minimysz

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    4366
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez minimysz


  1. Dnia 17.02.2006 o 10:58, rolek85 napisał:

    Panowie zanlazłem coś bardzo ciekawego todobre jest do przedyskutowania i oczywiście zawiązane
    z tematem :)

    http://www.gram.pl/upl/forum/2006_1/20060217102217.gif

    Masa atomowa mi się nie zgadza wcale.
    Właściwości fizyczne:
    1 - nie używam farb i pudrów
    2 - przyczyna zawsze jest
    Właściwości chemiczne:
    1 - nie znoszę złota, z platyna się nie zetknęłam, kamienie nie muszą być szlachetne
    2 - powód jest zawsze, ostrzeżenie czasem też
    3 - powietrzem rodziny nie wykarmię
    Powszechne zastosowania:
    3 - do czyszczenia czego?
    Niebezpieczeństwa:
    1 - co to za "doskonały przykład"?


  2. Dnia 17.02.2006 o 10:50, rolek85 napisał:

    Może i poczęści jest to inteligencja, ale zwierzęta bardziej kierują się instynktem aniżeli
    świadomym działaniem.

    Nie wiem, co zwierzętom w głowach siedzi - naukowcy też tego nie wiedzą w sumie.
    Jeszcze bojownika miałam, który po kilku dniach się kapnął, że to on jest w lustrze, a nie rywal - a przecież ryba powinna teoretycznie być głupsza niż np. pies.

    Dnia 17.02.2006 o 10:50, rolek85 napisał:

    Oj chyba zeszliśmy troszeczkę z głównego wątku nie sądzisz?? :)

    Ładne mi troszeczkę. Ale może lepiej zawróćmy, zanim ktoś to zauważy ;)


  3. Dnia 17.02.2006 o 10:04, rolek85 napisał:

    Zgodze sie, ale jest tak do momentu gdy mózg małego człowieczka nie rozwinie się tak by miał
    coraz większą świadomość. A co do zwierząt to rzadno z nich po osiągnięciu powiedzmy 10 lat
    nie ma tej świadomości że (będę dalej ciągnął przkład z lustrem) w lustrze jest jego odbicie.
    :) tylko patrzy i myśli sobie : "o jaki fajny koteczek chyba sie z nim pobawię" :D:D

    Wcale nie! Dorosłe zwierzę (może nie każde, ale te inteligentniejsze na pewno) wie, że w lustrze jest jego odbicie. Tak samo jest z oglądaniem telewizji.


  4. Dnia 17.02.2006 o 09:47, rolek85 napisał:

    Nie tylko uczucia. Człowiek rózni się tym od zwierzęta że ma świadomość własnego JA, bo gdy
    zwierzę i człowiek stanie przed lustrem wiadomo jaka jest reakcja człoweka a jaka zwierzęcia

    ...??? Dziecko pierwszy raz widzące siebie w lustrze reaguje tak samo jak zwierzę, które po raz pierwszy widzi swoje odbicie: zaczyna szukać tego drugiego człowieka. I tak samo jak zwierzę przez doświadczenie uczy się, że w lustrze jest jego odbicie. Zaobserwowane na bracie, synu, kilku szczeniętach i dwóch kociętach.


  5. zeczytałem te fragmenty i nie bardzo rozumiem w czym problem. W 12:9 czytamy, że Abraham

    Dnia 17.02.2006 o 09:21, GeoT napisał:

    z Sarą kieruje się w stronę Negebu. Dociera do Egiptu skąd (r. 20) wyrusza do Geraru, który
    leży w Negebie. Możesz podać dokładnie o co chodzi?

    O to, że jest to ta sama historia - zostało zmienione tylko miejsce akcji i bohaterowie drugoplanowi. Poza tym drugi fragment absolutnie nie ma sensu, bo jakoś sobie nie wyobrażam, żeby ktoś porywał prawie stuletnią staruszkę z powodu jej urody.

    Dnia 17.02.2006 o 09:21, GeoT napisał:

    Nie rozumiem, co było twoim zdaniem "niedoskonałością piszącego" lub też błędem tłumaczenia
    w przypadku tego wersetu? Przecież to co tam czytamy jest zgodne z aktualnym stanem nauki w
    tej sprawie. Pisarz pomylił się i przez przypadek dobrze mu wyszło? :) Chyba, że Ciebie nie
    zrozumiałem :)

    Nie moim zdaniem! Napisałam przecież "A ja się zetknęłam z twierdzeniem". Niestety nie wiem, co dokładnie osoba mówiąca mi o tym miała na myśli.

    Dnia 17.02.2006 o 09:21, GeoT napisał:

    Jeżeli już cokolwiek by wyniosł to wielobóstwo, kult człowieka i niemoralne praktyki religijne
    (np. prostytucję świątynną). Zasady zawarte w prawie Mojżeszowym tak się mają do poglądów egipcjan
    jak pies do kota.

    Jesteś pewien? Kapłani egipscy mieli to do siebie, że gromadzili chętnie wiedzę, czyli Mojżesz mógł tam znaleźć i przepisy higieniczne, i zasady prawne, i mity o stwożeniu świata, potopie itd. A prostytucja sakralna u żydów była - nawet w jakiejś historii biblijnej jest o tym wzmianka (choć mam wrażenie, że to z czasów przed Mojżeszem - może znajdę później)

    Dnia 17.02.2006 o 09:21, GeoT napisał:

    A szkoda, bo właśnie to najlepiej świadczy o Biblii. Daniel opisał np. pochód potęg światowych,
    poczynając od Babilonu (który wtedy był aktualną potęgą światową, pisał zresztą będąc wygnańcem
    w Babilonie), zapowiedział, że zostanie pokonany prezez Medo-Persję (co było wtedy nie do przyjęcia,
    gdyż dla Bablionu były wtedy najlepsze lata), która znów ulegnie Grecji. Zapowiedział, że jej
    wódz u szczytu sławy umrze, a jego imperium zostanie podzielone między czterech dowódców, co
    zresztą miało miejsce zaraz po śmierci Aleksandra, gdy kraj podzielili między siebie Seleukos
    I Nikator, Ptolomeusz, Lizymach i jeszcze jeden, którego imienia teraz nie pamiętam.
    Jest takich przykładów dużo więcej.

    Żydzi nie mają monopolu na wizje przecież. W innych kulturach i religiach też one występowały i też rzekomo się sprawdzały.

    Dnia 17.02.2006 o 09:21, GeoT napisał:

    Kiedy łacina wyszła z użycia, rzekomi chrześcijanie — papieże Grzegorz VII (1073-1085)
    oraz Innocenty III (1198-1216) — sprzeciwili się tłumaczeniu Biblii na języki prostego
    ludu. W 1229 roku na synodzie w Tuluzie we Francji zarządzono, że żaden laik nie może posiadać
    ksiąg biblijnych w powszechnie używanym języku. Przepis ten bezwzględnie egzekwowała inkwizycja.

    Ale to przecież nie księga jako taka była prześladowana! To była raczej walka o monopol na interpretację treści w niej zawartych.

    Dnia 17.02.2006 o 09:21, GeoT napisał:

    Ależ oczywiście, że warto ją zgłębiać. Ale przyznasz, że jeśli ktoś uprze się, że musi coś
    znaleźć, to znajdzie. I przy takim nastawieniu żadne argumenty nie są wystarczające.

    Nie upierałam się czytając, że muszę jakichś błędów i nieścisłości się w Biblii doszukać - fragmenty budzące wątpliwości widać wyraźnie (no chyba, że ktoś czyta z nastawieniem, że to święta księga i nie może się mylić)

    Dnia 17.02.2006 o 09:21, GeoT napisał:

    No a przez przypadek wyszło dzieło uniwersalne? Bez względu na to czy czytelnik jest biały,
    czarny czy żółty, bez względu na to czy, żyje dziś czy wieki temu, zawsze znajdzie zasady i
    wskazówki, które będa przydatne i "zyciowe".

    "Jak się dobrze poszyka, to nawet przepis na maść na odciski można znaleźć" - to nie moje słowa, więc proszę na mnie nie krzyczeć.

    Dnia 17.02.2006 o 09:21, GeoT napisał:

    O usystematyzowaniu wierzeń religijnych jednego narodu możemy mówić co najwyżej w przypadku
    Pięcioksięgu. W innych księgach jest mnóstwo dowodów, że adresatem Biblii są wszyscy ludzie
    a nie jeden naród (że nie wspomnę o tzw Nowym Testamencie, bo tutaj nie podlega to dyskusji).
    Zresztą nawet w księgach Mojżeszowych też znajdziemy takie wzmianki, np. Rodzaju 12:3, gdzie
    czytamy, że poprzez Abrahama miały być błogosławione wszystkie rodziny ziemi (proroctwo spełnione
    na Jezusie, który był potomkiem Abrahama).

    Właśnie po to, by dana religia mogła się rozprzestrzeniać, trzeba ją było usystematyzować.

    Dnia 17.02.2006 o 09:21, GeoT napisał:

    Masz rację. Mi nawet nie chodzi o to by kogoś na siłę przekonywać, tylko bolą te ataki na Biblię,
    bo księga ta niczym sobie na to nie zasłużyła :)

    Żadna księga na ataki sobie nie zasłużyła raczej - Biblia nie jest wyjątkiem.


  6. Dnia 16.02.2006 o 21:49, GeoT napisał:

    Jakieś konkretne przykłady?

    Dawno nie czytałam, więc za bardzo nie pamiętam, ale jedną opowieść znalazłam: wersja pierwsza Rdz 12,9-20 i wersja druga Rdz 20,1-17. Wiem, że jeszcze kilka takich przykładów można znaleźć.

    Dnia 16.02.2006 o 21:49, GeoT napisał:

    A propos zająca. W Kapłańskiej 11:6 czytamy, że "Zając /.../ przeżuwa pokarm". Czy wiedziałaś,
    że niektórzy krytycy długo atakowali tę wypowiedź i dopiero w XVIII w. Anglik William Cowper
    zaobserwował proces przeżuwania u królików? Dla nas sprawa banalna, ale przez wiele lat wskazywano
    na ten werset jako dowód niezgodności Biblii z nauką.

    A ja się zetknęłam z twierdzeniem, że to "niedoskonałość piszącego" lub też błąd tłumaczenia.

    Dnia 16.02.2006 o 21:49, GeoT napisał:

    Czy wiedziałaś, że prawo Mojżeszowe nakazujące kwarantannę trędowatych przerastało o całe wieki
    dostępne podówczas podstawowe zasady medycyny i higieny (których w zasadzie nie było)? Że prawo
    cywilne i moralne zawarte w Pięcioksięgu nie miało precedensu na skalę ogólnoświatową?

    Mojżesz był adoptowanym dzieckiem córki faraona, więc raczej miał dostęp do wiedzy "tylko dla wtajemniczonych". Nie znamy poziomu wiedzy ówczesnych kapłanów egipskich, więc zostają tylko domniemania, jak wiele mógł Mojżesz z Egiptu wynieść.

    Dnia 16.02.2006 o 21:49, GeoT napisał:

    Że prorok Izajasz z dwustuletnim wyprzedzeniem zapowiedział upadek Babilonu, chociażby w 44:24, 27, 28
    oraz 45: 1-4 (...) Gdybyś miała wątpliwości co do rzeczywistego spełnienia tego proroctwa podaję źródła pozabiblijne:
    "The Encyclopedia Americana, 1956, t. 3, s. 9;
    Jack Finnegan "Light From The Ancient Past", Princeton 1959, s. 227-229

    Na temat proroctw wypowiadać się nie będę, bo "są rzeczy na ziemi i na niebie, o których nie śniło się waszym filozofom" (chyba tak to szło)

    Dnia 16.02.2006 o 21:49, GeoT napisał:

    Czy biorąc to pod uwagę oraz fakt
    jak księgę tę tępiono przez wieki paląc na stosie ją i tych którzy narażając życie ją czytali,

    Kiedy i gdzie tak była prześladowana?

    Dnia 16.02.2006 o 21:49, GeoT napisał:

    czy biorąc pod uwagę fakt, że mimo wszystko 95% ludności ziemi może dziś czytać ją całą lub
    fragmenty we własnym języku nie daje do myślenia i nie zmusza do koazania jej należnego
    szacunku?

    Czyli nie wolno jej krytykować, bo jest stara i wielu ludzi uważa ją za natchnioną?

    Dnia 16.02.2006 o 21:49, GeoT napisał:

    Może warto czytać ją po to by zrozumiec powód jej napisania a nie szukać w niej niezgodności
    czy "kłamstwa"?

    Powodem jej napisania było pewnie "usystematyzowanie" (czy jak to nazwać) wierzeń religijnych danego narodu.

    Dnia 16.02.2006 o 21:49, GeoT napisał:

    Uff, ale się rozpisałem he he ... Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Chętnie podejmę
    dyskusję, jeśli sobie tego życzysz, bo w tym temacie mam ustaloną opinię :)

    Cóż, każdy z nas ma swoją opinię i nikt nikogo nie przekona do zmiany zdania (i nawet nie zamierza pewnie - przecież jesteśmy dorośli). Musiałabym odświeżyć swoje wiadomości, jeśli mamy kontynuować temat.


  7. Dnia 16.02.2006 o 17:30, Arar napisał:

    no właśnie te przemany każą ci tak myślec, bronic swojego zdania, swoich wartości. Człowiek
    to tylko zwierze, ale opatrzone inteligencją, ale to nadal zwierze, a więc w niektórych sferach
    życia będziemy kierowac sie naszą "dzikością"

    To raczej uczucia są tym, co nas od zwierzat odróżnia, bo np. niektóre koty są inteligentniejsze niż niektórzy ludzie.

    Dnia 16.02.2006 o 17:30, Arar napisał:

    to był przykład, jednak degradacja człowieka kojarzy mi się z mniejszą (lub w ogóle
    z brakiem) boskością.

    Rozumiem z tego, że jesteś osobą wierzącą - ja nie jestem, więc z mojego punktu widzenia cos takiego jak "boskość człowieka" nie istnieje.

    Dnia 16.02.2006 o 17:30, Arar napisał:

    widze że tu nie dojdziemy do porozumienia, uważam że to poczucie jest elementem miłości, a
    ty że nie, każdo z nas uważa że ma racje

    I możliwe, że mamy ją oboje.

    Dnia 16.02.2006 o 17:30, Arar napisał:

    też tak kiecyś sądziłem potem spotkałem Kasie ;)
    człowiek samoistnie dąży do sukcesu w tym co robi, dąży to zaspokojenie potrzeb. Tu także potrzeby
    miłości.

    Ale bez zaspokojenia tej potrzeby człowiek przeżyje. A tak OT Katarzyna to piękne imię :D

    Dnia 16.02.2006 o 17:30, Arar napisał:

    > Nie wiem, czy jest święta, ale na pewno nie da się jej zważyć, zmierzyć, opatrzyć karteczką
    > z napisem "miłość" i wlożyć do odpowiedniej szufladki.

    żeby była jasnośc - ja też tak uważam

    Czyli się rozumiemy :)

    Dnia 16.02.2006 o 17:30, Arar napisał:

    czego nie mogą zrozumiec? że masz inne zdanie? (od razu umywam rączki, moge zrozumiec że ktoś
    ma inne zdanie ode mnie)

    Niestety jesteś w mniejszości.

    Dnia 16.02.2006 o 17:30, Arar napisał:

    czy nie mogą zrozumiec twojej wizji miłości? bo mają swoją! a jak napisałem wcześniej
    miłośc to uczucie względne. nie wymagaj od całego świata że będzie cie rozumiał.

    Nie wymagam, żeby mnie wszyscy rozumieli. Wystarczy, że ja siebie rozumiem, a w wiekszości spraw także mój mąż mnie zrozumieć potrafi.


  8. Dnia 16.02.2006 o 15:49, rolek85 napisał:

    Sorryale poprzedni twój post odebrałem tak jak by to było niemożliwe. A co do mocnych podstaw
    uczuciowych to jest czyst prawda, ale to jeden z elementów dobrego związku.

    Moim zdaniem to podstawowy element dobrego związku.

    Dnia 16.02.2006 o 15:49, rolek85 napisał:

    To może przecież wystarczyć rodzicom świadomość tego, a nie tak żeby biegali co 5 minut i patrzyli
    czy dziecko żyjeBo chyab zagrożenie nie jest 1 do 1 tylko 1 na ...100, 500...
    jak media straszą rodziców tym to jedynym roziązaniem jest ... nie oglądanie TV :)

    Łatwo napisać, trudniej wykonać. Poza tym nie tylko TV straszy, także radio, gazety, książki... Nie można z tego całkiem zrezygnować, bo skąd brać wiedzę o rozwoju dziecka i opiece nad nim?


  9. Dnia 16.02.2006 o 15:33, Arar napisał:

    udowodnią ci że miłośc to nic innego jak przemiana chemiczna, która "mówi" nam że miłośc to
    coś wielkiego i świętego, tak samo może dziac sie z wiarą.

    Miłość to coś więcej niż przemiany chemiczne. Gdyby tak nie było, to człowiek kierowałby się wyłącznie instynktami.

    Dnia 16.02.2006 o 15:33, Arar napisał:

    Teorie ewolucji Kościół wytłumaczył podobnie, że pochodzenie od małp kwestionuje boskośc człowieka
    i samego człowieka.

    Mało to zrozumiałe. Poza tym nie pisałam nic o boskości człowieka.

    Dnia 16.02.2006 o 15:33, Arar napisał:

    > > > Poczucie bezpieczeństwa nie jest składnikiem milości.

    jest, tak samo jak zaufanie i szczerośc

    Nie jest. Najpierw musi być zaufanie, szczerość poczucie bezpieczeństwa a dopiero potem miłość.

    Dnia 16.02.2006 o 15:33, Arar napisał:

    a hierarchia potrzeb wg. A. H maslova?? Człowiek potrzebuje miłości, opieki, osiągnięc, snu
    i jedzonka.

    Bez miłości i osiągnięć czlowiek przeżyje (choć kiepskie to będzie życie), pozostałe trzy są niezbędne.

    Dnia 16.02.2006 o 15:33, Arar napisał:

    hmm po przeczytaniu Twojego postu miałem wrażenie, że uważasz miłośc za coś świętego i niepodlegającemu
    dyskusji.

    Nie wiem, czy jest święta, ale na pewno nie da się jej zważyć, zmierzyć, opatrzyć karteczką z napisem "miłość" i wlożyć do odpowiedniej szufladki.

    Dnia 16.02.2006 o 15:33, Arar napisał:

    Zalatuje mi moherem nie wiem czemu.

    Ja też nie.

    Dnia 16.02.2006 o 15:33, Arar napisał:

    Platon uważał miłośc za idee, nie zgadzasz sie
    - masz prawo, ale miłośc to rzecz indywidualna i względna. Twój obraz świata/ miłości/ ojczyzny
    nie musi pokrywac sie z wizjami innych.

    Tylko czemu ci "inni" tego nie chcą zrozumieć?


  10. Dnia 16.02.2006 o 15:28, Harmegidon napisał:

    Tak a powiedz z mi z kąd wiesz co rozumieć dosłownie a co symbolicznie bądź metaforycznie(pod
    przenośnią) ?

    Z nauk kościoła katolickiego.

    Dnia 16.02.2006 o 15:28, Harmegidon napisał:

    Jak jesteś taki mądry to powiedz konkretnie co dosłownie a co symbolicznie lub metaforycznie.
    Chociaż podaj dwa przykłady.

    Spytaj księdza. Z religią do czynienia miałam (może dzięki podkreśleniu zapamiętasz w końcu jakiej jestem płci) ostatnio w liceum, więc nie pamiętam konkretnych przykładów. Poza tym nie jestem katoliczką.

    Co do apokryfów: poczytaj sobie http://pl.wikipedia.org/wiki/Kanon_Pisma_%C5%9Awi%C4%99tego http://www.literatura.hg.pl/athanas.htm http://eliasz.dekalog.pl/goscie/palla/przeklad.htm - niektóre teksty znajdujące się w kanonie były (a czasem są do tej pory) uznawane za apokryficzne przez różne odłamy.

    Nie wiem, czy dalsza dyskusja z Tobą ma jakikolwiek sens. Nie podajesz rzeczowych argumentów ani cytatów na poparcie swych twierdzeń, a na każdy tekst sprzeczny z Twoimi poglądami reagujesz agresją.


  11. Dnia 16.02.2006 o 12:53, Dymolion napisał:

    Przemiany chemiczne powodują stan zakochania. Jak nie wierzysz to poszukaj odpowiedznich badań.

    I co one mi udowodnią? Sprowadzanie uczuć do kilku biochemicznych procesów degraduje człowieka.

    Dnia 16.02.2006 o 12:53, Dymolion napisał:

    Dzieci nie są wytworem fantazji czy ideii tylko uwarunkowania ewolucyjnego.

    Jak to się ma do mojej wypowiedzi? Jakoś nie widzę związku.

    Dnia 16.02.2006 o 12:53, Dymolion napisał:

    Można urodzić cement? Rozmawiamy o dzieciach chyba?

    Ktoś pisał o urodzeniu cementu? Zastanów się zanim coś napiszesz.

    Dnia 16.02.2006 o 12:53, Dymolion napisał:

    To co wszystkim jest potrzebne to poczucie
    bezpieczeństwa wielu mylnie określa to miłością, chociaż napewno jest to jej składnik.

    Poczucie bezpieczeństwa nie jest składnikiem milości.

    Dnia 16.02.2006 o 12:53, Dymolion napisał:

    Mamy pewne potrzeby jak np być z kimś, przynajmniej na jakiś czas, jest to zdeterminowane przez
    naszą biologię, ewolucję itp.

    Czyli miłość to wg Ciebie coś na zasadzie konieczności odżywiania się?

    Dnia 16.02.2006 o 12:53, Dymolion napisał:

    Zresztą miłość wg Platona to idea.

    Platon był w takim razie nieszczęśliwym człowiekiem, który miłości w życiu nie zaznał.

    Dnia 16.02.2006 o 12:53, Dymolion napisał:

    Napisz co to jest miłość a następnie zastanów się czy to nie same potrzeby człowieka.

    Nie rozumiem, co masz na myśli.

    Dnia 16.02.2006 o 12:53, Dymolion napisał:

    My nie jesteśmy jakimś wybitnym gatunkiem, są dużo bardziej fascynujące
    np mrówki.

    To zajmij się hodowlą mrówek zamiast zakładać rodzinę.

    Dnia 16.02.2006 o 12:53, Dymolion napisał:

    > A dlaczego diament naturalny jest lepszy od sztucznego?

    Prosta odpowiedż snobizm:)

    Snobizm? To, co naturalne jest lepsze niż sztuczne.

    Dnia 16.02.2006 o 12:53, Dymolion napisał:

    Nie istnieje coś takiego jak bezinteresowność - odsyłam do literatury o socjologii i psychologii.
    Wszystko jest jakoś uwarunkowane.

    Bezinteresowność istnieje. A socjologowie i psychologowie malo o życiu wiedzą.

    Dnia 16.02.2006 o 12:53, Dymolion napisał:

    Ja mam nadzieję, że takie czasy będą zawsze.

    Dziecku jako istocie ludzkiej należy się szacunek, co oznacza, że nie można go traktować przedmiotowo, a tym właśnie jest decydowanie się na dziecko "dla ratowania małżeństwa". Zaczynam mieć wrażenie, że nie bardzo wiesz, co ten zwrot oznacza.

    Dnia 16.02.2006 o 12:53, Dymolion napisał:

    Posiadanie potomka prowadzi bardzo często do wzmocnienia pewnych cech osobowych (odpowiedzialność, lojalność itp).

    Raczej "czasem" niż "bardzo często" - wszystko zależy od dojrzałości rodziców.


  12. Dnia 16.02.2006 o 12:48, rolek85 napisał:

    Czekaj czekaj jak jest to obowiązek i może oddalić małżonków od siebie to jak można to pogodzić
    razem?? Czyli wg ciebie rmałżonkowie muszą wybierać pomiędzi szczęśliwym związkiem a dzieckiem??
    Chyba da się pogodzić jedno z drugim.

    Oczywiście, że się da, ale związek musi mieć solidne uczuciowe podstawy.

    Dnia 16.02.2006 o 12:48, rolek85 napisał:

    Nadgorliwi i przewrażliwieni rodzice. Itakie coś rzeczywiście może zepsuć małżeństwo jak się
    tak pesymistycznie patrzy na to.

    Nie, to zwyczajny strach i pewien brak doświadczenia (o pierwsze dziecko mi chodzi). Poza tym media wszelkie chętnie straszą rodziców takimi rzeczami jak wady wrodzone czy rozwojowe, śmierć łóżeczkowa, poronienia itd. itp.


  13. Dnia 16.02.2006 o 12:21, rolek85 napisał:

    Żeby związek był szczęsliwy i trwały potrzebna jest nieskrępowana wymiana myśli, nie można
    przed sobą ukrywać jakichś tajemniec, które mogłyby zaszkodzić związkowi oczywiście.

    Ale też nie należy przesadzać informując partnera o wszystkim (zwłaszcza o wrażeniach wyniesionych z poprzedniego związku).

    Dnia 16.02.2006 o 12:21, rolek85 napisał:

    A co do dzieci mogą on epomóc zbliżyć do siebie oboje małżonków.
    Oczywiście piszę to wszystko jako teoretyk, nie wiem jak jest w praktyce.. :)

    W praktyce dzieci to obowiązek, często brak czasu dla partnera (trzeba się przecież przede wszystkim dzieckiem zająć), czasem rozczarowanie (bo ona myślała, że dziecko to "żywa lalka", a on licząc na syna już samochodzików nakupował, żeby móc się z nim bawić - znam taki przypadek), poza tym zmęczenie, zabieganie, zdenerwowanie (np. tyle się mówi o "zespole śmierci łóżeczkowej", że rodzice, którzy się tym przejmą potrafia co kilka-kilkanaście minut sprawdzać, czy dziecko na pewno oddycha). To wszystko raczej oddala od siebie małżonków, jeśli ich związek nie miał wcześniej solidnych podstaw.


  14. Dnia 16.02.2006 o 11:00, Dymolion napisał:

    No co ja mam Tobie napisać? Stan zakochania to pewne przemiany chemiczne w naszym organizmie.

    Stan zakochania powoduje przemiany chemiczne, ale nimi nie jest.

    Dnia 16.02.2006 o 11:00, Dymolion napisał:

    Ponadto pojawienie się dzieci często cementuje lub nawet "buduje"
    poczucie odpowiedzialności.

    Dzieci to nie zaprawa murarska! Myslałam, że już minęły czasy, kiedy miało się dzieci "dla ratowania małżeństwa" ale chyba się myliłam.

    Dnia 16.02.2006 o 11:00, Dymolion napisał:

    Zresztą ludzie potrafią naprawdę uwierzyć, że się w kimś zakochali,
    tylko dlatego, że nikogo innego nie byli wstanie sobie poszukać:)

    A wiara czyni cuda? Jakoś w to nie wierzę.

    Dnia 16.02.2006 o 11:00, Dymolion napisał:

    Wychowanie dzieci wiąrze sie z rozsądkiem i odpowiedzialnością plus instynkt wychowawczy.

    Traktowanie dzieci jak cementu świadczy raczej o braku rozsądku.

    Dnia 16.02.2006 o 11:00, Dymolion napisał:

    AAAA jeszcze jedno dlaczego "pokochanie" kogoś tylko dlatego, że był wstanie z nami być jest
    czymś złym lub gorszym? W czym to jest lepsze od poddania się procesom przebiegającym w naszym
    organizmie?

    A dlaczego diament naturalny jest lepszy od sztucznego? Poza tym miłość powinna być bezinteresowna, a nie "kocham cię, bo chciałeś ze mną być".


  15. Dnia 16.02.2006 o 10:07, GeoT napisał:

    Z tym się zgodzę, ale nie wiem w czym ci to przeszkadza. Pisarze opisywali często wydarzenia,
    których nie byli świadkami, bo albo dotyczyły odległej przeszłości albo przyszłości i musieli
    ubrać to w język sobie znany. Nie zaciemnia to obrazu Biblii. I nikt nie mówi, że jest to książka
    do poduszki, ba, nie jest to nawet księga łatwa. Wymaga wysiłku by porównywac ze soba różne
    jej fragmenty ale to co jest najważniejsze to jej wewnętrzna spójność. Spisywało ją około 40
    mężczyzn przez okres 1600 lat i mimo iż pochodzili z różnych kręgów kulturowych pisali o tym
    samym.

    Wewnątrzna spójność? To chyba nie w Biblii. A co z fragmentami, które powtarzają się kilkakrotnie i za każdym razem mają inny przebieg lub wręcz innych "bohaterów drugoplanowych"? Co z fragmentami nazywanymi "glosa" (o ile dobrze pamiętam), które często nie pasują do kontekstu, w którym się pojawiają?

    Dnia 16.02.2006 o 10:07, GeoT napisał:

    Takiej opcji nie ma. Jak do tej pory musieli sie tak wyrazić tylko ci, którzy ją o to oskarżali.
    Prędzej czy później wszelkie dzisiejsze domniemane nieścisłości, również zostaną wyjasnione.

    Wąż zacznie jeść proch ziemi, a zając (lub królik - nie pamiętam dokładnie) zacznie być zwierzęciem przeżuwającym?


  16. Dnia 16.02.2006 o 00:52, Dymolion napisał:

    To nie do końca tak. Stan zakochania (z biologicznego puntu widzenia) trwa od ok. 3-5 lat.

    Zakochanie to stan umysłu, który trwa od kilku tygodni do końca życia. I nie wiem, co rozumiesz przez "Biologiczny punkt widzenia".

    Dnia 16.02.2006 o 00:52, Dymolion napisał:

    Wielu ludzi niechce czekać tak długo by uprawomocnić swój związek.

    A co da czekanie? Nic. Nawet może szkodę przynieść, bo skoro jeszcze nie są malżeństwem, to są wolni i mogą robić, co chcą (np. zdradzać)

    Dnia 16.02.2006 o 00:52, Dymolion napisał:

    Zresztą trzeba pamiętać,
    że ślub nie musi wiązać się z miłośćią tylko np. z rozsądkiem:) I jak badania pokazują- pary,
    które zawierają formę prawną z rozsądku są, że tak się wyrażę "najtrwalsze".

    Małżeństwo z rozsądku? To przecież nie ma sensu! To takie patrzenie: "nikt mnie nie chce, Ciebie też nie, udało nam się zaprzyjaźnić, więc weźmy ślub". Jeśli w takim związku pojawią się dzieci, to mają duże szanse wyrosnąć na kaleki uczuciowe, bo w domu nie zaobserwują miłości i czułości.


  17. Dnia 16.02.2006 o 07:50, Harmegidon napisał:

    No bo jak płytko myślisz nadal to tak będziesz sądził.

    Jestem kobietą, jak już GeoT pisał. Poza tym płytkie myślenie z tego, co zauważyłam jest bardzo charakterystyczne dla bezkrytycznych wielbicieli Biblii: to święta księga spisana pod natchnieniem, więc samą prawdę mówi. Ale jak ktoś zaczyna się w nią zagłębiać i znajduje nieścislości lub wręcz kłamstwa nagle okazuje się, że w zależności od tego o jaki fragment chodzi:
    - należy go odczytywać dosłownie, bo to slowo boże
    - należy go rozumieć symbolicznie, bo nie mógł bóg wszystkiego otwarcie ludziom powiedzieć
    - to jest błąd, owszem, ale to dlatego, że niedoskonali ludzie to spisywali

    Dnia 16.02.2006 o 07:50, Harmegidon napisał:

    Owszem mniemano ale to ludzie tak mniemali gdyż nie wierzyli, że był i jest Synem Bożym i mówili
    że był synem Józefa, owszem mieli w pewnym sęsie racje bo na przybranych ojców też mówiono
    ojcowie i było ogólnie tak przyjęte.

    No i jak to się ma do niezgodności w rodowodach? Możesz nie odpowiadać w sumie, bo można powiedzieć, że do jakiegoś porozumienia doszliśmy (choć tłumaczenie, że drugi rodowód jest rodowodem Marii wygląda na naciągane - tradycja może nie mieć prawdziwych podstaw przecież)


  18. Dnia 16.02.2006 o 00:13, GeoT napisał:

    Teraz gdy sprawdzam podane przez ciebie wersety wogóle nie mogę dojść skąd wzięłaś te imiona
    :) W Rodz. 7:6 pisze tylko w jakim wieku Noego nastał potop (ale może juz jestem zbyt zmęczony
    i czegoś nie rozumiem, więc przepraszam).

    Potomkowie Sema są wymienieni Rdz 11,10-26.

    A co do Marii, to chodzi mi o to, że nie wiadomo czy była dziedziczką - jeśli nie, to jej ojciec nie musiał usynawiać jej męża, bo miał dziedzica.


  19. Dnia 15.02.2006 o 23:56, GeoT napisał:

    Świetnie tylko, że słowa te wypowiedziano zaraz przed potopem i to on miał nałożyć ograniczenie
    na wiek ludzi. Zauważ, że potem ludzie żyli dużo krócej. A wymienione przez ciebie osoby na
    końcu posta, żyły na długo przed potopem, a niektóre z nich dożyły tylko do potopu.

    "A gdy Noe miał pięćset lat, urodzili mu się: Sem, Cham i Jafet." (Rdz 5,32)
    "Noe miał sześćset lat, gdy nastał potop na ziemi." (Rdz 7,6)
    Czyli już Szelach, syn Arpachszada urodził się po potopie.