z otoczeniem, wydaje Ci się, że nie możesz popełnić błędów, które mogą zaważyć na całym Twoim życiu. W razie jakiejś pomyłki wciskasz Esc i Load Game i grasz dalej. Nie myśli się o tym, że spędzając spory kawał życia przed monitorem, można doprowadzić się do stanu, w którym tak proste czynności, jak swobodna rozmowa z drugim człowiekiem, staną się niemożliwe...

    Dnia 30.03.2007 o 12:42, kordzio1 napisał:

    Ja osobiście lubię posiedzieć w weekend np. cały dzień przy
    kompie grając w jakieś gierki, ale później mogę nie grać prez resztę tygodnia, albo włączyć
    sobie jakąś gierkę na pół godziny przed snem,

    Ale nie grasz przez resztę tygodnia dlatego, że nie chcesz, czy dlatego, że nie masz czasu? Bo to spora różnica... Również sam fakt, że dysponując wolnym czasem w weekend, decydujesz się na komputer jest w moim odczuciu trochę kontrowersyjny i wart zastanowienia się nad nim.

    Dnia 30.03.2007 o 12:42, kordzio1 napisał:

    ale jakoś na wydawanie kasy na kompa to mi szkoda,
    mam słabego kompa, odłożonej kasy tyle, że na najmocniejszy sprzęt by mi na bank starczyło
    i kilka nowych gierek też, ale szkoda mi na to kasy... Tylec ciekawych rzeczy, na które można
    wydać pieniądze oprucz komputera, nawet jak myślałem o zakupie karty graficznej za 400, to
    rzeczy, które mógłbym za to kupić nie dawały mi spokoju i w końcu nie kupiłem:) może w tym
    roku po powrocie do kraju sobie coś do kompa dokupię.

    Ja myślałem ostatnio o kupnie nowej karty graficznej. Najdziwniejsze jest jednak to, że nieomal nie doszło do tego... już po podjęciu decyzji, że więcej nie będę grał! Czyżby znaczyło to, że nałóg komputerowy jest na tyle silny, że próbuje po raz kolejny przeciągnąć mnie na "ciemną stronę"? W takim wypadku widać, z jak bardzo poważnym problemem ma się do czynienia...

    Dnia 30.03.2007 o 12:42, kordzio1 napisał:

    Tak sobie myślę, jakbyśmy siedzieli tak przez całą młodość przykuci do kompa, to co później byśmy mogli
    dzieciom opowiadać?

    Najpierw trzeba mieć na tyle silną wolę, by w ramach kilku dodatkowych godzin spędzonych przed monitorem, nie zrezygnować z kontaktów z płcią przeciwną ;P I choć jest w tym trochę ironii, to istnienie ludzi przedkładających wirtualną rozrywkę nad rodzinę jest przerażającym faktem, osobiście znam ojca, któremu w trakcie gry na kompie nikt nie może przeszkadzać, wliczając w to jego żonę i dzieci, w przeciwnym wypadku klnie i wypomina im, że nie dają mu spokoju. Myślę, że tego typu sytuacje dostatecznie wyraźnie pokazują skalę zniszczeń, do jakich są w stanie doprowadzić gry komputerowe...


  4. Dnia 30.03.2007 o 11:45, PAPISHON napisał:

    Dobre... tylko chodzi o to, że są jeszcze inne grupy ludzi, tak zwani "ałtsajderzy" do których
    zaliczam się ja. (...) A komputer nigdy mnie nie zrani, nigdy mi nic złego nie zrobi, nie to co ludzie.

    Ja to chyba jestem gdzieś pośrodku dwóch grup (wymienionej przez Ciebie i przeciwnej), bo z jednej strony zamiast masowej imprezy czy dyskoteki zawsze wybieram samotny wieczór w domowym zaciszu, ale z drugiej uwielbiam przebywać z ludźmi, zwłaszcza sam na sam, w warunkach, w których z każdym z nich mogę w ciszy i spokoju porozmawiać. Inna sprawa, że gdy już znajdę się między znajomymi, zazwyczaj jestem duszą towarzystwa, a jeśli robię coś niezrozumiałego dla innych, po prostu proponuję im, by nie zwracali na mnie uwagi ;]
    W każdym razie, rzeczywiście, powiem Ci, że trzeba przebywać z innymi ludźmi, a fakt, że inne osoby rzadko Cię rozumieją może Ci tylko pomóc w nawiązaniu kontaktów, bo wszelkie rozbieżności mogą być podstawą do rozpoczęcia rozmowy :)

    Dnia 30.03.2007 o 11:45, PAPISHON napisał:

    A komputer nigdy mnie nie zrani, nigdy mi nic złego nie zrobi, nie to co ludzie.

    Ale też nie powie Ci, że Cię lubi lub kocha, nie pocieszysz go, gdy płacze i nie pośmiejecie się wspólnie z dobrego dowcipu. Spójrz, samo to, że wypowiadasz się na tym forum i osiągnąłeś już tak wysoki status dowodzi, że potrafisz i chcesz rozmawiać z ludźmi, bez względu na to, czy w pełni Cię rozumieją, czy też nie.

    PS: I to nie do końca prawda, że komputer nie może zranić człowieka, mój na przykład nie raz kopnął mnie prądem, kiedy próbowałem coś przy nim pogrzebać i zapomniałem odłączyć zasilania ;P


  5. Dnia 30.03.2007 o 02:38, Bidasek napisał:

    (...) Im dłużej przed monitorem, tym jest z człowiekiem coraz gorzej. Liczą
    się nowe gry i nowy hardware - nic więcej. Dla takiego "gracza" istnieje jeden świat; świat
    widziany przez kilkunastocalowe okno.

    Jeszcze przed chwilą chciałem napisać, że akurat ja się aż do takiego stanu nie doprowadziłem, ale przypomniało mi się kilka epizodów, które z powodzeniem można zidentyfikować z wymienionymi przez Ciebie sytuacjami. Np. wielokrotnie łapałem (i czasem wciąż łapię) się na tym, że gdy moja mama woła mnie do kuchni, bym jej przy czymś pomógł, a ja w tym czasie jestem zajęty jakąś grą/Internetem, potrafię nawet 4-5 razy powiedzieć "zaraz" lub "za dwie minuty", zanim do niej pójdę, a kiedy już wstaję, to często towarzyszy temu złość. Kiedyś do tego stopnia zagrałem się w Deus Exa, że jadłem zimny obiad... Tak więc, cholercia, musiało być ze mną całkiem poważnie :/

    Dnia 30.03.2007 o 02:38, Bidasek napisał:

    Będąc w prawie identycznej sytuacji (aczkolwiek nie było ze mną jeszcze aż tak źle [chociaż
    przyznam, że bardzo niewiele brakowało]) pod wypływem dziwnego impulsu wyszedłem późnym
    wieczorkiem na spacer. Rozmyślając nad sensem uzależnienia od PeCeta zadałem sobie to główne
    i najprostsze pytanie - "po co?".

    Czyżby miał to być jedyny sposób na oderwanie się od komputera, taka nagła refleksja? Bo, jak widzę, większość ludzi nie dochodzi do takich wniosków pod namowami innych lub samodzielnie i stopniowo, lecz właśnie w wyniku biorącej się nie wiadomo skąd myśli, wspomnianego przez Ciebie pytania - po co?

    Dnia 30.03.2007 o 02:38, Bidasek napisał:

    Po co siedzieć tyle godzin przed ekranem? Czy mi to coś w życiu da? Pracę? Wyżywienie? Uczucie?
    Nie. I właśnie wtedy cudownie ozdrowiałem z nałogu, ciążącego nade mną "piętna".
    Teraz spędzam przy komputerze dużo mniej czasu (choć od czasu do czasu zdarzy mi się parogodzinna
    sesja [ale bardzo rzadko]) i... jestem z tego nadzwyczaj dumny.

    No proszę, kolejna osoba, której dziś gratuluję, brawo :)


  6. Dnia 30.03.2007 o 02:01, Icestalker napisał:

    Cała sytułacja przypomina mi historię narkotyków i John''a Frusciante. (...) Tak poprostu zrozumiał,
    że może się ponieść dalej niż narkotyki z kolegami na scenie koncertowej, że bez narkotyków
    może być bardziej "high" niż na marihuanie.

    Też tak miałem i to nie tylko w wypadku komputera, ale również marihuany (choć były to niewielkie ilości, to jednak...). Któregoś dnia powiedziałem sobie "dość" i do dziś śmieszą mnie reakcje ludzi z mojego otoczenia, którzy nie potrafili zerwać z nałogiem i dzień w dzień mieli milion razy gorszy nastrój ode mnie, kiedy przestałem brać :D

    Dnia 30.03.2007 o 02:01, Icestalker napisał:

    Powiem, że jest to coś cudownego, a
    takie przejście od gracza do człowieka jest bardzo podobne. Ja podchodziłem do komputera z
    przymrużeniem oka i dzięki temu nigdy się nie uzależniłem. Teraz przyszedł czas, żeby gry i
    ogólnie komputer zajmowały jeszcze mniej w moim życiu. :)

    W takim razie musisz być człowiekiem o naprawdę silnej woli, gratuluję :) Dla mnie nigdy komputer nie zajmował pierwszego miejsca w życiu, ale ostatnimi laty zawsze był w czołówce, czego dowodzi choćby fakt, że posiadając pieniądze, które mogłem wydać na wiele przydatniejszych i bardziej potrzebnych rzeczy, niemal zdecydowałem się na zakup kompa...

    Dnia 30.03.2007 o 02:01, Icestalker napisał:

    Pozdrawiam wszystkich kurujących się i życzę sukcesów. :)

    Zgodnie z przesądem - nie dziękuję ;)


  7. Każdemu zdarza się powiedzieć coś głupiego. Prezydentowi Stanów Zjednoczonych przytrafia się to na tyle często, że Amerykanie ukuli termin "buszyzm", oznaczający "oryginalną" wypowiedź George''a W. Busha. Poniżej kilka najświeższych wpadek prezydenta USA odnotowanych przez portal slate.com.

    -"Nie jest najważniejszą sprawą bycie gubernatorem czy też pierwszą damą jak w moim przypadku" (30 stycznia 2000);

    -"Ja rozumiem, co to jest rozwój drobnego biznesu. Sam nim byłem" (19 lutego 2000);

    - "Mój brat Jeb jest gubernatorem Teksasu"; dziennikarz: "Florydy"; G.W. Bush: "Florydy. Stanu Floryda" (z wywiadu z kwietnia 2000) [No i wywróżył - red.];

    - "To najwyraźniej jest budżet. Jest w nim mnóstwo liczb" (5 maja 2000);

    - "Sądzę, że wszyscy się zgadzamy: przeszłość minęła" (10 maja 2000);

    - "Musimy utrzymywać dobre stosunki z Greczynami" (12 czerwca 2000);

    - "Coraz więcej importu napływa do nas z zagranicy" (25 września 2000);

    - "Jestem przekonany, że istota ludzka i ryba mogą koegzystować w pokoju" (29 września 2000);

    - "To nie skażenia szkodzą środowisku, lecz zatrucie powietrza i wody";

    - "Rodzina jest tam, gdzie skrzydła dostają marzeń";

    - "Terapie lekowe zastępują mnóstwo leków, jakie znaliśmy dotychczas" (18 października 2000);

    - "To ważne zagadnienie: ile dłoni uścisnąłem?" (23 października 2000);

    - "Jeśli nie osiągniemy sukcesu, grozi nam ryzyko porażki";

    - "Mars jest mniej więcej w tej samej odległości od Słońca i jest to bardzo ważne. Widzieliśmy obrazy, na których są, jak nam się wydaje, kanały oraz woda. Jeśli jest tam woda, to znaczy, że jest i tlen. Jeżeli jest tlen, to znaczy, że możemy oddychać" (8 listopada 2000);

    - "Holocaust był obrzydliwym etapem historii naszego narodu. To znaczy - historii naszego stulecia. Ale przecież wszyscy żyliśmy w tym stuleciu. To jest - nie żyliśmy w tym stuleciu" (15 września 1995);

    - "Ufam, że żyjemy w czasie nieodwracalnego trendu ku większej wolności i demokracji. Ale to się może zmienić" (22 maja 1998);

    - "Będziemy mieli najlepiej wykształcony naród amerykański na świecie";

    - "Mamy mocne zobowiązania wobec NATO. Jesteśmy częścią NATO. Mamy mocne zobowiązania wobec Europy. Jesteśmy częścią Europy";

    - "Niska frekwencja wyborcza wskazuje na to, że mniej ludzi idzie głosować";

    - "Kiedy mnie pytają, kto wywołał rozruchy i zabójstwa w Los Angeles, moja odpowiedź jest prosta i jasna: Kto jest winien rozruchów? Winni są uczestnicy rozruchów. Kto jest winien zabójstw? Winni są zabójcy";

    - "Wszyscy jesteśmy gotowi na nieprzewidziane wydarzenia, do których może dojść albo nie dojść";

    - "Nadszedł czas, by rodzaj ludzki wkroczył do Układu Słonecznego";

    - "Szczerze mówiąc, nauczyciele to jedyny zawód, który uczy nasze dzieci" (18 września 2000);

    - ''''Mylicie się. Wiem jakie to jest trudne. Rozmawiam, z rodzinami, które giną'''' (podczas rozmowy o wyzwaniach, jakie niesie wojna, 13.12.2006 r.)

    - ''''Tak naprawdę, to w Waszyngtonie jest wiele raportów, których nikt nigdy nie przeczytał. Żeby wam udowodnić jak ważny jest ten właśnie raport, powiem, że ja go przeczytałem i nasz gość też go przeczytał.'''' (Podczas spotkania z Tonym Blairem, o raporcie Bakera, Waszyngton 07.12.2006 r.)

    - ''''Jednym z moich najtrudniejszych zadań jest przyłączenie Iraku do wojny przeciwko terroryzmowi'''' (w wywiadzie dla telewizji CBS, 06.09.2006 r.)

    - Prezydent Bush: ''''Zadasz to pytanie w ciemnych okularach?'''' Peter Wallsten z Los Angeles Times: ''''Mogę je zdjąć''''. Bush: ''''Nie, są naprawdę interesujące.'''' Wallsten: ''''No dobrze, w takim razie je zostawię''''. Bush: ''''Do słuchaczy - tu nie ma słońca''''. Wallsten: ''''Myślę, że to zależy od perspektywy.'''' Bush: ''''Trafiony" (podczas wywiadu udzielanego niewidomemu dziennikarzowi; Bush później przeprosił)

    - ''''Nie byłem zadowolony, że Hamas nie chciał ogłosić, iż pragnie zniszczyć Izrael'''' (Waszyngton, 05.05.2006 r.)

    - ''''Teraz musimy ustalić, jak współpracować, żeby osiągać ważne cele. Jedym z takich celów jest wprowadzenie demokracji w Niemczech'''' (Waszyngton, 05.05.2006 r.)

    ''''To jest pierwszy prezydent, George Washington oczywiście. Interesujące jest w nim to, że w ciągu ostatniego roku przeczytałem o nim chyba ze trzy czy cztery książki. Czy to nie interesujące?'''' (podczas oprowadzania niemieckiego dziennikarza, Kaia Diekmanna po Białym Domu, 05.05.2006 r.)

    - ''''Lubię moich kumpli z Teksasu. Lubiłem ich, kiedy byłem młody, lubiłem ich kiedy byłem w średnim wieku, lubiłem ich zanim zostałem prezydentem. I lubię ich podczas prezydenta i lubię ich po prezydencie'''' (Nashville, 01.02.2006 r.)


    I w końcu najlepsze :D

    - "Wypowiadać się publicznie jest bardzo łatwo". *


    Więcej buszyzmów znajdziecie na http://politicalhumor.about.com/library/blbushisms.htm/ (na dole jest nawet archiwum z lat 2000-2005) ;]


    --
    * Teksty znalezione na portalu gazeta.pl


  8. Dnia 30.03.2007 o 13:58, roos- napisał:

    Kolejna gra pelna przemocy. Nie powinno sie takich rzeczy wydawac!

    NOT!

    Za krótka pauza ;P

    A co do samego trailera, to trochę się zawiodłem - pokazuje właściwe tylko poziom grafiki oraz fakt, że głównym bohaterem będzie prawdopodobnie nasz sąsiad ze Wschodu, żadnej historii...<hrumpf>


  9. Panowie - obydwaj: w temacie o zdjęciach staramy się rozmawiać tylko na temat zdjęć. O degrada można poprosić za pomocą formularza na http://www.gram.pl/moderator a posprzeczać możecie się na GG. Starajcie się dostosować do regulaminu i nie odbierać innym użytkownikom przyjemności z korzystania z forum ;]
    Be-Yacz - rzeczywiście, jesteś prawie łysy (zresztą ja też ;), witek194 - Ty jesteś włochaty, w obu przypadkach nie widzę nic dziwnego i proponuję skończyć dyskusję. Dobranoc :)


  10. Gdyby jeszcze kilka miesięcy temu ktoś mi powiedział, że mając pieniądze na wymarzony komputer wydam je na kilka innych rzeczy, tym samym rezygnując z zakupu nowego PieCa, kazałbym mu puknąć się w głowę... Przez mniej-więcej cztery lata byłem zapalonym graczem, który wolał spędzić wieczór przy dobrej gierce, zamiast np. obejrzeć film, czy wyjść na spacer. Przez mniej-więcej cztery lata poszukiwałem tytułów, które mogłyby mnie zadowolić grywalnością, praktycznie nigdy nie zwracając uwagi na cechy takie jak grafika, czy efekty dźwiękowe (chociaż już sama muzyka była zawsze bardzo istotna).
    Kilka miesięcy temu dowiedziałem się, że przyznane mi zostało stypendium naukowe, tego samego dnia podjąłem decyzję o zbieraniu pieniędzy na nową maszynkę do grania i trwałem w tym postanowieniu przez ok. pół roku. Niespełna miesiąc temu, leżąc w łóżku po spożyciu niewielkiej ilości alkoholu (nie wiem, czy to istotne, ale może to właśnie dzięki niemu dopadły mnie refleksje dotyczące sensu elektronicznej rozrywki), pomyślałem sobie - "A co, jeśli nie kupiłbym sobie nowego kompa, tylko zostawił pieniądze na coś innego? W końcu od kilku miesięcy nie zagrałem w żadną nową grę i, co dziwne, wcale tego nie żałuję".
    -
    Tych kilka wersów powyżej to historia gracza, który ewoluował w formę wyższą (a przynajmniej ma taką nadzieję), w człowieka, dla którego gry przestały być sporą częścią życia, a zaczęły być czymś poza nim. Przestaję grać, zaczynam... żyć :) Co mam na myśli? Choćby to, że gry odbierają nam sporą ilość doświadczenia życiowego i, naprawdę, nie pomogą tu półżartobliwe teksty o tym, że zręcznościówki poprawiają wzrok i refleks, a przygodówki rozwijają zdolność logicznego myślenia, bo są na świecie setki innych czynności, dzięki którym można rozwinąć te atrybuty w sposób ciekawszy, przyjemniejszy, zdrowszy, etc. I choć czynnik społeczno-socjalny jest bardzo istotny, o mojej decyzji przesądziła zupełnie inna rzecz - nuda. Od czasów GTA Vice City i Mafii, żadna gra mnie nie zachwyciła. W każdej kolejnej produkcji widziałem 70%-80% rzeczy znanych i tylko, w najlepszym wypadku, 20%-30% innowacyjności - mało. Za mało...
    -
    Teraz już wiem, że jedynymi grami, do których będę wracał, będą wspomniane już wcześniej Vice City i Mafia, plus być może lepsze z przygodówek, w jakie miałem okazję zagrać. Na 95% nic nowego, chyba że zostanie mi polecone przez osoby lubiące podobne co ja gatunki i na dodatek poparte odpowiednimi recenzjami w mediach.
    -
    -
    Jednak czym byłby ten temat bez dyskusji, prawda? :) Zapraszam więc do niej, z nadzieją że podzielicie się z Gramowiczami swoim doświadczeniem i przemyśleniami w tej materii. Czy myślicie, że może Was spotkać to samo, co mnie? A może już spotkało?
    -
    --
    PS: Wiecie ile fajnych rzeczy można kupić za pieniądze przeznaczone na jednego kompa? Całe mnóstwo. A najgorsze jest to, że dopóki samodzielnie nie rozważy się na poważnie możliwości wydania pieniędzy na coś innego, jak komputer, to nie ma szans by zrezygnować z jego zakupu, czy to pod namowami rodziny/znajomych, czy po przeczytaniu posta takiego, jak ten...

    PS2: Dosłownie za minutę wychodzi trailer GTAIV (przynajmniej według zapowiedzi), zastanawiam się, jaka będzie moja reakcja, gdy okaże się, że zanosi się na grę genialną. Raczej nie przewiduję zbytniego zaskoczenia, zawiedzenia czy przerażenia wynikającego z faktu, że zdążyłem już wydać większą część pieniędzy pierwotnie przeznaczonych na nowy komputer, mimo to, nie mam pojęcia, jak się w takim wypadku zachowam...


  11. Witam,

    Mój problem polega na tym, że od pewnego czasu (kilkanaście dni) komputer, po kliknięciu przycisku zamknięcia systemu... uruchamia się ponownie. Ilekolwiek razy bym nie próbował, zawsze muszę wyłączyć go ręcznie i jest to trochę irytujące :/ Zastanawia mnie, czy wina może leżeć jednoznacznie po stronie sprzętu lub systemu, dodam, że ostatnio wrzuciłem do pudła nową kartę dźwiękową i rozpoczęcie się "kłopotów" z zamykaniem mniej-więcej zbiegło się w czasie z jej zamontowaniem.


  12. Dnia 25.03.2007 o 05:48, RobeN napisał:

    RobeN

    Nie, no nie mogę xD Pierwsze zdjęcie od lewej (Pic. 2) to przecież wykapany Einstein ze sławnego zdjęcia z jęzorem, tylko z nieco krótszymi włosami, o mój brzuch, o ja biedny xD A czwarte? Wszak to Tofik ze skeczu kabaretu Ani Mru Mru :D A może to tylko moja chora wyobraźnia ;]


  13. Dnia 20.03.2007 o 09:01, albinskia napisał:

    hej mam pytanie: na poczontku gry na przeciwko farmy jest kupies i proponuje nam ,że da nam
    taki papierek dzieęki niemu można przejśc do miasta i mówi ,że będzie chciał przysluge:trzeba
    dać sarze z targu list i donieść andre.ja to zrobilem w 1 dzien a ten mówi ,że nikt mi nić
    nie sprzeda jak mu nie dam 500monet.czy to tak się zawsze robi czy ja cos spie***yłem???

    Ale podejrzewam, że w tej chwili jesteś już w IV czy V rozdziale? Jeśli tak, to wszystko jest tak, jak być powinno. A jeśli wciąż jesteś w I,to Canthar powinien siedzieć w więzieniu ^^


  14. A ja jak poszedłem do GD pierwszy raz w życiu, to problemy miałem właśnie z Feomatharem, chociaż sam ze sposobu z demonem też nie korzystałem, po prostu wróciłem się do Khorinis i nabiłem sobie trochę expa :) Sposób z miksturą szybkości jest chyba na nie najlepszy,choć mając odpowiednio rozwiniętą postać można z niej wcale nie korzystać... w G2, bo w NK czasem się przydaje ;P


  15. Dnia 15.03.2007 o 22:35, matix00 napisał:

    Jestem paladynem na 19 levelu. Mam problem z ognistym smokiem (w wulkanie).Czy ktoś ma na niego
    jakiś wypróbowany sposób, bo ja go nie daje rady zabić ? Z poprzednim smokiem (kamienny) miałem
    podobny problem (nie mogłem uniknąć jego ognia) i musiałem go zabić "na raty" .

    Użyj eliksiru prędkości i staraj się przed każdym ciosem zachodzić smoka od tyłu, ewentualnie wyczaruj demona ze zwoju i pozwól, by smok się nim trochę zajął a ty go tymczasem tłucz ;]


  16. No cóż, ładna dziewczyna, ale dwie rzeczy w jej wyglądzie zupełnie nie odpowiadają kanonowi idealnego piękna, a są to brwi i nos. Kiedy jeszcze na zdjęciu nr 1 brwi są znośne, tak na kolejnych dwóch zasłaniają jej pół twarzy, za to jej nos coś dziwnie kojarzy mi się z Michaelem Jacksonem ^^ Nie wiem, czy to efekt ilości przebytych operacji plastycznych, czy jest on naturalnie kanciasty :P ale pięknym nazwać go nie mogę. Jedyne, co mi się naprawdę w niej podoba, to brzuszek :)

    PS: Nie bij ;]


  17. Jak mogliście, przecież podałem Wam ich jak na tacy :P Zarówno Ninger, jak i Furr grali nieźle, choć obydwu przytrafiło się kilka znaczących błędów, o których pisałem w trakcie gry. Kataniego sobie sami ubiliście, więc pretensji do niego mieć nie możecie ;] MG pisał ciekawie, a my jak zawsze postanowiliśmy zaniedbać fabułę na rzecz walki o życie, chwała mu za cierpliwość :) Cóż, przynajmniej odniosłem swój osobisty sukces wskazując obydwu mafiozów, tak więc, już na przyszłość - bójcie się, bowiem R_T_N czuwa ;P


  18. Ander, Ander, Ander... Cóż, z Anderem jest identycznie jak z naszym krajem - ciekawa historia, g*wniana teraźniejszość. Ander był fajny kilka miesięcy temu, przed i w trakcie tego okresu czasu, kiedy potrafiłem spędzić w nim kilkadziesiąt godzin w tygodniu. Rozmawiało się o wszystkim i o niczym, w wielu wypadkach o sprawach dotyczących serwisu gram.pl, poza tym notorycznie obgadywaliśmy co bardziej irytujących użytkowników i byliśmy nieznośnymi chamami. Ale czy było źle? Nie, bo nie dotykało to w sposób bezpośredni nikogo, kto się na to nie godził, wszystkie uwagi wymienialiśmy między sobą i między nami miały pozostać. I było naprawdę bardzo fajnie, dopóki to wszystko nie zaczęło zżerać kanału od środka. Coraz częstsze kłótnie i różnice poglądów między użytkownikami a założycielami kanału oraz paroma innymi, nowymi osobami, które w lizaniu tyłków (to tylko metafora, proszę moderatorów o niewygwiazdkowywanie ;) nie mają sobie równych, doprowadziły do tego, że na kanale doszło do rozpadu. Po pewnym czasie, okupionym walką o przywrócenie dawnych norm i obyczajów, ja i sporo innych ludzi postanowiliśmy opuścić kanał w trosce o lepsze jutro i zachowanie resztek zdrowia psychicznego ;] A teraz? Teraz zostali tam ludzie, którzy za wszelką cenę chcą stworzyć w Anderze swoisty cukierkowy mikroświat, podobny do tego z programu "Teletubbies". Oczywiście z paroma wyjątkami (pozdrawiam ;), którzy w swojej psychice posiadają nieco więcej zdrowego rozsądku i opanowania, niż taki na przykład Remember_The_Name. Mimo to, kanał stał się, w najprostszym tego słowa znaczeniu, nudny. Dziś, na z góry niezapowiadającą przełomu, próbę postanowiłem odwiedzić Andergrand, by zobaczyć, jak się miewa. Po pierwszych (i ostatnich) piętnastu minutach doszedłem do jednego słusznego wniosku - "Idę się rozerwać na wyścigi ślimaków" ;]


    Przy okazji, wiem że późno, ale chyba lepiej niż wcale:

    Przepraszam Furra i Monastora za to, że w momencie gdy odeszli z kanału, zarzuciłem im w tym temacie ( http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=15381&tpage=3) oraz w rozmowach prywatnych i na kanale, że są dwulicowi oraz że odzywałem się niekulturalnie względem nich. Miałem to zrobić już dawno temu, ale przyznanie się do błędu, zwłaszcza w moim przypadku, to ciężki kawałek chleba. Mieliście rację - w tamtym okresie Andergrand był niczym innym jak (delikatnie mówiąc) zgrają rozwydrzonych dzieciaków, a ja popełniłem przy tym błąd i zamiast stanąć po stronie konkretnych osób, które do dziś szanuję, stanąłem w obronie czegoś, co z perspektywy dnia dzisiejszego wydaje się być nieporozumieniem.
    Przepraszam również TYHE za to, że nazwałem ją - cytuję - "jedyną słuszną moderatorką" (chociaż wciąż całkiem fajnie to brzmi ;P) oraz m.in. za wykłócanie się o obecność na forum i w życiu codziennym słowa na "Z" ;]
    Poza tym, przepraszam wszystkich, których w jakikolwiek, zamierzony bądź nie, sposób uraziłem w momencie rozmów związanych z Andergrandem. I żeby było jasne - pisząc to nie jestem innym człowiekiem, mówi do Was wciąż ten sam stary, (nie)dobry R_T_N :) No, może trochę bardziej "mientki" ;]


  19. Dnia 04.03.2007 o 12:30, Furrbacca napisał:

    R_T_N - skoro próby rozmowy do Ciebie nie przemawiają, to może chociaż przeczytaj jeszcze raz
    wszystko, co zostało napisane, bo w takim przypadku tylko to zostaje, byś zrozumiał, że ja
    nie jestem winny!

    Czy ja dobrze widzę? oO Przez cały dzień sugerujesz, że jestem mafiozem, w swoich postach piszesz, że działam zgodnie z tym, co robiłaby mafia, ba, wczoraj wieczorem powiedziałeś nawet, że chciałeś na mnie zagłosować. Tymczasem w poście, na który odpowiadam piszesz słowa, które przytoczyłem powyżej, które nie są niczym innym, jak apelem do niewinnej osoby. Bo nie wmówisz mi, że starasz się przekonać o swojej niewinności kogoś, o kim myślisz, że jest w mafii...

    Liqid:
    Najpierw piszesz:

    Dnia 04.03.2007 o 12:30, Furrbacca napisał:

    Z tego, co widać na głównych podejrzanych (dla sporego grona gawiedzi) wysuwają się :
    Furrest Kamillos oraz Kaprimoz. Trzy osoby z ośmiu.
    Bardzo możliwe, że wśród nich znajduje się zdrajca, możliwe nawet, że dwóch

    A potem od razu:

    Dnia 04.03.2007 o 12:30, Furrbacca napisał:

    Pozostałem osoby, które mniej rzucają się w oczy to : Taschenrechner (Kalkulator),
    Bummbern (Bumber), Walt (Walgierz) i Bogenkranz (boogie85).
    Ja uważam, że to wśród nich znajduje się zdrajca. Nawet obaj.

    Może się zdecydujesz, chyba że chcesz wykryć aż czterech zdrajców ;P


  20. Dnia 04.03.2007 o 12:30, Furrbacca napisał:

    Parodia.

    Wiem, czy wszystko, co się tu dzieje, trzeba traktować poważnie? Nie, i to, co chcę dzisiaj zrobić, będzie najlepszym tego przykładem, w końcu to tylko zabawa :)

    Dnia 04.03.2007 o 12:30, Furrbacca napisał:

    Niezależnie, czy coś mówię, czy nie, niezależnie czy odpowiadam czy milczę i tak nikt nie zmienia
    decyzji. Kurczę, nawet nikt nie powie, czemu moje słowa mu nie tłumaczą wątpliwości.

    Ja Ci powiedziałem, a Twoje słowa napawają mnie jeszcze większymi wątpliwościami. I tu znowu będzie prywata, mam nadzieję że tym razem nie poczujesz się urażony - a`propos tego, co pisałem wcześniej, uważam Cię za zbyt inteligentnego człowieka, być miał w aż takim stopniu przejąć się tym, co napisałem pod Twoim adresem. Wydaje mi się, że próbujesz ze mną trochę pogrywać i dlatego wydajesz mi się podejrzany.

    Dnia 04.03.2007 o 12:30, Furrbacca napisał:

    W takich
    warunkach nie da się zwyczajnie grać. Mafia polega na dyskutowaniu, przedstawianiu własnych
    poglądów i własnego punktu widzenia, podsumowywaniu. A tutaj jedynym podsumowaniem jest "jak
    ktoś zagłosuje na ''a'', to ja też na niego zagłosuję".

    I tu pojawia się pytanie - czy mącisz specjalnie, czy jesteś niewyspany? ;] Przecież kilka postów wyżej napisałem podsumowanie dotyczące dwóch osób, które wzbudzają moje największe podejrzenia, Ty zaś starasz się pokazać, że tego nie robię. Coraz bardziej mieszasz i coraz chętniej oddam na Ciebie swój głos.

    Dnia 04.03.2007 o 12:30, Furrbacca napisał:

    Taka gra jest pozbawiona sensu! Rozumiem, że ktoś chce się akurat jak najszybciej pozbyć wszystkich
    graczy, ale na miłość boską... Tym "kimś" może być tylko mafia, która nie chce, by przypadkiem
    zbyt duży podział głosów mógł jej zaszkodzić. Mieszkańcy nie muszą w taki sposób postępować!

    Nikt nie musi postępować w taki sposób ale każdy może. jak widzę, za wszelką cenę starasz się przekonać innych, że powiedziałem wcześniej, że mój głos będzie dziś dziełem przypadku. Otóż nie, ja WIEM na kogo dzisiaj zagłosuję, a ostatecznie dokonuję wyboru spośród tylko 2 osób.

    Dnia 04.03.2007 o 12:30, Furrbacca napisał:

    R_T_N - skoro próby rozmowy do Ciebie nie przemawiają, to może chociaż przeczytaj jeszcze raz
    wszystko, co zostało napisane, bo w takim przypadku tylko to zostaje, byś zrozumiał, że ja
    nie jestem winny!

    Dlaczego prosisz mnie o rzecz niemożliwą do spełnienia? Przecież jesteś doświadczonym graczem i doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że takie teksty niczego nie zmienią, bo tutaj każdy może być zdrajcą, bez względu na to, czy pisze dużo, czy mało, brzydko, czy ładnie.

    Cóż, jak widzicie, na razie skupiłem się na rozmowie z Furrem, jeszcze wieczorkiem poczytam, co każdy z Was naskrobał, bo na razie nie mam czasu. Auf wiedersehen ;]