Zaloguj się, aby obserwować  
Remember_The_Name

Zwierzenia Eks-Gracza - Dyskusja Programowa ;P

12 postów w tym temacie

Gdyby jeszcze kilka miesięcy temu ktoś mi powiedział, że mając pieniądze na wymarzony komputer wydam je na kilka innych rzeczy, tym samym rezygnując z zakupu nowego PieCa, kazałbym mu puknąć się w głowę... Przez mniej-więcej cztery lata byłem zapalonym graczem, który wolał spędzić wieczór przy dobrej gierce, zamiast np. obejrzeć film, czy wyjść na spacer. Przez mniej-więcej cztery lata poszukiwałem tytułów, które mogłyby mnie zadowolić grywalnością, praktycznie nigdy nie zwracając uwagi na cechy takie jak grafika, czy efekty dźwiękowe (chociaż już sama muzyka była zawsze bardzo istotna).
Kilka miesięcy temu dowiedziałem się, że przyznane mi zostało stypendium naukowe, tego samego dnia podjąłem decyzję o zbieraniu pieniędzy na nową maszynkę do grania i trwałem w tym postanowieniu przez ok. pół roku. Niespełna miesiąc temu, leżąc w łóżku po spożyciu niewielkiej ilości alkoholu (nie wiem, czy to istotne, ale może to właśnie dzięki niemu dopadły mnie refleksje dotyczące sensu elektronicznej rozrywki), pomyślałem sobie - "A co, jeśli nie kupiłbym sobie nowego kompa, tylko zostawił pieniądze na coś innego? W końcu od kilku miesięcy nie zagrałem w żadną nową grę i, co dziwne, wcale tego nie żałuję".
-
Tych kilka wersów powyżej to historia gracza, który ewoluował w formę wyższą (a przynajmniej ma taką nadzieję), w człowieka, dla którego gry przestały być sporą częścią życia, a zaczęły być czymś poza nim. Przestaję grać, zaczynam... żyć :) Co mam na myśli? Choćby to, że gry odbierają nam sporą ilość doświadczenia życiowego i, naprawdę, nie pomogą tu półżartobliwe teksty o tym, że zręcznościówki poprawiają wzrok i refleks, a przygodówki rozwijają zdolność logicznego myślenia, bo są na świecie setki innych czynności, dzięki którym można rozwinąć te atrybuty w sposób ciekawszy, przyjemniejszy, zdrowszy, etc. I choć czynnik społeczno-socjalny jest bardzo istotny, o mojej decyzji przesądziła zupełnie inna rzecz - nuda. Od czasów GTA Vice City i Mafii, żadna gra mnie nie zachwyciła. W każdej kolejnej produkcji widziałem 70%-80% rzeczy znanych i tylko, w najlepszym wypadku, 20%-30% innowacyjności - mało. Za mało...
-
Teraz już wiem, że jedynymi grami, do których będę wracał, będą wspomniane już wcześniej Vice City i Mafia, plus być może lepsze z przygodówek, w jakie miałem okazję zagrać. Na 95% nic nowego, chyba że zostanie mi polecone przez osoby lubiące podobne co ja gatunki i na dodatek poparte odpowiednimi recenzjami w mediach.
-
-
Jednak czym byłby ten temat bez dyskusji, prawda? :) Zapraszam więc do niej, z nadzieją że podzielicie się z Gramowiczami swoim doświadczeniem i przemyśleniami w tej materii. Czy myślicie, że może Was spotkać to samo, co mnie? A może już spotkało?
-
--
PS: Wiecie ile fajnych rzeczy można kupić za pieniądze przeznaczone na jednego kompa? Całe mnóstwo. A najgorsze jest to, że dopóki samodzielnie nie rozważy się na poważnie możliwości wydania pieniędzy na coś innego, jak komputer, to nie ma szans by zrezygnować z jego zakupu, czy to pod namowami rodziny/znajomych, czy po przeczytaniu posta takiego, jak ten...

PS2: Dosłownie za minutę wychodzi trailer GTAIV (przynajmniej według zapowiedzi), zastanawiam się, jaka będzie moja reakcja, gdy okaże się, że zanosi się na grę genialną. Raczej nie przewiduję zbytniego zaskoczenia, zawiedzenia czy przerażenia wynikającego z faktu, że zdążyłem już wydać większą część pieniędzy pierwotnie przeznaczonych na nowy komputer, mimo to, nie mam pojęcia, jak się w takim wypadku zachowam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cała sytułacja przypomina mi historię narkotyków i John''a Frusciante. Przez cztery lata żył na narkotykach i nie miał życia. Wszyscy mówią o tym czasie jako jego "czarnych latach". W wywiadzie, powiedział, że mianowicie cieszy się z tego co się stało. Pewnego bowiem dnia poprostu (nie wiem czy był po jakimś kieliszku) uznał, że narkotyki nie mają sensu. Tak poprostu zrozumiał, że może się ponieść dalej niż narkotyki z kolegami na scenie koncertowej, że bez narkotyków może być bardziej "high" niż na marihuanie. Człowiek uczy się na błędach. A on tak poprostu przestał brać narkotyki, bo zrozumiał, że są bez sensu. Powiem, że jest to coś cudownego, a takie przejście od gracza do człowieka jest bardzo podobne. Ja podchodziłem do komputera z przymrużeniem oka i dzięki temu nigdy się nie uzależniłem. Teraz przyszedł czas, żeby gry i ogólnie komputer zajmowały jeszcze mniej w moim życiu. :)

Pozdrawiam wszystkich kurujących się i życzę sukcesów. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tu masz rację.

Sam kiedyś byłem graczem-nałogowcem i wiem czym taka postawa skutkuje. Nie mówię tu już o pogarszaniu się stosunków socjalnych, wyników w nauce lub kondycji fizycznej, bo to oczywiste. Do głównych problemów dochodzą przede wszystkim problemy rodzinne, nerwice czy też obojętność (innymi słowy mówiąc "znieczulica"). Im dłużej przed monitorem, tym jest z człowiekiem coraz gorzej. Liczą się nowe gry i nowy hardware - nic więcej. Dla takiego "gracza" istnieje jeden świat; świat widziany przez kilkunastocalowe okno.
Będąc w prawie identycznej sytuacji (aczkolwiek nie było ze mną jeszcze aż tak źle [chociaż przyznam, że bardzo niewiele brakowało]) pod wypływem dziwnego impulsu wyszedłem późnym wieczorkiem na spacer. Rozmyślając nad sensem uzależnienia od PeCeta zadałem sobie to główne i najprostsze pytanie - "po co?".
Po co siedzieć tyle godzin przed ekranem? Czy mi to coś w życiu da? Pracę? Wyżywienie? Uczucie? Nie. I właśnie wtedy cudownie ozdrowiałem z nałogu, ciążącego nade mną "piętna".
Teraz spędzam przy komputerze dużo mniej czasu (choć od czasu do czasu zdarzy mi się parogodzinna sesja [ale bardzo rzadko]) i... jestem z tego nadzwyczaj dumny.

Nieważne czy jesteście uzależnieni lub nie, to tyczy się obu grup. Życie nie ogranicza się tylko do komputera. Wiem, że dla większości z Was to co napisałem brzmi głupio. Sam kiedyś tak myślałem, aż do czasu...

Dlatego też moi Drodzy, pamiętajcie i zastanówcie się czy warto. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dobre... tylko chodzi o to, że są jeszcze inne grupy ludzi, tak zwani "ałtsajderzy" do których zaliczam się ja. Nie lubię, nie lubiałem i nie będe lubieć towarzystwa innych ludzi (może kiedyś się to zmieni...może), w szkole czuje się jakoś tak dziwnie...dlaczego ? Dlatego, że jestem w grupie a tego nie znoszę. Nie chodzi o rodzinę, bo ich towarzystwo mnie nie denerwuje i nie ciąży na mnie jak klątwa. Lubię posiedzieć sam w domu, a że nudy są to gram na kompie, lub wychodzę na samotny spacer. Pewnie za chwilę ktoś mi powie coś w stylu "chłopie, co Ty robisz, trzeba przebywać z innymi ludźmi itp." Hmm...sam się zastanawiam dlaczego nie lubię towarzystwa, i myslę, że jest dlatego że inne osoby rzadko rozumieją mnie, więc po co mam z nimi rozmawiać itp ?
A komputer nigdy mnie nie zrani, nigdy mi nic złego nie zrobi, nie to co ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hmmm, jakby tu zacząć.... w całej mojej karierze gracza, przeszło przez me ręce sporo zabawek -Timex, C64, Atarynka :), Amiga, PC, PSX, jakoś zawsze lubiłem elektroniczną rozgrywkę i często poświęcałem jej dużo uwagi, zdarzały się dni, że np. siedziałem przy kompie od rana do wieczora grając na przykład w UFO, ale przy okazji siedziałem dużo na podwórku, grałem w piłkę i inne takie rzeczy, które "chłopak z podwórka" mógł robić - wyprawy na jabłka, czereśnie itp. zabawy... Takie swego rodzaju hobby, okresowo wydawałem duzo na gry i zdaje mi się, że w większości to taki etap, dość młodzieńczy.. wielu moich kolegów także wydawało sporo kasy na przykład na gry na PSX, minęło trochę czasu i co? większość prawie w ogóle lub w ogóle nie gra. To taka raczej pasja, zafascynowanie czymś, co często przechodzi z wiekiem, albo ulega wielkiemu osłabieniu, swego czasu (nie wiem czy ktoś kojarzy tą grę) wydawałem sporo kasy na karty do gry Doomtrooper, siedziałem w domu, układałem swoją talię, wymyślałem do niej taktykę, ale z czasem zaczęło mnie to nudzić. Problem zaczyna się pojawiać, gdy ludzie cały czas wolny, albo nawet więcej poświęcają tylko jednej rzeczy. Ja osobiście lubię posiedzieć w weekend np. cały dzień przy kompie grając w jakieś gierki, ale później mogę nie grać prez resztę tygodnia, albo włączyć sobie jakąś gierkę na pół godziny przed snem, ale jakoś na wydawanie kasy na kompa to mi szkoda, mam słabego kompa, odłożonej kasy tyle, że na najmocniejszy sprzęt by mi na bank starczyło i kilka nowych gierek też, ale szkoda mi na to kasy... Tylec ciekawych rzeczy, na które można wydać pieniądze oprucz komputera, nawet jak myślałem o zakupie karty graficznej za 400, to rzeczy, które mógłbym za to kupić nie dawały mi spokoju i w końcu nie kupiłem:) może w tym roku po powrocie do kraju sobie coś do kompa dokupię.
Komputer i gierki to fajna zabawa, ale dla niektórych osób staje się to śmiertelna pułapka - zwłaszcza, dla ludzi, którzy mają problemy z kontaktami z rzeczywistości, działa tu ten sam mechanizm jak przy narkotykach, komp cię nie wyśmieje, przez net łatwiej z kimś gadać itp. widziałem jeden taki przypadek, gość chodził z kolegą z podwórka do klasy... tak mu odpierd..., że głowa mała, starzy to tolerowali, raz go widziałem to zachowywał się jak narkoman na pierwszym dniu trzeźwości, jak mi koleś niektóre rzeczy o nim opowiadał, to naprawdę masakra... Tak sobie myślę, jakbyśmy siedzieli tak przez całą młodość przykuci do kompa, to co później byśmy mogli dzieciom opowiadać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.03.2007 o 02:01, Icestalker napisał:

Cała sytułacja przypomina mi historię narkotyków i John''a Frusciante. (...) Tak poprostu zrozumiał,
że może się ponieść dalej niż narkotyki z kolegami na scenie koncertowej, że bez narkotyków
może być bardziej "high" niż na marihuanie.

Też tak miałem i to nie tylko w wypadku komputera, ale również marihuany (choć były to niewielkie ilości, to jednak...). Któregoś dnia powiedziałem sobie "dość" i do dziś śmieszą mnie reakcje ludzi z mojego otoczenia, którzy nie potrafili zerwać z nałogiem i dzień w dzień mieli milion razy gorszy nastrój ode mnie, kiedy przestałem brać :D

Dnia 30.03.2007 o 02:01, Icestalker napisał:

Powiem, że jest to coś cudownego, a
takie przejście od gracza do człowieka jest bardzo podobne. Ja podchodziłem do komputera z
przymrużeniem oka i dzięki temu nigdy się nie uzależniłem. Teraz przyszedł czas, żeby gry i
ogólnie komputer zajmowały jeszcze mniej w moim życiu. :)

W takim razie musisz być człowiekiem o naprawdę silnej woli, gratuluję :) Dla mnie nigdy komputer nie zajmował pierwszego miejsca w życiu, ale ostatnimi laty zawsze był w czołówce, czego dowodzi choćby fakt, że posiadając pieniądze, które mogłem wydać na wiele przydatniejszych i bardziej potrzebnych rzeczy, niemal zdecydowałem się na zakup kompa...

Dnia 30.03.2007 o 02:01, Icestalker napisał:

Pozdrawiam wszystkich kurujących się i życzę sukcesów. :)

Zgodnie z przesądem - nie dziękuję ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.03.2007 o 02:38, Bidasek napisał:

(...) Im dłużej przed monitorem, tym jest z człowiekiem coraz gorzej. Liczą
się nowe gry i nowy hardware - nic więcej. Dla takiego "gracza" istnieje jeden świat; świat
widziany przez kilkunastocalowe okno.

Jeszcze przed chwilą chciałem napisać, że akurat ja się aż do takiego stanu nie doprowadziłem, ale przypomniało mi się kilka epizodów, które z powodzeniem można zidentyfikować z wymienionymi przez Ciebie sytuacjami. Np. wielokrotnie łapałem (i czasem wciąż łapię) się na tym, że gdy moja mama woła mnie do kuchni, bym jej przy czymś pomógł, a ja w tym czasie jestem zajęty jakąś grą/Internetem, potrafię nawet 4-5 razy powiedzieć "zaraz" lub "za dwie minuty", zanim do niej pójdę, a kiedy już wstaję, to często towarzyszy temu złość. Kiedyś do tego stopnia zagrałem się w Deus Exa, że jadłem zimny obiad... Tak więc, cholercia, musiało być ze mną całkiem poważnie :/

Dnia 30.03.2007 o 02:38, Bidasek napisał:

Będąc w prawie identycznej sytuacji (aczkolwiek nie było ze mną jeszcze aż tak źle [chociaż
przyznam, że bardzo niewiele brakowało]) pod wypływem dziwnego impulsu wyszedłem późnym
wieczorkiem na spacer. Rozmyślając nad sensem uzależnienia od PeCeta zadałem sobie to główne
i najprostsze pytanie - "po co?".

Czyżby miał to być jedyny sposób na oderwanie się od komputera, taka nagła refleksja? Bo, jak widzę, większość ludzi nie dochodzi do takich wniosków pod namowami innych lub samodzielnie i stopniowo, lecz właśnie w wyniku biorącej się nie wiadomo skąd myśli, wspomnianego przez Ciebie pytania - po co?

Dnia 30.03.2007 o 02:38, Bidasek napisał:

Po co siedzieć tyle godzin przed ekranem? Czy mi to coś w życiu da? Pracę? Wyżywienie? Uczucie?
Nie. I właśnie wtedy cudownie ozdrowiałem z nałogu, ciążącego nade mną "piętna".
Teraz spędzam przy komputerze dużo mniej czasu (choć od czasu do czasu zdarzy mi się parogodzinna
sesja [ale bardzo rzadko]) i... jestem z tego nadzwyczaj dumny.

No proszę, kolejna osoba, której dziś gratuluję, brawo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.03.2007 o 11:45, PAPISHON napisał:

Dobre... tylko chodzi o to, że są jeszcze inne grupy ludzi, tak zwani "ałtsajderzy" do których
zaliczam się ja. (...) A komputer nigdy mnie nie zrani, nigdy mi nic złego nie zrobi, nie to co ludzie.

Ja to chyba jestem gdzieś pośrodku dwóch grup (wymienionej przez Ciebie i przeciwnej), bo z jednej strony zamiast masowej imprezy czy dyskoteki zawsze wybieram samotny wieczór w domowym zaciszu, ale z drugiej uwielbiam przebywać z ludźmi, zwłaszcza sam na sam, w warunkach, w których z każdym z nich mogę w ciszy i spokoju porozmawiać. Inna sprawa, że gdy już znajdę się między znajomymi, zazwyczaj jestem duszą towarzystwa, a jeśli robię coś niezrozumiałego dla innych, po prostu proponuję im, by nie zwracali na mnie uwagi ;]
W każdym razie, rzeczywiście, powiem Ci, że trzeba przebywać z innymi ludźmi, a fakt, że inne osoby rzadko Cię rozumieją może Ci tylko pomóc w nawiązaniu kontaktów, bo wszelkie rozbieżności mogą być podstawą do rozpoczęcia rozmowy :)

Dnia 30.03.2007 o 11:45, PAPISHON napisał:

A komputer nigdy mnie nie zrani, nigdy mi nic złego nie zrobi, nie to co ludzie.

Ale też nie powie Ci, że Cię lubi lub kocha, nie pocieszysz go, gdy płacze i nie pośmiejecie się wspólnie z dobrego dowcipu. Spójrz, samo to, że wypowiadasz się na tym forum i osiągnąłeś już tak wysoki status dowodzi, że potrafisz i chcesz rozmawiać z ludźmi, bez względu na to, czy w pełni Cię rozumieją, czy też nie.

PS: I to nie do końca prawda, że komputer nie może zranić człowieka, mój na przykład nie raz kopnął mnie prądem, kiedy próbowałem coś przy nim pogrzebać i zapomniałem odłączyć zasilania ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.03.2007 o 12:42, kordzio1 napisał:

Problem zaczyna się pojawiać, gdy ludzie cały czas wolny, albo nawet więcej
poświęcają tylko jednej rzeczy.

Dokładnie. A dołóż do tego fakt, że większość robi to z własnej woli... Dlaczego? Bo tak żyje się łatwiej - nie wychodząc na dwór i nie wchodząc w interakcje z otoczeniem, wydaje Ci się, że nie możesz popełnić błędów, które mogą zaważyć na całym Twoim życiu. W razie jakiejś pomyłki wciskasz Esc i Load Game i grasz dalej. Nie myśli się o tym, że spędzając spory kawał życia przed monitorem, można doprowadzić się do stanu, w którym tak proste czynności, jak swobodna rozmowa z drugim człowiekiem, staną się niemożliwe...

Dnia 30.03.2007 o 12:42, kordzio1 napisał:

Ja osobiście lubię posiedzieć w weekend np. cały dzień przy
kompie grając w jakieś gierki, ale później mogę nie grać prez resztę tygodnia, albo włączyć
sobie jakąś gierkę na pół godziny przed snem,

Ale nie grasz przez resztę tygodnia dlatego, że nie chcesz, czy dlatego, że nie masz czasu? Bo to spora różnica... Również sam fakt, że dysponując wolnym czasem w weekend, decydujesz się na komputer jest w moim odczuciu trochę kontrowersyjny i wart zastanowienia się nad nim.

Dnia 30.03.2007 o 12:42, kordzio1 napisał:

ale jakoś na wydawanie kasy na kompa to mi szkoda,
mam słabego kompa, odłożonej kasy tyle, że na najmocniejszy sprzęt by mi na bank starczyło
i kilka nowych gierek też, ale szkoda mi na to kasy... Tylec ciekawych rzeczy, na które można
wydać pieniądze oprucz komputera, nawet jak myślałem o zakupie karty graficznej za 400, to
rzeczy, które mógłbym za to kupić nie dawały mi spokoju i w końcu nie kupiłem:) może w tym
roku po powrocie do kraju sobie coś do kompa dokupię.

Ja myślałem ostatnio o kupnie nowej karty graficznej. Najdziwniejsze jest jednak to, że nieomal nie doszło do tego... już po podjęciu decyzji, że więcej nie będę grał! Czyżby znaczyło to, że nałóg komputerowy jest na tyle silny, że próbuje po raz kolejny przeciągnąć mnie na "ciemną stronę"? W takim wypadku widać, z jak bardzo poważnym problemem ma się do czynienia...

Dnia 30.03.2007 o 12:42, kordzio1 napisał:

Tak sobie myślę, jakbyśmy siedzieli tak przez całą młodość przykuci do kompa, to co później byśmy mogli
dzieciom opowiadać?

Najpierw trzeba mieć na tyle silną wolę, by w ramach kilku dodatkowych godzin spędzonych przed monitorem, nie zrezygnować z kontaktów z płcią przeciwną ;P I choć jest w tym trochę ironii, to istnienie ludzi przedkładających wirtualną rozrywkę nad rodzinę jest przerażającym faktem, osobiście znam ojca, któremu w trakcie gry na kompie nikt nie może przeszkadzać, wliczając w to jego żonę i dzieci, w przeciwnym wypadku klnie i wypomina im, że nie dają mu spokoju. Myślę, że tego typu sytuacje dostatecznie wyraźnie pokazują skalę zniszczeń, do jakich są w stanie doprowadzić gry komputerowe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.03.2007 o 20:59, Remember_The_Name napisał:

Ale nie grasz przez resztę tygodnia dlatego, że nie chcesz, czy dlatego, że nie masz czasu?
Bo to spora różnica... Również sam fakt, że dysponując wolnym czasem w weekend, decydujesz
się na komputer jest w moim odczuciu trochę kontrowersyjny i wart zastanowienia się nad nim.

Nie gram bo nie mam czasu, bo zajmuje się innymi przyjemnościami:) zazwyczaj w weekendy mam dużo wolnego czasu, ale często wolę sobie poćwiczyć, przejechać się gdzieś, wyjść gdzieś wieczorem, pójść na mecz itp.
jak mnie wciąga jakaś gra i nie mam nic do roboty to mogę przesiedzieć większość dnia przy kompie, w tygodniu też mam sporo czasu wolnego, zazwyczaj jak skończę wszystko robić co mam do zrobienia, to zasiadam do kompa, tylko ostatnio z graniem coś ciężko, planuje sobie pograć, ale siadam do kompa, włączam jakieś serwisy informacyjne, czasem coś naukowego, forum i jakieś inne rzeczy, ale ostatecznie zazwyczaj dochodzi do tego, że nie gram w nic bo jednak mi się nie chce :)
Nawet gdybym chciał się uzależnić od kompa, to przez to, że mieszkam z "moją lubą" to nie bardzo mam jak :D
Niestety, jak wszystko komp może stać się uzależnieniem, jeżeli ktoś nie potrafi spokojnie przetrwać kilku dni bez kompa, to znak, że powinien się wybrać na dłuższe wakacje:) Jakoś jedyna rzecz, która mnie martwi w perspektywie nadchodzącego 2 miesięcznego rozstania z kompem, to problemy z ustawianiem składu mojej druzyny w sokker.org :) ale sporadyczny dostęp do neta będzie więc logować się będę mógł, konta mi nie usuną:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich!!
Jak byłem młodszy to dla mnie liczyły się tylko NOWE gierki, wypasiona grafika.. Nieważne czy to był jakiś FPP, TPP, RTS czy RPG.. Ważne, że nowe i może pójść na moim sprzęcie. Nie ukrywam, że kiedyś takie granie naprawdę sprawiało mi przyjemność.. No, ale przez moich rodziców nie mogłem pogrywać całymi nocami, czy całymi popołudniami (szczególnie na początku liceum). No, ale to trochę sprawiło, że tym bardziej chciałem sobie pograć i tylko myślałem jak przejść tamten poziom, czy pokonać tamtego wroga.. :/ A z biegiem czasu grałem cały czas jak tylko nie było nie było rodziców w domu.. To trochę nie było fajne. Szczególnie, że w tym okresie pogorszyłem sobie oceny w szkole..
No i miałem też bzika na punkcie nowego sprzętu.. Tu akurat w miarę pozytywnie, bo zaczytywałem się tekstami Chipa i Entera (którego mój brat prenumerował) i dużo się nauczyłem rzeczy o sprzęcie jak na mój wiek.. W sumie to swoją przygodę to zacząłem od Amigi, potem pierwszy PC. Jeszcze Pentium 200MMX + Matrox Mistique z 4 Mb pamięci. To była machina!! Zawsze mi się podobały nowe nowinki technologiczne (zresztą mam to do dziś) i tak jakoś zawsze potrafiłem zmusić swoich rodziców na kupno/modernizację kompa.. Tak z perspektywy czasu trochę to było lekkie przegięcie, bo rzeczywiście można było lepiej wydać pieniądze.. Szczególnie, że w znacznym stopniu czas przeznaczałem na granie, zamiast (jeśli mowa tylko o czasie spędzonym przy komputerze, bo na granie w kosza to zawsze miałem czas) na naukę załóżmy angielskiego (rodzice nawet mi kupili oryginalnego program do nauki na kompie), czy nawet programowania. Szczególnie tego ostatniego naprawdę żałuję, że wtedy nie zacząłem, ale wtedy liczyły się dla mnie tylko GRY!!!
No, ale na szczęście z biegiem czasu jakoś się "wyprostowałem", że tak powiem. Jak się poszło na studia, oczywiście informatykę, to trochę oczka się otworzyły i zobaczyło się, że komputer może być też troszeczkę inaczej wykorzystywany. No i gry poszły powoli w odstawkę, a komputer już nie stacjonarny a notebook(wystarczający do pisania progsów i oglądania Battlestara/Jericho/Sg1/Heroes/Rome ;) zamienił się w moje stanowisko pracy.. A programowanie naprawdę stało się dla mnie źródłem frajdy (no dobra nie zawsze, ale fajnie zobaczyć, że: Kurczę ja to napisałem i to działa!! a szczególnie, że działa jak powinno!! ;] ). Jeszcze trochę studiowania (w tym oczywiście imprezowania;) trochę przede mną.. W gry gram naprawdę teraz sporadycznie, a jak już to tylko w starsze produkcje (notebook nie pozwala no i w większości nic nowego mi nie podchodzi) i traktuje to tylko jako miły przerywnik.. Nic więcej i dzięki Bogu, bo jakbym grał to bym nigdy tych studiów nie skończył ;]
Tak patrząc z perspektywy czasu to gry były jednym, wielkim pożeraczem czasu oraz strasznie zawężały pole widzenia, tzn. nic poza nimi się nie widziało.. Takie zapatrzenie się później odbija się dużą czkawką(ja się tak przekonałem; na 1-ym roku większość ludków już umiało programować lub miało styczność, a ja musiałem zapierdzielać i rozkmniniać o co chodziło prowadzącemu.. wtedy to była mordęga i trochę zawaliłem 1-y rok, ale jakoś na szczęście sobie poradziłem). Ja miałem szczęście, że udało mi się jakoś odstawić gry, ale niektórzy z moich kumpli dalej ostro pogrywają(codziennie co najmniej po 8h). I czas spędzają na uczelni i na graniu. Na imprę nie pójdzie, bo woli w WoW-a pograć, czy Guild Wars...
No!! To by było na tyle z mojej strony.. ;] Pozdrowienia dla Wszystkich Forumowiczów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 31.03.2007 o 20:24, Remember_The_Name napisał:

Też tak miałem i to nie tylko w wypadku komputera, ale również marihuany (choć były to niewielkie
ilości, to jednak...). Któregoś dnia powiedziałem sobie "dość" i do dziś śmieszą mnie reakcje
ludzi z mojego otoczenia, którzy nie potrafili zerwać z nałogiem i dzień w dzień mieli milion
razy gorszy nastrój ode mnie, kiedy przestałem brać :D


No, to Ci się naprawdę chwali. Pokonałeś komputer i narkotyki, gratuluję. Ja przez całe życie mam zamiar trzymać się tak daleko od nich jak tylko możliwe. Boję się, że skończę jak wiele innych osób.

Dnia 31.03.2007 o 20:24, Remember_The_Name napisał:

W takim razie musisz być człowiekiem o naprawdę silnej woli, gratuluję :)


Albo szybko nudzącym się grami :)

Dnia 31.03.2007 o 20:24, Remember_The_Name napisał:

Dla mnie nigdy komputer
nie zajmował pierwszego miejsca w życiu, ale ostatnimi laty zawsze był w czołówce, czego dowodzi
choćby fakt, że posiadając pieniądze, które mogłem wydać na wiele przydatniejszych i bardziej
potrzebnych rzeczy, niemal zdecydowałem się na zakup kompa...


Ja już od dawna nie wydałem nic na kompa a ostatnim razem kupiłem laptopa. Ale trzeba przyznać, że był mi potrzebny bardziej do pracy szkolnej (powariowali? w mojej szkole bez internetu i drukarki nigdzie nie zajdziesz.) i internetu. A gierki mam stare, ale jare. Więc tanio, ale fajnie. A tak na marginesie to komputer jest w czołówce u mnie, ale daleko za poprzednikami. Taka jakby duża przepaść. U mnie komputer zajmuje może 10-te miejsce.

Dnia 31.03.2007 o 20:24, Remember_The_Name napisał:

> Pozdrawiam wszystkich kurujących się i życzę sukcesów. :)
Zgodnie z przesądem - nie dziękuję ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować