Mam taka sprawe, chce gruntownie zmodernizować kompa, bo powiedzmy że lata jego świetności były naprawde DAWNO temu (np aktualnie karta GF 5500, 256 RAM)tyle że zastanawiam sie czy to wogóle jest praktycznie możliwe czy lepiej odkładaći kupic poprostu nowy. Chciałbym tak co mięsiąc cos dokupić, i myslałem zacząć od płyty głównej, potem procek, RAM, karta grafiki. Dysk twardy zostawiam, całkowicie wystarcza, podobnie naped. Wiem, że bedzie działała zasada łańcucha i bedzie tak szybki jak najwolniejszy element. Czy w przypadku BARDZO starego sprzętu ma to sens? w jakiej kolejności wymieniać? Dodam, że myślałem tak 400 zł co miesiąc wydawać. Nie zależy mi na super-hiper-mega sprzęcie, ale żeby mieć cos "przyzwoitego".