Jestem starym graczem i owszem wiele czasu spędzałem grając. Może czasem za dużo. Jednak dzięki grom poznałem moją żonę, też grającą. Mamy dziecko i nie jest ono zaniedbywane przez to, że rodzice grają. Jako, że pracuję, a po pracy większość czasu opieję się moją córeczką, to nie znaczy, że nie gram. Gram i to wystarczająco, żeby czerpać z tego przyjemność. Do tego spotykamy się ze znajomymi, z których wielu nie gra. Jest zawsze czas, żeby aktywnie spędzić czas na dworzu, poczytać książkę (oj tego z żoną mamy małą biblotekę :) ), czy oddać się innym rozrywkom (o obowiązkach nie wpominając). Chodzi tu o rozplanowanie sobie czasu i ustawienie sobie odpowiednich priorytetów w życiu. Ile razy zdarzyło się zginąć bo trzeba było szybko mleko zrobić dla dziecka, albo odebrać telefon. Jeśli znasz granicę, to nie jesteś uzależniony, a i tak wolę pograć sobie, niż np. oglądać odmóżdzające seriale telewizyjne.