Remember_The_Name

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    1544
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Remember_The_Name


  1. Dnia 23.05.2007 o 21:45, skyler napisał:

    No dobra- miałem fajnie do czasu "genialnych pomysłów". Jestem Katanim. Kogo sprawdziłem? Jak
    przyjdzie czas to powiem. Powiem tylko że ci dwaj niewinni żyją.

    Powiedz to jeszcze przed linczem, złociutki ;P Bo teraz to jakoś mi tak za późno na takie zwierzenia...


  2. Dnia 23.05.2007 o 21:38, deih napisał:

    A ja powiem , że jestem za remisem...Mnie będziecie mieli z głowy jeśli macie ciągle dylemat
    i przy okazji skyler się napatoczy a nóż będzie mafią i wygrana jest nasza...Więc róbcie ten remis ;].

    Powiem krótko - jeśli okażesz się Mafią, to ten tekst powyżej jest po prostu świetny :D

    Spider:

    Dnia 23.05.2007 o 21:38, deih napisał:

    Do końca na pewno nie , myślę jednak że jestem bardziej czysty niż wasza dwójka .

    Ja się tym bardziej cieszę, że głosujesz na remis, bo dla mnie jesteś ewentualnym kandydatem nr 3 na Mafiozę ;]


  3. Dnia 23.05.2007 o 21:25, spider88 napisał:

    Mamy dwóch dość mocno obstawianych graczy Skyler i Daih .Może by tak zrobić remis ?? Skoro
    większość graczy ( oprócz jednego czerwonego i tego co jest ponad nami ) upiera się za tą dwójką
    to jest naprawdę duża szansa że już dziś zakończymy edycję zwycięstwem mieszkańców .

    O, widzę, że kolega myśli podobnie, jak ja :)


  4. Tak sobie pomyślałem, że mogło to zabrzmieć nieco sprzecznie, więc od razu wyjaśniam :D

    Dnia 23.05.2007 o 21:12, Remember_The_Name napisał:

    Skyler gra (albo sprawia
    wrażenie grającego) bardzo asekuracyjnie i od początku gry wyraża swój sceptycyzm wobec inicjatyw,
    z którymi wychodzą inni gracze i MG (choćby sprawa z liderem).

    Tu mam na myśli to, co się dzieje w świecie gry...

    Dnia 23.05.2007 o 21:12, Remember_The_Name napisał:

    Prócz tego, jak pisałem już
    wcześniej, w swoich poczynaniach jest dosyć agresywny, czy może lepiej - napastliwy.

    ...a tu jego relacje z innymi graczami. No :)


  5. Bógi: Gram, gram, tylko raz, że nie mam zbyt wiele czasu ostatnio, a dwa, ze wyraźnie zaniedbaliście fabułę, a takich edycji nie lubię... Każdy MG liczy na to, że jego fabuła okaże się na tyle ciekawa, że gracze będą się jej trzymali do momentu zakończenia edycji, a pomysł Kuka, jest moim zdaniem na tyle oryginalny, by rozwijać go przez kolejnych 15 edycji ;] A jeśli Wam się nie chce pisać postów zgodnie z fabułą, to mnie może się nie chcieć wyłącznie kombinować nad tym, kto jest Mafią. Toteż ta edycja jest z mojej strony nieco, khm... pasożytnicza ;P

    Dziś tak naprawdę waham się między dwiema osobami, można by powiedzieć, ze skrajnie różnych obozów. Pierwsza osoba to deih, wobec którego podejrzenia były dziś uzasadniane przez wystarczająco wiele osób, wobec czego sam nie będę się rozpisywał :P Druga to skyler, który może grać na jeden z dwóch sposobów: albo jest niewinny i myśli poważnie o winie deiha, na tyle poważnie, by swoim agresywnym zachowaniem sprowokować go do błędu; albo też jest winny i stara się za wszelką cenę skierować podejrzenia wobec kogoś innego. Zauważyliście? Skyler gra (albo sprawia wrażenie grającego) bardzo asekuracyjnie i od początku gry wyraża swój sceptycyzm wobec inicjatyw, z którymi wychodzą inni gracze i MG (choćby sprawa z liderem). Prócz tego, jak pisałem już wcześniej, w swoich poczynaniach jest dosyć agresywny, czy może lepiej - napastliwy. Można by rzec - mieszkaniec idealny, tylko czy tacy istnieją?
    Pewnie nieco ryzykowne będzie to, co teraz napiszę, ale najchętniej doprowadziłbym dziś między tymi dwoma panami do remisu. Dlatego dziś świadomie odłączę się od większości (wczoraj zrobiłem to niezamierzenie, po prostu wszedłem do tematu już po ogłoszeniu wyników mordu i linczu) i napiszę:

    ************
    Lincz -> skyler
    ************


  6. Poniżej przedstawiam mały zbiorek powiedzeń nauczycieli z mojego byłego (chlip...) liceum. Endżoj :D


    Dyrektor T. na apelu z okazji nowej matury:
    - Do zdania matury potrzeba 30 stopni.

    Ten sam dyr. T., podczas spotkania z uczniami w jednej z niemieckich szkół:
    - W naszym liceum ponad 100% uczniów zdaje maturę.

    I znowu T., witając delegację z jednego z miast partnerskich:
    - Witam w imieniu murów naszej szkoły!

    ...i na rozpoczęciu roku szkolnego:
    - Droga młodzieżo! (zawsze tak rozpoczynał :D)

    Na lekcji matematyki (T.):
    - Baba nic nigdy nie zrozumie, a żeby zrozumiała to trzeba ją batem i wtedy też nie zawsze zrozumie...

    Na korytarzu:
    - Gdzie twój idenfi... idetnyfi... Gdzie twoja plakietka?

    Sorka L.:
    - Spuść bombę na małą trąbę :)
    - A na drzewach zamiast liści wisieć będą humaniści.

    Jeden z uczniów oddaje mocz w ubikacji, gdy nagle do pomieszczenia wchodzi wicedyrektor D., staje przy pisuarze obok i wypala:
    - Jak leci, Piotrek?

    I znowu ten sam D., do jednej z dziewczyn podczas lekcji:
    - Chodź, Sylwia, bo pałka stoi. (:

    I kilka kolejnych matematyka-dyrektora D.:
    - Nie byłeś? To było być!
    - Słuchajcie głośno!
    - Mam powtarzać, aż mi się w głowie zapamięta.
    - Zmocz gąbkę, tylko tak, żeby była sucha! :)
    - Stopień zerowy nie ma stopnia.
    - Skróćmy nasz wybór myślowy.
    - Już mnie głos boli.
    - Humanista powinien wiedzieć, że kończy się po kropce, a nie po przecinku.
    - Wracamy dalej. (to powiedzenie było dosyć powszechne wśród grona pedagogicznego naszej szkoły)
    - Mamy dwie rozwiązania.
    - Jak znak? - Srak!
    - Uwzględniając moje uwagi, proszę uwzględnić moje uwagi.
    - Czytałem, że 50% piętnastolatek nie jest już dziewicami. I ja tak patrzę na was i zastanawiam się - która...
    - Za blisko to mi wygląda z daleka. (o wykresie funkcji)
    - Wybieramy dowolny punkt, ale ma to być ten punkt.
    - Nie masz zauważenia.
    - Masz nieciągłości w myśleniu.
    - Jak ktoś tego nie będzie wiedział, postawię jedynkę lub piątkę.
    - Co robi ta dwójka? - Stoi i już.
    - Wyobraź to sobie na tablicy.
    - Nie popadaj w bógwiecotyzm.
    - Przestań się zachowywać jak uczeń.
    - Trzeba to narysować prostokątnie.
    - Ramię można podwyższyć w górę lub w dół.
    - Nie wiecie tego? To za co wam płacą?
    - Z wami to tylko siąść i gazetę czytać, będą takie same rezultaty...
    - Już wyszłaś z mego toku rozumowania.
    - Przyglądnij się temu wyrażeniowi.
    - Nie majtaj całą ręką.
    - Jak ktoś coś pletnie...
    - Jasne jak drut.
    - Za "x" trzeba podstawić to samo, bo to jest niesprawiedliwość społeczna.
    - "Mendedżerzy" :D
    - Ile osobów w windzie było?
    - To musi umieć każdy, nawet ten, co chce mieć 1.
    - Nie skracaj sumy przez różnicę, bo dostaniesz w potylicę.
    - Odpoczywasz nie w tym miejscu, w którym trzeba.
    - Jesteś mądra, jak lewy but.
    - Napisz to wzrokowo.

    Sorka od języków K.:
    - Ich ulubioną porą dnia była noc.
    - Może one prowadzą lekcje mniej nudno niż ja.
    - Książki zemszczą się na was w czasie i przestrzeni.
    - Książki z powyrywanymi kartkami będą was ścigały w czyśćcu.
    - Wasze rozdwojenie jaźni sprawi, że nie będziecie nic wiedzieli.
    - Ty jesteś homo, a nie homo przeżuwans.
    - Jeśli w okresie od czerwca do września zmieniły się wam data urodzenia lub miejsce urodzenia, to proszę się do mnie zgłosić.
    - Napisała ona tyle książek, że już sama nie wie ile ich ma.

    Sor od fizyki W., potocznie zwany Fredem (najbardziej zakręcony nauczyciel ;)
    - I elektrony latają w te i wewte.
    - Kiedy Amerykanie w 1969 r. uciekali swym "Apollem" od Ziemi na Księżyc, musieli mieć dużą prędkość.
    - Ziemia spadłaby na Ziemię.
    - Energia potencjalna rośnie do zera.
    - Keppler korzystał z czyichś notatków.
    - Są takie małe rurki i one sobie lecą, a później jedna z nich zboczy.
    - Elektrony lecą sobie na kulkę.
    - Ktoś się może spytać, dlaczego na metalu są plusy? – Bo metal to jest metal.
    - Te minusy nie pozwoliły, żeby te minusy ode mnie zneutralizowały te plusy.
    - Ładunek na kulce jest jakiś tam, a po połączeniu z drugą kulką będzie jakiś inny.
    - Nie widziałeś? To słabo widziałeś!
    - Możemy dosłownie nalewać tego ładunku w cudzysłowie.
    - Powietrze to jest prawie próżnia.
    - Wtedy pole sobie popatrzyło...
    - Kirchoff badał sobie prąd z nudów.
    - 12,5 to troszkę więcej, ale to 12.
    - Gdybyśmy przetłumaczyli to na żarówki, to by było łatwiej.
    - To nie jest epsilon, to jest E, tylko że takie kręcone. Jest ono kręcone, żeby odróżnić od E nie kręconego.
    - Jeśli chodzimy sobie po obwodzie to możemy spotkać wzrosty i spadki napięć.
    - Mówiłem żebyś chodził sobie w myśli!
    - Okres jest czasem szczególnym.
    - Nigdy nie widzieliście jak dzieci ciągają?
    - Trochę to skomplikowałem, żeby było prościej.
    - Ta gałąź z tą gałęzią się rozgałęzia.
    - Znowu żeście mi coś obciągnęli.
    - Nie wiem, czemu się tak zachowujecie, przecież dzisiaj nic nie piłem...
    - Narysujcie sobie zadanie.
    - Dopuszczalny błąd wynosi zero chociaż on nie jest zero, ale mówimy że jest zero.
    - Ja z chamami pracował nie będę...
    - Obciąć? Jak chcesz, to ja zaraz mogę ci coś obciąć.
    - Ja nie mam pałeczki szklanej, a twojej pałeczki to jeszcze szkoda.
    - Uczniowi jak coś dasz, to zaraz zje...
    - Takie cząstki elektronowe to by można skierować na komórkę nowotworową i ją ubić.
    - Wam jako uczniom zrobić dobrze, to nawet nie zauważycie...

    Sorka P. (matematyka, fizyka, chemia - pełen zestaw):
    - Niektórzy ludzie nie wiedzą, że woda gotuje się w 100 stopniach Celsjusza. To jest analfabetyzm.
    - Kometa, lecąc w próżni, trze o powietrze.
    - Jeżeli ładunek jest dodatni, to ładunek jest dodatni, a natężenie maleje do nieskończoności wraz ze wzrostem odległości.
    - Ruchomość głowy jest podwójnie możliwa.
    - Ja ten biegun gonię, a on mi ucieka.
    - Dzięki fotokomórkom woda spuszcza się w klozecie.

    Sorka K. od Polaka:
    - Gustaw wszystko robił inaczej - myślał inaczej, czuł inaczej i kochał inaczej.
    - Nie jest sztuką w siebie strzelić, ważne kiedy w siebie strzelić.
    - W dobie dzielnicia rozbiciowego...
    - Gdyby rodzice was nie mieli, to co roku by jeździli na Wyspy Kanaryjskie, a tak - mają takie pasożyty na utrzymaniu.
    - Kto to widział, żeby cielę przy krowie 18 lat chodziło...
    - Co by było, gdyby kobiety miały cieczkę? To byście napadali na koleżanki, one by nie miały chwili spokoju.
    - Tu nic nie zbierzecie (do dziewczyn z PCK), tu się takie dziadostwo zebrało...
    - Czy wasi rodzice przed waszym urodzeniem przewidzieli, że się im takie typy tyfusów plamistych trafią?
    - Do wojska idą wybrańcy, a nie jakieś platfusy.
    - Ta wielka sarmacka dupa! (miało być duma ;)
    - Wy gałgany jedne!

    Sorka U. (biologia):
    - Nie będę podawała wam pogłowia ludności.

    Sorka Z. od chemii (wypas babka):
    - Niuniuś, co ty na pastwisku jesteś?!
    - Ta czerwona kulka tu jest niebieska.
    - Przeszkadzam ci, baranie skończony?
    - Hej, niuniuś, jełopie.
    - I z tego zwisa taki glut białka.

    Sorka K. - historia:
    - To są powiązania nieważne, ale istotne.
    - Car był ludzkim człowiekiem.

    Sorka D. - matematyka:
    - Moja sprawa co ja chcę sieknąć. Was mogę sieknąć.
    - Proszę się nie śmiać, bo zaraz kogoś strzelę.
    - A poresztą tam nie ma reszty.
    - No taaak, taaak, pięknie... A teraz zachwyć się tym.
    - Nie można się doświadczać rozjeżdżając koty, albo rodząc dzieci.
    - A skąd ja wiem skąd się permutacje wzięły... Wzięły się i już.
    - Nie mądrzyj się dopóki nie będziesz mądry.
    - Jak masz taki ciężki okres to dam ci jakieś pastylki.
    - Jak cię wywalę, to cię zabiję...
    - Ja już cię nie będę poprawiać, bo mi się nie chce...
    - To są święta zmarłych, a nie wasze.
    - Niech się nie interesują jak nie wiedzą.
    - Bardziej tak rozkracz.
    - No i po co te 10 osób ma gonić z małżonkami na spotkanie? (o zadaniu)
    - Kto to widział, żeby syn dyrektora i sekretarki miał taki identyfikator?
    - Teraz podam wersje dla mądrych, średnio mądrych i mądrych inaczej.
    - Zaraz się z nimi pokłócę, mordę wydrę i będzie spokój do stycznia.
    - Karolina wyjmij ręce spod ławki i daj Pawłowi spokój!
    - Jak patrzę na niektórych z was, to mi się wydaje, że wam brakuje kogoś w domu.
    - Ażebyś się wywrócił!
    - Pazury to se szlifuj w domu.
    - Wy to macie taką tendencję że z jednego zadania zrobicie cztery i jeszcze każdemu dobrze wyjdzie...
    - Jak twoje kombinacje są takie srakie czy owakie to teraz se to sam rób.
    - Moje uszy wszystko wysłuchają, a gęba w odpowiednim czasie wypowie.
    - Nie patrzeć na to, co ja mówię.
    - Chciałam powiedzieć że jak już jestem, to zwykle jestem.
    - Ja przez ciebie to spać po nocach nie mogę.
    - Co to jest krzywa? - Dowolna prosta.
    - Bryły przelecimy w miarę szybko.
    - Trzeba zacząć się myć, a nie wietrzyć.
    - Wszelkie komentarze po przeczytaniu tego co będę mówić.
    - I tu siedzisz do zdechu...
    - Możecie się albo uczyć albo zrezygnować z fakultetu, ale że nie możecie zrezygnować to musicie się uczyć.
    - I zaraz szlag świetlisty mnie trafi.
    - Niezadługo dzwonek jest.
    - Sama powiedziałam i sama se odpowiem.
    - To jest trójkąt, ale to trapez (:
    - A mnie to lata.
    - To są takie zupełnie własności własnościowe.
    - Jak maturzysta pisze 1x1 to mie się wywraca.
    - Wy jesteście jak zwykle...
    - Czekać, bo nie myślę!
    - Postanowiłam już nie wpadać w panikę.
    - Pokazywać to ja będę w środę.
    - Prymitywizm, chamstwo, nadleśnictwo i rybołóstwo...
    - Zapisujemy do tego nawiasa.
    - Ja nie jestem pełna satysfakcji tego co robię, bo nie wiem co robię.
    - Nie widzisz czego tu nie widać?!
    - Rozumuj co mówisz, słuchaj do mnie!
    - Wy to macie porządnie nawalone...

    Sorka P. (biologia):
    - Sok żołądkowy zabija pokarm.

    Sor M. - wuefista:
    - Piotruś, skoczysz do sklepiku i kupisz mi bułeczkę, paróweczkę, kefirek i pączusia.
    - Bierzemy piłeczkę i robimy dwutakcik.
    - Kozłujemy ręką zewnętrzną.

    Sorka B. od polskiego:
    - Ojej... I znów mówię jak Grzybowa z "Plebanii"...

    Ks. Arkadiusz:
    - Ja to mam już dziewczynę, nawet dwie i to sprawdzone!
    - Tyłem do pleców (zamiast "plecami do tyłu")

    Sorka W.:
    - Powiesiłam go po to, żeby go zdjąć.
    - Zdecydował się na rodzaj pewnego rodzaju.
    - Proszę tam nie grać na nerwach!
    - Zaraz wyciągnę jakąś siekierę z reklamówki...

    -

    Kilka dialogów:

    Sorka D.: - Ma ktoś może możliwość przyniesienia takich gumek z apteki?
    Uczeń: A co, sorka sama się wstydzi kupić?

    Uczeń: - Sorko, spódnica się chyba sorce zaciągnęła...
    Sorka D.: O, rzeczywiście... Najważniejsza to ta spódnica, mogę ściągnąć, będę bez, mogę w samych majtkach chodzić.

    Dyrektor T.: - Skąd ty się tu wziął?
    Uczeń: - Z szatni...

    Sorka T.: - Czytajcie Ferdydurke.
    Uczeń: - Sorko, ale w bibliotece już nie ma...
    Sorka T.: - Ja wiem, ale czytajcie.

    Uczeń: - A dlaczego tak jest?
    Sorka L.: - Bo tak (:

    Dyrektor T. (czyta): - "(...) uczeń jest prawostronnie zlate... zlater...?"
    Pani Pedagog: - "prawostronnie zlateralizowany"
    Dyrektor T.: - Co?
    Pani Pedagog: - To znaczy, że pisze prawą ręką.
    Dyrektor T.: - To nie mogla pani napisać, że pisze prawą ręką?!

    Sorka K. do ucznia, który bawił sie komórką na lekcji: - Co masz między nogami?
    Uczeń (płci męskiej): - Nic.

    Sorka M.: - No to narysujcie teraz taką figurę - taki domek z daszkiem.
    Uczeń: - Sorko! Tam jeszcze okna brakuje...
    Sorka M.: - Przecież otworzyłam lufcik.


  7. Wyścigi ślimaków naprawdę przypadły do gustu Rzepualdowi. Nie miał do czynienia z taką ilością akcji,odkąd zakończył karierę zapaśniczą, toteż z zapartym tchem obserwował pasjonujące zmagania toczące się między najlepszymi ślimakami świata. Dynamiczna rozgrywka doprowadziła do tego, ze prawie zapomniał o śmierci dwóch kolejnych towarzyszy podróży ostatniego wieczora. Ale, co wiemy z reklamy piwa "Żepiec", prawie robi wielką różnicę. Dlatego w międzyczasie Rzepuald myślał nad tym, kto może być winien tego zamieszania...

    ----------
    Troszkę pomyślał, troszkę poczytał i poobserwował tylko i wyłącznie po to, by napisać:

    **********
    Lincz -> spider88
    **********
    Twój wczorajszy tekst sprzed linczu i zmiana głosu, jak również post sprzed kilkudziesięciu minut niemal pogrążają Cię w moich oczach. Piszesz, ze nie mogłeś wiedzieć, czy Fiarot jest winny, ale będąc mieszkańcem nie powinieneś również wiedzieć tego samego o Ningerze. Tymczasem wciąż gadasz tak, jak gdybyś chciał nas przekonać o niewinności tego ostatniego. Co do działania Fiarota, to wydaje mi się, że właśnie o to mogło mu chodzić w chwili, gdy zmieniał swój głos (ryzyk fizyk - albo ubija niewinnego, albo demaskuje Mafię). Jeśli tak i jeśli Ci się udało - dzięki ;]


  8. ------------
    Kurczę, tak się zaoglądałem, że nieomal zapomniałbym oddać głosu :D Jeszcze wczoraj pomyślałem sobie, że mój głos w dzisiejszym linczu padnie na jedną z osób, które wczoraj "próbowały" linczować mimo, ze w regulaminie zostało wyraźnie określone, ze pierwszy lincz odbywa się dziś. Doszedłem do wniosku, ze taka zagrywka może być doskonałym sposobem na odwrócenie od siebie uwagi (w końcu Mafiozi, jako gracze funkcyjni, muszą być naprawdę bardzo zainteresowani grą i znać regulamin na wylot). Sonic i m4teU5z odpadli w selekcji, więc nie pozostaje mi nic innego, jak zagłosować na deiha, z nadzieją, ze moja teoria okaże się słuszna, czego i Wam życzę ;] Chociaż, jeśli się nie sieknąłem w przeprowadzonych an szybko obliczeniach, to dzisiaj odpadnie Fiarot (na którego, nota bene głosuje także deih), ale nie wydaje mi się by Mafia miała grać aż tak ryzykownie, jak on...

    ***********
    Lincz -> deih
    ***********


  9. Rzepuald ocknął się dopiero po kilkunastu godzinach od momentu, gdy on i reszta bohaterów zawitała w gospodzie "U Chiquity". Wieczór był, co tu dużo mówić, ciekawy i zakończył się wcześnie rano (rzeczywiście, można było nazwać to wydarzenie nocą polarną, gdyż i dobrze schłodzonych trunków nie brakowało ;), dopiero wtedy, gdy padł ostatni z pijących za spokój dusz poległych minionego wieczora. Rzepuald wyłożył się jako jeden z pierwszych, za to wstał jako jeden z ostatnich (głowa już nie ta , co kiedyś...), obudzony krzykami podpitych kompanów, z których, już na początku wyprawy, jeden nie chciał zaufać drugiemu. To fakt - sprawa była dosyć poważna - w końcu szło o wybór lidera całej grupy, ale, zdaniem Rzepualda, matematyczny argument Dżonatana był wystarczająco przekonujący, by zaryzykować. "Szansa 6:7, że liderem zostanie ktoś porządny i uzyska z tego tytułu przywileje pozwalające nam odkryć zdrajców" - przywołał w pamięci słowa towarzysza podróży, po czym zawołał:
    ****************
    Lider -> skyler
    ****************
    Dlaczego tak? Otóż wydaje mi się, że osoba, która jako pierwsza stwierdziła, że wybór niewłaściwego człowieka na stanowisko lidera może przysporzyć nam problemów, jest raczej czysta. Oczywiście, "raczej" nie znaczy tyle, co "na pewno", ale wolę zaryzykować, niż później żałować, że mieliśmy szansę pomóc sobie w rozgrywce, lecz z niej nie skorzystaliśmy.

    Co do propozycji Fiarota dotyczącej ujawnienia się opoja, to nie jestem pewien, czy wszystko potoczy się zgodnie z planem wypisanym przez niego w punktach... Ale powiedzmy, że jestem skłonny poczekać jeszcze z godzinę-dwie, zanim wskażę swój typ na dzisiejszy lincz, tym samym dając czas opojowi na ujawnienie się (ale musisz mieć teraz, człowieku, dylemat :D)


  10. Dnia 20.05.2007 o 23:56, Ninja Seba napisał:

    No tak te autografy są kuszące nie powiem bo jeżeli chodzi o dziewczyny to już tak jest :P
    (hehe, no co? Taki żarcik :P). Mówiąc jednak tak całkiem poważnie to się poważnie zastanawiam
    nad tym... :)

    A co tu się zastanawiać... Jeśli nie istnieje ryzyko, że połowa populacji wyginie zaraz po obejrzeniu Twojego zdjęcia, lub że zostaniesz zidentyfikowany przez FBI jako poszukiwany seryjny morderca, albo też że wiodące światowe cyrki zaczną starać się o zatrudnienie Cię do występów na arenie - dawaj fotkę ;P Czekamy ;)


  11. Dnia 20.05.2007 o 23:06, Ninja Seba napisał:

    Tak sobie zastanawiam się nad swoim ujawnieniem. Wszak mamy wakacje... Sprawa do przemyślenia
    :P Póki co moja osoba wciąż owiana jest pewną tajemnicą, a tak czar pryśnie :P

    Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło ;] Staniesz się rozpoznawalny, ludzie zaczną zaczepiać Cię na ulicy, prosić o autografy; dziewczyny będą mdlały na Twój widok wiedząc, że właśnie przeszedł obok nich Ninja Seba - radzę się zastanowić ;P


  12. - No, czas najwyższy wyruszyć w drogę - pomyślał Rzepuald, po czym wsiadł na swojego wielbłąda i... obserwował, jak stoi w miejscu. Po paru sekundach uderzył zwierzaka bokiem stopy, podciągnął lejce i... nadal się nie poruszał. W tej samej chwili zauważył stojącego w odległości kilku kroków niewysokiego, starszego mężczyznę, ospale przeżuwającego suszony liść rzepy. Nieznajomy odezwał się:
    - Pan mu powie magiczne słowo...
    - Że co proszę? - zapytał Rzepuald.
    - No, magiczne słowo. Niektóre szablozębne są uczone ruszać i stawać po usłyszeniu magicznego słowa, widać trafił się panu właśnie taki okaz.
    - Aha, rozumiem, dziękuję - odparł bohater, zastanowił się przez chwilę, a następnie wymamrotał - Abrakadabra.
    Wielbłąd szablozębny ani drgnął.
    - Czary mary...
    Znowu nic.
    - Hokus pokus? Sim sala bim? - próbował kolejno znanych mu "magicznych" słów Rzepuald, jednak gdy żadne z nich nie poskutkowało, stracił cierpliwość i wydarł się na cały głos - Ty p********y m********o! Jeśli natychmiast nie ruszysz się z miejsca, wsadzę ci te krzywe nogi głęboko w d**ę tak, że wyjdą ci j*****m gardłem!
    Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że zwierzę postąpiło kilka, a potem kilkanaście, kilkadziesiąt (itd.) kroków na przód. Nie interesowało go, czy wielbłąd rzeczywiście przestraszył się konsekwencji dłuższego stania w miejscu, czy też został przyzwyczajony do ruszania po usłyszeniu takiej samej lub podobnej wiązanki. Liczyło się tylko to, że jechał. Przed siebie, ku zachodzącemu słońcu...

    - I''m a poor, lonesome cowboy... ;]


  13. Cóż, kiedyś korzystałem od czasu do czasu z blogmusik, ale gdy tylko na stronie rozpoczęły się przeróbki techniczne, za namową skądinąd znanego wam pewnie człowieka o ksywce RX-8, zarejestrowałem się na imeem. Chwilowa zajawka spowodowana olbrzymią liczbą utworów, których szukałem latami, a które wreszcie znalazłem na imeem, minęła z dosyć prozaicznego powodu - muzyka odtwarzana z tej strony płynie jedynie z dwóch z pięciu moich satelit i w najmniejszym stopniu nie wykorzystuje mocy subwoofera. teraz z imeem korzystam tylko w chili, gdy ktoś podeśle mi linka do jakiejś ciekawej piosenki, lub gdy sam chcę znaleźć coś, czego nie mam na płycie/dysku, a czego mam ochotę posłuchać.
    Mimo wszystko uważam, że w obu tych stronach 9zwłąszcza w imeem) drzemią ogromny potencjał i że na pewno w dalszym stopniu będą się one rozwijać.


  14. Rzepuald T. Nastukowywacz był emerytowanym, zawodowym zapaśnikiem z 30-letnim stażem. Na przestrzeni ostatnich lat nie odnosił już większych sukcesów, ale kiedyś jego imię zdobiło niejeden plakat zapowiadający walkę o tytuł mistrza świata. Inna sprawa, że każdą z tych walk przegrał, a do wszystkich dotarł tylko dlatego, że nikt inny nie był na tyle głupi, by walczyć z ludźmi o pseudonimach "Killer", "Morderca" oraz "Killer-Morderca"... Po zakończeniu "kariery" zapaśniczej, Rzepuald postanowił poszukać szczęścia w innym zawodzie, zwanym przez niektórych "niezłomnym poszukiwaczem przygód", a przez innych "idiotą, który jest w stanie zaryzykować życie lub utratę istotnych członków ciała tylko po to, by zdobyć chwałę i/lub korzyści materialne". Założył więc na oczy specjalne okulary (pomalowane sprayem i ozdobione brokatem gogle narciarskie), poprosił grupę techników (członkinie Rzepowego Koła Gospodyń Wiejskich) o uszycie kombinezonu superbohatera, po czym nazwał się Rzep-Manem i wyruszył walczyć ze złem i niesprawiedliwością. Wszystkim dookoła rozpowiadał, że potrafi strzelać z oczu mistycznym promieniem śmierci i, o dziwo, po kilku miesiącach pracy w nowym zawodzie, wciąż żył... Gdy tylko usłyszał, że świat po raz kolejny jest w niebezpieczeństwie, postanowił działać. Jak tylko mógł najszybciej, stawił się na miejscu spotkania z innymi żądnymi wrażeń osobistościami, wypiął dumnie do przodu swą obwisłą, pięćdziesięcioletnią pierś i wykrzyknął charakterystyczne "Ooooooooooooyeuyeuyeuyeuuuuu", po czym, jak gdyby nigdy nic, uśmiechnął się życzliwie i powiedział - Dzień dobry.


  15. Dnia 13.05.2007 o 11:47, Kukowsky napisał:

    Kukowsky

    A ja, zaraz po tym, jak kliknąłem na linka do tego zdjęcia w Twoim opisie na GG, byłem przekonany, że ten na ławce to Ty, a ten pod ławką to jakiś przypadkowy człowiek będący "pod wpływem" :D Gratuluję fotogeniczności ;P