Vilmar

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    2334
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Vilmar


  1. Dnia 29.03.2009 o 21:12, Olamagato napisał:

    (...)


    Pozwól, że podsumuję. Mogę się zgodzić, że brakuje mi trochę pragmatyzmu i woli pójścia na kompromis. Jednak zapewniam Cię, że byłbym pierwszą osobą, która zgodziłaby się wcielić Polskę do Unii gdybym zgadzał się z nią poglądowo, tzn. widziałbym, że w Unii Europejskiej normalną i powszechną praktyką jest ograniczanie podatków, biurokracji, świadczeń socjalnych, wspieranie nowych technologii, racjonalnego gospodarowania energią itp. W tej chwili tego kompletnie nie widzę i, w przeciwieństwie do Ciebie, uważam, że nasze lokalne władze są tak samo nieudolne jak brukselskie.

    Celowo i z pełną premedytacją używałem w mojej argumentacji przykładu GATT zamiast jego następcy, czyli WTO, bo dopóki GATT był luźnym układem gospodarczym, spełniał swoją rolę znakomicie i faktycznie prowadził do liberalizacji handlu międzynarodowego. Z dniem utworzenia WTO (czyli notabene również uzyskania przezeń osobowości prawnej) zaczęła się biurokracja, która doprowadziła do obecnego absolutnego paraliżu tej organizacji, co słusznie jej wytknąłeś. To samo, moim zdaniem, dotyczy różnic pomiędzy EWG a UE. I te same będą skutki.


  2. Dnia 29.03.2009 o 13:55, Clegan napisał:

    Przepraszam bardzo ale takie coś jest fizycznie niemożliwe, również w USA.


    Słyszałeś o mnożniku kreacji pieniądza? Jeśli włożysz do banku 100 zł to bank 90 zł z tej kwoty odda innym w formie kredytu. Nazajutrz wyciągasz pieniądze z banku okazuje się, że suma pieniędzy (gotówki) znajdujących się w obiegu wynosi 190 zł.


  3. Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Sprawdź dane. Są w ogóle jak z innych bajek.


    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,81048,6435031,TNS_OBOP__66_proc__Polakow_zle_ocenia_prezydenta_.html
    Sondaże tylko częściowo kreują wynik wyborów, więc na tym poprzestańmy.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Prawda. Żeby wyprostować wyjątki trzeba je jakimś dokumentem anulować.


    Eh, czy jeśli mój przywilej centrala powieli na wszystkich członków, to czy ja wciąż mam ten przywilej/jestem traktowany wyjątkowo? Wyjątki można po prostu unieważnić przez zlikwidowanie ich podstaw.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Heh, o czym ty mówisz? Tak jakby tego nie było...


    Pisałem o akcie ujednoliconym - nie tyle reformującym, co po prostu stanowiącym podstawę dla całego funkcjonowania instytucji.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    A jak niby jest? Dokładnie tak się dzieje.


    Tylko tych nieuregulowanych pozostaje coraz mniej.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Ja też nie. Wcale nie mam innego zdania. Biurokracja UE wymaga porządnego czyszczenia (...)


    Olo, jeżeli w traktacie jest 80% sensu, a 20% absurdu, to mam go przyjmować w całości tylko dlatego, że pozytywów jest więcej, podpisując się de facto również pod tymi absurdami? Mi chodzi tylko o tyle - rozczłonkujmy ten traktat, odsiejmy ziarno od plew i wprowadźmy tylko to, co trzeba. Nie można się godzić na celowe przemycanie bzdur.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Nie. Ale wpłynie na to czy powstaną morskie międzynarodowe rezerwaty przyrody. Takie
    jakie powstają właśnie w wielu rejonach Pacyfiku.


    Jeśli się nie mylę, to obecna polityka wodna UE polega na zakazywaniu jakiemuś Państwu połowu powyżej pewnego poziomu tylko dlatego, żeby nie zdestabilizować sytuacji na całym rynku ryb wewnątrz Unii. Przecież to jest właśnie centralne planowanie - "Ty możesz wyprodukować tylko 1000 śrubek mimo że jesteś najbardziej zaawansowanym technologicznie producentem, bo musimy zapewnić byt Twoim mniej sprawnym konkurentom".

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    To wynika wyłącznie z tego, że większość jaka od dekad utrzymuje się w UE, to socjaliści
    z ciągotami do biurokracji. Tyle, że ty uważasz to za przyczynę tego co się dzieje w
    krajach UE, a ja za skutek tego co się w nich dzieje.


    Błąd - ja również uważam to za skutek. Skutek, który rzuca negatywne światło na dotychczasowe procesy oddziałujące na Unię. Tych procesów się nie odwraca, tylko je pogłębia - mam to popierać?

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Taaaak? To wyobraź sobie sytuację Białorusi, której wroga byłaby nawet Rosja. Taki kraj
    w obecnej rzeczywistości w naszym rejonie dosłownie by zdychał. Taka Białoruś jest na
    rosyjskiej kroplówce. Ale jakby jej nie było? Pytanie retoryczne.


    Analogicznie było za PRL-u - naród nie zdechnie, tylko wywali Łukaszenkę na zbity pysk i będzie mozolnie wychodził ku jako takiej normalności.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    O naszym nieprzerwanych i wciąż zwiększającym się przez dobre 15 lat eksporcie mógłbyś
    zapomnieć.


    Mógłbym zapomnieć o zwiększającym się przez dobre 15 lat eksporcie gdybyśmy niecałe 5 lat temu nie wstąpili do UE? Nie wydaje mi się, żeby to twierdzenie miało szczególny sens - dopóki partnerzy Polski korzystają na tej wymianie, to ona kwitnie i żadna Unia Europejska nie jest do tego potrzebna.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Akcyzy na paliwo też moglibyśmy nie
    mieć - po prostu reszta krajów nie zlikwidowałaby z nami granicy celnej gdyby ceny paliw
    w znaczący sposób odbiegały od ich cen, a my nie rekompensowalibyśmy różnic tym krajom.


    W tej chwili musimy mieć akcyzę na paliwo (nie ma żadnego moglibyśmy). Poza tym to nieprawda, że inne kraje nie zlikwidowałyby granicy celnej - po prostu ustanowiłyby własną stawkę akcyzową i obrót paliwem pochodzącym z Polski bez opłacenia akcyzy byłby nielegalny. Zresztą - wystarczy VAT, akcyzę można spokojnie zlikwidować w całej UE.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Problemem jest blokada decyzyjna i obecna sytuacja świetnie pokazuje jak jest ona wielka.


    Jeśli zmiany są złe, to nie oczekuj że będziemy je wprowadzać tylko dlatego, że coś zmieniają. Obecna sytuacja w mojej opinii oznacza tylko tyle, że władze UE nie są na tyle kompetentne, żeby wprowadzić zmiany naprawdę sensowne i potrzebne. Potrafisz wymienić jedną naprawdę niezbędną reformę w UE? Ok, wymienisz pewnie konieczność ujednolicenia stosunków między Unią a poszczególnymi państwami członkowskimi (zlikwidowania wyjątków akcesyjnych) - powiedz mi tylko po kiego grzyba w tym samym dokumencie trzeba pisać o osobowości prawnej Unii Europejskiej, związkach zawodowych, rybołówstwie i zakazie dyskryminacji ze względu na rasę, religię itp.? Przecież to szalenie rozmywa sam rdzeń i sens dokumentu i bardzo słusznie wzbudza podejrzenia i sprzeciw.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Ale coś trzeba zrobić, a nie tylko paplać o tym jaka ta UE jest zła.


    Czy zwracanie Unii uwagi, że podąża w złym kierunku nie jest działaniem na jej rzecz? Czy nonkonformizm jest blokowaniem rozwoju? Czy Irlandia powinna przytaknąć Unii nawet pomimo faktu, że nie zgadza się z jej bieżącym kierunkiem?

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Dobre pytanie. Gospodarki Niemiec i Francji były zruinowane. Plan Marshalla sprowadził
    się w istocie do integracji gospodarczej bo tylko w takich warunkach mógł zostać przeprowadzony
    z sukcesem. Amerykanie uznali, że stworzenie warunków podobnych do tych jakie istnieją
    u nich pozwoli te gospodarki podnieść. I tak właśnie się stało.


    UE to nie jest to samo co EWG, nie sugeruj proszę że Unia Europejska w jej obecnym kształcie jest jedyną alternatywą dla braku współpracy czy integracji polityki w pewnych strategicznych obszarach.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Taaa, a o dyslokacji obrony przeciwrakietowej czy mechanizmie wyłaniania parlamentów
    może decydować chłop z pola? Po to mamy system reprezentacji, żeby tak się właśnie nie
    działo bo to nic innego jak pełna anarchia. A skutki można sobie prześledzić na przykładzie
    państw afrykańskich. Większość z nich to państwowe ruiny.


    Nie anarchia, tylko demokracja bezpośrednia. Nie musisz wyjeżdżać do Afryki żeby jej szukać - wystarczy skoczyć do Szwajcarii, która pomimo niebycia członkiem UE ma się całkiem nieźle. A nawet demokracja pośrednia, jaka panuje w UE, niestety wymusza na obywatelu interesowanie się polityką (czyli rozumienie co się w niej dzieje), bo przecież oczekuje się od niego rozliczenia polityków za ich działania podczas wyborów, które organizuje się coraz częściej.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Raczej nie chciałbyś, żeby o budowie Twojego domu i projektowaniu instalacji decydował
    pan z przydrożnego sklepiku gdzieś w Polsce...


    Trafiłeś w sedno, ale trochę z dziwnej strony. Nie chciałbym też, żeby o mojej składce emerytalnej decydował gość wybrany przez grupę górników, którym zachciało się podwyżki emerytury. A to się dzieje. A nawet a propos Twojego przykładu - owszem, nie chciałbym, ale to też może się stać, jeśli jakiś cieć z końca Polski wymyśli, żebym musiał budować podwójnie wzmocnione ściany zmieniając prawo budowlane tak, żeby wesprzeć krajowych budowlańców i dostawców materiałów budowlanych.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    A niby czemu ma służyć dalsza integracja? Jak chcesz zlikwidować wyjątki mnożąc je? Podaj
    jakikolwiek przepis na zlikwidowanie wyjątków inny niż za pomocą zablokowania możliwości
    ich powstawania. Chętnie przeczytam.


    Czemu mnożąc je? Ja chce je po prostu zlikwidować wycofując się z tych obszarów, które mnie po prostu nie powinny obchodzić, jak na przykład ilość mleka, jaką dana gospodarka potrafi wyprodukować i sprzedać z zyskiem. Gdy ograniczymy się tylko do naprawdę najważniejszych kwestii takich jak likwidacja ceł to okaże się, po pierwsze, że wyjątków do rozwiązania pozostało naprawdę mało, a po drugie, że najprostszym rozwiązaniem jest wyrównanie przywilejów, wyjątki przeistaczając w podstawę spójnej polityki, której dalsza zmiana (w górę czy w dół) wymaga znów jednomyślnej (żadnych wyjątków) zgody wszystkich członków.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Obawiam się, że mimo wszystko nie rozumiesz zasady działania podatku VAT. Różnicowanie
    stawki podatkowej likwiduje sens istnienia takiego podatku, mnożenie wyjątków poddaje
    w wątpliwość przyszłe istnienie.


    Nie chcę w tej chwili zmieniać tematu sporu - chodziło po prostu o to, że skoro wszystkie państwa A stosują stawkę (stopę, limit, kwotę) 20%, a jedno państwo B wynegocjowało sobie w traktacie akcesyjnym stawkę 10%, to najprostszym sposobem na zlikwidowanie wyjątku bez szkody dla nikogo jest obniżenie stawki referencyjnej (rekomendowanej) do tych 10%.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    I na drugi dzień mamy inne podatki, cła, kontrole sanitarne i jeszcze większą biurokrację.


    Jeśli tak jest faktycznie to znaczy, że UE jest instytucją źle przemyślaną. Lubię myśleć o poszczególnych gospodarkach jako o przedsiębiorstwach działających na wspólnym rynku. Ty sugerujesz, że Unia (państwo) powinna wpychać się w jak największym stopniu do funkcjonowania tych przedsiębiorstw, całkowicie likwidując jakąkolwiek możliwość powstania stymulacyjnej konkurencji. Każda jedna dyrektywa ogólna UE to jeden obszar mniej, w którym dane państwo członkowskie mogłoby szukać swojej pozycji konkurencyjnej. Dotyczy to kwot mleka, stawki VAT czy limitów dorszy, które Polacy mogą wyłowić z Bałtyku.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Można, ale takie coś przejdzie w dość luźnej organizacji, z której wypisać się łatwo.
    Idąc dalej tym torem dojdziemy do tego, że wszystkim wszystko wolno. Łącznie z wprowadzaniem
    ceł zaporowych na cokolwiek. To o EWG czy UE zapomnij.


    Bzdura - w GATT nie wystąpiło ani jedno (nikt nie wystąpił, bo wszystkim się tkwienie w układzie opłacało na dłuższą metę pomimo wyrzeczeń i kompromisów), ani drugie (cła regularnie zmniejszano na podstawie porozumienia, likwidowano również kolejne narzędzia nieuczciwego ograniczania przepływu towarów). Wydaje mi się, że kompromis wcale nie oznacza, że obie jego strony w efekcie wystąpią z układu :)

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Nieprawda. Zastąpił setkę wyjątków dwoma, które na dodatek bardzo łatwo zredukować w
    przyszłości bo są zwyczajnie mało istotne.


    Istotność czy liczba nie są ważne - liczy się wniosek, że skoro jedne wyjątki zastępujemy innymi, to zabraliśmy się za to w niewłaściwy sposób. I nie ważne czy te przywileje dano na odczepnego, żeby tylko przyspieszyć proces ratyfikacji, bo to daje wyraźny sygnał, że z Unią można wynegocjować znów wszystko - wystarczy ją wziąć na przeczekanie.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Na to, że różnice w finansowaniu to nic innego jak nieuczciwa konkurencja. W takim wypadku
    dotowanie jednych gdy w innym kraju się nie dotuje tych samych automatycznie stawia tych
    drugich w przegranej sytuacji. To byłaby konkurencja skazana z góry na monopol strony
    dotowanej. To praktycznie podstawa EWG.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Zatrzymałeś się w czasie? To akurat funkcjonuje od ponad 30 lat. Ale jak pokazały różne
    konflikty wewnątrz EWG nie likwidowało ich.


    No i dobra - dla mnie wystarczy. Niech Unia się skupi na dalszym funkcjonowaniu tego przepływu.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Najbogatsze państwa to duże
    federacje powiązane jeszcze bezpośrednio i organizacjami międzynarodowymi z innymi federacjami.
    Chyba łatwo zorientować się w korelacji?


    Czy ja wiem - Szwajcaria, jak już wspomniałem wyżej, radzi sobie bez członkostwa w federacji.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    W bajki wierzyłem dość dawno i już mi przeszło. :)


    A masz dowód, że byłoby inaczej? Gdyby zamiast tracić siły i zapał na wieloletnie negocjacje nad pierdołami typu prywatyzacja rynku pocztowego spożytkować je na rywalizację gospodarczą między poszczególnymi państwami europejskimi być może okazałoby się, że Europa jako całość znowu jest na pierwszym miejscu?

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Krótkie pytanie. JAK?


    Po prostu - zwykłe oświadczenie woli: "od dzisiaj nie będę się wtrącać w Twoje szkolnictwo, rób co chcesz", czy "masz prawo swobodnego konkurowania na rynku europejskim - skoro Twoim zdaniem potrafisz produkować więcej wartościowego mleka, to proszę bardzo, próbuj".

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Tak. Kwestia polega na tym czy na jakimś etapie się zatrzymać. Przeciwnicy UE jednak
    mają na celu coś odwrotnego - wycofać się do początku.


    A jeśli po dogłębnej analizie dotarto by do wniosku, że faktycznie należy się cofnąć o kilka/kilkanaście lat wstecz i rozpocząć od nowa? Czy lepiej jest iść w zaparte tylko dlatego, że już tyle wysiłku się włożyło w podążanie złą drogą?

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Podziękuj polskiej administracji składającej się z polskich urzędników. To oni napuszczają
    jednych na drugich sami broniąc się przed dotknięciem status quo.


    Na razie ograniczę się do dziękowania Unii, bo to właśnie dzięki jej istnieniu urzędnicy pracujący w moim państwie mogą się obijać i udawać idiotów odsyłając mnie do Brukseli, która leży kilka tysięcy kilometrów dalej niż Warszawa. Gdyby ta Bruksela dała jasny sygnał: "mamy w nosie czy każda polska firma będzie zatrudniała strażaka czy nie", to zająłbym się posyłaniem mojego uprzejmego urzędnika na drzewo. A tak co mogę, skoro nawet moi wysocy przedstawiciele nie potrafią przeciwstawić się głupocie unijnej administracji?

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Mało chyba jednak słuchasz. (...)


    Dobrze, zostawię w spokoju premiera. Ale faktem jest, że Sawicki na sugestię Wojciecha Popieli o zniesieniu podatku PIT powiedział coś w stylu: "warto się zastanowić czy to co o co pan postuluje jest realne w związku z koniecznością wprowadzania prawodawstwa unijnego". Miał rację czy nie miał - pozbył się odpowiedzialności przenosząc ją, słusznie czy niesłusznie, na urzędasów z Brukseli.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    A z czego wyciągnąłeś taki wniosek. Jeżeli mówię, że realnie trzeba by zostawić do dziesiąty
    przepis bo tyle okaże się potrzebne (porównuję do innych krajów w swoim okresie świetności
    - obecnie kraje azjatyckie, kiedyś Niemcy, UK).


    A, to zmienia postać rzeczy, chociaż przy takich proporcjach ja bym gdzieś celował w 1:50, a nie 1:10 :)

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Podejdź do kolegów studiujących socjologię i zapytaj o wyniki podobnych badań w wielu
    krajach w tym w Polsce. 99% sondowanych uznałoby Cię za wariata. A to niestety oni decydują.
    Nawet co bardziej zorientowani pokazaliby szczegółowe skutki takich eksperymentów, które
    przecież przeprowadzano - Zimbawe, Agranistan, Sudan. To wszystko kraje w których robiono
    rzeczy w tym stylu. Wszystkie bardzo kiepsko skończyły.


    Dobrze, miałem co prawda nadzieję że wyłapiesz wyraźne przejaskrawienie, ale fakt jest faktem - z liczącego 92 strony kodeksu pracy można zrobić 3-4 stronicowy dokument + 2 strony na przykładowy, referencyjny wzór umowy o pracę. Wystarczy spojrzeć na tytuły poszczególnych działów i je po kolei usuwać: obowiązki pracodawcy i pracownika (regulowane kpc), odpowiedzialność materialna pracownika (kpc), czas pracy, urlopy pracownicze, uprawnienia pracowników związane z rodzicielstwem, układy zbiorowe pracy, rozpatrywanie sporów, odpowiedzialność za wykroczenia, przedawnienie roszczeń, a resztę odsiać z bełkotu i zbytniej szczegółowości. Przykładowy, referencyjny wzór umowy o pracę regulowałby wszystkie usunięte artykuły i paragrafy i stanowiłby wzór służący do porównania z nim tego, co pracodawca pokazuje pracownikowi, po czym pracownik punkt po punkcie może pytać przyszłego pracodawcę dlaczego konkretny punkt został pominięty. Coś się nie zgadza - to pa, szukaj innej pracy.

    Teraz mi wyjaśnij czemu to nie ma sensu i jestem wariatem.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Możemy cofnąć się do anarchii. Rewolucja francuska, to świetny nowożytny przykład. Ja
    bym uciekał gdzie pieprz rośnie. I pewnie razem ze mną prawie połowa wszystkich innych.


    Nie uciekaj się do takich argumentów - przeregulowanie gospodarki przeciwstawiasz anarchii, nie da się tego według Ciebie wypośrodkować?

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Nie. Zasypanie problemu pustym pieniądzem można wykonać tylko "rękami" państwowymi. Tego
    nie mogą zrobić prywatne firmy, które zresztą bezpośrednio do tego kryzysu doprowadziły
    (oczywiście nie bez wadliwego systemu).


    Ale to właśnie wadliwy system spowodował, że prywatne firmy uzyskały możliwość produkcji pustego pieniądza (w postaci bezwartościowych papierów "wartościowych"). Zauważ, że w Polsce takie coś po prostu nie mogłoby się stać, bo bank nie może z jednej złotówki wyprodukować dziesięciu złotych kredytów, co możliwe jest choćby w USA. W przypadku żadnego z tych dwóch kryzysów nie można powiedzieć, że państwo nie było niczemu winne. W przypadku kryzysu lat 30 istniało gigantyczne zapotrzebowanie na kasę z powodu likwidacji skutków I Wojny Światowej i banki centralne ostro upłynniały swoje rezerwy powodując nienaturalny, gwałtowny wzrost podaży pieniądza na rynku, a obecnie nie bez znaczenia pozostaje polityka socjalna w USA wzbogacona w latach 70-tych o "Community Reinvestment Act", która zachęcała banki do udzielania kredytów ludziom, którym pod żadnym pozorem nie powinno się tych kredytów udzielać z powodu ich słabej wiarygodności i sytuacji finansowej.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Ci, którzy mieli być oczyszczeni i tak już są czyszczeni.


    Nieprawda, niektórym na to nie pozwolono, jak Citigroup czy J.P. Morgan i wielu wielu innym.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Ryzyko gospodarcze ponoszą jednak nie tylko przedsiębiorcy. Tak naprawdę ponoszą je wszyscy.
    I dopóki ta jedna prosta prawda nie wbije się do głów wszystkich baranów na świecie,
    tak długo system prawny świata bez odpowiedzialności się nie zmieni.


    Rozwiązanie jest tylko jedno - likwidować wszelkie bariery stawania się przedsiębiorcą, co dzięki ich wielości i różnorodności spowoduje, że upadek jednej małej firmy spowoduje tylko tyle, że zasoby (kapitału i pracy) przejdą do rąk znacznie lepiej gospodarujących.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Pozwolenie na bankructwo
    i żywioł mogłoby doprowadzić do podobnych skutków w gospodarce. To zwykła nieodpowiedzialność.


    Nie ma innego sposobu - jeśli przedsiębiorstwo przeinwestowało i ma bilionowe długi to musi upaść. Wykupienie jego długów nie tylko spowoduje, że podtrzymamy przy życiu źle zarządzanego trupa, z którym już prawie nikt nie będzie chciał robić interesów (więc przedłużymy tylko jego agonię), ale równocześnie tragedię małego wycinka gospodarki rozmażemy po jej całości, a innym przedsiębiorcom damy sygnał, że mogą swobodnie grać w ruletkę pracą swoją, swoich partnerów i pracowników, bo jakby coś poszło źle, to Państwo pomoże.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    To proszę do Korei Płn. Ta nie zaimportowała niemal niczego.


    Eh, a dlaczego nie możemy być eksporterem nowoczesnych, dobrych rozwiązań (na przykład konstrukcji systemu bankowego)? To takie trudne?

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Jak to nie istniało? Takie same podejście jakie jest obecnie w polskim rządzie miały
    wszystkie rządy państw objęte planem Marshalla oraz Japonii, Korei Płd. itd. Jak to więc
    nie istniało? Przeczysz historii.


    Pisałem o tu i teraz. A tu i teraz jest takie, że to UE powinny się uczyć od nas metod walki z kryzysem, a nie odwrotnie.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Jednak są to jednak wyłącznie mrzonki bo szansa urzeczywistnienia podobnego scenariusza
    pełza gdzieś koło 0,00001%. Czyli jest niemal żadna. Zapomnieć.


    Więc rozwiązaniem jest przeniesienie tych mrzonek do Brukseli tylko po to, by szansa jego urzeczywistnienia nominalnie wzrosła dziesięciokrotnie, a realnie - nie drgnęła nawet o promil? Widzisz ja uważam, że mniejszym jest trochę łatwiej zarządzać, w związku z czym w Polsce, 40 milionowym, w miarę zwartym etnicznie i kulturowo kraju jest łatwiej wprowadzić zmianę będącą krokiem we właściwą stronę niż w Unii Europejskiej, w której sprzecznych interesów i światopoglądów jest wielokrotnie więcej.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Powiedz konkretnie kto mógłby być personalnie politykiem, który miałby szansę wygrać
    serię kilku wyborów pod rząd i mieć tyle odwagi osobistej. Bo ja nie znam nikogo takiego.


    Być może jeszcze nie czas, trzeba poczekać. Wrzaski ludzi pokroju pana Bogusława Ziętka powinny dać Ci do zrozumienia, że musi wcześniej nastąpić poważna zmiana w mentalności Polaków.

    Dnia 28.03.2009 o 21:38, Olamagato napisał:

    Wystąpienie z UE w obecnej sytuacji gdy jesteśmy między dwiema przyszłymi potęgami globalnymi,
    to wybranie przyszłości piątego rozbioru Polski. I tyle.


    Ple, ple, ple, jeszcze pięć lat temu nie byliśmy w UE i nikt nawet nie zasugerował, że w przypadku pozostania poza jej strukturami zostaniemy rozebrani przez Niemcy i Rosję :)


  4. Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Tak, ale wrogi mu elektorat to wg najbardziej optymistycznych dla niego danych sondażowych
    conajmniej 65%. Ludzie przegrywają wybory z kretesem gdy wrogi elektorat to 20-30% (...)


    W takim razie Tusk również przegra z kretesem, bo rząd i premiera ocenia źle zdaję się tyle samo osób co prezydenta :)

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Problem w tym, że w UE narosło tyle drobnych problemów, że wielkość tego dokumentu obrazuje
    skalę naprawdę potrzebnych zmian.


    Nieprawda. Wskaż mi te problemy, których nie można by było rozwiązać kilku paragrafach określających: czym jest Unia Europejska (związkiem państw), jakie są jej organy i w jaki sposób wyłania się ich członków (Rada, Europarlament, Trybunał), jakie są warunki uczestnictwa i przystąpienia do Unii (unia celna, swoboda przepływu towarów i usług, gotowość przystąpienia do unii walutowej), kompetencje organów Unii (prowadzenie polityki międzynarodowej, opracowywanie zaleceń [nie dyrektyw!], rozwiązywanie sporów), a na koniec podsumowanie "wszelkie nieuregulowane niniejszym dokumentem kwestie rozwiązują poszczególne państwa członkowskie we własnym zakresie".

    Wiesz, pobieżnie przejrzałem ten traktat - i naprawdę nie uważam, żeby dopisywanie w nim banałów typu "Unia wspiera równość" itp. itd. jest *niezbędne* do funkcjonowania UE.

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Pewnie, że można to wszystko zrobić małymi kroczkami, ale pewnych zmian strukturalnych,
    które zależą od siebie nie można wprowadzać w kilku krokach bo wszystko się zawali, zanim
    na dobre zacznie.


    Jakie to zmiany strukturalne? Czy rybołówstwo wpływa w jakikolwiek sposób na procedurę wyłaniania składu Europarlamentu?

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Może uzasadnij tę opinię. Nie jestem euroentuzjastą i doskonale wiem, że dla Brytyjczyków,
    Norwegów czy Szwajcarów UE to wręcz uwstecznianie ich dorobku ogranizacyjnego i cywilizacyjnego,
    ale dla nas czy innych biednych/głupich krajów wschodu stopień cywilizacyjny jaki reprezentuje
    UE w całości, to coś do czego sami byśmy nie doszli przez dobre 30-50 lat.


    Nie sądzę. Sam wspomniałeś o wymieraniu dziadków z poprzedniego ustroju, dzięki czemu będzie coraz mniej ludzi skażonych socjalistycznym światopoglądem. Moim zdaniem obecna Unia podtrzymuje ten szkodliwy sposób myślenia - że Państwo (UE) zaopiekuje się obywatelami. Uważam, że Polacy sami by sobie poradzili, tylko wymagałoby to trochę więcej czasu i np. podjęcia próby prywatyzacji szkolnictwa lub zlikwidowania niektórych podatków (PIT, CIT) i parapodatków (akcyza na paliwo). Dopóki jesteśmy w UE - to niemożliwe. Według mnie to jest blokowanie rozwoju.

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Do UE należy kilka państw z G7, to naprawdę wiele mówi. Choćby ten jeden powód jest moim
    zdaniem wystarczający, żeby zastanowić się poważnie czy aby nie warto skorzystać z ich
    rozwiązań do przyspieszenia rozwoju własnych możliwości.


    Pytanie czy te państwa nie byłyby w G7 gdyby UE nie istniała?

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Ale większość tego traktatu to zmiany, które można wytłumaczyć dopiero osobom z wyższym
    wykształceniem technicznym lub z zakresu zarządzania. Ten postulat byłby bardzo trudny
    do zrealizowania w kształcie takiej UE na jaki jest obecne przyzwolenie.


    Moment moment, albo mamy demokrację ze wszystkimi konsekwencjami (a według Traktatu mamy ją pełną gębą), albo mówmy otwarcie, że lud jest za głupi, żeby decydować.

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Pewnie, że można fundamentalne zasady zgrupować w dokumencie takim jak konstytucja Stanów
    Zjednoczonych, która jest napisana niezwykle prostym językiem. Ale aby było to możliwe
    musiano by zlikwidować nieprawdopodobnie wielki zestaw wyjątków negocjacyjnych jaki wprowadziły
    kolejne kraje negocjujące wstąpienie.


    Nieprawda - wystarczyłoby sprawić, że te wyjątki negocjacyjne są już po prostu nieaktualne. Przykład z kosmosu: jeśli prawem UE stawka minimalna VAT to 15%, a jakiś kraj, np. Polska wywalczył sobie podczas akcesji możliwość stosowania niższej, 10% stawki VAT, to rozwiązanie jest banalne - usuwamy (nie skracamy!) wszelkie dyrektywy związane z narzuconą stawką podatkową i voila - mamy chudsze prawo i nienaruszone wyjątki negocjacyjne. Właśnie te wyjątki negocjacyjne są dobitnym dowodem na to, że Unia w obecnym kształcie nie ma prawa bytu i trzeba coś zmienić u jej podstaw (np. stworzyć coś na wzór GATT - że przywilej nadany jednemu z państw członkowskich automatycznie przestaje być przywilejem i dotyczy wszystkich). A Unia za pomocą tego traktatu będzie brnąć w jeszcze większą plątaninę wyjątków, przywilejów i specjalnego traktowania.

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Ten dokument z założenia miał prostować wyjątki ujednolicając zasady dla wszystkich krajów.


    Jasne, i dodał dwa kolejne - Polskę i Wielką Brytanię. To ślepa uliczka - nie widzisz tego?

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Tylko wtedy możnaby równie dobrze rozwiązać UE wraz
    ze wszystkimi zaletami, do których się przyzwyczaja, a których się kompletnie nie zauważa.


    I może to jest właśnie sposób - rozwiązać UE i stworzyć w to miejsce (jeżeli byłaby taka potrzeba, czyli raczej na pewno, bo nie da się funkcjonować bez współpracy międzynarodowej) coś nowego? Pomysł, jaki przyświecał założycielom EWG naprawdę jest aktualny, po prostu ostatnio go całkowicie wypaczono i przegięto w drugą stronę. Czy tak ciężko jest zrozumieć, że znacznie ważniejszy od dotacji, składek, wybierania hymnu, ujednolicania prawa (na co to komu?) jest swobodny przepływ towarów, usług, pracy i kapitału?

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    W każdym razie dla Polski UE nawet w najbardziej skostniałej i niepostępowej postaci
    jest i tak ogromnym skokiem do przodu, a wersja UE, która hipotetycznie mogłaby zagrozić
    hegemoni USA byłaby dla nas i tak nieprawdopodobną szansą od losu.


    Szkoda że nikt nie prowadzi badań jaki byłby poziom PKB wszystkich 27 krajów gdyby Unia nie istniała :) Bo być może już dawno, bez żadnej UE, Europa przegoniłaby USA.

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Ha, traktat akcesyjny Polski przy tym dokumencie, to rozdęta krowa. W założeniu ten pierwszy
    dokument ma reformować ten drugi. Używa w tym celu 400 stron, a nie kilkunastu tysięcy.
    Powiedz mi jak chciałbyś poprawić dokument liczący tak wiele stron istniejący w tylu
    odmianach ile jest krajów (uwzględniając wyjątki i odstępstwa) za pomocą dokumentu liczącego
    20 stron? To moim zdaniem przy najszczerszych chęciach byłoby zwyczajnie niemożliwe.


    A moim zdaniem jak najbardziej możliwe - po prostu likwidowałoby się kolejne kwestie "sporne", pozostawiając je (słusznie) w gestii poszczególnych rządów. Po tym procesie okazałoby się, że traktaty akcesyjne to 100 stron konkretów i dziesiątki tysięcy stron nieaktualnego bełkotu :)

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Chyba, że doszlibyśmy do stopnia integracji - czyli dosłownie ujednolicenia - na podobnym
    stopniu jaki występuje między amerykańskimi stanami. A to właśnie byłoby USE.
    Coś czego przeciwnicy UE nie ścierpieliby w najgorszych koszmarach.


    Według mnie właśnie do tego UE zmierza w tym momencie. Zauważ, że ostatnio każdą głupotę polskich władz, której nie dałoby się wybronić inaczej, określa się mianem dyrektywy lub zarządzenia UE. Zapytasz premiera czemu nie wprowadzi podatku liniowego 10% to najprawdopodobniej odpowie - UE nie pozwala.

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    A budzi Twoją podejrzliwość potrzeba wprowadzenia naprawdę głębokich reform w Polsce?
    Bo nas to czeka w stopniu nieporównywalnie większym niż jeden dokument na 400 stron.
    Całe polskie prawo liczy pobieżnie szacując 150-200 tys. stron (niektórzy uważają, że
    jakby dodać do tego regulacje administracyjne, to pół miliona jest lekko). Żeby to naprawić
    trzeba dokumentów, które będą liczyć niezwykle optymistycznie przynajmniej dziesiątą
    część tej zawartości (zakładając, że celem będzie odchudzenie i ujednolicenie prawa).


    Widzisz Tobie się wydaje, że każde złe, opasłe tomisko kodeksu trzeba zastąpić czymś nowym. Otóż nie trzeba - podejmujemy z dnia na dzień decyzję o uchyleniu Kodeksu Pracy i już - kodeksu nie ma, związków zawodowych nie ma, strażaka w każdej firmie nie ma, problemu urlopu macierzyńskiego nie ma, płacy minimalnej nie ma, a wszystkie te kwestie regulują dobrowolnie pracodawca i pracobiorca na zasadzie negocjacji.

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Nie byłoby z czego. W każdym razie bazując na regulacjach zarówno zreformowanych jak
    i niereformowanych.


    Jak to nie? Wystarczyłaby decyzja, że EBC przeznaczy (dodrukuje) bilion dodatkowych Euro żeby uratować upadające banki w Wielkiej Brytanii. Siła nabywcza pieniądza spadła - Polacy stracili.

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Ja też. Ale problem jest moim zdaniem znacznie większy niż to co obecnie widać. Wydaje
    mi się, że to dopiero czubek góry lodowej, która narastała przez ostatnie dekady. Prawdopodobnie
    to co nazywa się kryzysem będzie trwać conajmniej 10 lat. O kryzysie w 1930 też mówiono,
    że potrwa rok czy dwa, o wojnie też myślano, że potrwa rok. Tak więc obawiam się, że
    czekają nas "ciekawe czasy".


    Zauważ, że interwencja Państwa, wbrew obiegowej opinii, przedłuża kryzys. Tak było w latach trzydziestych, tak będzie i dzisiaj. Gdyby nie rządy biegnące na "ratunek" gospodarkom, to rynki skorzystałyby z okazji do oczyszczenia się ze źle gospodarującego dziadostwa, ochłodzenia przegrzanej gospodarki i ustabilizowania sytuacji.

    Dnia 28.03.2009 o 12:10, Olamagato napisał:

    Wszystko co widzisz obecnie w Polsce zostało tak naprawdę zaimportowane z państw UE.


    Nigdzie nie napisałem, że się z tego cieszę :) Z tego samego powodu lekkim optymizmem napawa mnie pionierskie podejście naszego rządu do walki z kryzysem, mimo gigantycznych przeciwności z każdej strony. Wziąłem dowolną rzecz, pytam samego siebie: "czy to istniało wcześniej w Unii Europejskiej?". I co? I nie istniało.

    Ja nie mam kompleksu niższości wobec UE. Przepaść jest ogromna, to prawda, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by zostać krajem o silnej gospodarce, wprowadzając tylko to, co jest w UE korzystne, a zostawiając innym biurokratom całą resztę. Wierzę, że Polskę stać na odwagę by kiedyś powiedzieć "tutaj będzie prywatna służba zdrowia i oświata, a podatek dochodowy będzie na poziomie 5%", tyle że z tej odwagi nic nie wyniknie jeśli będziemy pozwalać na centralne sterowanie z Brukseli. Bo wszelkie próby przeprowadzenia głębokich i odważnych reform będą musiały zaczynać się od wystąpienia z Unii.


  5. Dnia 28.03.2009 o 05:41, Olamagato napisał:

    Reelekcja Kaczyńskiego, ma moim zdaniem taką szansę jak trafienie
    w dużego lotka - 1:30 mln.


    Moim zdaniem to nieuzasadniony optymizm. Wydaje mi się, że ślepy elektorat Kaczyńskiego jest mniej podzielony niż elektorat całej reszty.

    Dnia 28.03.2009 o 05:41, Olamagato napisał:

    Mnie by to wcale nie zdziwiło. Nasz prezio jest zdolny do wszystkiego, a jego stopień
    niekompetencji jest równy wiarygodności jego słów.


    Mnie też by nie zdziwiło, po cichu trochę na to nawet liczę :)

    Dnia 28.03.2009 o 05:41, Olamagato napisał:

    W Polsce jest dużo ignorantów i ksenofobów. Czyli ludzi, którzy odrzucają wszelkie nieznane
    sobie rzeczy. A sondaże te mówią jedynie, że Polacy odrzucają zawsze to czego nie znają.


    Odrzucanie czegoś, czego się nie zna jest znacznie bardziej zdroworozsądkowe niż przyjmowanie tego. Oczywiście najlepiej by było, gdyby każdy mógł się zapoznać z tym (i zrozumieć to!), na co głosuje, ale spójrzmy prawdzie w oczy - to nierealne. Z traktatem liczącym 20 stron ludzie mogliby się zapoznać. Z dokumentem niezrozumiałym, liczącym tych stron 400 - już nie. A nawet jeśli, to jest nominalnie 20 razy więcej szans, że znajdzie się jedna mała rzecz, która położy cały traktat.

    Dnia 28.03.2009 o 05:41, Olamagato napisał:

    Moim zdaniem stan ten odwróci się tak samo jak sprawa NATO, UE, antyrakiet i elektrowni
    atomowych. Kwestia czasu. Stare dziadki dostają demencji starczej i powoli przestają
    mieć wpływ na współczesną Polskę.


    Ja zamierzam żyć jeszcze około 70 lat i zapewniam, że w mojej opinii UE w obecnym kształcie jest konstrukcją szkodliwą. I powinna się zawalić.

    Dnia 28.03.2009 o 05:41, Olamagato napisał:

    To zależy z jakiego punktu widzenia. Zapytam dwoma słowami: Czytałeś całość?


    Nie czytałem. Powiedz mi po co mam czytać całość, skoro całości nie czytali nawet ludzie, którzy arbitralnie decydują o rozpoczęciu procedury wprowadzania go w życie (tj. europosłowie)? Po prostu gdyby elementy tego traktatu implementowano sukcesywnie część po części, to nie byłoby problemu - byłby czas, żeby się zastanowić jakie skutki dana zmiana przyniesie, wysondować społeczeństwo żeby dowiedzieć się, co ono o tym sądzi i, jeśli dokumenty byłyby napisane w sposób jasny, zwięzły i ujednolicony, to byłaby mniejsza szansa, że ktoś będzie na ten temat tych skutków kłamał.

    Moją głęboką podejrzliwość budzi próba wprowadzenia wszelkich zmian (nawet niekoniecznie powiązanych ze sobą) w jednym pakiecie, bo wygląda to tak, jakby ktoś za sensownymi (jeżeli takie są) poprawkami próbował ukryć te mniej sensowne, może bardziej szkodliwe dla ogółu (najprostszy przykład: Karta Praw Podstawowych). Nigdy nie zagłosuję za czymś, czego nikt nie próbuje mi wytłumaczyć. Co więcej - czego nikt u władzy nie przeczytał przed decyzją o wprowadzeniu.

    Dnia 28.03.2009 o 05:41, Olamagato napisał:

    Nawet w najgorszym możliwym położeniu jest on moim zdaniem całkiem dobry z powodu jednej
    opinii: "Dajmy Polakom własne państwo, to się sami zlikwidują". To niestety jest bardzo
    bliskie prawdy.


    Faktycznie. Słuchaj, gdybyśmy mieli Euro i ratyfikowali ten traktat, to władze w Brukseli lekką rączką zaczęłyby doić pieniądze z Polski, żeby ratować jakieś upadające banki w Wielkiej Brytanii. Ja jestem przeciwny temu. Więcej - jestem przeciwny daniu Brukseli choćby minimalnej sugestii takiej możliwości. Mimo, że wszyscy przeciwnicy chórem krzyczą, że polski rząd walczy z kryzysem gorzej (bo inaczej) niż "doświadczone" rządy zachodnie, ja jestem (byłem do czasu usłyszenia o planie wpompowania w gospodarkę 90 mld. zł.) przekonany, że dowolny rząd powinien robić właśnie to, co robi nasz. Czyli - nie przeszkadzać. I że to my, nie USA, Wielka Brytania, Francja czy Niemcy, mamy najlepszą politykę antykryzysową na świecie. Jakbyśmy byli częścią Unii Europejskiej, to to nie byłoby możliwe. A ja naprawdę nie znajduję w działaniach brukselskich urzędników NIC, co z radością bym zaimportował do Polski, więc czemu oczekujesz, że powinienem chcieć zamienić jeden niekompetentny rząd na inny tak samo niekompetentny?


  6. Dnia 26.03.2009 o 00:42, Vaxinar napisał:

    Dobrze by było, ale chyba tak nie jest. Chyba inne sondaże oglądamy, bo z tego co ja
    oglądam w TV to wg sondaży zarówno EURO jao i traktatu chce więcej Polaków, niż nie chce.


    Fakt, chyba źle spojrzałem na dane. Pamiętać jednak należy, że w Irlandii do samego momentu referendum sondaże pokazywały wyraźnie przewagę zwolenników nad przeciwnikami, a wyszło zupełnie inaczej. Wydaje mi się, że im ludzie więcej wiedzą o tym traktacie, tym mniej chcą jego ratyfikacji. Zauważ też, że wielu ankietowanych odpowiada "raczej jestem za ratyfikacją", a takich ludzi (niezdecydowanych) zmusić do pójścia do urn i zagłosowania jest znacznie trudniej niż zagorzałych przeciwników traktatu.

    Dnia 26.03.2009 o 00:42, Vaxinar napisał:

    A jeśli spojrzymy na partie. Elektorat SLD, SdPL (i inni) + PSL + PO chce traktatu. Nie
    chce PiS.


    Traktatu nie chce też ojciec Rydzyk, LPR, PR, UPR i inne maluchy :)

    Dnia 26.03.2009 o 00:42, Vaxinar napisał:

    Mówisz o przeciwnikach traktatu w PO - są tacy? Przecież to partia mocno prounijna.


    Nie w samym PO (chociaż może też), tylko w ich elektoracie. A że są tacy to ja jestem najlepszym przykładem - jestem dotychczasowym elektoratem PO, ale jestem przeciwny traktatowi :) Myślę, że duża część liberałów, którzy zagłosowali na PO z powodów czysto praktycznych też jest przeciw traktatowi.

    Dnia 26.03.2009 o 00:42, Vaxinar napisał:


    Fakt jest faktem - Obama został prezydentem nielegalnie (w świetle konstytucji, którą chyba tam każdy teraz olewa z góry na dół), a to, co się teraz dzieje to chyba największy przekręt w historii, przebijający nawet wybór Busha w 2000 roku :)


  7. Wiecie co wymyśliłem przed chwilą? Że tajną bronią Kaczyńskiego umożliwiającą mu reelekcję będzie traktat reformujący (z Lizbony) :) Irlandię w końcu się zmusi do ratyfikowania traktatu drogą referendum, a wtedy nasz prezydent wytnie taki numer że, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, odmówi podpisania dokumentu. Bruksela, nasz rząd i cała opozycja (prawdopodobnie poza PiS-em) będą grzmieć na prezydenta wrzeszcząc o zdradzie oraz działaniu na szkodę Polski i UE, ale Lech Kaczyński zostanie przedstawiony jako gwarant utrzymania status quo, czyli braku ratyfikacji traktatu lizbońskiego co najmniej do 2015 roku. Zgodnie z sondażami w Polsce przewagę mają przeciwnicy traktatu (a dodatkowo są oni znacznie bardziej zdeterminowani by zrobić wszystko, by nie dopuścić do jego wprowadzenia w życie), jest ich dużo również wśród elektoratu PO, a zatem wybory prezydenckie w 2010 (druga tura) roku staną się de facto referendum w sprawie przyjęcia traktatu reformującego. Osobiście uważam, że Lech Kaczyński jest złym prezydentem i nie powinien piastować tego urzędu, ale jeśli w wyborach zostanę postawiony przed wyborem: za wprowadzeniem traktatu lub przeciw niemu, to niestety będę miał bardzo twardy orzech do zgryzienia, bo traktat jest fatalny dla Polski i powinien być w całości spuszczony w sedesie. Takich ludzi jak ja może być więcej.

    Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo Irlandczycy nie dadzą się ponownie zastraszyć/przekonać, ew. traktat zablokuje Vaclav Klaus, a ja będę mógł z czystym sumieniem wybrać tego polityka, z którym jest mi bardziej po drodze poglądowo :)


  8. Dnia 12.03.2009 o 16:10, Neisha napisał:

    W obu przypadkach marnuje się potencjalnych geniuszy. Zakażmy aborcji i zakażmy facetom
    onanizmu, stały monitoring będzie sprawdzać, czy ktoś akurat nie dokonuje mordu na dzieciach
    nienarodzonych :)


    Wiesz jaka jest delikatna różnica między nałogowym onanistą, który zaprzestaje swojego hobby, a zawodową prostytutką chodzącą co miesiąc do kliniki aborcyjnej (przepraszam, "planowania rodziny" :D), która nagle postanawia urodzić dziecko?

    Taka, że z tego pierwszego człowiek nie powstanie, a z tego drugiego - tak.


  9. Dnia 12.03.2009 o 16:00, libero85 napisał:

    chcesz sie bronic przed tym prawnie... a nie spolecznie...


    Prawo ma mnie chronić. Jeżeli jesteś tak wielkim zwolennikiem "obrony społecznej" to najwyraźniej jesteś również za uznaniem samosądu za dobre rozwiązanie? Ok, nawet może być - człowiek któremu zamordowano żonę ma prawo (ups... społeczne przyzwolenie) do zamordowania w odwecie zabójcy. To jest ok?


  10. Dnia 12.03.2009 o 16:00, Neisha napisał:

    Jako że nie ma mowy o istniejącym człowieku, jest to tylko sfera gdybania, równie
    dobrze można by powiedzieć, że lepiej się było nie onanizować, bo z udziałem plemnika,
    który się akurat straciło, mogło powstać genialne dziecko.


    Masz rację - wystarczy komentarza? :) Już nawet pominę fakt, że szansa urodzenia dziecka w wyniku nie onanizowania się jest "minimalnie" mniejsza niż w wyniku decyzji o urodzeniu dziecka (niedokonaniu aborcji).


  11. Dnia 12.03.2009 o 15:51, libero85 napisał:

    wystarczy ten element poprawic i
    mogl bys sie czuc bezpieczniej skoro sie tak tych bandziorow i recydywistow obawiasz...
    nie trzeba odrazu ludzi na wesole krzeslo sadzac.


    Dobrze, więc niech będzie cynicznie i bardziej ekonomicznie - ja nie chcę, żeby recydywista i bandzior za moje pieniądze leżał sobie cały dzień na pryczy i oglądał sport w TV... Jeśli Ty chcesz, to przygarnij go do siebie :) Na pewno Ci się odwdzięczy (np. nóż wbije nie w plecy, tylko w oko, powodując natychmiastową śmierć).


  12. Dnia 12.03.2009 o 15:47, Neisha napisał:

    Poza tym mocno wątpliwe jest, aby takie dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo, więc bardziej
    prawdopodobny jest kolejny Hitler, Stalin czy Pol Pot.


    Super argument :D Wiesz do czego to zmierza? "Ten dzieciak ma plamkę cztery centymetry nad lewym okiem, zabijmy go, bo może wyrosnąć na jakiegoś zbrodniarza...". Dobre, dobre.


  13. Dnia 12.03.2009 o 15:42, libero85 napisał:

    ale seryjnych mordercow jest niewielu... nie rozumiesz tego ze jezeli ktos zabil w wyniku
    tragedii rodzinnej a jak juz pisalem takich jest najwiecej to on po wyjsciu z wiezienia
    nie zabije wiecej ? to nie ten profil przestepcy...


    Jest taka kategoria czynu jak morderstwo w afekcie... Nie rozumiesz że tu nie chodzi o to żeby każdego sprawcę śmiertelnego wypadku wysyłać na krzesło elektryczne tylko o to, żeby wyeliminować ze społeczeństwa największych bandziorów i recydywistów?


  14. Dnia 12.03.2009 o 15:19, Kawosz napisał:

    Nie bądź takim pesymistą. Uwierz choć trochę w nasz system zdrowotny... ;) heh... a nie
    zaraz łapówka... :)


    Nie jestem pesymistą - to był tylko taki przykład. Wydaje mi się, że lekarza jest wielokrotnie łatwiej przekupić żeby orzekł o konieczności dokonania aborcji niż sędziego żeby wydał wyrok kary śmierci na w 100% niewinnym człowieku. Jakieś takie dziwne przeczucie :)


  15. Dnia 12.03.2009 o 13:44, blade 92 napisał:

    Znowu to samo... Zrobiłem tak jak mówiłeś i nic :/ Nie wiem, coś jeszcze pokombinuję...
    A kompy mam w tej samej grupie roboczej: WORKGROUP.


    Kabel masz krosowany (cross-over) czy zwykły? To podstawowa kwestia. Jeżeli użyłeś kabla, którego zazwyczaj używasz do połączenia na świat (do routera), to on nie jest krosowany i nie można za jego pomocą połączyć bezpośrednio dwóch komputerów.


  16. Dnia 12.03.2009 o 15:01, Neisha napisał:

    Tylko jeśli zakładamy, że płód jest człowiekiem, a więc jego życie jest w jakiejś mierze
    równoważne życiu matki. Ponieważ ja nie uznaję płodu za człowieka i uważam, że decyzja
    o aborcji powinna być sprawą sumienia konkretnej osoby, tego typu rozterki w tej kwestii
    mnie nie dotyczą.


    Raz, że "zapomniałaś" wspomnieć o eutanazji, którą "lewaczki" tak gorąco popierają. Odnieś się do tego jeśli potrafisz.
    Dwa, że nawet uznając Twoją logikę nieusunięty płód po porodzie stanie się człowiekiem, więc faktem jest, że od lekarza (i np. łapówki na odpowiednie "orzeczenie") w tym wypadku zależy, czy ten człowiek będzie żył czy nie.


  17. Dnia 04.03.2009 o 09:21, Olamagato napisał:

    > Olo, zdaje się że nie rozumiesz jaki jest cel trzymania rezerw obowiązkowych
    Vil. Musimy ustalić po prostu czy mówimy o polskim systemie bankowym czy o systemie bankowym
    w Stanach i wielu innych krajach. W przypadku Polski - masz rację.


    Utnę tu: dyskusja zaczęła się od tego, że nasze (polskie) banki chcą zmniejszenia stopy rezerw obowiązkowych z 3,5% do 2,5%. O żadnym innym systemie bankowym niż polski nie może być zatem mowy, a w tym kontekście Twój postulat o zwiększeniu tej stopy do 50% uważam za czystą abstrakcję.

    Dnia 04.03.2009 o 09:21, Olamagato napisał:

    A co się stanie gdy w wyniku jakiejś paniki zostanie wycofane hipotetycznie 100%?
    Krach i bankructwo banków. Po prostu gdyby wszyscy nagle wycofali wszystkie wkłady, to
    bankom nie starczyłoby nawet na bieżącą działalność.


    Nie tylko banków, gospodarstw domowych (w dużym stopniu) i przedsiębiorstw (w mniejszym) również :) Olo, błagam Cię - nie można oczekiwać od banku trzymania 100% zabezpieczenia wszystkich depozytów, bo wtedy prowadzenie rachunków bankowych i lokat terminowych byłoby dla banku po prostu nieopłacalne, ew. te rachunki nie byłyby oprocentowane, a zgromadzone pieniądze nominalnie by nieustannie malały (za sprawą opłat, na których bank by zarabiał). Naprawdę chcesz tego, że wszelkie kredyty są udzielane z kapitału własnego banku? Wtedy bylibyśmy kredytowani przez same szacowne instytucje typu Provident, które odbierałyby sobie lichwiarskie odsetki wynoszące de facto 70%. To ja już wolę lekko zaryzykować i pozwolić mojemu bankowi poobracać moimi pieniędzmi, skoro potrafi to robić lepiej niż ja.

    Dnia 04.03.2009 o 09:21, Olamagato napisał:

    OK, tyle że jest tak w *polskim* systemie bankowym.


    Patrz pierwszy akapit. Również uważam że jest on całkiem zdrowy.


  18. Dnia 05.03.2009 o 15:35, KrzysztofMarek napisał:

    /.../


    Stan na grudzień 2007 roku:

    PASYWA (wybrane wartości, skumulowane):
    Depozyty i inne zobowiązania wobec instytucji rządowych szczebla centralnego: 44.828,5 mln zł.
    Depozyty i inne zobowiązania wobec pozostałych sektorów krajowych: 487.430,0 mln zł.

    AKTYWA (wybrane wartości, skumulowane):
    Kredyty, pożyczki i inne należności od podmiotów krajowych (w tym sektor instytucji rządowych i samorządowych): 474.566,4 mln zł.

    Źródło: NBP/Raport roczny 2007

    Nikt nie odmawia Rothbardowi wiedzy i znajomości systemów bankowych. Jednak nie oznacza to wcale, że jest on guru pod względem systemu bankowego w Polsce, w którym stan faktyczny przedstawiają przytoczone przeze mnie dane. W Polsce mamy bardzo prosty system bankowy, w którym naprawdę kredyty muszą być pokryte depozytami.