Treant

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    3865
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Treant


  1. Dnia 05.05.2006 o 22:50, Vaxinar napisał:

    Wyższa - trochę niesmacznie.

    Może jeszcze trochę urośniesz? Widziałem pary, gdzie dziewczyna była wyższa i wcale źle nie wyglądali. Nie wiem kto to wymyślił, że wzrost determinuje jakąś hierarchię... Poczekaj aż dziewczyny się wypowiedzą, czy przeszkadzałby im niższy chłopak.


  2. Dnia 05.05.2006 o 21:41, michal19 napisał:

    Co wy na to?

    Byłoby fajnie, gdyby spamerzy rzeczywiście byli zalewani takimi mailami. Niestety często korzystają oni z niewiedzy użytkowników komputerów, którzy łapią malware rozsyłający tony spamu. Obawiam się, że po takiej akcji nasilą próby infekowania systemów przerzucając "odpowiedzialność" na nieświadomych użytkowników. Ale może dzięki temu zaczną zwracać uwagę na to co w ich komputerze piszczy. A spamerzy niech się udławią wszystkimi tymi środkami na wzrost potencji.


  3. Dnia 05.05.2006 o 17:50, minimysz napisał:

    No ciekawe... Ja zostałam "zjechana" bez powodu, a Wy jesteście kwita... Może się czepiam,
    ale to już kolejny taki przypadek: kobieta komentuje wypowiedź pana A, za co zostaje "zjechana"
    przez pana B, który nie ma zbytniego rozeznania w temacie, po czym panowie dogadują się między
    sobą i "są kwita", a kobieta nie usłyszy nawet "sorry, źle zrozumiałem, pomyliłem się".

    Jeśli wiesz, że zostałaś niesłusznie "zjechana", to powinno to po Tobie spłynąć. Miałaś rację, że nie zrozumiałem dokładnie powodu zniesmaczenia "pana A". Ale nie wiem czy moje przeprosiny wystarczą: może teraz Ty powinnaś poczuć się czymś zniesmaczona, ja stosownie to skomentuję, po czym glizda101 mnie "zjedzie". To może jednak nie wystarczyć i to ja poczuję się czymś zniesmaczony, glizda101 udzieli komentarza, zaś Ty zrobisz mu awanturę... Wtedy będziemy naprawdę kwita.

    skyler i upiordliwy :
    Wasze komentarze świadczą o tym, że źle zrozumieliście te etapy. Czy mam je tłumaczyć jeszcze raz?
    glizda101
    Dziękuję za obronę. Możesz zawsze liczyć na to, że "zjadę" osobę, która nie znajdzie zrozumienia dla Twojego "zniesmaczenia" ;) Słowo "ginekologiczny" nie jest wprawdzie romantyczne, ale padały tu mniej podniosłe słowa np. "cyce" i nie miałeś pretensji.


  4. Dnia 05.05.2006 o 14:49, glizda101 napisał:

    Aha, źle Cię po prostu zrozumiałem. :)

    Tak jak ja wcześniej powód Twojego zniesmaczenia. Więc jesteśmy kwita :)

    Dnia 05.05.2006 o 14:49, glizda101 napisał:

    Ale wygląd jest pierwszą rzeczą, na którą awracamy uwagę.

    Właśnie tak. Tylko osoba, które przejdzie oba etapy może wpaść do "worka" miłość, zaliczony drugi etap to dobra droga do przyjaźni, a tylko pierwszy... nie będę psuł atmosfery wątku ;)


  5. Dnia 05.05.2006 o 11:55, minimysz napisał:

    Co Ty zaś wymyślasz? Pisałam coś takiego? Jeśli tak, to pokaż gdzie.

    Jest to zwyczajne przedłużenie Twojej myśli o trwałości związku połączone z Twoją reakcją na tekst zniesmaczonego. Glizda101 moim zdaniem ma prawo mieć zastrzeżenia do offtopa, bo rozmowa o rozmiarach staników jest bardzo odległa od głównego wątku (który wprawdzie trochę momentami lawiruje). On chce (moim zdaniem) podyskutować tu o psychologicznych aspektach, zaś Ty kierujesz go ku fizyczności (" [..] jakość współżycia rzutuje często na jakość związku."). Naprawdę - wątek ginekologiczny trochę zabija atmosferę topic''u.

    Dnia 05.05.2006 o 11:55, minimysz napisał:

    Tym pierwszym mnie zdziwiłeś (to nie temat o szkole przecież, poza tym nie miałam nigdy lekcji
    o takiej porze).

    To masz szczęście. Ja "cierpiałem" tak i w podstawówce i w liceum.

    Dnia 05.05.2006 o 11:55, minimysz napisał:

    Tak w sumie to było pytanie do Nulinki, więc nie wiem, czemu Ty się wyrwałeś z odpowiedzią.

    Nie mogłem się powstrzymać przed napisaniem pierwszej definicji "zerówki".


  6. Dnia 05.05.2006 o 11:04, AgayKhan napisał:

    Biust obwiśnie, figura może się popsuć. A ty żyj z jakąś idiotką, bo kiedyś była zgrabna i powabna.

    Za daleko wyciągasz wnioski. Piszemy tu o etapie zainteresowania wyglądem, jeszcze przed poznaniem owej osoby. Oczywiście na dalszym etapie jej charakter będzie jedną z najważniejszych rzeczy.


  7. Dnia 05.05.2006 o 10:07, minimysz napisał:

    Pps. Do zniesmaczonego fragmentem "ginekologicznym" glizda101: wbrew pozorom to ma wiele
    wspólnego z tematem głównym, bo jakość współżycia rzutuje często na jakość związku.

    Tylko nie próbuj forsować tezy, że wielkość biustu to ważny czynnik determinujący jakość współżycia. Moim zdaniem jesteś trochę niekonsekwentna: najpierw sama narzekasz na wątek ginekologiczny, a potem glizda101 zostaje upomniany, choć ma rację, bo taka tematyka bardziej pasuje do wątku o seksie.
    A "zerówka" to: 1. lekcja od 7:10 do 7:55, 2. brak biustu - chyba


  8. Dnia 04.05.2006 o 22:41, Yarr napisał:

    > A ja się nie znam na tych rozmiarach. :/ Jakie to jest "C" ?

    Polecam wziąć korepetycję u jakiejś kumpeli :) Poza tym wiesz, dla gitarzystów C, to podstawa
    :)

    Bo jeszcze nam pana przewodniczącego w kompleksy wpędzisz. Wielkość biustu to sprawa któraś-tam-rzędna i jest w porządku, gdy patrzysz na dziewczynę i nie jest to pierwsza rzecz rzucająca się w oczy.


  9. Dnia 04.05.2006 o 12:23, Vaxinar napisał:

    Może to trochę głupie pytanie, ale zawsze mi się zdawało, że kompleksy mają nastolatki, a później
    to mija.

    Ja miałem kompleksy będąc dzieckiem: dostałem na Pierwszą Komunię Św. klasyczny zegarek podczas gdy moi koledzy dostawali elektroniczne :D , ojciec miał Fiata 126p a rodzice kolegów posiadali często droższe samochody. Nie pamiętam żadnych takich absurdów z lat bycia nastolatkiem. A teraz do końca dobrze ze mną nie jest... Nie ma na to reguły moim zdaniem.


  10. Dnia 04.05.2006 o 13:23, Epiphany napisał:

    I tam dominuje jak dla mnie jedna nuta: "zawsze byłam brzydka,
    a pourodzeniu x dzieci zbrzydłam jeszcze bardziej; nie podobam się mojemu mężowi, nabija się
    ze mnie, że jestem gruba, powtarza, ze powinnam z soba coś zrobić; chce znów być piękna w oczach
    mężczyzn (mojego męża)".

    I tu tkwi błąd. Na pewno facet porównuje ją z innymi kobietami i prawdopodobnie też młodszymi. Te inne mogą być dla niego bardziej atrakcyjne, bo... nie są jego, a te młodsze mają więcej czasu dla siebie, który poświęcają na samoupiększanie. Problem polega na tym, że facet chyba siebie w jakimś odmaładzającym zwierciadle ogląda...


  11. Dnia 04.05.2006 o 12:42, Epiphany napisał:

    Jakby kompleksy miewały wyłącznie nastolatki, to do programów typu "Chce być piekna" nie zgłaszalyby
    się takie tłumy pań w wieku zdecydowanie powyżej 20 lat.

    Zupełnie nie rozumiem co kieruje tymi kobietami: często mają męża i dzieci. Jaka może być jej motywacja do upiększania? Przecież faceta kolejnego nie szuka. A może boi się, że mąż ma kochankę?
    Ogólnie sprawa wyglądu jest nadmiernie rozdmuchana moim zdaniem. Przecież para, która się poznała w wieku powiedzmy 25 lat po 25 latach małżeństwa nie będzie się trzymać razem ze względu na urodę...


  12. Dnia 04.05.2006 o 12:00, minimysz napisał:

    Gdyby z kompleksów się wyrastało, to nie byłoby tylu dorosłych zakompleksionych ludzi. To nie
    kwestia "wyrastania" lecz raczej osiągania pewnej dojrzałości i umiejetności obiektywnego spojrzenia
    na siebie.

    Już rozumiem co chcesz przekazać - niektórzy ze swoich kompleksów nie wyrastają. Oczywiście owego wyrastania nie traktujemy dosłownie jako osiągnięcia pewnego wieku, tylko właśnie zmian w postrzeganiu róznych spraw.


  13. Dnia 04.05.2006 o 10:30, minimysz napisał:

    Jedno jest pewne: z tego się nie wyrasta, niestety.

    Dlaczego? Jeśli ktoś jest niski i mu to doskwiera w wieku kilkunastu lat, to ma jeszcze szansę ;)
    A tak na poważnie, to przecież człowiek w jakimś stopniu zmienia się przez całe życie, inaczej postrzega pewne sprawy - również te dotyczące subiektywnej samooceny. Może się także po pewnym czasie okazać, że ocena ta była częściowo narzucona przez otoczenie i człowiek nie zdawał sobie z tego sprawy.


  14. Dnia 03.05.2006 o 22:18, Araondoion napisał:

    heh... to dobrze... i jestem pewien, ze mimo wszystko kobiety nadal Cie fascynuja, moze czasami
    za duzo od nich wymagasz, moze nie, tego nie wiem. A moze po prostu sobie cos wmawiasz ;)

    Po prostu żadna dawno nie zwróciła mojej uwagi i nachodzą mnie takie wątpliwości, czy jeszcze normalnym facetem jestem...