fanfilmu_pl

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    1619
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez fanfilmu_pl

  1. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    boogie85 ( http://www.gram.pl/forum_post.asp?tid=59&pid=20975) i Furrbacca ( http://www.gram.pl/forum_post.asp?tid=59&pid=20976) *** Oczywiście, jest to możliwe, jednak role powinien dawać MG, tak jak powiedział LifaR. Ale to jest gdybanie, więc (przynajmniej na razie) zostawmy to w spokoju. *** - Bumberowski! Co to znaczy "Gbur gadał"?! Jak Ty mnie słuchasz, pijaczyno jedna?! - krzyczał zdenerwowany Gbur. Bumberowski nie reagował, więc ten pierwszy wytrącił pierwszemu z rąk alkohol. - Ale to herbata była! - krzyknął Edziu. - Taką herbatę to chyba tylko w Rosji się pije, czy gdzie Ty tam mieszkasz. Jak Ty nam pomagasz? Swoim oddechem nas do działania nie popędzasz, o nie! A Ty, Gumofilc, mówiłem już, żebyś się uspokoił. Takie rzeczy załatwiaj gdzie chcesz, ale nie tutaj! Sherlock nas tropi, a Wy pijecie albo... Echem, prawda, Gumofilc? Jeszcze inny drań, Michael Craine - ciekawe, jak wydedukował, że ktoś nowy w gronie "Rękawic" wiedziałby, że Gierzowski był niebezpieczny. Z oczu mu źle patrzyło, czy co? I jeszcze Avalon i Greenwood... Ech, szkoda gadać. Ja tam nie będę jeszcze głosować, bo czas jest...
  2. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    *** Czyli mam rozumieć, że mimo to, że się nie przedstawił dostał swoją rolę i wiedział, z kim się kontaktować? Jeśli tak, to przepraszam, nie wiedziałem...
  3. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    Gbur notował. - Podsumowując. Patrzcie, słuchajcie i nie przerywajcie mi!: w tej grupie może być jeden lub dwóch zdrajców: Bumberowski, ja, Greenwood, Gumofilc, LifaR, Lord Dick, Furrest, Spiderowski (Bumber, fanfilmu.pl, Boogie, Kukowsky, LifaR, Remember_The_Name, Furrbaca, spider88) A tu najwyżej jeden zdrajca: Sebastian, Moheroważmija, DonCarleone, Yarr, Michael, Avalon. (Ninja Seba, Liqid, DonCarleone, Yarr, mtobi, Avalon67 Bardziej prawdopodobne jest, że w pierwszej grupie jest tylko jeden zdrajca. I - niestety - tylko tyle wiemy na pewno. Jednak, zgodnie z radą doktora Greenwooda, powinniśmy się przyjrzeć pierwszej grupie. Tam w końcu na 100 % jest zdrajca. Zobaczymy co będzie... A wy się tak nie upijajcie! A Ty, Gumofilc, przyhamuj trochę...
  4. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    - Jednego dziwoląga mniej - zaśmiał się Gbur. - Na co nam był wędkarz? Nawet nic nie złapał w tej przeklętej Tamizie. Tak naprawdę Gbur był przestraszony - obawiał się, że i na niego może paść. Trzeba jak najszybciej znaleźć te szuje. "Chociaż w takim towarzystwie, z Gumofilcem - homoseksualistą, dr Greenwoodem, który nawet nie wie, kogo zabito, pijakiem Bumberowskim, tajemniczym LifaRem, Lordem Dickiem, który zaprzepaścił tyle pieniędzy, Furrem z dwoma twarzami, Spiderowskim, którego plany zapewne spełzną na niczym i resztą, która nie puściła pary z pyska... Ja to jednak jestem bez wad. Jestem wspaniały, przynajmniej w stosunku do tej hałastry. - Ej, biedacy, mamy zdrajce znaleźć. A nie upijać się, prawda, Bumberowsky? A w ogóle, macie coś wspólnego ze Spiderowskim? Pijaki jedne... A ty, Gumofilc nie mądrz się. Sam na to też wpadłem...
  5. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    Niski, mocno owłosiony mężczyzna stał w kącie pomieszczenia. Miał niski, nieprzyjemny głos. Był dość bogaty, przez co arogancki i nieprzyjazny. Mało interesował się sprawą zabójstwa męża Emmy, jednak nie mógł po prostu odejść. Pewnie na następny dzień i tak go złapali... - Nie mam nic wspólnego z Emmy ani jej mężem - wycharczał. Prawie nikt go nie lubił - przezywano go Gbur. - Chociaż chętnie bym ich powybijał, darmozjady jedne... Nie dorobiły się bogactwa takiego jak ja, więc są nieudacznikami, a takich nie chciałbym na świecie. - Powinni cię odesłać na bezludną wyspę - powiedział ktoś z tłumu. - Hahaha, tam bym też sobie poradził. Są, chociaż ich mało, tacy ludzie jak ja, którzy potrafią i ciężko pracują, a są tacy, którzy wolą siedzieć z założonymi rękami. Ja należę do tych pierwszych, ty - do tych drugich. Więc zamknij się, człowieczku, dobrze? Chciałbym, żeby ta sprawa się już zakończyła, mam wiele ważniejszych spraw na głowie.
  6. fanfilmu_pl

    Kwasy by Jasió, James & SiniS

    No właśnie... Przeczytałem posty kolegów wyżej, którzy już kliknęli w link... Tak, ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Muszę to wyłączyć! Wyłączyć! :P Uff, udało się ;) Fajne. Podoba mi się. Włączę sobie ;)
  7. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    No tak, pierwsze trzy mordy wymyślałem ja... Potem mnie zabili ;P Sam nie wiem, czemu ubiłem Sebę, ale wydawał mi się on lepszy niż Budo, którego Ty zaproponowałeś :)
  8. fanfilmu_pl

    Gothic 2 - forumowa gra RPG

    Wreszcie po kilku godzinach marszu nadarzyła się okazja ku postojowi – Drużyna znajdowała się w małej osadzie górniczej. Wioska nie była opanowana przez buntowników, więc Fanfilmu kazał przygotować kilka łóżek dla kompanów. Sam za to rozejrzał się po mieście. - Witaj – rzekł do jakiejś kobiety sprzedającej żywność. – Co ostatnio dzieje się tutaj? - Witaj, nieznajomy. Kilkanaście dni temu książę i kilkunastu paladynów zawitało na chwilę w naszych skromnych progach. Chyba poszli na południe. Poza tym – nie dzieje się kompletnie nic. - No dobrze… Powiedz mi trochę o mieście. - Ta osada nie jest godna nazwania miastem… Odkąd nie możemy sprzedawać towarów do Vengardu, żyjemy jedynie z tego, co sprzedamy buntownikom. Oni potrzebują rudy i stali do wykuwania swoich mieczy… - Wy też buntujecie się przeciwko królowi? – przerwał niemiłym głosem kusznik. - Nie, nie buntujemy się. Komuś nasze surowce musimy sprzedać, by żyć. Mało kupców zostaje w mieście, jedynie buntownicy czasem przyjeżdżają i kupują od nas nasze towary. Panie, jeśli masz jakiś lepszy pomysł, by żyć, a nie wspierać buntowników, buntowników chęcią go wysłucham… - Ech, dobrze. Powiesz mi coś o kopalniach? - Mamy cztery kopalnie – jedną kopalnię rudy na północ od miasta, w której praktycznie już nikt nie pracuje, bo złoża się wyczerpały, dwie węgla, położone na wschód i jedną kopalnię żelaza, tuż obok kopalni węgla. Nie ma kto tam pracować, ludzie zaciągają się do wojska i tylko piją w różnych karczmach Myrthany… Ludzie mają dużo problemów, ty pewnie nawet nie wiesz co to jest… Brakuje nam kilofów. - Skąd mogę je wziąć? - Na zachodzie jest opuszczona kopalnia, lecz została zaatakowana przez pełzacze. Jeśli chcesz nam pomóc, udaj się tam. Kusznik poszedł na zachód i szybko znalazł opuszczoną kopalnię. Nie wchodził tam nikt od kilku miesięcy, gdyż Fanfilmu zastał „drzwi”, ale zrobione przez pająki. Gdy przedarł się wreszcie przez białą masę, musiał zaświecić pochodnię. Wykopaliska były prowadzone na kilku poziomach, a główna baza chyba była na samym dole. Paladyn zszedł tam po drabinie. Gdy dotknął ziemi, okazało się, że stoi na ludzkim szkielecie. Usłyszał syk… Pełzacz rzucił się na paladyna. Ten nie zdążył wyjąć miecza, ale uderzył bestię pochodnią w głowę. Potwór zatrzymał się na chwilę – ten moment wystarczał Fanowifilmu na wyjęcie sztyletu i ugodzenia pełzacza w szyję. Wszedł do chałupki, która kiedyś pewnie była magazynem. Zabrał kilka kompletów kilofów, przedostał się na powierzchnię i oddał kilofy władzom miasta. [Postój na jedną lub dwie noce. Tradycyjnie - zadania, problemy, opisy…]
  9. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    Zawsze coś, prawda? ;) Naprawdę dzięki za koniec tej edycji, to było doskonałe podsumowanie tego co się działo. Całą edycję zawarłeś w dwóch postach... Chociaż czy należał Ci się tytuł trzeciego? :) O ile głosy na Furrbaccę i Furra były żartem, to na końcu wnioski wyciągnąłeś dobre (już wcześniej zresztą). A Olga widziała mafioza w Tobie... Hehe ;P
  10. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    Hehe, mam nadzieje że spider88 przyzna, że mord DonaCarleone to był głównie mój pomysł ;P Po moim linczu (dobra, nie głosować jako ostatni, bo tak źle! :P) straciłem nadzieję, spider był podejrzewany przez wielu ludzi. Potem jeszcze lincz Budo... Cóż :) W każdym razie udało się. Plus Furr xD Bardzo mi się podobało, naprawdę... No, nie mam sobie czego gratulować, mogę pogratulować spiderowi :) Frekwencja była... Hm, niska. :| MG - ? 1. walgierz 2. Bumber 3. Spider88 4. Kukowsky 5. Ninja Seba 6. LifaR 7. fanfilmu.pl
  11. Spamem nie jesteś, raczej spamerem... ...Ach! To przecież przewodniczący Ponury! Nie, drogi panie przewodniczący... To było do tego obok... Nie chcę słuchać Mandaryny po raz drugi... ;( Wasizi => ja tam cały czas zapominam, że miałeś degrada :) Dard => gratuluję i życzę kolejnych awansów :)
  12. fanfilmu_pl

    O nickach postów kilka

    fanfilmu.pl => Właściwie nie wiem, jaki był bezpośredni powód powstania nicka. Lubię filmy, lecz nie jestem fanatykiem ;] ".pl" było od początku, "fanfilmu" używam tylko jak czat/forum... nie toleruje kropek. Jeśli ktoś chce skracać mój nick, to tylko "ff.pl" lub - od biedy - "ff". Ale nie "FF", bo to często mylone z Firefoksem, a tego nie lubię ;] Nigdy się nie spotkałem z takim nickiem :) Nie ma strony "www.fanfilmu.pl", więc nic nie reklamuję. Za to jest coś takiego jak Fanfilm :) http://pl.wikipedia.org/wiki/Fanfilm Nie kierowałem się tym przy tworzeniu nicka :) Pozdrawiam wszystkich z kropkami w nickach! I resztę też :)
  13. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    Bumber strzelał, jak większość, olga losowała, a mnie krytykuje się że miałem jakikolwiek (nie najlepszy, lecz moim zdaniem lepszy niż to co wymieniłem) argument. OK! Mogę się zgodzić, że to był błąd. Lecz stawianie mnie od razu w roli zdrajcy to przesada... Mój głos powędruje do Boogiego. Dlaczego? Cytuję (Boogiego): "> 3. W mafii nie jest ani Boogie ani Spider. Na dzień dzisiejszy najbardziej prawdopodobna opcja" Uznał, że najprawdopodobniej spider nie jest w mafii. Podejrzewał mnie, teraz jednak nie sądzi, żebym był zdrajcą, dodatkowo mówi, że jego głos nic nie zmieni... A to czemu? Jeszcze kilka osób odda swoje głosy. Oczywiście jeszcze przypomnę nieścisłości wytknięte przez Yarra w tym poście: http://www.gram.pl/forum_post.asp?tid=59&pid=20632 oraz lekceważące podejście do dzisiejszego dnia... Przecież jest szansa, że zabijemy mafioza, on - niestety - chyba nie chce jej wykorzystać. Chyba dlatego, że jest mafią... *** lincz => Boogie
  14. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    Jednak jakie wskazówki miałem po pierwszym mordzie? A miałem doprowadzić? Żeby mafia mogła sobie zabić człowieka pozostawiając nas w prawie tym samym punkcie? Te rzeczy podstawowe i oczywiste to takie, że mam głosować bez pełnego obrazu sytuacji i za wszelką cenę doprowadzić do remisu? Tak to brzmiało... Coś, że ktoś Ci koło ogona robi, nieswojo się czujesz... ;) O tak, ja ją przeczytałem, ale myślałem, że jeszcze porozmawiacie. O.O Czyli losowanie i podpięcie się pod głos jest przemyślane? Pokaż mi proszę, jakie ona przedstawiła swoje przemyślenia, które nie pokrywały się z innymi? Na przemyślenia, na oddanie głosu, na odparcie zarzutów...
  15. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    Bonifacy obruszył się. - Aha, czyli miałem doprowadzić do remisu, żeby nie zginął nikt i mafia była jedno zwierzę do przodu? Tej logiki już nie rozumiem... Punkt drugi: miałem zamiar głosować na tego, który mało mówił od początku! Wydaje mi się, że jest to lepszy argument niż przeczucie... Zwierzaki, które mało wnoszą do dyskusji można eliminować, jeśli nie ma żadnych poszlak... olga2468 > Byc moze nie przemyslal swojego glosu Czyli Twój głos na walgierza z dopiskiem "(losowanie...)" był przemyślany? Ciekawe... To było takie przemyślane losowanie. Poza tym teraz się podpięłaś pod głos walgierza... > Spider moze i dobil Gloodiego, ale nie glosowal jako ostatni, co w pewnej czesci mu to rekompensuje Nie wiem, w jakiej części mu to rekompensuje O.o Czas na oddanie głosu jest do 22.00! Ludzie! Ja nie muszę jak Olga oddawać go ponad pięć godzin przed czasem :) walgierz Jednak jest to wiel-błąd :) Yarr, moim zdaniem, zbytnio przejął się mordem Ningera i zaczął się bronić jeszcze przed oskarżeniami. Czy to jakaś wskazówka co do jego winy? Chyba nie... Poczekam jeszcze i poczytam rozmowę jego z Boogiem. Olga zastrzeliła mnie swoimi przemyślanymi głosami i moimi nieprzemyślanymi. Taki argument jest gorszy niż brak argumentu... Uprzedzając zarzuty o małą aktywność dzisiaj - mam jeszcze prawie 5 godzin...
  16. fanfilmu_pl

    Gothic 2 - forumowa gra RPG

    [Ach, zapomniałem. W poście raz jest Rhobar II, raz Hagen II (wynika to z tego, że pisały go dwie osoby a ja nie poprawiłem) - chodzi o Hagena II, to on był królem, w razie błędów będę w sklejance będę poprawiał. Pozdrawiam!]
  17. fanfilmu_pl

    Gothic 2 - forumowa gra RPG

    Liqid po krótkim spacerze dotarł w końcu do swojego domu, klasztoru magów ognia. Wejścia pilnował jeden z nowicjuszy, niski, z blond włosami i dość jednoznacznej postury - był krótko mówiąc otyły. Prosta szata nowicjuszy była mu o dużo za mała, nie mieścił się w nią, dlatego musiał ją nieco rozciąć, by zechciała łaskawie pozwolić się założyć mężczyźnie. Twarz miał również nieco niemiłą dla ludzkiego oka - z profilu wiele się nie różnił od prosiaka, ale nikt nie śmiał pewnie jeszcze mu tego powiedzieć. Mimo swej wagi sprawiał wrażenie dość umięśnionego, by szarżując przełamać nawet średniej grubości drzewo. Te wszystkie cechy sprawiały, że byle ork był przystojniejszy, a to już nie lada osiągnięcie. Liqid znał go - to Rexion - jeden z jego najnieulubieńszych uczniów. Arogancki i ze sporym przerostem ego, lecz jednocześnie umiejętnościami przewyższał kilku innych nowicjuszy. - Mistrz Liqid? - spytał zniesmaczony - Co też cię Mistrzu sprowadziło tutaj, do klasztoru, o, pogromco Śniącego? - dodał z sarkazmem, który był u niego tak silnie rozwinięty, że zdań tryskających wrodzoną złośliwością było więcej, niż wszelkich innych wydostających się z jego gęby. - Witaj Rexionie - odpowiedział spokojnie Liqid. - Co się stało z Harmem? Przecież to on zwykle pilnował wejścia, a.... - w tym momencie Rexion przerwał mu swym piskliwym głosikiem : - Zmarł na zarazę. Tak, jak kilku innych magów. - w tym momencie zrobił pauzę i beknął, a Liqid maksymalnie wykorzystując swą siłę woli puścił to mimo uszu, wiedząc, że może dowiedzieć się zaraz czegoś ciekawego. - Zaczęło się od tego, że narzekali na problemy z mocą magiczną. Zwykle mistrzowie magii nagle pogorszyli się znacznie. Próbowali różnych lekarstw, lecz nic nie działało. W końcu, gdy tracili już nadzieję, a i moc w nich była bardzo słaba, został na nich odprawiony rytuał oczyszczający Innosa. Nie przeżyli tego. - Dobrze - przerwał mu. - Więcej dowiem się od magów. A teraz otwórz mi, proszę, chcę wejść. Nowicjusz stał nadal niewzruszony, zasłaniając mu drogę. Skrzyżował ręce na piersi i patrzył wyczekująco na maga. Liqid przez chwilę nie mógł zrozumieć, o co mu chodzi, aż wreszcie przypomniał sobie. W klasztorze panował chaos, a nie chcąc, by ktoś niepowołany dostał się do niego wprowadzono przepustki. Liqid bez słowa wyjął swoją z kieszeni i pokazał Rexionowi. Ten odsunął się i rzekł: - Miłego dnia życzę. - O ile obecne czasy można nazwać miłymi - odpowiedział mu mag i wszedł do środka. Pierwszy raz widział, by w klasztorze panował taki chaos. Choroba odcisnęła swoje piętno także na magach i to teraz było widoczne. W salach panował bałagan, na podłodze było mnóstwo kurzu, a z sufitu zwisała pajęczyna. Niesamowite, jak to miejsce zmieniło się od czasu, kiedy tu ostatnio był. A więc do tego doprowadziła zaraza. Szedł korytarzem , a nowicjusze próbujący nieco ogarnąć ten bałagan patrzyli na niego niemo. Liqid podszedł do jednego z nich: - Co się dzieje? - spytał. Nowicjusz był jednym z uczniów, zgłębiających tajniki magii runicznej. - Teraz? Sprzątamy ten bałagan, który wcześniej narobiliśmy, mistrzu. Normalnie nikt nie pozwoliłby na to, by klasztor był w takim stanie, ale w ostatnim tygodniu większość magów stara się odnaleźć lekarstwo. Próbowali już wszystkiego, nawet ziół przyniesionych tu przez najemnika. - I? Czy to możliwe... - głos zastygł mu w gardle - Niestety tak. - odpowiedział smutno nowicjusz. - Nawet to nie zadziałało. Próbowaliśmy alchemii, przemiany, oczyszczenia, niestety, nic to nie dało. Choroba jest silniejsza, niż myśleliśmy. Jak dotąd nic jej nie pokonało. - Rozumiem. Gdzie jest Serpentes? - W głównej sali. Bez przerwy od dwóch dni razem z innymi magami robi,ą co w swojej mocy. Ucieszy się z twojej wizyty. - Dobrze, dziękuję Ci. Niech Innos ma cię w opiece. - Ciebie też, mistrzu. Nas wszystkich. - zakończył i wrócił do obowiązków. Liqid poszedł dalej i skręcił w lewo. Stał przed dużymi drzwiami z drewna pradawnego drzewa. Wyryto na nich wiele przeróżnych symboli , których jeszcze nikt nie rozszyfrował. Wszedł do sali. Serpentes stał wraz z kilkoma innymi magami ognia w kręgu i odmawiał modlitwy. Nie zauważali go, stali z zamkniętymi oczyma i skupiali w sobie moc. Na środku kręgu leżała misa, a w niej połączone ze sobą różne zioła, w tym także liście rośliny przyniesionej przez Morasia. Saturas zaczął mówić "Innosie, o wszechpotężny władco ognia wiecznego, pomóż nam w odnalezieniu lekarstwa na zarazę zesłaną na nas przez przeciwnika twojego, Beliara. Uratuj nas, śmiertelnych sług twoich od nieszczęścia, abyśmy mogli zwyciężyć i dalej oddawać należną tobie cześć. O, wielcy magowie klasztoru Innosa podzielcie się ze mną swoją mocą, abyśmy mogli doświadczyć leczniczej mocy Innosa." - rzekł, po czym jeszcze wymówił kilkanaście słów w języku, jakiego Liqid nie znał, choć miał wrażenie, że ma on coś wspólnego z mową pradawnych. Głos Serpentesa był coraz głośniejszy, aż w końcu stał się tak doniosły, że młody mag nie poznał swego towarzysza. Po chwili zabłysnęło i magowie zaczęli się unosić w powietrzu, z ich twarzy widoczne było, że w tej chwili doświadczają jakiejś wizji. Spojrzenia mieli zamglone, skierowane były w kierunku sufitu. Z misy zaczął unosić się dym. Cenne zioła pochłonął ogień i po chwili został z nich tylko popiół. Liqid jęknął. W tym momencie unoszący się nad ziemią Serpentes przekręcił głowę i go zauważył. On, wraz z pozostałymi magami upadli na ziemię. - Mistrzu! - Liqid podbiegł do nich - Co widzieliście? - Liqid, uczniu mój cieszę się, że cię widzę. Niedobrze się dzieje... - Tak, wiem. Mamy mało czasu. Powiedz mi, co widziałeś. - Ja... - zakrył twarz dłońmi - Nie pamiętam... Widziałem coś, słyszałem głos, lecz uleciało mi to z głowy. Poczekaj chwilę, muszę porozmawiać z pozostałymi. Odszedł od niego i przez chwilę naradzał się z nimi. Dyskusja trwała dobrych parę minut, w końcu Saturas zaczął wydawać polecenia towarzyszom, i ci odeszli do swoich zadań pozostawiając dwójkę magów samych. - Cieszę się , że jesteś, opowiem ci, co się działo podczas twojej nieobecności. Będę się streszczał. - Słucham. - Choroba pojawiła się w mieście niespodziewanie. Nie udało nam się ustalić jeszcze, w jaki sposób, ale wiemy, że zesłał ją na nas sam Beliar. Jej objawy są dość zagadkowe. Zwyczajni, prości ludzie giną od niej, zaś my, obdarzeni mocą magiczną słabniemy, jak pewnie zdążyłeś się przekonać, lecz choroba nie kończy się dla nas śmiertelnie. - Jakże? Przecież słyszałem, że ginęli na nią i magowie. - Ginęli, to prawda. Ale tylko ci, na których odprawialiśmy rytuał oczyszczenia. Kiedy siły Innosa atakowały tę chorobę, to zarażeni nią ginęli. Niestety, kilka wielkich osób zmarło, lecz śmierć jest i tak lepsza od tego, co może się później stać. - To znaczy? Mówisz o... - Tak, Liqidzie. Opętanie. Beliar wchodzi w duszę człowieka coraz mocniej, odbiera nam moc, byśmy nie mogli się bronić. Ci nie obdarzeni mocą mogą zginąć, są pewnie dla Beliara mało cenni. Nas oszczędza, ale jakim kosztem... - Rozumiem, niestety. A oprócz tego? nic nie działało? - Nic. Próbowaliśmy absolutnie wszystkiego. Nawet to magiczne ziele dostarczone przez najemnika. Nie pomaga. Teraz straciliśmy ostatni jego kawałek, ale zyskaliśmy coś. - Co? Czy chodzi ci o tę wizję Serpentesie? - Tak. Innos do nas przemówił. Powiedział nam, przynajmniej tak mi się zdaje, że nie znajdziemy leku w ten sposób. Musimy odnaleźć króla. Bez niego nie damy rady. - Król? Przecież Rhobar II zginął od choroby tak samo, jak każdy inny. Jak każdy inny chłop. Czy on nie był zbyt potężny, by dać się chorobie? - Oj, Liqidzie, nie rozumiesz? Jednym z założeń Beliara było właśnie zabicie Rhobara. Bez jego następcy nie poradzimy sobie. Uwierz w mądrość Innosa. - Dobrze. Król miał dwóch synów, prawda? - Trzech. Najstarszy zginął, zarażony chorobą. Była ona wycelowana także w niego, Beliar chciał zgładzić również następcę tronu. Drugi syn nie został zarażony, na szczęście. Wyruszył kilka dni przed waszym przybyciem wraz z małym oddziałem wojowników, by stłumić bunt w zalążku. Niestety, nie miałem ostatnio wieści od niego. Najmłodszy syn, ten o którym nie słyszałeś przebywa na wygnaniu, gdzieś w Varancie. Spytasz pewnie, za co? Incydent, o którym nie powinieneś słyszeć. Teraz to mało ważne. Musisz odnaleźć Theidala - najstarszego żyjącego syna Rhobara II. Najmłodszemu, którego imię zakazano wymawiać dajcie spokój. Od musi sam odpokutować za swoje czyny. Rozumiesz cel, sposób i wagę swej misji? - Rozumiem doskonale. - Znakomicie. A propos - masz tą starą recepturę, którą Ci wtedy dałem? Wolałbym, by nie dostała się w niepowołane ręce. Nie została do końca sprawdzona. - Oczywiście, że mam. - Liqid zaczął szukać po kieszeniach - Gdzieś tutaj schowałem. Chyba. - zaczął przeszukiwać jeszcze raz, po czym rzekł ze zdziwioną miną - Nie, jak to? Zgubiłem ją... - Niedobrze. Jeśli ktoś ją odnajdzie i wykorzysta, to może się to źle skończyć. - Niestety, przykro mi. Co z Saturasem? - Siedział przez kilka dni w swoim pokoju, nad książkami, teraz wyruszył gdzieś. Nie mam pojęcia, dokąd. - Dobrze. Pozdrów go ode mnie. Muszę już iść, czas nagli. Niech Innos będzie z Tobą. - Z tobą też Liqidzie. Szczęścia. Liqid wrócił z klasztoru i zaczął szukać Fanafilmu, żeby opowiedzieć o rozmowie z magami ognia. Znalazł go dość szybko w pobliżu pałacu. Paladyn był zajęty rozmową z jakimś młodszym wojownikiem, rozmowa wchłonęła go tak bardzo, że nie zauważył maga. Liqid posłusznie poczekał, aż Fanfilmu skończy i przystąpił do raportowania. Paladyna zmartwiła wiadomość o niepowodzeniu kolejnego rytuału. Nie było już czasu na czekanie, czy w końcu magowie stworzą odpowiedni lek. Paladyn pobiegał po mieście i zebrał swych towarzyszy, tym razem nie po to, żeby omawiać sytuację, ale przedstawić plan działania. Wszyscy na to czekali. - Choroba jest od nas silniejsza. Magowie mówią, że leki nie pomogą. Nie wiem, czy można im wierzyć, jednak będziemy szukać innego rozwiązania. Stolica zostanie opuszczona przez zdrowych ludzi, chorzy zostaną tu ścięci. Na tych, którzy zostaną przy życiu będziemy próbować lekarstw. Nie ma innej możliwości, co chwila jest nowy chory… Wiem, że to drastyczne rozwiązanie, lecz czy warto ryzykować życie całej stolicy? Mieszkańcy udadzą się do pobliskiej farmy. My za to będziemy szukać jednego z synów Hagena II. Nie wiem, czy wiecie, ale Hagen miał trzech synów – najstarszy zmarł na chorobę, średni wyruszył, by stłumić bunty wraz z rezerwami paladynów, najmłodszy zaś wyemigrował do Varrantu. Po drodze będziemy jakichś leków. Nie wierzę, że lekami nie pokonamy choroby. Każdą chorobę niszczyliśmy lekami… Wyruszamy jeszcze dziś. Co będzie dalej…? Nie pytajcie mnie. Mam nadzieję, że znajdziemy króla i wreszcie uspokoimy sytuację. Niech Innos będzie z wami, przyjaciele. Spotkajmy się za godzinę pod bramą miasta. Paladyn wszedł do swojej komnaty i jedynie wyciągnął torbę. Spakował ją już wcześniej. Po kilkunastu minutach Drużyna spotkała się w umówionym miejscu. Moraś już był gotowy do kolejnej misji. Każdy chciał skończyć z chorobą, znaleźć króla i mieć spokój do końca życia. Codziennie modlili się do Innosa, by pomógł im rozprawić się, właściwie z resztkami działalności Beliara. Sytuacja wynikła z tego, co zrobiła Drużyna, a co teraz robi Beliar? Jest bardzo osłabiony, a jednak odnosi zwycięstwa. Kto jest temu winny? Czyżby Adanos nie mógł utrzymać równowagi na świecie? Z Drużyną wędrowało kilkunastu paladynów, którzy z lekami będą wracać do miasta. Zawracanie cały czas do stolicy byłoby całkowicie bezsensowne. Paladyni byli na służbie ledwie kilkanaście dni – cała reszta wojowników albo wyruszyła z synem króla, zginęła podczas walk lub na wyprawie do Świątyni Śniącego. Fanfilmu obrał kierunek północny, jednak nie miał zamiaru udawać się do Nordmaru. Tam praktycznie ludzie się nie buntowali, zawsze mieli dobrze wykształconą hierarchię wewnętrzną i w pewnym stopniu jego brak nie zaszkodził tej krainie. Nikt nie wiedział, ile mieli jeszcze przejść – szukają następcy tronu, który nie wiadomo gdzie się ukrywa. Przechodzili przez las. Życie tutaj prawie zamarło. Kilka wygłodzonych wilków, goblinów – to wszystko. Maszerowali dość szybko, bo chodziło się łatwo - teren był dość płaski. Wszystko było inne, niż jeszcze rok temu. W pewnym momencie las zgęstniał. Zwierząt nie było już wcale. Wilgotne podłoże wręcz zaskoczyło podróżników. Kilka kroków dalej była polana pilnowana przez kilka szkieletów. Pokonanie ich nie było problemem, lecz zaskakujące było samo ich istnienie. Zazwyczaj te istoty znajdowały się w pobliżu grobowców, te zaś, wydawało się, były na polanie, w zwykłym, niewyróżniającym się miejscu. Dopiero, gdy odkryto właz na środku łąki właz, zagadka mogła się rozwiązać. Wszyscy podeszli i zastanawiali się, kto mógł cokolwiek zbudować w takim miejscu, oddalonym od miast, wiosek czy farm. - Wchodzimy! – zarządził Fanfilmu i otworzył wejście. Ujrzał schody biegnące daleko w dół pod ziemię. Korytarz nie był w żaden sposób oświetlony, więc wojownicy zapalili własne pochodnie i ostrożnie zeszli na dół. Minęli kilka korytarzy, małych salek… Przypominało to trochę labirynt. Na szczęście każde pomieszczenie było charakterystyczne: na futrynach namalowane były zwierzęta. Chyba nawet były opisane, lecz język runiczny nie był znany nikomu z Drużyny. Przynajmniej nie ta jego wersja. W końcu, przechodząc przez salę lwa, ujrzeli coś innego… „Tam była piękna, ogromna sala, z rysunkami na ścianach zrobiła na nas wielkie wrażenie. Malowidła na ścianach przedstawiały runy, magię, zielarzy, alchemików, zioła, receptury, ale także wojowników, zwierzęta, łuki i miecze… Wszystko było namalowane z pietyzmem, Jakaś nieznana cywilizacja, która się tu zagnieździła, musiała specjalizować w prawie każdej dziedzinie życia. Na środku sali był ołtarz, złoty, wyryte na nim napisy lekko przypominały orkową leksykę, jednak było też widać wpływ języka runicznego. Na ołtarzu ciemnoczerwona substancja w dość dużej butelce, na której też były jakieś napisy.” – Fanfilmu zapisał szybko taki tekst na jakiejś kartce papieru. Fanfilmu wziął fiolkę i podał Liqidowi. Mag nie znał takiej substancji, ale wręczył ją młodemu paladynowi z poleceniem zaniesienia do miasta. Okazało się, że takich buteleczek było więcej. Znaleźli również runy, miecze, łuki, strzały oraz kilka przepisów na potrawy lub napoje. Większość z nich jednak była znana Liqidowi. Drużyna wyszła na powierzchnię i kontynuowała podróż. [1. Zaznaczam, że większą część tego posta napisał Liqid. 2. Wędrujemy po Myrtanie i TYLKO po Myrtanie - nie idziemy ani do Varrantu, ani Nordmaru. 3. Każdy opisuje wycieczkę - miasteczka, wsie, ruiny, poboczne questy - WY tworzycie tę grę. Macie pełną swobodę (w granicach rozsądku ;) ). 4. Przepraszam za opóźnienia]
  18. fanfilmu_pl

    Typujemy wyniki meczów Ligi Polskiej

    Feyenoord Rotterdam - Wisła Kraków 1:1
  19. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    - Uwaga, mówię - zawiadomił Bonifacy. Wszyscy zamilkli. - Otóż uznałem, że lepiej mieć jakikolwiek argument niż go nie mieć. Argument, choć słaby, wydaje mi się lepszym niż przeczucie. Najmniej postów (2) napisał ten kundel... No, nie kundel, Husky. Więc to na niego zagłosuję. *-*-*-*-* lincz => Furrbacca
  20. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    - A skąd informacje, że wielbłądy są smaczne? - ocknął się Bonifacy. - Ktoś taki jak ja nie służy jako potrawa, tylko jako kolejny zdolny do myślenia umysł! Pomogę Wam wytropić zdrajcę - oznajmił z radością. Potem zwrócił się do słonia - Drogi sadzyku... Znaczy no, sadysto - nie działaj zbyt pochopnie i bierz ze mnie przykład ;P Benio nie zastanawiał się nad tym, kto mógłby być zdrajcą - jest jeszcze wcześnie, cyrk otwarty i na razie wolał oddać się zabawie. Cały czas myślał o śmierci Dona, lecz teraz jest za mało poszlak, aby można było wymyślić coś konstruktywnego.
  21. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    - Jesteśmy na wolności - oznajmił Bonifacy po kilku godzinach marszu. - Odkrywcze - zaśmiała się Bobuś. - A Ty się w ogóle nie odzywaj, bo jesteś taka wredna... I niemiła... I taka czy taka, że powinnaś zostać w ZOO. Benio wszedł do cyrku. Zobaczył wiele różnych zwierząt - słonie, tygrysy, niedźwiedzia i kilka innych. Popatrzył przez chwilę, a jako że kompletnie nie wiedział, po co one się tak wygłupiają, wrócił do grupy. - Ej, drewniany... znaczy nie, skostniały niedźwiedziu, gdzie Ty byś chciał szukać takich terenów? Ludzie się chyba wszędzie rozleźli, niestety.
  22. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    - Cóż, mam wrażenie, że akurat ci dwaj sami sobie poradzą... Te małe ludziki chyba nawet nie zauważą, jak zostaną zdeptane, hehe - zaśmiał się spontanicznie wielbłąd, po czym zwrócił się do Gloodiego - Skorupo, znaczy się żółwiu, i Ty drugi, rożconoszec, nie, nosorożec, słuchajcie - mam wrażenie, że Bobuś ma tyle mózgu co opalenizny... Bobuś to wredna świnia, znaczy się panda.
  23. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    - Co, co Ty taki, cooo? Nosorożce to takie strasznie ruchliwe? A w ogóle czemu się mnie czepiasz? Gdzie idziesz? - Bonifacy jak nie wiedział o co chodzi zasypywał milionem pytań. - Co Ty sobie myślisz? Po co chcesz rozmawiać ze słoniem? Ja Cię czasem nie rozumiem... Rzucasz się, jakbyś chory był. Bonifacy zauważył akcję z biednym skunksem. - No nie, teraz nawet wyżywasz się na mniejszych. Czemu? Denerwujesz się? Co się stało?
  24. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    - Czym się ten Bobuś... Znaczy ta Bobusia... No, ta łaciata zajmuje? Powinnaś się zajmować planem ucieczki, żółwia zeżresz po wszystkim... - powoli mówił Bonifacy. Zawsze mówił powoli. Gloody, żółw w duchu zaśmiał się tym razem z wielbłąda. Ten wyczuł to chyba, ale nie przejął się. Z resztą - czy on się czymś kiedykolwiek przejmował? Poszedł do bajorka, zanurzył łeb i postanowił coś zjeść. Uwielbiał jeść, ale w przeciwieństwie do Łaciatej nie jadł wszystkiego, co mu się podwinie pod łapę. Zjadł, i wrócił do dyskutowania. Teraz dopiero zauważył skunksa. - Ej ty, stań pod wiatr, bo poczułem dość niemiłą woń...
  25. fanfilmu_pl

    Forumowa Mafia

    Na spotkanie przyczłapał też leniwy Bonifacy. Bonifacy był wielbłądem - strasznie leniwym i ślamazarnym. Gdy wreszcie ten cały Kurkowsky... Nie, Kurek, znaczy Kurken, od wielkich zębów, skończył mówić, Bonifacy znacznie się ożywił. Doszedł do wniosku, że przez to, że żyje w niewoli jest taki leniwy! I ten wspaniały szablozębny... To jest mieczozębny chce go uratować! Gdyby Benio był nieco bardziej ruchliwy rzuciłby się zwierzakowi na szyję. W każdym razie było z nim już dużo lepiej. Od razu żywo (czyt. stosunkowo żywo) zabrał się do planowania ucieczki. - Ach Ty, duży z zębami w błocie, słuchaj mnie... - Benio wziął oddech, już miał mówić... Niestety, spełzło to na niczym, gdyż cała grupa usłyszała przeciągłe ziewnięcie wielbłąda. Ten jednak niespodziewanie kontynuował - Ta żyrafa i hipopotam... Znaczy nie, ten Dziwak i Lampa... Jeszcze inaczej, Frajer i Pompka... Brawa od innych zwierząt. - No to Ci dwaj są... Mi się zdaje jacyś tacy, że oni jakoś chyba są łatwi do ominięcia... Gorzej tamci dalej, ten obiad cały... O, Rzepa i Kalarepa. No, to z tymi się trzeba zastanowić... Lama ich opluje, ja wpadnę w nich szaleńczym pędem... Wszyscy w śmiech. Bonifacy obraził się i skończył mówić.