zadymek

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    22630
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez zadymek

  1. Hmm, kolejny raz (to się nie robi nudne?) autor SS stawia jakieś tezy, rozwodzi się nad nimi, nic nie wykazując, po czym na własnym przykładzie je obala (zapewne "sygnalizuje cnoty"). Eee, to co ja tu mam właściwie skomentować?
  2. Kto czeka na "trzeci rozdział" ten czeka, mnie bardziej interesują poprawki do najlepszego Half-Life.
  3. Nope, daje podobną swobodę. Wystarczy wspólny kanał discord i offtopic zalewa eter. Ba, czasem wystarczy dwóch dobrych znajomych w wieloosobowym składzie i nawet team voicechat zamienią w "klub dyskusyjny". Zna to każdy kto gra często w sieciowe gry komputerowe, ze znajomkami czy bez. Zasadnicze różnice? Lagi? Za to gracz komputerowy ma opcję "mute player" i może bluzgać na kolegów bez ryzyka, że ktoś zdzieli go w zęby (albo i gorzej). Co do zalet opcji przerywania gry, to dyskusyjna sprawa: planszówki to turówki, nie real time* i opcja wynika wprost z ograniczeń "interfejsu" gry planszowej. * głównie real time, bo są i turowe gry komputerowe i działają na tych samych zasadach jak partyjka Monopoly na domówce Co ważniejsze jednak: nie wymagają ściągania znajomych do zorganizowania zabawy, więc "socjalizować" można się częściej, kiedy najdzie nas ochota i w zróżnicowanym kulturowo gronie (podobno granie łączy ludzi). Nie trzeba się też nawalić, by dobrze się bawić więc niepijący nie musi czuć się jak wyrzutek.
  4. Tak po prawdzie to mi Cygi też kojarzy się z ONR-owcem. Ale akurat w tym temacie ozoqq bije go PiS-owską retoryką na łeb, przez co ten pierwszy razem z userem naczelnyk wypada jak zwykły, gadający od rzeczy "oburzony"
  5. 1. Poprawność polityczna to stan umysłu nie ideologia. Chyba myli ci się ze "sprawiedliwością" społeczną. Z definicji PP to autocenzura, sposób w jaki sam siebie do czegoś "zmuszasz", a nie zmuszasz innych. 2. Może czy nie może, trudno orzec, bo to się zwykle nie dzieje na świecie: nie ma dzieł rasistowskich względem białych itp. Najwyraźniej ideologia nie idzie w parze z talentem ...albo względy finansowe przeważają. Twórcy kultury są takimi samymi ofiarami "ideologii SJ" jak konsumenci, a tak się jakoś dziwnie składa, że wszyscy, którzy mają tego całego SJ pełne dzioby, to krytycy, nie twórcy. Weźmy artykuły jak ten tutaj: sam nie zrobię (bo nie umiem?), to może chociaż kogoś skonwertuję. Analogicznie brzmi postulat artykułu: nie zrobię i wypromuję swojego autorskiego SJ dzieła, które będzie promować moje idee, tylko wezmę cudze, uznane dzieło i zaszczepię w nim swoje idee. Klasyka.
  6. Doszedłem zaledwie do końca wstępu i mam tylko jedno pytanie. Dosadnie: co to za p******? Czy autor zakłada własny kościół i to są jego prawdy objawione? Bo nie jest to ani logika, ani historia ani nawet 1. "boli" i "szkody". To są kwestie ze sfery psychiki (danej osoby). A to z czego ew. wynika wspomniane "prawo" do konkretnego wizerunku w popkulturze, to materiał na sporą i ciekawą dyskusję. 2. Polska nie stała się monokulturowa (duuuże zaokrąglenie) z racji wytyczenia granic po II WŚ, a raczej z racji tego co się potem w jej granicach działo. I nie chodzi tylko o przesiedlenia ludności. 3. Zakodowana biologicznie niechęć do "elementów" obcych (i sympatia do swojskich) jest użyteczna, i bynajmniej nie jest to powód do wstydu. Nie oznacza też od razu ksenofobii/rasizmu. BTW Nie mam zielonego pojęcia po co tu wzmianka o "retoryce aktualnych włodarzy", zajętych głównie dzieleniem localsów na lepszych i gorszych Polaków, ale wspomniana reakcja na przyspieszoną integrację, to, rzekłbym, naturalna reakcja na wciskanie w gardło każdych nowych "wartości". Autor może wierzyć lub nie, ale argument "a, bo na świecie" nie działa na każdego
  7. zadymek

    Battleborn

    OK, to kolejny megapatch za nami, i zdychajacy (na PC) Battleborn znowu się zmienia. Z ważniejszych zmian, poza obowiązkowym "balansowaniem" postaci: - pojawi/ła się opcja darmowego wypróbowania gry - do sprzętu w grze dodano opcję wydropienia wersji z dodatkowymi atrybutami wizualnymi widocznymi po założeniu w grze (chyba jakieś kapelutki itp a'la Borderlands 2) - można też wykupić/zdobyć dodatkowe efekty specjalne pokazywane na ekranie przy zabójstwach -dotychczasowi posiadacze gry dostają status "Fundatora" i odpowiednie profity z tego tytułu, a posiadane niewykorzystane klucze postaci za zamieniane na hajs
  8. I oczywiście postać w obu wariantach płciowych (wersja konserwatywna ). Przynajmniej wiem dlaczego do składu nie dołączyła amazonka... Anyway, ja pokazałem Zamieci co sądzę o zagraniu pt Diablo III, więc DLC i jego cena mnie ani ziębi ani grzeje. Bo raczej dodanie nowej postaci nie zmieni drastycznie charakteru gry.
  9. Normalnie, jakbym czytał o branży filmowej BTW Z tą numeracją muz to bym nie szalał: sam antyczny podział to stek bzdur, a co dopiero współczesny. 12 muza to gry? A 11 to... TV, znaczy kino (X muza), tylko inna technologia nadawcza? A jak TV nadaje film kinowy, albo sztukę teatralną, to która to muza? No i jeszcze to częste wrzucanie internetu i gier do jednego wora...
  10. zadymek

    7 powodów, dla których wracamy do gier

    1. Jest [podobno] taki meme w sieci: Deus Ex, ilekroć o nim wspominasz, ktoś go reinstaluje ...ja tak mam z tą grą (choć problemy techniczne studzą mój zapał). Poza tym nie podpadam pod żadną z powyższych kategorii. Jeśli były inne sposoby przejścia gry, to zrobiłem to jednym ciągiem, jeśli kręci mnie klimat gry to w ogóle ją odpalam itd. Osobna sprawa to modyfikacje: bywało, że tot się odpalało, ale zwykle były to totalne konwersje, nowe misje itp, nigdy zwykłe modyfikacje oryginału, więc to by nie podpadało u mnie pod powrót do gry. 2. Oprócz przykładu z Deus Ex wracam do pewnych gier "na zaproszenie do coopa". Gry są od grania nie gadania, i przenigdy nie "zgram się" z kimś, bo chcemy sobie porozmawiać. 3. Kolejny powód do powrotu do gry to internetowe dyskusje, gdzie lubię wspierać swoje argumenty grafikami, nagraniami, czy ogólnie wiedzą na świeżo z gry ew sprawdzać cudze argumenty w praktyce. 4. No i najważniejszy powód odpalania gry po latach - gdy piszę o niej jakiś materiał (obowiązkowo musi być masa świeżych wrażeń z gry, zrzutów i filmów )
  11. Trailery filmowe wiszą mi niczym przepuklina babci. Co do gier: jeśli marny zwiastun jest w stanie oddać to czym gra jest, jak się to gra, o czym etc, do tego stopnia, że psuje frajdę z gry, to taka gra nie jest warta mojej kasy i mojego czasu. BTW Jeśli się nic nie wiedziało o grze i brało się w ciemno, to się było pożałowania godnym zasmarkanym (i przy okazji bogatym) "hype-sterem", który goni za tym co "na topie" zamiast świadomie konsumować to co lubi.
  12. HS! A zarzekał się, że kończy karierę. No, to może by jakieś nutki dla kolejnego DX?
  13. zadymek

    Są pierwsze oceny Preya. Mamy hit?

    To plus to Czyli fabuła nad grywalność. A więc gra nie dla mnie.
  14. O tak, bardzo spektakularne dokonania
  15. Taa, czytam takie przepowiednie -pomijając "bez przemocy", takich odjazdów jeszcze nie miał chyba żaden popularny analityk- ilekroć na rynek wchodzi kolejna inkarnacja 3D, VR czy czego tam. I co? Potem się okazuje, że ani to rewolucja techniczna, ani jakościowa, a życie toczy się dalej: TE technologie wpadają na rynek, robią większy lub mniejszy hałas, po czym giną w otchłani historii -czy jakoś tak- a ja wracam do moich "gier w zabijanie" Małą uwaga Powyższy fragment tekstu to jeden wielki oksymoron [again]. Już sam fakt, że mamy do czynienia z wirtualnym awatarem sprawia, że: 1. Nie traktujemy go jak człowieka. 2. Ma to również związek z tym, że nie będąc fizycznie obecnym w grze, nie zachowujemy się tak...jakbyśmy byli fizycznie obecni w grze. Czego by w grze nie zrobić realistycznie, człowiek świadom swojej wirtualności będzie się zachowywał "nieludzko". 3. I to na tej samej zasadzie na jakiej we wcześniejszym artykule autor imputował, że internet sprzyja brakowi kultury użytkowników. awatar w VR =/=człowiek Oczywiste jest pytanie: a jeśli jednak człowiek nie bezie świadom wirtualności awatara? 3. Cóż, homo sapiens może brzydzić się zabijaniem, ale przemocą już nie. I lubi się bawić w przemoc. A skoro ludzi kręci zabawa w przemoc, i rywalizacja, to gry w zabijanie będą wychodzić. Prawem popytu i podaży. A " pierwsze ultrarealistyczne Call of Duty", takie by mózg nie pozwolił pociągnąć za spust czy co tam, nie znajdzie odbiorców. Dlaczego? Już pomijając kwestie etyczne i psychiatryczne - tu oddam głos autorowi bo nie od tego są gry, by były realistycznie. 4. Uwagi z punktu widzenia "znafcy" gier planszowych i RPG, oparte chyba o dane z sektora PEGI 3, pozwolę sobie zostawić bez komentarza. Mam wrażenie, że autor zabrał się do tematu od d*** strony. By pozbyć się przemocy z gier trzeba zmienić ludzi nie technologię. Życzę powodzenia.
  16. Znaczy, że jak? Autor "po prostu wie jak jest", tak z d...no wiadomo skąd, ale to nie ważne, bo przecież Internet "sprzyja chamstwu", stąd wszyscy (gruba większość) gracze to chamy. Dobrze rozumiem tą żelazną logikę? Swoją drogą, ta to mam trudności z przypomnieniem sobie "wymiany prostych żołnierskich słów" w jakiejś grze, czy pod jakimś news'em, tak często napotykam w sieci to mistyczne chamstwo. Ale może ja nie gram w prawdziwe gry i nie przeglądam prawdziwych stron, czy coś... A jeszcze inną drogą: podziw musi budzić sposób w jaki autor od internautów przeszedł nagle do graczy, i na dodatek z marszu "mamy to ustalone" Ale doceniam szczerość: autor sam sobie kłody pod nogi rzuca- od "definicji chamstwa, po argumenty z worka "w realu to nigdy", więc nie trzeba nawet wdawać się w polemikę W każdym razie na mocy wspominanej logiki: Wojna sprzyja zbrodniom wojennym - tutaj też nikt nie ośmieli się zaprzeczyć. A skoro tak, to ludzie muszą zbrodnie popełniać. I stąd: wszyscy gracze to zbrodniarze. Fakt jest taki, że wszyscy jesteśmy zbrodniarzami. Kropka.
  17. Ja z kolei czytałem nawet opinie, że gra ta przedstawia "pracę Policji" z perspektywy kultowych filmów z lat 70-90tych - wręcz wzoruje się, nie stroniąc też od karykatury. Może stąd takie wrażenie. Tak jak pisałem, wszystko to kwestia konwencji: jak gra ma być karykaturą czerpiąca garściami z określonych wzorców, a nie portretem społeczno-psychologicznym gliny i jego pracy, to trudno się spodziewać po gangsterskiej mowie jakiejś głębi, czy postaci wykraczających poza stereotypy. Z takim jak wyżej podejściem należy [też] na przykład piętnować jednostronne przedstawienie Nazistów, Rosjan, Chińczyków, kosmitów, generycznych strażnów etc, bo wicie rozumicie, nie tylko polityka jest w grach od zawsze... Niemniej typowy odbiorca tego nie robi, bo potrzebuje tylko celu ćwiczebnego, statysty, przeszkadzajki, wroga itd. Osobiście: nie przeszkadzało mi na przykład spłycenie "charakterologii" czy to tubylów z Everon (do roli biedaoporu) czy Czerwonoarmistów (wódochleje i brutale) w Operation: Flashpoint, to i bluzgających nigga-gangsta i księdza-kapitalistę też przetrawię
  18. Zacytuję najważniejszy fragment tekstu, który porusza meritum sprawy. Cytuję, bo właśnie problem tkwi w robieniu z gier, medium z zasady rozrywkowego, nieudolnej propagandy - zwłaszcza, gdy odbija się to na jakości samej gry. Życie nie jest "PC" i często jest tak, że ktoś ma albo chęci, albo talent. I to się odbija na efektach pracy. Jeśli gra w założeniach ma piętnować rasizm, antysemityzm, homofobię i co tam jeszcze, ale w formie agitki, to chrzanić taki aktywizm: nie dość, że odniesie przeciwny skutek, to jeszcze odwróci uwagę od [potencjalnych] walorów samej produkcji - bo taki efekt będzie miało przyklejenie grze łatki propagandy. BTW Autor, najwyraźniej, nie za bardzo rozumie powód krytyki "upychania PC" do gier - i stanowiska red.Serafina w tej sprawie. Jest subtelna różnica pomiędzy obecnością tematów politycznych w grze, a "wpychaniem" polityki do gry. IOW To nie chodzi o obecność, bądź nie jakichś politycznych treści, ani nawet nie o forsowanie jakiegoś światopoglądu, tylko o nachalność, niezborność przekazu (takim "ideologom" zalecałbym terapię serialem South Park). Co do tekstu Dobrze też by było, by wspomniane pragnienie różnorodności - jak już coś, nie żeby to była wartość sama w sobie- działało w obie strony, a nie, że "Black lives matter", więc gangi nie mogą być czyste rasowo, ale "Białasom" to już żyć nie damy i najwięksi zwyrodnialcy, rasiści i psychole obowiązkowo muszą być panami rasy kaukaskiej (i jeszcze najlepiej hetero ) Wstrzymałbym się też od jednoznacznej oceny czy projekty postaci z gier to koniecznie, zdecydowanie i bezapelacyjnie efekt "naznaczonych ideologicznie "decyzji projektantów. To projektant decyduje co chce zawrzeć w projekcie nie odbiorca. Jest coś takiego, inspiracja, może ktoś wie co to takiego? I dlaczego niekoniecznie musi nieść treści polityczne. Jasne, jak ktoś ma fiksa na jakimś punkcie, to pewnie nawet w teksturze kamulca się doszuka "manifestacji", ale takie czuby to margines. BTW Właśnie użyłem "nieczułego słownictwa" stygmatyzując tym samym mniejszość społeczną - i niewątpliwie prowokując agresję wobec niej (nie żeby sama sobie z tym nie radziła). I'm a monster! Jeszcze dwie uwagi, na marginesie: 1. Niuanse: dlaczego wieszać psy na przerysowanym Beat cop za stereotypy i "rasistowski" język ulicy? 2. Gangi etniczne, anyone?
  19. " W ostatnim czasie dostały je między innymi Cywilizacja VI, Halo Wars 2, Mafia III, DOOM, NieR: AUtomata, Gravity Rush 2, ReCore czy Doom, żeby tylko wymienić większe tytuły. " Ja: Wymieniłeś DOOM dwa razy. Autor: Lubię DOOM. ;)
  20. Ja to przez wiarygodny system dialogowy widziałbym raczej dialogi automatyczne, może z opcją doboru drobnych zmian, ale w 100% niewerbalnie zależne od wy\kreowanej postaci, a nie widzimisię gracza, bo ta sekcja komunikacji tak właśnie działa. Aktualnie mamy nie bohatera pierwszoplanowego tylko cyborga, który reaguje na posunięcia gracza, a nie sytuację przedstawioną na ekranie. Also: dzisiejsze gry (poprawcie jeśli się mylę) w większości koncentrują się bardziej na przekazie danych, komunikacji z graczem niż na oddaniu czegoś w sposób naturalny: wskażcie mi ten ogrom rozmów, gdzie dyskutanci sobie dopowiadają , wtrącają się do rozmowy (jak w Divinity 2), przerywają sobie lub rozmawiają podczas jakiejś czynności, zamiast stać na baczność i dukać kwestie. A o przejęzyczeniach i gubieniu wątków nawet nie wspomnę: wszystko musi być "filmowe". To oczywisty kompromis wobec "wartości merytorycznej", ale jednocześnie powód, dla którego nie nazwę systemów dialogowych "prawdziwym dialogiem" albo "żywą rozmową", bo bliżej im do wymiany postów an forum niż kontaktów miedzylu...osobniczych.
  21. No, ja modernizowałem swój zlom (dosłownie, tak się nazywa mój system ;)) rok wcześniej, ale specyfikacja jest podobna. Też jakoś nie czuję presji na modernizację (DOOM w FullHD i średnich detalach śmiga powyżej 40 klatek) i tylko [tak samo jak u autora] zew upgrade'u odzywa się czasem, gdy gra ma słaby "performance". Oczywiście ja konsoli nie posiadam, więc nie mogę skierować wzroku na wersję konsolową: po prostu gram w HD i niskich detalach, jak za dawnych lat.
  22. No, może nie wierzyli, ale zachowywali się jakby wierzyli - o to chodzi z tym "przekleństwem politycznej poprawności". A autor dość dosadnie dał do zrozumienia, że chętnie uczyniłby swoje poglądy prawem -choćby analogią do praw pracowniczych, czyt. "moje uczucia są tej rangi co czyjeś zdrowie, czas itd." Za przeproszeniem artykuł sieje też na prawo i lewo stereotypami graczy o poglądzie na sprawę nie po myśli autora - czyli klasyczne "zatruwanie studni". I niech ktoś teraz spróbuje nie przytaknąć IOW Piszemy bzdury, obrażamy graczy i postulujemy przymuszanie do naszej racji. W sumie to niby nie wymagamy od czytelników "by również w to wierzyli", ale ...chyba łapiesz o co mi chodzi.
  23. Forum serwisu o grach, temat mocno z grami związany, wypowiadają się [ja myślę] gracze, czemu tu się dziwić? Also: wicie, rozumicie, w internetach panuje pogląd, że jak się jakiejś bzdurze nie da odporu, to z czasem zacznie ją otaczać aura niepodważanego nigdy faktu, swoistej prawdy objawionej. Stąd już tylko krok do "jak wszyscy się zgadzamy" itp. Jakbym się czuł gdybym nie mógł się identyfikować z postaciami z gier na gruncie kolorków, orientacji lub płci? Cóż, tak się ciekawie składa, że tzw polityka tożsamości mnie nie pociąga, nie jestem też nadwrażliwym płatkiem śniegu, więc pewnie miałbym to w d**** Ale dlaczego ograniczać się tylko do tych trzech kryteriów? Tak się, również, ciekawie składa, że w żadnej znanej mi grze nie spotkałem się z postacią, która choćby odrobinę przypominała mnie - nie mówię tylko o wyglądzie, charakterze, czy sprawności fizycznej, bywa, że nawet nie dzielimy gatunku. I jakoś nadal gram bez kompleksów... Pewnie dlatego, że gry to nie rzeczywistość. Wiem, dziwny jestem.
  24. Aha, czyli "Podepnę się pod jakieś humanitarne osiągnięcia, bo brak mi argumentów na poparcie tezy, że gry muszą być PC." Za przeproszeniem autor raczy kpić w żywe oczy: co by złego nie powiedzieć o autocenzurze (poprawność polityczna), to nie ma nic wspólnego z prawem i przymusem. No to świetnie, jak ktoś jest przegrańcem i w czasach liberalnej demokracji nie ma odwagi nawet pisnąć, że coś mu nie pasuje, to niech mu nie pasi dalej. Olać tą ofiarę. I żaden biały rycerz "poprawności politycznej" nie zmieni tego stanu rzeczy. BTW Zasadnicze pytanie brzmi: jak te mniejszości są poszkodowane? OK, to oczekuję proporcjonalnej reprezentacji - na zasadzie rachunku prawdopodobieństwa - mniejszości w grach. "Coś sobie roję, znaczy, że coś jest na rzeczy" Żelazna logika. No to jak? Otwierać mi te oddziały zamknięte psychiatryków
  25. Nie wiem w jakim sensie gra "wyprzedziła swoje czasy", jeśli idzie o cover mechanics to raczej wyszła przed szwereg ;) Grało się przyjemnie -pomijając zrąbane klejenie się do osłon-  ale po latach oczekiwałbym czegoś więcej niż remastera. Jak dla mnie pas.