Olamagato

Moderator
  • Zawartość

    11482
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Olamagato


  1. Dnia 03.12.2014 o 22:47, TigerXP napisał:

    Pytanko do jakiegos ogarniętego audiofila. Otóż kupiłem sobie słuchawki Superlux HMC631
    i mam wrażenie ze po podłączeniu do kompa mogły by grac głośniej, ale nie graja :)

    Jak przy impedancji 40ohm i głośniku o średnicy 5cm chcesz poruszać za pomocą ilości prądu czasem ledwo wystarczającego dla małych pchełek o tej samej impedancji?
    To się żadną fizyką nie da dopiąć. Potrzebny jest Ci silniejszy wzmacniacz, którego integra zwyczajnie nie ma (jest, ale malutki). Gdyby jeszcze impedancja tych słuchawek byłaby gdzieś w okolicach 400 Ohm, to wtedy nie byłoby problemu. Ale to nic innego jak wpakowane do słuchawek zwykłe przetworniki neodymowe, które swój pobór mocy mają jak... małych głośników (bez wzmocnienia).

    Dnia 03.12.2014 o 22:47, TigerXP napisał:

    W systemie wszystko na maxa, na mp4 graja o niebo głośniej. Da się to jakoś ogarnąć bez
    konieczności zmiany karty dźwiękowej, bo ta akurat jest zintegrowana.

    Drugi wzmacniacz m.jack-in/m.jack-out z zasilaniem na USB, ale to bez sensu bo prościej jest po prostu lepszą dźwiękówkę wsadzić, która tak wzmacniacz ma na pokładzie. Szczególnie modele z przednim panelem i wyjściami na dużego jacka i midi.

    Dnia 03.12.2014 o 22:47, TigerXP napisał:

    Sek w tym ze jak mam podłączone normalne głośniki 2+1 do tej karty to łupią aż miło.

    Koledzy już napisali - one mają w jednym z głośników swój wzmacniacz. Do niego przytwierdzony jest właśnie potencjometr, którym sobie kręcisz.


  2. Dnia 03.12.2014 o 22:24, M_S_13 napisał:

    To teraz podpowiedz mi jeszcze, proszę Cię, czy warto przejść w całości na dysk ssd, czy można
    by pozostać przy standardowym dysku hdd?

    To ja ci powiem.
    SSD jest świetny w dostępie do mnóstwa małych plików bo średni czas dostępu do losowego sektora na HDD, to jakieś 15-25 milisekund, co w porównaniu do ok. 400 nanosekund na SSD jest takim porównaniem jak 6 minut (400 sekund) na SSD do 173 dni (15 mln sekund) na HDD. Czy to porównanie czasu dostępu lepiej uzmysławia Ci różnicę? :)

    Natomiast sam czas średni czas transferu różni się niewiele. Najwyżej 2:1 lub w niektórych wypadkach HDD mogą nawet nieco wygrywać z SSD. Na korzyść HDD przemawia z kolei praktycznie nieograniczona ilość zapisów tego samego sektora podczas gdy w SSD ilość tych zapisów w zależności od użytych układów pamięci, to raptem ok. 1000 lub w nowszych kilkaset tysięcy. Nad tym aby zapisy nie były często przeprowadzane do tych samych sektorów dba kontroler dysku SSD (lepszy lub gorszy). Jednak realnie współczesne dyski mogą pracować ok. 10-20 lat zanim ich realna wolna pojemność do zapisu zmniejszy się do zera (zużyte komórki nadal są do odczytu z zawartością ostatniego udanego zapisu - choć realnie będą tam śmieci).

    Dyski SSD są mniej odporne na udar elektryczny taki jak przepięcie bo przepalenie komórek niszczy dane w przeciwieństwie do HDD, gdzie jedyne co się sfajczy, to wymienny kontroler (talerze z danymi będą nienaruszone).

    Poza tym koszt gigabajta jest w HDD znacząco niższy, więc jedna i druga technologia ma swoje zastosowania.
    Dlatego wciąż najlepszym rozwiązaniem są dwa dyski - SSD oraz HDD w jednej maszynie. Pierwszy ma system i małe cenne pliki (zwykle użytkownika), a drugi na duże dane w wielkich plikach takie jak sample, muzyka, obrazy, filmy, dane statystyczne.

    W przypadku laptopów gdzie jest często tylko jeden slot SATA można skorzystać z SSHD lub dualDrive (pełny SSD + HDD w jednej obudowie).


  3. Dnia 30.11.2014 o 16:00, Barnette napisał:

    Obecnie pracuję na Win8.1 (przesiadka z XP) i nie mogę na ten system narzekać. Działałem
    też swego czasu na Win7. Wydajnościowo 7 i 8 są takie same - potwierdzają to testy na
    PCLabie.

    Dokładnie. Koniec z bajkami o wydajności Win8 nastąpił tuż po jego premierze...

    Dnia 30.11.2014 o 16:00, Barnette napisał:

    Dodatkowo na plus w Win8 wychodzi uruchamianie się systemu, które jest o jakieś 20% szybsze.

    Bo to nic innego jak częściowa hibernacja rdzenia systemu. Ładowanie z pełnej hibernacji w siódemce wychodzi nawet o kilkanaście procent szybciej.

    Dnia 30.11.2014 o 16:00, Barnette napisał:

    No i wygląd. Jeżeli jesteś estetą to nie polecę siódemki ze względu na jej
    fatalne okienka, z resztą jak i cały design.

    A ja wręcz odwrotnie. Na to co zrobili z interfejcem w ósemce patrzeć nie mogę. Zniszczono fajny interfejs po to żeby go zastąpić jakąś funkcjonalną i estetyczną kaleką.

    Dnia 30.11.2014 o 16:00, Barnette napisał:

    Wiem, że są skórki, ale jaki sens się w to bawić, gdy ósemka jest tańsza a zarazem taka sama bądź ciut lepsza.

    Zasadą jest, że produkt gorszy ma niższą cenę. A ponieważ dzieje się to przy lepszym licencjonowaniu, a wyniki sprzedaży mówią jednoznacznie, że Win8, to po prostu powtórzenie na Visty, tylko w sferze interfejsu, więc tu już żadne łatanie tak jak w Viście nie pomoże bo nie da się zrobić patcha na durną koncepcję. :)

    Dnia 30.11.2014 o 16:00, Barnette napisał:

    Sam nie wiem skąd te wszystkie hejty co do tego systemu.

    Bo M$ zrobił swoim klientom coś czego nigdy nie powinien robić. W Viście próbował skopiować denne rozwiązania z Linuksa, które miały 1% rynku użytkowników, a w W8 wprowadził swoich użytkowników w malowniczy, ale zupełnie p...ny świat schizofremii. :D

    Dnia 30.11.2014 o 16:00, Barnette napisał:

    Jedyna rzecz jaka może irytować to ekran startowy, ale sam szybko się przyzwyczaiłem.

    No niestety nie jedyna. Gdyby to była jedyna, to głupi patch na menu start rozwiązałby problem M$. Niestety kilka różnych patchy i tweaków tego zbabranego systemu nie rozwiązuje go. Bo gdyby tak było, to nie byłoby użytkowników szukających na siłę legalnych kopii Win7. A sam Microsoft nie miałby chęci odcinać się od swojego "dziecka" aż dwoma numerkami w kolejnym wydaniu Windozy. :)
    No i co najciekawsze - pani, która była głównym stronnikiem tej interfejsowej schizy została wylana z tejże roboty tuż po przyjściu pierwszych rynkowych wyników jej pracy.

    Win8 byłby dobrym systemem gdyby nie usunięto żadnej funkcjonalności Win7 bo przecież w ten sposób poszło na marne ponad 3 lata przedpremierowego testowania interfejsu Win7 przez użytkowników; gdyby Metro dołożono jako drugi alternatywny shell, który uaktywniał się wyłącznie po wykryciu ekranu dotykowego, gdyby nie wywalono trybu XP, ani kilku trybów zgodności istniejących na Win7 itp.
    o samo zresztą zrobiono w Win7 wywalając z wersji x64 podsystem Win16, zmuszając do instalacji (emulatora) trybu XP.

    Usuwanie rzeczy dobrze działających jest jedną z najgorszych cech wszystkich korporacji. I dlatego to korporacje powinny z tym zjawiskiem walczyć bo inaczej będą robić to ich klienci walcząc z nimi na rynku. A z takiego starcia nikt nie wychodzi dobrze.


  4. Dnia 03.12.2014 o 20:19, Citkowsky napisał:

    > Czy jest sens kupowania lepszych głośników które docelową będą podłączone do monitora

    Jeżeli do monitora przez jego wyjście słuchawkowe, to nie ma to sensu nawet dla pierdziawek.
    Przede wszystkim dlatego, że z niewiadomego powodu wyjście słuchawkowe w większości monitorów i telewizorów są przepuszczane przez różne filtry, które w efekcie obcinają je z basów i tonów wysokich również. Generalnie powodują zniekształcenia. Nie powiem, że robią tak wszystkie, ale trzeba to w każdym wypadku sprawdzić. Próbowałem już to robić z wejściem aux in moich małych Creative T20 I i II na kilku telewizorach i ze dwóch monitorach. Dźwięk był niestety znacząco gorszy niż bezpośrednio podłączając do laptopa. Z drugiej strony sygnał szedł przez HDMI, więc winny mógł być również konwerter DC/AC w ekranach.
    Jeżeli video masz idące przez DVI, a audio przez analoga, to jest spora szansa, że dźwięk na wyjściu monitora (nawet słuchawkowym) będzie niezmodyfikowany.
    Jeżeli monitor ma cinche audio-out, to jest spora szansa, że podłączanie dobrych głośników będzie czystą korzyścią, a dźwięk będzie ok.

    Dnia 03.12.2014 o 20:19, Citkowsky napisał:

    > aby odtwarzały dźwięk z konsoli PS4?

    Dnia 03.12.2014 o 20:19, Citkowsky napisał:

    > Ewentualnie w jaki sposób podłączyć głośniki bezpośrednio do konsoli?

    Teoretycznie istnieją rozdzielacze/konwertery sygnału hdmi na analogowe video i audio, więc można z takiej zabawki skorzystać. Ale jej koszt raczej nie zachęca.

    Dnia 03.12.2014 o 20:19, Citkowsky napisał:

    Czy warto w nie inwestować by grały na ps4 poprzez złącze słuchawkowe w monitorze

    Jak wyżej napisałem - absolutnie nie warto. No chyba, że sprawdzisz pożyczając od kogoś dobre głośniki i będzie pozytywnie.

    Dnia 03.12.2014 o 20:19, Citkowsky napisał:

    tudzież czasem podepnę je pod PC do creative x-fi extreme audio?

    Tu nie będzie problemu z żadnymi głośnikami, tylko ja bym się zastanowił, czy potrzebne Ci aż 100W RMS za pięć stów, z których realnie nie więcej niż 5 razy w życiu skorzystasz z 70% ich mocy bo dokładnie tyle razy będziesz miał wizytę policji z powodu zakłócania miru domowego sąsiadom... :)
    Z tego właśnie powodu wziąłem głośniki 2.0, które można zmieścić nie tylko na biurku, ale również na półce, mają wystarczające mi 28W RMS i grają równie pięknie, a może nawet ładniej bo nie mają żadnych słyszalnych szumów nawet do 100% wzmocnienia ciszy (właśnie sprawdziłem), no i w spoczynku biorą ułamek wata, a nie marnują od 10 do 30W nic nie robiąc. Dlatego ja sobie zgarnąłem już łącznie kilka zestawów Creative T20 I i II (pierwsze nie są już w sprzedaży). Bo i kosztują dokładnie dwa razy mniej niż Solo 6C. Zresztą tu masz opinie o jednych i drugich:
    http://www.skapiec.pl/site/cat/50/comp/376184_komentarze
    http://www.skapiec.pl/site/cat/50/comp/85905_komentarze


  5. Przyczyną zmniejszania się siły uderzeniowej pojedynczych głowic nie jest dbanie o środowisko, lecz stale zwiększająca się precyzja środków przenoszenia. Ładunki megatonowe wprowadzono po to aby nawet kilkukilometrowa niecelność trafienia nie spowodowała przetrwania celu. Od czasu gdy środki przenoszenia ładunków są coraz celniejsze nie ma potrzeby zwiększania skutecznego zasięgu fali uderzeniowej. A to, że komuś podobno wyszło iż więcej mniejszych ładunków jest rzekomo mniej niebezpieczne dla środowiska, to zupełnie inna sprawa.
    Przy czym ja bym to akurat podważył ponieważ dla każdej jednej głowicy bomby wodorowej potrzebny jest jeden *brudny* zapalnik atomowy, który jako jedyny jest źródłem opadu promieniotwórczego. Jest tak ponieważ reakcja syntezy sama w sobie nie zostawia po sobie ŻADNYCH promieniotwórczych pierwiastków o długim czasie połowicznego rozpadu. Jedynymi produktami tej reakcji jest stabilne jądro Helu 4 oraz neutron i promieniowanie gamma. Jeżeli wybuch nastąpiłby w próżni, to pozostałoby w niej trochę czystego, stabilnego helu i kompletnie nic więcej.
    Natomiast zapalnik, czyli bomba rozszczepiająca uran lub pluton pozostawia po sobie mnóstwo promieniotwórczych śmieci. Jak łatwo policzyć zwiększająca się liczba małych głowic powoduje zwiększenie ilości detonujących zapalników, czyli małych bomb atomowych. Wielkość, ani moc zapalników nie zmienia się znacząco bez względu na wielkość ładunku termojądrowego podlegającego syntezie.
    Dlatego argumentowanie, że małe ładunki są dla środowiska lepsze od dużych jest dla mnie kompletnie nielogiczne.

    Natomiast może być jakimś argumentem, że przy reakcji termojądrowej emitowane są neutrony oraz promieniowanie gamma, które wnikając w stabilne jądra atomów otoczenia mogą je zdestabilizować i uczynić promieniotwórczymi. Jednak większość takich wybitych atomów daje bardzo niestabilne jądra, które mają bardzo krótki czas połowicznego rozpadu i same rozpadają się na bardziej stabilne lub zupełnie stabilne. Jednak gdyby zagrożenie było aż tak wielkie, to nikt przy zdrowych zmysłach nie próbowałby budować (w pobliżu wielkich miast) tokamaków, czyli konstrukcji umożliwiających zainicjowanie i podtrzymanie reakcji syntezy termojądrowej. Bo zagrożenie napromieniowaniem byłoby zbyt wielkie. Skoro są jednak budowane, to chyba nie aż tak wielkie lub jest znikome.

    Jak zwykle w takich wypadkach do zwykłej taktyki prowadzenia wojny atomowej dorabia się zgrabne wytłumaczenie dla mas idiokracji. Tym bardziej, że kłamliwe.


  6. Dnia 29.11.2014 o 16:26, KrzysztofMarek napisał:

    Nie powiem, że mogę się z Tobą zgodzić. Tak, jak pamiętam, to szczyt możliwości intelektualnych
    i fizycznych przypada na 24 rok życia. Ale to nie wszystko, bardzo nieznaczny spadek
    możliwości intelektualnych po 24 roku życia nadrabia się doświadczeniem, co sprawia,
    ze faktyczna zdolność do rozwiązywania problemów wypada pomiędzy 35, a 40 rokiem życia.

    Zgadzam się z Tobą, że wiek ok. 40 lat jest najbardziej efektywny bo człowiek ma optymalne połączenie zdrowia, doświadczenia i ma jeszcze wciąż świeże pomysły oraz nie jest skostniały nabytym doświadczeniem.
    Ale jak obserwuję historię polityczną różnych krajów, to przy rządzeniu krajem najbardziej korzystną cechę jest brak skostnienia i otwartość na nowe rozwiązania. Doświadczenie załatwiają doradcy, którzy zwykle są starszymi, doświadczonymi ludźmi. Dlatego moim zdaniem ograniczenie pierwszego startu do 35 lat, ewentualnie 40 powinno istnieć.
    Szczególnie w krajach w których system polityczny ma ciągoty do systemu wodzowskiego jak w Polsce, w którym nie jest istotne jakie człowiek ma poglądy czy pomysły, a jak jest znany i ile owieczek pod sobą zgromadził.
    W zdrowych systemach politycznych ludzie łączą się w partie z powodu identycznego podejścia do rozwiązywania problemów i wtedy praktycznie nie istnieje problem zmian partii przez osoby na stołkach państwowych bo przyczyna i skutek są odwrócone w stosunku do chorych systemów politycznych takich jak w Polsce. Dlatego chore systemy tak łatwo przeobrażają się w dyktatury.

    Dnia 29.11.2014 o 16:26, KrzysztofMarek napisał:

    I z tym właśnie nie mogę się zgodzić. Powinien mieć więcej, niż 35 lat i mniej, niż 40.

    Ale w ten sposób okrojenie możliwości wyboru nie sprawdzi się kiedy kraj będzie miała naprawdę poważne kłopoty i trzeba by było zrobić naprawdę rewolucyjne zmiany. W efekcie jeżeli system polityczny tego nie uwzględni, to system prawny i tak zostanie rozwalony przez rewolucję, na której czele będą zapewne dwudziesto- lub trzydziestolatkowie bez żadnego zaplecza w postaci bardziej doświadczonych doradców.
    Wolałbym więc, żeby ludzie młodzi mieli przynajmniej teoretycznie szansę na wyemitowanie swojej frustracji w zakresie istniejącego systemu politycznego niż poza nim. Bo realnie i tak sprowadzi się do tego samego, tylko bardziej krwawo i z dużo większą szansą zrobienia katastrofalnych zmian.

    Dnia 29.11.2014 o 16:26, KrzysztofMarek napisał:

    Premier może niewiele zrobić, bowiem tkwi w zastanym systemie prawnym.

    Ale ma największą szansę na jego zmianę. Wystarczy, że uzyska większość konstytucyjną i już system może zmienić. Nawet przy oporze władzy sądowniczej i prezydenta. Realnie to premier ma największą władzę bo zwykle jest też przywódcą większości parlamentarnej.

    Dnia 29.11.2014 o 16:26, KrzysztofMarek napisał:

    Jeśli system prawny jest dobry

    I to założenie najczęściej nie jest spełnione. A już na pewno nie w Polsce.
    Nie ma znaczenia jaką etykietkę będzie miała osoba mająca realny wpływ na rządzenie w kraju. Równie dobrze może to być prezydent jak w USA.

    Dnia 29.11.2014 o 16:26, KrzysztofMarek napisał:

    Premier musi mieć takie poparcie, żeby zmienić
    istniejący system prawny, ale... ale jeśli to zrobi, może okazać się, że szczytne zmiany
    spowodowały zmianę na gorsze.

    Tego nigdy nie da się wykluczyć. Ale czasem lepsze są zmiany, które trzeba skorygować niż brak jakichkolwiek pozytywnych zmian. A tak jest właśnie w Polsce, a również w wielu innych krajach UE.

    Dnia 29.11.2014 o 16:26, KrzysztofMarek napisał:

    Obawiam się, że znowu nie masz racji. Przyjmując za podstawę osiągnięcia w dziedzinie
    poprawności politycznej, czy też w "realizacji praw człowieka" to może okazać się, że
    peleton zwolnił i to tak dalece, że nic nie robiąc znaleźliśmy się daleko z przodu.

    Niestety robimy. Robiona jest krecia robota cały czas. Podatki rosną bez żadnej kontroli społeczeństwa, coraz mniejszy jest zakres wolności gospodarczej oraz osobistej, wciąż silny jest odpływ najlepszych ludzi poza Polskę. I to trwały, na zawsze.

    Dnia 29.11.2014 o 16:26, KrzysztofMarek napisał:

    Prawda jest taka, że żeby coś osiągnąć, trzeba się napracować i to bardziej, niż inni.
    Niezależnie od tego, czy chodzi o pracę intelektualną, czy fizyczna, czy też obie te
    prace razem.

    Wydajność polskiego pracownika wciąż jest bardzo niska i efektem są odpowiednie do tego płace na poziomie meksykańskim. I nie jest to do końca wina tych pracowników, ale skutek bajzlu organizacyjnego polskiej kadry kierowniczej.

    Dnia 29.11.2014 o 16:26, KrzysztofMarek napisał:

    Jeśli pracując dwa razy wydajniej mam przychód 1,10x większy, to po co
    mam się szarpać? Lepiej będzie na zasiłku. Socjalizm tak ma.

    No i kto miałby to zmienić? Ludzie 40+? Nie ma mowy. Taki stan zmienić mogą tylko ludzie 20+, ewentualnie 40-. :) Bo tylko oni mieliby determinację i ich życie się radykalnie polepszyło. Weź pod uwagę, że nie zdarzyło się w historii aby rewolucje zapoczątkowali ludzie w wieku starszym niż 40 lat.
    A to jest obecnie potrzebne.


  7. Dnia 29.11.2014 o 16:05, Tomoya-kun napisał:

    Historyczne bitwy zabił MM. Chciałem w nie grać ale czekało się w nieskończoność bez
    skutku.

    No właśnie dlatego prawie w to nie pograłem...
    Ale myślałem, że to tylko przypadek bo odpalałem zwykle w nocy. :)


  8. Dnia 29.11.2014 o 16:11, Henrar napisał:

    Przecież y580 to nie gamingowiec.

    Racja, moja pomyłka. Może to z tego powodu, że widzę całe serie postów różnych osób, które kupiły sobie wersje gamingowe, a tuż po zakończeniu gwarancji narzekają.

    Dnia 29.11.2014 o 16:11, Henrar napisał:

    Normalne gamingowce pokroju Asusów G750 mają chłodzenie
    w porządku i mają temparatury pod obciążeniem takie, jak niektóre gamingowe PC.

    Tu bym się zgodził, ale... Jest wiele modeli, które gamingowe są tylko z nazwy. Jest też wiele modeli, które nie mają tej łatki, a chłodzenie mają na najwyższym poziomie - mniej więcej jest ono dwa razy bardziej wydajne niż maksymalna ilość energii cieplnej jaką mogą wyemitować wszystkie elementy pod maksymalnym obciążeniem. Problem w tym, że wyselekcjonowanie tych modeli jest trudne, szczególnie w modelach nowych. Choćby dlatego, że wiele z nich jest oplombowanych i przeciętny user nie zajrzy do środka, zanim nie kupi.
    Pozostaje zdanie się na testy robione przez różne gazetki/witryny.

    Dnia 29.11.2014 o 16:11, Henrar napisał:

    Anyway, jesteś kolejną osobą, która nie pojmuje sensu istnienia DTRa.

    Myślę, że jednak pojmuję. Sam jeżeli kupuję lapka, to zwracam uwagę na to aby kompromis między mobilnością, a wydajnością był bardziej w stronę wydajności.

    Dnia 29.11.2014 o 16:11, Henrar napisał:

    Dobra rada: spróbuj przenieść nawet najcięższego gamingowca z miejsca na miejsce
    i porównaj to z możliwością przeniesienia gamingowego PC.

    Henrar, żaden laptop realnie nie jest w stanie całkowicie zastąpić desktopa. Tym bardziej, że laptop, to realnie PC wraz z wbudowanym UPS. Nawet najlepiej zaprojektowany laptop nie ma szans dogonić od względem wydajności średnio dobrze zaprojektowanego PC.
    Natomiast można do tego podejść funkcjonalnie - czyli jeżeli laptop ma wszystkie potrzebne funkcje PC plus swoje dodatkowe możliwości, to mi to wystarczy. Nie muszę wszystkich gier odpalać w tym samym reżimie wydajnościowym, wystarczy że jeżeli na PC odpala się gra w ultra, to na lapku ustawienia były średnio-wysokie.

    A jeżeli to wszystko da się osiągnąć na niskonapięciowcu, który w trybie maksymalnej oszczędności nie przekracza poboru 20-24W (tyle realnie można uciągnąć na bateriach słonecznych w trybie ciągłym), to taki laptop jest moim zdaniem absolutnie właściwy.
    Rozumiem, że są osoby ogarnięte wiarą w DTR, ale realnie jest to tylko idea, która nie ma szans realizacji w praktyce bo wkrótce po zakupie PC ma zapas możliwości łatwo zwiększających jego wydajność, a DTR nie. Łatwo to uzasadnić próbując zastąpić laptopem PC-ta z chłodzeniem wodnym.


  9. Dnia 27.11.2014 o 01:45, JayL napisał:

    Panowie, jeśli w trakcie grania SpeedFan pokazuje mi temp GPU ok 90 stopni, a rdzenie
    ok 95, to jest bardzo źle, prawda? Robiłem niedawno ''wietrzenie'' wiatraka systemowym
    narzędziem, ale nic to nie dało jak widać. Mam też spore spadki płynności, pewnie przez
    to. A piszę tu, bo to wszystko w laptopie - Lenovo Y580. Jakieś rady jak sobie poradzić
    z tymi temperaturami? Podkładka chłodząca?

    Tak to jest jak się kupuje laptopa "do gier". Witaj w klubie. :)
    Ja od kiedy załapałem filozofię producentów, że można zrobić kasę na frajerach dając sprzęt, który już w samym projekcie jest do serwisu po dwóch latach pracy, nigdy nie proponuję laptopów do gier.
    To są przegrzewające się nie zbalansowane kobyły z kanciastymi kształtami, nie mające niemal żadnych zalet laptopa i mające wszystkie jego wady.
    Tymczasowym rozwiązaniem jest rozłożenie go na drobne, wyczyszczenie, obniżenie mu wypasionych parametrów wyłączenie OC, czyli próby zrobienia z niego maszyny "gorszej". Na jakiś czas wystarcza. Będzie się grało może trochę gorzej, ale będzie zamiast leżenia w serwisie lub jako podkładka pod kwiaty. :)


  10. Hmmm, no i ostatecznie skasowali bitwy historyczne tylko dlatego, że ktoś głupio je obmyślił...
    Ja bym zamiast wrzucać je do osobnej kategorii podpiął pod bitwy losowe jeżeli tylko jedzie się pojazdem spełniającym wymagania, a w opcjach tylko dodał je jako traktowanie priorytetowe, losowe lub wykluczenie.

    Ma ktoś jakieś dodatkowe wrażenia z nich, które do nich zniechęcały? Bo ja się prawie nie załapałem i w sumie nie widziałem przeciwwskazań.


  11. Dnia 20.11.2014 o 18:30, S1G napisał:

    No nic, za 1.5 tyg dogrywki, a potem (wybory prezydenckie) już nowy system i pewnikiem stare problemy..

    Nic się nie zmieni. W ogóle ostatnio uważam, że skoro prezydent ma wymóg minimalnego wieku, to premier powinien mieć wymóg wieku maksymalnego. No chyba, że ponownie wygrywa wybory.
    Potrzeba więc jednego człowieka, który dostanie sporą władzę w swoje ręce i będzie młodszy niż 35 lat. I to jako stała reguła.
    Wystarczy zauważyć, że w wielu krajach, gdzie na premierów wybiera się z zasady ludzi młodych żyje się dobrze i kraje takie szybko reagują na pojawiające się zmiany. Najczęściej też nie ma organizacyjnego bajzlu.
    U nas powinno się to wymusić konstytucją bo mentalność mamy opóźnioną jakieś 20 lat za peletonem. :)


  12. Dnia 14.10.2014 o 13:22, misioo napisał:

    Mam już 20-30h na koncie i muszę wylać falę hejtu nr. 2:
    Żenuje mnie co oni zrobili z tą grą! Z erpega zrobili korytarzowego, oskryptowanego szutera!

    No nie przesadzajmy. ME1 miał tragiczny wybór kolejności lokacji i masę błędów z tym związanych. Praktycznie cała gra sprowadzała się to Therum->Feros, a następnie Noveria -> Virmir -> Ilos. Finito. Można trafić na Virmir zanim trafi się na Feros lub Noverię bo warunkiem jest skończenie tylko jednej z nich. W takim wypadku teksty stają się idiotyczne bo kompletnie nie pasują do uzyskanego przez Shearda stanu wiedzy.

    Dnia 14.10.2014 o 13:22, misioo napisał:

    To powinno się nazywać Call of Mass Effect, a nie ME2. Okazało się że najlepszą taktyką
    przy wielu ze starciach nie jest zabijanie przeciwników, a bieg przed siebie! Bo doputy
    dopóki się stoi w miejscu i próbuje wszystkich wystrzelać to oni się wysypują falami
    bez końca.

    Wbrew pozorom koniec istnieje. Ale najpierw trzeba zrobić tak wielka rzeźnię, że przestaniesz już liczyć przeciwników. Bieg do przodu faktycznie eliminuje utratę czasu z tym związaną.

    [...] wszystko powycinali z tej gry:

    Dnia 14.10.2014 o 13:22, misioo napisał:

    nie ma Mako, rozwoju postaci czy ekwipunku. Gdzie ten erpeg?

    Mako mi też jest żal. to było bardzo klimatyczne rozwiązanie. Natomiast ani rozwój postaci, ani ekwipunek nie ma wiele wspólnego z RPG. Istotą RPG jest wczuwanie się w rolę, a to jest tu zachowane. Dziwne by było gdyby przy tym stanie techniki ktoś chciał się jeszcze bawić w ekwipunek i mikrozarządzania zbędnym w grze elementami.

    Dnia 14.10.2014 o 13:22, misioo napisał:

    a) bądź świętszy niż papież
    b) bądź zwyczajnym skur##nem
    gdzie każdy z wyborów jest po prostu GŁUPI! I w 90% zupełnie nie intencjonalny, słowo
    lub dwa które określa wybraną opcję dialogową najczęściej ni jak ma się do tego co ostatecznie
    Szepard wypowie, i nigdy nie wiemy jak ostatecznie się zachowa!

    Mi tam nie sprawiało to jakoś problemu... :P
    Fakt, że nie pomyślano o wykorzystaniu niejednoznacznych moralnie odpowiedzi. Trochę tego brakuje. Z drugiej strony w ME1 też takich nie było zbyt wiele.

    Dnia 14.10.2014 o 13:22, misioo napisał:

    Szkoda... Szkoda bo jedynka była jedną z lepszych gier w jakie grałem, widziałem w niej
    wielki potencjał, liczyłem że w następnej części zostanie jeszcze bardziej rozbudowana
    i urozmaicona. A okazało się wręcz odwrotnie - ME2 jest uwsteczniony, spłaszczony do granic

    Fabularnie? Nie zgadzam się. ME2 docenia się po jej skończeniu. Ogół graczy jednak wolał dwójkę niż jedynkę. To dwójka załapała się na grę roku, a w przypadku jedynki była tylko cisza.

    Dnia 14.10.2014 o 13:22, misioo napisał:

    ma ZDECYDOWANIE brzydszą grafikę, którą twórcy starają się ukryć większą ilością
    dymu, zaciemnień i jakiś innych pseudo efektów graficznych.

    U mnie grafika ME2 jest lepsza niż ME1. Co mi po teksturach skoro większość obiektów w grze, a już szczególnie ubrań Sheparda sprowadzała się do oteksturowaniu jakiegoś prostopadłościanu. Resztę trzeba było sobie wyobrazić. :)

    Dnia 14.10.2014 o 13:22, misioo napisał:

    Muzyka też do cholery jest gorsza!W jedynce była bardzo klimatyczna i taka... specyficzna,
    idealnie pasująca do tej całej sci-fi, kosmicznej otoczki.

    Kwestia gustu. Ja o wiele częściej słucham ścieżki dźwiękowej z ME2 (a szczególnie DLC) niż jedynki. A trójkę częściej niż dwójkę.

    Dnia 14.10.2014 o 13:22, misioo napisał:

    Jak to się stało? Skąd ten nieco tylko bardziej rozbudowany klon Call of Duty zbiera
    oceny w okolicach 10/10 skoro pod każdym, KAŻDYM względem jest gorszy od poprzednika?

    Stąd, że jesteś w mniejszości. Czego by nie mówić, to dwójkę zrobiono pod narzekania graczy z jedynki. I wbrew temu co piszesz powiodło się to.


  13. Dnia 26.10.2014 o 22:32, Axuwax napisał:

    Takie małe pytanie, jak dziewczyna okazuje swoje zainteresowanie wobec danego mężczyzny?

    Śmieje się z wszystkiego co powiesz. Nawet jeżeli jest to bez sensu lub są to same absurdy. Kobieta śmieje się, żeby rozładować napięcie, które jej przeszkadza.
    Oprócz tego sama inicjuje tematy rozmowy, często łapie kontakt wzrokowy, bawi się włosami, trzyma rękę ręką, co jest często podświadomą potrzebą dotyku. Generalnie dobrze się wtedy czujesz w jej towarzystwie.

    I jeszcze taka rada dla chłopaków z zerem doświadczenia.
    Zależy Ci na niej, to żadnych prezentów bez okazji, generalnie bez werbalnego zwracania uwagi na jej wygląd, aczkolwiek można ją taksować wzrokiem ile wlezie. To Twoje prawo. :) Zauważy to z pewnością.
    I musisz widzieć w niej równego sobie człowieka, a nie tylko ładną lalkę do zabawy lub pochwalenia się przed innymi. Uśmiechnij się więc do niej czasem gdy docenisz to, że jest z Tobą.
    Weź pod uwagę, że nawet te "głupie blondynki" są na tyle inteligentne, żeby wiedzieć co się facetom podoba i jak ładnie poprosić o to żeby facet robił to czego chcą. To też jest przejaw inteligencji, choć raczej takiej atawistycznej. :) Jednak doceniaj to bo żaden facet nie potrafi tego podrobić.


  14. Dnia 05.11.2014 o 18:27, meryphillia napisał:

    To mnie właśnie najbardziej zachwyca (jak i chyba większość interesującego sie tematem
    towarzystwa), jak solidny już mamy poziom automatyzacji w eksploracji kosmicznej, skoro
    tak idealnie udaje się wykonywać skomplikowane manewry bez bespośredniego nadzoru operatora
    w czasie rzeczywistym.

    Wszystko da się zaprogramować. Nawet nieprzewidywalny splot zdarzeń o ile każde z nich oddzielnie jest przewidywalne.

    Dnia 05.11.2014 o 18:27, meryphillia napisał:

    Jeśli lądowanie przebiegnie bez problemów mój podziw dla ekipy odpowiedzialnej za misję
    będzie bez końca. ;)

    To znaczy, że członkowie zespołu grali kiedyś w Core Wars. ;)


  15. "Dzień Dobry. Kocham Cię."
    Połączenie problemów z uczuciowym spiknięciem się inżyniera kolejnictwa z kierowniczką referatu ministerstwa kultury byłoby ciekawe i naturalnie sensowne - ale... to NIE TEN film.
    Ten film niestety film wali nudnymi, wręcz prymitywnymi, stereotypami bo tutaj próbują się poznać... No kto?
    Ano klasycznie - pan młody przepełniony ideałami lekarz o powierzchowności ciacha oraz korporacyjna biurwa (tutaj "grana" przez panią od reklamy Playa). Jak bym widział kolejny polski serial. Rzygać się chce... ;)
    Zgodnie z wytyczoną linią atrakcyjności filmu dla polskich nierozgarniętych panienek teksty dialogów są tak prawie tak żenujące jak pierwszej z brzegu piosence gatunku disco-polo. Generalnie trzeba je przetrwać. :)
    Być może jednak warto przeczekać żenująco denny początek bo z chwilą pojawienia się dwóch postaci drugoplanowych film zaczyna mieć jakieś przebłyski czegoś do obejrzenia nie tylko przez pierwszą lepszą głupią pindę w wieku 15-29 lat. ;)
    Trochę razi mnie pewna niespójność - jak młody lekarz z obrazka, czyli klasyczny kobieco-dziewczyński "książę z bajki" staje się przyjacielem kolesia będącego ewidentnie niezadbanym, wychowanym przez podwórko leserem walącym w mowie potocznej odjechanymi tekstami, tego w filmie nie tłumaczą. A szkoda bo może byłby to lepszy materiał na scenariusz niż ten użyty. ;)
    Następnie następuje seria pomyłek oraz zdarzeń klasycznych dla każdego czeskiego filmu w których główną rolę przejmują aktorzy drugoplanowi. I to da się oglądać. W tym czasie postacie pierwszego planu czekają sobie na bieg wydarzeń, aby pod koniec strzelić klasycznego "happy enda", w którym wszyscy są szczęśliwi, że stało się tak jak się stało, a widzowie, że wreszcie się skończyło. :)

    Generalnie scenariusz płaski, płytki i to co film ratuje to postacie grane przez tych aktorów z samego dołu plakatu. Cała reszta to flaki z olejem. A bym zapomniał - nie pamiętam jak się rozwiązuje sprawa zakochanej pielęgniarki. Raczej niczym. I to jest jedna z niewielu niebanalnych i wziętych z życia historii, która przypadkiem zdarzyła się w tym filmie. :)

    Subiektywnie: Jeżeli nie masz co robić w domu, laska Cię na to wyciąga, ty chcesz wyciągnąć laskę lub obejrzałeś już wszystko inne, to możesz skoczyć do kina i obejrzeć. :)
    Poczucia dużej straty w życiu nie będzie, a kilka momentów jest dość zabawnych.
    Ale generalnie film, jak to większość polskich serialopodobnych, trzyma ten właśnie poziom.

    I na koniec. Jeżeli to miałby być skok do kariery Baśki Kurdej-Szatan, to raczej się zdziwię. Mogłaby ją zastąpić każda inna "aktorka", ale raczej nie zobaczyłbym większej różnicy.


  16. Dnia 09.11.2014 o 21:56, Blackhand napisał:

    Możecie, niezawodni forumowicze, polecić jakieś dobre komedie?

    Nie wiem co leciało w TV, ale dla mnie niezawodną komedią dla osób, które nigdy jej nie widziały jest "Wyścig Szczurów" (Rat Race). Wrzucenie do jednego filmu kilkunastu najlepszych aktorów komediowych (w tym Rowana Atkinsona aka Jasia Fasoli) oraz jednego z grupy Monty Pythona (który chyba załatwił też scenariusz) nie mogło się nie udać.


  17. Interstellar. Właśnie byłem.
    Sądziłem, że to kolejny klon typu Grawitacja.
    No, ale się naciąłem. Film sięga pomysłem znacznie dalej i ma podobnie jak Avatar pewną cechę lub też założenie, które pojawia się pierwszy raz w filmach S-F (przynajmniej w tych, które widziałem). No, ale nie mogę go zdradzić bo zepsułbym fabułę osobom, które chcą się wybrać.
    Generalnie film, w którym nie udało mi się wychwycić żadnej niespójności czy nielogiczności. No może poza nieco naciągniętą teorią "przebijania się" przez horyzont zdarzeń leniwej czarnej dziury bez niszczącego rozciągnięcia.
    I teraz, uwaga, najlepsze. Stary pryk już ze mnie, ale w pewnym miejscu się poryczałem.... :)
    Zdarza się to tak rzadko jak jasna cholera w ciemną noc, ale fakt jest faktem. :D

    Genialnie zrobiona przedłużona końcówka - nie ma bohaterskiej śmierci, nie ma też nihilizmu, ani bezmyślnego happy endu. Jest Hans Zimmer. Muzyka. Oklaski. ;D
    Jak widzę to nazwisko to siedzę w fotelu i słucham, aż zapalą światła i dźwięk zostanie wyłączony. No, ale to taka subiektywna wkrętka. :)

    Dobrze mi się oglądało. Kto lubi ten gatunek - to się nie zawiedzie, kto toleruje - być może dowie się czegoś więcej o czymś o czym nie miał pojęcia, kto nie lubi - po prostu nie będzie bardzo zawiedziony bo nie będzie musiał robić sobie w domu doła. :D
    Taka moja własna ocenka.


  18. Dnia 26.10.2014 o 20:14, Ring5 napisał:

    Nie ukrywam, że serduszko zabiło mi mocniej na myśl o tym, że mogliby na tym samym silniku
    zrobić Terror from the Deep... Koralowce, ruiny zapomnianych cywilizacji, wraki okrętów,
    a między nimi zabawa w kotka i myszkę między ostatnim pozostałym przy życiu operatorem
    X-Com i grupą Aquatoidów...

    Ech, no weź i dalej podjudzaj... ;D
    TfD biorę w ciemno od razu razem z bugami, które będę zgłaszał do oporu... ;)


  19. Dnia 13.10.2014 o 21:07, zerohunter napisał:

    Da się mieć 2 siódemki naraz na 2 osobnych partycjach? Jak tak to jak to zrobić, normalnie
    zbootować i zainstalować?

    Tak. Bez względu na to czy wystartujesz z płyty czy odpalisz program instalacyjny z poziomu istniejącej windy, to pojawi Ci się pytanie gdzie instalować. Teoretycznie da się zainstalować nawet w tej samej partycji pod innymi katalogami Windows, ale katalogi systemowe i skróty się zmiksują, więc bardzo tego nie polecam.


  20. Dnia 04.10.2014 o 13:30, lis_23 napisał:

    w przypadku większości gier mam ten komunikat po zamknięciu aplikacji i wyjściu na pulpit,
    jednak " Śródziemie Cień Mordoru " już podczas uruchamiania gry powoduje, że system zmienia
    schemat kolorów systemu windows na podstawowy, pasek staje się szary a gra działa źle,
    wydajność się pogarsza, zamiast powiększyć. Cy to oznaka, że czegoś mi brakuje? Co jest
    za słabe? Procek, Grafika czy RAM?

    Sprawdź sobie wyniki cząstkowe testu wydajności i już będziesz wiedział, że wąskie gardło jest tam gdzie są najmniejsze wartości. Najczęściej nie jest to jednak problem sprzętu, tylko złej konfiguracji systemu.
    Bardzo często wystarczy wejść w menedżera urządzeń i przekonać się, że są źle zainstalowane lub niedziałające prawidłowo sterowniki (mają np. wykrzykniki). Usunięcie takich problemów najczęściej załatwia wszystkie problemy.
    W następnym kroku należy sprawdzić co się uruchamia na starcie w komputerze. Generalnie zawsze można wejść do msconfig i w zakładce uruchamianie wyłączyć wszystko. Komputer momentalnie odetchnie i jeszcze przyspieszy start.
    Na koniec jeżeli to jeszcze nie pomoże możesz na skrócie do gry wejść w zakładkę "zgodność" i włączyć kilka pozycji związanych z grafiką takich jak wyłączenie kompozycji oraz skalowania.
    Ostatecznie jeżeli komputer jest pozbawiony robaków i wirusów, jego minimalny wynik wydajności cząstkowej jest w okolicach 2 i dotyczy to grafiki lub pamięci, to prawdopodobnie zbyt słaby jest sprzęt.


  21. Dnia 25.09.2014 o 17:23, Dartitwo napisał:

    Po lewej stronie widac obecny styl podpisow, po prawej przeszly. Zalezy mi zeby wygladaly
    tak jak po prawej stronie (By byla jedna linijka tekstu) jednakze nie wiem jak tego dokonac.
    Ma ktos jakis pomysl?

    PPM na ekranie, Personalizacja, kolor okna, zaawansowane ustawienia, z listy wybrać rozmieszczenie ikon poziome i dać więcej niż jest.


  22. Dnia 20.09.2014 o 11:05, Kubson023 napisał:

    USA szukając na ślepo odwetu za te dwie ruiny co im ktoś zawalił w 2001 roku , napadły
    na IRAK i zlikwidowali de facto Saddama Husajna który dyktatorem był ale porządek trzymał.

    Nie, kolejność była inna.
    Najpierw Amerykanie wystosowali ultimatum wydania im Bin Ladena do Afganistanie, który w tym czasie po wycofaniu się Rosjan był w niemal całości opanowany przez Talibów. Kiedy to nie poskutkowało zaczął się atak na Afganistan. Operacja lądowa na pełną skalę nie mogła być możliwa z powodu otoczenia przez Afganistan przez suwerenne, ale i niechętne Amerykanom kraje.
    Dlatego Irak oberwał rykoszetem z dwóch powodów:
    1. Dekadę wcześniej Husajn chciał okraść wzbogacony na sprzedaży Amerykanom ropy Kuwejt. Miał więc z nimi na pieńku, a przy okazji powszechna była opinia, że Amerykanie poprzedniej wojny nie dokończyli ponieważ tylko wyzwolili Kuwejt, zamiast zdjąć agresora. Personalnie Husajna. Dlatego wymyślono fałszywe preteksty z bronią chemiczną itp. W sumie powód nie był ważny. Ważne było pokazanie, że Amerykanie są w stanie używając jedynie małego fragmentu swojej armii pokonać bez żadnych strat całe inne państwo. A nawet dwa.

    2. Irak jest geograficznie i mentalnie w centrum świata arabskiego i mając dostęp do jego terytorium można łatwo wyprowadzić dowolne uderzenie na dowolny kraj muzułmański z tego regionu. Zarówno w powietrzu, ale przede wszystkim na lądzie. Dzisiaj z tego faktu korzystają Dżihadyści ponieważ opanowanie przez nich Iraku da im możliwość wpływania na cały region i zapewni sobie przy okazji nieskończone zapasy paliwa, albo gotówki. W każdym razie Amerykanie chcieli pokazać, że taki atak jak 9.11 kończy się zawsze wojną i zwielokrotnieniem ofiar po stronie napastnika. To nic innego jak doktryna odstraszania nakreślona jeszcze za czasów Sun Tzu. To nie ważne, że przeciwnik nie był dokładnie wcześniejszym agresorem. To w przypadku odstraszania nie ma znaczenia.

    W ogóle moim zdaniem Amerykanie po takim ataku jak 9.11 powinni wtedy na terenie Afganistanu zdetonować kilka starych bomb z głowicami termojądrowymi na terenie zajętym przez Talibów, ale z jak najmniejszą ilością ludności cywilnej. Gdyby tak zrobili, to dzisiaj nie istniał by w ogóle problem z Putinem bo co jak co, ale Rosjanie cieszyliby się, że to nie oni byli celem, a jednocześnie wiedzieli, że Amerykanie nie wahają się użyć broni atomowej nawet bezpośrednio przy ich granicach. Niestety ta szansa została zmarnowana kiedy była okazja. I dzisiaj Amerykanie płacą za to cenę.

    Dnia 20.09.2014 o 11:05, Kubson023 napisał:

    Wszystko to robili z gębami pełnymi frazesów na temat demokracji i praw człowieka.

    Oczywiście, że tak. Co by nie mówić władzę nad USA trzyma te 150 milionów dorosłych i uzbrojonych Amerykanów, którzy co cztery lata to weryfikują.

    Dnia 20.09.2014 o 11:05, Kubson023 napisał:

    No to teraz albo niech odbudują dyktaturę bo inaczej tego bajzlu powstrzymać się nie da albo niech
    wcielają w życie te swoje mrzonki i pozwolą się faktycznie wyrżnąć z Konstytucją USA w ręku.

    Amerykanie osiągnęli swoje cele. Wojnę ze swojego terytorium przenieśli do rejonu bliskiego wschodu i Azji. A to, że ludność jest taka jaka jest, to po prostu fakt. Ostatnio musieli wykombinować, że dużo taniej jest wspierać i dawać na kredyt broń tym, którzy realnie będą ponosić koszty wojny niż samemu się w niej babrać.

    Prawdę mówiąc teraz gdy sporą część Iraku opanowali Dżihadżyści, którzy jako swój standard popełniają zbrodnie wojenne i wręcz ludobójstwa, to moim zdaniem jest to kolejna świetna okazja (oraz doskonały moment) na użycie taktycznej broni atomowej. I to nie w celu rozwalenia fanatyków Islamskich, lecz w celu przypomnienia, innym w tym Putinowi, że W przeciwieństwie do Francuzów lub Niemców, Amerykanie z terrorystami nie negocjują tylko ich likwidują. Tyle, że podejrzewam żeby tak się stało trzeba, żeby Obamę zastąpił jakiś republikański prezydent. Idealnym kandydatem na takie czasy moim zdaniem byłby Schwarzenegger (kredyt medialny do zdecydowanych działań już na starcie - "Terminator z dostępem do atomówek"). Ale z powodów konstytucyjnych jest to realnie niemożliwe. Choć nigdy nic nie wiadomo co przyszłość może przynieść.