MazuroV

Gramowicz(ka)
  • Zawartość

    79
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez MazuroV

  1. MazuroV

    Top 10 najstraszniejszych gier

    Przy Amnesii taki Silent Hill to żart.
  2. MazuroV

    Dead Rising 2 - recenzja

    Akurat i w BG i DA jesteś w stanie poznać 95% (jeśli nie więcej) CAŁEJ fabuły za 1 przejściem. Obie gry są liniowe, a swoboda zadań (pobocznych) polega na zrobić/nie zrobić i kolejności wykonania. Jedyne realne zmienne to relacje i dialogi z postaciami w drużynie, ew. romans i (jedyny aspekt, w którym DA>BG) ewentualne wybory przy zadaniach determinujące czy w ostatniej walce będą wilkolaki czy elfy. Wygląd zakończenia zależał od samej końcówki gry. W legendarnym BG decyzji nie mieliśmy jeśli dobrze pamiętam żadnych (poza doborem drużyny), a w dwójce pierdoły nie zmieniające w ogóle przebiegu wydarzeń typu zdradzić tą, tą, czy tą, a w efekcie - wyjść z podmroku, lub wyjść z podmroku, ew. wyjść z podmroku. Albo zabić srebrnego smoka czy nie? Spadnie nam reputacja - ból. Ale smoka żywego lub martwego więcej nie spotkamy więc co za różnica? DA wypada minimalnie lepiej pod tym jednym względem ponieważ dzięki nowoczesnej oprawie audiowizualnej gracz widząc filmowy dialog i przerywnik jest bardziej przekonany, że coś zmienił swoją decyzją. A suma sumarum i tak na końcu padnie arcydemon i trza będzie wybrać, kto się poświęci. I nieważne kogo i gdzie wybrał, czy za kim się wstawił - i tak będą te same 3 czy 4 zakończenia, a by poznać je wszystkie wystarczy strzelić save przed rozmową z Morrigan i/lub tuż przed dogorywającym arcydemonem. Jedynymi grami RPG, które motywowały mnie do kolejnych przejść były: Temple of Elemental Evil - dzięki swojej długości zobaczenie wszystkich zakończeń i wariacji po drodze było mało nużące - i oczywiście Wiedźmin, w którym były 3 warianty całego ostatniego rozdziału, diametralnie zmieniające sporą część gry. Także autorowi trzeba przyznać, że normalnym jest oczekiwanie po produkcji możliwości "ubawienia" się nią na raz LUB na więcej jeśli tak się spodobała. Ale nie wymuszanie tego chorym poziomem trudności, w dodatku windowanym ciosami poniżej pasa typu rzadki save. Jest duża różnica między grą wymagającą, a frustrującą. PS: Uwielbiam BG i wszystko co z nim związane, nawet DA mnie ubawiło, po prostu bądźmy obiektywni i nie idealizujmy niepotrzebnie - jest legendarna produkcja, nie trzeba dopisywać ideologii.
  3. MazuroV

    APB - serwery wyłączone

    100 baniek? Tyle samo WoW kosztował. Ktoś nie umiał gospodarować zasobami i to grubo. EA pewnie postawiła jakiś chory deadline.
  4. Pierwszy raz do dawna nie jestem w stanie wydusić nic więcej - żałosne.
  5. Mimo iż nie jestem fanboyem Dragon Age (uważam, że leciwemu Baldur''s Gate nie dorasta do pięt), tak uważam, że stawianie Obleśniona obok tego tytułu to szczyt żenady. Poprawcie tytuł artykułu, bo dla wielu jest mylący - chodzi o konsole, ale ludzie oglądają obrazki i czytają tylko pogrubione tytuły gier, więc i tak jest trucie o Wiedźmina i Neverwintery + niezrozumienie ilości jRPG.
  6. Zobacz newsy o Dragon Age 2. Z prawie (robi wielką różnicę) następcy Baldursa robią... no robią. Z cRPG robią grę akcji dla półgłówków (to nie atak na gry akcji, tylko kolorowe ikonki dobra i zła), a z mmorpg próbują wystrugać singla. Może coś im się tam po prostu pokiełbasiło, u nich też takie upały? :D
  7. Czy ktoś jest w stanie mi polecić w miarę nową produkcję, która ma dialogi o kalibrze Tormenta? Ktoś pamięta kilkanaście możliwych odpowiedzi i przemyślenia... albo gorączkowe robienie save''ów i wczytywanie ;) Oczywiście, że to nie było dla każdego, ale przynajmniej producent był w stanie określić, czy robi grę cRPG czy hack and slash.
  8. Nie sądzicie, że znakowanie wypowiedzi ikonkami może sugerować, że to ma być gra dla debili? Człowiek z IQ przewyższającym przeciętne krzesło chyba jest w stanie wyczytać z kontekstu możliwych wypowiedzi, czy będzie przyjaźnie czy wrogo, nie? Ps: 3 posty nade mną pojawił się w momencie, gdy pisałem swojego ;) Jak widać nie jestem przewrażliwiony - oni CHCĄ zrobić grę dla niepełnosprytnych.
  9. No gra dostałaby 7/10 w większości recenzji, gdyby nie była spod szyldu blizzarda. Gameplay praktycznie identyczny jak w jedynce, grafika że tak powiem ''standardowa'', żadnej świeżości. Ładniejsza jedynka z nowymi jednostkami - TYLE, to wszystko już było. I nie chodzi o to, że sprawdzone już schematy są złe, one się po prostu nudzą po kilku latach. A tak będą leciały te 9/10, ciekawe czy gram.pl też tak go oceni. Ale kto wie, może kampania singlowa będzie rewolucyjna, tego w becie nie pokazali.
  10. Nwn2 na pewno nie działał na Aurorze - byłem jednym z tych świrów co spędzali cały wolny czas na serwerach NwN, podobnie jak co nieco w edytorze pobudowałem i byłem zmuszony poznać wszystkie "tricki" optymalizacyjne edytora, które powodowały, że serwer nie krztusił się od modułu mającego dużo lokacji. Śledziliśmy razem ze sporą społecznością Krain Cienia wszystkie newsy odnośnie dwójki i nowy engine... no w dużym skrócie gorzej. A Baldur''s Gate 2 na pewno nie Black Isle? Mówię o grze, nie o silniku! A co Me1 i Dragon Age - już prowadziłem długą dyskusję na ten temat w wątku o Me2 albo DA, nie pamiętam, w każdym razie w końcu podsumowałem swoje poglądy w prosty sposób - oczywiście, że się nie różni cały "trzon" fabuły, ale bardzo różni się sposób w jaki jest ona serwowana. Me1 kręcił się wokół pościgu za oczywistym czarnym charakterem, po drodze pojawiały się tajemnicze przekaźniki, później dziwna rasa, później... i tak się odkrywało kolejne tajemnice. A w Dragon Age? Dziedobry! Tu wielkie zło! Jestem wielkim smokiem i nadchodzę. No to jedziemy. Jakieś zaskoczenie po drodze albo na końcu? Że ten biedny człeczyna co zdradził na początku chciał dobrze? No pomylił się, ale i tak ma czyste sumienie. Porównajmy go z takim Sarenem, który z biegiem czasu zatracił poczucie dobra i zła - walczył zarówno z graczem, jak i z reaperami, jak i współpracował z nimi, próbując się w tym wszystkim odnaleźć. A to tylko jeden przykład, jeden NPC. Może i to wszystko nie jest mega ambitne, ale moim zdaniem o głowę lub dwie przekracza Dragon Age. I mówi to człowiek, który konwencji S-F naprawdę nie lubi, ale zniesie jeśli produkt jest tego warty. O NwN2 nawet nie wspominam, bo znów wystarczy wziąć ten główny czarny charakter (ale mi się argument trafił, ale że się sprawdza to wałkujemy) jako przykład i stary dobry BG2 gniecie tę gierkę z palcem ... na myszce ;) Podstawka - gniot! Za to Maska Zdrajcy - czołówka jeśli chodzi o dzisiejszą generację singli. Jak już w wadach wymienia się "za krótka" (a taka krótka to nie była), to znaczy że musi być dobrze. Zboczyłem z tematu, ale wciąż trzymamy się +/- Bioware więc chyba OK, nie? ;)
  11. MazuroV

    LOL - League of Legends

    Hej, Mam 182 wygrane gry i 171 przegranych - większość gram solo, nie będę się tłumaczył matchmakingiem, ale no ten tego wiadomo jak jest. Moje konto na EU to Mazzieh - chętnie widzę wspólne granie z kimś doświadczonym w LoLu (nawet niski level - jeśli grałeś/aś na US wcześniej). Podkreśliłem "Lolu", bo to nie to samo co Dota i już grałem z takimi co "wiedzą co i jak bo grali w dotę, a później był feed ;) Także proszę o kontakt zainteresowanych - mogę też dołączyć do istniejących teamów, dogaduję się, nie marudzę i nie bluzgam ;)
  12. Co do silników i producentów, tak różnicę czuć i to bardzo. Wystarczy porównać fabułę Baldur''s Gate 2 (Black Isle) z Neverwinter Nights 1 (Bioware) - skok jakościowy, niestety w dół, jest bardzo odczuwalny. Nie odejmuję oczywiście walorów multiplayerowych NwN, bo sam kilka lat spędziłem na różnych polskich serwerach, ale mówimy o fabule "podstawki". Podobnie sytuacja się ma, gdy wydany został drugi (HotU) dodatek do NwN 1 - z tego co wiem maczali w nim palce jacyś eks pracownicy Black Isle i fabularnie gra dość mocno pociągnęła w stronę Tormenta (nie bić! wiadomo, że Tormenta nic nie przebije i nic nie dorównało nawet do tej pory!). Znów Neverwinter Nights 2 (obsidian?) - podstawka fatalna, płytka i liniowa, a dodatek... ostro pokręcony - pozytywnie! Jak widać twórcy niezłych engine pod gry nie muszą być koniecznie twórcami świetnej zawartości na tym silniku postawionej. O ile jestem jednym z zażartych obrońców Mass Effect 1 i Jade Empire, tak już mimo świetnej zabawy w Dragon Age (no bo cholernie solidna i spójna gra!), nie jestem w stanie powiedzieć nic dobrego o warstwie fabularnej, nie mówiąc już o sztampowym i pozbawionym polotu świecie. No, może te krasnoludzkie krainy, świetna wizualizacja tolkienowskiej Morii. Bioware chyba zaczął mylnie definiować ogólną ideę warstwy fabularnej w swoich grach. To nie ma być tylko dużo NPC, dużo dialogów i ogólnie tekstu i niuansów. Musi być POMYSŁ na scenariusz wątku głównego, może być nawet liniowy do bólu ale rewelacyjny (Torment - nie oszukujmy się). Ale zaraz... rozpędzam się w dywagacjach i wirtualnych wspomnieniach, a tymczasem mowa o grze mmorpg! Ja nie wierzę, że coś takiego jest możliwe, nie chcę być fałszywym prorokiem, ale podejrzewam klon/miks Guild Wars z Dungeons and Dragons Online i po prostu dużo długich questów, z czego każda klasa będzie miała inne. No i będzie można razem. Obym się mylił!
  13. Jeśli struktura grania z ludźmi ma wyglądać jak w DDO to niestety ta nisza jest na tyle mała, że jest już obawiam się pełna. Ponadto jest Guild Wars, w dodatku pozbawiony abonamentu, również gra multiplayer z rozbudowanym czatem, jak to ktoś określił. Ciekawi mnie, czy gra wprowadzi cokolwiek nowego i nie mam na myśli nowości pokroju "mmorpg bez raidów i pvp, świeży powiew. Założenia są niepokojące, szczególnie że wiele naprawdę dobrych produkcji było gnojone właśnie za brak jednego spójnego świata, za instancje, za ekrany wczytywania, itd. Moim zdaniem dobra warstwa fabularna zawsze była i będzie domeną singli, a w nawet totalnie typowym pełnym "powtarzających się czynności", grindu i raidów można stworzyć choćby ciekawe dialogi, czy ładnie oskryptowane instancje/raidy. Nie chcę krakać, ale gadanie Bioware brzmi jakby coś im nie wyszło po drodze od idei do realizacji, a w międzyczasie sypnęło się coś technologicznie. I teraz panicznie zaczynają budować hype. Niestety argumenty są bzdurne - choćby przykład z naramiennikami. Mi miasto kojarzy mi się ze zbieraniem ekip do raidów, czy wspólnego grindu, handlu, lub oczekiwania na pvp minigames/battlegrounds. Czy ci ludzie w swojej przygodzie mmo zatrzymali się w pre TBC WoW Ironforge? PS: Co do abonamentu - nie ma się co łudzić, będzie na pewno, po to produkuje się dziś mmorpg, żeby zarabiać nie tylko na premierze. edycja: chciałem zaznaczyć, że grałem we wszystkie produkcje bioware od czasów baldur's gate, a zarazem poginam co chwilę w inne mmorpg i tego typu reklama strasznie mnie dziwi. Nie wiem, czy chcą ściągnąć single playerów do sieci, czy sieciowców nawrócić na single.
  14. MazuroV

    Heavy Rain - recenzja

    Powtarzasz słowa "interaktywny film" tyle razy, że zaczynasz zniechęcać. Niezła recenzja, ale radziłbym wypić szklankę zimnej wody i nieco otrząsnąć się z hype''u.
  15. Pochwalam takie akcje w momencie, gdy firma nie kombinuje i wydaje pełne gry. DLC do DA, czy ME to dla mnie plucie w twarz. 5 czy 10$ za zawartość gry do przejścia w godzinę albo i mniej? Z resztą ostatnio jakaś ankieta wykazała jaką popularnością cieszą się DLC i przy odrobinie szczęścia albo proceder zostanie przerwany, albo DLC zaczną być konkretnym i wartym swojej ceny produktem. Osobiście wolałem czasy pełnych dodatków (Tron Bhaala do BG2 anyone? No za to się płaciło bez przymrużenia okiem!).
  16. Myślę, że bardzo wiele osób podziela tę opinię, ale jak już Phobos_s zauważył, to jest przekleństwo trylogii. I tak wybrnęli nieźle, mimo wszystko nie zanudziliśmy się, a niedosyt tylko malutki. Panom z Bioware tylko pogratulować solidnego produktu, dobrej promocji i w efekcie świetnej sprzedaży!
  17. MazuroV

    Utopie, antyutopie i gry wideo

    Powiedzmy sobie - im bardziej syfiasty i bezwzględny świat, tym lepiej się gra. Z drugiej strony na takim settingu po prostu łatwiej zakręcić coś ciekawego.
  18. Bredzisz :) Jak wszyscy obrońcy tego tłumaczenia. Sam jestem zwolennikiem oryginalnych wersji językowych, ale zdaję sobie sprawę i lubię DOBRE polskie wersje. Nie ma co wracać do mistrzostwa jakim był Torment, gdzie po prostu żadna nazwa nie brzmiała zwyczajnie kretyńsko (jak te tutaj podane jednostki z SC2). Zgadzam się z tym, że translacja to dla masy graczy furtka prowadząca do zrozumienia fabuły i wielu aspektów gry, których by w oryginalne nie ogarnęli. Ale czy to powód do tego, by uznać nawet beznadziejny przekład za coś super, bo "nasi" zrozumieją? W obliczu braku pomysłów lub zwyczajnego braku istniejących dobrych rozwiązań - pozostawić wszystkie nazwy własne lub ich część w oryginalne. Przetłumaczenie wszystkich dialogów, opisów jednostek, umiejętności itd. zupełnie wystarczy i pozwoli ogarnąć fabułę klientom, którzy języka obcego nie ogarnęli. Znam wiele osób, które grając w polskie wersje są nieco rozdarte, bo cieszą się z jednej strony faktem, że nie muszą skupiać się na zrozumieniu, ale z drugiej strony tłumaczenie nazw własnych traktują jako swoistą nadgorliwość wydawcy. Apropos takiej nadgorliwości - Mass Effect 1, Wrex (mogli jeszcze "Warlord" przetłumaczyć na "dresiarz" i byłby komplet do jego dialogów). Ścigacze Landa i Drednoty pominę. Tłumaczący Starcrafta II nie tylko kiepsko sprawdzają się w swoim fachu, ale i w znajomości języka ojczystego. Zelot - jakieś idiotyczne słowotwórstwo. Rzeczywiście, jeśli już, powinno być "Zelota", co pasuje również do rodzaju męskiego. Słowo "Akolita" też brzmiało by głupio jako "Akolit" , prawda? Powtarzam, nieznajomość języka ojczystego + brak gustu i smaku to gorsza bariera niż nieznajomość języka, który przekładamy. Jeśli już koniecznie chcą Zealota tłumaczyć na polski, niech to będzie Fanatyk. Dosłownie wypadałby Zapaleniec, ale no przecież chcemy, żeby to brzmiało dobrze, nie? Roach - Karakan. Ktoś tu kombinuje, jakby komuś zależało aby to brzmiało idiotyczne, bo tak będzie (zacytuję Zaitseva) kul i osom. Karaluch, po prostu. Curio Siege Tank - Czołg. No to frugo. Czołg Oblężniczy "Curio" brzmiałoby głupio co nie? Na pewno? Wielki Templariusz - gdyby był tylko jeden na całej planecie, albo jeden w ogóle, to ok. Wysoki oczywiście może kojarzyć się ze wzrostem, ale jest to przymiotnik określający hierarchię i spotyka się również w języku polskim właśnie "wysokich", a "wielki" jest najczęściej jednostką najwyższą, jak np. Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego. Podsumowując - kolejne przekombinowanie, High Templar - Wysoki Templariusz, po prostu. Jakoś wysokie elfy nie były do tej pory przerabiane na wielkie... Hellios - tu już czepiłem się wcześniej. To już totalna nazwa własna. Miks Heliosa, boga słońca, jak i piekła z języka angielskiego. Stąd równie idiotycznie brzmi piekielnik, co i słonecznik. Zostawić "Hellios" po prostu, w zrozumieniu gry to nikomu nie przeszkodzi, niepotrzebnie nie rozśmieszy, a i przeczytać łatwo. Rekieterzy Raynora to rzeczywiście ciężka sprawa, ale nie brzmieli by źle, gdyby byli postawieni na tle dobrze przetłumaczonej reszty. Da się, naprawdę da się. To jest po prostu fuszerka i amatorszczyzna. Nie ma czego bronić.
  19. MazuroV

    Plany BioWare`u względem nowych marek

    Może inaczej. W jedynce mogliśmy ocalić radę lub nie. Jaki to ma wpływ na fabułę dwójki? "Znikomy" to tutaj za dużo powiedziane. A była to finałowa decyzja podczas epickiego (rzeczywiście) zakończenia! Czyli co z tą nieliniowością... cokolwiek zrobimy przez całą grę, następuje walka z Namiestnikiem. Żadnych zmiennych. Czyli co, w trójce wielka super ważna decyzja z końca dwójki znów wpłynie na brzmienie reklam w miastach i przebieg jednego pobocznego dialogu? Oczywiście czepiam się, ale jeśli tak to ma wyglądać to niech wprost mówią w zapowiedziach - Wasze decyzje będą mieć kosmetyczny wpływ na przebieg rozgrywki i wcale nie kształtują w znaczący sposób fabuły. Wtedy nikt nie będzie czuł się oszukany.
  20. MazuroV

    Plany BioWare`u względem nowych marek

    Mogą zrobić szybciej, ale mało epickie i/lub liniowe ;) Jedno czego się boję - znów jakieś 2 czy 3 decyzje z dwójki będą miały kosmetyczny wpływ na przebieg fabuły, tak jak przy przeskoku z jedynki do dwójki. Obym się mylił. Co do czegoś spektakularnego - albo będzie to dodatek (gut!) albo np. 10 różnych DLC z przygodami trwającymi po 20 minut (Warden''s Keep do DA- żenua) i kosztującymi po 10 dolców każde.
  21. Piekielnik hahahaha! Równie dobrze mógłby być Słonecznik. Nazw własnych nie wolno ruszać, nie wiedzą o tym?
  22. Niestety tak. Tworząc nową postać dowiadujesz się szybko, że pozwoliłeś Radzie zginąć, oprócz tego zabiłeś Wrexa i jako facet poświęciłeś Kaidana Alenko. I kilka innych kwestii związanych z pomniejszymi NPC. Przez to przeszedłem ostatnio Me1 i wygląda na to, że przejdę sobie spokojnie i dokładnie znowu, bo do trójki sporo czasu i raczej zdążę z dopieszczonym savem przez te 2 lata ;)
  23. MazuroV

    Mass Effect 2 - recenzja

    W ME1 nie ma "obowiązkowej zdrady". A po drodze do końca dowiadujemy się wielu ciekawych i często zaskakujących rzeczy. Gdy przechodziłeś grę pierwszy raz, miałeś jedynie szczątkowe informacje i dostawałeś małe ochłapy. Kilka mocnych momentów w dalszym etapie gry uchylało coraz więcej prawdy - W jedynce działo się wiele, a wiadomo było bardzo niewiele. Mieliśmy ogólny zarys sytuacji, która była poniekąd jasna, ale w momencie gdy dochodziły kolejne informacje, zupełnie zmieniało to wszystko postać rzeczy. Porównanie tego do DA jest moim zdaniem obraźliwie. Jedyna "tajemnicza" i dramatyczna kwestia jaka wynikła w trakcie gry, to fakt, że jak Grey Warden usiecze arcydemona to sam dednie. Coś jeszcze?
  24. MazuroV

    Mass Effect 2 - recenzja

    Jakiekolwiek porównania do Dragon Age są w tym momencie zupełnie chybione. Mając IQ większe od krzesła, od razu da się zauważyć do czego zmierza Bioware. Lansuje nowe marki, coś podobnego do działań Blizzarda sprzed dobrych paru lat. Zamiast manewrować gotowymi licencjami, tworzy własne tytuły, czyli: Dragon Age - z założenia pewnie ma to być gra dla "ortodoksów" cRPG, jest w miarę rozbudowany rozwój postaci, dużo sprzętu do ubierania pupili, realia fantasy, magię, gra jest długa, daje pozory swobody działania. Będą DLC, mają być dodatki, uniwersum na tyle dopracowane by wierzyć, że będą kontynuacje. Mass Effect - miał to być pewnie po prostu "inny" RPG, taki KotoR, ale bez płacenia za licencję StarWarsów. No to zrobili własne uniwersum - i to bardzo fajne! Szybko doszli do wniosku, że dobrym pomysłem będzie zrobienie czegoś oryginalnego - zmiksowanie konwencji cRPG z grą akcji. Jak wyszło, tak wyszło - osobiście jestem jedynką zachwycony. Z tego co wiem DA był planowany (ba, może i produkowany) wcześniej niż Mass Effect 1, mogę się mylić oczywiście. W każdym razie - niedługo po premierze DA (old skulowego cRPG - no powiedzmy) było już jasne, że ME2 będzie mocną alternatywą, odskocznią od starej i oklepanej konwencji. I tu następuje moje ogromne zaskoczenie - taki DA, który jest ciągle lansowany na true orthodox cRPG, następcę Baldursa itd. ma fabułę prostą i naiwną jak budowa cepa! W trakcie gry niczego piorunującego nie odkrywamy, od początku wiadomo o co chodzi i do czego dążymy, ba, szybko wiadomo jak to się wszystko skończy. Mimo wszystko masa ludzi bawi się przy tej grze wspaniale - ja też! Ciekawy świat z garstką naprawdę fajnych pomysłów. Ale jednak byłem mocno zdziwiony idąc dalej, w stronę końca gry - z jednej strony seks i dużo przemocy, a z drugiej ... jest jakoś tak płytko. Z kolei ME1 (warto przypomnieć - ukazał się przed DA) miał uniwersum dużo oryginalniejsze (i nie chodzi o skok z fantasy do s-f, po prostu nie jest to jakiś klon star treków/star warsów), a fabuła jest dla wielu do dziś jednym z lepszych doświadczeń jeśli chodzi o komputerowe gry nastawione na fabułę. Czyli mamy jakiś paradoks. Gra rozbudowana pod względem mechaniki i budowy świata jest fabularnie bardzo naiwna i nie do końca wiadomo, czy jest skierowana dla dorosłych, czy dla mentalnie naiwnych dzieciaków, którzy mogą kupić grę ze znaczkiem 18+ bo niedawno odebrali dowód i ostatnio przeczytali Tolkiena. A z drugiej strony strzelanka z prymitywnym rozwojem postaci i rewelacyjnym wątkiem fabularnym. Powtarzam, że ciągle piję do ME1. A ME2 wzbudził we mnie poważne obawy. Bawiłem się wyśmienicie, ale konstrukcja fabuły jest zrobiona w stylu bardzo podobnym do DA. Tak naprawdę od początku wiadomo jak się gra skończy - idziemy sklepać Collectorów, yo! Gdzieśtam po drodze dowiadujemy się kim oni naprawdę są, ale czy to coś zmienia? No a w dodatku już kompletnie nie mamy rozwoju postaci, ekwipunku i całej otoczki typowej dla cRPG. Całą resztę opisał świetnie Myszasty i nie rozumiem dlaczego ludzie temu przeczą. Przykład - czy bycie paragon/renegade zmienia cokolwiek poza wydźwiękiem odpowiedzi Sheparda? Nie. Często NPC odpowie dokładnie tak samo. Mój nieśmiały wniosek jest taki - jeśli scenariusz do Me3 będzie pisał ten sam człowiek, co do DA i ME2 (bo to na pewno ten sam), to dostaniemy coś wspaniałego, jakąś mega hybrydę erpegów i strzelanek, która będzie zgarniać same 10/10, a której Myszasty wystawi 4kę albo 5kę, bo zauważy, że to wszystko jest super, ale brakuje właśnie tej jednej "małej" rzeczy - wciągającego wątku głównego. Ale mimo to masie ludzi gra się wyśmienicie. To podobne zjawisko do DA, mimo samych różnic u obu tych tytułów, dostrzec można jedną cechę wspólną dla DA i ME2 - staranność wykonania. Nawet jeśli wątek główny kuleje z założenia (tu wielkie zło idzie z dużym demonem i cza zabić, a tu czea polecieć rozumisz i sklepać kolektorów, wszystko jasne), to jedno i drugie ma estetyczną oprawę audio wizualną, wygodną obsługę, bogaty świat wokół i po prostu dużą grywalność. Co nie zmienia faktu, że wady wytknąć TRZEBA. PS: Właśnie sobie uświadomiłem dlaczego nasz polski Wiedźmin był takim hitem. Warto było pisać taki wielki esej, sam się czegoś dowiedziałem :D
  25. MazuroV

    Mass Effect 2 - recenzja

    No, co jak co, ale średnia ocena tekstu Myszastego jest bardziej absurdalna od postów fanboyów. Wystawiać tu piąteczki, wystawiać.