Shaell

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    67
  • Dołączył

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutralna

O Shaell

  • Ranga
    Robotnik
  1. > 45 dolarow z gre z kickstartera? Chyba kogos pogielo. A co ma cena produktu do systemu w jakim sfinansowano projekt?
  2. Dzięki za artykuł, nigdzie wcześniej nie słyszałem o tym Twórcy :).
  3. Gloryfikowanie zabijania ludzi dla własnych celów? OK! Gloryfikowanie polowania na wieloryby co w tamtym czasie było równie gorszące co obecnie hodowla krów? Złe. PETA :C By nie było, AC strasznie lubię.
  4. > Większego nonsensu nie widziałem przez 20 lat swojego istnienia. > Kończę 24, żona, praca, powrót na studia. Przez ponad rok grałem tylko w League of Legends. Powód? Jeden mecz Dominiona: 20 minut +5 setupu. SR: ~40 minut + 5 setupu. Żadnej fabułu przez którą bym chciał siedzieć nad tytułem jeszcze 4 godziny dłużej. Innym długotrwałym faworytem było Altitude. 100 godzin nabyte w genialnej arcadowej latajce 2D, ale na przestrzeni półtora roku. Bo mecz się rozgrywał w kwadrans.
  5. A czy każda inna gra, wyłączając projekty skrajnie indie, to projekt charytatywny mający na celu zapewnienie ludziom rozrywki kosztem (pieniężnym) studiów developerskich? Każda gra to w zamierzeniu twórców (a na pewno inwestorów) okazja na zarobienie "kolejnych tysięcy/milionów dolarów". Obudź się.
  6. Na oko to QTE, minigierki, i symulator tasa... miecza świetlne... stójcie, tasaka. Milusińscy będą mieć ubaw, my pewnie poczekamy kilka lat na porządny tytuł.
  7. Pomyślcie chwilę. Pierwszy 1000 jest ściśle przypisywany. Tak? Każdy spośród tysiąca ma w statusie zamówienia swój numer, do którego zdążył się już przyzwyczaić i go pokochać. Tak? Więc jeżeli ktoś z numerem 340 zrezygnuje z kolekcjonerki to Redzi nagle nie starają się powyłapywać już wysłanych kopii, żeby "naprawić" porządek w miejscach 340-1000, tylko po prostu pierwszy z kolejki (losowy?) klient dostaje box #340. Teoretycznie jak ktoś miałby ogromny fart to może dostać i #1. A kolekcjonarka rządzi, pobiła te Blizzarda na głowę. Wiedźmińską!
  8. Nie wiem, może tylko ja mam taki problem, ale jakoś zbyt łatwo omijam informację o pojawieniu się nowego numeru. Teraz też znalazłem informację o czwartym numerze na jakimś innym forum (ale przynajmniej już wiem, jak wyszukiwać bezpośrednio na gram.pl) Magazyn rządzi, zwłaszcza ilość obrazków w wersji kindlowej - zdecydowana większość materiałów przygotowanych dla kindle ma tylko biedny obrazek w małej rozdzielczości na początku artykułu. Trzymam kciuki, żeby magazyn był wydawany jeszcze długo długo :).
  9. Naxxramas 25 było tak żałośnie proste, że mnóstwo gildii zrobiło je w czas potrzebny na 78-80 lvl +3 dni. Oby Cataclysm był lepszy.
  10. A to nie było tak, że obecne tłumaczenie zawdzięczamy przecież właśnie Blizzardowi?
  11. Szkoda, że przepowiedziano właśnie upadek PS+. Ale temu gościowi należy się szacunek - nieważne, ile się myli, pracę utrzymuje. Czyli coś potrafi, choćby to było przegadanie szefa.
  12. Shaell

    StarCraft 2 - temat ogólny [M]

    Jak ktoś ma jeszcze jakiś kluczyk wolny to ja bardzo poproszę ^^ gontarr@gmail.com
  13. Przecież Dickens jako analogia pasuje tu doskonale. Grube książki będące pierwotnie powieścią publikowaną w odcinkach. Żeby jeszcze jakość była porównywalna.
  14. Shaell

    Dzióra w polskiej wersji Fallout 3

    Otóż w angielskim, o ile zapis jest z błędem, to w wymowie nazwa jest jak najbardziej poprawna (w j. ang. nie wymawia się podwójnych spółgłosek). J. polski może ten efekt imitować poprzez fakt zapisu/wymowy samogłosek "u" "ó" Wobec czego zrobienie z tego Dziurry, Dziuryy czy też czegokolwiek innego byłoby już oczywistym błędem w podejściu do tekstu źródłowego.
  15. Shaell

    Dzióra w polskiej wersji Fallout 3

    Jak widać, po raz kolejny pojawia się temat nazw własnych i tłumaczenia. Pozwolę sobie prywatnie poprzeć DemoBytoma, rozumiem również oburzenie ludzi emocjonalne przywiązanie fanów do zbieżności nazwy własnej ze światem gry. Zwłaszcza biorąc pod uwagę podejście Cenegi do polskiej edycji F3. Niemniej jednak, two points to be made: 1.) Decyzja o przetłumaczeniu tytułu jest polityką wydawcy. Tłumaczowi zleca się wykonanie zadania, przyjmując takie a takie ramy (co przetłumaczyć, czy zwracać na coś szczególną uwagę etc.). Całe szczęście przynajmniej, że póki co dystrybutorzy gier nie idą śladem niektórych dystr. filmów, którzy zlecają opracowanie szczególnych tekstów (Tytułu, tylniej okładki, posterów) marketingowcom. A potem mamy takie cuda jak "zasysający film" ("w oryginalnym tekście L.A. Times zapewne podane jako "Movie which''ll suck you in", czy też cokolwiek z tymże czasownikiem frazowym) 2.) Nie wiem, skąd się wzięło przeświadczenie, że nazw własnych się nie tłumaczy, i że jest to zbrodnia przeciw ludzkości. Nazwy własne jak najbardziej można przetłumaczyć. Jest to jednak, w moim prywatnym mniemaniu, jedna z najbardziej ryzykownych strategii, które może wybrać tłumacz. Nic więcej nie powiem, nie grałem w F3, więc nie znam też wszystkich możliwych niuansów. Biorąc pod uwagę starą wersję "Otchłań", możemy mówić o braku rzetelnego sprawdzenia tła tłumaczonego materiału. Ale równie dobrze mógł podejść miły pan z kontraktem i powiedzieć "My wiemy, Pan wie, ale okładka musi brzmieć zabawnie i zwracać uwagę na półce" (A błędy językowe wciąż zwracają uwagę jak mało co). A prywatnie samą "Dziórę" doceniam jako ciekawe rozwiązanie problemu przeniesienia gry słownej. Mimo to, tłumaczenie "Pittsburgh" było bardzo ryzykownym krokiem ze strony podejmującego decyzję o stylu lokalizacji. Choć kto wie, może w mieście znajdziecie NPCa co zagada "Panie, kiedyś to było miasto wielkie miasto, Pittsburgh się zwało, a teraz? Teraz to straszna Dzióra jest!" ;).