Kaiin

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    740
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Kaiin


  1. hmm, kurde LOTRa czytalem nie raz i aż sie wstydze jeśli popełniłem taką gafe :P przez ciebie zara zobacze w książce :P

    kurcze fakt, nie wiem czemu ale jakoś sobie ubzdurałem że Upiory Pierścienia zostały nazwane Nazgulami dopiero po otrzymaniu skrzydlatych wiezchowców, a tak z ciekawości czytałeś może Zaginione Opowieści? bo kurde ja nie moge nigdzie dostać a nie stać mnie żeby na allegro zapłacić ponad 150zł za książke:/


  2. Ciemność. Mrok. Spokój. Mag pozwalał się nieść cieniom, dryfował bez celu, nie istniało dla niego nic oprócz tej chwili. Tu było tak przyjemnie. Otaczały go cienie, nikt nie czyhał na jego życie, nikt nie chciał go zabić. Tylko ten głos. Głos powtarzający te same słowa w kółko. Głos przesycony mocną, obietnicą mocy, kuszący ale i tajemniczy. Głos który mógł należeć tylko do jednego bytu. Jego słowa cały czas były wokół maga, w jego głowie, w nim. Cały czas mówiąc to samo.
    -Wróć…Nie zawiedź mnie…Wstań… Wróć…Nie zawiedź mnie…Wstań… Wróć…Nie zawiedź mnie…Wstań… Wróć…Nie zawiedź mnie…Wstań… Wróć…Nie zawiedź mnie…Wstań…
    I Kain usłuchał. Siłą woli nakazał swojemu umysłowi powrót do ciała, do świadomości. Kiedy otwierał swoje oczy starając przypomnieć sobie co się stało, wyczuł zadowolenie swojej Pani a potem wróciła do niego świadomość tego gdzie jest i co się dzieje. Jeszcze z ziemi zobaczył jak Morgan wspina się na występ skalny, podnosząc się widział skok Templariusza i jego wędrówkę po plecach demona, zbierając siły i wypowiadając słowa kolejnego zaklęcia starał się pomóc rycerzowi. I udało się . Morgan dotarł do głowy i odrąbał jeden z rogów. Chwile potem jednak w napadzie furii Krwiopijca zrzucił go z siebie. Kolejne zaklęcie oszczędziło rycerzowi uderzenia w ścianę pomieszczenia. Mag słaniał się na nogach, a gdyby nie kostur na którym się opierał, pewnie znowu by znalazł się na ziemi. Jednak wola Kaina była silniejsza niż jego ciało, a wspomagała go jeszcze inna siła. Drużyna odsunęła się od przeciwnika kiedy w napadzie szału miotał się we wszystkie strony dając im chwile przerwy. Czarodziej dokuśtykał do Templariusza.
    -Co dalej Morganie? – kiedy rycerz spojrzał się na niego, zobaczył człowieka który ledwo stoi, który dzięki sile woli utrzymuje świadomość ale zobaczył też w jego oczach determinacje i moc płynącą z niej.


  3. Pani Cienia obserwowała swoje dzieci. Słuchała ich modlitw i rozważała w swojej przebiegłości któremu z nich pomóc. Jednak od jakiegoś czasu w panteonie krążyły plotki jakoby obcy bogowie chcieli wtargnąć na Jej świat. Uważała to za czcze pogaduszki aż do teraz, aż do momentu kiedy jeden z jej wysłanników modlił się do niej o pomoc w walce z jednym z tych bogów. Pani Nocy zastanawiała się przez chwile jak odpowiedzieć na tą modlitwę, która była tak odmienna od reszty. Była wielkiej wagi ale i zawierała niezwykle żądanie za które w normalnych okolicznościach natychmiast ukarała by unicestwieniem. Jednak teraz okoliczności nie były takie normalne a od Jej decyzji mógł zależeć dalszy los Faerunu, świata który był dla Niej tak drogi gdyż sama pomagała go tworzyć. Wreszcie, po czasie który śmiertelnikom mógł by wydać się wiecznością a dla Niej był zaledwie chwilą, zdecydowała co uczynić. Tym razem odpowie na prośbę tego maga, a jeśli przejdzie próbę może dostąpi zaszczytu dołączenia do grona Jej wybranych.

    Kain usłyszał odpowiedź Zurrisa jakby przez mgłę. Tak samo zarejestrował poruszenie Morgana który udał się w innym kierunku niż mag żeby przeciwnik go nie zauważył. Jednak Mag Cienia już nie zwracał na nich uwagi, przestało dla niego liczyć się wszystko dookoła. Liczyło się tylko jedno, moc jaka na niego spływała wraz z odpowiedzią jego Pani która obiecywała wiele ale i żądała nie mało. Powietrze wokół niego stało się jakby ciemniejsze, a gdyby był tu ktoś z jego rodaków mógł by dostrzec zwiewna cienistą postać która pojawiła się koło maga, jednak nikt nie mógł by powiedzieć jak ona wygląda i kim jest. A Kain zanurzał się coraz bardziej, szykując się do rzucenia wyzwania samemu bogowi. W duchu zaśmiał się sam z siebie. Przebywał już raz w obecności Bogini i wiedział że istota tak marna jak on nie mogła się równać z Bogami. A jednak robił to bez cienia wątpliwości. Wiedział że jego towarzysze liczą na niego. I było jeszcze coś. Wyczuwał Jej obecność. Wiedział że ma Jej błogosławieństwo. Tej które imię znał jako jeden z niewielu wybranych. Ze świadomością że Pani Niewyjawionych tajemnic mu sprzyja rozpoczął inkantacje. Trzeba przyznać że miał dobre wyczucie czasu. Skończył akurat kiedy Krwiopijca miał spuścić kolejny cios swego topora prosto na Zurrisa, który stał ogarnięty paniką i pewnie zastanawiający się czemu jeszcze nikt nic nie zrobił i czy aby Kain go nie oszukał i wysłał na pewną śmierć. Jeśli nawet taki myśli zaprzątały jego głowę rozpierzchły się przed jedną. W momencie kiedy wielki topór, pokryty runami mocy, opadał na jego głowę nie mógł myśleć o niczym innym jak o tym że za chwile Śmierć, który od dawna towarzyszył drużynie a z niektórymi jej członkami znał się całkiem dobrze, zabierze go do innego królestwa. Zamkną oczy, mając tylko nadzieje że umieranie będzie bezbolesne i oczekiwał na pierwszą oznakę bólu. Jednak cios nie spadł, a ból nie nadszedł. Otworzył oczy zastanawiając się co tu jest grane, i wtedy zobaczył. Może dwa metry nad jego głową unosił się miecz. Wyglądał jakby był stworzony z samego cienia a jednak zatrzymał cios.
    Kain skończył recytacje w ostatniej chwili. Jeśli jednak chciał się uśmiechnąć nie udało mu się. Pół sekundy po tym na miecz który przyzwał spadł cios od którego mogły by popękać ściany tej budowli. Pod magiem ugięły się kolana, na czoło wstąpił pot. Twarz stała się szara jak popiół. Jednak podtrzymał zaklęcie. Skupiając całą moc jaką posiadał, całą siłę woli jaką dysponował, wspomagany przez swoją Panią wytrzymał. Miecz kierowany jego wolą nie ugiął się pod naporem boga Chaosu. Pomimo wielkiego wysiłku, pomimo cierpienia jakiego wymagało utrzymanie zaklęcia Kain uśmiechną się. Był to uśmiech ponury i złowieszczy ale pełen ponurej satysfakcji. Dokonał tego. Zatrzymał cios który mógł obrócić w perzynę niemal wszystko na tym świecie. Dotrzymał słowa jakie dał towarzyszom. „Ciekawe gdzie się podziewa ten Morgan…?” Była to jego ostatnia świadoma myśl. Miał tylko nadzieje że zatrzymał Krwiopijce wystarczająco długo żeby Zurris oddalił się a Rycerz zadał obrażenia. Padł nieprzytomny na ziemie dalej z tym samym uśmiechem na twarzy. Wydawało mu się jeszcze że zobaczył postać kobiety w szacie z cienia, która uśmiechnęła się do niego z aprobatą. Potem była już tylko ciemność.


    [o ile to możliwe prosił bym żeby następny post należał do Morgana, i mam nadzieje że nie przesadziłem :) ]


  4. Mag zaprzestał rzucania zaklęć. Zamiast tego zrobił coś innego. Kiedy Morgan usłyszał słowa które wziął za zaklęcie mylił się. Kain się modlił. Chyba pierwszy raz w swoim życiu. Ale modlił się o łaskę czy o wybaczenie. Modlił się do swojej Pani żeby pozwoliła mu skorzystać z pełnej mocy jego magii. Przez chwile zastanawiał się nad zachowaniem Marvola. Druid wyglądał dziwnie, patrzył się na przeciwnika niewidzącymi oczami. Mag zastanawiał się co jest grane czyży ich przywódca się bał? Nie, to innego, jakby starał sobie przypomnieć coś co już się stało. Gdyby nie sytuacja Kain zastanowił by się nad tym, jednak nie miał na to czasu. Spojrzał się jeszcze na Fura i Bona. Obaj jeszcze się zbierali po locie jaki stał się ich udziałem.
    -Mówiłeś już, że już zabijałeś demony. Masz okazję powalić następnego.
    -Masz jakiś plan?
    -Być może, ale najpierw trzeba go zmęczyć...
    -Morganie, demony zabijałem ale to jest awatar boga!
    Jednak nawet kiedy to mówił strach go opuszczał. Zimna aura otaczająca templariusza zaczęła mieszać się z podobnie zimną i ciemną aura która zaczęła otaczać maga pogrążającego się w źródle swojej mocy. Wtedy pojawił się Zurris.
    -To jak rzucanie kamieniami w szarżującego słonia… Masz może jakiś pomysł Kainie?
    -Tak, po pierwsze pilnuj się żeby nasze zaklęcia przypadkiem się nie spotkały bo otworzymy tu portal do Otchłani! A po drugie skup się na miejscach w które trafił go Morgan, tylko tam jest szansa się przebić! Darkusie słyszałeś?!
    Paladyn który ponownie ładował kusze pokiwał głową na znak że rozumie. Wyszeptał jeszcze krótka modlitwę do swego boga o wzmocnienie siły ciosu.
    -A teraz, Zurrisie odwróć jego uwagę, Morganie ty zaatakujesz go w nogi.
    -Czy ty chcesz żeby mnie rozciął na pół?! Nie nabierze się na to drugi raz!
    -Zaufaj mi Morganie, ten cios nie spadnie.
    Reszta spojrzała się z powątpiewaniem na maga a ten czekał czy zgodzą się na jego plan. Tylko musieli to zrobić szybko. Demon który do tej pory interesował się Farinem i Erebrithem skierował się w ich strone.


  5. [Heh pięknie nas urządziliście, po prostu pięknie :D czy nasi MG nie maja przypadkiem troche wygórowanych ambicji? Rozumiem jakiegoś lorda demonów czy coś takiego ale nawet moja postać nie jest jeszcze tak zbzikowana żeby rzucać się na awatary bogów :P a może jesteśmy ulubieńcami któregoś z nich a ja o tym nie wiem ? :D no ale koniec tego off topa :P ]

    Mag przyglądał się z niekłamanym podziwem na ceremonie. Mimo że zaszczyt bycia obecnym przy przebudzeniu akurat tego boga był raczej wątpliwy, Kain był zafascynowany mocą jaką wyczuwał. Mroczna, pierwotna, nieokiełznana ale też pierwotna, nieukształtowana do końca. Z jednej strony ja podziwiał a z drugiej gardził nią. Brakowało jej subtelności jaką posiadała jego Pani. Niemniej nie mógł odmówić szacunku temu bogowi. Był jednak jeden mały problem. Ten bóg miał zamiar ich wszystkich zgładzić podobnie jak resztę świata. O ile reszta świata mało maga obchodziła to jego własna osoba była mu raczej droga. Na dodatek zauważył jeszcze jedną postać której pojawienie się nie wróżyło nic dobrego.
    WITAJ, WIDZE ŻE JUŻ MNIE ZAUWAZYŁEŚ.
    -Wiesz, wolał bym jednak żeby ciebie tutaj nie było. Nie masz roboty gdzie indziej?
    CZY TO TAK SIĘ WITA STAREGO TOWARZYSZA?
    -Może gdyby nie fakt że istnieje spora szansa że będę musiał odejść stąd razem z tobą miał bym nieco lepszy humor.
    POWIEM CI TYLKO ŻE NIE JEST JESZCZE POSTANOWIONE KTO DZISIAJ ODEJDZIE RAZEM ZE MNĄ.
    Mag uśmiechną się pod kapturem swojej szaty. Jednak mieli jeszcze jakąś szanse na przeżycie. Kiedy ta myśl opuściła jego głowę wszyscy zostali uwolnieni i zwrócono im broń. Nie czekał na reakcje innych, zdążył tylko rzucić okiem na Morgana zanim zapadł w magie. Rycerz wyglądał jakby do końca nie wiedział czy ma się rzucić na przeciwnika czy na kolana i rozpocząć modlitwę. Gdy rzucał zaklęcie przez głowę przeszła mu myśl że rzeczywiście mogą potrzebować boskiej pomocy żeby pokonać tego przeciwnika. Skończył zaklęcie. Dla innych nic się nie zmieniło. Mag stał dalej w tym samym miejscu i wyglądał jak zwykle. Rozpoczął drugie zaklęcie, a po chwili cienisty piorun trafił awatara w pierś chwile po tym jak Bone wylądował na ziemi ze zdruzgotanym ramieniem. Wielki demon tylko lekko potrząsną głową i rzucił na bezczelnego śmiertelnika który warzył się go zaatakować. Wielki runiczny topór przeciął ze świstem powietrze i trafił dokładnie w miejsce w którym stał Kain. Jeśli ktoś się martwił o jego los to właśnie była odpowiednia chwila żeby wciągnąć głęboko powietrze i pomodlić się za niego bo nikt w świecie nie mógł by sparować tego ciosu. Lecz kiedy awatar Boga Krwi napawał się kolejną ofiarą, stojąc pochylony do przodu kolejny cienisty piorun trafił go. Tym razem był silniejszy i wymierzony w plecy dzięki czemu przeciwnik musiał zrobić krok w przód a mag wyłonił się z cieni za jego plecami.
    -Ruszcie się w końcu!! Chyba że życie wam nie miłe! – w głosie maga było słychać ton który nie pozostawiał miejsca na sprzeciwy. Jednak można było tam dosłyszeć coś jeszcze. Strach. Coś czego ten człowiek nie okazywał niemal nigdy a kiedy już to robił byli w naprawdę poważnych opałach.


  6. Dnia 18.10.2006 o 19:00, Deejay napisał:

    > Smoki były juz w utworach Tolkiena. Co prawda nie ma ich we Władcy

    hmm.. no, chyba żeby zaliczyć do nich nazgule... :)



    hmm, niestety Nazgul to określenie jeźdzca z wierzchowcem a nie samego wieżchowca (jak sie pomyliłem to prosze o poprawienie) a z tego co się orietuje to Tolkien nie nazwał ich wieżchowców aczkolwiek troche podobne do smoków to one były :)


  7. Kaina obudził jakiś dźwięk. Po chwili doszedł do wniosku że to elf pływający w jeziorze. Przeklinając go cicho spróbował znowu zasnąć ale tak naprawdę nie był pewien czy chce to zrobić. Przez całą noc jego sny były przesiąknięte uczuciem jakby ktoś ich obserwował, czyhał na nich. Przewrócił się na plecy i spojrzał w niebo. Słońce dopiero wstawało i była to najzimniejsza pora dnia ale mag nie zwrócił na to uwagi pogrążony w rozmyślaniach. W końcu nie mogąc już znieść tego oczekiwania podszedł do druida i go obudził.
    -Marvolo, powinniśmy już ruszać. Coś tu jest i wydaje mi się że też o tym wiesz.


  8. Dnia 18.10.2006 o 17:12, YahooPL napisał:

    Smoki to chyba jedyna rasa fantasy, której do literatury nie wprowadził TOLKIEN :P Wiem że
    to nie on wymyślił orków i elfów ale jako pierwszy w przystępny sposób je opisał. Dobra to
    nie jest temat o tolkienie więc też nie będę o nim pisał bo zaraz ban pójdzie. A co do smoków
    to podobało mi się jak zostały przedstawione w Gothicu II...



    oj musze cię zmartwić, Smoki były juz w utworach Tolkiena. Co prawda nie ma ich we Władcy ale np w Hobbicie już tak, podobnie jak w paru innych jego pozycjach


  9. Gdy tylko dotarli do oazy pierwszą rzeczą jaką zrobił mag było ułożenie ciągle nieprzytomnego Furra w cieniu. W przeciwieństwie do pozostałych nie rzucił się do wody. I miał ku temu dobry powód. Kaszel znowu go dopadł i przez chwile można było pomyśleć że tym razem to on, nie mag, wygra starcie. Jednak Kain nie miał zamiaru opuszczać tego świata. Przynajmniej jeszcze nie i nie w ten sposób. W końcu po kilku minutach które dla niego były całą wiecznością odzyskał władze nad sobą i mógł ugasić pragnienie. Poszedł w ślady Marvola i usiadł w cieniu pod drzewem, w lekkim oddaleniu od pozostałych ale tak żeby mieć oko na Niziołka. Zastanawiał się nad tym co zaobserwował w ciągu ostatnich dni. Druid wyglądał na nerwowego bardziej niż zwykle. Jakby czegoś się obawiał a mag miał wrażenie że powinien o tym wiedzieć ale nie miał pomysłu co to może być. Chyba że…Nie to nie możliwe! Drugą osobą która przyciągnęła jego uwagę był Morgan. Magowi wydawało się że rycerz zaczął często ostrzyć broń. Jak na jego gust za często a to nie wróżyło nic dobrego. Po jakimś czasie takich rozmyślań doszedł do wniosku że jednak nie ma co się zamartwiać. Zresztą miał większy problem. Zastanawiał się co zrobić kiedy już dojdą do zrujnowanego miasta. I jak się zachować wtedy. Cienie się wydłużyły a Kain dalej nie znalazł odpowiedzi na swoje pytania.

    [ja chciałem przeprosić że ostatnio się nie odzywam ale w ten weekend(łącznie z piątkiem) miałem takie zatrzęsienie roboty że na neta weszłam może na 15min i to dopiero dzisiaj :/ ]


  10. -Właściwie to masz racje. Może być tam wszystko zaczynając od zwykłych rabusi, poprzez strażników z innych sfer kończąc na oddziale moich braci. Z tego wszystkiego najbardziej odpowiada mi sytuacja pierwsza i ostatnia, chyba nie musze tłumaczyć czemu? – mag obejrzał się przez ramie zobaczyć czy Furr dalej szybuje za nim, jednak Niziołek nie okazywał chęci do opuszczania drużyny czy nawet swojego środka lokomocji.


  11. Mag odwzajemnił wzrok Druida. Odpowiedział po woli starannie ważąc każde słowo.
    -Tak. Takie portale rzeczywiście istniały w czasach świetności imperium. Jednak…- nie dane mu było dokończyć, bo Furr właśnie postanowił włączyć się do rozmowy i zakończyć wypowiedź efektywnym lądowaniem w piasku. Druid już ruszył w jego stronę kiedy…-Zostaw go.
    -Ty chyba nie mówisz serio?
    -Jestem jak najbardziej poważny…
    -Czy ty…?!
    -Spokojnie. Przecież nie mówiłem że go zostawimy. Po prostu uważam że ma nie sensu żeby któryś z was go niósł i tak ekwipunek jest wystarczającym obciążeniem. – to mówiąc wyciągną kawałek Cienistego jedwabiu z kieszeni, uformował go na kształt dysku i wypowiedział kilka słów. Nieprzytomny Niziołek po chwili wisiał jakiś metr nad ziemią, na dysku wyglądającym jakby był utkany z cienia. – Uprzedzając wasze pytania. Nie używałem tego zaklęcia wcześniej bo na pustyni szybko się męczę i musze oszczędzać siły. A wracając do tematu. Nie mogę wam zagwarantować że taki portal, o ile w ogóle go znajdziemy, będzie ciągle aktywny. Oprócz tego nie wiem czy nie zastaniemy kogoś w tych ruinach, na przykład strażników umieszczonych tam przez mój lud, lub pochodzących jeszcze z czasów Netherilu. Ja nie mam się czego obawiać ale wam nie mogę zagwarantować bezpieczeństwa. Mam nadzieje że taka odpowiedź cię zadawala Marvolo? – mag zakończył z atakiem kaszlu, który zmusił go do zatrzymania się na chwile i wsparciu na lasce. Pociągną lekki łyk wody ze swojej manierki, jednak woda zamiast ugasić pragnienie tylko je zwiększyła. Każdy kawałek ciała maga domagał się jej ale Kain nie odważył się wypić więcej. Dogonił Druida i czekał czy nie zada jeszcze jakiegoś pytania.


  12. Kain naciągną kaptur mocno na oczy. Mimo że było niemiłosiernie gorąco nie zdejmował swojej szaty. Było to możliwe dzięki przepisowi na chłodzenie zbroi który podkradł Mrocznemu i dostosował do szat magów. Mimo to ciągle odczuwał skutki słońca. Pot perlił mu się na czole a wszech obecny pył tylko pogorszył stan jego zdrowia. Teraz co kilkanaście kroków musiał przystawać z powodu kaszlu. Kompani obrzucali go różnymi spojrzeniami ale tylko machał ręką. Nie chciał żadnej pomocy, co mogło mu w przyszłości nie wyjść na dobre no ale taki już był. Ciężko opierając się na swojej lasce i wlokąc noga za nogą rozmyślał o tym co zaszło. Khorintsa nie było mu żal, jedynie doszedł do wniosku że teraz będą musieli na siebie bardziej uważać nie mając różnych mikstur. Przyłapał się także na myślach w stylu „Dobrze że to nie Morgan lub Darkus” ale wtedy tylko kręcił głową i kierował umysł w inną stronę. Na przykład gdzie może być najbliższa oaza? I czy nie trafią na jakiś łowców karawan? Choć gdyby na takowych natrafili to zawsze można była ich zabić i dorwać trochę prowiantu. Mag dogonił Marvola.
    -Druidzie! Wiesz może gdzie się znajdujemy? I gdzie przebiega najbliższy szlak karawan? Bo tam najłatwiej będzie znaleźć wodę.


  13. -Była driadą? To już chyba zaczyna mnie pamięć zawodzić. To już nie te lata. – mag uśmiechną się smutno. Nie tylko Niziołek czuł ciężar lat na swoich barkach. – Ale to by wiele wyjaśniało. Poza tym nie powiedziałem że ona go opuściła, tylko że nie pozwoliła go sobie odebrać, powinieneś wiedzieć druidzie że zakochana kobieta nie pozwoli stanąć na swojej drodze nawet naszemu staremu przyjacielowi, zwłaszcza jak ma takie możliwości jak ona.
    Mag odwrócił się do Furra.
    -Taa, zdecydowanie powinieneś się wycofać. Zacznij robić na drutach albo uczyć dzieci w szkole jak się powinny zachowywać. – zakończył ze śmiechem.


  14. Mag usłyszał słowa Niziołka i zamyślił się na chwile. Zak. Ciekawe co ten typ spod ciemnej gwiazdy teraz wyrabia? Chyba jednak nie za wiele bo niegdzie ostatnio o nim nie słyszeli.
    -Ciekawe jak się miewa nasz stary znajomy Jack, i ta elfka w której zakochał się Serafin. – mag zauważył wyraźnie jak przez kilka twarzy przebiegł cień – A skoro już jesteśmy przy nim – nie zważał na spojrzenia jakimi raczyli go Marvolo i Farin – to chyba nie myślicie że ona pozwoliła go zabrać? Wiecie równie dobrze jak ja że ona naprawdę była w nim zakochana, a poza tym była biegła w sztuce magicznej i wydaje mi się że w kapłańskiej też. Chyba zaczynacie łapać. – Kain uśmiechną się. Może dotarło do nich co chciał powiedzieć. Przerwał na chwile z powodu ataku kaszlu. – A skoro już jesteśmy przy naszych starych druhach, pamiętacie więzienie z którego wyciągnęliśmy Phila?


  15. Kain właśnie dochodził do siebie po wybuchu śmiechu na widok spadającego Zurrisa kiedy usłyszał wierszyk Darkusa. Myślami cofną się do swoich początków jako mag.
    -Nie zniechęcaj się inkwizytorze, jeśli twoja wiara w powodzenie będzie równie silna jak w twego boga, w końcu ci się uda. – członkowie drużyny spojrzeli się na niego zdziwieni, a mag tylko ukrył swój uśmiech głębiej w kapturze.


  16. Mag patrzył się na Bona.
    -Nie, nie przeszkadzają mi, i jestem pewien że w żadnym z twoich utworów nie znajdę nawiązania do pewnego maga w czarnych szatach, mam rację? – Kain uśmiechną się, choć bard nie był do końca pewien co ten uśmieszek miał oznaczać – Chyba ci jeszcze nie mówiłem że poznałem kilka nowych czarów, które…Hmm… mogły by ci trochę utrudnić życie towarzyskie, o ile wiesz co mam na myśli. – uśmiech maga stał się jeszcze bardziej złowieszczy a oczy zalśniły – Ale trochę się zagalopowałem. Wracając do tematu, to o Kulcie nie wiem wiele więcej ponad to co powiedziałem. Mogę tylko dodać że są grupą zhierarchizowaną, jednak nie spotkałem wielu jej członków z którymi można by porozmawiać, właściwie to wszyscy byli już martwi kiedy ktokolwiek wpadł na pomysł rozmowy. – mag zakończył ze śmiechem.


  17. Mag uśmiechną się dziwnie.
    -Skoro tak twierdzisz przyjacielu, bo chyba mogę cię tak nazywać? – i znowu uśmiech, ale tym razem było w nim ciepło jakie nie pojawiało się tam prawie nigdy. Kolejna wypowiedź przerwała rymowanka Bona. – Nie jestem nekromanta, bardzie. – odparł zgryźliwie Kain – Żeby uściślić jestem Magiem Cienia, ale pohamuj swoja ciekawość bo i tak nie odpowiem na pytanie co to znaczy. A co do Kultu Smoka, to banda fanatyków. W większości składa się z czarodziejów ale nie tylko. Durnie wieżą że kiedyś drakolicze przejmą panowanie nad światem. – mag zaśmiał się sucho – Jednak to czego nie można im odmówić to że posiadają całkiem spore wpływy, a niemal cała pustynia Anouroh była w ich władaniu dopóki nie wróciliśmy żeby odebrać to co nam się należało jako spuścizna po Imperium Netherilu. Poza tym mają na swoich usługach kilka, może nawet kilkanaście nieumarłych smoków co czyni z nich przeciwników godnych uwagi.


  18. Kain przez chwile przysłuchiwał się wymianie zdań przez Marvola i Furra.
    -Nie Marv, jeśli ktoś tu zginie nie będziemy cię obwiniać. Przynajmniej nie oczekuj tego po mnie. – mag uśmiechną się krzywo. – Co do Kultu Smoka, to pytanie było raczej retoryczne, nigdy nie uważałem cię za szaleńca. A co do miast Netherilu i tego co się kryje w ich ruinach – tu spojrzał się znacząco na Zurrisa – to nie macie prawa wstępu ani do nich ani do ich ruin. – wszyscy spojrzeli się dziwnie na Kaina – To dziedzictwo należy tylko do nas, tych którzy przetrwali upadek imperium a teraz powrócili do tego świata ale wyjaśnienie tego wszystkiego zajęło by mi dużo czasu a nie mam na to ochoty. Powiem tylko tyle że Imperium jeszcze nie umarło a jego dzieci ciągle są na tym świecie i to oni są prawowitymi spadkobiercami spuścizny starożytnych arcymagów. A wracając do tematu. Marvolo, widzę że kierują tobą jakieś osobiste pobudki i nie przysłaniaj naszej obecności tutaj tylko chęcią dbania o dobro i spójność tej drużyny. Furr ma rację, ostatnio stałeś się bardzo ostrożny w tym co mówisz i co robisz. Jak już powiedziałem na początku, nie zamartwiaj się o nas. Każdy kto przybył tutaj zrobił to z własnej woli i musi liczyć się z niebezpieczeństwem a nawet z tym że może nie wrócić z tej wyprawy żywy, jak Adham.


  19. Mag stał przy wyjściu z groty, które przesłonił czymś na kształt muszli utkanej z cienia który mogły przebić tylko jego oczy. Nie spotkało się to z ciepłym przyjęciem przez łowców ale wszyscy musieli przyznać że osłona przed wiatrem bardzo im się przydała. Kain pogrążył się w wspomnieniach swojego ostatniego pobytu w tym miejscu. Rozmyślał także nad dziwnym zachowaniem Marvola i powodami dla których przywiódł ich właśnie w to miejsce.
    -Znowu tutaj, na ziemiach które są dziedzictwem mojego ludu, oraz które pozostają pod władaniem Kultu Smoka. – powiedział do siebie i spojrzał się w stronę druida, który chyba też był pogrążony we własnych myślach. Myśli przerwał mu na chwile atak kaszlu, który jednak nie był zbyt silny. Rozważając wszystkie za i przeciw podszedł do Sługi Matki. – Powiedz mi co cię skłoniło do przybycia tutaj? Czego poszukujesz? Nie przypuszczam żebyś był jak większość tych głupców którzy szukają zaginionych skarbów Netherilu. Nie, raczej nie szukasz potęgi, chyba że źle cię oceniłem. Mam też nadzieje że nie masz zamiaru wytępić Kultu Smoka. Więc, Marvolo, dlaczego? Co cię skłoniło do tego?