Lillith

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    972
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Lillith


  1. Dnia 10.03.2011 o 21:15, Revar napisał:

    Mam problem z Niemieckim:Jeżeli mówimy że gdzieś idziemy to używamy dativu czy akkusativu
    ?? np. Ich gehe in die Backerei czy Ich gehe in der Backerei ?



    Pytanie Akkusativ''u: wohin? Czyli "dokąd?".


    Przykład: Pytanie:Wohin gehst du?
    Odpowiedź:Ich gehe in die Küche.

    Gdy mowa jest o zmianie położenia/ przemieszczaniu się używamy Akkusativ''u ;-)


  2. Ze związkiem jak ze wszystkim innym: gdy gdybań jest zbyt dużo, oznacza to, że jesteśmy niezadowoleni.

    Jeśli byłoby idealnie, nie zawracalibyśmy sobie takim gdybaniem głowy, bo i po co.

    >>Poza tym chyba lepiej i zdrowiej jest zwątpić, przemyśleć względnie na trzeźwo całą sprawę niż łudzić się pozorną szczęśliwością by potem się srodze zawieść i pluć sobie w brodę.

    Zwątpić, czy się kocha... Czasem na pewno takie myśli się pojawią, z pierwszą rozterką czy większa kłótnią. Sęk w tym, że cykliczność występowania takich myśli oznacza raczej, że coś z tą miłością nie tak.
    Też nie jestem zwolenniczką obiecywania wiecznego uczucia czy wmawiania sobie, że wszystko jest ok.
    Ale gdy w coś wątpię-osobiście-to zaczyna mi się jednocześnie owe "coś" coraz mniej podobać.
    Uczucia są skomplikowane, trzeba dać im sporo czasu by dojrzały, a najgorszą metodą jest ich stłamszenie poprzez dalekosiężne obietnice. Zbyt duży nacisk jak i jego brak powodują problemy. Najważniejsze by zachować zdrowy balans i nie dać sie zbyt ponieść uczuciom i nie stracić głowy.
    Miłość jest fantastyczna, ale sami możemy przez swoje głupie błędy jej się pozbawić.


  3. Powiem krótko- jeśli raz zwątpimy w to, czy kogoś kochamy, przestajemy go kochać tym samym na zawsze.
    I można sobie potem wmawiać, że tak nie jest , ale to tylko zwykłe oszukiwanie siebie i kogoś innego.

    W młodym wieku lepiej nie składać zbyt wielkich obietnic, których nie jest się w stanie dotrzymać.

    Kochaj- ale nie obiecuj "zawsze" i tyle.

    Pozdrawiam i życzę powodzenia :-)


  4. >> A co z tymi dwoma wątrobami? A co z osobami (być może dziećmi, co jest bardzo prawdopodobne),

    Dnia 21.01.2011 o 16:34, Renzov napisał:

    które bez tej wątroby umrą? Czy mogłabyś poświęcić dwie osoby, żeby ratować jakieś dziecko?
    Mogłabyś z tym żyć? Bo ja nie.


    Nikt nie może dać gwarancji, że przeszczep przyjmie się w 100% u któregoś z tych dzieci (w tym u Tomka, czego raz byliśmy świadkami, dzięki mediom). Tak czy siak mogłoby się okazać, że wątroby u tej dwójki dzieci się nie przyjęły, a taki Tomek mógłby żyć dzięki jednej z nich...

    Dnia 21.01.2011 o 16:34, Renzov napisał:

    Dużo pytań, prawda? I dużo wątpliwości.
    Ja uważam, że to, co zrobiła rodzina tego Tomka (czy jak mu tam) to największe chamstwo
    i bezczelność jakiej można się dopuścić. Wykorzystali wszelkiego rodzaju media, aby uratować
    swojego syna (co mogę zrozumieć),


    Zrobili głupotę, karmiąc dziecko grzybami. Ale czy nazwałabym chamstwem walkę o życie dziecka? Niestety nie jesteśmy w stanie na razie sami sztucznie wyhodować w laboratoriach narządów do przeszczepów i tak naprawdę , to:

    a). musimy o nie walczyć
    b). czekamy na cudzą śmierć, by otrzymać niezbędny nam do życia organ

    Okrutne, prawda?

    >przez co, mogły nie przeżyć (może już nie żyją?) aż

    Dnia 21.01.2011 o 16:34, Renzov napisał:

    dwie osoby (czego już nie mogę zrozumieć). Nie mógłbym się czegoś takiego dopuścić. Ale
    niestety rzeczywistość jest inna.


    Patrz wyżej- nie masz gwarancji, to tylko przypuszczenie.


    >Teraz Tomuś znowu może zacząć wpiep***ć swoje grzybki.

    Dnia 21.01.2011 o 16:34, Renzov napisał:

    I tak dostanie wątrobę.


    Okropny język- serio :-/

    >>Po co miałby się zmieniać, skoro wystarczy mu jedynie dłuższa wizyta w monopolowym? Przy

    Dnia 21.01.2011 o 16:34, Renzov napisał:

    czym pamiętając również o fakcie, że nie ma przed sobą żadnej przyszłości (zakładając,
    że nie mówimy o profesorach-alkoholikach).


    Hmmm... Przyszłość=wykształcenie? Niekoniecznie, często i gęsto osoba, która ma pozycję, wykształcenie i dobrą posadę, tak naprawdę nie odnalazła szczęścia w życiu i ma w sobie mniej ochoty na walkę o nie, niż niejeden pijak.

    >> że lekko mnie to rozbawiło.

    Mnie również.
    Pozdrawiam.


  5. Dnia 21.01.2011 o 09:38, BartexooN napisał:

    albo co mówił Growin z tym co zjadł Muchomora, uważam,że te 2 wątroby
    przydałyby się bardziej osobie która tego potrzebuje,nie z głupoty,lecz gdyż jest naprawde
    umierająca i nie z głupoty również rodziców-nie znasz się na grzybach?Nie idź do szukac...
    :f


    Czyli według Ciebie umierające w bólu dziecko nie potrzebuje wątroby? Czy za głupotę rodziców ma płacić dzieciak? Ten malec umarłby w niedługim czasie :-( Dzieciom w ogóle nie powinno się dawać grzybów, jeśli już ten temat poruszamy. Masz rację, że to głupota, zbierać grzyby, gdy ma się o tym nikłe pojęcie. Ale sądzę i zdania nie zmienię, że życie dzieci jest szczególnie ważne. Ten chłopczyk zjadł posiłek przygotowany przez rodziców, gdzie jest tu jego wina? Zresztą... Nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie, co poczuli rodzice tego malca... Podać nieświadomie swojemu dziecko truciznę i patrzeć jak umiera... To potworne przeżycie :-(

    Decydować o cudzym "być czy nie być" jest trudno. Uratować życie pijakowi, który popadając w nałóg doprowadził swoją wątrobę do stanu, gdy odmawia ona posłuszeństwa. Może ten człowiek chce się zmienić, tylko brakuje mu pomocy? I co, mamy go przekreślić?
    Tak samo wyżej wymienionego chłopca, który błąd rodziców ma przepłacić życiem...

    W takich sytuacjach sprawę należy rozpatrywać pod wieloma aspektami ale przede wszystkim powinniśmy ratować ludzkie życie.


  6. Dnia 07.01.2011 o 09:50, Anjinsan napisał:

    A ja od miesiąca przerzuciłem się na e-papierosa i jestem bardzo zadowolony. Tańszy,
    zdrowszy, nie śmierdzi (teraz dopiero czuję jak papierosy lub niedopałki śmierdzą). Dodatkowy
    bonus w postaci wielu oryginalnych smaków. Pociągnąć sobie cappucino albo sherry to dopiero
    przyjemność :)


    Phew- papierosy też mają "smaki", od wiśniowych, imbirowych, waniliowych, na czekoladowych kończąc... E-papieros jest dla mnie śmieszny, a co najgorsze w tym wszystkim to fakt,że urządzenia te sprzedawane są często i gęsto w centrach handlowych, gdzie ofiarą padają dorośli faceci, żonaci i z małą gromadką dzieciaczków. Ten obrazek widuję codziennie robiąc niedaleko zakupy: facet ok 45 lat ogląda urządzonko za jakieś 300 zł (plus wkłady do tego, i inny pisofszit ), gdzie za nim stoi rodzinka, z prawie pustym koszykiem. Widać, że nie należą do najzamożniejszych, jednak głupota ojca sprawia, że dzieci zamiast bucików czy jedzenia, będą patrzeć jak tatuś wsadza sobie do gęby kawałek plastiku.
    Litości:-(
    Osobiście nie palę już od jakiegoś czasu- w sumie to może już rok będzie? Lepiej rzucić moim zdaniem, niż "cmokać" plastik . A smak wiśni czy capuccino? Zaparzyć sobie kawki, czy kupić kilo wiśni nawet, a co- efekt dużo lepszy, tańszy i na pewno zdrowszy^^


  7. Dnia 03.01.2011 o 17:16, Tyler_D napisał:

    Wszystko fajnie ale w momencie gdy poszedłbyś do tego ślubu kościelnego ... nie uważasz
    że byłoby to zwyczajnie fałszywe, obłudne i co najważniejsze - bezcelowe? Robić coś w
    sumie na pokaz [ no bo jak inaczej nazwać ślub między katolkiem i nie-katolkiem? ] -
    jesteś pewien że tego oczekiwałaby druga osoba? Jakoś w to wątpię.


    Hmmm...Jeśli niekatolik weźmie ślub kościelny, by katoliczka mogła kiedyś "dołączyć do grona aniołków" , jak zakłada jej wiara, ona zaś w zamian nie zmusza swego partnera do odwiedzania kościoła poza tym jednym przypadkiem i jest tolerancyjna wobec jego poglądów, to chyba jest ok?
    A na pewno jest to mniejsza (jeśli w ogóle) hipokryzja, gdy ktoś dzień w dzień w kościółku a po powrocie do domu leje żonę sztachetą z przydrożnego płotu, chwiejąc się na pijanych nogach ;-)

    Na codzień mamy do czynienia z podobnymi sytuacjami co omawiana powyżej:
    przecież tak samo facet przymusza się, by iść z kobietą np.: na zakupy- wcale nie podoba się mu to, że siedzi i patrzy, jak jego panna wertuje wieszaki, wyraża swój sprzeciw ale czeka mimo to, aż zakupy zakończą się sukcesem. Hipokryzja? Przecież nie udaje nawet w większości przypadków, że jest zadowolony tym faktem...

    Ja bym powiedziała, że to jakiś tam kompromis, hipokryzja ma dla mnie bardzo pejoratywne nacechowanie, przez co staram się nikogo mianem hipokryty pochopnie nie określać ;-)


  8. Uważam, że podany przez Ciebie przykład, doskonale odzwierciedla problem, ale zauważ, jak można rozpatrzeć coś takiego:
    Dwie osoby się kochają. Ona katoliczka, on niewierzący. Jej zależy na zawarciu związku małżeńskiego w kościele, bo tak nakazuje jej religia. Czy hipokryzją nazwiemy, jeżeli mężczyzna dla dobra swojej partnerki, weźmie z nią ślub w takiej formie? Gdy jest to dobrowolna decyzja, gdyż rozumie, że jej na tym bardzo zależy i jej religia wręcz tego wymaga? Nikt go nie zmusza, nie musi stawać się wyznawcą danej religii, jedynie na krótką chwilę ma odegrać taką "szopkę"... To hipokryzja czy dowód miłości?
    Osobiście jeżeli byłabym postawiona w takiej sytuacji... Hmmm...
    Jeżeli poproszono by mnie, nie zmuszono pewnie bym się zgodziła, korona z głowy nie spadnie myślę. W związkach idzie się na ten kompromis: bo potem dojdzie do sytuacji, że głupie wyniesienie śmieci będzie stanowiło nie lada problem^^
    Hipokryta to ktoś taki, kto jest dwulicowy,czyli udaje katolika dla przykładu, by osiągać korzyść. Zaś tego, kto raz pójdzie na ustępstwo, hipokrytą de facto bym nie nazwała.
    Ludzie wierzą w różne rzeczy i trzeba być czasem na to wyrozumiałym. Jednak nic na siłę ;-)


  9. 1.Niech Państwo pójdą wzdłuż głównej ulicy a następnie w lewo w Blumenstrasse aż do stadionu.

    2.Unwersytet znajduje się przy Rothenstrasse obok ratusza i kościoła.

    3.Kafejka internetowa jest niedaleko teatru miejskiego. Jedź autobusem wzdłuż Schillerstrasse do skrzyżowania z Kantstrasse.

    4.Niech Państwo pojadą tramwajem do poczty, za dworcem kolejowym i teatrem miejskim a następnie przez most.

    5.Przejdź obok hali targowej, następnie 200 metrów do skrzyżowania z Lindestrasse.

    6.Kino znajdziesz na Mozartstrasse obok teatru i muzeum.

    7.Niech Państwo pojadą dwa przystanki U-Bahnem do Marienkirche . Bank Drezdeński znajduje się obok kościoła.

    8.Idź wpierw w lewo w Blumenstrasse, obok ratusza. Stamtąd zobaczysz już ratusz.

    9.Do opery miejskiej niech Państwo pojadą trzy przystanki do Wittenbergstrasse. Opera znajduje się obok kościoła, naprzeciw centrum handlowego.

    Zauważyłam błąd w 9 przykładzie- powinno być "gegenüber dem Einkaufszentrum".

    Dlaczego? Bo gegenüber łaczy się z Dativem.

    das Einkaufszentrum- gegenüber dem Einkaufszentrum.

    Pozdrawiam :-)


  10. >> Jeden będzie czekał całe życie na księżniczkę/księcia z bajki i w międzyczasie nie będzie

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    się "szmacił". Drugi dążąc do tego samego celu nie będzie w tym "szmaceniu" widział nic
    złego, a nawet nie będzie tego tak określał. Oboje kierują się przede wszystkim własnym
    dobrem i oboje rozumieją je na swój sposób.


    No tak - punkt widzenia jest zależny od punktu siedzenia. Co nie wyklucza jednocześnie, że mamy prawo nie tylko do przytakiwania, możemy głośno powiedzieć "nie podoba mi się to". Póki nie wskazuje się nikogo palcem bądź świadomie krzywdzi konkretną osobę,to nie ma nic złego w wyrażeniu swojego zdania.

    >>Chcę Ci pokazać, że Twoje porównywanie człowieka ze zwierzęciem jest bardzo

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    wybiórcze, relatywistyczne i relatywne, bo znajdzie się punkt widzenia, który "wyższość"
    człowieka może sprowadzić do parteru.


    Na każdy argument znajdzie się kontrargument, to prawda, wystarczy dokładnie poszukać i da się obalić praktycznie każdą tezę.

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    "Odporność" na potrzeby jest uzależniona od osobniczego zróżnicowania. Dlatego m.in.
    jedni partnerzy są bardziej skłonni do zdrady od innych. I nic na to nie poradzisz, choćbyś
    od dziecka wychowywała wszystkich w bajkach o miłości, wierności i cnocie. Życie. Kiedyś
    trzeba to przyjąć do wiadomości.


    Ale sam widzisz- jedni są skłonniejsi od drugich, inni zaś w ogóle nie wykazują takich zachowań. Na pewno ma w tym jakiś udział wychowanie, wzorce wyniesione z domu/otoczenia jak i indywidualne cechy charakteru. Każdy jest rozumną indywidualną jednostką, dlatego nie przyznam racji, że wszystkiemu winne jest tzw."życie". Ale jak będzie się przymykać oko na niektóre zachowania, to to co dziś wywołuje niesmak, jutro będzie chlebem powszednim.

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    > A co już pisałem wcześniej - niezaspokajanie potrzeb, zwłaszcza
    podstawowych, ma chyba zawsze negatywny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne - gwałty
    i zdrady nie biorą się bez przyczyny.


    Na pewno- to nie ulega wątpliwości. Jednakże uważam, że nie wszystkie czynności, które mają za zadanie spełnić ową potrzebę są w porządku dla nas i dla innych.

    >Jeżeli w lokalu poznasz atrakcyjnego partnera i oboje poprzez sygnały

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    werbalne i niewerbalne czujecie że macie ochotę na to samo, a następnie przeniesiecie
    się do mieszkania żeby wspólnie spędzić resztę wieczoru i nacieszyć się własnym oddziaływaniem,
    to czemu miałaby wówczas taka kontrola służyć?


    Hmmm... Szczerze? Po takim czymś nie spojrzałabym chyba nigdy w lustro. To moje prywatne zdanie i naturalnie, że inna kobieta powiedziałaby może coś zupełnie innego.

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    Swoją drogą to
    rzeczywistość taka właśnie jest i chyba w mniejszym bądź większym stopniu zawsze taka
    była. Z tym, że kiedyś nazywało się to chyba "schadzką" lub jeszcze inaczej.


    No tak- tego typu zachowania to nie jest jakaś nowość ale teraz jakoś bardziej uchodzą płazem. I czasem przeradzają się w coś skrajnego i do tego właśnie piję- łatwo jest pewnie stracić kontrolę i pogubić się w takich niby związkach...

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    A co się tyczy dalszej części, to jest to zwyczajny szowinistyczny bełkot.


    Mam do niego prawo, jednocześnie zastrzegam, że to moja opinia. Nie będę gryźć się w język i szukać jakiś wysublimowanych synonimów na coś co według mnie zasługuje tylko na jedno miano.

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    Twoje dotychczasowe wypowiedzi zadają się sprawiać jednak raczej przeciwne wrażenie.


    Niekoniecznie- nie mówię "nie róbcie tak, bo to złe", tylko "mi się to nie podoba, ale róbcie co chcecie". Jeżeli chce się przedstawić swoje stanowisko, to trzeba twardo przy nim obstawać. A niechże i będę szowinistyczną kobiecą świnią, a co mi tam. Dodam, że jestem jeszcze typową seksistką i nie cierpię poglądów feministek. Ale nikogo nie atakuję za inne poglądy :)

    >>Ja nie mam powodów żeby widzieć jakieś przeciwwskazania. Byłbym wdzięczny gdybyś przytoczyła

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    jakiekolwiek obiektywne dowody na to, że jest tak jak uważasz.


    Dowody? Nie jestem naukowcem tylko obserwatorem ewentualnie. To co zauważam- komentuję. I na podstawie takich obserwacji mogę stwierdzić, że przygodne znajomości są związane w większości (nie w całości zapewne) z osobami pustymi wewnętrznie, które nie są zdolne by móc założyć szczęśliwy związek. Pewnie są ludzie, którzy mimo iż praktykowali to i owo, teraz funkcjonują rodzinnie. Dla mnie jednak to się wzajemnie wyklucza.

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    Czy dobrze w tym momencie rozumiem, że według Ciebie osoba, która przed stałym związkiem
    miała przygodnych partnerów, będzie bardziej skłonna do zdrady niż osoba, która sex uprawiała
    jedynie ze stałymi partnerami? Hehe, naiwność... i kompletne oderwanie od rzeczywistości
    na dodatek.


    Nie wiem- jak ktoś skakał z kwiatka na kwiatek chyba jest trudno mu wyjść z wyuczonego schematu...

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    Lepiej żebyś miała na udowodnienie tego jakieś twarde obiektywne dowody. I najlepiej
    gdyby nie były to "sondaże" z czasopism dla kobiet.


    Kobiece gazetki propagują takie konsumpcyjne podejście do wszystkiego- bo seks bez uczuć to taka konsumpcja właśnie. Chyba nie muszę dodawać, na co według mnie nadają się takie sondaże? Twarde obiektywne dowody- masa samotnych małoletnich matek, które nie widziały nic złego w seksie bez związku. A potem jest buba...

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    Ja w przeciwieństwie do Ciebie nie roszczę sobie prawa do moralnego (czy innego) przyzwalania
    komuś na stosowanie określonych sposobów zaspokajania osobistych potrzeb. Najogólniej
    mówiąc, każdy dąży do własnego dobra, w sposób, który uważa za najlepszy, przy najlepszym
    jego zdaniem wykorzystaniu dostępnych mu środków.


    Ja nie mówię, że w obliczu całego świata jest to złem- tylko uważam, że dla mnie takie zachowania są sprzeczne z moralnością, a na pewno moją. Nie nakazuję, nie zakazuję- wyrażam opinię, krytyczną fakt, ale tylko i wyłącznie moją. Na tym polega dyskusja.

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    A dlaczego uważasz, że osoby o których piszesz, nie dostają właśnie tego, czego chcą?


    Hmmm... Są różne potrzeby, dla mnie takie osoby idą na łatwiznę, to tak jak jedzenie w restauracji, gdy nie chce się/ nie potrafi ugotować czegoś w domu.

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    Nie twierdzę że chcę żyć w "brudnym" świecie (kolejne względne określenie) i nie twierdzę,
    że zawsze w pełni akceptuję go takim, jaki jest. Jednak przede wszystkim szanuję cudzą
    wolność i cudzą wizję dążenia do szczęścia. Ja nie muszę zadowalać się przygodnymi partnerami,
    ale to nie znaczy, że komuś innemu nie daje to spełnienia. I nic mi do tego.


    Mi również nic do tego, ale mogę wyrazić moją krytyczną opinię, gdy taki temat jest poruszony w ogólnej dyskusji.

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    Ty przygodny sex
    zdajesz się sprowadzać wyłącznie do samego stosunku, pozbawionego wszelkiej emocjonalnej
    i uczuciowej otoczki. Jeżeli tak właśnie wygląda Twoja wizja przygodnego sexu, to teraz
    właściwie nie dziwię się Twojej opinii.


    Nie sądzę, by można było mówić o jakiejkolwiek więzi w przypadku przypadkowego seksu.

    Dnia 02.12.2010 o 14:59, Validus napisał:

    Szczerze mówiąc to mógłbym się bardzo kłócić, czy rzeczywistość jest właśnie taka jak
    ją powyżej opisałaś (..)


    Po co kłócić? Masz swoje zdanie- z chęcią je wysłucham (tudzież je przeczytam). Możesz je przedstawić ale nie musimy przekonywać siebie nawzajem o swej racji. Po to chyba jest forum by poznać inne opinie, a nie po to by cudze opinie zmieniać ;-)



  11. >> i tak sobie czytam i czytam... i czytając Twoje wypowiedzi mimowolnie nachodzi mnie wrażenie,

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    że chciałabyś żyć w jakimś bajkowym świecie, gdzie króluje miłość, wspaniałe głębokie
    uczucia między kobietą i mężczyzną itd...


    Sorry... Wiem, że to jest złe, evil, blee i w ogóle. Jestem wstrętna, zła i okrutna i kajam się przed majestatem konsumpcyjnego społeczeństwa, które traktuje drugiego człowieka jak rzecz. Póki starczy mi jednak sił i cierpliwości oraz wiary właśnie w człowieka, ale nie tego, który jest słaby i nie potrafi własną główką sterować swym życiem, a górę nad nim biorą te najprymitywniejsze instynkty, tylko takiego, co ma na tyle odwagi, by w kupie (w znaczeniu dosłownym) wykazać się swoją godnością. Tak- godność człowieka, gdzie się podziało to pojęcie?

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    A ja zawsze myślałem, że kiedy dwie osoby (świadome i trzeźwo myślące) w pełni dobrowolnie
    i z jednakową ochotą godzą się na wspólny sex, to z biologicznego punktu widzenia jest
    to właśnie niczym innym jak doborem partnera w celu zaspokojenia podstawowej potrzeby.


    Słabe jednostki, które nie potrafią zatrzymać przy sobie partnera ale nie potrafią się przyznać do swej nieudolności i z braku laku z byle kim, byle gdzie, byle jak- uroczo :-)

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    Bo przecież gdyby jednej ze stron partner z jakichś względów nie odpowiadał, to sexu
    by nie było.


    Jak najdzie ochota to pies kota wyłomota. Pies czy suka nie ma wygórowanych preferencji w doborze partnera.

    >> Za to są takie, które podobnie jak człowiek uprawiają sex nie tylko w wyniku bezpośredniej

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    potrzeby rozmnażania, ale dla samej fizycznej przyjemności.


    A ponoć orgazm wieprzy trwa 30 minut, co to wnosi do tematu?

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    A to dobre. A czym różni się więc taki pies od osoby, która chce tylko zaspokoić głód
    albo pragnienie? Niczym

    .
    Pies zje kupę- człowiek niekoniecznie. Nadal nie zauważasz różnicy?

    >Jeżeli ona chce i on chce, to czy jest jakikolwiek logiczny powód dla

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    którego mieliby tego nie zrobić? Ano jest. Nie powinni tego robić żeby się nie "zeszmacić"
    i zamiast tego powinni się zaspokoić ręcznie. Wtedy jest "wyższość nad zwierzęcością".


    Że co??? Wyższość jest wtedy, gdy trzyma się instynkty na wodzy.

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    A jeszcze lepiej gdyby dusili w sobie tę potrzebę aż do stanu kiedy wszystko wokół zacznie
    im się "kojarzyć". A kiedy tylko takie złe "skojarzenie" się pojawi, powinni jak najszybciej
    odmówić zdrowaśkę żeby odgonić złe myśli. Wtedy mamy prawdziwe zwycięstwo nad naturą.


    Zdrowaśkę? Sorry, z tym nie do mnie, bo jakoś garbate aniołki dawno przestały mnie bawić. Mówisz, jakby potrzeba seksu była silniejsza od wszystkiego. Jeśli jest się seksoholikiem tak, normalny człowiek potrafi się kontrolować. Co złego w tym, że szuka się partnera? Nie mówię o związkach- jeden raz na zawsze. Ale umawianie się na seks jest żałosne. Traktujemy wtedy tą druga osóbkę jak wibrator/ gumową lalę, czy jak to sobie nazwiemy. To nie jest fair, ani nie jest zdrowe. Chcesz naprawdę takiej rzeczywistości? Potem umawiasz się z jakąś panną a ta zaliczyła kilkanaście takich meetingów przed Tobą... Ale fajne uczucie- Zdzich tu był, Stachu, Rychu i Krzychu- teraz moja kolej, yupppppi :D

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    Człowiek chyba lubi się postrzegać jako istota będąca "ponad" naturą i lubi się oszukiwać
    w rozmaity sposób.

    Z tego co pokazuje społeczeństwo po stokroć "niet"! Usprawiedliwiamy żądze instynktami, jak banda prymitywów bez jakichkolwiek wyższych uczuć...

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    Jednak, jak to mówią: "z naturą nie wygrasz", czego pięknym dowodem
    są chociażby wszelkiego rodzaju zdrady, fałsze i dwulicowości na tle walki o partnera
    lub niezaspokojenia sexualnego. Z głodem nie wygrasz, z pragnieniem także, dlaczego masz
    walczyć akurat z sexem?


    Nie walczę, nie zrozum mnie źle. Walczyłabym jeśliby było to coś złego, a jest wręcz bardzo odwrotnie ;-P Zauważ: jeżeli jakaś osóbka umówiła się parę razy w przeszłości na taki przypadkowy seks, to czy potem będzie wstanie zbudować normalny związek? Naprawdę myślisz, że wystarczy jeden partner i nie będzie rozglądać się na boki? Hehe, naiwność... Potem mamy pokolenie dziwek za ogólnym przyzwoleniem^^

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    Jeżeli wolałabyś uważać, że lepszym rozwiązaniem jest zaspokojenie potrzeby
    wibratorem zamiast zostania "szmatą" poprzez zaspokojenie potrzeby z dobranym pociągającym
    i atrakcyjnym partnerem, to jak dla mnie nie jest to oznaką zdrowego myślenia, a już
    na pewno nie z czysto biologicznego punktu widzenia.


    Jak pisałam wcześniej- człowiek potrafi nad sobą panować. Nie róbmy z siebie jakiś nieudaczników, którzy muszą bo inaczej się uduszą. Jak facet nie potrafi baby utrzymać przy sobie (bądź baba faceta) to sorry zorro ale o czymś to świadczy. Na pewno nie o zaradności :-)

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    O ile wiem, potrzeby mają zazwyczaj natężenie indywidualne. Jednemu wystarczy raz w miesiącu,
    a drugi potrzebowałby co drugi dzień.


    To przyzwolisz na umówiony seks w pierwszym czy w drugim przypadku? A jak nazwiesz osobę, która ma duże potrzeby i często korzysta z tej formy? Dziwka czy nadal normalna osoba, która ma swoje potrzeby?

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    Chcielibyśmy najeść się łososiem. Ale w tej chwili nas nie stać. Wobec
    tego potrzebę zaspokoimy kupując chleb.


    I tu się różnimy po prostu: ja nie idę na kompromis, dostaję zawsze to, czego chcę i nie zadowolę się jakimś zamiennikiem albo towarem z drugiej ręki, jeśli wiesz, co mam na myśli ;-)

    Dnia 01.12.2010 o 19:40, Validus napisał:

    Twoje wypowiedzi oceniam natomiast bardziej
    jako wizualizacje ideałów, które z realnym życiem niestety niekoniecznie mają wiele wspólnego.
    Oczywiście Twoje poglądy szanuję. Też kiedyś miałem podobne :(


    Póki ktoś ich nie zdeptał, tak? Chcesz żyć w brudnym świecie- Twój wybór. Mój świat będzie taki, na jaki mu pozwolę i mam doprawdy w d**ie to, że komuś wyda się to idylliczne. Nigdy nie pozwoliłabym się obmacać obcemu facetowi a myśl takiego seksu napawa mnie obrzydzeniem. A co potem, on ubiera się i idzie? Nikt nie zostanie przy mnie? Ot, zrobił co chciał i sobie wychodzi, nikt nie trzaska drzwiami i jest ok?! To jest smutna, żałosna i straszna na wskroś wizja. Nie chcę takiej rzeczywistości, mówcie sobie co tam chcecie ale jakieś uczucia obumierają wtedy. A to nie jest dobre :-( Również szanuję Wasze poglądy ale nie jestem w stanie się z nimi zgodzić.


  12. >> Popadasz w skrajności, nie pisałem o puszczalstwie czy czymś takim. Nie oczekuję, że

    Dnia 01.12.2010 o 17:53, Transylvanian_Hunger napisał:

    moje docelowe partnerki będą dziewicami - nie dobieram też kobiet na podstawie im szybciej
    do łóżka tym lepiej.


    Nie skrajność- piszesz, że osoby kulturalnie chcą zaspokoić swoje potrzeby. Ale potrzeba nie ogranicza się do jednego razu na miesiąc, prawda? Przykładowo w tygodniu średnio ile razy wypadnie? Parę do parunastu razy? I za każdym razem szukać nowego partnera czy może zadzwonić do ostatniego? :-P


  13. Dnia 01.12.2010 o 17:30, Transylvanian_Hunger napisał:

    > Gadasz jakby przygodny seks był marginesem, domeną ludzi słabych, nieudolnych etc. A
    to moja droga jest zjawisko powszechne i naturalne.


    A to jest mój drogi raczej kwestia do dyskusji, czy zjawiskiem powszechnym i naturalnym (sic!) można to nazwać. Chciałbyś potem mieć taką dziewczynę, którą miało więcej chłopa niż tylko, ilu wbiega podczas jednego meczu na murawę? Heh, ja rozumiem lumpeks, no ale bez przesady... ;-P


  14. >> Nie przekonuję cię do mego toku myślenia, pokazuje że jest druga strona (nie koniecznie

    Dnia 01.12.2010 o 17:13, Transylvanian_Hunger napisał:

    ciemna strona).


    Pewnie tak, są rzeczy,które dla niektórych są nieakceptowalne dla innych zaś normalne. Dla mnie to np.: smutne trochę, nawet żałosne miejscami. Samotność to straszna rzecz, skoro popycha niektórych ludzi do takich zachowań.


  15. Pies , który hmmm... Wykorzystuje czyjąś nogę, też starannie dobiera partnera? Króliki, które mogą praktycznie z wszystkim co dookoła, również? Jeśli tak, to przyznaję Tobie rację ;-)

    Czym różni się więc taki pies od osoby, która chce się tylko zabawić? Niczym.

    >>po czym kulturalnie rozchodzimy się w swoje strony mając w głowie pozytywne doświadczenie.

    Kulturalnie dajemy d**y- piękny oksymoron, ale do mnie nie przemawia. Między osobami ,które nic do siebie nie czują nie ma tego magnetyzmu, pociągania, namiętności, itd. Partnera trzeba poznać, znać jego potrzeby a wskoczenie z byle kim do łóżka jest bez sensu. Ot, mechaniczne zaspokojenie potrzeby seksu, bez większych rewelacji.


  16. Dnia 01.12.2010 o 15:53, Tyler_D napisał:

    Tak z ciekawości - nawet wtedy gdy chce się z nim tylko przespać a potem sayonara? Chodzi
    mi po prostu jak na to zapatrują się kobiety. ^^


    O zaopatrywaniu takich "kobiet" na szczęście nie mam pojęcia, tylko osobiste zdanie, że to szmaty ;-P
    A jak taki brudny, wyświechtany kawałek materiału jak wyżej wspomniane panny, może mieć o czymkolwiek pojęcie...?

    Chciałabym wierzyć, że człowiek stoi troszkę wyżej od jakiegoś zwierzątka, które nie przykłada wagi do doboru partnera, niestety czy też stety nie jestem na tyle naiwna. Ale tak bliżej się nad tym zastanawiając: czy facet, który z góry wie, że jakaś laska nie chce z nim być, tylko posłużyć się nim jak wibratorem, nie ma jakiegoś poczucia, hmmm... Wykorzystania? No chyba, że jest skończonym idiotą, wtedy to chyba bez różnicy ;-)