Zaloguj się, aby obserwować  
KmilKmil

Forumowa gra RPG - Wychowani przez przeznaczenie

543 postów w tym temacie

[Bafi Magii & KmilKmil dlsza część walki]
Nagle za krzaków zbiegało się coraz więcej i więcej goblinów. Nie mieliśmy szans. Micro zadawał kolejne ciosy w gobliny. Jego dwuręczny miecz ranił gobliny. Zabił ich wiele, ale otoczyły go.
-Marcus, Vallon uciekajcie i zawołajcie Elendira.
Gobliny nacierały na każdego. Elendir z trudem przedarł się do Micra.
-Chciałeś, żeby ci pomóc. - Powiedział Elendir.
-Mów za mną szybko...
(Razem) ~Asche, bilitus waloontos magic braoum shaoum furium santis draws~
Z ich rąk wydobyła się wielka fala, która powaliła gobliny na ziemię. niektóre tylko zachwiały się i z rękoma na uszach uciekły w głąb lasu. Przyjaciele upadli na ziemię. Gobliny, pomału wstawały, jednak Zarrim oraz Kappir, przybiegli z pomocą, przygważdżając gobliny do ziemi, krew buchnęła z ich miękkich ciał. Jeden z nich, wstał, chciał ciąć Zarrima od tyłu, jednak nie zdążył- z ręki Drucki wyleciała Kula dziwnych kolorów, ciemnych i dymnych. Jednym uderzeniem powaliła goblina. Reszta z nich czując że tracą przewagę w popłochu uciekła do lasu.
-Argh, od dawna chciałem ci to powiedzieć! - powiedział Micro
-Ahh, co chciałeś mi powiedzieć?.Elendir nie mógł już wydusić z siebie nic. Obaj stracili przytomność.
Nasi przyjaciele zaczęli doganiać gobliny. Żaden nie przeżył.
Kappir - krzyknął Wallon - pomóż mi zanieść Micro Ice''a i Elendira do wozów. Trzeba zobaczyć czy żyją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zanieśli rannych, na wóz, w którym jeździli.....Był to specjalny wóz dla eskorty, niezbyt ładny, ale był. Położyli ich na sianie, które im zanieśli, i przykryli kocami. Wozy ruszyły w dalszą drogę. Elendir, oraz Micro, się nie budzili. Cały dzień leżeli nieprzytomni. Nagle Zarrim zauważył drogowskaz"Do Overcook, tędy".A w oddali dało się zauważyć miasto.
-Jeszcze tylko kilka godzin drogi - oznajmił Vallon Por.
-Mam nadzieję - odpowiedział zmęczony Drucka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Dosyć - Krzyknął Marcus - Dosyć słyszycie, rozbijamy tu obóz, nie przeżyją tej podróży, chociaż tak niewiele jej zostało.
-Dobra, wozy stać - Wtrącił Vallon Tor
Micro miał bardzo wysoką gorączkę i dreszcze. Marcus poszedł nad rzekę po zimna wodę by trochę go ochłodzić szmatką. Rozpalili ogień. Wszyscy byli bardzo zmęczemi po tej bitwie. Nagle Marcus zauważył, że na czole Micro Ice''a pojawiła się blizna. Podobna była na czole Elendira. Pokazał ją dla innych. Nikt nie wiedział co to jest i czemu po bitwie dostali podbne blizny.
-Może te zaklęcie im zaszkodziło - Zapytał Zarim
-Raczej nie, było to przecież potęzne zaklęcie. Dzieki nim żyjemy. - Odpowiedział Vallon tor.
-Najlepiej ich nie ruszać, do jutra rana. - Powiedział Marcus
-Dobrze - odpowiedzieli.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Sorka, że się wymądrzam ale Fergi robisz SPAM i chcesz se wbić posty. Piszesz post fabularny, który rozdielasz na 2 inne. 2 z kolei co widać na 4 stronie :O]

Drużyna postanowiła zjeść upolowanego wilka. Po kolei brali nóż i odcinali kawałki mięsa i je jedli. Drucka nie chciał jeść świeżego mięsa. Te kilka lat, przez które uczył się nekromancji jadł tylko stare mięso z grobów. To było trochę jakby zamieniał się w coś w rodzaju ghula. Po ukończonym posiłku drużyna wdała się w pogawendkę.
- Eashh kruff gheerrk. - wyszeptał Drucka przy zmyślnym wyiwjaniu laską z kości i czaszek.
Po chwili kości wilka złożyl się i powstał jego żywy szkielet.
- Co... Co... Co ttto było??!! - zapytał Zarim.
- Ten wilk nbędzie stróżował i nam pomagał. - odpowiedział nekromanta.
- Ech... Może będzie bezpieczniej. - powiedzial Elendir.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Eghmm -jest tu kto? - co się dzieje?? - Mówił bardzo cicho, był wycieńczony. Micro jeszcze nie wstał. Zorientował się że wozy stoją. Kooompania! - Teraz wydobył z siebie krzyk - Zarim! Karz im ruszać. Nie mamy chwili do stracenia, musimy być w mieście do jutra. Inaczej kupcy nam nie zapłacą. Taka była umowa.
- Ruuuuszamy! Powiedział Vallom, słysząc rozmowę.
-Na pewno nic wam nie będzie - spytał?
-nie...czuje się lepiej. Nie wiem, co z nim. Ale co to było? Nie wiem, co się wtedy stało. Po prostu - zająknął się, po prostu kazał wypowiedzieć mi słowa....Wtedy, wtedy to wszystko się stało.
-Opowiemy ci jak dojdziesz do siebie.*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Miasto było na tyle blisko by Zarrim, mógł ujrzeć uciekającego człowieka gonionego przez straż,
-Ellendir...Powiedział z przyzwyczajenia. No tak....Odpoczywaj - pomyślał. Nagle do głowy wpadła mu pewna myśl
-Drucka, nie mógłbyś poradzić na ich zmęczenie, albo ich wyleczyć???
-Ja nie uzdrawiam, ja ranie, ja nie odprężam ja właśnie zamęczam. - Odpowiedział zimno.
-Po pół godzinie dotarli do miasta..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdy dojechali do miasta, kupcy, wprawdzie niechętnie, wypłacili drużynie obiecaną kwotę. Każdy dostał swoją część.
-Może spotkamy się w karczmie żeby oblać pomyślne zakończenie naszej podróży? Powiedzmy, za jakąś godzinkę. Ja zostanę z Micro Icem i Elendirem. - powiedział Zarim, rozejrzał się - Co powiecie na tą " U garbatego grabarza"-wskazał na małą gospódkę na rogu.
Każdy poszedł w innym kierunku by załatwić swoje sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Dołączam]
1.Blaster Min
2.Początkujący łowca nagród
3.Blaster ma nie ciekawą przeszłość. Jako dziecko grupy pustoszących wszystko orków zniszczyły jego wieś, zabiły rodziców a on sam z cudem uszedł z życiem. Został odnaleziony przez tajemniczego osobnika o mianie Shakem. Dopiero później okazało się że jest łowcą nagród. Z dobrego serca przygarnął do siebie Blastra i zaczął wychowywać oraz szkolić w fachu. Lecz parę lat potem, zmarł. Blaster osiągnąwszy 17 wiosen wyruszył poszukiwać swego przeznaczenia…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Biegł.
Kątem oka zobaczył grupę ludzi zmierzających prawdopodobnie do miasta. Lecz nie mógł się zatrzymać. Ciągle zgłodniały wilk biegł tuż za nim i nie zamierzał w żadnym wypadku odpuścić. Uciekając zaczął rozmyślać jak to się wszystko się zaczęło.
Od paru dni nie miał nic w ustach, a sama myśl o porządnym noclegu i jadle wzmagała w nim odwieczne żądze. Już nie pamiętał jak dawno dostał jakieś zlecenie. Musiał coś znaleźć bo inaczej niechybnie zginie. Gorączkowo zaczął rozpytywać czy przypadkiem nikt nie potrzebuje jego usług. Trafiło się jedno zadanie. Nie było ono jakieś bardzo wymagające. Trzeba było przepędzić grupę wilków, Która od paru dni grasuje na traktach i atakuje kupców oraz przyjezdnych.
-To zlecenie na pewno nie zapadnie mi na długo w pamięć-pomyślał.
Nie mógł wiedzieć, że się myli. Zapłatę miał dostać zaraz po wykonaniu zadania oraz przyniesieniu dowodu na jego zrealizowanie. Wyruszył natychmiast.
Napotkał wilki zaraz tylko jak brama miasta Overcook znikła z pola widzenia. Nie było ich zbyt dużo. Na oko można było oszacować ich liczbę na jakieś dwie sztuki.
-Nie będzie problemu-pomyślał, wyjmując z pochwy swój miecz, podarunek od mistrza Shakema. Pierwszy wilk go zaatakował. Blaster zrobił szybki unik, zatańczył w piruecie i ciał wilka w brzuch. Ten zawył i zwinął się w kłębek wyjąc przeraźliwie.
-Łatwo poszło !!-ucieszył się wyraźnie i z uśmiechem podszedł do kolejnego.
Wilk, którego przechwalą ciął przestał wyć.
-Zdechł bidula, ale taki jest ten świat, silniejsi przetrwają-powiedziała na głos nie odwracając głowy i idąc na kolejnego wilka. Lecz ten wilk był inny. Sierść miał całą białą jak mleko i był postury większej od swojego poprzednika.
-Z nim ci poszło łatwo ale na mnie nie licz. Przyszedłeś nas tu zgładzić. Przeliczyłeś się. Za śmierć mojego brata odpowiem tylko w jeden, ten sam sposób, ŚMIERCIĄ !-przemówił nagle biały wilk.
Blaster zawahał się. Nigdy nie widział na oczy mówiącego wilka. I ta chwila wystarczyła, by jego zwierzęcy przeciwnik zwinął się do skoku. Zaatakował go w rękę. Blaster chwytany bólem odruchowo puścił swój oręż na ziemię. Wilk pociągnął go za rękę zrywając połacie skóry. Blaster nie miał dużo czasu na podjęcie sensownej decyzji. Kopnął wilka prosto w podbrzusze. Wykorzystując sytuację Blaster rzucił się w morderczy bieg o przetrwanie.
Rozmyślanie przerwało mu niezwykłe odkrycie. Przed nim nagle wyrosła jaskinia.
-To może być moja ostatnia deska ratunku-pomyślał. Nie zdążył do niej dobiec. Potknął się o korzenie rosnącego nieopodal drzewa. W jednej chwili znalazł się na ziemi a na nim stał rozwścieczony wilk, który szykował się do zakończenia żywota Blastra. Wydawałoby się ze to już koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Sorki Mr.Cin......mam nadzieje że długo niemyślałeś nad tym postem.Ale KonradRębowski, jurz dużo wcześniej, napisał, że ma już post o karczmie, uznam więc twój poprzedni za nieważny]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wjechalismy dość szybko dostawa widać była oczekiwana ponieważ natychmiat po otwarciu zjawili się ludzie z zamku nad miastem ,pokierowali nas do placu i tam zaczeli rozpakowywać towar
Skrzynie wyglądały na nietknięte ale znaczne mnie ważyły niż przed załadunkiem ,kupcy zauważyli to robiąc dziwne miny i puszczając do siebie gniewne spojrzenia .
Jedna skrzynia była wręcz pusta miała być w niej broń ,Zarim natychmiast schował swój młot za plecami tak samo inni swoją broń .
Zbroje które mieliśmy nałożone ne były nasze ale poki co kupcy nie pisneli ani słowa o tym chociaż miał kilka okazji podszedł do mnie Ellendir
-Zarim moga byc kłopoty widać kupcy są cicho ale na pewno coś zauważyli -Stwierdził
-Może ale wpier pójdzmy do karczmy Vallon i Kappir już odbierają zapłate -odpowiedział mu
Podeszliśmy do kupców którzy bardzo dziękowli za eskortę i powstrzymanie orków wręczyli nam sakiewki pełne niezbyt wartościowych monet .
Podszedł do nas Nekromanta

-Pójdziecie z nami do karczmy mamy trochę grosza więc możemy się trochę zabawić
-Chętnie zawsze jest dobrze przepłukac gardło -stwierdził Zarim z uśmiechem
-I tak zamierzaliśmy więc pujdziemy razem-powiedział Ellendir
Razem w 8 weszliśmy do karczmy "Pod Tłustym prośiaczkiem ,wnętrze było duszne i bardzo ciemne , w karczmie nie było prawie nikogo porucz karczmarza i 3 straców .
-Przytulnie tu -zaśmiał Zarim
-O tak ... nigdy nie byłem w lepszym -zażartował Vallon wszyscy pochichotali .
Usiedliśmy przy najwikszynm stole który był w prawym kącie przy ścianie było brudne okno ale dawało to trochę więcej światał niz gdzie indziej.
Karczmarz podszedł do nas szybko i zapytał co podac wszyscy byli zgodni
-PIWo panie gospodarzu -Rykneliśmy -i jeszcze baranina -rzeknął Ellendir wręczają do ręki Karczmarza kilkadziśiąt monet.
Wszyscy rozsiedli się wygodnie zdjeli broń kładąc ją pod stołem by nie przeszkadzała jednak Vallon i MArcus zostawili małe sztyleciki prz boku .

-Hmmm można by dużo mówić ale od czego zacząć -zapytał wszytkich Kappir
-NIe wiem po prostu pogadajmy ot tak sobie -powiedział Vallon
-A co powiecie na temat strażników tej krainy -zaproponował Marco
-Hmmm może -chrapnął Zarim-ale coś bardzie mnie eksctyje -wskazał na piwo i baranine niesione w ich strone
-aj ty ... lubisz te rzeczy-Zaśmiał się Ellendir
Bez pytania wszyscy zaczeli jesć jak wszystko przyniesiono od czasu do czasu były głośne beknięcia i stukania wszystkich kufli.
-ZA Marcusa i honor -chrypnął Zarim wszyscy stukneli się kuflami pijąc łapczywie
Potem był Ellendir ,Zarim Vallon i tak aż do końca naszej grupki.
Z okna cały czas padał coraz słabszy blask zapadał powli wieczór .

[Moje gg to 6646009 nie zapominajcie że też możemy nie wygrać walki lub coś ] no nie wiem Globinho 7 czy juz możesz dołonczyć ale pogadaj z kmilem


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Dnia 25.04.2007 o 20:30, KonradRębkowski napisał:

[Moje gg to 6646009 nie zapominajcie że też możemy nie wygrać walki lub coś ] no nie wiem Globinho
7 czy juz możesz dołonczyć ale pogadaj z kmilem

[Już się pytałem i mamy uzgodnine wersje]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Mogę opisać co robiłem przed spotkaniem w karczmie?? Jak co to ten post.]

Drucka postanowił pójść i poszukać swego mistrza. Przeszedł obok cmentarza i skręcił na rogu w pobliżu garbarni. Około 50 metrów od niego stała wyniszczona rudera. " No, jestem na miejscu" - pomyślał nekromanta.
Podszedł do rudery i pchnął drzwi, które otwrzyły się ze zgrzytem. Drucka przeszukał umysłem pomieszczenie i wykrył jedną osobę. "To on" - pomyślał.
- To ja mistrzu. - powiedział do niego za pomocą magii umysłu - Przybyłem w odwiedziny.
- Och... Mój uczniu... Skosztuj truposza, który leży po prawej stronie kuchni. - odpowiedział starzec - Odkopałem go wczoraj na cmentarzu.
Drucka pochwycił zwłoki i zjadł je z nadzwyczajną szybkością.
- Jestem słaby młodziku. Za słaby... Niedługo nadejdzie mój czas...
- Nie, to nie prawda.
- Tak, niestety już to czuję.
- Dowidzenia. - pożegnał się Drucka.
"Ech ale się najadłem" pomyślał nekromanta, po czym poszedł do karczmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować