BridgeBurner

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    180
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez BridgeBurner


  1. Dnia 10.05.2008 o 22:57, Fumiko napisał:

    Tego, książki o podobnej objętości to są dla mnie na trasę Lublin-Warszawa (jakieś 2,5
    godziny) a i to się zdarza że pod koniec nie mam co robić bo się książka za szybko kończy.


    Taki paradoks - czasem jak książka jest jest dobra, to jest źle. Bo kończy się TAAK szybko i TAAAK bardzo chce się więcej... Ale ogólnie z większością książek tak jest (czy też powinno być), że chce się więcej. Chyba, że książka jest wyjątkowo porażająca lub stanowi doskonałą całość. Ale to nie zdarza się tak często, ale i tak głód literatury się budzi...


  2. Dnia 11.05.2008 o 17:46, zpawelz napisał:

    Normalka jeżeli chodzi o Dicka. A z "Ubika" to nawet korzystałem na maturze ustnej z
    polaka. Dick to był nieźle pokręcony człowiek co pozwalało mu tworzyć nieźle pokręcone
    (ale zachowywujące sens) fabuły.


    I uważać Lema za wytwór KGB ;) Ale co tam... Pisał rzeczywiście świetnie choć ponoć paranoja, która pozwalała mu tak pisać nie miała zbyt dobrego wpływu na jego życie. Choć to często tak jest, że geniusze niesie ze sobą szaleństwo...


  3. Dnia 01.05.2008 o 10:22, Olamagato napisał:

    Zgadzam się. Tyle, że należy mieć świadomość, że potrzeby rynku pracy są takie, że miejsca pracy po kierunkach humanistycznych jest zasadniczo 6..8 razy mniej niż po kierunkach technicznych. To jest normalne. W Polsce po uczelniach i przyjęciach widać, że ten stosunek jest nienormalny i przyjmuje wciąż proporcje 1:1. Stąd zasadniczo dużo mniejsza liczba miejsc pracy w Polsce po takich kierunkach. Oczywiście filologia angielska jest tutaj wyjątkiem z wiadomych powodów.


    Z tymi proporcjami zgodzę się wyłącznie pod dwoma warunkami. Pierwszy to wzięcie pod uwagę tego, że takie zapotrzebowanie zostało wytworzone właśnie przez nadprodukcję marketingowców i zarządców, socjologów, politologów, etc. W normalnej sytuacji aż takiej różnicy by nie było. A drugie to doliczenie do tego zawodówek i techników. Bo to właśnie jest kolejna z bolączek - wszyscy rzucili się za edukacją na licea i pupcia. Brakuje specjalistów, którzy nie muszą wcale mieć wyższego. Spawacz może zarabiać kilka razy więcej niż każdy nauczyciel.


  4. @gothicsheep
    > Ale czy tam chodzi o marketing? Nie, jeno o rangi, które tak naprawdę są niczym. Wiem, że jesteś moderatorem pewnego forum. W takim razie mam dla Ciebie test. Jakbyś się poczuł gdyby ktoś "z góry" podważył Twoją decyzję, bo blokujesz w ten sposób dostęp do darmowej kaski?

    A ja wiem, że Ty wiesz. Nie wiem jak bym się poczuł, bo taka sytuacja mnie nie spotkała, ale są w zasadzie trzy możliwości:
    - zgadzam się z decyzją (od razu, po przemyśleniu, dyskusji - nieważne) i zostają
    - nie zgadzam się, lecz sprawa jest na tyle błaha, że i tak zostaję
    - nie zgadzam się i boli mnie to do tego stopnia, że rezygnuję
    Ale nawet jeśli wybierze się ostatnią możliwość, to przyzwoitość nakazuje nie robić potem komuś koło ogona. Jeśli była to sprawa widoczna dla całego forum i znana powszechnie userom to można spokojnie wyrazić swoje zdanie, ale sprawy z ''pokoiku moderatorskiego'' powinno załatwiać się po cichu. Poza tym trzeba spojrzeć szerzej na sprawę - forum, strona, inicjatywy etc. - wszystko to stanowi część marki gram.pl. Moderatorzy i całe forum to część mechanizmów prowadzących do zarabiania kasy. To na co mogę sobie tu pozwolić jak zwykły user, niekonicznie byłoby odpowiednie dla moderatora na forum CDA. Co innego mogą robić osoby na forum prywatnym, a co innego na takim. Jak potencjalny reklamodawca zeche spojrzeć na forum i zobaczy, że tam jest totalna szopka, to może mu się to nie spodobać, bo jest to część czapopisma/firmy.

    Dlatego też, według mnie, odrzucanie zabawy w statusy jak ''niczego'', jest nie na miejscu. Statusy i nabijanie postów jest dla wielu jednym z powodów bytności i pisania na forum. Jest to także jeden ze sposobów zachęcania do pisania. Mi się te wszystkie rangi nie podobają w formie przyznawania ich za posty/znaki czy cokolwiek, ale można też podejść do całości z głową. Mam nadzieję, że nie zabrzmi to jak jakieś dziwne przechwałki, ale gdyby wpuścić to paru moderatów z forum CDA i zaczęliby pracować jak tam... To spora część userów nagle by zaczęła ze zdziwieniem patrzeć na swoją rangę. To forum jest dużo większe od CDA i tam podział na kategorie jest nieco bardziej rozbudowany, więc praca jest łatwiejsza. Inna sprawa jest taka, że moderator musi ''odgórnie'' wiedzieć na co ma pozwalać użytkownikom, a na co nie.

    Target gram.pl i CD-Action jest teoretycznie podobny, w oba miejsca może zawitać podobna ilość dzieci neo, ale tam tolerancja jest mniejsza. Ale w zasadzie nie do końca o tym chciałem - jakie forum jest każdy widzi. Na swój sposób, ale widzi. Jeśli tak bardzo nie podoba, co się dzieje i się na to narzeka to powinno się albo próbować coś zmienić albo przestać babrać się w szambie. Inaczej mamy do czynienia z durnym marudą albo masochistą. Inna sprawa jest taka, że narzekanie akurat na sprawę Basi jest dla mnie jak narzekania na to, że świat jest zły. Niby prawda, że to marketingowe nęcenie młodzieży, ale co z tego? Już wolę męczenie nastolatków z buzującymi hormonami niż pranie mózgów małym dzieciom (jeśli mama Cię kocha to da Ci Nimm4). A przy okazji taki fanclub z przymróżeniem oka może wręcz pomóc nabrać dystansu do takich inicjatyw.


  5. Cytat z wiadomego tematu, post Owcy kończący jego w nim udział:

    Dnia 29.04.2008 o 16:14, gothicsheep napisał:

    Nie wiem, jak można być tak ślepym i nie dostrzec oczywistych i widocznych gołym okiem faktów.


    Z faktami częstą jest jak z prawdą, z którą jest jak z d*pą - każdy ma swoją. Ty widzisz to, inni widzą coś innego. Dziwie mnie tylko zacietrzewienie z jakim wiele osób podchodzi do tego tematu. Z tego co zauważyłem przez krótką swoją obecność, to gram.pl to w dużej mierze rozrywka. Znaleźć można setki głupszych tematów na gramie i jakoś wcześniej krucjat nie było, owczych czy nie. Według mnie, na przykład temat o statusach, to przykład takiego potworka. Ma stron od cholipki i trochę, a służy głównie podniecaniu się tym kto dostał awansa, a kto nie. Według mnie jest to temat zupełnie niepotrzebny - wystarczy zrobić odpowiedni FAQ i ''delikatnie wyperswadować'' użytkownikom ciągłe nawracanie o rangach i srangach. Jak się nie chce mieć statsiarstwa, spamowania i durnoty, to coś trzeba z tym robić. A nie wsczynać wojny o pietruszkę.


  6. Dnia 29.04.2008 o 00:39, Olamagato napisał:

    > Ogólnie szukam humanistycznego kierunku z przyszłością .
    Nie ma "humanistycznego kierunku z przyszłością".
    Jedno z drugim się wyklucza. ;)


    Według kogo? Filologie to nie są kierunki humanistyczne? ;) Nie mówiąc już o tym, że według mnie przyszłość i tak zawsze zależy od osoby, a nie od kierunku. W sporej ilości kierunków humanistycznych można odnaleźć specjalizacje czy ścieżki zawodowe, które mogą zagwarantować powodzenie. Ja skończyłem filologię angielską i nie narzekam na brak przyszłości, wręcz przeciwnie. Inni absolwenci (a właściwie głównie absolwentki) pewnie też nie. I nie chodzi mi tylko o nauczanie.


  7. Dnia 28.04.2008 o 13:12, Meghan_mph napisał:

    Nie wiem, czy czytałeś podlinkowany przeze mnie tekst, ale tam krytyka nie kończy się na dziwadłach nazewnictwa. Są też wypisane błędy merytoryczne i gramatyczne oraz brak tłumaczeń całych fragmentów, tego się nie darowuje tłumaczowi.


    Zwracam honor... Rzeczywiście - z tego, co widać nie jest za ciekawie. Ale i u samej recenzentki wyłapałem błąd. No, ale to nie ona tłumaczyła. Przypuszczam, że gdyby ktoś przyłożył się do sprawdzania sporej części polskich tłumaczeń, zwłaszcza mnie prestiżowych gatunków, to pewnie spora część byłaby pełna kwiatków. Swoją drogą - jak to też świadczy o korekcie i sprawdzaniu wykonywanym przez samo wydawnictwo?

    @Budo:

    Dnia 28.04.2008 o 13:12, Meghan_mph napisał:

    Problem w tym, ze Lozinski dawno przekroczyl juz te granice. Sam powiedz... Bagoszno, laserobiny, Wolanie... dla mnie to niemal jak zbrodnia, nie tykam jego tlumaczen, nie moge na to patrzec.


    Prawda - popadł w śmieszność i to momentami bardzo głęboko. Momentami wygląda to na kompletny brak krytycyzmu wobec własnej pracy. Albo jakieś mocno archaiczne i komiczne wyczucie języka, a właściwie jego brak.


  8. Dnia 28.04.2008 o 11:59, Meghan_mph napisał:

    Zaiste dużą masz odporność, albo dawno miałeś kontakt. Mnie szczerze mówiąc wystarczyli Wolanie, żeby zrezygnować z zakupu i lektury, ale są i tacy, co pokusili się o recenzję tłumaczenia: http://www.tlumok.republika.pl/lozins2.htm Zresztą, o czym tu mówić - niewielu ludzi może się pochwalić użyczeniem swojego nazwiska dla neologizmu, a określenie łozizm jako synonim beznadziejnego tłumaczenia jest rozpowszechnione nie tylko wśród tych, którzy mieli pecha bezpośrednio natknąć się na Łozińskiego.


    Czy takie beznadziejne to bym się spierał - ja bym to raczej nazwał tłumaczeniem ''za bardzo'' lub też nieadekwatnym. Bo czy poza nazwami własnymi zmienionymi w polski potworki są jakieś większe błędy? Łozińskiego chyba nieco przerosły ambicje, czego efekt przerósł estetykę tłumaczenia. Takie spolszczenia często się sprawdzają, ale nie mogą iść w nadmiat. Przykładem może być Harry Potter, w którym sporo nazw jest całkiem dobrze przetłumaczonych, ale też wiele pozostawionych w oryginale (vide Gryffindor, Slytherin etc.). Wszystko trzeba z umiarem, żeby nie przejść w śmieszność.


  9. Dnia 24.04.2008 o 12:35, Budo napisał:

    Jesli lubisz Silverberga polecam "W Dol Do Ziemi", imo najlepsze jego dzielo, poziomem
    znacznie przebijajace reszte, a cykl Majipoorski to lipa, typowa tasmowka dla kasy. Moze
    pierwsze tomy do czegos sie nadaja, ale potem to juz kiepscizna.


    A czytałem nawet. Dość dawno temu, ale mniej więcej pamiętam. I rzeczywiście - przeczytanie Majipoorskich przygód po tym było mocno kontrastowe. Majipoor może i jest trochę ''taśmowy'', ale i tak większość taśmówek bije na głowę. A "W Dół do Ziemi" robi bardzo mocne wrażenie... Musiałbym sobie odświeżyć, bo teraz znacznie lepiej odczytam odniesienia do "Jądra Ciemności". Swoją drogą Conrad vel Korzeniowski to chyba jeden z niewielu pisarzy z naszego kraju, które powieść weszła do kanonu powieści, których motywy przejawiają się nadal w innych.


  10. Dnia 24.04.2008 o 16:46, Paranoja napisał:

    Zabrałam się za nią bez jakiegoś większego entuzjazmu, ale okazuje się, że książka, choć pisana ponad 100 lat temu (w 1905 roku!) jest tak niezwykle poczytna i zabawna, a przy tym zupełnie nie daje się zauważyć archaiczność stylu czy treści. Jestem pod niesłabnącym wrażeniem, resztą przemyśleń podzielę się po zakończeniu lektury, ale już teraz mogę ją gorąco polecić wszystkim tym, którzy w jakimkolwiek stopniu interesują się klasyczną literaturą z kręgu szerszego niż europejski, czy choćby iberoamerykański.


    Książka znaczy się powieść? Poza tym terminu klasyczna w odniesieniu do literatury używa się właśnie raczej do książek starszych. Zanim dana pozycja stanie się ''klasyczna'' musi minąć trochę czasu... I jak dla mnie większość (albo choć spora część) literatury klasycznej jest poczytna. Gdyby nie była to chyba nie byłaby klasyczna. Chyba. Co do treści - ''Antygona'' ma treść, która jest aktualna do dziś i różne jej adaptacje są do dziś wystawiane w teatrach. Z językiem mamy już nieco inną sprawę, ale jak dla mnie archaiczność języka się nie liczy - ważne jest jego piękno. No i zależy on też w dużej mierze od tłumaczenia. 1905 to dość niedawno pod względem historii literatury - także japońskiej.

    A jeśli chodzi o japońskie, ale nieco starsze, to moja propozycja jest taka: Kawabata Yasunari. Co prawda czytałem tylko Tysiąc żurawi i Śpiące piękności, ale bardzo mi się spodobały. Coś było w nich nieuchwytnego, momentami nawet magicznego.


  11. Dnia 01.03.2008 o 20:54, zpawelz napisał:

    A jam se zakupił "Lód" Dukaja i teraz czekają mnie dwa lata czytania.


    W sumie nie dziwię się takim prognozom. Ja co prawda ''Perfekcyjną Niedoskonałość'' przeczytałem w tydzień, ale to ponad 3 razy mniej tekstu. Była to pierwsza książka Dukaja jaką przeczytałem i teraz mam wielką chrapkę na następne.


  12. Dnia 22.04.2008 o 23:26, Rusty Mike napisał:

    Nie podzielam zdania. Film nie podszedł mi do gusu, Cruise mnie denerwował tam swoją
    grą "kasa kasa", ze scenariusza zrobili coś, co można przewidzieć po 5 minutach. Może
    i początek jest znośny, ale jak potem zaczynają go ścigać... ech... i ta końcówka...
    podwójne "ech". Dobry patent był jedynie z tymi wyroczniami. No, ale one były zapożyczone
    z książki, więc dla mnie to argument do obejrzenia filmu. Lepsze emocje daje przeczytanie
    owej księgi.


    Jakiej znów księgi? Przecież to tylko opowiadanie było :) Zbiór opowiadań został opatrzony jego tytułem, ale w zasadzie to było tylko jedno opowiadanie. Ale ogólnie Dick ma to (nie)szczęście, że potrafią z krótkiego opowiadania zrobić film, który z fabułą ma wspólne co najwyżej główne założenia. A przecież można dobrze ''Łowca Androidów'' to pokazał - też nie był to film idealny pod względem adaptacji, ale na pewno powieści honoru nie odejmował.


  13. Sparodiowanie Polaków mogłoby wypaść całkiem ciekawie... Zwłaszcza jeśli się pomyśli o tym, jakie cechy mogą być wydawać zabawne osobie ''z zewnątrz''. Bo to nam wydaje się w Polakach warte obśmiania może różnić się mocno od tego, co by Pratchett za takie uznał. Jak myślicie - jakie cechy/wydarzenia/sprawy związane z Polską i Polakami zostałyby wybrane na cel satyry?

    Nie zapominajmy też, że w Świecie Dysku mamy też małe miasteczko o swojsko brzmiącej nazwie Sto Lat.


  14. Dnia 18.04.2008 o 20:16, minimysz napisał:

    Koniec drugiego miesiąca. Dlaczego? Bo potem zarodek jest już za bardzo rozwinięty. Poza tym tak mniej więcej do końca drugiego miesiąca trwa ok. 75% ciąż (z przyczyn całkowicie naturalnych).


    Za bardzo rowinięty to dość szerokie stwierdzenie. I sztuczne. Nie da się tu określić z pewnością żadnego konkretnego momentu, w którym mamy magiczne ''pyk'' i z zarodka mamy człowieka. Trzeba coś uśrednić, coś z przybliżeniem i ustawić sztuczną granicę. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że o człowieczeństwie świadczy jego samoświadomość, pamięć, tożsamość, a wtedy granice przesunęłyby się za poród.

    Dnia 18.04.2008 o 20:16, minimysz napisał:

    Coś czy kogoś? Bo to jednak pewna różnica jest.


    Owszem jest. I w większości rzeczywiście jest to potępiania działań czy zjawisk, a nie konkretnych osób. Ale i parę przypadków osobowych się trafiło.

    Dnia 18.04.2008 o 20:16, minimysz napisał:

    1 Rodzice i tak decydują za dziecko do 18 roku życia (a często nawet dłużej, ale to moim zdaniem patologia jest).


    Ok. Ale jest pewna różnica pomiędzy decyzją o czyimś życiu/śmierci, a posłaniem go do tej lub innej szkoły.

    Dnia 18.04.2008 o 20:16, minimysz napisał:

    2 Bo to ona jest w ciąży. To ona nosi i odżywia rozwijający się płód. I to ona dozna w wyniku ciąży mniejszego lub większego uszczerbku na zdrowiu.


    Ale sama przyznajesz, że prawo decydowania o jego śmierci ma do 2 miesiąca.

    Dnia 18.04.2008 o 20:16, minimysz napisał:

    I coś to zmienia, że dziecko wiedziało wcześniej, że np. tatuś ma kochankę, zostawił ją i rodzice zaczęli sobie układać życie na nowo, ale potem tatuś wziął sobie kolejną kochankę, więc i tak będzie rozwód?


    Ja bardzo bym chciał wiedzieć choć o czymś wcześniej, bo teraz obwiniam siebie o to, że nic nie zauważyłem (nie chciałem widzieć), bo może jakoś udałoby się pomóc. Dorosłym ludziom też często trzeba pomagać w rozmawianiu ze sobą, bo sami często nie potrafią rozwiązać swoich problemów. A dzieci mogą być bardzo silną motywacją dla małżeństwa w kryzysie. Ostatecznie może też dojść punkt taki, że można wspierać np. porzuconą mamę.

    Dnia 18.04.2008 o 20:16, minimysz napisał:

    Możesz rozwinąć? Bo na razie odnoszę wrażenie, że odmawiasz prawa do pogrzebu poronionym zarodkom, które uważasz za ludzi.


    Mogę - uważam, że takie postępowanie, które proponowałaś byłoby groteskowe. Mi chodziło bardziej o to do czego dochodzi przy poronieniach już po tym magicznym 2 miesiącu, a nawet później. Chciałabyś, żeby Twoje dziecko zostało potraktowane jako organiczny odpadek?


  15. Dnia 19.04.2008 o 20:07, ProHacker napisał:

    Witam, i znowu o drogę pytam...
    Moje kolejne pytanie (o coś takiego wstyd pytać! :P) jaki jest tytuł tej piosenki z Aisha?


    Prosimy o sprecyzowanie pytania. Chodzi o piosenkę, w której występuje słowo Aisha? Jeśli tak to odpowiedź jest bardzo zaskakująca... "Aisha". Korzystanie z googli naprawdę nie boli. Uwierz mi na słowo. A lenistwo czasem potrafi tragicznie się skończyć.


  16. Dnia 18.04.2008 o 08:47, KŁEJK napisał:

    > Przepraszam, że tak się będę czepiał, ale natura filologa mnie zmusza:

    Ależ nic nie szkodzi ... cieszę się że ktoś mnie poprawia bo ja znam ten język jako tako
    a tłumaczem zawodowym nie jestem ani jakimś wielkim fachowcem nie jestem jak już wspomniałem
    ... :). W każdym razie dzięki za zwrócenie uwagi - sorki mlynar i BridgeBurner ;).


    Nie ma za co przepraszać, błędy każdy popełnia. Z angielskim zawsze jestem chętny do pomocy. Zawodowym tłumaczem jestem właściwie od niedawna, ale mam nadzieję pozostać jeszcze przez długi czas. Do miłego.


  17. Dnia 19.04.2008 o 13:34, GanD napisał:

    Dla mnie najgorsze co do tej pory popełnił Pratchett to Lost Continent (i dużo wcześniejsze Piramidy). Sam nie wiem czemu, niby jest tam Rincewind i niezawodny Bagaż, ale strasznie mnie ta książka nudziła.


    A The Last Continent czytałeś w oryginale czy po polsku? Po polsku mógł on sporo stracić, bo odwołania do Australii na polski bardzo trudno przenieść - zwłaszcza, że sporo z nich było językowych. Poza tym sama książka chyba wymaga jako takiego zaznajomienia się z kulturą kraju kangurów i misiów koala. Do moich ulubionych może nie należy, ale za słabą bym jej nie uznał.


  18. Dnia 18.04.2008 o 09:01, gothicsheep napisał:

    Ps. I nie noobskie, co najwyżej newbie :D.


    A tam, kwestia semantyki.

    Dzięki za odpowiedzi. W sumie zdziwiłem się, że taki głosowanie mogło być. Na małym forum może i by się to sprawdziło, ale na dużym forum, które na dodatek powiązane jest z jakąś większą firmą, taki proceder mógłby być już dość ryzykowny.