Zaloguj się, aby obserwować  
ROBAT

Znajdź Skarb! - Forumowa Gra

209 postów w tym temacie

Uszli już dość spory kawałek a końca korytarza nie było widać. Mariusz w pewnym momencie powiedział - "A co jeśli ten korytarz nie ma końca?" - I przejął wszystkich straszna perspektywą, która ugięła się pod postacią jaką był sam Robat. Nagle Helting stanął jak wryty patrząc wysoko w górę. Nie mógł wypowiedzieć słowa tak więc cała załoga poszła w jego ślady i spojrzała w górę. To co zobaczyli napełniło ich zdziwieniem i przestrachem. Wysoko, pod sklepieniem korytarza, migotały gwiazdy.
- Gwiazdy... - Mruknął cicho Eryk wpatrzony w sklepienie.
- To zły omen... - Powiedział głośno Robat.
- Czemu? - Skrzywił się Eryk - Przecież są takie piękne.
- Piękine? - Parsknął Robat - Widziałem w życiu piękniejsze... Dziwi mnie to, że my nadal jesteśmy pod ziemią... - Dopiero teraz załoga zrozumiała o co chodziło Robatowi. Przecież byli pod ziemią. Tu nie powinno być tych gwiazd. Przez ten widok zapomnieli gdzie są.
- To zły omen... - Powiedział Eryk i spojrzał na Robata, który wydał mu się teraz niezwykle stary i wyniszczony.
- Lepiej stąd chodźmy... - Zasugerował Helting a reszta załogi zgodziła się z nim.
Załoga ruszyła w dalszy pochód. Po dobrej godzinie ponownie stanęli tym razem aby odpocząć. Igorinho stanął przy ścianie i oparł się o nią lecz niestety trafił na dziurę i wylądował na ziemi.
- Nic ci nie jest? - Krzyknął Eryk sięgając po bandaże.
- Nic... I schowaj te swoje ziółka! - Wykrzyknął wstając Igorinho.
- Co to takiego? - Powiedział Robat schylając się - Podajcie mi pochodnię! Gdy dostał pochodnię jego oczom ukazał się dość nietypowy widok. Mała odnoga korytarza na której końcu widoczne były małe wrota, wykonane z tego samego materiału co wrota prowadzące na Śnieżkę Potępionych. Tuż przed wrotami leżał szkielet w zardzewiałej zbroi lecz lśniącym mieczem w ręku. Widać było, że nie mogąc otworzyć drzwi został zabity tutaj.
- Ciekawe co jest za tymi drzwiami? - Szepnął Mariusz zacierając ręce, lecz kiedy dostrzegł wzrok Robata, który skierował się nań, cofnął sie kilka kroków.
- Ktokolwiek to był... - Mruknął Robat - Jego dusza nie zazna spokoju po wsze czasy. - Wyprostował się i krzyknął ile miał sił w płucach - Słyszysz Phanirân''ie? Ostatni z królów Molinnur''u? Nie chcemy twych bogactw! Chcemy stąd wyjść! - Lecz nikt nie odpowiedział. Robat stał nadal nad zwłokami nieznanego rycerza. Nagle wyciągnął swój miecz i wbił go w ziemię tuż przed szkieletem, po czym ukląkł. Cała załoga zrobiła to samo. Po chwili Robat rzekł nie odrywając głowy od rękojeści:

"Niechaj spoczywa w spokoju ta dusza przeklęta... Choć błąkać się będzie w nicości... Niech wie... Że nie została zapomniana..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Towarzysze klęczeli w skupieniu i obserwowali, co robi ich kapitan. Nagle Robat wstał, po czym to samo zrobili piraci. Nikt nie próbował się odezwać widząc opuszczoną głowę i smutek dowódcy. Jednak, gdy kapitan odwrócił głowę, przyjaciele dostrzegli żar w jego oczach - wyrażający gorycz, złość i odwzorowujący niespożyte siły. Widząc to, załoga poruszyła się, dobyła broni i stanęła prosto, pokrzepiona i napełniona nadzieją wykrzyknęła: Wiwat kapitan Robat! Chwilę potem dowódca kiwnął głową na znak, że cieszy się z powodu ich przemiany... Po tym zdarzeniu piraci nabrali pewności siebie i ochoty do walki z nieznanymi siłami...
Igorinho Jednooki podszedł do drzwi i z całej siły pociągnął za klamkę - wrota ani drgnęły... Szarpanie i pchanie niewzruszonej bramy zdało się na nic, a więc pirat odpuścił sobie niepotrzebny wysiłek... Adidas usiadł na ziemi, a za nim zrobili to towarzysze - Robat nadal wpatrywał się w drzwi, myśląc nad czymś. Nagle Qrczak Nożycoręki wykrzyknął:
- Kurcze, że też na to nikt nie wpadł!
- O czym Ty mówisz? - zapytał Eryk Hydra najwyraźniej zdziwiony, co też opowiada jego towarzysz
- Nie mamy co pić i niedługo padniemy z pragnienia... Warto by więc napełnić piersiówki wodą, która spływa po ścianach... - powiedział pirat podchodząc do ściany i czegoś na niej szukając
- Nie zapominaj, że znajdujemy się w przeklętym miejscu, woda może być niezdatna do picia... - rzekł Robat, który nagle oderwał się od zajęcia, jakim było wpatrywanie się w bramę
- Być może, ale warto poświęcić się dla dobra całej grupy... Oho znalazłem strumyczek wody płynącej po ścianie, zobaczcie! - uradował się Qrczak, a załoga podeszła do niego
- To kto próbuje? - zapytał Mariusz Postrach Morza, który jak można było wywnioskować, za bardzo się do tego nie kwapił...
- Ja, w końcu nie mam nic do stracenia... W ojczyźnie nikt na mnie nie czeka, oprócz stałego miejsca w karczmie < Adidas66 sam tak kiedyś pisałeś > - powiedział Adidas, co załoga przyjęła z pewnym zdziwieniem i obawą
Qrczak przystawił piersiówkę do ściany i szybko ją napełnił. Wody znajdowało się tam dokładnie na jeden łyk... Pirat podszedł do przyjaciela i bez większego zastanowienia przechylił naczynie.
- I co? - zapytali chórem towarzysze, u których napięcie sięgało zenitu
- Smakuje normalnie, jak naturalna woda źródlana... Chyba wszystko jest w porządku... - powiedział Adidas, na którego słowa załoga podskoczyła z radości...
Robat patrzył na to wszystko z oddali i w duchu cieszył się, że ma tak pomysłową grupę przyjaciół, którą kochał z całego serca...
Po napełnieniu piersiówek piraci zdecydowali się kontynuować podróż i nie zwlekając długo opuścili boczny korytarz, wkraczając na dobrze znaną im szeroką ścieżkę. Po godzinie wędrówki piratom zdawało się, że wyprawa nie będzie miała końca, więc zdziwili się, gdy w blasku pochodni dostrzegli zwężenie korytarza, u którego schyłku znajdowały się potężne wrota... No to mamy ciężki orzech do zgryzienia - pomyślał Robat wpatrując się w olbrzymią bramę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lista Graczy:
1. Robat Wielki
2. Igorinho Jednooki
3. Mariusz Postrach Morza
4. Qrczak Nożycoręki
5. Mateusz Zabójca
6. Eryk Hydra
7.Adidas Wielkonogi
8. Helting Brodaty
9. Lord Makintosh
10. Ildrian Strzelec
11.Kurt Odważny

Karta Postaci:

imię: Kurt Odważny
wiek: 20
broń: Sejmitar
klasa: korsarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lista Graczy:
1. Robat Wielki
2. Igorinho Jednooki
3. Mariusz Postrach Morza
4. Qrczak Nożycoręki
5. Mateusz Zabójca
6. Eryk Hydra
7.Adidas Wielkonogi
8. Helting Brodaty
9. Lord Makintosh
10. Ildrian Strzelec
11.Kurt Odważny

Karta Postaci:

imię: Kurt Odważny
wiek: 20
broń: Sejmitar
klasa: korsarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Hmm... Co by tu z Tobą zrobić... Robat nie werbował nowych graczy, bo nie było takiej potrzeby. Zapisałeś się i to bardzo miło z Twojej strony. Teraz jednak nie pisz nic więcej i poczekaj na decyzję gospodarza gry, który zadecyduje czy włączyć Cię do zabawy - zgodzi się na pewno :P A teraz pamiętaj - poczekaj na decyzję Robata i posta fabularnego jednego z graczy!

Makintosh lub Adidas66 ===> Korzystając z tego, że mamy nowego gracza, niech któryś z was zrobi tak, aby podłączyć go jakoś do gry. Najlepiej byłoby jakbyśmy go spotkali za nowymi wrotami, co wy na to? ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kapitan zastanawiał się czy mają do niej podejść czy też zawrócić i postarać się odnaleźć prawidłową drogę. Kapitan zdobył się na odwagę i ku zdziwieniu całej załogi ruszył ku bramie. Nie zdążył przejść nawet dwóch metrów gdy wrota otworzyły się a za nim stał człowiek. Nikt nie widział jego twarzy ponieważ blade światło jego pochodni już dogasało kiedy podeszli bliżej człowiek krzyknął:
- Wchodźcie nie bójcie się. Czekaliśmy na was.
- Skąd wiedzieliście że w ogóle tu będziemy ? - spytał wyraźnie zdziwiony Robat
- Pewna ślepa wieszczka zwana wyrocznią powiedziała nam o waszym przybyciu. czekaliśmy już od wczoraj.
- A więc co to za miejsce? - spytał już mniej zdziwiony lecz nadal niespokojny.
- Jest to tak zwana utopia leżąca na wędrującej wyspie.
Więc piraci weszli do środka i nic nie mówiąc zaczęli rozglądać się wokół siebie kiedy doszli do placu na samym środku "utopii" zrozumieli że to dla nich prawdziwy raj ponieważ nie było żadnych przedstawicieli władzy.
- Chodźcie pokaże wam wasze chaty, a jutro będziemy świętować oraz spotkacie się z wyrocznią- powiedział mężczyzna.
Załoga rozeszła sie do swoich chat. Rano wszyscy zaczęli świętować do samego wieczoru kiedy to nadszedł czas rozmowy z wyrocznią....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Chłopaki, słuchajcie... Powiedzmy, że kurt13 już do nas dołączył. Uznajmy jego, jest początkujący.... Jego post już niech też zostanie. Igorinho: dzięki za info o miejscu naszej gry. Masz atuty na MG. Na razie wszyscy piszą bardzo dobrze. Myślę, że wzbijemy się jeszcze wyżej. A teraz... Do roboty ;-) . ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Igorinho Jednooki szedł za mężczyzną w białej szacie i rozmyślał nad tym co się stało... Dziwiło go, że ten dziwny lud mieszka w podziemiach, bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Na wyspie, a także w podziemiach nie dostrzegł niczego, co wskazywałoby, że żyją tu ludzie. Nie namyślając się długo dobył strzelby i jednym szarpnięciem przygwoździł siwego mężczyznę do ściany, przykładając mu lufę do skroni. Reszta towarzyszy stanęła jak wryta, nie mając pojęcia co wyrabia ich przyjaciel...
- Coś mi tu nie pasuje! - wykrzyknął Igorinho Jednooki spoglądając w czarne oczy nieznajomego człowieka
- Nie wiem o czym mówisz... - wyjąkał mężczyzna w siwej szacie
- Mieszkacie tu sobie beztrosko, ale my nigdy nie widzieliśmy żadnego z was, albo chociaż jednego śladu waszego istnienia! - powiedział pirat przeszywając człowieka wzrokiem, a przyjaciele pokiwali głowami
- To prawda, ale posłuchaj moich wyjaśnień... - tu urwał, czując nacisk lufy
- Przed Czarną Bramą usłyszeliśmy głos, który mówił, że to przeklęte miejsce! W takim razie co wy tu robicie? Może jesteście demonami zamieszkującymi tą ciemną krainę!? - rzucił Igorinho coraz bardziej napierając
- Wysłuchaj mnie proszę, a wszystkiego się dowiesz! - wyjąkał przestraszony mężczyzna, a pirat odsunął strzelbę nadal jednak trzymał ją w pogotowiu
- Jestem Marandir, strażnik bramy północnej, tej u której stóp się spotkaliśmy. Nasz lud, obdarzony nadprzyrodzonymi mocami wywodzi się ze starożytnego plemienia Gherów, zamieszkujących szereg wysp położonych daleko od lądu, które są niedostępne dla ludzi ze starego świata. Dostaliście się tu dlatego, że jeden z naszego pradawnego rodu, znajdował się na waszym pokładzie...
- Nieznajomy... - wyszeptali piraci, wśród których zapanowało poruszenie
- Tak jest to nasz brat, którego zwiecie "Nieznajomym"... Tak więc dostaliście się tu, na nasze wyspy, które zastaliście puste. W przeszłości naszą krainę nawiedził inny lud - przeklęty i nienawistny, który próbował nas unicestwić... Rzucił na wyspy klątwę, tym samym dziesiątkując nasze plemię. Ci, którzy z wami walczyli i których nazywaliście "Nieumarłymi", to nasi bracia, którzy przez klątwę stali się krwiożerczymi bestiami... My, którzy pozostaliśmy przy zmysłach, zeszliśmy do podziemia, wybudowanego i zapomnianego przez wrogów, aby tam się osiedlić i schronić przed zombie i nieprzyjacielem. Jak wiemy niedawno wróg opuścił wyspę, zabierając ze sobą waszego stróża "Nieznajomego", którego chcieli utopić na środku morza... Jednakże nie udało im się to, ponieważ naszego brata wyłowiliście wy. Za ten czyn będziemy wam wdzięczni aż do końca naszych dni... Wracając do opowieści straszny wróg opuścił nasz archipelag, ale pozostawił po sobie liczne klątwy i nie znane nam pamiątki. Mieszkamy tu i staramy się nie opuszczać naszego domu, którym teraz jest właśnie podziemie.
- Tego się zupełnie nie spodziewałem... - rzekł Robat nie kryjąc zdziwienia
- Nie jesteśmy waszymi wrogami. Mamy nadzieję, że będziecie się tu dobrze czuli - powiedział Marandir uśmiechając się do Igorinha i poklepując go po ramieniu
- Przepraszam, że byłem nieufny i aż nadto ostrożny... - wyszeptał pirat zmieszany i czerwony ze wstydu
- Wcale Ci się nie dziwię... Wiem ile przeszliście, w drodze do tego miejsca... - rzekł mężczyzna ściskając mocniej swoją laskę z kamieniem na końcu
- Mam jeszcze pytanie... Czyj to głos słyszeliśmy przy Czarnej Bramie? - zapytał Igorinho kierując wzrok na Marandira
- Był to głos Verhela, odpowiadającego za bezpieczeństwo. Musimy się jakoś bronić przed tymi, którzy mogliby odkryć naszą tajemnicę... Stosujemy szereg zabezpieczeń, których część już widzieliście - odparł mężczyzna odwracając się - A teraz chodźmy do wyroczni!
Piraci zszokowani opowieścią człowieka w białym płaszczu, powlekli się za nim, nadal nie dowierzając temu co usłyszeli...

[ kurt13 ===> Cieszę się, że stałeś się naszym nowym towarzyszem. Teraz dokładnie przeczytaj regulamin zabawy - zauważ, że posty piszemy przynajmniej 15 linijkowe, czego będziemy wymagać i od Ciebie. Druga sprawa to nawiązywanie do postów poprzednika. Jeśli nie rozwiniesz akcji zawartej w poście poprzedzającym Twój zostaniesz ostrzeżony, a następnie wykluczony z gry. Pamiętaj, aby dokładnie czytać posty poprzedników i nawiązywać do nich, nie wymyślając historii z nieba wziętych. To by było na tyle i życzę miłej zabawy :P ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Marandir szedł na czele pochodu. Nad głową trzymał swoją laskę z kamieniem na końcu i to nią oświetlał drogę. Po chwili, kiedy nie widzieli już drzwi przez które weszli, usłyszeli ich skrzyp i trzask zamknięcia. Po paru chwilach stanęli pod czarnym łukiem wykonanym z gładkich kamieni. Tuż przed nimi rozciągała się średniej wielkości grota.
Na jej środku stał zniszczony, okrągły budynek z białej skały, takiej samej jak posągi strażników w katakumbach. Po czterech stronach budynku stały mniejsze budynki, mniej lub bardziej zniszczone. Trzy z nich były zbudowane z tego samego materiału co budynek główny. Czwarty, stojący w głębi jaskini składał się z dwóch okrągłych budynków, wykonanych z szarej skały, która była gładka i lśniąca, jakby wykuto ją nieznanymi już dziś sposobami. Po zachodniej stronie otwierała się wielka dziura w ścianie jaskini. Tuż za nią widać było zarysy wielkich i mrocznych budynków, które wyglądały jakby podziemne miasto. Jednak tam nie świeciło żadne światło i wyglądały jakby mieszkały tam duchy.
W kierunku czwartego budynku kierowała się cała załoga wraz z Marandirem. Tuż przed budowlą drogę zagrodziło im dwóch ubranych w czerń i uzbrojonych w metalowe kostury, których oparcia dla zielonych kamieni były trzema ostrzami. ich twarze schowane były w czarnych kapturach. Marandir zatrzymał się i zaczął rozmawiać z jednym z nich w nieznanym dla piratów języku.
- Co się dzieje? - Szepnął Adidas do Robata.
- Chyba są jakieś problemy... - Odparł szeptem Robat, i w tym momencie Marandir odwrócił się do piratów z zatroskaną twarzą.
- Przykro mi ale Athraen, nasza wyrocznia, nie przyjmie was dzisiaj.
- Czemu? - Rzekł zdziwiony Igorinho.
- Coś złego dzieje się w ruinach Molinnur''u. - I wskazał na ruiny, które widać było w dziurze za ścianą - Przykro mi ale muszę was opuścić... Musicie jednak zostać w budynku centralnym. Dla własnego bezpieczeństwa.
- Dla naszego bezpieczeństwa? - Powiedział z nutką irytacji w głosie Kurt.
- Nie zrozumiecie tego... - Odparł Marandir - Zrozumiałby to tylko Noldo...
- Skąd znasz Mateusza?! - Krzyknął Robat, lecz po chwili przypomniał sobie gdzie jest i opanował się.
- Vala... Twój gniew w niczym tu nie pomoże... Nigdy nie będziecie gotowi... - I odszedł, a dwóch strażników, którzy zagrodzili im drogę odprowadziło ich do budynku centralnego. Gdy się tam znaleźli okazało się, że to dość przytulne miejsce.
W kominku buchał przyjaźnie ogień. Na dwóch regałach stało mnóstwo książek. Pośrodku stał stół i dziesięć pustych krzeseł. Kręcone schody prowadziły na drugie piętro gdzie stało dziesięć łóżek a na każdym z nich siennik wypchany słomą lub trawą. Na stole stał gar z gorącą zupą.
Piraci natychmiast do niego podbiegli i zaczęli spiesznie jeść zupę. Tylko Robat i Igorinho zauważyli fakt, że drzwi zostały tuż za nimi zamknięte tak szczelnie, że oni sami nie mogli ich otworzyć. Jednak w tym miejscu czuli się bezpiecznie... Jakby byli w domu. Drzwi miały pozostać zamknięte jeszcze kilka dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po zjedzeniu zupy piraci położyli się spać. Tylko Robat i Igorinho nie umieli zasnąć.
- Robacie, jak myślisz, kiedy odwiedzimy wyrocznię? - spytał Igorinho
- Nie wiem... Może jutro.. Nie wiem... Zobaczymy co będzie się działo dalej - odpowiedział kapitan
- Na razie musimy być czujni - dodał Robat
Po tej wymianie zdań nastał ranek i reszta załogi wstała.
- Czy coś się działo, kapitanie? - spytał Adidas
- Nie... Było spokojnie. - odpowiedział Robat
- To dobrze... - powiedział Wielkonogi
Kapitan chciał wyjrzeć przez drzwi, lecz gdy chciał otworzyć drzwi, okazało się, że drzwi są zamknięte. Robat zaniepokoił się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Co się stało Robacie? - Spytał Helting podchodząc do kapitana.
- Chyba sił mi ubyło... - Powiedział Robat sztucznie uśmiechając się - Może ty otworzysz drzwi?
- Pewnie! To przecież nic trudnego! - Wykrzyknął Helting i spróbował otworzyć drzwi, które nie drgnęły choć ten próbował je otworzyć wszystkimi siłami.
- Co jest? - Powiedział Igorinho wstając ze swojego łóżka i poprawiając opaskę na oku.
- Drzwi są zamknięte. - powiedział z rozpaczą w głosie Qrczak.
- A może ranek jeszcze nie nastał? - Powiedział schodząc po schodach Igorinho - Przez te ciemności pogubiliśmy przecie rachubę czasu. Skąd wiecie, że nie jest jeszcze noc?
- W sumie... - Bąknął Qrczak i włożył ręce do kieszeni spodni.
- Już ranek. - Powiedział spokojnie Robat - Przecież mam zegarek. Spójrz! - I pokazał piratowi swój złoty zegarek, który wskazywał godzinę siódmą dwie.
- To ja już nie wiem. - Powiedział Igorinho wzruszając ramionami - W końcu jesteśmy tu bezpieczni.
- Prawda. - Odparł Robat i podszedł do kominka aby dorzucić drewna.
Godzina mijała za godziną a drzwi nadal były zamknięte. Piraci nie myśleli o nich. Zajęli się swoimi sprawami. Eryk przeglądał książki na półce w poszukiwaniu jakiejś dobrej lektury. W końcu znalazł książkę o zielarstwie i wraz z nią zniknął na kilka godzin. Dochodził już wieczór kiedy drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Cała załoga poderwała się ze swoich miejsc.
- Usiądźcie Halla Hyarmen. - Powiedział strażnik, który ich tutaj przyprowadził.
- Kiedy zobaczymy wyrocznię? - Spytał się Robat.
- Jeszcze nie teraz... - Odparł strażnik stawiając misy z jedzeniem na stole - Jeszcze nie teraz... - I wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi.
Zachowanie strażnika a także jego dwuznaczna odpowiedź rozbiły całą załogę. Jednak rozbicie to nie trwało zbyt długo gdyż na stały misy z pieczonym baranem, pieczonymi ziemniakami, marchwią i sałatą. Załoga rzuciła się wręcz na jedzenie. Zrobili to wszyscy prócz Robata i Eryka.
- Kapitanie! - Szepnął Eryk do Robata odciągając go na bok.
- Słucham cię Eryku? - Odparł szeptem Robat.
- Znalazłem coś interesującego wśród wszystkich książek.
- A mianowicie? - Spytał się Robat lekko zaskoczony.
- To. - I pokazał Robatowi grubą, czerwoną, skórzaną księgę z pożółkłymi kartkami. Robat schylił się aby zobaczyć co napisane jest na księdze. Jednak nie potrafił odczytać runicznych znaków jakimi była pokryta okładka.
- Co to znaczy? - Spytał się Eryka wskazując na runy.
- Dzieje Molinnur''u. - Odparł bez wahania Eryk.
- Skąd znasz ten język? - Spytał się Robat.
- Jestem przecież znawcą starożytnych run. - Odparł Eryk - Rzadko spotyka się taką odmianę runicznych znaków więc siedziałem nad nią dość długi czas.
- Co w niej jest napisane? - Spytał Robat, który wręcz nie mógł usiedzieć z przejęcia.
- Powiem ci jutro, mój kapitanie. - Powiedział Eryk i dodał - Dziś już na to za późno. Muszę odpocząć...

[ @offtop: Czy mogę prosić o pozostawienie Dziejów Molinnur''u w moich rękach? Mam dość dużo pomysłów do tej "tajemniczej" książki :D... Z góry dziękuje...]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po tej informacji, Robat podszedł do stolika na którym była zupa, i zjadł trochę, ponieważ był bardzo głodny. Podszedł do niego Igorinho i spytał:
- Robacie, czy ustawimy dzisiaj jakąś straż?
- Tak, myślę że lepiej będzie, jeśli ktoś będzie stał na straży... - odpowiedział Kapitan
- A więc kto stanie na straży? - spytał Igorinho
- Ja będę pilnował przez noc. - powiedziałem
- Kapitanie, wykluczone! - powiedział Eryk, który przyglądał się tej rozmowie - Nie możesz stanąć na straży, ponieważ już i tak jesteś zmęczony. Kto jak kto, ale ty musisz się wyspać i wypocząć.
- A więc kto ma niby stanąć na warcie? - spytał Robat ze zniecierpliwieniem
- Ja - powiedział Eryk
- Ale ty też jesteś zmęczony... przecież pracowałeś nad tą " tajemniczą " księgą... - powiedział Kapitan
- Wiecie co? Mam pomysł! To ja stanę na warcie! - zaoferował się Igorinho
- Więc ustalone! - powiedział Eryk
- No skoro chcesz, Igorinho... Dobrze! - zgodziłem się
Była godzina 20.00. Cała załoga zebrała się przy kominku. Robat podszedł i dołożył drewna.
- To co teraz, kapitanie? - spytał Adidas
- No, co... Będziemy czekać co się stanie dalej... - powiedział Kapitan
- A kto stanie na straży? - dopytywał się Wielkonogi
- Igorinho... - odpowiedziałem ze zniecierpliwieniem
- Aha... To dobrze...
Kurt siedział cicho... Najciszej z całej załogi... Patrzył w ogień i nad czymś rozmyślał
- Kurt... Nad czym tak myślisz? - spytał Kapitan Załogi
- A nie... ja... nie ważne - powiedział Kurt jąkając się i odszedł do stołu
Wszyscy zamilkli. Każdy myślał o tym, co stanie się dalej... Załoga przesiedziała tak do godziny 22.00. Potem wszyscy oprócz Igorinha, poszli spać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Igorinho siedział spokojnie tuż przy drzwiach z ręką na spuście swojej strzelby, którą trzymał na piersi wycelowaną w stronę drzwi. Godziny wlokły się dla pirata bardzo wolno i nic się podczas nich nie działo. Igorinho próbował kilkakrotnie otworzyć drzwi, dla zabicia czasu, lecz jego wysiłki spełzły na niczym. Jedyne co odkrył to to, że drzwi były solidne i nie dało sie przez nie nic podsłuchać. Igorinho, jako strażnik załogi, otrzymał od Robata zegarek aby wiedzieć, która godzina się zbliża. Dochodziła już trzecia a nic do tej pory się nie stało. Kiedy Igorinho wstał z krzesła, na którym siedział przez ostatnią godzinę, zauważył, że Eryk i RObat rozmawiają ze sobą na wyższej kondygnacji centralnego budynku.
- Czy możecie tu zejść? - Powiedział Igorinho do stojącego wyżej kapitana i Eryka, którzy spojrzeli się na niego.
- To ty nie zasnąłeś? - Zdziwił się Eryk drapiąc się po głowie.
- Nie i nawet nie jestem zmęczony, mój drogi. - Powiedział z wyrzutem w głosie Igorinho.
- Widzi mi się, żeś wykapany strażnik mój drogi! - Rzekł Robat uśmiechając się i schodząc po kręconych schodach na dół.
- Mnie zastanawia to, czemu wy nie śpicie? - Spytał się Igorinho podchodząc bliżej przyjaciół.
- Bo mamy pilne sprawy, które nie powinny cię interesować! - Burknął niezadowolony Eryk.
- Kiedy wrócimy w nasze rodzinne strony, postawię ci kufel najdroższego piwa w mieście. - Powiedział Robat do Igorinha poklepując go po ramieniu, po czym dodał - A że teraz nie mam ni pieniędzy, ni piwa, wtajemniczę cię w sprawy, które, jak to powiedział Eryk, nie powinny cię interesować.
- Dobrze... - Przytaknął Igorinho - I pewnie nie mam nikomu pisnąć ani słówka?
- Pewnie. - Parsknął Eryk - Inaczej musiałbym ci poderżnąć... - Lecz przerwał na widok miny Robata.
- A więc Eryku. - Zaczął Robat - Co wyczytałeś w Dziejach Molinnur''u?
- Tak więc... - Powiedział Eryk otwierając gruba, czerwoną, skórzaną księgę na stole - Nie będę czytał wszystkiego, bo to i tak za dużo, tylko to co najważniejsze. - Odchrząknął i odczytał runy na pierwszej stronie księgi:

Dzieje Molinnur''u
Od początku do strasznego upadku
Ręką Ormetur''a, Ostatniego Kronikarza Molinnoru, spisane...


Początek Dziejów
[...] I wtedy Vardúnaril dotknął martwego skrawka ziemi, który oddzielił się od reszty świata i ożył[...] I osadził Vardúnaril na ziemi ludzi, których przestrzegł przed tym co nieuniknione, a co początkiem nowego życia[...]

[...]A pierwszym władcą ziem owych został Isilbar - mąż prawy i silny, zaś łagodny w swej naturze, który rządził królestwem swym zgodnie z prawem Vardúnaril''a[...] I pojął Isilbar za żonę Núril Srebrnogwiazdą, która zrodziła mu potomka Isilbar''a Szarego.

[...]A wtedy królestwo powiększył i zbudował w okręgu, który uznał za najdoskonalszą formę stworzoną przez Vardúnaril''a[...]I wtedy nazwę przybrał dla królestwa swego by ojca ucieszyć i lud w sobie rozmiłować a u Bogów wmiłować się swą biegłą sztuką. Królestwo nazwał Molinnur''em co oznaczało coś wielkiego, lecz z czasem zapomniano co owa nazwa znaczy[...]

[...]A gdy ojciec jego doczekał stu szesnastu cániel, zaczął obawiać się tego o czym mówił Vardúnaril gdy dał mu w posiadanie swe królestwo[...] I poszedł szukać w swym kraju odpowiedzi na to, co ma się stać[...] I dotarł do krańca swych ziem i nie znalazł odpowiedzi. Wrócił więc do zamku swego i tam czekał swego kresu[...]


Nagle Eryk przerwał gdyż zauważył, że reszta załogi budzi się. Natychmiast zamknął księgę i schował ją do swojej torby między inne książki. "Spróbuje wam dokończyć tej nocy... - Szepnął do Robata i Igorinha - I tak drzwi się nie otworzą. - Wstał od stołu i poszedł w kierunku swojego łóżka."
Eryk nie wiedział, że w tym co przed chwilą powiedział była prawda. Drzwi miały jeszcze długo pozostać zamknięte.

[ @offtop: To jeszcze nie koniec Dziejów Molinnur''u... Nadal proszę o nie ruszanie ich... Dziękuję... ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powoli wszyscy zaczynali się budzić. Kiedy wszyscy już wstali drzwi zaskrzypiały i strażnik wniósł na stół trzy misy przykryte od góry pokrywkami. Gdy zostawił posiłek piratów na stole natychmiast wyszedł i zamknął za sobą drzwi nie odzywając się słowem do piratów. Robat podniósł pierwszą pokrywę na największej misie. Po podniesieniu cały pokój wypełnił się zapachem zupy rybnej. W kolejnej misie były ziemniaki a w następnej pieczone ryby i sałatka. Załoga wręcz rzuciła się na misy ale Robat będąc przytomny nałożył każdemu dużą porcję zupy. Nie lubił on bowiem pośpiechu w jedzeniu chyba, że wymagała tego sytuacja.
Kiedy wszyscy już zjedli Robat ogłosił odpoczynek a po nim zebranie załogi. Po godzinie odpoczynku Robat stanął przy stole przy, którym jadali śniadania. Kiedy reszta załogi zajęła miejsca, Robat wyprostował się i spojrzał na wszystkich.
- Widzę, że dobrze czujecie się w tej gościnie. - Powiedział Robat.
- Owszem Robacie. - Odparł Adidas i dodał - Do czego zmierzasz?
- Do zbyt długiego pobytu tutaj. - Odpowiedział mu kapitan wskazując na wrota. - Czuję się dość dziwnie tu pod ziemią...
- Ja także kapitanie. - Przerwał Qrczak, gdyż wszyscy wiedzieli, że woli on otwarte przestrzenie.
- Chciałbym znów zobaczyć niebo. - Westchnął Robat - I poczuć wiatr na twarzy.
- Skąd mamy wiedzieć Robacie... - Rzekł Eryk - Że niebo jest ponownie błękitne? Czy nadal nie jest zasłonięte przez tamtą chmurę?
- Racja! - Powiedział Mariusz wstając z miejsca - Mnie tu jest dobrze!
- Może i tak Mariuszu. - Odparł Robat spokojnie - Ale my tu nie pasujemy. Jesteśmy Obcy wśród obcych, a nie podoba mi się taka sytuacja.
- Co racja, to racja. - Rzekł Igorinho poprawiając opaskę na oku.
- Zebranie to zwołałem aby ustalić straże dzienne i nocne. - Powiedział Robat - Tak więc Igorinho zgłosił się jako stróż nocny.
- Ja mogę pilnować nas w dzień! - Krzyknął wstając Kurt.
- A ja mu pomogę! - Krzyknął także wstając Mariusz, gdyż polubił ostatnimi czasy Kurta odkąd stracił Mateusza nie miał z kim pogadać.
- A więc postanowione! - Powiedział z entuzjazmem Robat - Zebranie skończone.
Wszyscy rozeszli się i zajęli się różnymi sprawami. Strażnicy objęli swoje stanowisko i czuwali aż do wieczora kiedy to zmienił ich Igorinho. Zbliżała się północ kiedy reszta załogi zasnęła i Robat, Eryk i Igorinho mogli wreszcie sięgnąć po Dzieje Molinnuru.
- Gdzie skończyłem? - Spytał towarzyszy Eryk otwierając księgę pełną runicznych znaków.
- Bodajże kiedy Isilbar wrócił do swojego królestwa i czekał swego kresu. - Wyrecytował jednym tchem Igorinho.
- Dobrze. - Odparł Eryk i ponownie zagłębił się w księdze.

Czarne Dni
[...] Kiedy Isilbar czekał tak swego kresu niepokój w nim rósł i ciągle zastanawiał się nad słowami Vardúnaril''a, które mu dał na początku dziejów[...] A mając sto dwadzieścia cániel doczekał się wnuka i prawowitego władcy Molinuur''i[...]

[...]A wnuk nazwany został Idermalem i otrzymał on w posiadanie królestwo swego ojca[...] którego nie zwiększył lecz umocnił.

[...]A kiedy mając trzydzieści cániel przechadzał się nad Jeziorem Dúrz spotkał człowieka przybranego w czerń zwanego Shargúl[...] I Shargúl obiecał pomóc jego dziadowi, co przyczyniło się do upadku starych królów.

[...]Gdy Shargúl rzekł co czeka Isilbar''a po śmierci ten zląkł się i chciał nadal żyć, aby ujrzeć kres świata[...] I magią opętał go Shargúl i sprawił, że w ciemności sie pogrążał[...] Kiedy miał on dwieście cániel zjawił się Vardúnaril i widząc co stało się z jego dziełem przeklął je wraz z jego nowym panem Shargúl''em. A widząc, że ten od lat już być martwym powinien odebrał mu resztkę ludzkości i nazwał go Potępionym a każdego, kto chciał go naśladować czekał ten sam los[...]


Wtedy Eryk przerwał gdyż dostrzegł, że noc minęła i pozostali zaczęli się budzić. Czuł, że w księdze jest odpowiedź ale bał się wraz z towarzyszami lektury, że wiadomość ta wzbudzi w reszcie zbyt wielkie emocja i zrobią coś, czego będą żałować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdy załoga wybudziła się, jak zawsze wszedł strażnik.
- Kiedy stąd wyjdziemy? - spytał Robat
- Jeszcze nie teraz. To nie ten moment. - powiedział spokojnie strażnik - Musicie jeszcze poczekać!
- Ale my chcemy wyjść! - powiedział Robat tracąc cierpliwość
- Jutro drogi panie, jutro...
- Dobrze - zgodził się Robat
Po sytym śniadaniu, załoga znów zebrała się przy stole.
- Musimy się stąd wydostać - powiedział Kapitan
- Ale jak? - spytał Eryk
- Jeszcze nie wiem...
- Nie możemy się stąd wydostać. Trzeba czekać co się stanie dalej... - zaproponował Igorinho
- Dobrze.
- Po za tym, ten strażnik powiedział że coś jutro będzie... - przypomniał Kurt
- Proponuję zwiększyć straż.
- Ale czy to coś da?
- Może da, może nie, spróbować można - powiedział Robat
- To ja, Igorinho i Eryk pilnujemy w nocy, dobrze? - powiedział Kapitan
- Dobrze - odpowiedziała załoga
- W dzień pilnuje Kurt, ok?
- Ok.

[ Dzisiaj napisałem tylko tyle, ponieważ chciałem rozruszać to towarzystwo :P Musimy się wziąć do roboty :P Pozdro ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Według zegarka Robata słońce zachodziło właśnie nad światem. Załoga zebrała się już przy swoich łóżkach aby wkrótce pogrążyć się w twardym śnie pozostawiając na warcie kapitana wraz z Igorinhem i Erykiem na straży. Tuż po tym jak załoga zasnęła trójka przyjaciół usiadła natychmiast w swoim stałym miejscu a Eryk wyciągnął Dzieje Molinnur''u ale gdy chciał zacząć czytać spojrzał na Robata, który wyglądał na zaniepokojonego.
- Co się dzieje kapitanie? - spytał Eryk Robota - Coś nie tak?
- Martwię się o załogę. - odparł Robat - Boję się, że wkrótce zrobią coś czego będziemy żałować wszyscy.
- Też się tego boję. - wtrącił Igorinho poprawiając opaskę na oku.
- Tak... Ta sytuacja robi się coraz niebezpieczniejsza... Ale musimy dotrwać... Książka ma w sobie odpowiedź... - Erkyk odchrząknął i zaczął czytać runy w księdze.

[...] I miasto zaczęło popadać w chaos gdyż coraz więcej osób dowiadywało się co stanie się gdy umrą. I nazwano te czyny Plagą Potępionych [...] i skończyły się w ten sposób szczęśliwe dni Molinnur''u[...]

Ostatnia Wojna i Upadek Molinnur''u

[...]A od pamiętnej Plagi Potępionych wielu z Milioruin''ów popadło w plagę i przeszło na stronę władcy ciemności[...] ten, który to rozpoczął i został potępiony oddał się w ręce mroku i odzyskał to co utracił a nawet jeszcze większą potęgę zyskał[...]
A znano go jako Shargúl lecz zyskując nową władzę i potęgę zmienił swe imię[...] by odtąd znanym być jako Múrgoth - ten, który trwać będzie po wsze czasy na mrocznym tronie, pogrążonym w zapomnieniu, póki ktoś nie ośmieli się złamać tego co rzucone na Molinnur[...]


Przyjaciele spojrzeli po sobie. Dowiedzieli się wreszcie skąd wzięły się chmury, które zaległy nad wyspami. Poczuli się nagle winni całemu złu. Trwali w zadumie pewien czas kiedy nagle drzwi rozwarły się i do centralnego budynku wkroczył Mateusz, który zniknął pewien czas temu. Gdy spojrzał na niego wydało mu się, że Mateusz zmieni się bardzo, i miał rację.
Twarz jego była poorana bliznami. Włosy rozwiane, jak niegdyś, lecz teraz pozbawione dawnego połysku. Ubranie zniszczone, lecz w jakim stopni nie dało się dojrzeć gdyż przysłaniał je czarny płaszcz z kapturem. W ręku trzymał laskę. Taką samą jaką mieli strażnicy tego miejsca.
- Witajcie przyjaciele! - krzyknął Mateusz spoglądając na wszystkich, gdyż hałas ich zbudził.
- Mateusz? - zdziwił się Igorinho - Wróciłeś?
- Nie... - odparł Mateusz bez jakichkolwiek uczuć - Wyrocznia was wzywa... Przygotujcie się na spotkanie z nią, to co od niej usłyszycie zapamiętacie po wsze czasy...
- Zmieniłeś się... - rzekł Robat - Nie przypominasz mi osoby, którą znałem...
- Eryku zachowaj księgę... - powiedział nie zważając na słowa Robat''a, po czym dodał wskazując na Igorinha - Ty zaś pójdziesz ze mną... - i wyszedł pozostawiając załogę w głębokim szoku.
- Idę! - rzekł Igorinho i poszedł w ślad za Mateuszem. Reszta załogi zaczęła się zbierać do odwiedzenia Wyroczni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Chłopaki, mam do Was dwie sprawy:

1. Czy chcecie, aby do naszej gry forumowej powstała strona?
2. Informuję Was, że planuję koniec pierwszej edycji naszej forumowej gry. Myślę, że skończymy ją po roku szkolnym, gdy wyjaśni się sprawa wyroczni. Może nastąpić to wcześniej, jeśli wcześniej wyjaśni się sprawa wyroczni.

Proszę o szybką odpowiedź ( odnośnie strony )najlepiej w temacie, ale może być też na gg. Przypominam mój numer gg to: 444932. Pozdro ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Dobra, myślę że wszyscy się zgodzą na stronę, więc... stronka będzie :D Gracz Igorinho pomoże mi zrobić stronę. Jednak myślę, że dobrze by było zrobić coś typu opisy postaci z gry i ich rysunki :D A więc teraz proszę dorzucać fotki swoich postaci, oraz ich opisy, tylko żeby były zgodne z grą ;) Opisy niech są tak na 5 - 8 zdań. Umieszczajcie je normalnie w [ takich ] nawiasach. Czekam. Tylko proszę, aby obrazki i opisy nadeszły w miarę szybko. Umieszczajcie je na forum. Nara ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[ Szkoda że już nie chce się wam nic pisać :( A ja z igorinho''em nawet zrobiliśmy stronę do naszej gry. Proszę was: napiszcie coś jeszcze... Czekam jeszcze na opisy postaci. Można od razu napisać artykuł na stronie, wtedy go sprawdzę i opublikuję. Najpierw jednak trzeba się zarejestrować na stronce.

*** Strona jest dostępna pod adresem: http://www.znajdzskarb.dbv.pl . ***

I proszę jeszcze raz: napiszcie coś jeszcze, bo na koniec roku szkolnego planuję koniec pierwszej edycji. Przydałby się jeszcze jeden post. A jak nie, to nie. To tyle.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Igorinho Jednooki ostatni raz spojrzał na przyjaciół, odwrócił wzrok i powędrował za oddalającym się już Mateuszem. Przez długi czas szli w milczeniu nie racząc na siebie nawet spojrzeć, a nawet wydusić jednego słowa. Minęli kamienne wrota, nad którymi znajdowało się gwieździste sklepienie. Mateusz kierował się najwyraźniej na ciemny budynek z kamienną wierzą, który przypominał wyglądem ruinę i istotnie nią był. Dach, na wpół prześwitujący i wpuszczający do pomieszczenia więcej mroku, popękane ściany i otwory zamiast okien, były tego dowodem. Igorinho nie miał pojęcia, dlaczego Mateusz prowadzi go w takie dziwne miejsce...
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - zapytał pirat ostrożnie omijając szarą skałę będącą pozostałością stropu
- Chcę Ci pokazać coś, co pomoże Tobie i wam wrócić do domu... - wyszeptała postać w czarnym płaszczu odwracając się i kierując zimne oczy na twarz Igorinha, któremu od razu przeszedł zimny dreszcz po plecach... Pirat wraz z Mateuszem przemierzali korytarz, a następnie kolejne pomieszczenia, ale nadal Igorinho nie dostrzegał niczego, co zaciekawiłoby go w jakikolwiek sposób... Nagle Mateusz przystanął przed pięknie rzeźbionymi drzwiami i przemówił głośno i wyraźnie: Selghúrze otwórz wrota! Następnie drzwi uchyliły się, a w progu stanął mężczyzna wielkiej postury, trzymający laskę ze świecącym kamieniem, a jego twarz całkowicie przysłaniał czarny kaptur: Wejdźcie, to już jest gotowe... - rzekł i ustąpił przejścia przybyszom. Igorinho wkroczył do dość dużej sali, w której centrum znajdował się podest, przykryty srebrzystym materiałem. Wokół niego pirat ujrzał krąg kilkunastu osób, które od jakiegoś czasu wpatrywały się w jego twarz, a swoją pozostawiając w cieniu kapturów...
- Witaj Igorinho! Przybyłeś do świętego miejsca i oddaj mu należytą cześć... - powiedział nieznajomy osobnik, po którego słowach pirat zmieszał się i schował strzelbę, którą dotychczas dzierżył w dłoniach
- Po cóż mnie tu przyprowadziłeś? - zapytał Igorinho, nie widząc żadnego sensu tej wizyty
- Jak już wcześniej mówiłem, chcę Ci dać coś, co pomoże Twojej załodze wrócić do domu... - odpowiedział Mateusz podchodząc do drewnianego podestu.
- Cóż to może być? - zaciekawił się pirat, po czym zbliżył do kręgu osób, otaczających Mateusza
- Jest to urządzenie, za czasów Molinnur''u, które mamy zaszczyt tu trzymać - rzekł nieznajomy osobnik, po czym skinął głową do Mateusza. Ten zaś uniósł materiał do góry, a oczom Igorinho ukazał się szklany kompas...
- Jest to kompas, będący dla was jedynym ratunkiem i pomocą... Nie wskazuje on północy, ale kierunek, gdzie znajduje się najbliższy ląd...
- Dziękuję za ten dar, ale jest jeden problem... Bezpowrotnie straciliśmy nasz statek... - powiedział oschle pirat
- Nie martw się. Masz tu mapę, podążaj według wyznaczonego szlaku, a znajdziesz coś, co pomoże Ci wrócić... - rzekł Mateusz, a na jego twarzy zagościł nikły uśmiech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować