Lillith

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    972
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Lillith


  1. >Osoba ucząca się dla ocen to ktoś kto spędzi 2h ucząc się czegoś co zapomni po 2 dniach tylko po to

    Dnia 23.03.2010 o 22:03, azur65 napisał:

    aby dostać 5 z kartkówki. I moim zdaniem taki ktoś nie ma mózgu.


    I Ty zarzucasz mi brak umiejętności czytania ze zrozumieniem... Słodki Jeżu... Dobra spróbuję w ten sposób, może teraz się dogadamy jakoś:
    Ty osobę zakuwającą po "aż" 2 godziny dziennie (straszne, ajajaj) postrzegasz jako no-life''a, który za chwilę zapomni to, czego się uczył, zdobędzie 5 i pozostanie debilem... Ja w poprzednim poście chciałam pokazać to, że moje stanowisko odnośnie tej kwestii jest zupełnie inne. Sądzę, że dobrze inwestować w wiedzę i nie masz dowodu na to, że ktoś nie uczy się przypadkiem dla siebie- a oceny są mu potrzebne, np. by dostać stypendium. To czego raz się nauczymy pozostaje w naszej głowie, im rzadziej powtarzamy ten materiał tym trudniej nam jest go sobie przypomnieć- i tyle.

    Dnia 23.03.2010 o 22:03, azur65 napisał:

    Nie komentowałem samego palenia, sam nie palę i uważam nałogowych palaczy za kretynów,


    Całkiem sporo kretynów w naszym społeczeństwie, dobrze że są w naszym społeczeństwie jednostki nieomylne jupi :-)

    Dnia 23.03.2010 o 22:03, azur65 napisał:

    natomiast stwierdzenie "Nie szanuje swojego zdrowia -> nie szanuje siebie." jest kompletnie
    idiotyczne.


    A możesz to jakoś uzasadnić?

    >Może i moja ironia była dosyć failowa, ale przekaz i tak był jasny.

    Jasny fail, suchy ocean- piękny oksymoron, ale nie widzę potrzeby jego zastosowania jako podsumowania treści wypowiedzi.



  2. Dnia 22.03.2010 o 22:37, azur65 napisał:

    Ja natomiast uważam że ludzie którzy uczą się dla ocen nie szanują siebie, bo nie szanują
    swojego czasu


    Olaboga... Czyli zaspokajanie swoich ambicji to marnowanie cennego czasu... "Nie szanują siebie" inwestując każdą wolną chwilę w swój rozwój intelektualny, który może zaowocować sukcesami w przyszłości? No jakoś nie mogę się z Twoim zdaniem zgodzić...

    Dnia 22.03.2010 o 22:37, azur65 napisał:

    i sądzę że znacznie bardziej skracają swoje życie niż ludzie palący w liceum.


    Więcej Ci nie polewamy, bo gadasz potem głupoty... :(
    Zauważ: palenie powoduje masę chorób, pochłania czas, kasę, itd. Książka nikomu jeszcze chyba w takim stopniu nie zaszkodziła, nieprawdaż? Może miałeś tu na myśli osoby, które izolują się i spędzają czas jedynie na lekturze? Ale tak czy siak porównanie nie na miejscu- "mól książkowy" nie szkodzi zdrowiu swojemu i innych, jak to jest w wypadku palaczy.


  3. Dnia 22.03.2010 o 16:09, knopfler napisał:

    A jakbyś już miała wybrać któregoś z tych trzech to którego? ;)
    Pytam z czystej ciekawości :P


    Hmmm... Wydaje mi się, że żadnego- dlaczego? Alkoholik wiadomo przepija wszystko, narkoman przećpa ostatni grosz- obaj działają destrukcyjnie na siebie i swoje otoczenie. A ktoś uzależniony od kompa (mówimy tu już o chorobie niemal, nie o normalnym uzytkowaniu)- ma własny świat i zazwyczaj nie dopuszcza nikogo do niego, pieniądze przeznacza na rozbudowę kompa/ nowe gry/ itd.
    We wszystkim trzeba mieć umiar a zachowanie zdrowego balansu stanowi klucz do sukcesu w wielu aspektach życia :)


  4. Dnia 16.03.2010 o 07:46, zeroRHplus napisał:

    Ja jestem ;) i nie wiesz co uważamy?


    "Odważnie" jest wypowiadać się w imieniu ogółu- szczególnie tak zróżnicowanego, lepiej jeżelibyś wypowiadał się w swoim tylko i wyłącznie imieniu... :-P

    Dnia 16.03.2010 o 07:46, zeroRHplus napisał:

    pamiętasz coś przed urodzeniem?
    to samo bedzie po smierci


    I to jest punkt wyjścia "całego ateizmu", którego jesteś reprezentantem (bynajmniej sposób w jaki skonstruowałeś pierwszą część Twej wypowiedzi na to wskazywał), interesujące...

    Dnia 16.03.2010 o 07:46, zeroRHplus napisał:

    żadnych uczuć, bólu po prostu nic, ale wychodzę z założenia, że jak umrą moi najbliżsi
    przede mną, to nie będę miał dla kogo żyć :)


    Zawsze jest ktoś bądź coś dla kogo/ czego warto żyć- kiedyś pojawi się Twoja własna rodzina, którą sam założysz, spotkasz oddanych przyjaciół, a nawet gdy ich zabraknie to życie ma sens choćby nawet dlatego, że żyjemy tylko raz i należy jak najlepiej wykorzystać ten czas. Mamy jakieś marzenia, aspiracje, chcemy odwiedzić pewne miejsca, poszerzyć swoją wiedzę, zmienić coś w swym zachowaniu czy wyglądzie, nauczyć się grać na jakimś instrumencie,namalować obraz, pokonać pewne własne słabości i lęki czy chorobę, dokonać czegoś niemożliwego, stworzyć bądź zobaczyć, coś czego nie mógł dokonać nikt przedtem. Brzmi patetycznie może, poniekąd też optymistycznie na swój sposób ale takie jest bynajmniej moje osobiste podejście do tej kwestii.


  5. Dnia 12.03.2010 o 16:35, rob006 napisał:

    Teraz pozostaje tylko kwestia ustalenia kiedy człowiek zaczyna być człowiekiem i zasługiwać
    na życie? W chwili narodzin? W chwili poczęcia? Czy może w chwili gdy jest możliwość
    jego poczęcia?


    Rozmawialiśmy o tym, że dziecko, które zostało poczęte podczas gwałtu ma/nie ma prawa do życia- urodzenia się dokładnie rzecz ujmując (poruszona została kwestia ewentualnej aborcji)....

    Czyli w odpowiedzi na Twoje pytania- człowiek zaczyna być jak dla mnie człowiekiem , gdy nastąpi zapłodnienie komórki- powstaje nowy organizm.

    "Gdy istnieje możliwość poczęcia"- brawurowy tok myślenia, nie powiem, ale jakoś sensu w nim brak- mógłbyś wyjaśnić co dokładnie przez to rozumiesz...?


  6. Dnia 12.03.2010 o 10:54, zadymek napisał:

    Ale to nie znaczy, ze nie można sobie przeklinać pod nosem, ot żyje się by umrzeć, ale
    nie krzty szacunku to nie wymaga.


    Żyję żeby umrzeć, wstaję by się położyć, jem by zrobić kupę, ekhm... :-)
    No właśnie myślę, że każdy robi coś "ponad", choćby nawet nie zdawał sobie z tego do końca sprawy. Każda czynność niesie w sobie jakiś cel- jakiś sens. Idę do pracy aby się samorealizować, by zarobić pieniążki na wypad na zakupy, żeby kupić wymarzone buty, by w nich pójść na imprezę i tam spotkać ciekawych ludzi, itd. Każda decyzja pociąga za sobą następną i następną, a one kolejne konsekwencje nadające rytm i sens naszemu życiu.

    Dnia 12.03.2010 o 10:54, zadymek napisał:

    tu ciekawa kwestia: o ile anonimowego życia nie trzeba szanować o tyle życie, które znamy
    i które coś dla nas znaczy przez to co komuś zawdzięczamy może mieć sporą wartość.


    Tutaj ukazuje się pełna interesowność- "dasz mi coś, będę Cię lubił, jak nie to spadaj na szczaw bucu". Dlaczego nie szanować życia jakiegoś Pana X, pomimo iż go nie znamy i może nigdy nawet nie zamienimy z nim słowa? Czy jego życie nie ma przez to takiej samej wartości jak moje życie?

    Dnia 12.03.2010 o 10:54, zadymek napisał:

    choćby dlatego nie ustawię sobie szacunku dla życia na default.

    Ja inaczej pojmuję szacunek- dla mnie to bardziej złożona konstrukcja. Szacunek do życia to wartość wspólna, nie podlegająca kwestionowaniu, gdyż potrafimy je jedynie dawać i zabierać, nie potrafimy odrodzić go na nowo. A szacunek do konkretnej osoby i jego osobowości, jako człowieka to coś, na co się pracuje i na co trzeba zasłużyć. Szacunków jest wiele i "szacun szacunowi" nie równy, ale niekiedy winny być nam danym :)

    Dnia 12.03.2010 o 10:54, zadymek napisał:

    Da się, to tylko kwestia szeroko pojmowanej "waluty" :)

    Ej no nie mów, że można wycenić coś tak niematerialnego jak miłość? I nie mówię tu o prostytucji, bo to nie jest miłość... :-/

    Dnia 12.03.2010 o 10:54, zadymek napisał:

    BTW Jeśli nie masz po co żyć...no, znasz resztę:)

    A co ma piernik do wiatraka? Ja nie wspomniałam o tym, że nie mam po co żyć, wręcz przeciwnie oręduję za wartością każdego życia i cieszę się z własnego, bo drugiego mieć nie będę... Narf- jakby to Pinky podsumował :-P


  7. Dnia 12.03.2010 o 10:21, Kardithron napisał:

    Za zabójstwo z premedytacją można trafić
    do więzienia na 25 lat - dożywocie, a mimo świadomości tego faktu ludzie jednak zabijają,
    nieraz bez cienia skruchy i obawy przed prawem.


    Bo wiedzą i liczą się z tym, że przez te min. 25 lat będą mieli dach nad głową, ciepłe jedzonko, telewizorek, będą mogli uczestniczyć w warsztatach artystycznych, w kółkach robótek ręcznych na szydełku czy miłośników książki- a za dobre sprawowanie mogą sobie skrócić odsiadkę. "Straszna" perspektywa- na prawdę odstraszająca.

    Dnia 12.03.2010 o 10:21, Kardithron napisał:

    A zawsze pozostają jeszcze psychopaci,
    którym nawet kara ognia piekielnego nie dotrze do główki.


    Psychopaci- osoby chore psychicznie,popełniają zbrodnię, gdy nie otrzymają odpowiedniej opieki. Każdemu z nas może "przeskoczyć klepka", czy za to powinno się zabijać? Przecież osoba psychicznie chora może nad sobą nie zapanować i kogoś skrzywdzić...

    Dnia 12.03.2010 o 10:21, Kardithron napisał:

    Obstaję przy stanowisku, że
    droga eliminacji (dosłownie) problemów jest najpraktyczniejszym rozwiązaniem, jakie możemy
    zastosować i pozwoliłaby na amen odseparować krwiożercze bestie drzemiące w ciałach ludzkich
    od społeczeństwa.


    Postąpilibyśmy wtedy dokładnie tak samo jak te "krwiożercze bestie".

    Dnia 12.03.2010 o 10:21, Kardithron napisał:

    Więzienie niestety nie jest gwarancją bezpieczeństwa.


    Nie jest, bo obecnie są to raczej hotele, a nie miejsca w których pokutuje się za swoje czyny. Zamiast siedzieć na pryczy, więzień powinien pracować na rzecz społeczeństwa- pieniądze z jego pracy mogłyby wesprzeć np.:potrzebujących.

    Dnia 12.03.2010 o 10:21, Kardithron napisał:

    Żadna praca nie hańbi.

    Niby tak- ale uczciwy obywatel zasługuje na pracę, która spełnia jego aspiracje, a nie zawsze ma możliwość, by taką prace wykonywać.


  8. Dnia 11.03.2010 o 20:28, Kardithron napisał:

    Czy zdecydowanie lepszym rozwiązaniem dla wszystkich nie jest skazanie mordercy na śmierć?


    Dla mnie nie- zabrzmię jak sadysta, ale co mi tam- kulka w łeb to szybka i praktycznie bezbolesna śmierć. Pif, paf- i nie ma. A taki ktoś, mógłby wykonywać bez zapłaty najcięższe i najbardziej brudne prace (ktoś je musi wykonywać, dlaczego mają to być porządni ludzie?), do kresu swych dni gnieździć się w pokoju 2x2m z 6 innych współwięźniów, po kolanach w ...wiadomo czym. Zresztą wszystkie więzienia należałoby "zmodernizować" by nie przypominały wyglądem hoteli, a przywodziły na myśl otchłanie Hadesu co najmniej :-)
    Myślę, że jeden z drugim zastanowił by się 100 razy, zanim podniósł by na drugiego człowieka rękę.

    Zresztą zestawienie nienarodzonego dziecka i mordercy nie jest chyba na miejscu, prawda...?


  9. Dnia 11.03.2010 o 19:02, zadymek napisał:

    A co tu szanować?


    To, że może okazać się, iż nie ma garbatych aniołków i pewnego dnia każdy z nas straci po prostu świadomość, jego serduszko zabije po raz ostatni i koniec bajuchy. Przytłaczająca wizja, dlatego uważam , że życie ma sens i choćby było nie wiem jak zasrane trzeba je wykorzystać jak najlepiej ;-)

    Dnia 11.03.2010 o 19:02, zadymek napisał:

    W złotych czy euro:)


    Materialista- nie wszystko da się kupić /wycenić :-P


  10. Dnia 11.03.2010 o 17:19, zadymek napisał:

    Dane? Przez kogo?Czy ktoś kto daje życie nie ma praw go odebrać?


    Póki nie potrafimy wskrzeszać - nie jesteśmy panami życia i śmierci, dlatego nie powinniśmy nikomu, zwłaszcza tym, którzy nie mają możliwości protestu/obrony, zabierać życia.

    Dnia 11.03.2010 o 17:19, zadymek napisał:

    Idąc jeszcze dalej, czy możemy oceniać, że czyjeś życie jest lepsze czy gorsze?
    Każdy ma swoje, nie nam dane jest to rozsądzać.
    Ciekawy punkt widzenia. No, to jak jest z tym życiem? Jest cenne czy nie?


    "Nie nam dane jest rozsądzać"- chyba proste zdanie oO
    Każde życie jest równie cenne- nie ma gorszych/lepszych, jak dla mnie ofc.

    Dnia 11.03.2010 o 17:19, zadymek napisał:

    Prawo? A kto mu je dał?

    Kto dał mi prawo do życia- o ja niedobra, powinno się mnie zabić, tak? Panią z warzywniaka, Zdzicha spod sklepu i listonosza też- bezprawnie żyjący, phew. Bezczelność- a co tam się patyczkować- pozabijać od razu wszystkich ^^

    Dnia 11.03.2010 o 17:19, zadymek napisał:

    A ja nie mogę pojąć jak można pochylać się nad życiem robakowatego płodu i z czystym
    sumieniem akceptować inne "zabójstwa".

    Wspaniałe stwierdzenie -robakowaty płód- byłeś nim Ty, byłam nim ja i każdy kto nazywa siebie człowiekiem. Z jednej strony gardzisz nienarodzonym dzieckiem, z drugiej pochylasz się nad zabójstwami...Jak to jest? Ja mówiąc: "nie aborcji", wcale nie oręduję za wojną, morderstwami czy masową eksterminacją... Może cały problem tkwi w tym, że obecnie nie szanujemy po prostu życia? Może gdybyśmy zaczęli je cenić od najmniejszej jego formy, dosięglibyśmy jaką ma ono wartość?


  11. Dnia 11.03.2010 o 16:42, Budo napisał:

    A użyj własnych słów i argumentacji, bo o ile w niektórych kwestiach z Carlinem się zgadzam, to niekiedy w innych jego wypowiedziach brakuje mu sensu, ot takie bezpodstawne wylewanie żółci- to dopiero jest "bla, bla, bla" :-P

    Dnia 11.03.2010 o 16:42, Budo napisał:

    Nie mam. Ale sierociniec to nie bajka.

    Życie to nie je bajka (oops) ;-) A tak serio- dziecko raz -może zostać zaadoptowane, dwa- dzięki swoim staraniom może w życiu wiele osiągnąć i zawstydzić co poniektórych leni z "dobrych domów"...

    Dnia 11.03.2010 o 16:42, Budo napisał:

    Wychowanie w rodzinie daje większe szanse na "normalne" życie niż sierociniec. Dużo większe.

    Tak, jeżeli jest to prawidłowo funkcjonująca rodzina, których de facto jest niewiele. Nie- w rodzinach, gdzie alkohol leje się strumieniami, a Tatuś na dzień dobry wali Mamusię krzesłem w głowę.

    Dnia 11.03.2010 o 16:42, Budo napisał:

    Zabijamy tysiącami, milionami, dzieci, dorosłych, zwierzęta, bez wyjątków, bez wyrzutów
    sumienia. Podrzuciłbym Ci fajny film o Iraku, ale ostałbym pewnie za niego po statusie.
    Może wrzucę do siebie na bloga. Z zabijaniem przeszliśmy do porządku dziennego.


    I to według Ciebie jest ok? Skoro zabijaliśmy (jako ludzie) w obozach/ na wojnie, to co tam szkodzi jedno małe dziecko...?


  12. Dnia 11.03.2010 o 16:16, Budo napisał:

    Nie do końca egoistyczne. Wolisz na przykład, żeby kobieta urodziła dziecko, a potem
    oddała do bidula? Bardzo humanitarne i ludzkie. Jeśli kobieta nie ma warunków do wychowania
    tego dziecka, to czasem jednak lepiej z niego zrezygnować, niż "skazywać" na ciężkie
    dzieciństwo i życie w sierocińcu, albo biednej rodzinie. Tak jak mówiłem, tu każda opcja
    jest zła, chyba, że kobieta się z tym pogodzi i wychowa dziecko jak własne. Ale odpowiedzialność
    za wybór ciąży na niej, bo na kim innym...


    Mówisz jakbyś nie szanował życia- a jest ono najcenniejszym z tego, co nam kiedykolwiek było dane. Dlaczego ten człowiek ma umrzeć, choć nic złego nie uczynił? Skąd wiesz, że na 100% dziecko skazane będzie na życie w skrajnej biedzie? Może od razu wszystkie kobiety , których dochód będzie zbyt mały należy poddać kastracji -przecież te dzieci skazane będą (idąc Twoim tokiem myślenia) na niepowodzenie. Idąc jeszcze dalej, czy możemy oceniać, że czyjeś życie jest lepsze czy gorsze? Każdy ma swoje, nie nam dane jest to rozsądzać.
    To człowiek, który ma prawo do narodzin, nie mogę pojąć jak można zabić w ogóle, a co dopiero dziecko...


  13. Dnia 11.03.2010 o 16:05, Budo napisał:

    Trudno, life is brutal. Zgwałconej kobiecie nikt wyboru nie dawał w chwili gwałtu. To
    sytuacja w której i tak i tak ktoś cierpi, więc nie ma dobrego wyjścia. Oprócz samej
    możliwości zapewnienia dziecku wychowania dochodzi jeszcze kwestia wyboru, czy kobieta
    w ogóle chce wychowywać dziecko swojego gwałciciela.


    No tak- ale zauważ, dając kobiecie wybór w kwestii wychowania nikt "nie ma na rękach krwi" niewinnego dziecka. Takie maleństwo może zaadoptować bezdzietna para, a może u kobiety pojawi się po porodzie chęć zaopiekowania się dzieckiem, kto wie... Aborcja to najgorsze możliwe wyjście i najbardziej egoistyczne :(


  14. Dnia 11.03.2010 o 15:38, Budo napisał:

    Są sytuacje, że trzeba trochę spuścić z tonu i przestać się nadymać, jak np gwałt. To
    nie jest aborcja na życzenie, zło już się stało i jakikolwiek wybór będzie zły.

    >Ale dajmy ten wybór skrzywdzonej kobiecie.

    Tylko w takiej sytuacji nie kierujemy się zdrowym rozsądkiem tylko emocje przejmują nad nami kontrolę - skrajne emocje, nad którymi nie da się zapanować. Potem można jedynie przez całe życie żałować decyzji o dokonaniu wyroku na nienarodzonym dziecku... Jak już wspominałam- obecnie prawo ani nie karze w sposób dosadny oprawcy ani też nie wspiera ofiary. Wybór kobieta mieć powinna w chwili, gdy w grę wchodzi wychowanie bądź też oddanie dziecka- opcję morderstwa (czyt. aborcji) wykluczam. Kobietę, którą zgwałcono należałoby otoczyć szczególną opieką, wesprzeć psychicznie i finansowo i pozwolić zadecydować o tym, czy będzie ona w stanie wychować dziecko. Teraz wygląda to tak, że państwo zamknie w więzieniu z dostępem do telewizorka, cieplutkim jedzonkiem i kółkami zainteresowań gwałciciela, a kobieta zostaje sama z całą masą problemów. Pytanie: komu należy się opieka? Jedzonko, telewizorek dla zwyrodnialca... Jak dla mnie pierwsza kara to mała gilotynka i "rach ciach", by już więcej nikomu nic złego nie zrobił, a potem do roboty a nie wylegiwanie się na pryczy w ciepełku.


    Uważam, że dziecku nie można odbierać prawa do życia- to nie ono jest winne tragedii, a decyzja o aborcji to wyrok na niewinnej osobie :(


  15. Dnia 10.03.2010 o 09:46, Kardithron napisał:

    Jeżeli kobieta weszła
    w niechcianą ciążę, choćby w wyniku gwałtu, w konsekwencji czego w jej życiu pojawiło
    się nieplanowane maleństwo, a co za tym idzie obowiązek zajęcia się nim... Może usunąć
    taką ciążę. Jednak tego rodzaju ingerowanie w ciało musi mieć twarde podstawy i tutaj
    moje stanowisko zmianie nie ulega.


    Kobieta może co najwyżej zajść w ciążę tak na początek, a co do samej treści Twojej wypowiedzi- taka sytuacja jest chyba jedną z najgorszych w jakiej może znaleźć się kobieta. Z jednej strony została ona bowiem skrzywdzona tak bardzo, jak to tylko możliwe i nosi w sobie "część" swego oprawcy, która zawsze będzie przywodziła jej na myśl wspomnienie tych tragicznych, pełnych bólu wydarzeń. Z drugiej zaś strony- to jest dziecko, człowiek, maleńka istota która nie zrobiła de facto nic złego... Dlaczego więc miałaby zostać zamordowana- tak, bowiem aborcja jest morderstwem, jakby na to nie patrzeć. Ale spójrzmy dalej- kobieta rodzi ów dziecko, ze względów moralnych nie chce skrzywdzić niewinnej istoty: teraz staje przed kolejnym wyborem: oddać swoje dziecko, które nosiła pod sercem przez 9 miesięcy,zobaczyła po raz pierwszy małe oczka wpatrzone w jej twarz i poczuła, że te maleństwo zdaje się czuć, że jest ona dla niego kimś wyjątkowym- jego matką. Może również je zatrzymać- próbować zapomnieć o tym w jakich okolicznościach zostało poczęte- poświęcić swoje plany i życie, by zapewnić dziecku miłość i opiekę...

    Osobiście jako kobieta uważam, że takie skrajnie trudne sytuacje są z góry skazane na porażkę- mniejszą bądź większą, niczym w greckiej tragedii- cokolwiek byśmy nie uczynili i tak pojawi się cierpienie. Czy to będzie cierpienie zabijanego niewinnego dziecka , łzy matki, która boi się urodzić i decyduje się na aborcję własnej pociechy czy też żal oddanego maleństwa, które nigdy nie pojmie dlaczego jego własna matka oddała go i nie potrafiła pokochać, kończąc na tęsknocie dręczonej wiecznym pytaniem matki: co dzieje się z moim dzieckiem i co by było, gdyby było ono teraz tu ze mną...
    Tak złożonego problemu nie można rozstrzygnąć w sposób dla każdej strony sprawiedliwy- można natomiast uniknąć śmierci dziecka...

    Czy wolno dać kobiecie wolną rękę w takiej sprawie? Działając pod wpływem tak silnych emocji, może kierować się egoistycznie tylko swym dobrem, dopiero potem dręczyć będzie ją sumienie, gdyż to z jej polecenia życie stracił człowiek. Czy można z drugiej strony skazywać kobietę, by ta poświęciła swe życie i plany, gdyż została zgwałcona?
    Dla mnie nie ma tu jasnej odpowiedzi, osobiście wolałabym być chyba pozbawiona takiego wyboru, gdyż nie potrafiłabym myśleć w takich okolicznościach racjonalnie.
    Wybór powinien pojawić się w momencie, gdy dziecko przyjdzie na świat- ono ma prawo do życia, a to czy matka będzie w stanie je wychować czy też je odda stanowi już inną kwestię. Ale będzie miało szanse- by oddychać, kochać, tęsknić, marzyć- po prostu żyć.
    To nie dziecko powinno ponieść konsekwencję -tylko gwałciciel, dla którego nie powinno być litości. Takie moje zdanie.

    Dnia 10.03.2010 o 09:46, Kardithron napisał:

    Homoseksualizm? Ciężka sprawa, wymagająca ciągłego rozważania.


    Homoseksualizm był, jest i będzie- nie widzę potrzeby ciągłych dywagacji (bo taką formę nie raz liczne dyskusje przybierają) na ten temat.

    Dnia 10.03.2010 o 09:46, Kardithron napisał:

    nie mam nic przeciwko, no bo co mam mieć? Prawa do orientacji i partnera każdy posiada.


    I na tym trafnym imo zdaniu winna kończyć się każda dyskusja :-)


  16. Dnia 10.03.2010 o 15:41, SongoX napisał:

    Gram na gitarze od roku. Gram na gitarze od czasu do czasu. Taki sprzęt kosztuje od 10
    € do 500€. Moim ulubionym zespołem jest (...). Moim ulubionym piosenkarzem
    jest (...).


    Ich spiele Gitarre seit einem Jahr.
    Ich spiele ab und zu Gitarre .
    Solches Gerät kostet von 10 € bis 500€. Meine Lieblingsband ist... Mein Lieblingssänger ist..