Zaloguj się, aby obserwować  
Ksiaze_Polkrwi

Alagaesia-gra forumowa

144 postów w tym temacie

[Daj mi Twoje GG, proszę. ]

-Znów się spóźniliście... -rzekł Oromis, gdy zobaczył nadlatującego Nirathila z Drizztem na grzbiecie.
-Wybacz nam, Mistrzu.
Dobrze, niech będzie. Dziś zaczniecie od...
-...pytanki z tego, co nauczyliście się wczoraj. Drizzt, powiedz mi, ile jest sposobów na zabicie istoty?
-12.
Dobrze. A ile czasu potrzebujesz, aby przywołać istotę srebra, Nirathilu?
Sam nie potrafię przywołać istoty srebra. Może to uczynić jedynie jeździec.
-Świetnie. Dziś znów Nirathil odleci z Gleadrem, a Ty, Drizzcie zostaniesz ze mną.
Gdy smoki zniknęły za wzgórzami Du Weldenvarden, Oromis kazał Drizztowi iść na biały pieniek i medytować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Wstrzymuje nabor]. Musimy zacząć ćwiczyc magię, gdyz bardzo nam się przyda-rzekl Nargul do Sindretha. Ale to wykracza poza program nauczania-odparl Sindreth. Sami-ciągnąl Nargul i wsiadl na Sindretha ktory byl juz większy od niego. Kierowali się w stronę pięknych lasów Du Weldenvarden. To nasz drugi lot-jęknal Nargul, ktory ma chorobe morską.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mógłbys. Chyba cię udźwignę.
Powiedziałem tak do Revana w myslach. Ten jedynie się uśmiechnął.
Tylko mnie nie łap za skrzydła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.01.2007 o 16:40, Ksi?że Pólkrwi napisał:

Nargul próbowal lecz nie dalo sie podniesc chocby kamyczka. W koncu krzyknal cos czego sam
nie zrozumial. Po chwili zemdlal.

[Przydługi offtop -> Szczerze powiedziawszy, nie rozumiem co my teraz robimy. Rozumiem, że próbowałeś podnieść kamień w locie? W każdym razie nie opisałeś lądowania... mam jednak kilka próśb:
- Proszę innych graczy o uważne czytanie postów innych. Zauważyłem już kilka rozbieżności...
- Proszę MG, o zakończenie naboru - mamy tutaj chaos...
- Aby to uporządkować, chciałbym napisać co się dzieję z którą parą. A więc zaczynamy.
Nargul (MG); Sindreth (ja:)) - Nargul w wyniku używania magii (chyba - może później okaże się coś innego) zemdlał.
Drizzt - Drizzt medytuje . Varras twierdzi, że Nirathil to jego smok, ale MG, uważa, że tak nie jest.
Valthos; Ra''zaniel - Zakończyło się chyba na tym, że Valthos o malo nie ustrzelił Ra''zaniela.
Mediquel; Snetterton - Obydwoje wylecieli polować na gobliny...
Revan; Dragot - Gdzieś lecą.
To bybyło na tyle. Proszę o pisanie długich i ciekawych postów. Ja się dopiszę za parę chwil. <- KONIEC PRZYDŁUGIEGO OFFTOPA]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[offtop -> trochę się opóźniło :)]
Byłem osłupiały. Nagły ciężar zawisnął na mnie. Po drugiej stronie złącza myślowego była pustka. Nie straciłem przytomności umysłu - rozłożyłem skrzydła i zacząłem szybować, opadając w dół. Nagle, na horyzoncie, zobaczyłem kilka innych smoków. Wśród nich nie było żadnego którego z takiej odległości bym rozpoznał chociaż... Były one wyjątkowo wielkie... O ogniu! To najwyższe smoki!
Mieliśmy zamiar Cię znaleźć... Ale nie w takiej sytuacji. Zleć na ziemię. Musimy porozmawiać. Siła tej myśli była przepotężna, mimo iż tamten smok najwyraźniej starał się myślowo szeptać. Powoli spływałem na ziemię, zastanawiając się czego mogą ode mnie chcieć...
W końcu uderzyłem o grunt. Postarałem się jak najdelikatniej zrzucić Nargula na ziemię. Runął jak worek kartofli. Największy z przybyłych smoków (kilkadziesięcitokrotnie większy ode mnie) pokręcił głową.
Nie jest z nim dobrze... To nie są objawy przemęczenia magią... Ale choć. Musimy Ci coś przekazać. Zinderg zostanie z twoim jeźdźcem...
Co miałem zrobić? Ruszyłem za nim. Doszliśmy w końcu do wielkiej polany. Wtedy rozpoznałem największego smoka. To Gertawern - smok Najwyższego Jeźdźca! Pozostałe zajęły miejsca po jego prawej i lewej stronie, tak, że ja znalazłem się w środku.
Sindrethu. Zebraliśmy się tu z paru powodów, ale nie martw się - nie chodzi o Rozdzielenie. Ha! Czhcemy Ci nawet pomóc wylecieć, ale musimy cię ostrzec, że nasze motywy pozostaną w tajemnicy.
Od razu mi ulżyło. Cóż może być gorszego od rozłączenia?
Jeszcze dzisiaj, lub najpóźniej jutro wraz ze swoim jeźdźcem będziesz musiał wylecieć stąd. Będzie to prosta misja utrzymywania spokoju, która w razie potrzeby może się przeciągnąć. Nie wiemy dlaczego, ale czujemy, że musisz polecieć.
No cóż... Przecież mówili, że ich motywy pozostaną w tajemnicy...
Jednak czujemy, że ta misja będzie ważna, choć nie wiemy dlaczego. Dlatego mamy zamiar podarować ci... to!
Wyjął turkus, osadzony w złoto-zielono-błękitnym pasie.
Jest to Kamień Wiedzy Smoków. Istnieje ich tylko kilka. Wewnątrz niego, znajduje się wiedza wielu pokoleń smoków, której będziesz mógł używać wedle potrzeby. Nie uderzy w walce. Nauczy Cię jak uderzać w walce. Nie obroni Cię. Nauczy Cię jak się bronić. Jednak każda z tych wiadomości, ukaże się tylko wtedy kiedy będzie potrzebna. Pozostanie niewidzialny tak długo jak będzie trzeba. Dzięki magii będzie doskonale na Ciebie pasował. I pamiętaj - otrzymujesz go tylko po to aby wspomógł Cię w misji, która może stać się ważna i niebezpieczna. A teraz ruszaj do swojego jeźdźca. Nie wiemy co mu jest - prawdopodobnie tylko jego smok może mu pomóc. Nie odpowiadaj i nie dziękuj. Ruszaj.
Z mętlikiem w głowie (i z Kamieniem zapiętym na łapie) ruszyłem do Nargula. Zinderga już tam nie było. Dotknąłem go nosem i spróbowałem nawiązać kontakt. Przebiegła po mnie fala energii, w kierunku Nargula. Poczułem się nagle bardzo osłabiony, ale Nargul otworzył oczy.
- Co... co się stało?
Wskakuj mi na grzbiet. Pójdę, a nie polecę. Po drodze do naszego mieszkania wszystko Ci wytłumaczę.
[offtop -> A teraz proszę o dopisanie się tych, którzy z nami idą :)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A gdzie lecimy, Revanie? Chyba z nimi?
Tak, o to mi chodziło. Pójdę po rzeczy.

Jak powiedział, tak zrobił. Nagle wstrząsnęło ziemią. Natychmiast tam poleciałem i zobaczyłem... feniksa. Daleko od naszej bazy, prawie poza miastem. Feniks powiedział mi:
Wiem kim jesteś i jaką masz misję. Ty jeszcze nie do końca. Pozwól więc, że twojemu panu Revanowi dam miecz Feniksa. Nie zabije go, lecz też nie wzmocni. Tobie zaś dam tę oto smoczą magiczną zbroję. Powiększa się wraz ze smokiem, więc nigdy nie bedzie za mała.
Ale feniksy podobno wyginęły?
O nie, ja jestem ostatni w tych lasach. Nikt o mnie nie wie. Boję się prosić elfy o pomoc, zresztą to i tak nic nie da, bo...

Umieram.
I zmarł. Ja dałem Revanowi miecz zaś na siebie założyłem zbroję.
Powiedziałem mu o feniksie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Musze przydzielic MG zastępce. Dzisiaj wylatujemy czy jutro?] Nargul obudzil sie. Lecial w szponach Sindretha. Co się stalo?- zapytal Nargul. Przysmazyles mi ogon-odwarknął Sindreth. Pszepraszam, nie zrobiłem tego specjalnie. Nie jestem jeszcze ogotowy. Wybaczam-odparl Sindreth. W drodze powrotnej Nargul kazal Sindrethowi minąć akademię. Porozumial się myślowo ze wszystkimi przyjaciółmi-pozar w poblizu akademii. Między drzewami cos się błyska. Pomóżcie mi i Sindrethowi![/i

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[powinniśmy dzisiaj... ale jeśli pożar?]
Runąłem, zapędzając w ogień masy powietrza, chowane pod skrzydłami. Ogień przechylił się i podpalił kilka innych drzew. Niewiele zgasiłem. Bardziej rozpaliłem ogień...
Przestań! - Krzyknął Nargul w myślach - Musimy ten ogień zgnieść, tak aby nie dochodziło tam powietrze!

Trzeba przetoczyć drzewo... Poczekaj. - Szybkimi ruchami szponów zdarłem z drzewa korę i zacząłem przecinać samo drzewo. W końcu udało mi się je solidnie uszkodzić. Uderzyłem w nie całym ciałem. Złamało się.
Teraz będziemy musieli użyć magii... - sapnąłem.
Zróbmy to razem! - odparł Nargul.
Wyszeptał słowo, a ja pozwoliłem mu czerpać z siebie moc. Pień powoli zaczął się toczyć. W końcu runął w epicentrum pożaru, przygniatając główny płomień. Niestety - pożar rozrósł się tak, że ta jedna kłoda nie wystarczyła...
Nie dało wiele... A to i tak mnie wyczerpało... - Mruknąłem do Nargula. Kręciło mi się w głowie...
Zaczekaj! Tutaj jest niedaleko rzeka...
Nie licz na to... Bania wody nie zagasi tych płomieni...
Na pewno nie zostało Ci ani trochę sił?
Niewiele...
Musielibyśmy wezwać chmury...
Jak chcesz wyczarować chmury?
Nie damy rady ich wyczarować... Musielibyśmy je wytworzyć... A ja nie zmienię w parę tak dużej ilości wody!!!
Mogę spróbować zionąć ogniem...
Nigdy Ci to wychodziło...

Wzruszyłem skrzydłami. Nie mamy wyboru. Zanim oni przylecą...
Rzeka była naprawdę blisko. Stanąłem nad nią. Sięgnąłem do Kamienia...
A więc prastarzy... Czy jestem gotów zionąć ogniem?
Przez chwilę nic się nie działo. Po chwili przed oczami zaczęło mi się robić ciemno. Przez umysł przelatywało mnóstwo wiadomości.
Zacząłem mdleć... Ostatnią rzeczą którą zauważyłem, były kłęby pary tworzone przez płomień (mój płomień!) kierowane w ogień przez Nargula...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W powietrzu byla juz cala druzyna. Pożar przeniosl sie na akademie. Nagle nie wiadomo skąd nadlecieli nieznani Jeźdzcy. Polecieli w stronę akademii. Chwilę później ich Smoki zaczęły palić akademię. Każdy Jeżdziec ktory chcial uciec zostal przez nich zabity.Nargul koniecznie chcial powstrzymac ale reszta powstrzymala go. W pewnym momencie z akademii wylecial mistrz na swym smoku. Musicie znaleźć zaginionych Jeźdzców. Gdy ich znajdziecie lećie z nimi do Uru''bean[sorrry za ta nazwe. Nie pamiętam starej]. Tam odnajdźcieValmara i powiedzcie mu ze ja Was przyslalem-wykrzyknąl Mistrz po czym rzucil sie w stronę najeźdzców. Lecimy wrzasnął Drizzt i młodzi Jeźdzcy polecieli w nieznane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Darzę Cię szacunkiem jako MG ale zauważyłem dwie nieścisłości:
Po pierwsze: omdlałem od użycia Kamienia i wysiłku, związanych z wytwarzaniem pary za pomocą ognia.
Po drugie: nie mogliśmy polecieć bo byłem zemdlony.
Po trzecie: Chyba ugasiliśmy ten pożar wychładzaną przez Ciebie parą...
Po czwarte: Kto w końcu z nami leci?]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.01.2007 o 16:17, Tajemnic napisał:

[Darzę Cię szacunkiem jako MG ale zauważyłem dwie nieścisłości:
Po pierwsze: omdlałem od użycia Kamienia i wysiłku, związanych z wytwarzaniem pary za pomocą
ognia.
Po drugie: nie mogliśmy polecieć bo byłem zemdlony.
Po trzecie: Chyba ugasiliśmy ten pożar wychładzaną przez Ciebie parą...
Po czwarte: Kto w końcu z nami leci?]

Zanim go ugasilismy przeniusl sie na akademie
Lecą:
Ksi?że Pólkrwi
Tajemnic
rogoz94
Robek 009
varras
M-Pac
Pyton 15

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Ale to nie zmienia faktu, że jestem zemdlony... Proszę Cię - podaj mi swój numer GG, abyśmy nie zaśmiecali gry niezwiązanymi z tematem postami...]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Teraz kiedy miałem miecz a Dragot zbroję i siodło byłem gotowy wyruszyć jednak musiałem uzgodnić z moim smokiem gdzie i z kim lecimy??
A więc co robimy?? - zapytałem
Dragot się zamyślił i w końcu rzekł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 08.01.2007 o 18:38, Tajemnic napisał:

Drizzt - Drizzt medytuje . Varras twierdzi, że Nirathil to jego smok, ale MG, uważa, że tak
nie jest.

Wybacz, ale nie chcę mieć smoka-gracza, bo co będzie, jak będe chciał napisac posta, a jego nie ma? Nirathil to mój smok.

APEL: MAM PROŚBĘ< ABY WSZYSCY PISALI POSTY W TRZECIEJ OSOBIE (np. Drizzt poszedł, Drizzt wrócił, Nirathil usiadł) BO UŁATWI TO CZYTANIE CAŁEGO WĄTKU. DZIĘKUJĘ.


Nagle Drizzt poczuł w swojej głowie cudzą myśl. "Może to wróg...?" pomyślał. Pamiętał, jak mistrz Oromis uczył go, jak bronić się przed innymi umysłami. Skupił się na małym źdźble trawy.
Godne pochwały, ale zbyteczne. Odezwał się głos. Drizzt rozpoznał Oromisa. Odetchnął z ulgą.
Wracaj już, masz misję do wykonania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Podczas lotu poczulem,iz dzieje sie cos dziwnego.
Dzrewa jakby robily sie coraz mniejsze,gobliny na ktore zwracalem szczegoolna uwage staly sie niebieskie(przewaznie byly czerwone)
I wlasnie wtedy,ledwo sie obrocilem a tu spadam na ziemie pod ciezarem piorka o wilekosci kamyka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować