Niflheim

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    2784
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Niflheim


  1. Dnia 24.06.2008 o 15:20, GanD napisał:

    Co jest takie uproszczone Twoim zdaniem? Jak dla mnie to tylko brak rozbudowanego ekwipunku
    z rozbiciem na buty/zbroje/hełmy/tarcze itd., choć to można poczytywać też in plus. Poza
    tym nie ma takiej ilości questów pobocznych, ale to się przekłada na znacznie bardziej
    rozbudowany główny wątek fabularny. Ideałem byłoby dla mnie połączenie jednego i drugiego,
    ale chyba nie można mieć wszystkiego ;(

    IMHO uproszczona jest walka i rozwój postaci. Należy jak najwięcej potworków zabijać aby dostawać Licence Points (lub Learning Points - szczerze mówiąc zapomniałem ;), co sprowadza tą grę to częstego grindu (przynajmniej ten termin jest używany często przez moich kumpli w Diablo II). Niezbyt mi to odpowiada.

    Dnia 24.06.2008 o 15:20, GanD napisał:

    A tego już nie rozumiem, co jest tandetne? Można powiedzieć, że część jRPG wręcz ociera
    się o kicz, ale z tym jest taki problem, że to pojęcie bardzo trudne do zdefiniowania,
    inaczej odbierane w różnych rejonach świata (w tym w Japonii!), a granica między kiczem
    a arcydziełem często jest bardzo cienka.

    Tandetne, kiczowate czy jak by to nazwać jest umiejscowienie takich wybryków wyobraźni jak pomidor z mieczem w grze stosunkowo poważnej.

    Dnia 24.06.2008 o 15:20, GanD napisał:


    Dnia 24.06.2008 o 15:20, GanD napisał:

    Zakładam, że to Twój brak doświadczenia w graniu w jRPG, bo jest naprawdę sporo tytułów,
    które mają skomplikowany system walk, ale oczywiście są też i takie zupełnie proste.
    Zresztą identycznie ma się sytuacja w cRPG, dajmy na to KOTOR - wystarczy wybrać przeciwnika,
    a bohater już sam załatwi resztę. A jak jest np. w BG? Klik na wroga i wojownik sam porąbie
    goblina, Ty się tylko przyglądasz, co najwyżej odsuniesz się, rzucisz jakiś czas, podobnie
    to wygląda w jRPG, które przecież też w większości opierają się na systemie turowym.
    A uproszczenia w grach komputerowych będą dopóty dopóki sam nie będziesz miał możliwości
    złapania za miecz, ale to już będzie zupełnie inna gra.

    Może i mam zbyt małe doświadczenie z jRPG''ami ale akurat walka to element, który rzuca się w oczy od pierwszych chwil. KotOR o ile się orientuję najpierw ukazał się na konsole Xbox, po czym został przeniesiony na PieCe. Dlatego też walka jest nieco uproszczona. Jeśli jestem w błędzie proszę mnie za to nie chłostać ;P. IMHO twórcy gier cRPG (cRPG to przecie również jRPG) idą w złym kierunku, olewając potrzeby wymagających graczy i tworząc action-cRPGi typu Mass Effect. Hmm... Muszę przyznać się, że mam w swojej kolekcji FFXII, które stoi zakurzone koło "czarnuli" - myślę nad drugą szansą dla niego. A nuż się mi spodoba?


  2. Dnia 24.06.2008 o 15:01, Hubi Koshi napisał:

    cięcie

    Jak widać nie dojdziemy do kompromisu ;). Cóż forum jest po to aby wyrażać poglądy na poszczególne tematy, więc każdy powinien być wszędzie akceptowany. Poza tym jak powiedziałeś wybór pomiędzy jRPG a cRPG to wyłącznie kwestia gustu...


  3. Dnia 23.06.2008 o 00:10, Myszasty napisał:

    Metalhead86 --> To jest tłuczenie potworków, owszem. Ale cała zabawa polega na tłuczeniu
    innych graczy - mimo trybów multi, to nie do samo w zwykłych h''n''s. A fabularnie -
    przynajmniej otoczka: questy, dialogi etc - AoC przebija niektóre gry single. :)

    To, że przebija niektóre gry single wierzę, ale nie są to z pewnością gry cRPG ;). Questy w grach MMORPG są żałosne - zabij 20 potworków i wróć po nagrodę. Podoba mi się za to jak Funcom podszedł do kwestii dialogów. Są one dużo bardziej ciekawsze niż w innych, dennych grach tego typu - szczerze mówiąc przypominają mi lekko te z serii Gothic.

    Dnia 23.06.2008 o 00:10, Myszasty napisał:

    Generalnie AoC nie jest przesadnie odkrywczy - ale... ALE... ma niepowtarzalny klimat
    i jeśli wszystkie te elementy składowe w końcu zagrają - ja będę również grał dalej...
    WoW mnie szybko znudził, a w GW i L1, L2 jakoś nie mogłem się odnaleźć na dłuższą metę.

    WoW to IMHO największa porażka Blizzard''a. Jest to cukierkowy bubel, który nie wprowadził żadnej innowacji do świata gier MMORPG - wszystko co do tej pory widzieliśmy w tego typu grach zostało wrzucone do jednego worka. GW choć darmowy nie zwrócił zbytnio mojej uwagi, a o Lineage nie będę się wypowiadał ;). Jeśli jednak AoC jest tak klimatyczny jak słyszę to pora to sprawdzić na własnej skórze.

    PS. Era Hyborska a nie Hyboriańska. Poza tym fonetyka "Rogue" to "roug" - żeby się upewnić musiałem spytać się mojej dziewczyny, która jest Irlandką więc nie ma szans abym źle prawił ;).


  4. Dnia 24.06.2008 o 14:24, Hubi Koshi napisał:

    cięcie

    Baldur''s Gate to właśnie jedna z niewielu gier, która daje nam możliwość utożsamiania się postacią stworzoną przez SIEBIE. Jednak w tej dziedzinie niepobity zostaje do dziś Planescape: Torment. Jest to IMHO lepsze rozwiązanie niż oglądanie wstawek filmowych z bohaterami rodem z anime, którzy jak emo wypłakują się na ramieniu kumpla z drużyny ("jaki ten świat zły"). Poza tym jedyną znaną mi dobrze historią stworzoną przez Azjatów jest fabuła Metal Gear Solid (jedna z nielicznych wschodnich gier trzymająca klasę). Historie niczym z brazylijskich telenoweli, które są chlebem powszednim w jRPG prawdę mówiąc do mnie nie przemawiają. Historia z klasycznych cRPG to coś - naprawdę wciągająca opowieść o walce dobra ze złem ewentualnie o wolność. Posłużę się przykładem Gothic''a (cóż nie jest to prawdziwy klasyk ale jest grą wspaniałą) - nie ma tu miejsca na miłość czy współczucie. Jesteśmy więźniem w kolonii górniczej, osiedlonej przez innych przestępców. Musimy jak najszybciej "wczuć się" w otoczenie, poznać zasady obowiązujące pod tą magiczną kopułą. Zaczynamy praktycznie od zera (w inwentarzu mamy jedynie list). Jest to kraina brutalna, rządząca się swoimi prawami, do których musimy się dostosować - inaczej zginiemy. W FF wszędzie jest ładnie, kolorowo, towarzyszy nam skoczna muzyczka... To po prostu nie są moje klimaty.

    Dnia 24.06.2008 o 14:24, Hubi Koshi napisał:

    cięcie

    To jest oczywiście kwestia gustu. Jedni lubią klasyczny podział, inni wytwory chorej wyobraźni Azjatów ;). PT w niczym nie przypomina jRPG - jest właściwie jego przeciwieństwem. Tu także świat jest brutalny, szary. Nie jest to też gra dla wszystkich - poza tym dużo ludzi grających w jRPG nie zwraca nawet uwagi na warstwę fabularną a głównie na widowiskową walkę (wymagającą praktycznie zero myślenia - żywiołaka ognia faszerujemy Blizzard''em, żywiołaka wody ogniem...). Przepraszam ale gry tego typu mnie nie przekonują.

    @Warrior Within
    Nie "wwalam" się w temat o Final Fantasy tylko wyrażam swoją opinię na temat tej serii. Po to zresztą jest forum.


  5. > Ano, nabijaczka. Mało obecnie cRPG kładących nacisk na fabułę (kiedy wyszedł Planescape...),
    > a wiele questów w "klasycznych" cRPG ma iście mmo system questów - Morrowind i Oblivion
    > świetnie służą tu za przykład, ale tak jest zawsze gdy idzie się w ilość.
    Ja za to z takimi "kłestami" spotkałem się w Final Fantasy ;). Pierwsze zadanie zaraz po zapoznaniu się z zasadami walki/fabułą to zlecenie na potworka...

    > Planescape ma rozbudowaną i ciekawą fabułę, jednakże Baldur''s Gate pod tym względem
    > wypada już naprawdę blado. Grałem w to wielokrotnie, ale nie dlatego że w BG są interesujący
    > bohaterzy i fabuła nie pozwala przestać grać, bo tak po prostu nie jest, tylko dlatego,
    > że sam system walk i rozwoju postaci bardzo mi się podoba. Faktem jest, że to wszystko
    > są subiektywne odczucia gracza, ale faktem też jest bardzo wysoka sprzedaż jRPG i relatywnie
    > niska cRPG - widać ten pierwszy typ bardziej trafia do graczy.
    Zależy o jakim Baldursie mówimy. Mi osobiście bardziej przypadła do gustu fabuła części drugiej. jRPG jest to nieco uproszczona wersja cRPG''ów w realiach pasujących Azjatom (czytaj manga, anime). Poza tym takie gry sprzedają się w ogromnym nakładzie właśnie na wschodzie (a jak wszyscy wiemy jest tam ogromna populacja), więc nie ma się co dziwić. Gry cRPG sprzedają się lepiej w Europie i (z tego co zauważyłem) na zachodzie. Nie jest to też sprzedaż niska, aczkolwiek w dzisiejszych czasach trudno o dobrego, klasycznego cRPG''a (o ile pamiętam ostatni był NWN2).

    > I tak właśnie odebraliśmy wcześniejsze wypowiedzi Tyrona.
    Co racja to racja... Nie wiem o co chodziło ze "złodziejami pomysłów na RPG" (dajmy na to zasady D&D zostały wykorzystane w Baldur''s Gate czy Planescape: Torment - czy można to określić mianem kradzieży?), ale rozumiem irytowanie tandetnymi realiami gatunku jRPG.

    > To też kwestia indywidualna, ale ja osobiście nigdy nie spotkałem się z trudnym cRPG,
    > jak już pisałem trochę wyobraźni i umiejętność czytania opisów czarów w zupełności wystarcza
    > by sobie z nimi bezstresowo poradzić.
    Cóż... Według mnie walka w FF jest zbytnio uproszczona i nieco prymitywna - wystarczy wybrać typ ataku i cieszyć się bajerami graficznymi. W klasykach cRPG mamy też do czynienia z masą tekstu, dzięki czemu czujemy się jak w interaktywnej - że tak się wyrażę - książce. To jest na swój sposób magiczne...

    > Po jednej grze będziesz oceniał cały gatunek? Tak zrobił Tyron (pisząc, że zagrał w jakieś
    > tam final fantasy). Perełek po obu stronach nie ma zbyt wiele, ale przecież dlatego są
    > perłami.
    Prawda, aczkolwiek muszę powiedzieć, że FFXII to nie jedyny jRPG z jakim miałem do czynienia. Grałem też w m.in. Chrono Cross, Phantasy Star (bodajże Universe) i Dragon Quest VIII. Wystarczy żeby mieć dosyć ;).

    > Ja uwielbiam grać w obydwa typy RPG, przy czym z reguły lepiej bawię się przy jRPG, ale
    > nie będę z tego powodu wieszał psów na cRPG - tym bardziej, że jak już wielokrotnie podkreślano
    > są to odrębne podgatunki rządzące się trochę innymi prawami.
    Różną się one jednak nieznacznie - co najwyżej realiami i stylem (oprawa audio-wizualna). Gry jRPG jak wspominałem, są dla mnie zbytnio cukierkowe, przebajerowane (tandetne realia) i mało rozbudowane. Zawszę będę lepiej wspominał klasyczne gry cRPG, które może nie oferują kosmicznej grafiki, ale potrafią wciągnąć jak dobra książka.


  6. Dnia 24.06.2008 o 13:19, GanD napisał:

    Wyrażając swoje zdanie na forum, należałoby poprzeć je konkretnymi argumentami, inaczej
    trzeba się liczyć z możliwością wyśmiania.

    Wystarczy nauczyć się czytać ze zrozumieniem - wtedy można dostrzec argumenty w mojej wypowiedzi. Ale cóż... Nie ma to jak być zdeptanym przez fanboja ;).

    Dnia 24.06.2008 o 13:19, GanD napisał:

    A pisząc o wskrzeszaniu bohaterów sam wykazałeś się brakiem wiedzy w temacie, ponieważ
    wiele gier jRPG w znaczącym stopniu opiera się na tym elemencie, najlepszym tego przykładem
    jest Final Fantasy VII - zabójstwo Aeris przez Sepirotha.

    Cóż nie wiem kto to Aeria ani Sepiroth, ale grałem w Final Fantasy i wiem co oferuje. I na pewno nie jest to coś, czego mi potrzeba.


  7. Dnia 24.06.2008 o 12:59, Hubi Koshi napisał:

    Nie zabraniam ci wypowiadać własnego zdania, przestrzegam cię jednak przed
    mówieniem o czymś o czym nie masz pojęcia. Swoją drogą czy ciskało cię kiedyś na wszystkie
    strony z wściekłości bo jakaś postać zginęła, czy byłeś przybity przez cały dzień bo
    ktoś zginął ?? Nie ?? Cóż grając w Final Fantasy takie rzeczy się dzieją, to nie są "hardcorowe"
    RPGi gdzie prowadzisz wypasionego herosa ratującego świat, tu masz ludzi, z ich problemami,
    wadami, zaletami, jednych lubisz, innych nie, to dlatego że oni są niemal żywi,

    A czy w cRPG takich rzeczy się nie spotyka? Najwyraźniej w nie nie grałeś i nie poczułeś tej "magii"... Nie przeżywam gier tak jak brazylijskich telenoweli - są one dla mnie ciekawym urozmaiceniem wolnego czasu, poza tym po zaliczeniu gry tego typu (cRPG) czuję się w jakiś sposób "dowartościowany". W FF nie prowadzisz herosa ratującego świat a grupkę takich herosów ;). Ty potrafisz się utożsamić z bohaterem jRPG - ja wolę grać w cRPG "od zera do bohatera" (vide Gothic) lub stworzonym przez siebie herosem zwalczać zło i ratować niewinnych.

    Dnia 24.06.2008 o 12:59, Hubi Koshi napisał:

    To właśnie
    jest takie niesamowicie cenne w Final Fantasy, to jest Role Playing Game, tutaj mamy
    prawdziwe postacie, w Hardcorowych RPGach masz stworzonego przez siebie pakera macho...
    i co ?? Żadnej histori, emocji, NIC po prostu nabijaczka PDków. NIe twierdzę że te gry
    są złe, wręcz przeciwnie, sam mam u siebie Fallouta, Baldur''s Gate, Planescape Torment
    i uważam je za świetne gry, ale Final Fantasy zaoferował mi wspaniałą rozrywkę, inną
    niż powyższe tytuły, ale mnie mniej wspaniałą i wartościową.

    Jaka znowu nabijaczka doświadczenia? Najwyraźniej mylisz cRPG z tandetnymi MMORPG. Żadnej historii? Nie dobijaj mnie, bo i tak już leżę. Tak rozbudowanej fabuły jak w Planescape: Torment czy Baldur''s Gate ze świecą szukać. To coś więcej niż gry... Te stwierdzenia to niczym nie podparte farmazony. cRPG''i, które wymieniłeś są skomplikowane i wymagają inteligencji, czego dajmy na to w FFXII nie ma. Najlepiej pamiętam właśnie tą część - intro całkiem ciekawe ale gra zaczęła być monotonna po jakimś czasie. Czułem się jak w klatce - jest ona do bólu liniowa i zbyt "fantastczyna" (Ninja Tomato - wtf?). Śmiem stwierdzić, że to parodia cRPG.


  8. Powolne już podupadanie PS2 wcale mnie nie dziwi - czas na nową generacją konsol. Nie oszukujmy się - current-geny staną się powszechne już za rok, ewentualnie za dwa lata. Teraz nie każdy z nas może sobie zafundować tego rodzaju zabawkę, ale w końcu one stanieją... Czekam właśnie na taki event - wtedy czeka mnie kupno czarnego "chlebaka" i gra w oczekiwanego przeze mnie MGS4 (God of War 3 i Killzone 2 również nie pogardzę ;).


  9. Ludzie opamiętajcie się... Tyron wyraził tylko swoje zdanie (które jak najbardziej popieram) a Wy jak stado rozjuszonych fanbojów zaczęliście go (że tak się wyrażę) "butować" ;). Final Fantasy IMHO jest również grą-żartem (liniowa do bólu, nie dająca graczowi dużego pola do popisu w rozwoju postaci, fabularnie cieniutka). Przykład? Ktoś ważny ginie. E tam - co to za przeszkoda, by ożywić go smoczą kulą! Kame-hame-ha! Ressurection completed - przecież to manga... Dlatego wolę bardziej brutalne i "realistyczne" gry (czytaj cRPG), w których przeżywa się wspaniałe przygody, które zawsze miło się wspomina. Wg. mnie seria Final Fantasy (i reszta gatunku jRPG) tego nie oferuje. Proszę też nie komentować mojego posta, ponieważ wyrażam w nim MOJE zdanie, które większość tu zgromadzonych forumowiczów po prostu nie zaakceptuje.


  10. Cóż film oglądałem - jak na twór na podstawie komiksu prezentuje się całkiem nieźle. Gra za to tłumaczy nam co znaczy słowo casual ;). Jedyne co mi się w niej spodobało to utwór Iron Man autorstwa Black Sabbath. Ot taka zabawa na 2, maksimum 3 godziny... Film Incredible Hulk (wspominam go bo również jest na podstawie komiksu i ukazał się w dość małym odstępie czasowym od poprzednika) jest ponoć kiczem - po raz n-ty Bruce Banner zostaje napromieniowany i w napadzie agresji zamienia się w zielonego osiłka, niszcząc przy tym wszystko co napotka. Gra na podstawie tego filmu jest IMHO o wiele lepsza od Iron Man''a. Mamy do dyspozycji stosunkowo duże miasto, które można całkowicie zniszczyć. Do tego dochodzi możliwość chodzenia po ścianach budynków (vide King Kong) i świetna grafika (tylko w wersji na Xkloca i PS3 - wersja PC ma, tak samo jak w przypadku Iron Man''a port z PS2). Całkiem miła gra...


  11. Jaki Diablo III? Jaki WarCraft IV? To jest OCZYWISTE, że jest to grafika z Wrath of the Lich King - klimaty widocznie śnieżne... Trudno się nie domyślić.

    @Pile
    Chyba sobie żartujesz. Żadna z gier Blizza nie wyszła (chociaż o ile pamiętam SC: Ghost miał być również na konsole) i najprawdopodobniej nie wyjdzie ;). I bardzo mnie to cieszy - "skonsolowienie" Diablo lub WarCraft'a? Nie ma mowy.


  12. Morrowind i Gothic po prostu niszczą klimatem ;). Obie gry są świetne, aczkolwiek lepiej wspominam Gothic''a. Zaliczyłem go parę (może nawet parenaście razy) i wciąż mam ochotę na więcej. Morrowind jest grą tak wielką i rozbudowaną, że skończyłem z nią po pierwszym jej zaliczeniu - nie miałem już sił od nowa rozbudowywać postaci i zbierać coraz to lepszego inwentarza. Wracając do Gothic''a - świat sprawia wrażenie "żywego". Tutaj najemnicy trenują na arenie, tam piją piwo/ryżówkę w karczmie a nocą obozy pustoszeją - wszyscy zapadają w sen. Morrowind sprawia wrażenie gry okropnie sztywnej - NPC''e poruszają się ciągle w ten sam sposób, są aż nazbyt widocznie zaskryptowani... Nie jest to też gra dla graczy wybrednych ("e tam, grafika słaba", "Boże jaka denna walka!") a dla prawdziwych fanów cRPG, dla których fabuła jest pierwszorzędna.


  13. Cóż... Przede wszystkim będę musiał znaleźć nową pracę, co (zważając na masę obcokrajowców przyjeżdżających do Irlandii każdego lata) najprawdopodobniej będzie trudne. Pomyśli się też nad wyjazdem nad morze. Wg. moich obliczeń wyjazd na wakacje do polski jest równie kosztowny co wyjazd do jakiegoś "cieplejszego kraju". Wrócę na ojczyznę gdy sytuacja ekonomiczno-polityczna się nieco ustabilizuje...


  14. Dnia 22.01.2008 o 16:55, ziomal 23 napisał:

    Kto lubi zespól Feel??


    Zespołu nie trawię, zresztą tak jak innych nowoczesnych "gwiazd". Wypromują takie cosie, młodzież to zaakceptuje i nikt nie będzie pamiętał o takich zespołach jak Brygada Kryzys, Izrael czy innych polskich "undergroundowców"...


  15. Witam. Jak pewnie zauważyliście w moim nicku pojawia się termin "metalhead". Słucham tylko i wyłącznie ciężkiej i szybkiej muzyki (od hard rock''a przez thrash metal po death metal) i jakoś nie widzę, żeby znacznie wpływało to na moje zachowanie. Natomiast po wysłuchaniu szybkiego thrash''owego kawałka powiedzmy Slayer''a naprawdę dodaje mi to energii ;). Koniecznością jest też dla mnie włączona playlista ulubionych utworów podczas surfowania po internecie. Czasami też przez przypadek uda mi się pozdrowić znajomego tzw. "devil''s horns" - jest to nawyk spowodowany częstymi wypadami na koncerty. Posiadam też tzw. kostkę (dla laików - wojskowy plecak) z masą naszywek, z którym wiąże się masa wspomnień. Jedno z nich nie było zbyt miłe - zostałem otoczony przez bandę "dresów" wyzywających mnie m.in. od "majdanka" (aluzja do Iron Maiden). Życie metalhead''a (86) nie jest więc usłane różami...


  16. Dnia 23.06.2008 o 14:29, Wintesun napisał:

    Użyj pigułki wskrzeszania. Jak będziesz jeszcze raz to przechodził możesz też się utopić,
    szybciej będzie.


    Problem w tym, że na taki pomysł wpadłem już dawno - pigułka wskrzeszania jednak nie działa ;/.

    @Miluś
    Po tym fakcie Snake idzie przez rzekę widząc ludzi, których zabił (czytaj - których TY zabiłeś ;). Następnie The Sorrow zatrzymuje się przy pływających zwłokach i pokazuje się napis "Snake is dead".


  17. Witam. Mam problem z "zaliczeniem" The Sorrow. Idę rzeką przez około 5 minut unikając duchów i w pewnym momencie The Sorrow zatrzymuje się po czym Snake ginie. Bredzi on też coś na temat "leave this place", "you don''t belong to this place"... Może mi ktoś powiedzieć jak mogę przejść ten fragment?


  18. Najlepszym gitarzystą był IMO Dimebag (R.I.P.) z Pantery. Te kosmiczne solówki i równie nieziemskie riffy... Za najlepszego perkusistę uznaję Dave''a Lombardo (ci, którzy ubóstwiają Joey "Superball''a" Jordisona są w błędzie - gra on nieziemsko szybko aczkolwiek brakuje mu rytmu). Najlepszym basistą jest bez dwóch zdań Cliff Burton (R.I.P.) - zobaczcie intro do For Whom The Bell Tolls (Live oczywiście) lub jego inną solówkę... Moimi ulubionymi wokalistami są James Hetfield (który ostatnimi czasy jednak zawodzi...), Corey Taylor (wokalista Slipkgniota, który pokazuje co tak naprawdę potrafi w Stone Sour), Tom Araya (Slayer) i Sully Erna z Godsmack.