Olamagato

Moderator
  • Zawartość

    11482
  • Dołączył

  • Ostatnio

Posty napisane przez Olamagato


  1. Dnia 01.02.2014 o 22:14, Pietro87 napisał:

    Szukanie kasy jest akurat normalne bo jedziemy równo do progu 60% i jak go dobijemy zostanie
    nam tylko drukowanie pieniędzy i lament z ręką w nocniku.

    Moim zdaniem nie doceniasz polityków (nie ważne z jakiej partii). Zrobią wszystko, żeby ominąć te nieszczęsne 60% PKB zapisane w konstytucji. A właściwie stało się to już faktem ponieważ licząc wszystko tak jak należy, bez żadnych ściemnień, to dawno już przekroczyliśmy 120% PKB. Za jakiś czas ktoś oświeci "ciemny lud" jakimś prostym i efektownym wyliczeniem pokazującym mniej więcej coś zbliżonego do prawdy, a w każdym razie dający oczywisty i nie do zbicia dowód. Będzie to najprawdopodobniej ktoś, kto zrobi coś takiego jak Jarosław Bauc kiedy socjalistyczny AWS w planowanych ustawach zaczął już wydawać pieniądze wnuków. :)


  2. Dnia 30.01.2014 o 18:09, KrzysztofMarek napisał:

    Win95 wymagał reinstalacji co 3-4 miesiące, Win98SE mniej wiecej co roku, WinXP co 3-4 lata.

    Nie wiem czy wymagał bo mój nie wymagał. Działał średnio 2 lata - tak długo aż nie rozwalił się dysk systemowy, albo postanowiłem poeksperymentować na działającym systemie.
    Prawdę mówiąc mój OSR/2 chodził o wiele stabilniej niż Win98 nawalony błędami jak sernik rodzynkami. Przecież SE powstała z powodu nie dającej się ogarnąć liczby bugów, a i tak tysiące z nich wciąż istniały w wersji rzekomo poprawionej.
    Tyle, że ja wyłączałem wszystko co zbędne z bzdurnymi usługami włącznie. Niestety na 98 niewiele to dawało bo bugi były w kodzie systemu, a nie tylko w usługach i śmieciach wrzucanych do autostartu. :)


  3. Dnia 17.01.2014 o 16:48, Pietro87 napisał:

    Nasuwa się pytanie co dalej ?

    Wiadomo co dalej - nie jeden kraj przechodził taki syf w swojej historii.
    Po prostu w którejś kolejnej kadencji kolejny rząd (zapewne ocalenia narodowego) stwierdzi, że kasa i dobre czasy się skończyły i nie ma już na nic. Wtedy zaczną się likwidacje emerytur - tyle, że tych prawdziwych - wypłacanych w gotówce, a nie tylko tych obiecanych. Do tego dojdzie jakiś superpodatek od bogactwa, którym zostaną wykończone resztki klasy średniej i co najmniej większość wszystkich małych firm. To oczywiście spowoduje kolejne powiększenie rozdarcia między wydatkami, a "potrzebami" i następny rząd będzie już tylko zamiatał zgliszcza likwidując jak leci wszystko co jest kosztem skarbu państwa. Na koniec są dwie możliwości. Albo te niszczące cięcia i gwałtowne zubożenie społeczeństwo jakoś przeżyje z mniejszą czy większą rewolucją - co oczywiście nic nie zmieni, albo wreszcie pojawi się jakiś "mesjasz", który skapuje, że państwo się naprawia likwidując durne prawo, które jest wrogie obywatelom i firmom, czyli w Polsce jakieś 90% ustaw III/IV RP. Tak czy inaczej Polska wróci tam gdzie jej miejsce - do szeregu krajów z biednym i głupim narodem, który nie umie się rządzi i okrada najsłabszych. Bo najsłabszych okradać jest najłatwiej. Nie trzeba do tego mieć żadnych zalet, ani żadnego cwanego programu wyborczego lub reformy państwa.

    Dnia 17.01.2014 o 16:48, Pietro87 napisał:

    Sam abonament rtv zawsze uważałem za absurd, ale to już zakrawa na króla absurdów.

    W normalnym kraju jest tak, że jak politycy chcą sobie opłacać jakąś misję, to likwidują jakiś najbardziej bzdurny urząd, którego urzędnicy grzeją dupsko za kilka mln rocznie i finito. Ale nasz kraj nie jest normalny więc trzeba wykombinować jak za tę kolejną kosztowną ideę "misji" ma znowu zapłacić sprzątaczka i kelner - zazwyczaj wychowujący jakieś dzieci i ledwo wiążących koniec z końcem.

    To jest nic innego jak kolejne skubanie ludzi w tym kraju licząc na to, że kolejne 10 zł do zapłacenia co miesiąc jakoś zignorują bo w zamian dadzą jakąś ulgę na 1,50 zł miesięcznie dla wybranych, którzy się nawet po to nie schylą, żeby sobie kłopotów z papierami nie robić (bo ich czas to też pieniądz - oczywiście dla polityków bezwartościowy).


  4. Dnia 12.01.2014 o 14:39, Tyler_D napisał:

    Jak zawsze. Polska to kraj w którym państwo i jego urzędnicy, a pośrednio politycy mogą okradać swoich obywateli bez żadnych ograniczeń.
    Opłata audio-wizualna będzie niczym innym jak po prostu kolejnym podwyższeniem podatków. To nie ważne jaką to będzie miało nazwę. Można równie dobrze wprowadzić podatek od oddychania mieszanką powietrza kontynentalnego i morskiego. :)
    Nie ma też znaczenia jego wysokość.
    Żyjemy w III PRL i jedyne co może to zmienić, to emigracja do krajów, w których Polaków nie okrada się tak bardzo, bezczelnie i często jak w Polsce.


  5. Dnia 16.01.2014 o 23:08, korinek2 napisał:

    Cześć. Szukam konta przede wszystkim do przelewów online zarówno zagranicznych jak i
    w kraju, fajnie byłoby gdyby również opłata za wybieranie pieniędzy była nie za duża.
    Sprawy oszczędnościowe w ogóle mnie nie interesują. Polecicie coś ? :)

    Mi od ponad roku dobrze działa podstawowe konto w ING. Wszystko darmowe, za wyjątkiem ekspresowych przelewów oraz w kwotach milionowych, opłata za przelewy i konto zero. Haczyk jest w tym, ze koszt karty debetowej wynosi 7 zł jeżeli nie przeprowadzi się transakcji bezgotówkowych na poziomie 100 zł/mc (było już 200). Jeżeli się przeprowadzi, to koszt karty też 0 zł.
    W przypadku wpłatomatów i przelewów między kontami w ING księgowanie jest na bieżąco, a między różnymi bankami w ciągu dnia roboczego może trwać 3-6 godzin.


  6. Dnia 08.01.2014 o 18:29, Abi_Dalzim napisał:

    A ja się zastanawiam po co Ci tyle (ponad setka) save''ów?
    Ja ja gram, to mam najwyżej kilka normalnych i oczywiście autoseve (są chyba 3). Jak
    gram na Ironman, to czyiście tylko 1.

    Dlatego, że każdy save ma kilkaset KB, więc nie muszę się ograniczać miejscem na dysku. Startowałem Ironmanem, ale trochę się zirytowałem ponieważ czasem odpalałem grę na lapku i baterii, a z niewiadomego powodu ta gra powoduje, że nie pozwala komputerowi wysłać ostrzeżenia o niskim poziomie baterii, a nawet wykonać awaryjnej hibernacji i komputer się przez nią wyłączał tracąc wszystkie dane z uszkodzeniem pliku autosave włącznie. Dlatego rzuciłem ironmana i teraz każdy save chcę mieć w nowym miejscu bo przynajmniej kilka sesji gry nie stanie się czasem zmarnowanym (skoro będę musiał powtarzać).
    Stąd potrzeba obsługi tych kilkuset save. Każdy inny program radzi sobie z kilkunastoma tysiącami plików w jednym katalogu bez najmniejszego problemu. Tak więc trzycyfrowa ilość save nie powinna być żadnym problemem.
    Po grze zapewne większość z nich skasuję. Nie chciałbym się tylko cofać bo coś ma problem z lapkiem, baterią itp.


  7. Dnia 08.01.2014 o 12:06, Wojman napisał:

    W grze można mieć maksymalnie zdaje się, że 100 zapisanych gier. Jeżeli ma się wiecej
    to niby gra sie zapisuje, ale jednak się nie zapisuje. I to jest po prostu normalnie
    nie normalne. Żeby gra znów się zapisywała należy po porstu usunąć wcześniejsze zapisy.

    No nie. To na pewno nie jest normalne, tylko jest to ewidentny bug w grze.
    Nigdzie w instrukcji nie ma określonego limitu zapisów, więc on po prostu nie istnieje.
    Na szczęście okazało się, że bug w metodzie wczytującej polega na tym, iż rozpoznawanie rzędu ilości zapisów jest zwalone tylko w sesji w której przekroczono liczbę zwiększającą liczbę cyfr w zapisie. Ominięciem problemu było wyjście z gry i ponowne załadowanie, żeby maksymalna liczba cyfr w zapisie mogła być rozpoznawana.
    Na szczęście wszystkie zapisy istniały ponieważ metoda zapisująca nie ma tego buga.
    Co do zapisów, to szukałem ich w katalogu gry, który ma nazwę Save i jest pusty. :)
    Prawdopodobnie więc można mieć kilkaset tysięcy zapisów na usera lub więcej.


  8. Czy ktoś wie gdzie X-COM trzyma sobie zapisy?
    Jeżeli szukam w katalogu save xcoma, to nie ma tam zupełnie nic (nawet tych, które widzę w grze).
    Gra przestała mi je tworzyć mimo, że je robię. Miejsca na dysku mam pełno, ale wygląda mi na to jakby gra samoistnie kasowała przynajmniej część z nich ponieważ powinienem mieć ich dobrze ponad setkę, a mam zaledwie kilkanaście.
    Być może jest to związane z tym, że steam mam na stałe zablokowany, żeby nie mógł się przedostać przez firewall, ale co mają zapisy gry ze steamem, to nie bardzo wiem.


  9. No właśnie znowu zaczyna się era dobrych gier. Kiedyś w latach 80. XX wieku wszystko było generowane "proceduralnie" i było to naturalne bo żadnego innego sposobu na wygenerowania świata gry nie było. Pojawienie się tekstur oraz edytorów poziomów, to skutek pojawienia się sprzętowych akceleratorów graficznych. Nie były one początkowo częścią kart graficznych, więc do ich działania wszystko trzeba było mieć już zrobione zasoby na których mogły działać.
    Obecnie znowu zaczyna się zastój w grafice, co powinno cieszyć wszystkich graczy ponieważ teraz gry będą musiały konkurować pomysłami, grywalnością i ciekawymi rozwiązaniami, a nie coraz bardziej wypasioną grafiką i rozgrywką spłyconą do granic prostoty.


  10. Dnia 06.10.2013 o 17:21, KrzysztofMarek napisał:

    > /.../ Stuprocentowym sposobem rozwalanie akumulatorów Li-ion lub Li-Poly jest
    > kilkukrotne rozładowanie ich do zera. /.../
    W wniosek był taki, ze należy ładować tak często, jak tylko się da. To był chyba przedruk
    z niemieckiego, więc chyba to był Chip, ale nie o to akurat chodzi. Ja sobie właczyłem
    zdrowy rozsądek i pomyślałem tak: w końcu najważniejsze jest to, ile użytecznego prądu
    uzyskamy z danej baterii przy różnych ładowaniach i rozładowaniach. Przeliczyłem to sobie
    dokładnie opierając się wyłacznie na tabelce w tym artykule i doszedłem do wniosków zupełnie
    innych niz autor: otóż najlepiej wykorzystamy baterię, jeśli przy użytkowaniu będziemy
    rozładowywali ją do 20-25% pojemności i wtedy będziemy ją ładowali.

    Nie zgodzę się z tym. Chodzi o to, że baterie te nie mają realnej granicy liczby naładowań i rozładowań, więc jedynym kryterium użyteczności jest dostępność urządzenia. Bo tak naprawdę nie obchodzi Cie prąd i ile go zużywasz, natomiast bardzo Cię obchodzi czy realnie nastąpi moment w którym nie będziesz mógł skorzystać z urządzenia. Ta dostępność jest największa kiedy bateria ma 100% naładowania i za każdym razem kiedy jej nie potrzebujesz odzyskuje tę dostępność.
    Pozwalając rozładować baterię do np. 20% stajesz w pewnym momencie przed sytuacją w której nadal będziesz musiał korzystać z urządzenia, ale będziesz miał już tylko 1/5 dostępności lub mniej. Takie sytuacje się zdarzają dlatego ja przy każdej okazji ładuję komórkę mimo iż czas czuwania mojego modelu to 30 dni (sic!).

    A jeżeli chodzi o użyteczność i funkcjonalność, której potrzebujesz, to ja doszedłem dokładnie do tych samych wniosków i dlatego jedyne komórki jakie mnie tymczasem interesują, to modele LG, które mają zarówno sporą pamięć wewnętrzną, własną pamięć masową w postaci karty SDHC do 32 GB oraz całkowicie klasycznie wymienną baterię. Stąd było moje pytanie o LG L9 II, który jest najbardziej wypasionym modelem z tych rozsądnych cenowo. :)


  11. Dnia 14.09.2013 o 09:35, miodus napisał:

    Czy to oznacza ze padał mi bateria i należy kupić nową (mimo ze ze tel jest podłączony do prądu nie ładuje się...

    Może tak być. Stuprocentowym sposobem rozwalanie akumulatorów Li-ion lub Li-Poly jest kilkukrotne rozładowanie ich do zera. Ten typ akumulatora trzeba traktować podobnie jak samochodowe akumulatory ołowiowe - najlepiej nigdy nie rozładować oraz nie utrzymywać dugo w stanie niskiego naładowania. Jeżeli już mocno się rozładuje (poniżej 20%), to należy naładować tak szybko jak to możliwe. Ja u siebie zawsze ustawiam 30% na ostrzeżenie i 20% na odmowę pracy bez ładowania (w laptopach oznacza to przymusową hibernację). Takie ustawienia zmuszają mnie do pilnowania trwałości baterii. Do dzisiaj mam telefon z baterią z 2005, która trzyma jak nówka.


  12. Dnia 29.08.2013 o 15:41, Ambroo napisał:

    Faworytami jest LG nr 1 i Samsung nr 3. Byłem zecydowany na LG, ale gdzieś natknąłem
    się na opinię, że mimo IPS kąty nie są fantastyczne.

    Ta opinia ma się mniej więcej tak jak np. opinia zmanierowanego audiofila, że dźwięk w budżetowych słuchawkach Sennheissera jest do kitu. Moim zdaniem nie znajdziesz nic lepszego jeżeli chodzi o obraz w tej cenie. Tym bardziej, że sam czekałem aż LG wreszcie wypuści większe panele niż 27" (monitory).
    W tej chwili LG bardzo rośnie ponieważ ma tanią i dobrą technologię, na którą konkurencja nie ma dosłownie nic. I nic dziwnego, że konkurencyjne firmy przebierają nogami.

    Dnia 29.08.2013 o 15:41, Ambroo napisał:

    I druga wątpliwość do LG - spotkałem siez opinią że to wcale nie jest 100Hz, a chłopak dzwoniąc do obsługi
    klienta i mówiąc że ma jedynie 60Hz (podajże po podłaczeniu do PC), babka odpowiedziała
    żeby i tak siecieszył bo powinien mieć 50Hz.

    Bo tak jest. TV obsługuje 60 Hz bo tyle jest w specyfikacji HDMI (a człowiek i tak nie dojrzy szybszego przełączania pikseli, które przecież nie gasną tak jak w CRT). Zresztą szybsze wyświetanie na ekranie, który nie ma 3D jest zupełnie zbędne. Ten TV, to nic innego jak monitor 60Hz z dołączonym tunerem i elektroniką, która polepsza płynność obrazu w inny sposób niż przez mało sensowne podbijanie MHz. Dlatego opisane jest, że ten ekran ma płynność wyświetlania na poziomie TV 100 Hz, a nie że w takim tempie przełącza piksele. Nie jestem jeszcze pewien tego na 100%, ale prawdopodobnie inaczej niż w zwykłych TV elektronika nie powoduje przełączania wszystkich pikseli w każdej ramce obrazu, ale jedynie tych, które się zmieniły w kolejnej klatce. To ma wiele sensu i dodatkowo powinno oszczędzać nieco prądu ponieważ średnio piksele będą przełączane rzadziej, albo w przypadu obrazu nieruchomego wcale. Moim zdaniem to i tak nie ma żadnego znaczenia ponieważ większość osób nawet nie zda sobie sprawy z różnicy w obrazie nie mając do dyspozycji wymyślnej aparatury testującej. W efekcie jest to tylko marketingowe bełkotanie, żeby konkurencja nie mogła wytykać, że ten TV nie ma w rzeczywistości "magicznego" 100Hz.

    Dnia 29.08.2013 o 15:41, Ambroo napisał:

    Opcja SMart TV jest mi kompletnie zbędna.

    I słusznie. Smart TV, to tylko gadżet dla ludzi, którzy chcą mieć komputer do internetu nie mając go. Biorąc jednak pod uwagę, że dzisiejsze technologie internetowe sa coraz bardziej zachłanne na moc obliczeniową, to takie smarty wkrótce stracą swoją użyteczność bez pakowania do nich coraz mocniejszych CPU.

    ps. Co do kątów, to jest to nic innego jak szeptana antyreklama konkurencji. Wszystkie ekrany ips od LG maja też fabryczną kalibrację kolorów i jedyne co w nich warto zmienić, to zmniejszyć jasność, żeby dostosować obraz do naszych warunków oświetleniowych (te same ekrany muszą wyświetlać wyraźne kolory nawet w krajach silnie nasłonecznionych). Ja w każdym razie zmniejszam do zera i obraz jest dla mnie idealny, nie wali po oczach i wygląda jak pocztówka.

    ps2. Nie tylko LG produkuje ekrany IPS, ale ta firma ma na to patenty i sprzedaje je obecnie najtaniej. Jest to wyraźnie inne podejście niż Kodaka, który ma patenty na OLED, ale sprzedaje licencje na te panele tak drogo, ze w istocnie próbuje zarżnąć tę technologię. Moim zdaniem obecnie tylko OLED może zagrozić IPS pod względem wyświetlania obrazu bo nie potrzebuje dodatkowego podświetlenia. Z drugiej strony IPS jest świetnym materiałem dla okularów 3D, które w przyszłości staną się tym czym walkman ze słuchawkami w przeszłości. Oczywiście to wciąż tylko moja opinia.


  13. Dnia 27.08.2013 o 20:24, Murith napisał:

    Jeszcze jakbyś polecił jakiś do 23'', nie przekraczający znacząco 600zł (o ile to możliwe), to byłbym wdzięczny.

    http://www.skapiec.pl/site/cat/12/filtr/_0_46,47_13221_0_0_0_13772,137078,137083_0_0_133952/cena
    Jak widać w tej cenie jest mnóstwo modeli. Wrzuciłem wszystkie, które mają HDMI, ale również i inne złącza oraz dodatki. To głównie dodatki podbijają cenę.


  14. Dnia 27.08.2013 o 16:32, Murith napisał:

    Mam pytanie odnośnie różnicy pomiędzy TN a IPS, czy dla przecietnego użytkownika (nie
    robie nic w grafice) będzie ona zauważalna?

    Absolutnie tak. Nawet nie trzeba będzie stawiać obu obok siebie i wyświetlać tego samego obrazu. Po prostu w sytuacji gdy matryca pod każdym względem lepsza jest równie tania i na dodatek jeszcze bardziej oszczędna (prąd), to TN stała się zwyczajnie przestarzała.
    Kąy widzenia które są podane przy TN, to zwyczajna ściema. Wystarczy dosłownie ruszyć głową i już obraz jest inny (różni się jasnością, kolorami, nasyceniem itd.). Obraz na IPS wygląda jak pocztówka - z której strony nie popatrzysz jest zawsze taki sam. Zmienia się nieco dopiero pod kątami pod jakimi w ogóle być na niego nie patrzył. Ten typ panela ma wzystkie zalety monitora CRT i wszystkie zalety monitora LCD. TN nie ma tych zalet, a ma wady typowe dla LCD.


  15. Dnia 25.08.2013 o 21:25, Hoplita napisał:

    Polecicie coś (na razie bez konkretnego budżetu bo sam
    nie wiem, czy lepiej pojechać po najmniejszej linii oporu i kupić coś taniego, czy dorzucić
    trochę kasy i kupić bardziej markowy sprzęt)?

    Sprzęt nie dzieli się na markowy i niemarkowy, ale na dobry i badziewny oraz tani i drogi.
    W 19 calach nie widzę na rynku żadnych współczesnych paneli takich jak IPS czy PVA. Tego typu panele są w sprzedaży od 21,5 cala. Jeżeli nieco większy monitor mógłby Ci odpowiadać, to szukałbym taniego monitora na matrycy IPS (ok. 500 zł z przesyłką). Jeżeli musisz koniecznie mieć coś mniejszego, to znajdziesz tylko przestarzałe panele TFT/TN z fatalnymi parametrami obrazu i nie zmieni tego faktu nawet podświetlenie LED.


  16. Dnia 25.08.2013 o 16:56, Budep napisał:

    Skąd wiesz, że brak dowodów, które wskazywały by na to, że "ktoś" nas odwiedza?

    Bo ich nie ma. Dosłownie.

    Dnia 25.08.2013 o 16:56, Budep napisał:

    Co z tzw. latającymi spodkami tu i ówdzie (najczęściej w USA :D) i masą zdjęć to potwierdzających

    Nie wiem czy wiesz, ale latające spodki były zjawiskiem istniejącym w rzeczywistości i były to twory jak najbardziej ziemskie. Po prostu był pewien etap w inżynierii lotnictwa, na którym wydawało się, że jest to kształt idealny do budowy samolotów napędzanych silnikiem odrzutowym. W związku z tym zarówno w USA jak i w ZSRR budowano eksperymentalne modele i pełnowymiarowe aparaty latające, które miały po prostu kształt dysku. Ponieważ był to okres stosunkowo krótki i to w czasie największego nasilenia zimnej wojny, a tym samym walki wywiadów, więc informacja o ich budowie była tajna, a sam trend ich budowania stosunkowo krótki kiedy okazało się, że spodki nie są dobrym rozwiązaniem konstrukcyjnym. W tym samym czasie eksperymentowano też z latającym skrzydłem, które realnie wykorzystano dobiero pod koniec 20. wieku, kiedy powstały komputery wystarczająco wydajne do aktywnego kontrolowania lotu o właściwościach niestabilnych i bez usterzenia pionowego.
    Histeria z kosmitami, ufo i latającymi spotkami została podkręcona przez amerykańskie służby wywiadowcze, które wścibstwo swoich indywidualnie wolnych obywateli zneutralizowało bajeczką o kosmitach i latających spodkach. W ten sposób nawet ważne informacje o zaobserowowaniu w pobliżu poligonów nowych tajnych konstrukcji lotniczych można było zmiksować z mnóstwem spreparowanych i niespreparowanych bzdur oraz zwyczajnych mitów. Dzięki temu informacje użyteczne dla radzieckich szpiegów mogły ławo stać się po prostu niewiarygodnymi plotkami i umieszczone między innymi produkcjami mitomanów i łowców przygód.
    To samo stało się wygodne również w ZSRR oraz innych krajach do zacierania wiarygodności, które mogly być bardzo cenne dla szpiegów obcych państw. Taniej było pozwolić na włączenie ważnej informacji między mity i bajki niż budować cały aparat uszczelniający przecieki informacji taki jak istniał w krajach "demoludów.

    Dnia 25.08.2013 o 16:56, Budep napisał:

    co z wiedzą o technologii jaką dysponuje ta obca cywylizacja (wykorzystywanie na przykład tuneli czasoprzestrzęnnych)

    Tunele czasoprzestrzenne, to jak najbardziej ludzkie odkrycia fizyki teoretycznej, żadna technologia kosmitów.

    Dnia 25.08.2013 o 16:56, Budep napisał:

    z ludźmi, którzy mieli jakieś znaki po ingerencji w ciało,
    po tym, jak niepamiętali co się z nimi stało, gdy wyszli gdzieś, albo pamiętali, że byli
    w jakimś dziwnym pomieszczeniu, a kręcili się w okół nich "dziwne" ludki?

    Jestem bardzo ostrożny w zakładaniu, że to co człowiek odczuwa lub dzieje się z jego organizmem, to coś zewnętrznego. Nie znamy niemal w ogóle działania mózgu, ale to co już wiadomo daje podstawy do twierdzenia, że czyjeś indywidualne odczucia nie popwinny być nawet dowodem w sądzie. Mózg można oślepić i okłamać na wiele sposobów (np. hipnoza). Czasem dzieje się to z powodów, których jeszcze nie rozumiemy. Uważam, że różne objawienia, cuda itp. rzeczy, to są po prostu zaburzenia w pracy mózgu i/lub rzadkie zjawiska fizyczne. Być może czasem nawet samoistnie (w sensie zjawisk fizycznych) mogą pojawiać się tunele czasoprzestrzenne, dzięki którym niektórzy ludzie znajdujący się w odpowiednim miejsu i czasie mogą zaobserować coś dla nich zupełnie niewytłumaczalnego (np. przemarsz wojsk z dawnej epoki). Nie uważam jednak takich rzeczy za jakąś magię czy ingerencję wyższej inteligencji, lecz po prostu za brak naszej ludzkiej wiedzy. Ludzie rzeczy sobie niezrozumiałe zawsze próbowali tłumaczyć ingerencjami "istot wyższych", a potem okazywało się, że wynikało to po prostu z braku wiedzy.
    I to wcale się nie skończyło. Nadal antropologizujemy rzeczy nam nieznane i niewytłumaczalne, tyle że zamiast bogów wykombinowaliśmy sobie kosmitów, którzy de facto są tym samym czym dla dawnych cywilizacji "bogowie".

    Dnia 25.08.2013 o 16:56, Budep napisał:

    Co z wydarzeniami takimi jak w Roswell?

    Podejrzewam, że Roswell to coś co ma związek wyłącznie z ludźmi. No, ale to jest tylko podejrzenie. Wydaje mi się, że komuś lub jakiejś organizacji jest na rękę mitologizowanie Roswell podobnie jak kiedyś było bardzo wygodne dla CIA i amerykańskiej administracji przypisanie obserwacji amerykańskich i rosyjskich eksperymentów lotniczych do skutków działalności kosmitów.

    Dnia 25.08.2013 o 16:56, Budep napisał:

    Oczywiście wszystko to można podwazyć,
    sam nie jestem jakimś zagorzałym zwolennikiem tych wszystkich teorii, ale osobiście wierzę,
    że odwiedzają nas jacyś "obcy".

    Rozumiem. Ja jednak w to nie wierzę ponieważ taka wiara nie jest dla mnie spójna, ani ze względu na fakty, ani ze względu na logikę.

    Dnia 25.08.2013 o 16:56, Budep napisał:

    Wszkaże my nie musimy wszystkiego wiedzieć, świat jest
    "skryty", a my nie zdajemy sobie sprawy z wielu rzeczy sprawy. Czy wiesz np. o tym, że
    był facet zwący się William Cooper i powiedział on o zamachach na WTC kilka miesięcy wcześniej?

    O zamachach na WTC niektórzy ludzie wiedzieli i opisywali w dokumentach takie scenariusze już na etapie budowy WTC, więc to naprawdę nic dziwnego.
    Weź pod uwagę coś co nazywa się prawem wielkich liczb. Na Ziemi jest ponad 7 mld ludzi, a to oznacza, że jest możliwe iż narodzi się człowiek, który każdego dnia będzie przewidywał przyszłość na zasadzie wyobraźni i zwykłego zgadywania oraz nigdy się nie pomyli. Wielu ludzi uzna go za proroka, ale nie ja. Po prostu z losowej próby kiedyś będą zdarzać się zjawiska ekstremalne, których prawdopodobieństwo zaistnienia jest tak niskie, ze niemal wszyscy będą uważać je za niemożliwe.

    Dnia 25.08.2013 o 16:56, Budep napisał:

    Nie jestem też zagorzałym zwolennikiem teorii spiskowych, i ludzi z serii "wszystko co
    <teoria spiskowa> to prawda", ale pewne kwestie są jakie są i trudno, a wręcz śmiesznym
    jest, zakładanie, że wszystko co my wiemy, to wszystko co wiedzieć o tym co się dzieje
    wokół nas powinniśmy.

    Właśnie dlatego nie wierzę w żadne ingerencje czy odwiedziny kosmitów. Jak na razie wszystkie nieznane czy nieprawdopodobne rzeczy oraz zjawiska jakie w historii się zdarzyły okazały się mieć bardzo prozaiczne przyczyny wynikające wyłącznie z ograniczeń ówczesnej ludzkiej wiedzy. Również wszystkie historyczne paradoksy fizyczne wynikały tylko z naszego ludzkiego błędnego pojmowania tych zjawisk.
    Dlatego te, które wciąż istnieją i są dla nas wciąż niewytłumaczalne uważam za nasze aktualne ograniczenie. Zapewne po jakimś czasie Roswel czy inne zjawiska takie jak UFO trafią po prostu w to samo miejsce gdzie trafiły mity i bajki z poprzednich epok. :)

    Dnia 25.08.2013 o 16:56, Budep napisał:

    Problem jest taki, że zawsze jakieś prawdopodobieństwo
    zostaje na tę stronę mniej prawdopodobną ;). Może Ty masz racje, może ja, może żaden
    z nas i nigdy się nie dowiemy jaka jest ta prawda.

    Oczywiście.
    Weź jednak pod uwagę taki fakt, że dla dawnych indian biali przybysze z Europy byli "bogami". Dzisiaj żaden potomek tych samych indian tak nie uważa ponieważ ma znacznie większą wiedzę niż jego przodkowie. Może sobie nawet tych "bogów" oglądać codziennie i przekonać się, że poza kolorem skóry i językiem niczym od niego samego się nie różni.


  17. Dnia 21.08.2013 o 16:12, Orion napisał:

    Jeśli zobaczysz obojętnie jaki poruszający się obiekt na niebie i
    nie wiesz co to jest to się właśnie nazywa UFO.

    Masz rację, ale z kontektu wynikało w jakim znaczeniu Budep użył tego pojęcia. I było po znaczenie potoczne.

    Dnia 21.08.2013 o 16:12, Orion napisał:

    Ludzie niewiadomo dlaczego potocznie nazywają tak kosmitów.

    Formalnie rzecz biorąc to dla delfinów i szympansów nasze samoloty i ich smugi kondensacyjne, to też "UFO". :)


  18. Dnia 19.08.2013 o 18:04, Budep napisał:

    Ale to było naprawdę zastanawiające, ciekawe i bardzo rzadkie. W życiu takich świateł
    nie widziałem, tak idealnie ułożonych przez cały czas, mimo iż zmieniały położenie.

    Ja też w życiu widziałem kilka zjawisk, które z pozoru były kompletnie niewytłumaczalne. Potem zawsze okazywało się, że były zjawiskami rzadkimi, ale zgodnymi ze znanymi nam prawami fizyki.

    Dnia 19.08.2013 o 18:04, Budep napisał:

    Dlaczego tak wykluczasz UFO? :)

    Ponieważ teoria kosmitów odwiedzających lub obserwujących życie na Ziemii nie trzyma się kupy. Jest po prostu sprzeczna logicznie sama ze sobą. Chodzi o to, że każda rozwijająca się cywilizacja, żeby mogła się rozwinąć potrzebuje wolnych i dość niezależnych jednostek, które potrafią jednak żyć stadnie. Zbiorowiska takie jak owady nie są w stanie zbudować cywilizacji ponieważ na Ziemi w pewnym momencie miały idealne warunki do rozwoju (brak konkurencji, wrogów, ogromna ilość energii w postaci bardzo dużego stężenia tlenu w powietrzu), ale i tak nie miały szans rozwinąć się w tym kierunku (brak bodźca do rozwijania indywidualnej inteligencji). Ponieważ mamy jednak trzy przykłady, że wysoki stopień opanowania środowiska wiąże się z poziomem inteligencji jednostek (humanoidy, stadne drapieżniki lądowe, delfiny i pewien gatunek dinozaurów), więc jest bardzo prawdopodobne, że cywilizację mogą zbudować wyłącznie zbiorowiska osobników z indywidualną inteligencją.
    Dla mnie jest więc bardzo prawdopodobne, że jest to ogólne prawo dotyczące każdej cywilizacji technicznej - w tym tzw. "kosmitów" (zauważ, że my też bylibyśmy dla nich "kosmitami"). To oznacza, że utrzymanie jakiejś innej odkrytej cywilizacji w całkowitej izolacji jest z zasady niemożliwe bo zawsze znajdzą się jakieś indywidualne jednostki, które nie będą się trzymać odgórnych "zasad".
    Podobne zjawisko zaistniało przecież już w naszej historii. Czy jakiekolwiek europejskie zakazy wpływania na cywilizacje żyjące w świeżo odkrytych Amerykach miałyby jakiekolwiek szanse powodzenia? Moim zdaniem nie, ponieważ cywilizacja żyjąca w Europie nie składała się z mrówek, ale z ludzi podejmujących indywidualne decyzje, a nawet państw, które były suwerenne względem siebie.
    Efekt był taki, że dzisiaj nawet rozrzucone i kompletnie nie znające się cywilizacje ludzkie są całkowicie wymieszane - na każdym kontynencie można spotkać ludzi, którzy etnicznie pochodzą z zupełnie innych zakątków planety.
    To samo moim zdaniem działoby się w przypadku cywilizacji "kosmicznych". A skoro do tej pory nie mamy z nimi żadnego realnego kontaktu, to oznacza że nikt się nami nie "opiekuje". Inne cywilizacje kosmiczne jeżeli istnieją, to tak daleko w czasie i przestrzeni, że kontakt między nimi może być jeszcze większą rzadkością niż samo powstanie cywilizacji. W sumie to oczywiste ponieważ do zaistnienia takiego zjawiska muszą najpierw powstać przynajmniej dwie cywilizacje techniczne niedaleko od siebie w przestrzeni i czasie, a więc muszą zdarzyć się dość blisko siebie dwa niezwykle rzadkie zbiegi okoliczności, które doprowadzą do ich powstania i kontaktu.

    Biorąc pod uwagę, że byliśmy w stanie odkryć nawet promieniowanie reliktowe tła, którego przyczyną jest powstanie znanego nam wszechświata, a nie możemy odkryć żadnego zjawiska takiego jak choćby sygnały telewizyjne mnóstwa rzekomo istniejących cywilizacji obcych z czasu ich hipotetycznego rozwoju (na takim etapie na jakim my dzisiaj jesteśmy), to wnioskiem może być tylko to, że albo żyjemy w otoczeniu cywilizacji starszych niż wielki wybuch, dla których jesteśmy na takim poziomie rozwoju jak dla nas mrówki, albo zjawisko powstania cywilizacji technicznej, a w szczególności kosmicznej (ten drugi etap być może właśnie zaczynamy) jest zjawiskiem niezwykle rzadkim - nawet jak na wielkość znanego nam wszechświata (który jest przecież większy niż wszystko co ktokolwiek i kiedykolwiek sobie na naszej planecie wyobrażał). Krótko mówiąc gdyby cywilizacje kosmiczne były zjawiskiem tak częstym, że mogłyby tworzyć takie organizacje jak w wielu filmach czy grach SF, to ślady ich obecności (albo przynajmniej czasów ich rozwoju) nie byłyby możliwe do ukrycia już na naszym poziomie rozwoju.
    Jeżeli nawet kiedykolwiek takie organizacje mogłyby powstać, to raczej tylko jako wynik całej serii niezwykle rzadkich zjawisk, a następnie wspólna decyzja o powstaniu "rezerwatów" dla nowo rozwijających się cywilizacji oraz ścisłe przestrzeganie jej przez indywidualne jednostki różnych "ras" byłoby zjawiskiem zależnym, czyli jeszcze mniej prawdopodobnym.
    Krótko mówiąc z brzytwy Okhama wynika, że prostszym wytłumaczeniem jest iż nie ma żadnego zjawiska odwiedzających nas kosmitów, czym potocznie stało się określenie "UFO" (i w tym znaczeniu go użyłem), a jeszcze rzadszy przypadek pojawienia się blisko siebie (oczywiście w czasie i przestrzeni) dwóch cywilizacji kosmicznych niemal wyklucza całkowity brak kontaktu lub wzajemnego odkrycia śladów swojego istnienia.

    Dlatego coraz więcej naukowców jest skłonnych przyjąć za prawdziwą teorię "rzadkiej Ziemi" bo jest to teoria lepiej tłumacząca to co możemy zaobserwować i czego nam się zaobserwować nie udało.
    Ta teoria w zasadzie wyklucza możliwość zjawiska takiego jak tajne odwiedzanie jakiejś cywilizacji przez jakichś "kosmitów".


  19. Dnia 05.08.2013 o 14:33, Budep napisał:

    Mianowicie szedłem wieczorem i na niebie zobaczyłem duże punkty, które utworzył taki
    równoboczny trójkąt. Te punkty stały w miejscu, jasno świeciły. To nie mogły być samoloty
    (ani gwiazdy, bo za blisko :>), bo stały w miejscu, a jak już się przemieścily to
    w IDEALNEJ, NIEZMIENNEJ odległości od siebie. Trwało to kilka minut, albo nawet kilkanaście,
    po czym to zniknęło.

    Nie ma żadnego UFO. Zapewne zaobserowałeś zwyczajny efekt inwersji warstw powietrza, które spowodowały efekt lustra. To takie samo zjawisko jak fatamorgana, tylko inaczej umiejscowione. Te punkty, które widziałeś mogłby być po prostu odbiciem jakiegoś źródła światła, które zapewne znajdowało się na ziemi (np. jakiś reflektor, lampa itp.). Niekoniecznie blisko. W optyce nie ma żadnych czarów, ale w atmosferze czasem zdarzają się zjawiska rzadziej spotykane - na przykład można zobaczyć obraz terenu położonego bardzo daleko (np. kilkaset km lub kilka tys. km - zależnie od splotu warunków).