BridgeBurner

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    180
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez BridgeBurner


  1. Dnia 31.03.2008 o 16:38, KrzysztofMarek napisał:

    Widzisz, ja mam to szczęście/nieszczęście, że pamiętam gdańską starówkę. Jak starówka
    była zniszczoma w 80% to ja jestem hinduski maharadża! Zostało ledwie parę budynków,
    dwie bramy, Wieża Katowska i wieża Kościoła Mariackiego. Trzymała się, ale trzeba było
    obejmy żelbetonowe robić, żeby się nie zawaliła. Reszta, to same ruiny. Mostu - żadnego,
    przez Nogat była (w samym mieście) przeprawa promowa. Zmień zniszczenia na: starówka
    95%, reszta na 80% to może nie będę protestował.


    Przepraszam więc za nieścisłość, ale podałem wartości jakie znalazłem w internecie. Sam widziałem wystawę zdjęć zburzonego Gdańska i wiem mniej więcej jak to wyglądało, ale nie chciałem wyolbrzymiać. Nie zmienia to jednak faktu, że zniszczenia były ogromnie i zostały dokonane już po zakończeniu walk.

    Strajker:

    Dnia 31.03.2008 o 16:38, KrzysztofMarek napisał:

    Owszem Gdańsk został spalony dwa dni po zajęciu go przez Armię Czerwoną - ale należy pamiętać, że Gdańsk zdobywany przez Armię Czerwoną (spalony zapewne bez wiedzy Stalina, jednostki tyłowe jak frontowe Armii Czerwonej nie miały hamulców moralnych na ziemiach niemieckich mszcząc się wcześniejsze zbrodnie Niemców w ZSRR bo... oko za oko) był już i tak bardzo zniszczony - po brytyjskich nalotach dywanowych które obróciły wiele domów w Gdańsku w kompletne zgliszcza.


    Z tym, że te naloty skupiały się głównie na terenach stoczniowych (stocznia Schichaua), w których wytwarzono U-Booty. Owszem, sporo bomb pewnie trafiało w inne części miasta, ale nijak to się ma 95% zniszczenia starówki.


  2. Dnia 31.03.2008 o 15:33, strajker napisał:

    Za co osobiście jestem mu wdzięczny bo mi się podoba polski Gdańsk i Wrocław...


    Także za to, że Gdańsk został w 55% zniszczony, a jego starówka w 80%? I to w dużej mierze po zakończeniu działań wojennych w wyniku bezmyślności AC? Stalinowi tak bardzo Gdańsk się nie podobał, bo z kolei podobał się bardzo Hitlerowi.


  3. Dnia 28.03.2008 o 21:06, KrzychW napisał:

    Zwykły wybieg literacki jeżeli się chce , aby czytelnicy dobrze zapamiętali książkę.I
    to działa.Cohen to w końcu postać wręcz trzecioplanowa , a prawie wszyscy wspominają
    go i żałują.Gdyby przeżył , pewnie połowa zapomniałaby o jego istnieniu.


    Dla mnie momentami wydaje się to nieco "na siłę". Może w cyklu wiedźmińskim nie odczułem już tego tak bardzo, ale w husyckim już tak. Tam na koniec odniosłem wrażenie jakby Sapkowski za bardzo chciał czytelnikom pokazać jaki ten świat jest zły, okrutny i jak to niszczy marzenia. Jest to takie zupełne przeciwieństwo cukierkowego happy-endu, ale ja osobiście wolałbym coś nieco mniej wymuszonego, bardziej wypośrodkowanego. Ogólnie zakończenia Sapkowskiemu wychodzą w dłuższych formach trochę tak sobie, ale to nie tylko jego przypadłość.


  4. Dnia 28.03.2008 o 20:11, Farmer Widomo napisał:

    Nie myśl że nie czytałem "Pikniku" ... przynajmniej on wydawał mi się "ponad przeciętny"
    a słyszałem że jest to "najsławniejsze" i "najlepsze" opowiadanie Braci ;)


    Najsławniejsza to zapewne tak, ale czy najlepsze to sam nie wiem. Bo jedno niekoniecznie znaczy drugie ;) Aha - i nie opowiadanie, a powieść. A w ''Poniedziałku...'' rzeczywiście sporo jest ciekawych absurdów i sytuacji. Tylko tu właśnie też jest kwestia tego, że tylko ''Piknik...'' przebił się nieco dalej - większość dzieł Strugackich ma wiele elementów zrozumiałych głównie dla mieszkańców byłego ZSRR i państw tzw. bloku wschodniego. Innym ciężko wyłapać wiele dowcipów i aluzji.

    A jeśli chodzi o humor zza wschodniej granicy, to zdecydowanie polecam jeszcze Kira Bułyczowa, a zwłaszcza jego cykl guslarski.


  5. Dnia 28.03.2008 o 15:53, Michalz5 napisał:

    > > Tak?? W zamiarze nie miało być podchwytliwe :P
    >
    > Kwiat wygląda na roślinę mięsożerną, ale nią nie jest i dlatego podchwytliwe ;)
    Według
    > mnie, znaczy się.
    >
    > A ode mnie:

    No to proste gitara akustyczna firmy Taylor ;)


    Rzeczywiście byłoby proste. Ale podpis pod obrazem to ''guess who'', czyli ''zgadnij kto'' - chodzi mi więc o osobę na zdjęciu.


  6. Dnia 28.03.2008 o 00:39, seles napisał:

    Pewnie nie wykorzystali dlatego, ze wtedy sami by się pogubili... ;]


    Jakoś mi się nie wydaje. I tak zrobili świetną grę. Mnie za to ciekawi, co też może znaleźć się w tym Portalu 2. Pod względem fabularnym. Czy GLaDOS przeżyła? Czy będzie ten sam bohater? Czy będzie ciasto? :)


  7. Sapkowski, Tolkien, Tolkien, Sapkowski, Sapkowski, coś tam... Nudy ;) W sumie nie ma co się dziwić, że najbardziej popularne cykle mają przewagę, ale po cichu liczyłem na nieco mniej typowe propozycje. Temat ja zapodałem, więc wypada, żebym i ja dodał swoich pierwszych kandatów. Jedziemy więc z koksem:

    --> Tyrion Lannister (Pieśń Lodu i Ognia George R.R. Martin) - Postać zdecydowanie nie jednoznaczna. Przebiegły kombinator, należący do tego ''złego'' rodu, ale nie pozbawiony pozytywnych cech. Pokrzywdzony przez naturę i (częściowo) rodzinę, radzi sobie jak może - ma jednocześnie wiele szczęścia i wielkiego pecha. Motto: "Never forget who you are, for surely the world won’t. Make it your strength. Then it can never be your weakness. Armor yourself in it, and it will never be used to hurt you." (Nigdy nie zapominaj o tym, kim jesteś, bo świat na pewno o tym nie zapomni. Uczyń z tego swoją siłę, a wtedy przestanie to być twoją słabym punktem. Zrób z tego swoją zbroję, a nikt nie użyje tego przeciwko tobie.)

    --> Ged/Krogulec/Duny (Ziemiomorze Ursula K. Le Guin) - Główny bohater cyklu o Ziemiomorzu, którego poznajemy jako młodego chłopca żyjącego na wsi, a który na końcu zostaje wielkim magiem. Wydaje się to być dość sztampowe, ale wszystko, co się dzieje w trakcie oraz sama jego postać odsuwają te wątpliwości. Nie jest postacią idealną, jak każdy musi zmagać się z konsekwencjami swoich błędów, ale tym bardziej można się z nim utożsamiać.

    --> The Bridgeburners (Podpalacze Mostów) (Malazańska Księga Poległych[edytuj] Steven Erikson) - Jak sama liczba mnoga wskazuje, mamy tu nie jedną postać, ale całą ich grupę. A właściwie to nie grupę, lecz oddział. Grupę żołnierzy Malazańskiego Imperium, których los rzuca w wir wydarzeń, które mogą zadecydować o losach tego świata. Oddział, który przejdzie do legendy. Erikson nie boi się zabić od czasu do czasu ważnych postaci, więc jest nawet za kim zatęsknić (choć tak nie do końca), ale szczegółów nie będę zdradzał. Warto poznać i zaprzyjaźnić się z tą bandą - od Fiddlera, przez Whiskeyjacka aż po Kalama.


  8. Dnia 27.03.2008 o 19:13, Farmer Widomo napisał:

    Jeśli dobrze pamiętam , tylko jedna książka Strugackich była ponad przeciętna."Piknik
    na skraju drogi"
    . Chociaż nie pokuszę się stwierdzenie dobra lub jeszcze więcej
    genialna. Opowiada o Stalkerach , zonie ... mnie jakoś mało ta książka przekonała.


    Czy przypadkiem "była ponad przeciętna" nie równa sie "tylko o tej coś więcej słyszałem"? Takie odnoszę wrażenie, correct me if I''m wrong. Najbardziej cenieni rosyjscy pisarze science-fiction, a żadna książka nie była dobra? Rozumiem, że to kwestia gustu, ale to podobnie jak ja bym napisał, że Sapkowski to właściwie taki przeciętny pisarzyna, a co nieco tylko podobało mi się jego jedno opowiadanie.


  9. Dnia 28.03.2008 o 07:55, Ringno5 napisał:

    Naprawdę mam nadzieję, że porządni filmowcy dostrzegą wreszcie potencjał Pratchetta,
    i że np. Guards! Guards! zrobi ekipa, która nie tylko będzie wiedziała co robi, ale też
    będzie miała odpowiedni budżet. Jak na razie dostaliśmy filmidła tylko odrobinkę lepsze
    od naszego rodzimego Wiedźmina.


    Sam co prawda widziałem tylko animowane ''Soul Music'', ale moim zdaniem dla Pratchetta są dwie opcje:
    - Film z dobrym budżetem i porządną ekipą,
    - Dobrze zrobiony film animowany.
    Ogólnie z fantastyką tak jest - jak się nie ma porządnego budżetu na efekty, kostiumy i tak dalej, to przeważnie wychodzi coś nieco komicznego. Oczywiście, z wybitną ekipią i pewną dozą szczęścia można zrobić porządne dziełko, ale to raczej rzadkie. Z filmem animowanym jest nieco łatwiej, bo w ten sposób łatwiej oddać wszystkie ciekawe pomysły i charakterystykę Świata Dysku. W tym przypadku łatwiej też dobrać dobrych aktorów - dla mnie ideałem Rincewinga zawsze pozostanie Eric Idle, który podkładał głos magowi w pierwszej części gry.


  10. Mój temat to może zamieszczę pierwszego newsa...

    "Powstał pierwszy nanosilnik napędzający wielościenną nanorurkę węglową, którego zasadniczą częścią są dwa enzymy - oksydaza glukozowa i katalaza. Silnik napędzany jest odnawialnym źródłem energii - glukozą, dzięki czemu bez problemu spełnia surowe normy czystości spalin - informuje "Chemical Communications".

    (Źródło: http://www.nanonet.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=345&Itemid=65)

    Na notechnologia w przyszłości na pewno wiele zwojuje. Pewnie też dzięki niej za jakiś czas możliwe będzie wprowadzenie w życie jednego z pomysłów Arthura C. Clarka, czyli tzw. ''gwiezdnej windy'', która umożliwi wynoszenie ładunków na orbitę bardzo małym kosztem.

    A może Wy macie jakieś ciekawostki z zakresu nanotechnologii? Ktoś chętny do dyskusji?


  11. Dnia 25.03.2008 o 10:15, Kerigun napisał:

    Piosenka turretów wymiata :D Wiadomo coś więcej o Portal 2 ?? Czy będzie osobno czy wraz
    z EP3 i czymś tam jeszcze :D


    Rozumiem, że chodzi o obecną w filmiku piosenkę śpiewaną przez GLaDOS?

    Mnie bardziej ciekawi jak Portal zostanie powiązany z HL. W EP3 Freeman spotka się zapewne z technologią utworzoną przez Aperture Science, która na dodatek jest konkurentem Black Mesa.


  12. Dnia 26.03.2008 o 17:36, Goyaka napisał:

    Oto one:
    1. A po co w ogóle facetom taka wiedza?


    Hmmm... Żeby zrozumieć kobiety? Wiem, wiem. Ale czasem proste odpowiedzi są najlepsze. Bardziej rozbudowaną odpowiedzią mogłoby być - ''aby lepiej się nam razem żyło''.

    Dnia 26.03.2008 o 17:36, Goyaka napisał:

    2. Czy można zrozumieć naturę?


    Zależy w jakim sensie, ale tak ogólnie to - tak.

    Dnia 26.03.2008 o 17:36, Goyaka napisał:

    3. Czy jakbyśmy znali naturę i jej zamiary, to byłoby dobrze?


    Zamiarem (nieodpowiednie słowo w tym aspekcie, bo mamy przez to personifikację) natury jest przetrwać.

    Dnia 26.03.2008 o 17:36, Goyaka napisał:

    4. Czy kobiety same siebie rozumieją?


    Skoro pytaniem na pytanie - ''Czy ktokolwiek sam siebie w pełni rozumie?''. Tu nie chodzi o absolut czy pełnię zrozumienia.

    Dnia 26.03.2008 o 17:36, Goyaka napisał:

    Jak dla mnie jest ona strasznie mądra i zgadzam się z tymi pytaniami, bo nawet o tym
    nie pomyślełem... :P


    Lepiej by było, gdybyś zgadzał się z odpowiedziami. Bo ja z tym pytaniami też może się i zgadzam, ale z odpowiedzami - jak widać ^.


  13. Dnia 26.03.2008 o 14:41, Domek napisał:

    > Przeczytałem ''Ulissesa'' w oryginale (wow, co za szpan ;), więc żadne głębie mi
    niestraszne.

    Wow, no to chyba faktycznie nie masz się czego obawiać. ;)


    Też nie tak do końca ;) Przeczytanie, a przeczytanie dobre do dwie różne sprawy. Zwłaszcza, że ''Ulisses'' to książka, którą pewnie należałoby przeczytać z parę razy, na pełnej koncentracji i to jeszcze z kluczem. Zabawne było to, że jednym z najbardziej przejrzystych fragmentów był strumień świadomości, czyli monolog Molly, którym nie było znaków interpunkcyjnych ani wielkich liter. Był on jednak mocno składny, w odróżnieniu od reszty dzieła.

    Dnia 26.03.2008 o 14:41, Domek napisał:

    No, przynajmniej nie dla mnie. Może po prostu nie skupiam się tak łatwo. ;)


    U mnie z tym bywa różnie - w komunikacji miejskiej byłoby mi pewnie ciężko, bo to raczej nie aż tak długi przejazd, ale w pociagu już jest lepiej. Nawet jak i hałas dość spory, to jakoś potrafię się odpowiednio wyłączyć. "Idiotę" Dostojewskiego kończyłem czytać w ciasnym samochodzie bujającym się na trasie z Międzyrzecza do Bydgoszczy.


  14. Dnia 26.03.2008 o 14:30, Domek napisał:

    Nie widziałem... Ale wydaje mi się, że jakość wydania zdecydowanie uzasadnia cenę - w
    miękkiej okładce i klejone może byłoby parę złotych tańsze, ale by Ci się w 1/3 czytania
    rozpadło. ;) Bez przesady, 60 zł za ponad 1000-stronicową lekturę to nie jest jakaś mega
    wygórowana cena. :)


    A tam zaraz rozpadło. Właśnie czytam ''Sarum'', które ma ponad 1300 stron i jakoś nie rozpadło. A na dodatek jest to książka zakupiona w antykwariacie, więc ktoś już ją zmaltretował. George R. R. Martin w oryginale wychodzi w tomach po też około 1000 stron i trzyma się dobrze. Kwestia technologii zapewnie. Ogólnie odpowiadają mi te nieco mniejsze wydanie ''angielskie''.

    Dnia 26.03.2008 o 14:30, Domek napisał:

    A jeżeli chodzi o przełamywanie Lodów z Dukajem, to nie wiem... Ja bym może jakieś opowiadanka
    polecił, zbiór Xavras Wyżryn czyta się naprawdę fajnie. A jeżeli powieść, to może
    Czarne oceany, są jeszcze jak na Dukaja relatywnie lekkie. Chyba że chcesz od
    razu na głęboką wodę, to hop do Lodu. ;)


    Przeczytałem ''Ulissesa'' w oryginale (wow, co za szpan ;), więc żadne głębie mi niestraszne. No może poza ''Finnegan''s Wake'', które ponoć jest jeszcze ''ciekawsze''.


  15. Dnia 26.03.2008 o 14:02, MastAlol napisał:

    Będzie dobry weekend :D 28 w sprzedaży nowa książka Pilipiuka, z całkiem nowego cyklu.
    Szczegóły: http://fabryka.pl/zapowiedzi.php?ibook=222#searchkk
    Po opisie widać, że pomysły dalej ma na maksa pokręcone :D, ale to dobrze, bo przynajmniej
    się nie nudzą jego książki tak szybko.


    Tylko jeszcze szybciej? ;) Ja tam Pilipiuka średnio trawię. Dla mnie to bardziej producent niż pisarz, rzemieślnik. Pierwsze Wędrowycze mi podeszły, ale dalej dla mnie było już ciągle to samo. O u niektórych pisarzy jakoś trawię powtarzalność (Cussler na przykład), to u Pilipiuka nie. A ''Operacja Dzień Wskrzeszenia'' to była dla mnie kompletne porażka. Pilipiukowi pokręcenie na zdrowie nie wychodzi chyba, więc nie spodziewam się niczego dobrego.

    A już w ogóle rozbawiło mnie zdanie z opisu książki:

    Dnia 26.03.2008 o 14:02, MastAlol napisał:

    * XVI-wieczni hanzeatyccy kupcy z duszą wojowników i explorerów...


    Ktoś za dużo grał w Cywilizację? Nie ma jak to idiotyczne wrzucanie angielszczyzny. Kocham język angielski, ale takie potworki są dla mnie ciężkostrawne. A takie słowo jak ''odkrywcy'', to co? Wielbłąd?


  16. Dnia 26.03.2008 o 13:26, Domek napisał:

    Tak z ciekawości, ktoś może "walczy" z Lodem Dukaja? :) Ja jestem aktualnie jakoś
    tak w połowie i jest niesamowity, tylko niestety ciężko znaleźć czas na takie porządne
    czytanie, a nie jest to zdecydowanie lektura do śniadania czy autobusu... :(


    Dukaj jest pisarzem, który mnie prześladuje. Sporo osób mi go polecało i wiele razy miałem już zamiar sobie coś jego kupić, ale zawsze coś innego wypadało. A to inna książka, a to nagły odpływ kasy, a potem zapominam do następnej okazji i tak w koło Macieju. Ale może Lód pozwoli mi przełamać... lody. Tylko cena taka trochę... Jest dostępna wersja w miękkiej okładce?

    Agrah:

    >Niedokończone Opowieści to jeszcze nie dla maniaków, bo uwierz mi że w porównaniu do Księgi Zaginionych Opowieści to w Niedokończonych wszystko jeszcze jest w miarę składne i zrozumiałe :)

    Tak głęboko w odmęty Morii to nie schodziłem. To musi być już rzeczywiście wyższa szkoła jazdy, inne czakra i tak dalej. Nie będę nawet próbował.