ScaredOfGhosts

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    610
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez ScaredOfGhosts


  1. Mam za sobą 18 godzin gry i ukończone jakieś 20% całości(czyli pewnie jestem gdzieś w 1/3 realnego contentu) i mam bardzo ambiwalentne uczucia. Z jednej strony wiedziałem co kupuję po ograniu EA Access i z tej perspektywy bawię się nieźle, ale ta gra to jednak jeden wielki zmarnowany potencjał. Gra jest po prostu niezła - nie zła, nie bardzo dobra, takie 6/10. To co przy niej trzyma to niezły design części lokacji, walka(!) i przyzwoity crafting.

    Cała reszta, cóż - scenarzysta forsę wziął, a potem najwyraźniej zaczął pić. Póki co sztampa goni sztampę...nie wiem jak jest dalej, ale pierwszy twist szło przewidzieć parę godzin zanim on nastąpił. Nasza załoga jest sympatyczna, ale w sumie nic poza tym(choć może pokażą pazur w misjach lojalnościowych, bo jeszcze żadnej nie skończyłem), ale Shepar...Ryder - łoesu. To nie animacje, ale jego totalny brak charakteru jest największą przeszkodą żeby jakkolwiek wczuć się w tą postać. Twórcy przygotowali 4 archetypy - możemy być służbistą z kijem we wiadomym miejscu, natchnionym dewotą, luzakiem w stylu watch dogs 2 albo..w sumie ten ostatni styl z niczym mi się nawet nie kojarzy. Podejmowanie decyzji? Proszę bardzo:

    "Ryder - zrobisz to?" - i do wyboru:

    • Chętnie to zrobię
    • Zrobię to, choć niechętnie"

    Ok, questa można nawet czasem odrzucić albo podjąć trudny wybór- tylko że to nie ma żadnego znaczenia. Mam już jeden "ciężki przypadek" za sobą - nie chcę spoilerować ale podjąłem decyzję, która powinna nieziemsko wkurzyć jednego z członków załogi. W praktyce? Scenarzysta przewidział jeden dialog w którym jest trochę smutny, potem dziękuje za rozmowę i wszystko wraca do normy. Wrex, gdzie jesteś?!

    Nowa galaktyka to podróż przez standardowe uniwersum star wars - pustynia, zima, las. BioWare tak sprytnie ułożyło scenariusz że nie musieli specjalnie przejmować się tworzeniem fantastycznych ekosystemów bo generalnie te planety, które miały być piękne, nie nadają się do zamieszkania i flory fauny jest tam tyle co kot napłakał. Nowe rasy? Dwie. Z czego jedna to połączenie Turianina z Asari a druga to mix Vorche i Zbieraczy. Komuś się chyba nie chciało, szczególnie że do jednych głównie strzelamy a drudzy w stylu życia różnią się od ludzi jak...Powiedzmy, że jakbym wyjechał do Japonii to przeżyłbym podobny szok kulturowy jak w Mass Effect po wyruszeniu do innej galaktyki.

    Niemniej jest  w tym wszystkim przyjemność z gry - głównie dzięki walce, która daje wg. mnie sporo satysfakcji - jest szybka i "mięsista" - szczególnie na bliskim dystansie - kiedy siądzie kombinacja ciosów, która silnego przeciwnika załatwia na miejscu...coż, jest to przyjemne. O ile planety nie są jakoś specjalnie ciekawe, to lokacje fabularne już robią wrażenie, szczególnie ruiny Zaginionych, nawet wnętrza baz Kettów mają swój klimat. Historia sama w sobie, choć sztampowa angażuje chociaż na tyle żeby grać od walki do walki. A chęć stworzenia ekwipunku mimo wszystko zachęca do zwiedzania planet, gdzie też ładne miejscówki się zdarzają - ładne, ale w żadnen sposób jednak nie zaskakujące, czego można by po nowej galaktyce jednak oczekiwać.

    Słowem, nowy Mass Effect to niezły third person shooter z otwartym światem i elementami RPG, ale nic ponad to. Smutne jest trochę to, że Bioware z firmy, która wyznaczała trendy stała się studiem, które samo musi gonić peleton. I cały czas zostaje niestety w tyle.

    P.S - na XBOX One gra lubi się przyciąć, a tekstury doczytują się jeszcze w trakcie cut-scenek, trzeba też polubić okazjonalne spadki klatek jak jest naprawdę gorąco, ale generalnie te 30 klatek trzyma. Chociaż wzór optymalizacji to to nie jest. Bugi też są(dialogi z postacią, która się nie wczytała do cut sceny, postacie przechodzące przez ściany), ale nic specjalnego.


  2. Szczerze mówiąc sprawę kojarzę mocno pobieżnie - przeczytałem parę newsów, Wprost z zasady raczej nie kupuję właśnie z tego powodu, że robi się z niego tabloid. Natomiast:
    a) Jeśli K. Durczok faktycznie molestował/mobbingował kogokolwiek to TVN może mieć spory problem z wizerunkiem jako pracodawcy tolerującego takie relacje z przełożonymi. A sam zainteresowany powinien zniknąć z życia publicznego. Bo w sumie tylko to tutaj zasługuje na jakąś analizę - bo co kto ćpa albo jakie ma gadżety erotyczne w domu(szczególnie nie swoim:P) to szczerze mówiąc jego sprawa dopóki nie robi tym problemów innym.
    b) Jeśli Wprost nie ma tutaj żadnych dowodów, powinno zapłacić spore pieniądze za zniesławienie w tak prostacki sposób. Szczególnie, że zanosi sie tutaj na telenowelę bo ponoć "breaking newsów" z alkowy Durczoka jest więcje. Hajs się musi zgadzać. Ale jednak jeśli takowe ma to gazeta powinna ujawnić je organom ścigania.
    c) Jeśli nikt nic redaktorowi Durczokowi nie udowodni, nie powinien ani tracić pozycji ani tym bardziej pracy - będzie to oznaczało, że wystarczy kogoś opluć w gazecie by złamać mu karierę.

    Dużo "jeśli", ale na podstawie tych informacji które gdzieś po sieci krążą na nic więcej nie można sobie pozwolić.


  3. > "W żadnej grze wideo nie zrealizowano tego w pełni."
    > Co za kłamstwa, aż ledwo na nie patrze. Całe szczęśćie, że Neverwinter Nights (1) ma
    > to wszystko, a nawet DUŻO DUŻO więcej- a co najważniejsze, cały czas działa ogromny polski
    > serwer gdzie nadal grają ludzie. 4graczy i MG? Skromnie.

    Naprawdę w Neverwinter 1 grają jeszcze po sieci? Rany, łezka się w oku kręci - pierwszy i ostatni RPG w którego przeszedłem dwa razy w całości w co-opie a potem jeszcze ogrywało się różne fanowskie moduły on-line:)
    Fajnie, że jeszcze żyje.


  4. Cholera, muszę poczekać na jakieś testy bo mieszczę się prawie idealnie w minimalne. Więc na premierę zanim połatają to raczej nie pogram.

    Swoją drogą, jak nie poprawią optymalizacji to spora ilość klientów może im odpaść. Według Steama 50% graczy ma wciąż 2 rdzeniowy procek.

    A z rok temu(wtedy widziałem statystyki, teraz jakoś nie znalazłem na szybko) jedną z najpopularniejszych kart wciąż były GTXy 660 i radeony 7850. W ciągu roku pewnie jakiejś mega rewolucji nie było.


  5. Dnia 23.11.2014 o 16:06, Arcling napisał:

    Np. niektóre poboczne npc poruszają się w mniejszej ilości klatek, co przy stojących
    obok "normalnych" postaciach wygląda nieco dziwnie :D

    Też na to zwróciłem uwagę już w Azylu ale machnąłem ręką, przy dosyć sporej ilości npc wolę żeby paru miało mniej klatek animacji niż żeby cała gra zwalniała...
    Ja crashe miałem losowo - 1 jeszcze w pierwszym kwadransie gry, drugi już faktycznie przy naradzie, a trzeci przy włączaniu mapy...Także u mnie prawidłowości nie ma. Z czego zawsze wyświetla ten sam błąd o jakiejś nieznanej komendzie dla karty graficznej.


  6. Jestem po 6 pierwszych godzinach gry i szczęśliwie nie żałuję zakupu. Fabularnie zaliczyłem dopiero sam początek i szwędam się po Zarzeczu ale ilość rzeczy do roboty póki co nie pozwala iść dalej:) Pewnie za parę godzin będę miał dość zbierania tych wszystkich znajdziek, ale na razie myszkowanie po mapie sprawie sporą frajdę. Fajne jest, że ciągle coś się dzieje a za prawie każdym zakrętem jest coś do odkrycia albo przeczytania. Martwi trochę jakość questów pobocznych - 90% to zwykłe przynieś X sztuk żarcia, albo zabij Y by odebrać mu Z. Trochę więcej się spodziewałem po grze robionej tyle czasu, ale to dopiero początek i mam nadzieję, że się rozkręci.
    Ktoś powiedział, że gra kojarzy mu się z MMO - ja mam bardziej skojarzenia z serią Assassin''s Creed - tu zdobądź obszar, tam zwerbuj agenta, tutaj poszukaj skrzyń. Nawet Templariusze są:P
    Fajne jest to, że gra nie jest samograjem - są takie momenty, że trzeba wczytywać stan gry a nawet wcześniej odpowiednio się doposażyć i awansować żeby sobie z przeciwnikiem poradzić. Szkoda przy tym kamery taktycznej, która przydatna jest tylko czasem bo a) praktycznie nie działa w pomieszczeniach, b) jest przystosowana pod pada i makabrycznie niewygodna. Ale sama walka jest efektowna i dosyć "soczysta".
    To, że czasem wywali do pulpitu to inna sprawa - mój GeForce GTX 660 nie za bardzo lubi się z DA:I, ale crashe zdarzają się z raz na 2 godziny więc da się przeżyć.
    Na razie najchętniej wziąłbym tydzień urlopu, żeby spokojnie pograć:)


  7. Reprezentatywny nie jest tym samym co reprezentacyjny...
    Co do samych sportsów - są fajne jak się mieszka na parterze. Od czasu do czasu goszczą na kumplowym XBOX''ie kiedy się spotykamy ze znajomymi i dudnienie w podłogę jakie wtedy wykonujemy jest mocno odczuwalne :) Myślę, że sąsiedzi w bloku by tych spotkań nie polubili...
    Niemniej nie było jeszcze alkoholowej imprezy z Kinektem po której miałbym kaca. Wszystko idzie wypocić :P