Cześć wszystkim, Mam pewną zagwozdkę (a może już raczej nie), którą chciałbym się z Wami podzielić i prosiłbym o konkretne odpowiedzi ;). Znam pewną dziewczynę już jakiś czas (2-3 lata), moja koleżanka. Nie piszemy ze sobą wiele przez ten czas, ale na spotkaniach ze znajomymi często spędzamy ze sobą sporo czasu. Od jakiegoś czasu zaczęła mi się bardziej podobać i postanowiłem zaprosić ją na squash''a. Zrobiłem trochę źle, bo postawiłem wejściówki i cole po grze, ale mniejsza o to. Po kilku dniach zadzwoniłem, żeby się umówić na spotkanie. Pogadaliśmy chwilę, powiedziała, że w terminie, który zaproponowałem nie da rady i da znać. Ok, 3 dni później (w dzień teoretycznego spotkania) wysłałem jej wiadomość czy się zdecydowała. Odpisała, że dzisiaj nie da rady. Cóż, możliwe. Olałem znowu na 3 dni i zadzwoniłem po raz kolejny. Znowu pogadaliśmy i zapytałem czy w tym tygodniu ma czas na spotkanie. Odpowiedziała, że to zależy od jej zajęć na uczelni i ogólnego grafiku i da znać. Mija już tydzień, a ona się nie odezwała. Moje pytanie - dać sobie już teraz siana czy jeszcze poczekać kilka dni? Wiem, że laski są różne - jedna odpisze na 2gi dzień, inna po tygodniu, a jeszcze inna od razu da odpowiedź "Tak/Nie". Ja mam wrażenie, że zostałem jednak olany (choć czuje jeszcze jakiś % nadziei, że jednak coś ona napisze/zadzwoni). Jest sens czekać?