Lillith

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    972
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Lillith


  1. Nastał ranek, Lillriana była jakby nieobecna. Podczas gdy reszta drużyny rozmawiała, ona siedziała z boku. Ciągle myślała o tym śnie, który nawiedził ją zeszłej nocy. Najgorsze, ze wydawał się jej tak prawdziwy, tak nienaturalnie prawdziwy... Wyruszyli tuż przed południem. Szła przed siebie ze spuszczoną głową. Tuż za nią podążał Vathlos, chciał się do niej odezwać, ale brakowało mu odwagi, by wykonać ten krok, szczególnie dziś, bowiem Lillriana nie wyglądała na chętną do rozmowy. Padał deszcz, ciepły i drobny. Jego małe krople spływały po jej delikatnej, smutnej twarzy. Miała już mokre włosy, bowiem jako jedyna nie nakryła głowy kapturem, była za bardzo zamyślona. Drużyna stanęła. Lillriana podniosła wzrok, by zobaczyć, co się stało...


  2. Lillriana spała dość twardo, skulona pod drzewem, okryta "kołderką", którą dostała od Elendara.. Wyraz jej twarzy wskazywał na to, że śni o czymś...

    ***Sen Lillriany***
    Znajdowała się w wielkim zamku, korytarz po którym szła oświetlały lampiony. Usłyszała diabelski wręcz śmiech. Przerażona zaczęła biec przed siebie. Z jej szyi zerwał się naszyjnik, który był dla niej bardzo cenny. To jedyna rzecz, która świadczyła o jej przeszłości- bliżej nie znanej. Postanowiła wrócić się po niego. Obróciła się... korytarz był pusty, przez wielkie okna wlatywał wiatr, który szarpał długie, białe zasłony. Czuła jak przechodzą ją dreszcze z zimna i strachu. Dwa kroki przed nią leżał naszyjnik, niepewnym krokiem zbliżyła się ku niemu. Obejrzała się dookoła zanim schyliła się by go podnieść. Wtem poczuła jak jakaś nieznana jej energia odrzuca ją na kilka metrów od naszyjnika. Otworzyła oczy, ale jego już nie było. Zaczęła cofać się do tyłu od tego miejsca, gdy próbowała wstać ktoś chwycił ją za ramię. Uścisk był bardzo mocny, chciała krzyknąć, ale strach nie pozwolił jej wydać żadnego dźwięku... Jej oczom ukazała się postać wysokiego mężczyzny w srebrnej masce. Chwycił ją za gardło i ponurym głosem powiedział:
    -To był błąd... Twój ostatni błąd młody magu...

    W tym momencie Lillriana obudziła się z krzykiem, był środek nocy, księżyc nieśmiało zaglądał przez korony drzew. Zaczęła coś mamrotać, jednak nie można było jej zrozumieć, bowiem to co powiedziała było bardzo chaotyczne. Chciała chwycić swój naszyjnik, na szczęście był na jej szyi, odczuwała jednak ból ramienia i szyi, tak jakby ją ktoś dusił...
    -To był tylko zły sen... Zły sen... –mówiła sama do siebie.

    Jej krzyk usłyszała reszta drużyny. Lillriana wstała i zaczęła patrzeć się w księżyc, była niczym posąg, zahipnotyzowana jego srebrzystym blaskiem...


  3. Max Payne to najlepsza gra w jaką przyszło mi zagrać. Ma niesamowity mroczny klimat, pamiętam jak zachwycała grafiką i efektem bullet time (rodem z matrixa), no i muzyka... Po prostu cudo- wspaniały scenariusz, nietuzinkowa fabuła- wymieniać jej zalety można naprawdę dłuuugo :-) Druga część jest równie dobra, poprawiony bullet time dodał uroku całej grze. Historia Payne była opowiedziana bardzo ciekawie, ścieżka dźwiękowa wspaniała ("Late Goodbye "Poets of the Fall- polecam), jedyną wadą była długość gry... To zaledwie parę godzin. No i szkoda mi było, że to nie Sam Lake wcielił się w postać Maxa - jakoś bardziej mi się w tej roli podobał :) Czekam teraz na trójeczkę i mam nadzieję, że spełni oczekiwania graczy oraz będzie lepsza od poprzednich części.


  4. Dnia 21.07.2007 o 16:34, dobrakos napisał:

    > Vader- najlepsza moim zdaniem polska kapela, a ich album Future of the past
    po
    > prostu wymiata :-)
    >
    byla najlepsza, ostatnia plyta bynajmniej nie nalezy do udanych (imho). Lubilem posluchac De
    Profundis, Litany, Live in Japan czy Blood.Tej co wymieniles niestety nie slyszalem ale chyba
    tez nalezy do najlepszych


    "Wymieniłaś" :-) A powracając do tematu,to już tak bywa, że nie każda płyta lubianego przez nas zespołu się nam podoba. Muzycy eksperymentują z brzmieniem- raz wychodzi im to na korzyść, a raz niestety nie... A z płyty Future of the Past polecam kawałki I.F.Y., Silent Scream oraz Fear of Napalm


  5. Lillriana postanowiła pomóc Golumowi i opatrzyła mu ranę, którą odniósł podczas walki. Nie był to miły widok, cios był silny, to więc rana była bardzo głęboka. Golum był twardy, na jego twarzy nie widać było nawet grymasu ,który by wskazywał, jak wielki odczuwa ból. Podziwiała go za to – był naprawdę silny. Walka była dla każdego z grupy bardzo męcząca, wyczerpała ich siły. Postanowili przenocować pod gołym niebem. Lillriana usiadła pod ogromnym dębem, kryjąc się tam jakby i szukając samotności. W głębi duszy była jednak przerażona... Nie myślała, że może być aż tak ciężko. Oceniała swoje zdolności łucznicze jako dobre, niestety w walce okazało się, że potrzeba jej więcej doświadczenia. Gdyby nie Vathlos pewnie zginęłaby, nie miała szans z wilkiem, był zbyt szybki. Niespotykanie szybki.

    -To nie mogły być zwykłe wilki... One na pewno były zaklęte... A wojownicy, którzy nas zaatakowali, przewyższali nas siłą, to jakiś cud, że udało nam się ujść z tego bez szwanku. Poza biednym Golumem, porządnie oberwał, szkoda że Niljako nie ma już żadnego leku, który mógłby mu pomóc.

    Spojrzała w niebo, było pełne gwiazd, a księżyc był w pełni. Było cicho, wiatr lekko kołysał gałęziami drzew, szumiąc przy tym ich liśćmi. Lillriana patrzyła jak Niljako karmił swojego kruka, który również był bardzo pomocny w walce. Luk rozmawiał o czymś z Elendarem, nie mogła usłyszeć o czym, gdyż siedziała od nich za daleko. Vathlos rozpalał ognisko, jak zawsze skupiony, zamyślony.
    -Obawiam się ,że oni domyślają się, że dzieję się ze mną coś niedobrego, przynajmniej Luk i Vathlos, może Elendar również... Dlaczego Vathlos jest ciągle taki zamyślony, zawsze ukrywa się pod kapturem...O czym on teraz tak zawzięcie myśli... Ciekawe co przyniesie naszej drużynie kolejny dzień...

    Lillriana położyła pod głowę swoją torbę i patrząc na płomień ogniska powoli zasypiała w tę chłodną, gwiaździstą noc...


  6. Ja jeśli miałabym już kupować sobie konsolę, innymi słowy powrócić do nałogu sprzed 6 lat (kiedy to rozstałam się z moją PS i kupiłam sobie PC), wybrałabym...PS3. Dlaczego? Dla mnie to proste, bowiem żadna konsola moim zdaniem nie dorówna nigdy Playstation. Gry na PS zawsze miały niepowtarzalny klimacik, miło by było znowu zagrać w którąś z serii, którą pamiętam ze starego PSX''a. No i te niezapomniane wspólne granie ze znajomymi;-) Może to po prostu sentyment do tej konsoli... Trudno się mówi:-) Nie dość, że przepłaciłabym, nie dość, że nie mogłabym zagrać w parę świetnych tytułów (które na PS3 raczej nie zawitają), a na dodatek wspierałabym monopolistę Sony- myślę, że mimo wszystko byłabym zadowolona z zakupu :-) PS jest the best :-)


  7. -Delikatne promienie słońca, które wpadały do pokoju przez małe okienka, obudziły śpiącą Lillrianę. W pomieszczeniu nie było już nikogo, najwyraźniej wstała jako ostatnia. Łóżka Elandara i Niljako były już zaścielone. Podeszła do lustra- zauważyła, że jest jakaś wyjątkowo blada, dziwiło ją to, przecież czuła się całkiem nieźle. Od czasu nieudanej próby z zaklęciem zaczęło dziać się z nią coś dziwnego, nie umiała tego wytłumaczyć sama. Nie chciała też zawracać głowy komuś z drużyny, myślała, że skoro samo przyszło, to pewnie również samo przejdzie, i nie ma się czym tak naprawdę przejmować. Ze swojej leżącej na łóżku torby wyjęła szczotkę, szybko uczesała włosy i zeszła na dół. Tam czekała już reszta drużyny, byli już po śniadaniu, gotowi do drogi.
    -No w końcu śpiąca królewna wstała- rzucił ironicznie w jej stronę Zarim.
    -Byłam zmęczona, po prostu zaspałam... –nieśmiało wyszeptała i skierowała wzrok w podłogę.
    -No już dobrze, zjedz coś szybko i wyruszamy ! –przerwał chwilę milczenia Elendar.
    Lillriana podeszła do stolika, zjadła małe śniadanie, składające się z drożdżówki i jabłka, po czym wstała, poprawiła swój płaszcz i powiedziała w kierunku grupy:
    -Ja już jestem gotowa, przepraszam, że musieliście czekać, możemy wyruszać.
    Wszyscy wyszli na zewnątrz, i zaczęli iść za Elendarem. Jako ostatni szedł Vathlos, ponury jak zwykle. Podszedł do Lillriany i spytał:
    -Słuchaj Lil, może to nie moja sprawa, ale czy ty na pewno dobrze się czujesz?
    Lillriana odwróciła się twarzą do niego i uśmiechnęła nieśmiało, po czym odpowiedziała:
    -Wszystko w porządku, jestem po prostu trochę przemęczona, przejdzie mi...
    -Jak tak mówisz...- naciągnął swój kaptur.
    -Ale dzięki, że się pytasz , to bardzo miło z twojej strony.
    Lillriana przyspieszyła kroku, jej złote włosy lśniły w porannym blasku słońca. Szła równym, pewnym krokiem, nie oglądając się za siebie...


  8. -Już chyba wszystko będzie tak, jak być powinno od samego początku. Jak to dobrze, ze Luk i Zarim zakopali topory wojenne. Zaczynam lubić tych gości- na przykład Golum, nieźle załatwił tego woźnego, było z czego się pośmiać... Co zresztą uczynił Vathlos. Hmmm... Jest całkiem sympatyczny, nie wiem tylko dlaczego ostatnio tak dziwnie mi się przygląda... Elendar jak zwykle opanowany, wysłał Vathlosa, by ten pogadał ze strażnikami. Ciekawa jestem, jak sobie poradzi, może okaże się dobrym dyplomatom? Cieszę się, że nasza drużyna w końcu działa razem...
    Lillriana zdjęła swój płaszcz i powiesiła go na oparciu krzesła, na którym usiadła. Zarzuciła nogę na nogę i bacznie obserwowała przebieg rozmowy Vathlosa ze strażnikiem. Na jej twarzy malował się delikatny uśmiech,obracając w palcach swój naszyjnik, patrzyła na ogień w kominku. Zaczęła zaplatać swoje długie, złote włosy w warkocz, nucą przy tym śliczną melodię. Wtem do ratusza wszedł jakiś obcy. Przedstawił się, sprawiał wrażenie bardzo spiętego. Lillriana uśmiechnęła sie do niego serdecznie, wydał się on jej bowiem miły. Chciała, żeby dobrze poczuł się w drużynie.
    -Hmmm... Alzarath- jakie to oryginalne imię, ciekawe skąd pochodzi... (myślała)
    Postanowiła odezwać się do niego.
    -Witaj. Ja jestem Lillriana.
    Alzarath uśmiechnął się, ucieszyła go zapewne jej serdeczna postawa. Tak bardzo chciał, by drużyna go zaakceptowała. Lillriana czekała na reakcję reszty....


  9. - Po prostu wspaniale... Nie dość, że czyha na nas zewsząd tyle niebezpieczeństw, to jeszcze walczymy między sobą. Jak mamy pokonać bestie, jeżeli nie zjednoczymy naszych sił... Biedny Luk, niestety nie byłam w stanie mu pomóc. Co ten Zarim sobie wyobraża? Ma tupet, nie dość że trzyma się od nas z daleka, to jeszcze marzy tylko o tym, by się nas jak najszybciej pozbyć. Ciekawe, czy naprawdę uważa, że sam jeden da sobie radę? Trzeba będzie na siebie uważać, baczniej spoglądać na to, co się dzieje obok, w innym przypadku skończę jak Luk... Strach pomyśleć, do czego Zarim może być zdolny. A nasza wyprawa- to się nie może udać... A na pewno nie prędzej, nim przestaniemy konkurować ze sobą, marnować siły na niepotrzebną walkę...
    Lillriana stała pośród tłumu i niezbyt dobrze widziała przebieg całej walki. Nałożyła kaptur na głowę, bowiem nadciągnęły chmury, a z nich padać zaczął chłodny deszcz. Patrzyła na stojącego obok Elendara, w jego oczach dostrzegła złość. Wiedziała, że zawiódł się na Zarimie. Ciekawa była, jakie teraz zapadną decyzje... Ale bardziej zaintrygowało ją, kto zakończył walkę... Zaczęła przeciskać się pośród tłumu, by móc dokładnie zobaczyć zaistniałą sytuację. A deszcz padał jakby mocniej, ogromne krople spadały na zebrany tłum. Lillriana nie wiedziała czy to deszcz, czy też nasilający się wiatr sprawiły, że poczuła wielki chłód- a może najzwyczajniej w świecie bała się, co nastąpi dalej. Powolnym krokiem zbliżała się już do celu...


  10. -Lillriana stała się ostrożniejsza, po tym jak o mały włos nie przepłaciłaby życiem, oskarżenia, jakie rzuciła wobec Drex’a. Miała sporo szczęścia, że w pobliżu znalazł się Luk, który ją uratował. Dziwiła ją a zarazem wielce imponowała bezinteresowna pomoc z jego strony. Stała pod wielką jabłonią, patrząc bacznie jak nowoprzybyły dołącza do grupy.
    Zrozumiała, że znalazła się w gronie prawdziwych wojowników oraz to, że wyprawa ich nie będzie należała do łatwych, trudno bowiem jest współpracować wolnym strzelcom, a każdy z nich był przecież swoistym indywiduum. Powolnym ruchem ręki odgarnęła włosy, jej wzrok skupił się na Elendarze.
    -Czy jego decyzja nie była zbyt pochopna, przyjąć barbarzyńcę... Mam nadzieję, że wie co robi. Ktoś o takim umyśle musi mieć plany wobec nowoprzybyłego, ciekawa jestem tylko jakie...
    Lillriana usiadła na leżącym nieopodal głazie, jej złote włosy delikatnie powiewały na wietrze. Wzrok skierowany był gdzieś w przestrzeń- rozmyślała, a w blasku porannego słońca mienił się tęczowo jej srebrny naszyjnik z błękitnym kamieniem.


  11. Dnia 19.07.2007 o 20:30, Rad7 napisał:

    Z nowszych kabaretów najbardziej podbają mi się Paranienormalni. A jak Wam?


    Racja, Paranienormalni wymiatają, szczególnie skecze Blondynka, Gołębie czy też Praca w Radiu. Są świetni, mają swój styl,a co najważniejsze nie kopiują nikogo. Mam nadzieję, że kabaret ten będzie dalej się rozwijał i śmieszył nas coraz lepszymi skeczami :)


  12. Dnia 18.07.2007 o 23:03, zbysheck napisał:

    Lilith i Korsaż, dzieci kochane... zdefiniujcie co to dla was jest "Rock" i kim jest Avril
    jak nie piosenkarką?
    Lepper jest [czy był? W ostatich dniach mi się miesza xD] politykiem, słabym ale zawsze.
    Poza tym posty jednozdaniowe niewnoszące raczej żadnych informacji o SOAD, a krytykujące Avril,
    niepoparte żadnymi racjonalnymi argumentami są raczej niemile widziane przez większośc forumowiczów.
    Jeśli krytykujecie to podajcie jakiś sensowny powód. Spodziewam się że jakoś nie będziecie
    potrafili. Zaskoczcie mnie, proszę.
    Pozdrawiam obu.


    Chcesz argumentów, tak? Niech będzie... Ale po co argumentować coś tak oczywistego? Avril ,czy jak jej tam, to kolejna maskotka szerzącej się wokoło tandety. Nie posiada własnego stylu (ze "skaterki" zmienia się w różową barbie, które kiedyś tak ostro "tępiła"), a i wokal jej jest nie najlepszy, to więc nazywanie jej piosenkarką jest moim zdaniem zbytnim (niepotrzebnym ) komplementem^^ Poprzednie komentarze, które napisałam, były pełne krytyki wobec Avril, ponieważ nie spodobało mi się to, co zrobiła z jednym z moich ulubionych kawałków Systemu. Krótko mówiąc (a właściwie pisząc)- mam do tego prawo, jest ponoć wolność słowa i takie tam, dlatego pokusiłam się o te kilka kąśliwych uwag. Nie lubię kogoś/czegoś - mówię o tym otwarcie. Jeśli ktokolwiek uważa inaczej, to jest jego sprawa, może polemizować ze mną- nie będę miała nic przeciw :-)

    PS: Jeśli krytykujesz kogoś za "jednozdaniowe" wypowiedzi, to może najpierw zacznij od... siebie?A tak btw to nie ilość zdań się chyba liczy :-P
    PS2:To taka konsola...
    PS3:Jeśli pozdrawiasz kobietę i mężczyznę to nie pisz "obu".
    PS4:Aha, nie zawsze do każdego możesz powiedzieć "dzieciaku", jestem nomen omen troszkę starsza i jakoś mi się to nie podoba:)

    Pozdrawiam ]:->


  13. Dnia 18.07.2007 o 00:03, Adam Malysz napisał:

    > Ja bym chciała być złą adeptką czarnej magii :-)
    mogła byś się więcej opisać.
    np.: Co masz w zwyczajach, czym się wcześniej zajmowałaś (taką małą biografię) żeby było wiadomo
    jak cię opisać w ciągu gry rozumiesz?


    Hmmm...

    Lillriana od dziecka pobierała nauki u jednego z najpotężniejszych magów w Arathum . Jej pochodzenie jest bliżej nie znane, znaleziono ją jako niemowlę pod murami miasta. Z powodu niespotykanego typu urody, brano ją za diabelską istotę. Jej blada cera i kruczo czarne oczy a do tego złote włosy... Ubrana zawsze w czerń (długi płaszcz z kapturem), chodziła sobie tylko znanymi ścieżkami. Ma talent do magii,z łatwością przyswaja nowe zaklęcia. Chciałaby dowiedzieć się czegoś o swojej przeszłości, bo obecnie jedyną bliską jej osobą jest jej mistrz.
    Nie boi się wyzwań, świetnie strzela z łuku, jest zwinna i potrafi się skradać. Jej żywiołem jest noc,j zajęciem w Arathum była praca u miejscowego uzdrowiciela, który potrafił stworzyć miksturę- lek, na każdą chorobę. Trochę się przy tym sama nauczyła.Lillriana nade wszystko pragnie zostać mistrzynią czarnej magii.