Jave

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    1332
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Jave


  1. Nie twierdzę, że z byle kim! Absolutnie! Twierdzę, że jest tendencyjny! Nie porusza w żadnej wierze zagadnień ogólnych: skupia się na skrajnych przykładach. To oczywiste, że jeżeli weźmiesz plemnik z mutację genu kodującego kanał chlorkowy i komórkę jajową z taką samą mutacją, będziesz miał chore dziecko. O to w tym artykule pytają i dlatego jest bez sensu. Jest wiele metod dziedziczenia. Nie zawsze chory i chora dają chore dziecko.

    Ja też mogę zapytać szefa NASA, czy Ziemia z kosmosu jest kulą, czy widać płaskie tereny, a potem pisać w internecie, że wg NASA Ziemia jest płaska, bo astronauci widzą płaskie pustynie. Czujesz ten absurd?

    Polecam czasopisma i portale medyczne. Takie, które zajmują się wiedzą, nie przekonywaniem do swoich racji, np. Nature Genetics

    btw
    Ja wiem, że dzisiaj jestem mało przyjemny. Nie obrażajcie się na mnie. Gdybym pamiętał siebie sprzed studiów, pewnie byłym znacznie bardziej wyrozumiały względem waszych teorii.
    Niestety, nie pamiętam.


  2. Jaki związek? Między czym a czym? In vitro a...

    ... a występowaniem mutacji?

    Taką tu scholastykę uprawiacie, że ja cię kręcę. Oboje nie wiecie, czym jest mutacja genetyczna. Co ma do rzeczy sposób selekcji? Dlaczego nagle piszesz o jakichś poronieniach? Że z in vitro? Że...

    ... że in vitro zwiększa szansę na poronienie?

    Bardzo ładny post napisałeś. Taki zachowawczy i jednocześnie nieprecyzyjny, że nie mogę cię wykpić i napisać jak koledze wyżej, że wstyd gatunkowi przynosi (ja wiem, wolność słowa i wolność gadania od rzeczy, kto jak lubi. Tylko po co?) swymi mądrościami. Tak więc ja również będę uprzejmy, przynajmniej do czasu, do kiedy nie postanowisz mnie rozczarować i napisać, że in vitro robi mutacje i poronienia.

    Po kolei. Poronienia są absolutnie naturalną drogą eliminacji płodu. Macica ROZPOZNAJE uszkodzony płód i sama się go pozbywa. Proste. Problemem nie jest poronienie, problemem jest nawracające poronienie.

    Możesz mieć 0 (słownie: zero) mutacji i mieć predyspozycje do choroby. Nazywa się to dziedziczenie wielogenowe. Sugeruję poczytać (zamiast np. pisać, że ma się mamę-lekarza i w związku z tym podpierać swoje zabawne wywody zabawnymi stronami, które nie mają nic wspólnego ze stronami naukowymi). Czytanie poszerza horyzonty.

    Teraz będzie gwóźdź programu.

    Uwaga...

    Zaraz się zacznie...

    Werble!

    Dzieci urodzone z in vitro to dzieci płodne! Nie będą mieć swoich dzieci z in vitro! Będą je mieć po zapłodnieniu siebie ze swoim partnerem lub po zapłodnieniu swojego partnera!

    Niesamowite, nie? Kto by się spodziewał, że dzieci z in vitro to zwykłe dzieci. I że nie grozi nam klonowanie się, choćby cały świat miałby brzdące z in vitro.

    Po prostu brzdące z in vitro kiedyś by dorosły i miałyby swoje dzieci bez in vitro.

    Jeżeli macie jakieś przemyślenia, np. uważacie, że guzik wiecie o medycynie (co by mnie nie zdziwiło) i chcecie zadać sensowne pytania, odpowiem - w miarę możliwości! Nic nie wymyślę, żadnego pustosłowia. Albo będę wiedział, albo nie. Żadnych niesprawdzonych informacji, żadnej mamy-lekarza.

    Ale jeżeli chcecie sobie po prostu bzdury popierdzielić na forum, to pa.


  3. Kpisz ze mnie? Podajesz jako źródło NAWIEDZONĄ stronę, w której tendencyjność kipi z każdego akapitu? Może zapodaj coś z konserwatywnego środowiska kościelnego. Wiarygodność taka sama. SAMO TO, że znajdujesz wiadomości "mutacje są częściej u dzieci z in vitro" na takich stronach świadczy za tym, że to bzdury wyssane z palca.

    Gdybyś miał jakiekolwiek pojęcie, jak wielkie bzdury wklejasz, wstydziłbyś się dalej pisać pod tym nickiem.


  4. Jesteś albo trollem, albo typowym forumowym kimś, kto brnie uparcie w absurd, gdy nie chce się przyznać, że nawet nie sprawdził, o czym pisze.

    Wiesz, co to jest choroba genetyczna? Wiesz, co to jest mutacja? Wiesz, jaki jest związek między mutacją a in vitro?

    Żaden.

    Nie poproszę cię o źródło twoich uroczych rewelacji. Wiem, że go nie podasz. Nie możesz, bo takiego nie ma.


  5. Oby gra była podobna do "vs. Jack the Ripper", gry najbardziej klimatycznej i z najlepiej poprowadzonym wątkiem detektywistycznym ze wszystkich Sherlocków. Gdyby dodali bajery ze "Zbrodni i Kary", jak obserwacja postaci, a zamiast podawania imienia oskarżonego zastosowanoby dedukcję, wyszłaby wspaniała gra.

    Niestety, Crimes%Punishments było fajnie wyglądającym samograjem (zero mroku z poprzednich części), w dodatku jedna czy dwie sprawy powtarzały się z książek, zatem najprawdopodobniej powstanie gra ładniejsza, ciągle samoprzechodząca się... ale będzie wątek miłosny.


  6. Największym problemem jest polska wersja językowa. Nie mam dostępu do wersji angielskiej, ale jestem pewien, że niektóre kwestie nie tyle zawierają literówki, co utraciły pierwotny sens. Im dalej w grze, tym gorzej. Pada jedna wypowiedź, potem druga, potem trzecia. Każda o czym innym, niezwiązana z poprzednią, poruszający jakby inne zagadnienie. Odpowiadam, używając opcji wymagającej odpowiedniej liczby punktów cechy lub umiejętności. Odpowiedź jest równie pokraczna jak słowa npc. Udaje mi się przekonać rozmówcę do zmiany zdania. Jakbyśmy nie rozmawiali, a prowadzili dwa monologi.


  7. Wiele osób na forum obsidianu i ja mieliśmy to samo. Zanim fabuła poszła do przodu, przez rozmowę z tym npc wiedziałem, kto jest głównym złym.

    Enigmatyk jest wspaniały. 3 enigmatyków i 3 pieśniarzy jako tanków i masz ciekawą drużynę, która rozjeżdża wszystko na swojej drodze.

    Ewentualnie można pójść w 6 pieśniarzy, ale że każdy jeden to dodatkowy przycisk "I win", taka drużyna nadawałaby się na wyższe poziomy trudności. Na normalnym byłaby nudna.


  8. Dnia 05.04.2015 o 18:25, zadymek napisał:

    No, to gra musi być pradziwie tragiczna

    Nie tragiczna - została oparta na innych założeniach. DS1 jest satysfakcjonujący, bo trudny. W DS2 tak bardzo chciano utrzymać legendę "bardzo trudnej gry", że podporządkowano jej cały projekt. Efektem powstała gra trudna, by była trudna. Po walce nie czujesz przyjemności z tego, że wygrałeś. Raczej czerpiesz ją z tego, że udało ci się zwyciężyć te tanie sztuczki i masz nadzieję, że to był tylko jednorazowy wybryk.

    Wskazówka: nie był.

    Widziałem ostatnio speedrun z Bloodborne. W pewnym momencie gracz wchodzi na drabinę, a przeciwnik wyprowadza uderzenie. Broń tnie powietrze. Grający mówi wtedy: "gdyby to był Dark Souls 2, ten cios by wszedł".

    Dnia 05.04.2015 o 18:25, zadymek napisał:

    , bo Dark Souls też miewa takie i nawet gorsze

    Jakieś konkrety? Właśnie dlatego tak bardzo nie mogłem się nadziwić kiepskim hitboxom w dwójce, bo w jedynce nie miałem z nimi problemów.

    Dnia 05.04.2015 o 18:25, zadymek napisał:

    wyskoki. Zwłaszcza powyżej limitu 30fps, ale nie tylko. Cóż, mam nadzieję, że to tylko
    problem wersji PS3/zostanie to naprawione w SotFS, bo jakiś czas już napalam się na ten
    remaster na PC.

    Szczerze? Nie idź w remaster na PC. Kup wersję konsolową. Ekrany ładowania trwają dłużej niż na PC, za to nie ma ludzi, którzy używają kodów.


  9. Na PS3 nie ma 60 klatek.

    DS2 nie ma z tym problemu. DS2 jest słabą grą z powodu hitboxów. Kiedy grałem pierwszy raz, ginąłem na dwa sposoby: z powodu tanich zagrywek twórców (wszędzie dziury, krawędzie i wybuchający przeciwnicy, wszędzie mnóstwo mięsa, która chce cię dźgnąć i które ma mnóstwo hp i tanie ataki, przed którymi albo się nie da, albo prawie się nie da uciec, jak np. większość bossów) i z powodu hitboxów. Przez pierwsze 10 godzin gry zginałem 6 razy. 4 razy nie zauważyłem, że wszędzie jest przepaść.

    2 razy zginąłem od bossa, który stał 3 metry ode mnie i ciął powietrze.

    Potem ginąłem więcej, więcej i więcej. Za każdym razem wtedy, kiedy byłem obok padającego miecza, topora lub przelatującej strzały.

    Przed którąś z łatek był taki pierścień. Sprawiał, że nie otrzymywało się obrażeń przy ataku od tyłu.
    Byłem pewien, że wprowadzili go tylko dlatego, że gra miała zwalone hitboxy. On nie pomagał - on wyrównywał szanse.

    Potem zmienili 100% redukcji na kilkadziesiąt i cóż, znów się zaczęła śmierć od ostrza tnącego powietrze.

    Gdyby w DS2 było o 30% przeciwników mniej, a hitboxy działałyby jak te z pierwszej części - byłaby gra na długie miesiące.


  10. Jak zrobić dobrego tanka? Wszyscy wokół twierdzą: palladyn, bo się sam leczy.
    Moja główna postać to więc paladyn. Ma najcięższą zbroję, największą tarczę i generalnie rzecz biorąc, to taki mały czołg.

    I pada co chwilę.

    Mam w drużynie Edera. Nie jest paladynem, ma trochę gorszy ekwipunek, a mimo to sam się leczy i wytrzymuje naprawdę długo. Co zrobić, by moja postać nie padała co chwilę?


  11. Dnia 31.03.2015 o 04:03, Reffan napisał:

    Nie bardzo wiem o jakim drugim ataku mówisz, ale berła i różdżki to bronie dystansowe.

    Wyjaśnię to krok po kroku.

    Mam w drużynie tanka. Widzę bandytę. Tank podbiega do niego, a ja staję z tyłu i strzelam zaklęciami - nie tymi z grymuaru, nie tym jednym podstawowym. Po prostu stoję z tyłu, klikam LPM i moja postać nie podbiega do bandyty i nie okłada go berłem po głowie, lecz strzela "z berła" z dystansu.

    Druga sytuacja. Nie mam tanka. Bandyta biegnie w moim kierunku. Gdy znajdzie się w odpowiedniej odległości, moja postać wykonuje strzał "z berła". Jednak gdy znajdzie się tuż przy mnie, tzn. zaczyna mnie okładać swoim mieczem, moja postać przestaje strzelać. Tzn. tak mi się wydaje, ponieważ nie widzę, by w kierunku przeciwnika leciał promień magii, co ma miejsce, gdy jest ode mnie oddalony. Drugą kwestią jest namiętne pudłowanie, gdy przeciwnik jest tuż przy mnie: gdy strzelam berłem, trafiam prawie zawsze. Gdy przeciwnik jest tuż przy mnie (i, jak mi się wydaje, moja postać przestaje używać berła do strzelania) trafia jeden cios na dziesięć i jest bardzo słaby.


  12. Właśnie zacząłem grę magiem. Mam kilka pytań.

    Dlaczego moja postać (jako mag wyjściowa broń to berło) strzela do przeciwnika czymś w rodzaju magicznego pocisku, gdy ten jest daleko, ale używa innego ataku, gdy jest tuż przy mnie? Chodzi mi o ten zwykły atak, aktywowany kliknięciem LPM na przeciwniku, nie o zaklęcia z księgi i jedno podstawowe zaklęcie. Czy wszystkie berła mają taki atak? Tzn. przy walce innym rodzajem broni moja postać nie będzie strzelać zaklęciami?

    Wbiłem pierwszy poziom. Co mi to dało? Nigdzie nie widzę opcji rozdysponowania punktami umiejętności bądź czymś podobnym.

    Ile zaklęć z księgi czarów mogę użyć bez odpoczynku? Odniosłem wrażenie, że użyłem jednego (magicznej tarczy), a wszystkie pozostałe również zrobiły się szare.

    Czy punty doświadczenia dzielą się pomiędzy postacie? Jeżeli idę sam i zdobywam 2000 punktów, wszystko idzie do mnie. Co, gdy mam 3 postacie towarzyszące? Każdy z nas dostaje po 500 punktów?

    Jest jakiś sposób na podkręcenie innych opcji graficznych oprócz rozdzielczości?

    O co chodzi z ekwipunkiem? Obok zdjęcia mojej postaci są bodajże 2 rzędy kilkunastu pól, w których są magazynowane przedmioty. Gdy wszystkie zostają zajęte, nowe przedmioty trafiają do schowka. Czy korzystanie z niego wiąże się z jakąś formą opłaty? Jeżeli nie, po co w ogóle jest, skoro mogę z niego swobodnie korzystać? Dlaczego nie dać więcej slotów na przedmioty obok zdjęcia mojej postaci, bym nie musiał klikać w opcję "schowek"?