Qamar

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    425
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Qamar


  1. Dnia 15.04.2015 o 20:10, MSKOTOR napisał:

    (...)


    Wiem jaki jest mechanizm zwiększania się prawdopodobieństwa urodzeń dzieci z zespołem Downa, nie wiem tylko czy w przypadku homoseksualizmu, jeżeli w ogóle występuje nie jest podobny. Hubi Koshi nic nie napisał na temat zastosowanej metodologii ewentualnych badań, właściwie nawet nie napisał wprost, że jakieś badania przeprowadzono. Więc nie mam pojęcia czy w analizie ewentualnych danych epidemiologicznych uwzględniono ten fakt i zastosowano metody analityczne mogące wykluczyć wpływ wieku, czy zwyczajnie leciano po całej populacji. Tłumaczenie odwołujące się do ograniczania wielkości populacji to bzdura. Ludzie to nie lemingi i przez przytłaczającą większość czasu trwania naszego gatunku nie borykaliśmy się z problemem przeludnienia już raczej kilkukrotnie balansowaliśmy na granicy wyginięcia.

    Faktycznie nie słyszałem o wartości przystosowawczej mucowiscydozy. Jednak o ile nie zamierzasz twierdzić, że wszystkie choroby genetyczne mają jakąś wartość przystosowawczą, to cała linia argumentacji jest generalnie słuszna.


  2. Dnia 15.04.2015 o 10:08, Hubi_Koshi napisał:

    (...)


    Natura nie ma żadnego zadania dla homoseksualistów, tak samo zresztą jak i dla heteroseksualistów, ponieważ natura ze swej natury nie ma żadnych planów, więc i dla nikogo nie ma żadnych zadań.

    To co słyszałeś to nie teoria tylko hipoteza. Teorie tłumaczą obserwowane fakty, a nie je stwierdzają. Swoją drogą jestem autentycznie zaciekawiony na ile jest potwierdzona i czy nie jest to kaczka dziennikarska. Tak czy inaczej, gdyby tak rzeczywiście było nic by to nie znaczyło. Każde kolejne dziecko danej kobiety ma większą szansę być chore na zespół Downa. Wiara w to, że każda cecha utrzymująca się w populacji ma jakąś wartość adaptacyjną to powrót do XIX-go wieku. Jeden z wczesnych propagatorów teorii Darwina forsował taką tezę ale ewolucjoniści już dawno od niej odeszli. Również fakt występowania jakiejś cechy od zarania gatunku niczego nie dowodzi. Od zawsze rodzą się dzieci chore na mucowiscydozę czy inne letalne choroby genetyczne i zdecydowana większość z nich (z takimi wyjątkami jak anemia sierpowata) nie ma żadnej wartości przystosowawczej. Reasumując, twierdzenie, że "skoro homoseksualiści istnieją i mimo wszystko trwają, to znaczy, że są potrzebni", jest nadużyciem.

    Nie za bardzo natomiast rozumiem ostatni akapit twojego wpisu. Niby dlaczego homoseksualiści mieliby się sprzeciwiać naturze tym, że chcą mieć dzieci. Chyba że chodziło ci o to, że sprzeciwiają się w ten sposób swojej naturze. Ale to już mylenie dwóch pojęć. W sumie niezłe nagromadzenie różnych błędów logicznych i merytorycznych jak na jeden wpis, ale chyba największy jaki popełniłeś to zakładanie, że staram się udowodnić, że homoseksualiści są wbrew naturze. Mam lepsze rzeczy do roboty. Zwracałem tylko uwagę na bezsens twierdzenia, że natura ma jakieś zadanie dla nich, zwłaszcza w kontekście tego, że praktycznie w następnym zdaniu napisałeś coś co temu przeczy.

    Różni osobnicy wyrażający tak zwane prawicowe poglądy zazwyczaj bredzą. Smutny fakt polega na tym, że różni
    osobnicy dający im odpór zazwyczaj też bredzą. Ja nie widzę między nimi jakiejś zasadniczej różnicy. Na przyszłość, jeżeli będziesz miał zamiar ze mną polemizować, odnoś się do tego co napisałem, a nie do tego co myślisz, że myślę i staraj się nie wyprzedzać moich argumentów. Samego czasem mnie to korci, żeby przyspieszyć dyskusję, ale staram się tego nie robić.


  3. Pozwolę sobie zdefiniować propagandę jako zabiegi mające na celu wpłynąć jakoś na przekonania, opinie czy szeroko rozumiane postrzeganie rzeczywistości przez ogół. Wpłynąć, czyli wywołać jakąś zmianę w tą czy inną stronę. Z tego powodu mówienie o propagandzie heteroseksualizmu w Mario jest bez sensu. Żeby postrzegać takie gadanie jako bredzenie, nie trzeba już nawet wskazywać, że słowo "zabiegi" implikuje celowe działanie.


  4. Dnia 03.04.2015 o 22:39, BlueV3lv3t napisał:

    Na tej samej zasadzie seksistowskie są niektóre serie Need for Speed czy Mass Effect
    3 (grę reklamowano głównie poprzez męskiego Sheparda, femshep nie gościł na materiałach
    promocyjnych gry).


    A gry, których kampanie marketingowe oparte są na postaciach kobiecych są seksistowskie czy nie?

    Dnia 03.04.2015 o 22:39, BlueV3lv3t napisał:

    Nie, innym jest sam fakt realizacji scen seksu w Wiedźminie. Kobiety są tam sprowadzone
    do przedmiotów, przy pomocy których gracz zdobywa kartę.


    Ciekawe, że moja znajoma bardzo lubiła ten element gry.


  5. Dnia 03.04.2015 o 19:35, BlueV3lv3t napisał:

    Ok, to wyjątkowo okazałym penisem, który podkreślałby nieprzeciętną męskość tego bohatera
    (podobnie jak trzeciorzędne cechy płciowe Lary podkreślają jej - niby - kobiecość).


    Wciąż nie było by pełnej równowagi. Porównujesz eksponowanie drugorzędowych i trzeciorzędowych cech płciowych. Swoją drogą prawidłowa forma to "cechy trzeciorzędowe" nie "trzeciorzędne".


  6. Dnia 03.04.2015 o 09:52, pannowacki napisał:

    między Kratosem a cycatymi bohaterkami jest zasadnicza różnica. Wcielenie się w umięśnionego
    Kratosa spełnia fantazje męskiego gracza o sile, mocy, sprawności fizycznej, etc. Przedstawienie
    skąpo ubranej kobiety w grze jest z kolei realizacją seksualnych fantazji mężczyzny.
    Gdyby któraś z pow. sytuacji dotyczyła fantazji kobiecych, moglibyśmy mówić o jakiejś
    równowadze.


    Jesteś pewny, że to co piszesz jest rzeczywiście zgodne z prawdą?


  7. Dnia 03.04.2015 o 00:46, BlueV3lv3t napisał:

    Hehehe... wyobraź sobie promocję gry, której głównym bohaterem jest facet z penisem we
    wzwodzie. Przecież z pewnością byłoby to super posunięcie z marketingowego punktu widzenia.
    Taki Shepard z wielkim wybrzuszeniem między nogami.

    Co myślisz?


    Dlaczego we wzwodzie? Przyznam, że nie grałem w żadną część Tomb Ridera, ale wydaje mi się, że w żadnej z nich Lara nie prezentowała się ze sterczącymi przez bluzeczkę sutkami, czy też charakterystycznym wcięciem w kroku.


  8. Miło zobaczyć, że twórcy wzięli się na poważnie do roboty, bo teraz gra wygląda w miarę przyjemnie. Zwłaszcza jeżeli się to porówna z tym co pokazali kilka miesięcy temu. Wtedy zarówno ilustracje poszczególnych kart jak i ogólny design graficzny kart wyglądał żałośnie. Jak się doda do tego nieinspirujące nazwy kart, jak np. "Jadowity wąż" czy coś w tym stylu, boleśnie kontrastujące z buńczucznymi zapewnieniami o wyjątkowym setingu gry, porażka pierwszej zbiórki na kickstarterze zupełnie nie dziwi. Teraz jedyny aspekt, który wzbudza moje obawy to gameplay. pierwotna kampania sugerowała, że gra jest skierowana głównie do graczy niezbyt zorientowanych w gatunku CCG.