Olamagato

Moderator
  • Zawartość

    11482
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Olamagato


  1. Dnia 11.11.2005 o 22:14, Vel Grozny napisał:

    Choć wydaje mi się, że C++ jest prostszy (cout i cin są prostsze w użyciu od printf i scanf,
    bo nie wymagają dodatkowych parametrów).

    To tylko pozory. Strumienie cout i cin są równie skomplikowane (a nawet bardziej) jak printf i scanf. Tyle, że jezeli nie używa się dodatkowych metod i znaczników, to i efekty będą zawsze proste.


  2. Oto najprostsza funkcja w C, która umożliwia wczytanie ciągu znaków do tablicy s ograniczonej do n znaków. Nie trzeba ku temu odkrywać na nowo koła przez robienie edytora wierszowego przez funkcję getchar(), która służy do czegoś zupełnie innego.
    Wystarczy uważnie przeczytać dokumentację kobyły scanf (bardzo duża funkcja bo zajmuje kilka KB).
    Para funkcji print i scan format, to potężne funkcje porównywalne możliwościami do całego programu edytora ekranowego. Tylko trzeba umieć to wykorzystywać. Czyli czytać, czytać, czytać.

    void wez(char znaki[], int ile)
    {
    fputs("Podaj nazwę pliku: ", stdout);
    scanf("%*s\n", ile, znaki);
    }


  3. Dnia 13.11.2005 o 18:28, Bartuc napisał:

    Witam. Mam prośbę: zamieszczam link do programu, który napisałem... http://flnfsu2.fm.interia.pl/Bartuc.cpp i mam z nim
    mały problem... Funkcja zliczająca znaki void pob(char tab[], int) działa nie tak jak powinna

    Nic dziwnego bo zawiera kilka błędów.

    Dnia 13.11.2005 o 18:28, Bartuc napisał:

    void pob(char tab[], int) //funkcja pobiera ciag znakow

    //Po pierwsze drugi parametr funkcji jest pobierany, ale nigdy nie używany
    //Może miało być "int max"?
    //Po drugie lepiej używać w deklaracji wskaźnika bo tablicy nie mozna i tak przekazać przez
    //wartość. Powinno być więc "char *tab"

    {
    int x=0;
    char a=0;
    //Znak pobierany od getchar musi być typu int, a nie char bo jest deklaracja: int getchar(void)

    do
    {
    a=getchar();
    tab[x]=a;
    x++;
    }
    while ((a!=''\n'') && (x<(max-1)));
    }
    //Ostatnią część można wyprostować tak:
    do
    tab[x] = getchar();
    while( x < max - 1 && tab[x++] != ''\n'');
    //kolejnośc warunków została zamieniona bo przekroczenie rozmiaru jest ważniejsze.

    Zmieniłem i na x bo forum ładuje to jako znacznik kursywy.


  4. Dnia 13.11.2005 o 18:37, A-cis napisał:

    Może to będzie naiwne, ale myślę, że oni czytali więcej niż ich przeciętni równieśnicy :)))

    Prawdopdobnie to naiwne twierdzenie jest wciąż najwłaściwsze. :)

    Dnia 13.11.2005 o 18:37, A-cis napisał:

    Gdyby było jakoś udowodnione, że ktoś niezbyt rozgarniety, nieoczytany dokonuje
    seryjnie odkryć naukowych, to bym wlazł pod stół i wszystko odszczekał :))

    Hehehe. Dla mnie też byłoby to conajmniej dziwne. Zarówno założenie, jak i teza Twojej wypowiedzi. :)

    Dnia 13.11.2005 o 18:37, A-cis napisał:

    Zgoda co do "jedynym".

    Chodziło mi o książki wyłącznie papierowe. :)

    Dnia 13.11.2005 o 18:37, A-cis napisał:

    Czy Ty aby nie dorabiasz ideologii do tezy? ;)))

    Hehehe, no pewnie. Nazywam to zwykle hipotezą... :)
    Swoją drogą zgrabna definicja... :D

    Dnia 13.11.2005 o 18:37, A-cis napisał:

    Ale to jest IMO silnie naciagana interpretacja.

    Powiedziałbym nawet że na granicy przeciągnięcia. :)

    Dnia 13.11.2005 o 18:37, A-cis napisał:

    Przecież z drugiej strony poziom wykształcenia ludzkości rośnie.
    Analfabetów już praktycznie nie ma. Ilość osób z wyższym wykształceniem na całym
    świecie zwiększyła się znacznie. I nawet jeśli procent osób czytających zmniejszył się
    znacznie, to mimo wszystko w liczbach bezwzglednych równie znacznie mógł wzrosnąć.

    Hmmm. Masz zupełną rację. Liczą się przecież liczby bezwzględne, a nie procent. Przekonałeś mnie. :)
    W takim razie nie ma się czego martwić procentowym spadkiem czytelnictwa.


  5. Dnia 13.11.2005 o 14:50, Yarr napisał:

    Co do PO, to ile osób liczy ta partia, tak pi razy drzwi?

    Nie mam większego pojęcia. Ale może kiedyś sprawdzę. :)
    Natomiast zupełnie mi nie robi różnicy czy liczyć będzie 560 osób plus po 3 na województwo, czy kilkaset tysięcy osób. Liczy się tylko czego taka czy inna partia chce i ile osób w kraju to poprze.

    Dnia 13.11.2005 o 14:50, Yarr napisał:

    A co do rozpadu PO, to moim zdaniem sypnie się w końcu, o ile Tusk nie przestanie robić szopki.

    Wiadomo, że takie są błogie marzenia niektórych ludzi. Nie wiem tylko dlaczego? Bo jaki miałby być dobry, tych marzeń, powód? Złe, takie jak zawiść, strach, głupota i jeszcze kilka innych mógłbym domniemywać. :)

    Dnia 13.11.2005 o 14:50, Yarr napisał:

    Nie dziwię się, że w PO jest pewne rozgoryczenie zwłaszcza wśród tych mniej
    wpływowych członków.

    Znasz jakieś sondażowe badania opinii wśród mniej wpływowych członków? Bo ja nie. :)
    Wmawianie innym swoich myśli wydaje mi się trochę śmieszne. :)


  6. Dnia 13.11.2005 o 13:49, Pan_Sza napisał:

    Czytając Twoje posty, mam prawo stwierdzić, że łatwość formuowania myśli zawdzięczasz
    bardziej lekturze

    No tak, ale ja nie jestem zupełnie normalny. ;)
    Co do Twoich podejrzeń - ja również podejrzewam, że masz rację. :) Jednak wraz z produkowaniem się na forum moja innowacyjność ostatnio zmalała do zera.

    Dnia 13.11.2005 o 13:49, Pan_Sza napisał:

    Ciekawe ile zawdzieczasz czytaniu, ile cRPG :P Może szczęściem i Twoim,
    i moim jest tkwienie oboma kończynami w epoce drukowanej i elektronicznej?

    Bardzo prawdopodobne, że masz tu pełną rację.

    Dnia 13.11.2005 o 13:49, Pan_Sza napisał:

    Porównaj słownictwo Twoje, A-cisa, KrzysztofaMarka, kNOTA, Fran (wybaczysz?),
    ludzi z wątku SF ze słownictwem większości młodych użtkowników forum.

    Ale zauważ, że przynajmniej część osób, które mają problemy z prawidłowym wysławianiem się (nie twierdząc, że moje własne są prawidłowe) czyta inne posty i część poprawnych zasad może przejąć. Bo jaka jest językowa różnica między przeczytaniem 100 stronicowej powieści, a przeczytaniem większości prawidłowo zbudowanych tekstów w grze lub nawet kilkuset napisanych postów na forum. Moim zdaniem niewielka. Człowiek często uczy się na podstawie przykładów. Poza tym zawsze będzie różnica między językiem 15-latka, a osoby na przykład dwukrotnie starszej.

    Dnia 13.11.2005 o 13:49, Pan_Sza napisał:

    Ale być może, nie tędy droga - wystarczy 2000 słów w rodzimym języku i można zostać
    odkrywcą ;)

    Kto wie? Niektórzy odkrywcy, albo naukowcy (na przykład matematycy) nie znali często więcej słów - albo nie potrafili większej ilości prawidłowo wykorzystywać. Przecież biorąc ilość językowych wyjątków, wyjątków od wyjątków, a czasem nawet absurdalnych naleciałości - niektórzy ludzie o ścisłych umysłach twierdzą, że język mówiony to myślowy śmietnik przeszkadzający im formułować swoje hipotezy. Zauważ, że małe dzieci często próbują formułować zdania logicznie konstrując je zgodnie z zasadami, które rozpoznały - mimo to mówią "źle" bo język w niektórych fragmentach, to nielogiczny zlepek tradycji. Powstaje więc pytanie czy to one mówią źle, czy też zawyjątkowiony język przeszkadza w logicznym formułowaniu myśli? ;)


  7. Dnia 13.11.2005 o 01:05, A-cis napisał:

    Nie zapominaj że to są jednak ludzie a nie ideowcy. Oni się już widzieli na stołkach
    różnych wojewodów, ministrów, vice itd.

    Moim zdaniem się mylisz. Dążeniem PO była likwidacja niepotrzebnych struktur - w tym wojewódzkich. Np. Tusk od dawna promuje model całkowicie samorządowy z parlamentem mniejszym o połowę bez senatu, z wyborami w okręgach jednomandatowych i radykalnie zmniejszonym aparatem administracyjnym. Oznacza to, że ludzie, którzy np. rok temu zapisywali się do PO wiedzieli, że stanowisk państwowych będzie coraz mniej w przypadku ich wygranej.

    Dnia 13.11.2005 o 01:05, A-cis napisał:

    Są rozczarowani i sfrustrowani.

    O to musisz zapytać samych członków tej partii i parlamentarzystów. Bo inaczej, jest to tylko Twoja wyobraźnia. :)

    Dnia 13.11.2005 o 01:05, A-cis napisał:

    w terenie wielu działaczy naciska "górę" na koalicję.

    Hmmm, z tym naciskiem tych "działaczy" to zobaczymy... :)

    Dnia 13.11.2005 o 01:05, A-cis napisał:

    Typuję, że jeśli [...] nie dojdzie do "wielkiej" koalicji, to [...] osobny klub wejdzie w sojusz z PiSem.

    Możesz mieć rację, albo całkowicie się mylić. Poczekamy zobaczymy. Dla mnie jednak takie działanie to byłoby polityczne samobójstwo tych osób. Musisz pamiętać, że połowa obecnych posłów, to niezdegenerowani władzą ludzie. Trzeba to uwzględniać.


  8. Dnia 13.11.2005 o 05:37, Yarr napisał:

    Popieram. Przecież nie od dziś wiadomo, że PO to mieszanka ludzi z różnych
    partii. Jak ktoś odszedł z UPR, UW czy AWS do PO, to spokojnie może się odłączyć od PO i przejść na przykład do PiS.

    Oczywiście, że może. Przecież ludzie są tylko ludźmi. Na pewno jest jakaś (może całkiem duża) ilość osób, które traktują partie wyłącznie jako trampoliny do kariery, poglądy polityczne jak papier toaletowy, a stanowiska jako władzę do zdobycia.
    Ale tacy ludzie mają bardzo słaba wyobraźnię licząc, że wyborcy będą zawsze, wszystko zapominać.
    Na pewno będa próby "podrywania" parlamentarzystów - czyli osób, które dostały 1/460 wpływu na państwo przez te 4 lata. Obecnie PiS ma tą wątpliwą przewagę, iż może kusić ludzi słabych stanowiskami i pozornym wpływem na cokolwiek. Jednak takie działanie, to broń obosieczna. W ten sposób do grupy będącej u władzy zawsze przenikają najbardziej zdegenerowane jednostki. W tym samym czasie ludzie moralni będa z takich formacji bądź odchodzić bądź będą wypierani. Mechanizm degeneracji władzy zawsze istniał, istnieje i będzie istnieć. Załóżmy, że w PO pojawiłaby się jakaś grupa ludzi, która chciałaby realnej władzy teraz i tu - bez względu na cenę. Dla parti o założeniach programowych takich jak PO taka grupa ludzi jest bezwartościowa i spokojnie może się jej pozbyć. Być może takie coś mogłoby zmarginalizować samą partię. Być moze zostałaby tylko mniejszość i z tego powodu musiałaby więc zmienić nazwę itp. I co z tego? W społeczeństwie powoli ustawia się taki sam model społeczny jak w starych zachodnich demokracjach. Nie ma znaczenia jak nazywa się partia, tylko co sobą reprezentuje. PO, to dzisiaj nie tylko tych 133 posłów i pewna ilość senatorów, ani nie struktuury partyjne przy samorządach lokalnych. PO to jest tak naprawdę kilka milionów osób, którzy mają zasadniczo podobne priorytety i sposoby na rozwiązywanie pewnych problemów. Struktury partyjne nie mają tu większego znaczenia. Jeżeli jednak struktury te zawiodą oczekiwania, to staną się bezrobotne. :)

    Tak sobie gdybamy co będzie. I to jest bez sensu. Co będzie, to się okaże. SLD też przez kilka lat była dużą, silną opozycją i po prostu przeczekała, aż władza do której doszło AWS zeroduje i wypali się od środka. Tak też się stało.
    Sytuacja jest bardzo podobna do tej, która już wcześniej istniała z jedną drobną różnicą. Ci, którzy mieli wybór postąpić tak, albo odwrotnie postąpili tak aby było inaczej niż było wcześniej. Bo znali już skutki jakie w podobnej sytuacji nastąpiły.
    A człowiek rozumny nie wchodzi dwa razy do tego samego bagna. Woli sprawdzić też drugą opcję jeżeli ma taką możliwość - nawet jeżeli ta druga mogłaby okazać się gorsza niż powtórzenie działania o znanych efektach. I w takiej sytuacji jest obecnie PO. Nie wiadomo jakie to przyniesie skutki bo - za wyjątkiem niezbyt podobnej sytuacji SLD, której przyniosło to wyborczy sukces (2001) - nie było jak na razie podobnych doświadczeń w przypadku partii prawicowej.


  9. Dnia 13.11.2005 o 02:15, A-cis napisał:

    Pomijasz jeden istotny czynnik. Czytanie powieści rozwija wyobraźnię co ma
    niebagatelny wpływ na jego rozwój intelektualny.

    Masz rację, że rozwija. Ale popatrz w takim razie z innej strony. Istnieje mit o rzekomym zaniku wyobraźni u ludzi we współczesnych czasach - szczególnie u dzieci i młodzieży. Jak więc wytłumaczyć fakt, że w tym samym momencie (od kilku dekad) następuje eksplozja odkryć naukowaych jako takich? I odkryć tych w ogólnej liczbie nie dokonują dziadkowie, ale ludzie względnie młodzi. A przecież dla rozwoju (ba, istnienia) nauki niezbędna jest wyobraźnia. Moze jednak wyobraźnię pobudzają nie tylko książki, albo inaczej książki nie są ani jedynym, ani niezbędnym motorem jej rozwoju.

    Dnia 13.11.2005 o 02:15, A-cis napisał:

    Czytelnik wyobraża sobie scenerię, opisywany krajobraz i wydarzenia, natomiast
    podczas oglądania filmu jest jedynie biernym konsumentem.

    Może współczenym ludziom nie jest aż tak bardzo potrzebna kompozycja obrazu na podstawie symboli jakimi są znaki drukarskie? Zapewne nikt tego nie wie, ale być może ten rodzaj wyobraźni hamuje inne możliwe drogi jej rozwoju?
    Jedno jest pewne - wiedza cywilizacyjna człowieka coraz bardziej się powiększa i aby móc z niej korzystać, a przede wszystkim rozwijać - wszystko musi odbywać się coraz szybciej i coraz efektywniej. W pewnych miejscach trzeba iść na skróty. Być może nie ma sensu wtłaczać dzieciakom wiadomości i rozwiązań dotychczas stosowanych, a jedynie sposoby na korzystanie z dotychczasowej wiedzy i pozostawienie jak najszerszego pola do jej rozwoju. Czy aby było to możliwe jest naprawdę potrzeba wyobraźnia opisowa? Tego jeszcze chyba nikt nie wie. Możliwe, że tak naprawdę ten rodzaj wyobraźni nie jest dla rozwoju naszego świata aż tak istotny. Gdyby generalnie wyobraźnia u ludzi zanikała (na zachodzie czytelnictwo marnieje od kilku dekad), to wszystkie skutki zaniku wyobraźni byłyby aż nadto widoczne własnie tam, gdzie wyobraźnia jest absolutnie niezbędna. A tak się nie dzieje - powiem więcej - jest zupełnie odwrotnie niż można by wnioskować z zaniku czytelnictwa.


  10. Dnia 12.11.2005 o 20:58, Pan_Sza napisał:

    Problem polega na tym, że uczymy epok literackich.

    Może rzeczywiście w tym jest problem. :)
    Bo moim skromnym zdaniem wciąż w szkole "epoki literackie" nie odnoszą się w żaden sposób do polskiego języka, ale do treści jakie w danej epoce historycznej "były modne" u autorów piszących po polsku. Natomiast w szkole nigdy osobiście nie dowiedziałem się choćby tak prostej rzeczy jak różnice językowe między epokami. Nigdy też nie udało mi się przeczytać na żadnych lekcjach polskiego ani jednego tekstu napisanego w staropolskim - czyli po prostu w oryginale. Wszystkie dzieła, do których czytania "zmuszano" to były współczesne wariacje dawnych tekstów mniej lub bardziej oddające oryginały.

    Dnia 12.11.2005 o 20:58, Pan_Sza napisał:

    Nie da się przesunąc innych, być może ciekawszych dzieł do pozytywizmu.

    No pewnie, że nie. Ale przy takim podejściu można znacząco skrócić "przerabianie" lektur, które mają już wartość wyłącznie historyczną zarówno językowo jak i treściowo. Uzyskany czas nauki można spokojnie przeznaczyć na współczesne teksty we współczesnym języku rozpatrujące współczesne kwestie. To tylko postulat, ale moim zdaniem nie ma innej możliwości nakłonienia dzieci i młodzieży do czytania.

    Tak na marginesie mimo iż sądzę, że książka jako taka nie zniknie nigdy - to nośnik, którego praktycznie używamy do czytania i pisania większości tekstów w życiu dorosłego człowieka zmieni się na ekran monitora. Znaczenie druku na papierze zmniejszy się i zmarginalizuje być moze do poziomu takiego jak dzisiejszy teatr przy operach mydlanych w telewizji. Chcąc nie chcąc większość tekstów jakie będziemy za jakiś czas czytali nie będzie pochodzić z zadrukowanej kartki. Twierdzę tak mimo, iż jestem wielkim zwolennikiem książek drukowanych, których nie wyobrażam sobie czytać z monitora.

    Dnia 12.11.2005 o 20:58, Pan_Sza napisał:

    Być może dla uczniów to mordęga, ale czytać trzeba. A chęć i umiejętność zanika.

    Moim zdaniem wcale nie koniecznie. Fakt, że zanika chęć czytania tzw. "literatury", która młodym ludziom, jak twierdzą, nie oferuje niczego.
    Moim zdaniem wielkim sprzymierzeńcem słowa pisanego są właśnie komputery. Mimo wielkich pojemności dysków używanie pisma nadal wymusza ekonomia i łatwość obróbki. Sam internet, to jedna ogromna zbieranina znaków. Obrazków, ani dźwięku wciąż nie można skutecznie wyszukiwać. A informacja jest tylko tyle warta, ile wynosi koszt jej znalezienia. W przypadku pisma ten koszt jest znikomy. W przypadku obrazu, dźwięku, zapachu itp. koszt jest horrendalny.
    Możliwe jednak, że się mylę i jednak jako cywilizacja wracamy do naturalnego dla człowieka nośnika infomacji, emocji czyli do głosu i obrazu. W takim wypadku też nie ma się czego specjalnie martwić. Po prostu zamiast czytelnictwa trzeba będzie położyć nacisk na wysławianie się w języku (lub językach) jakim się mówi i rozumienie ze słuchu.
    Ponieważ jednak część ludzi jest ekstremalnymi wzrokowcami, a cała ludzka wiedza jest zapisana i wciąz poszerzana w postaci alfanumerycznej - nie wydaje mi się, aby słowo pisane miało kiedykolwiek stracić swoją pozycję. No chyba, że odkryjemy praktyczną telepatię, wtedy po prostu "Sorry, Winnetou".

    Dnia 12.11.2005 o 20:58, Pan_Sza napisał:

    Uczniowie sami w sobie są oderwani od rzeczywistości. [...]
    dzisiejszy trend do zastępowania lektury teledyskiem lub grą jest chory.

    Raczej filmem - i to często długometrażowym. :) Tu się zgodzę, że pozycja powieści w stosunku do filmu bardzo spada. Zauważ jednak, że w historii ludzkości informacje i idee były zawsze konwertowane na nowy, najczęściej bardziej wydajny "nośnik" tych treści. Tak jak kiedyś kaseta VHS została wyparta przez płytę laserową (dzisiaj DVD), tak może długotrwałe (w czytaniu) powieści zostaną wyparte przez dwugodzinny film bez szkody dla przekazu tej samej treści lub idei? Może tak przecież być, tym bardziej, że widać tego przykłady. Osoby, które oglądnęły Władcę Pierścieni, czy Harrego Pottera w zasadzie mogą odpuścić sobie czytanie tych książek bo stracą tylko czas (którego być może nie mają), a nie uzyskają w zamian nic znaczącego, ani w kwestii treści, ani idei, które tych powieści dotyczą.

    Jest też przykład w druga stronę. O ile długa książka potrafi zająć kilka godzin dobrze czytającej osobie, o tyle niektóre gry (np. typu cRPG) potrafią zająć swoim tekstem nawet kilkanaście dni pełnej uwagi przecież równie dobrze czytającej osobie.

    Dnia 12.11.2005 o 20:58, Pan_Sza napisał:

    Natomiast dzisiejsi uczniowie przyjmują postawę roszczeniową, bo tak być musi.

    To to fakt, ale chyba nie ma związku między nim, a czytelnictwem jako takim? :)


  11. Dnia 12.11.2005 o 19:32, Pan_Sza napisał:

    > przoduje w tym Orzeszkowa... xD
    Jednak dla badaczy tamtej epoki, krytyków literatury to ważny zabytek.

    Na szczęście z biegiem czasu stanie się kiedyś zabytkiem śledzonym wyłącznie przez doktorantów. Może wreszcie kiedyś uczniowie szkół będą rozpatrywać mniej oderwane od ich rzeczywistości dzieła w języku polskim. Pora byłaby przestać zajmować młodych ludzi dziś nieaktualnymi i zaściankowymi problemami Polaków w XVIII i XIX wieku. Od tamtego czasu powstało mnóstwo innych zdarzeń, które były roztrząsane i zostały po polsku opisane.


  12. Dnia 12.11.2005 o 19:22, HumanGhost napisał:

    Z tym się zgodzę. Przecież już raz spekulowano co do rozłamu w PO.

    Spekulacje o rozłamie w PO mają się tak jak sprzedaż działek na księżycu. Jest to możliwe, ale bez sensu. :)
    Dzisiaj PO paradoksalnie jest najbardziej konsolidowana od zewnątrz. W ostatnich wyborach stała się bardzo ciekawa sytuacja - wszystkie pozostałe partie, które dostały się do parlamentu zdobywały nie tyle głosy wyborców dla siebie, ile przeciwko platformie, podatkowi liniowemu i Tuskowi jako prezydentowi.
    W tej chwili w PO są dwaj liderzy, których sytuacja polityczna jest niemal identyczna. Obaj przegrali swoje wybory mimo bardzo dobrego ich wyniku. Obaj mają identyczne priorytety i takie same pomysły na naprawę państwa. Obaj starają się uzgadniać ze sobą swoje działania i poglądy. A jak wiadomo nie ma trwalszych połączeń niż duety. Duety mają to do siebie, że albo szybko się rozpadają, albo są bardzo trwałe. Jedynym sposobem na wygranie przyszłych wyborów jest powiększanie potencjalnego grona wyborców przy minimalizowaniu ich strat. Jest to wbrew pozorom dość łatwe. Jak było niedawno widać, twardy elektorat PO jest bardzo konkretną, łatwo rozpoznawalną i bardzo wpływową na gospodarkę grupą ludzi (bezrobotni też nią są, chociaż w inny sposób niż potrafiący dobrze zarabiać mieszkańcy miast i zachodniej Polski). Na dodatek grupa ta będzie się w najbliższej dekadzie znacząco powiększać - dzisiejsi nastolatkowie i studenci (w tym Ci, którzy olali wybory), to będzie za 4 i 5 lat rzesza dość dobrze wykształconych osób w większości z poglądami liberalnymi, które albo będą potrafiły wypracować dla siebie pieniądze swoją pracę, albo bardzo będą potrzebować warunków, by móc pracować dla siebie i dobrze zarabiać.
    Aby zdobyć tych wyborców PO nie musi robić dosłownie niemal nic poza istnieniem i twardą obroną tej grupy ludzi przed zakusami galopującej głupoty równającej wszystkich do nędzy. W tym samym czasie najtwardszy i najstarszy elektorat populistycznych partii socjalnych będzie nieustająco znikał. Cynicznie mówiąc wymiera... :)
    Biorąc wszystko razem pod uwagę twierdzenie, że PO jest w drodze do rozłamu, to wyjątkowo ciekawa teoria typu fantasy. :)

    Dnia 12.11.2005 o 19:22, HumanGhost napisał:

    Czyżby rozbieg w poglądach? Rokita dostał po łapkach od Tuska i teraz nie wychodzi przed Niego.

    OK, powiedział coś innego niż Tusk i jaki mamy tego efekt? Uzgodnili ze sobą co mówią, a Rokita został wiceszefem PO. W praktyce oznacza to tyle, że mogą się nawzajem we wszystkim zastępować. Nie podejrzewałbym, ani Tuska o próbę przymknięcia Rokity (bo jawnie kłóciłoby się to ze wszystkimi poglądami jakie wszędzie prezentuje), ani Rokity o uległość (który pokazał już że nie można mu w kaszę dmuchać).
    Dla mnie więc jest to przejaw konsolidacji wspólnego stanowiska, a nie rozłamu.


  13. Dnia 11.11.2005 o 23:56, Unpredictable napisał:

    2 lata temu mówił o lądowaniu w Polsce Talibów i innych islamskich nacji.

    Problem z Lepperem jest taki, że posługuje się plotką i pogłoską jak faktem.
    Inną sprawą jest to, że wiele plotek i mitów zawiera część prawdy. Szczególnie plotek na pierwszy rzut oka absurdalnych i takich, w których istnieniu nikt nie ma większego interesu.
    Tyle, że poważny polityk plotką się nie posługuje - chyba, że przekształci się w udokumentowany fakt.


  14. Dnia 11.11.2005 o 16:14, Yarr napisał:

    Na posty innych bez problemu przyjęło, a na post Olamagato wywaliło mnie do strony logowania.

    Jakieś "skrajnie liberalne" to forum się zrobiło... ;D

    Spróbuj napisać posta nie jako odpowiedź. Poza tym przed wciśnięciem FIRE ;) należy zawsze pamiętać o kombinacji CTRL+A, CRTL+C, co pozwala za moment spróbować raz jeszcze od nowa.


  15. Dnia 10.11.2005 o 22:17, Yarr napisał:

    Jeśli jakaś partia opiera swój program na liberalnych założeniach (bo tak doradzili
    liberalni doradcy), to wychodzi na to, że jawi się jako partia liberalna.

    No pewnie, że masz rację. Przecież im bardziej PiS było socjalne tym bardziej PO jawiło się dla kontrastu jako partia liberalna. Nie znasz tej oczywistej zależności?
    Na początku kampanii PO jawiło się jako centroprawica w porównaniu ze skrajnie liberalną PJKM (oczywiście piszemy tylko o gospodarczym znaczeniu), czy centrowym PiSem. Ale te określenia są zawsze względne i zależne od wszystkich zebranych razem partii politycznych, które się w jakikolwiek sposób liczą. Jeżeli nagle duża partia centrowa okazała się w praktyce partią zupełnie lewicową (nawet bardziej od SLD), to automtycznie PO otrzymało etykietkę liberalnej - czemu zresztą od początku nikt w tej partii nie zaprzecza.

    Dnia 10.11.2005 o 22:17, Yarr napisał:

    sformułuję swój pogląd - jak na koalicję, która miała
    rządzić Polską AWS+UW to był bubel rodem z koszmarów.

    Wbrew temu co piszesz najgorszym bublem była pierwsza koalicja SLD+PSL, która praktycznie doprowadziła do zatrzymania w miejscu wszelkich pozytywnych zmian wprowadzonych przez rząd Mazowieckiego, a w niektórych przypadkach nawet do ich cofnięcia. To tej koalicji zawdzięczamy fakt, iż Polska z "tygrysa Europy" w ciągu kilku lat, aż do dzisiaj stała się nędzą Europy. Patrząc na efekty rząd Buzka działając w skrajnie niekorzystnych warunkach odwalił robotę niemal heroiczną. Na przykład to co jest niedoceniane, a wyjdzie za jakieś 25-30 lat, to fakt iż w ZUSie prowadzone są indywidualne konta składkowe, co oznacza, że wtedy nikt nie będzie miał moralnego prawa do protestowania przeciko zbyt niskim emeryturom bo każdy od kilku dekad będzie stale informowany ile swoją pracą odłożył na starość. A to, że będzie to bardzo mało (wg szacunków na dzisiaj), to już będzie zasługa wybieranych przez siebie rządów w kraju.

    Dnia 10.11.2005 o 22:17, Yarr napisał:

    Poza tym, jeśli SO, LPR i PSL poperają ten rząd na zasadzie
    chęci ugrania czegoś dla siebie, to czemu PO go nie poparła?

    A ty byś poparł sąsiada w bliźniaku (dom dwurodzinny) gdyby on zaczął zrywać elewację i zmieniać ją na inną, dając w ten sposób zarobić komuś z jego rodziny po horrendalnych cenach i za Twoje pieniądze?
    To przecież dokładnie taka sama sytuacja, tylko w mniejszej skali.

    Dnia 10.11.2005 o 22:17, Yarr napisał:

    Przecież tak bardzo pragnie MSWiA

    Gdyby PO tak bardzo pragnęła MSWiA, to by porzuciła wszelkie inne cele i weszłaby do rządu.
    A jednak jest w opozycji. I jakoś rzekomo "tak bardzo pragnąc" tego resortu postawili się w sytuacji, w której kontroli nad nim (a właściwie nad niczym) nie mają żadnej.
    Taka teoria nie tylko śmierdzi. Ona zalatuje kilkumiesięcznym trupem. :)

    Dnia 10.11.2005 o 22:17, Yarr napisał:

    PO gra pod prąd.

    Jeżeli prądem jest dojście do konstytucyjnej granicy wypłacalności państwa, wywindowanie ceny Dolara i Euro na 6-7 zł i podwyższenie stopy bezrobocia do 30%, to masz stuprocentową rację. :)

    Dnia 10.11.2005 o 22:17, Yarr napisał:

    Tak czy inaczej nieprzyjemny zapach pozostanie.

    Tu też się z Tobą zgodzę. Pytanie tylko skąd był ten swąd... :)

    Dnia 10.11.2005 o 22:17, Yarr napisał:

    A trochę szkoda, bo na początku liczyłem, że jednak PO zależy na tym kraju.

    Ty tylko liczysz i wciąż nie mozesz skończyć. A ja już policzyłem i wychodzi mi, że zgadzam się z Twoją tezą iż "jednak PO zależy na tym kraju". :)


  16. Dnia 09.11.2005 o 00:44, Yarr napisał:

    Twoja wiara w PO jest zachwycająca :)

    No cóż. Jestem z miasta. :P :)

    Dnia 09.11.2005 o 00:44, Yarr napisał:

    [sam pisałeś, że PO jest centrowa, skąd ten nagły zwrot i twierdzenie, że to partia
    liberalna...? [...]]

    Hmmm, chciałbym delikatnie zwrócić Ci uwagę iż napisałem dokładnie tak:
    "niezależne instytuty zajmujące się gospodarką - nawet te jawnie liberalne"
    Przyznasz chyba, że to niedokładnie to samo o co pytasz...
    A gdyby to nie było jasne, to podpowiem, że jawnie liberalnym instytutem jest np. Centrum im. Adama Smitha. Dla większości osób jest to chyba oczywiste.
    Tak na marginesie wszystkie te instytuty, to kanapowe stowarzyszenia kilku wykształconych gostków z niezłą smykałką do automarketingu. ;)

    Dnia 09.11.2005 o 00:44, Yarr napisał:

    Wydaje mi się, że z rządem Buzka było tak, że to UW w parlamencie sporo mieszała
    (z pewnością nie tylko o to się wszystko rozbijało - ale to był bardzo mierny koalicjant

    To ciekawe bo chyba żyliśmy w światach równoległych... :) O ile ty twierdzisz, że UW pod rządami Balcerowicza, to był mierny koalicjant, to ja dla odmiany twierdzę iż AWS pod rządami Krzaklewskiego, to była niemal... jawna opozycja (wobec koalicyjnego rządu). Na dodatek powiem, że wszystkie reformy jakie się udały lub prawie udały (aż do ich zepsucia przez SLD) były właśnie inicjatywami liberalnej frakcji UW czyli KLD czyli dzisiejszego trzonu PO z którego pochodzi Tusk.

    Dnia 09.11.2005 o 00:44, Yarr napisał:

    a w samorządach, z tego co pamiętam, wręcz otwarcie grał z SLD

    Nic dziwnego. AWS była w samorządach w opozycji do UW. W samorządach najlepiej widać jakie są faktyczne kadry tworzące partie bo tam trzeba rozwiązywać konkretne problemy. Skoro nie dawało się tego robić z AWS, a dawało z SLD - to czy nie widać, że sytuacja w parlamencie dzisiaj jest dokładnie taka sama jak kilka lat temu w samorządzach? Dzisiejsza koalicja, to PiS+SO+LPR+PSL, a PO i SLD siedzą w opozycji. Przecież to jest właśnie dokładne odbicie tamtej sytuacji. Nie piszę, że SLD ma te same cele co PO, ale o tym, że dzisiejsze sojusze parlamentarne odzwierciedlają faktyczny stan polityczny państwa.

    Dnia 09.11.2005 o 00:44, Yarr napisał:

    Zaszkodzić tu może PO, bo jeśli kapryśny

    Hehehe. Poczekajmy, to zobaczymy które ugrupowanie jest "kapryśne" i w jakich sprawach.
    Ciekawy argument swoją drogą bo w dużym stopniu przeciwieństwem semantycznym słowa kapryśny jest "uległy", a tego bym takiemu ugrupowaniu jak PO nie wybaczył.


  17. Dnia 10.11.2005 o 10:45, Matrix14 napisał:

    ja jestem w gimnazjum i mam zamiar pojsc do szkoly informatycznej i czy takie lekcje mi zaszkodza??

    Może nie zaszkodzą, ale na pewno nie pomogą. Nasz szczęście dopiero jesteś w gimnazjum, więc jeszcze jakieś 3 lata przed Tobą. Najwięcej będzie zależeć od Ciebie samego i w niedużym stopniu od szkoły do jakiej pójdziesz. Od nowej szkoły będzie tylko zależeć, czy nie będzie Ci utrudniać.
    Najlepiej poproś kogoś o tegoroczne zadania maturalne z informatyki przekonaj się czy je rozumiesz (pytania) i oceń czy chciałbyć w ogóle je rozwiązywać. Jeżeli w obu wypadkach Twoja odpowiedź brzmiałaby "tak", to informatyka jest dla Ciebie.


  18. Dnia 08.11.2005 o 21:08, macros napisał:

    mam niepewny obszar pamięci XMS, i że pamięć XMS nie została zainstalowana.

    Masz jakiś problem sprzętowy. Pierwszym podejrzanym jest pamięć operacyjna, drugim płyta główna.

    Dnia 08.11.2005 o 21:08, macros napisał:

    wyskoczył mi ten błąd o ochronie systemu. Może ktoś mi doradzić c ozrobić w takiej sytuacji.

    Najpierw wejść do setupu bios i ustawić tam ustawienia domyślne "load bios defaults".
    Być może od razu wszystko wróci do normy. A potem zaleznie od sytuaci sprawdzić/wymienić RAM

    Dnia 08.11.2005 o 21:08, macros napisał:

    Zaznaczam, że przedtem komputer
    działał prawidłowo, a ppo formacie dysku i ponownej instalacji dzieje się tak samo.

    Nic dziwnego, bo problem sprzętowy. Każda rzecz kiedyś się psuje.


  19. Dnia 08.11.2005 o 21:59, KrzysztofMarek napisał:

    Jakaś cisza w temacie zapadła, no to ja Was zapytam: Upadnie rząd Marcinkiewicza, czy się ostanie?

    Niezbyt dobrze sformułowane bo nie wiadomo czy chodzi Ci o votum zaufania czy o 4 lata. Jeżeli to pierwsze, to raczej przejdzie mimo głosowania PO przeciwko (o ile tak się stanie). Ale jeżeli to drugie, to temu rządowi nie dam więcej jak dwa lata. Załatwią go strajki i tzw. "ogólna trudna sytuacja". :)
    Bardzo pomysłowym ruchem było zadeklarowanie recenzowania ustaw gospodarczych przez niezależne instytuty zajmujące się gospodarką - nawet te jawnie liberalne czyli w praktyce kotwice doradców PO.
    Ciekawe tylko jak to wyjdzie w praktyce bo może być podobnie jak z rządem Buzka, gdzie premier i wszyscy ministrowie będą chcieli dobrze, a w parlamencie głosowania i poprawki będzie ustalał Jarek K. wspólnie z Jędrkiem L. i Romkiem G. ;) (nie wspominam już o Jaro K. bo nie ma znaczenia:).


  20. Dnia 07.11.2005 o 23:26, Elwro napisał:

    opcja edycji wlasnego posta, jesli jest to ostatni post w watku, naprawde by sie przydala.

    Tylko, że nie jest to do wykonania bo post w momencie poprawiania nie musi już być ostatnim postem. Powiem więcej - ostatni post w czasie czytania (nawet tuż po odświeżeniu strony) nie musi również już być ostatnim postem. W większości wypadków poprawiłbyś posta po czym przy wysyłaniu miałbyś komunikat, że operacja nie jest możliwa bo przestał być ostatnim postem, albo ktoś juz nawet napisał na niego odpowiedź.


  21. Dnia 06.11.2005 o 21:17, Yarr napisał:

    O ile, moim zdaniem PiS traktował to niezależnie od sytuacji po wyborach

    Moim zdaniem nie masz racji. PiS bardzo dużo uzależniał od wygranej Lecha Kaczyńskiego w wyborach. Problem w tym że ich plan się udał. Tylko, że zamiast mieć prezydenta, którym powinna być z definicji jakaś silna osobowość, której nikt nie podskoczy (inaczej nie mają sensu wybory bezpośrednie) - mamy prezydenta mówiąc może nieco zbyt mocno marionetkę w rękach swojego brata. Osobiście liczę, że w którymś momencie Lech Kaczyński jako prezydent będzie przynajmniej zmuszony przez sytuację do samodzielnego podejmowania decyzji i pokaże wtedy, że tak naprawdę, to on wygrał wybory bezpośrednie, a nie Jarosław.
    Wracając do sprawy uzależniania - PiS grał na 3 muszące się spełnić rzeczy: własny prezydent, wygrane wybory parlamentarne, większość konstytucyjna samej partii PiS. Tylko te składniki razem mogą dać możliwość spełnienia obietnicy "budowania IV Rzeczypospolitej". Szansa na to jednak była niezwykle mała. I tak udało się PiS osiągnąć niezwykle dużo - ale strasznym kosztem (kampania negatywna, odwołanie się do najprymitywniejszych instynktów i czystego populizmu, obietnice gruszek na wierzbie, wykasowanie zaufania PO itd.)

    Dnia 06.11.2005 o 21:17, Yarr napisał:

    o tyle PO, przekonana była, że to ona będzie po wyborach rozdawać karty.

    Tu obiektywnie rzecz biorąc masz rację.

    Dnia 06.11.2005 o 21:17, Yarr napisał:

    Sondaże, w których PO miała dużą przewagę nad resztą pozwoliła politykom tej partii
    tak bardzo uwierzyć we własne siły, że obiecali gruszki na wierzbie

    Podaj chociaż jeden prawdziwy przykład. Albo nie, lepiej dwa - co masz mieć za łatwo. :)

    Dnia 06.11.2005 o 21:17, Yarr napisał:

    MSWiA i specsłużby - dwa najważniejsze dla PO resorty

    To ciekawe bo to tylko niczym nie potwierdzona instynuacja. Natomiast te resorty były dla PO ważne z dwóch powodów. Pierwszego: ograniczenia władzy MSWiA jako organu rządu (policja i służby wewnętrzne, a także służby specjalne miały być całkowicie apolityczne - co oznacza w praktyce przeniesienie ich pod jurysdykcję parlamentu lub władzy sądowniczej (która też musiała zostać zreformowana). W takim wypadku istnienie w ogóle ministra dla tych organów państwa nie miałoby najmniejszego sensu. Drugiego: Drastycznego i trwałego zmniejszenia administracji. Chodzi, nie tyle o zwolnienia urzedników z pracy, ile o wprowadzenie mechanizmów, dzięki którym rozrost administracji podyktowany byłby jedynie zwiększonymi zadaniami narzuconymi przez parlament, a nie z powodu zarządzeń jakiegoś ministra lub co gorsze potrzeby upchania konkretnej osoby "gdzieś". Z powodu upychania osób powstały nawet całe urzędy, którym na siłę przydzielano dublujące się z innymi zadania.

    Dnia 06.11.2005 o 21:17, Yarr napisał:

    Gdyby była w PO dobra wola, to mielibyśmy marszałka Tuska, a nie Marka Jurka

    Ty chyba nie rozumiesz, że w PO, o tym kto będzie kandydatem na jakiekolwiek stanowisko popierane przez tą partię nie decyduje opinia konkretnej osoby (jak to jest w PiS), ale normalne wybory. Nie sposób wysunąć innego kandydata, jeżeli nie kandydował i nie wygrał w wyborach wewnątrzpartyjnych.
    Wg Twojego rozumowania w USA nawet jakby w wyborach na nominację partyjną Republikanów wygrał G.W. Bush, to partia Demokratów mogłaby sobie arbitralnie ustalić i wybrać pasującego im kontrkandydata do fotela prezydenckiego z grona władz partii republikańskiej. I tam, i w Polsce jest to absurd.

    Dnia 06.11.2005 o 21:17, Yarr napisał:

    Bo nie łudźmy się, o gospodarkę to tym ludziom nie chodzi.

    Insynuacje.

    Dnia 06.11.2005 o 21:17, Yarr napisał:

    UPR głosi hasła konserwatywno liberalne od lat i nie znajduje poparcia

    UPR nie znajduje poparcia bo oprócz sensownych postulatów w swoim programie wypisuje również brednie. A JKM niestety potrafi również tak chlapnąć, że jednym zdaniem kładzie wszelkie swoje szanse. I tak jest za każdym razem. Nic dziwnego, że niektórzy mają tego dosyć.

    >a PO nagle zawłaszcza sobie niektóre postulaty tej partii i okazuje się

    Dnia 06.11.2005 o 21:17, Yarr napisał:

    w sondażach najmocniejszą partią przed wyborami.

    To jak widzisz sam sobie odpowiedziałeś. A słowem kluczem jest tu "niektóre". Zauważ, że te niektóre dotyczyły wyłącznie gospodarki.

    Dnia 06.11.2005 o 21:17, Yarr napisał:

    Prosta sprawa - przegrałeś, chcesz wejść do koalicji, to nie ty dyktujesz warunki.

    Niestety kompletnie nie masz racji. Koalicja powyborcza, to taki twór, który kompletnie zaburza wyniki wyborów. Po pierwsze Jeżeli jeden koalicjant uzyskał niemal większość, to bardzo mały koalicjant normalnie nie liczący się w niczym - praktycznie decyduje o wszystkim, a właściwie otrzymuje siłę przetargową praktycznie równą drugiemu koalicjantowi. Nie mówię tu o liczbie ministerstw, bo to nie ma większego znaczenia (skoro nie mozna uchwalić ustaw niezgodnych z wolą drugiego koalicjanta), ale o efekt głosowań parlamentarnych. Jeżeli obaj koalicjanci są niemal równi w poparciu, to koalicja staje się niemal zgodna z intencją wyborców. A tak stało się w Polsce. A jednak mimo, iż nie mamy ordynacji większościowej PiS zmarginalizował PO i to jest faktem. Mamy więc przegięcie w zupełnie przeciwną stronę - również niezgodne z intencją wyborców. W takiej sytuacji *nie przejście słabszej partii do opozycji*, to głupota i polityczne samobójstwo. PO jako opozycja odzyskuje więc wpływ na prace rządu - chociaż z tylnego stolika i tylko negatywny.

    Dnia 06.11.2005 o 21:17, Yarr napisał:

    A Lepper to wyjątkowy cwaniak i pokazał, że ma więcej ikry niż Tusk i Rokita razem wzięci.

    Cwaniactwo Leppera istnieje tylko dzięki cwaniastwie Jarka Kaczyńskiego. :) Moim zdaniem PiS na Samoobronie kiedyś wyłoży się. To tylko kwestia czasu.


  22. Dnia 05.11.2005 o 13:01, Yamamoto napisał:

    Czyli mój program powinien wyglądać tak:

    pętla while powinna być w programie, a nie poza nim bo wtedy kompilator wypisze niestworzone rzeczy (każda instrukcja musi być w bloku funkcji czyli wewnątrz { }).
    Powinno byc tak:
    #include <iostream>
    int main()
    {
    cout << "Jakiś tekst" << endl;
    while(!cin.ignore());
    cin.get();
    return 0;
    }
    Zamiast \n czasem trzeba dawać manipulator "endl" (obiekt funkcyjny), który powoduje wysłanie znaku \n, ale oprócz tego wyczyszcza bufor wyjściowy, a dopiero ta operacja powoduje wysłanie znaków na ekran. Trzeba pamiętać, że w C++ cout i cin są plikami buforowanymi wierszowo (na dodatek oba mogą być ze sobą zsynchronizowane, albo nie - zaleznie od ustawień tych plików, opcji kompilatora i systemu), a to oznacza, że wysyłane na ekran i wczytywane z klawiatury są całe wiersze, a nie pojedyncze znaki.
    W standardowym ANSI C++ nie ma oparacji #include<iostream.h>, lecz #include<iostream>. Nazwa zawarta w nawiasach kątowych nie jest już nazwą pliku, a rozpoznawanym przez kompilator nagłówkiem standardowym (mimo iż jest to dyrektywa preporocesora). Ma to szczególnie znaczenie w kompilatorach ściśle trzymających się standardu. Generalnie zalecane jest odchodzenie od używania preprocesora w standardowych programach C++ - te same zadania (szczególnie do używania tzw. "stałych", czyli #define i #undef) wykonuje obecnie kompilator przez zadeklarowanie zmiennej globalnej lub statycznej typu const.