A-cis

Lata 1970 - 1979 Komedie: 1. Złoto dla zuchwałych (1970) 2. Zawieszeni na drzewie (1971) 3. Nie lubię poniedziałku (1971) 4. Żądło (1973) - nie traktowałem tego filmu jako komedii, ale skoro można, to jest to moje numero uno :-) 5. Płonące siodła (1974) 6. Nie ma mocnych (1974) 7. Kochaj albo rzuć (1977) 8. Lęk wysokości (1977) 9. Lody na patyku (1978) 10. 1941 (1979)

Sądząc po radości w Centrum - to tak :-) Teraz czekamy na zdjęcia i dane. BTW. Oficjalną stronę oglądałem w ciągu dnia ale: - miałem opóźnienia obrazu a nawet wieszanie się, - nie znam angielskiego :-D

Na czym oglądacie transmisję z lądowania? Bo ja na TVN24 Biznes i Świat. Jest coś lepszego?

Też obejrzałem "Interstellar". Jak dla mnie był to znacznie lepszy film niż "Grawitacja" ale (w przeciwieństwie do Olamagato) końcówka mniej mi przypadła do gustu. Zbyt dużo było tam ckliwości i jakieś "metafizyki" . Jednak generalnie oceniam film pozytywnie, jako że jest to jeden z nielicznych pomysłów aby odkrywać inne planety i zaludniać je niekoniecznie poprzez wymordowywanie wszystkiego co tam żyje.

Moje typy z okresu: Komedie: 1. Nie jedzcie stokrotek (1960) - jako przedstawiciel komedii z Doris Day 2. Hatari (1962) 3. Gdzie jest generał (1963) 4. Niedziela w Nowym Jorku (1963) 5. Kleopatro, do dzieła (1964) - wprawdzie już poprzednio dawałem przedstawiciela tej grupy filmów ale w tej dekadzie zrobiono ich tyle, że nie sposób nie wymienić jeszcze jakiegoś. 6. Ci wspaniali mężczyźni w swoich latających maszynach (1965) 7. Kasia Ballou (1965) 8. Sami swoi (1967) 9. Hibernatus (1969) 10. Jak rozpętałem drugą wojnę światową (1969) Uff. To była b. trudna sprawa. Dziesiątki dobrych komedi. Z samych "Do dzieła" (Carry On) mógłbym zrobić dziesiątkę. Podobnie z filmów polskich, czy z filmów z Doris Day. Nawet John Wayne miał wtedy niezły okres komediowy (np. Hatari, Złoto Alaski). Chyba udało by się również zrobić dziesiątkę z komedii westernowych :-) Ale cóż. Trzeba się było ograniczać :-)

W niedzielę na National Geographic o godz. 22.00 będzie godzinny program poświęcony lądowaniu Rosetty. Ale szkoda, że nie da się tego lądowania obejrzeć na żywo :-( Nawet nie wyobrażasz sobie jakie to dla mnie smutne. Mam osobiste powody aby się smucić.

No to w przyszłym tygodniu mamy lądowanie :-) Jak by nie było to będzie historyczna chwila. Pierwsze w dziejach ludzkości lądowanie na komecie. A przy praktycznym braku grawitacji, to nie będzie takie proste.

Trochę jestem zaskoczony tak słabą reakcją na ten film. Myślałem, że to bezkonkurencyjny faworyt do czołowych miejsc. Jak to się jednak człowiek nie zna na kinie :-D

Nie wiem jak inni, ale ja na nią patrzę jak na odgrzewaane to samo danie. Po tradycyjnym lekkim zamieszaniu na początku, z góry wiadomo, że to się skończy w ten sam sposób co w poprzednich 2 częściach.

Moje typy z okresu (tu niestety, zabrakło mi pozycji): 1. Deszczowa piosenka (1952) 2. Karmazynowy pirat (1952) - nie jest to czysta komedia ale raczej parodia filmów pirackich. Jeżeli nie można, to daję "Milionera bez grosza" (1954) 3. Słomiany wdowiec (1955) 4. Dobry wojak Szwejk (1956) 5. Ewa chce spać (1957) 6. Kapelusz pana Anatola (1957) 7. Pół żartem, pół serio (1959) 8. Siostro, do dzieła (1959) - jako reprezentant całej świetnej serii Carry On 9. Telefon towarzyski (1959) 10. Cafe Pod Minogą (1959) A przecież jest jeszcze cała masa filmów europejskich. Jest Fernandel, Bourvil, zaczyna się Louis de Funes ...

Danke schoen, mein Herr :-)

Was ist bedeutet? :-)

Wydawało mi się, że ten zwrot powinien brzmieć: "De gustibus non disputandum est", ale sprawdziłem w necie i okazuje się, że najbardziej popularna jest trzecia forma tj. "De gustibus non est disputandum" :-)

Moje typy z okresu: Komedie: 1. Dyktator (1940) 2. Żebro Adama (1940) 3. Wilki morskie (1940) 4. Klub kawalerów (1941) 5. Arszenik i stare koronki (1944) 6. Skarb (1948) 7. Gigi (1949) Tym razem nie ma pełnej dziesiątki. Okres wojenny nie sprzyjał prawdopodobnie tworzeniu komedii, które by mi się spodobały.

Odpowiem za Smugglera (bo mu pewnie nie wypada): a kupcie pismo, to się dowiecie! :-)

A PC-towa bez problemu mieściła się na 2 dyskietkch 3,5" 1,44 MB. Z tym, że ja już miałem dysk twardy, więc nie musiałem "wachlować" dyskietkami :-)

No właśnie, ktoś gdzieś to wymyślił (bo widocznie nie miał napastników), inni uznali, że to taki trend/moda, że tak należy teraz grać, bo tak się gra "na świecie". W efekcie futbol zmierza w kierunku gry 10 obrońcami i bramkarzem. Bo najważniejsze nie stracić bramki! Skończy się tym, że ludzie przestaną oglądać mecze. Wtedy FIFA pójdzie po rozum do głowy i zrobi kolejną zmianę przepisów (przypominam, że pierwsza zmiana w tym kierunku, to było wprowadzenie 3 pkt za zwycięstwo. Ale niewiele to dało). Czy to tak trudno było wcześniej wymyślić?! Przecież to było oczywiste, bo już się tak grało. Po co było od tego odchodzić? Nie ma drugiego napastnika? No to go poszukać. Zawsze coś się znajdzie. Przecież Milik to żadna gwiazda. Wtedy też dominowała taktyka. Jeszcze wcześniej (przed Górskim) było słynne włoskie catenaccio. Też żelazna taktyka. IMHO to nie taktyka tu decyduje ale styl gry. A ja, po latach oglądania piłki nożnej, pozostanę zwolennikiem ofensywnego stylu gry, choćbyście nie wiem jak tu na mnie naskakiwali :-)

Jest jeszcze jedna sprawa. Zaczął grać - czego cały czas pragnąłem - 2 napastnikami po latach gry (chyba to Janas zaczął) jednym. A przypominam, że za Kazimierza Górskiego graliśmy nawet 3 napastnikami.

Czyli o tych "nadprogramowych" grach możemy pogadać? ;-P

Ale zauważyłem, że potrafił ze 2 - 3 razy daleko i celnie podać. Problem jeszcze w tym jak on potrafi dobrze "przeczytać" (ulubione słówko Szpakowskiego :-) grę. Bo podać daleko i celnie, to można jeszcze wyćwiczyć jak się chce. Ale żeby to było mądre podanie, to już trzeba mieć dar.

Problem IMHO w tym, że w drużynie nie ma dyrygenta z prawdziego zdarzenia. Myślę o takim rozgrywającym jakim by Kazimierz Deyna (za którego osiągaliśmy największe sukcesy). Nie był tym dyrygentem Błaszczykowski, nie był Obraniak, nie jest też, póki co - Krychowiak. Dopóki Nawałka nie znajdzie pomocnika dobrze czytajacego grę i dysponującego celnym, długim podaniem, dopóty skazani będziemy na średniactwo i pozycję w drugiej 40-ce rankingu FIFA.

A ja wolałbym odwrotnie. IMHO mimo wszystko należy zarezerwować pierwsze miejsce w grupie dla Niemców. Wpadki tegoroczne są w stanie spokojnie odrobić w przyszłym roku. A w tym układzie w dalszym ciągu pozostaje otwarta sprawa II miejsca. Aspirujemy my oraz Szkoci (i widzę, że apetytu nabrali Irlandczycy). Jeżeli u siebie zremisowaliśmy, to żeby w ostatecznym bilansie być od nich lepsi, będziemy musieli w przyszłym roku wygrać u nich na wyjeździe. A to będzie dużo trudniejsze. I nie bardzo powinniśmy liczyć na ich podknięcia i wpadki ze słabszymi drużynami, bo my też będziemy mieli podknięcia. I kto wie czy nie więcej.

Nie, no słabo graliśmy w tej pierwszej połowie. Najlepiej to pokazała końcówka kiedy to Szkoci trzymali nas w hokejowym zamku. A po zdobyciu wreszcie piłki nasi już ewidentnie grali na czas, aby dotrwać do gwizdka. Nie mamy najwyraźniej koncepcji. Z drugiej strony widać, że Szkoci przyciśnięci, gubią się w obronie a ich bramkarz też nie jest najpewniejszy. Tylko że my nie chcemy (nie potrafimy) ich przycisnąć. Czy druga połowa będzie lepsza, tak jak w meczu z Niemcami?

To jedziemy: 1. Światła wielkiego miasta (1931) 2. Każdemu wolno kochać (1933) 3. Świat się śmieje (1934) 4. Manewry miłosne (1935) 5. Dzisiejsze czasy (1936) 6. Piętro wyżej (1937) 7. Wołga, Wołga (1938) 8. Paweł i Gaweł (1938) 9. Żołnierz królowej Madagaskaru (1939) 10. Flip i Flap w Legii Cudzoziemskiej (1939) - jako reprezentant wszystkich Flipów i Flapów :-)

Jak najbardziej. Nawet w "starej" formie (ale przy lepszej skuteczności). A jeżeli pokażemy dyspozycję z drugiej połowy meczu z Niemcami, to powtórka wyniku, a nawet lepszy - jest całkiem możliwa.