Star Wars: Commmander - recenzja

[Gram.pl 3]

Michał Wierzbicki

Darth Vader siedział na połyskującym, czarnym jak heban fotelu nawigatora. Cichy szum silników Promu Lambda co chwila przecinany był jego przytłumionym oddechem. Statek zamaszystym ruchem wszedł w orbitę Tatooine, ale chwilę później stracił ciąg. - No tak - wyszeptał Vader - nie ma kryształków, nie ma napędu.

Przeczytaj cały tekst "Star Wars: Commmander - recenzja" na gram.pl

[GThor 0]

Co do ochrony bazy to nie wiem skąd taki hejt w tej recenzji. Odkąd gram (będzie z miesiąc może) zostałem zaatakowany mniej niż 10 razy. Owszem na początku jak tylko startowa ochrona zeszła to zostałem zaatakowany (i tu warto wspomnieć, że udany atak wroga daje kilkanaście godzin darmowej ochrony, więc nie można być gnębionym non-stop), ale teraz od ponad tygodnia nikt mnie nie zaatakował.

Gwiazdki dostaje się za zniszczenie HQ, 50% i 100% zniszczeń. Ukończenie rozdziału z maksem gwiazdek daje owe "złe" kryształki i można spokojnie nazbierać 500 na 3ciego droida budowniczego (a do tego dostaje się też je za czyszczenie śmieci z podwórka, które się odnawiają). Ale fakt, że budowa trwa długo, sam się doczekać nie mogłem tych 4 dni potrzebnych na upgrade HQ 4 -> 5.

Narzekanie na AI, gdzie jak byk widać reguły jest co najmniej dziwne. Jeżeli nie chce się, aby jednostki biegały po całej mapie za kimś to się bierze takie, które atakują to co mają najbliżej, albo... inaczej się atakuje, w innym miejscu rozstawia jednostki. Zamiast atakować całą siłą od jednej strony, to część rzucić tu, a część tam, trzeba kombinować, żeby wyrobić się w dwóch minutach.

[Masquamacus 0]

Jednym słowem, mamy powtórkę z Dungeon Keeper. Ściągnąłem grę, zagrałem, usunąłem. Gra pod 2 dniach jest nudna, statyczna i bez zapłacenia majątku nic się nie da zrobić. Moim zdaniem ocena 7/10 jest za wysoka o co najmniej 5.