Zaloguj się, aby obserwować  
Shadowtear

Tropieni przez zło - forumowa gra RPG

98 postów w tym temacie

- Niósł pająk razy kilka, ponieśli i pająka. Zabijając wszystkich, Rob, sam się prosisz o śmierć. Poza tym nie uczono was kłamać? Powiemy, że tam pójdziemy, poudajemy i dopiero wtedy zdecydujemy komu wbić nóż w plecy. Normalka.
- A jeśli rzuci geas?
- W zbroi? Wątpie. Powiedzmy mu, że się zgadzamy i ustalmy jak się skontaktować z tymi "drugimi". Co wy na to? No chyba, że macie lepszy pomysł niż powybijać wszystko co się rusza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Zgadzam się z Robem - wtrącił Han - A ten cieć, Łuska zasługuje na śmierć. A nawet udawanie tego, że wykonujemy to zadanie może być cholernie ryzykowne. Pytanie tylko, czy akurat teraz. Można go oczywiście zaciągnąć do zaułku i wbić sztylet w plecy, ale jego znajomkowie to odkryją, a wtedy po nas. Negith ma trochę racji. Można go okłamać i wymyślić jakiś lepszy plan.
Doszło do krótkiej wymiany zdań, którą Han nie był zainteresowany. Jeśli znajdzie najlepsze rozwiązanie to może jakoś zabłyśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Przepraszam, że tak rzadko, ale... ostrzegałem ;P]
Raport przesyłał się sam - nie dbając o zapasy energii, Dowódca na ostrej stymulacji nerwów pędził przez las, łamiąc gałęzie i depcząc wszystko na podłodze - w jednym, konkretnym, bardzo zdecydowanym kierunku.
Nie martwił go za bardzo los tamtego półorka. Owszem, coś go może zeżreć. Owszem, może zostać osaczony przez dziką zwierzynę. Owszem, łowcy niewolników mogą go znów znaleźć. Ale tak w sumie... to co z tego? W każdym razie najprawdopodobniejszy scenariusz mówił, że w pewnym momencie zerwie się on i bez świadomego udziału umysłu runie przed siebie. Cóż, technologia polowa wciąż nie była idealna, Kula dopiero niedawna rozpoczęła drugą falę poznawania światów za milionami portali.
Pochylił się, podniósł niewielki kamyczek i wrzucił go do kieszonki niewielkiego urządzenia które niósł przy pasie. Pod wpływem energii, materia została zmieniona na odległość i uniesiony nagłym, silnym pchnięciem rodzącej się przestrzeni, wystrzelił nad rozpadliną, tor swojego lotu kontrolując uderzeniami skrzydeł - dość szybko zresztą przeszedł w szybowanie.
Mimo iż smokopodobni, Dracosi mieli dość ciężkie kości - ich skrzydła w życiu by ich nie uniosły. Ale na szczęście ten bajerek przyniesiony z jego rodzinnego świata, poprawiony jeszcze trochę w Kuli, od wielu, wielu lat pomagał jego pobratymcom żyć w świecie milionów wysepek zawieszonych w przestrzeni...
Przymknął na chwilę oczy i skorygował kurs.
Ma ich.
Wciąż jeszcze pamiętał tą nibywalkę - kiedy w wyniku drobnego błędu przy transkrypcji masy wypadł z szaleńczą prędkością z portalu i przydzwonił - po chwili zdezonteriowanego sprintu - w drzewo. Owszem, nawet w takim stanie wszczepy na końcu nerwów wprowadziły go momentalnie w szaleńczy taniec z ostrzem, taniec wokół dwóch przeciwników - jak podał standardowy identyfikator półelfa i wampirzycę. On nie wiedział czego od niego chcieli, oni wręcz przeciwnie - jakiś cel najwyraźniej mieli.
W każdym razie, kiedy ocknął się z odrętwienia po serum na wampiryzm, okazało się jak bardzo "zbiedł" podczas tego krótkiego snu, poprzedzonego jakimś potężnym, magicznym ciosem. No cóż...
Uśmiechnął się jednak lekko pod nosem, kiedy niczym cicha śmierć przelatywał nad murami miasta. Śmierdzącego miasta - filtry nosowe momentalnie przystosowały się, tylko częściowo przepuszczając smród odchodów, uryny, braku podstawowych akcesoriów do utrzymywania higieny osobistej, cebuli, czosnku i dużej, naprawdę dużej listy innych rzeczy.
Zanurkował w kierunku punktu, który pod jego zamkniętymi powiekami płonął czerwienią.
A kiedy otwarł oczy, okazało się, że po prostu płonął.
Burdel to bardzo ważne miejsce w każdym mieście. I nawet nie chodzi tutaj o zwykły relaks - wyznawcy wielu bogów mogą na niego klnąć, różne biedne sierotki nie są zmuszane do wulgarnego wręcz wystawania na ulicach, stanowi źródło utrzymania mnóstwa lekarzy... można je wymieniać naprawdę długo. A podpalenie takiego przybytku - zazwyczaj uznawanego za ziemię neutralną - było bardzo, bardzo wyraźnym znakiem, że ktoś nie żartuje.
Ktoś nie żartował.
Już przedtem powiedział sobie "pieprzę straty energii" i teraz kontynuował - zamiast wylądować w zaułku i wykorzystać porady jednego z Mistrzów odpalił po prostu pole maskujące. Owszem, nie było doskonałe, zwłaszcza przy takim niedoborze energii, ale mimo to czyniło go niewidocznym dla właściwie wszystkich "tam na dole" - przynajmniej dopóki nie poruszał się zbyt gwałtownie.
Owszem, mógłby skorzystać ze swoich mocy. Mógłby ustawić pole statyczne wokół płomienia, dusząc go momentalnie z braku tlenu. Mógłby wyciągnąć jeden z ocalałych zwojów i przysolić w to temperaturą bliską zera absolutnego, zamrażając powietrze. Ale... po co? Owszem, powiedzenie "Oszczędzaj energię, uratuj multiwersum" już dawno przestało mieć w sobie jakąkolwiek ważność, ale mimo to... to nie była odpowiednia chwila aby się ujawniać.Są. Wampirzyca i półelf. Ale... to jeszcze nie na tą chwilę. Najpierw zobaczmy z kim się kontaktowali...
To co nastąpiło było bardzo ciekawą odmianą eksplozji. Implozji. Transformacji. No, czegokolwiek. Pod wpływem odległości, spora część ściany zamieniła się w energię. W bardzo, bardzo gwałtownym procesie.
Łuska nie zachował się tak głupio jak Dowódca się spodziewał. Dał się porwać wirowi, zamiast potężnego porażenia otrzymując po prostu przelot na drugą stronę. I gruchnięcie o ścianę, owszem, potężne, jednak nie na tyle aby uszkodzić go w jego zbroi.
Ale zaraz potem wylot hipostrzykawki dotknął jego karku. Dowódca zmaterializował się dopiero po upewnieniu się, że zwiotczenie mięśni, będące standardowym następstwem podania komuś serum prawdy, już nastąpiło. Łuska wytrzeszczył oczy, ale nic nie powiedział.
Dowódca uśmiechnął się. Albo może raczej "wyszczerzył".
A Łuska wiotczał dalej. Już przymknął oczy.
Jasna cholera! Alergia na serum prawdy dotyka jedną osobę na cztery miliony, a jemu się właśnie taki trafił!
Rzuceni się do niego, sprawdzenie pulsu i niezdecydowane machnięcie ręką w kierunku medykamentów nie pomogło. On już nie żył.
Dlatego też, zamiast przejmować się moralnością, lepiej przejrzeć jego sakiewkę. O proszę, jedna z jego baterii - ta od razu powędruje do kieszonki. I... co tu pisze... włącz się, deszyfrator, język poznaj i przygotuj mnemograf do rozmowy... o jakimś illithidzie? Nosz w mordę, te dranie wszędzie się wcisną. O, przywódca w dodatku? I...
Tym razem był przygotowany. Rzucił potężnym polem statycznym za siebie, kiedy tylko wampirzyca otworzyła usta aby krzyknąć. Zaraz potem wyskoczył z półobrotu, odpalonym łukiem plazmowym wokół swego "ostrza" zmieniając nadlatujący sztylet w nieco stopionego metalu.
Półelf wyłonił się z cienia. Ale to nie był odpowiedni moment na walkę...
Mimo to ruszył na niego z ostrzem. Dwa pierwsze pchnięcia napotkały pustkę, dwa pierwsze ciosy sztyletem zaklinowały się w złotych rozbłyskach pola ochronnego. Potem Dowódca przeszedł na szerokie cięcia...
...kiedy nagle coś się na niego rzuciło.
Wykorzystał otrzymaną siłę do przetoczenia się, drugą ręką sięgnął za plecy i wyszarpnął sporą jaszczurkę ognistą ze swoich włosów - cisnął nią od razu o ścianę. Ale pole już zakomunikowało bliskość przegrzania po kilku kolejnych ciosach i dwóch bełtach z malutkiej kuszy.Dzięki temu, że ziemia była na tyle blisko niego, piasek też. No i urządzonko które już pochłonęło energię ściany...
Momentalnie wzbił się w powietrze na kolumnie odległości. Potężny łomot powietrza za plecami podpowiedział mu, że wampirzyca przestała się dusić i teraz wzbija się w powietrze na nietoperzych skrzydłach - unosząc ze sobą tego pieprzonego półelfa.
Zawirował w powietrzu wykręcając korkociąg, nurkując nieco i znów wzbijając się wyżej. Kilka bliżej niezidentyfikowanych pocisków przecięło za nim powietrze, udowadniając, że nigdy nie należy być zbyt pewnym siebie.
Wystrzelił na chybił-trafił z łuku plazmowego. Trzask i pisk podpowiedział mu, że trafił. Lekkość przy pasie powiedziała mu, że upuścił sakiewkę Łuski, oprócz pieniędzy, pełną także jakichś dokumentów...
---
W grupce ludzi... no, powiedzmy "głównie ludzi" wylądował półelf. Wyglądał na nieco zdezorientowanego i pachniało nieco od niego spalenizną.
Ci dookoło niego też byli zdezorientowani. Dwaj z nich, dużo bardziej niż pozostali.
- Sander?
- Xanthis? Rob? Rob? Xanthis?
Chwila milczenia. Półelf pozbierał się błyskawicznie, otrzepał i przybrał nieco arogancką pozę.
- Moi drodzy, wszystko skończyło się dobrze. Zlecenia znów się sypią, więc jeśli zechcecie powrócić, będzie to dla mnie zaszczytem. Ale teraz... Tri?
Widmowa dłoń poderwała go z ziemi - odkrywając to na czym siedział. Sakwę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Ostatnio jakoś tak nie wyrabiam więc proszę nie kasować mojej postaci jeśli nagle się zawieszę.]

No naprawdę. Banda kretynów.
-Wiecie, że jest takie coś jak lenistwo? Pomyśleliście, że Łuska jest leniwy i chce zaoszczędzić? Normalnie sam sie na nich nie rzuci. Więc musi kogoś wynająć. To czemu nie nas? Nie płaci nam. Możemy zginać mu to zwisa i powiewa. Nawet by mu pasowało jakbyśmy zginęli choć przetrzepali szeregi tamtych. Ehhhhhhh.... Kłamstwo? Przyjrzeliście się Łusce? Wiecie, że żeby go okłamać musielibyście być naprawdę wyśmienitymi aktorami? Macie jakieś doświadczenie w aktorstwie? Chociaż w występach? Iluzja się zda, ale z tego co wiem to iluzji tu używają dwie osoby, w tym ja, a ja się średnio chce w to babrać. Poza tym iluzja może nie wystarczyć. Bo wystarczy, że głos zadrży w nieodpowiednim momencie i po robocie. Wiecie co? Wkurzacie mnie.
Cholera jasna jak można być takim kretynem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Ej! Ty! Kicius! Pilnuj swoich wąsów, bo sam też nie jesteś herosem - rzucił pajęczak
- CO TY POWIDZIAŁEŚ?! Chcesz w mordę?
- Zresztą rób jak uważasz. Nie mam zamiaru Cię niańczyć.
- Spalmy to wszystko na popiół - zaproponował ork
- I co z tego będziemy mieć, co? Żadne wyjście nie jest dobre. Można zrobić jak chce Gabriel - zmyć się i ciągle uciekać jak pies z podkulonym ogonem... oczywiście do czasu, gdy nas znów znajdą.
- Grrr...
- Można prowadzić podwójną grę, ale może być problem z wiarygodnością. Można też zabić Łuskę, ale będziemy mieć na głowię wszystkich co za nim stoją. Bez wsparcia szybko zginiemy... Chyba że udało by się upozorować wypadek.
- Sssnajdźmy tych dssrugich.
- To ma sens. Tymbardziej, że o decyzji nie musimy powiedzieć Łusce już teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Sorry zapomniałem dodać, że mój wcześniejszy post jest chronologicznie przed postem Tajemnica. Przepraszam, ale jakiś zaspany jestem.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Noc ciemna noc ... gdzie ja jestem...Ej gdzie drużyna!? Ork leżał nie daleko mista, byl sam. Całą skórę miał we krwi, jednak musiał znależć resztę. Postanowił iść do mista, gdyż widząc ślady nie tylko krwi, ale i ucieczki tam musiała byś reszta. Nie miał dziś jednak szczęścia-prówbował wdrapać sie na mur po odstających kamieniach, lecz zaraz potem znalazł go łucznik:
-CO ty tu ro robisz tu nie wolno przebywać!?chwile potem spojżał na szatę gharekha i symbol hordy. Musiał być dezerterem bo na kontynencie orków trwa wojna, żaden generał by go nie wypuścił.
-Straaaaaaż....-krzyknął strażnik lecz gharekh uderzył go w łeb. Niestety ciało strażnika spadł na drogę, gdzie akurat szedł patrol. Gharekh niezłocznie skoczył na dach. Wtem usłaszał świst bełtu, kóry przeleciał mu obok ucha. Miał sporo szczęścia, lecz strażnicy także wspieli się na dach. Rozpoczoł się morderczy pościg. Dwóch kuszników zostało na dole ,a trzech z mieczami ścigało półorka po dachach. Garekh robiąc kolejny skok odbił sie od dachu i zdzielił strażnika piąchą. Rozpoczęła się szamotanina z dwoma strażnikami. Jednak pękła belka nośna i dach się zawalił, a wszyscy sapdli do kanałow.

* * *
Półork obudził się w rynsztoku, mocno krwawił, był wyczerpany i bezbronny. Odwróciwszy się zobaczył martwe ciała strażników w kanałach, rozszarpywane przez szczury. Gharekh postanowił wyjść na otwarty teren, znajdował się w slumsach. Postnowił wrócić się do kanałów. Chwycił kawalek belki i spróbował wyłowić poszarpany pancerz strażnika. Znalazł na nim woreczek z niewielką ilością pieniędzy. Włożył także posarpaną zbroje strażnika-składalła się ze skórzanego kirysu i żelaznych naramienników. Zdarł materiał pokrywający pancerz z herbem miasta, by nie rzpoznano skąd ją ma. Usłyszał znajomy głos:
-Sss to ty?-zapytał jakiś jaszczurcy głos.
-Tak to on, nikt tak nie cuchnie jak Gharekh.
-HAN!, XATHIS, ten dziwny kocur! Jak mnie znależliście?
-No jak, nie wiesz, po zapachu-wtrącił kocur.
-Choć do burdelu tam jeszt chyba Neight.
Półork udał się z drużyną do burdelu, po drodze spytał:
-Gdzie Vilran?
-Nie wiem-opowiedział Han.
-Myślałem, że jest z tobą-dodał Xathis.
Gharekh dopiero teraz spostrzegł że z nimi idzie jakiś dziwak, nie wdawał się jednak w szczegóły.
w burdelu spotkała się cała drużyna. Półork dowiedział się, że to Łuska pociąga za sznurki i jeżeli go nie zabiją to kłopotów będzie więcej.Ten kot zwany: Gabriel pokłócił się z tym Psycholem:Robem.
Gharekh nie wiele rozumiał: Łuska....co to za jeden..nie rozumiem tej bandy dziwaków....Bardzo chętnie przyłasolił by temu Robowi to jakiś psychol...khurwarth...Mimo ,że półork miał własne problemy to coś trzeba było zrobić z Łuską.

[za ewentualne błedy przepraszam]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Jakoś tak mi brakuje akcji (mordobicia) więc ruszmy wreszcie dupy z tego miasta.)

Co du kur*y nędzy to było?!
-O rzesz w mordę. Możecie mi łaskawie wyjaśnić co to było. Moja kocia natura nie panikuje dlatego tylko, że to nie był pies.

[Sorry, że tak krótka ale charaktery naszych postaci są dość średnio sprecyzowane, więc na razie w takich sytuacjach się za innych wole nie wypowiadać. Proponuje zrobić dodatkową tabelkę (dotyczącą charakteru) w postaci n.p.(nie dotyczy mojej postaci, ale jakiegoś wojownika):

co lubi: ludzi, którzy dobrze walczą
stopień agresji:w mieście 6/10 poza miastem 7/10 w wypadku tchórzy 8/10
czego nie lubi: Tchórzy i goblinów

Łatwiej by było opisywać inne postacie bo jakoś byłoby do nich bliżej, można by też napisać ich stosunek do prawa i innych takich dupereli.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Co w końcu robimy?!
- Mmmm...Rybka!
Tak oto Gabriel pobiegł w jakąś uliczkę.
- O co mu chodziło?
- Czszuję ssapach ssryb. Vilssran? Ssa mną.
Xathis poprowadził ich w tę samą uliczkę, w którą pobiegł kotołak. Po kilkudziesięciu metrach biegu z zakrętami trafili oni na Vilrana walczączego z Gabrielem...

***
[Opis walki Vilrana z Gabrielem; morfer ma "bonus" od obozu uchodźców.]

***

- Co się tu dzieje?
- Zabierzcie ode mnie tego dzikusa - rzucił Vilran - Skoro w końcu mogę mówić, to wykorzystam to. Muga mnie przysłał, aby was zwerbować. Powiedział, że jeśli chcie do nas dołączyć, musicie zająć się kryjówką łowców niewolników i Łuską. Oba cele są w burdelu. Mam wam pomóc.
- Jaki Muga?
- Przywódca obozu uchodźców. Jest tam wielu takich jak my - dziwnych, wyrwanych z niewoli.
- Skoro mamy plecy, to możemy ubić ciecia.
- Tajne przejście oczywiście prowadzi przez kanały. Idziemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[W końcu mam czas i mogę reaktywować/kontynuować grę.
Primo - Kto z dotychczasowych graczy ma zamiar kontynuować grę?
Secundo - Na tym etapie fabularnym można jeszcze dołączyć parę osób. Ogłosić możliwość dołączenia do gry?]

Kanały... smród, wilgoć i szczury. Przynajmniej jest w miarę ciemno. Ludzie się pakują tylko kiedy mają coś do ukrycia, np. zagrodę niewolników. Vilran znał drogę, jednak dotarli do ślepego zaułka.
- Tak, ależ oczywiście. Dobrze wiesz dokąd idziesz. Akurat... Tu nic nie ma - zaczął Negith
- Takie dostałem instrukcję.
- Taa...Chyba na zasadzkę.
- Spokój. Czuję, że coś tu nie jest tym, na co wygląda - stwierdził Gabriel
Wkurzony taką rozmową Rob uderzył w ścianę... A właściwie w coś, co stało za iluzją ściany. Będąc zdziwiony spróbował wejść. Po drugiej stronie było małe pomieszczenie ze strażnikami. Patrzyli oni na Roba i swojego kolege leżącego na ziemi.
- Czas się zabawić!
Rob ruszył do ataku, a zaraz za nim wkroczyła reszta ekipy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Ja mogę pograć, bo mam na to wielgachną ochotę. I nadal nie wiem czemu miałem walczyć z Vilranem (ja byłem najedzony, a on miał dość wody). Co do naboru to jestem za.]

Jak zwykle, najpierw działa potem słucha. Czułem, że jest coś nie tak. I może następnym razem nie będę rzucał aluzjami, lecz po prostu krzyknę "Hej, chłopaki! To iluzja!". Czemu mnie to zawszę spotyka? Nawet nie mogę się zmienić w kota bo potem będę nagi. Bosko.
-Wezmę jednego!- krzyknął Gabriel
I jak by cię tu piesku załatwić? Może się zabawię.
Gabriel popchnął przeciwnika trochę na bok od reszty nim ten dokończył wyjmować miecz (co robił dość wolno bo był chyba zdezorientowany).
-JESTEM POTĘŻNYM MAGIEM! PODDAJ SIĘ ALBO CIĘ ZMIAŻDŻĘ!
Strażnik wyciągnął miecz i dość sceptycznie przyjął groźbę Gabriela.
Nie boisz się co, piesku?
-Skoro tak.
Gabriel rzucił iluzje pięknej czarnej, płonącej, zbroi i dwóch wielkich ognistych mieczy.
-Co ty na to?
Strażnik już nie był tak sceptyczny lecz wciąż się nie bał, więc Gabriel rzucił kolejną iluzję. Tym razem była to ognista klatka wokół strażnika.
A teraz popisowa sztuczka!
Strażnik wyglądał już na trochę zdenerwowanego. Gabriel rzucił na siebie iluzję nie widzialności, a za strażnikiem zrobił iluzję siebie w wyżej wspomnianej zbroi. Strażnik zaczął się już pocić.
To jeszcze nic.
Gabriel wyjął sztylet, przeszedł przez iluzoryczne płomienie i wraził go prosto w gardło strażnika.
-Jak tam piesku?
To były ostatnie słowa, jakie usłyszał strażnik, który teraz wijąc się padł na ziemię.
Gabriel zdjął wszystkie swoje iluzje i z nieruchomego już ciała strażnika wyjął swoją broń, przy okazji czyszcząc ją o jego kaftan.
Ładnie wyszło.
Gabriel z uśmiechem na ustach odwrócił się żeby popatrzeć jak idzie jego towarzyszom.

[Jeżeli coś nie pasuje to przepraszam, ale trochę wyszedłem z klimatu.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Gram dalej, sory za krótki post, ale z samej walki dużo nie wycisnę. Dołączam się do pytania Gvynbleidd''a]
Ha! No i co? źle ich poprowadziłem? Czas teraz pokazać im moje umiejętności...
W stronę Vila ruszyło dwóch. Rybcia podskoczył ironicznie udając przerażenie, po czym zamroził obu. Jego czar był za słaby żeby ich tym zabić, ale wystarczyło by ich unieruchomić. Kilka dwa ciosy mieczem dokończyły robotę. Vilran nie był doświadczonym magiem, więc te czary zmęczyły go. Nie wiedział ile ma wody w rezerwie, ale wolał nie ryzykować. Podbiegł do pierwszego lepszego mężczyzny i zaczął z nim walczyć. Fatalnie trafił, gdyż ten przeciwnik okazał się świetny w fechtunku. Szczęśliwie dla Vilrana, jego walkę ujrzał Gabriel i zaczął biec w jego stronę, jednak duma morfera nie pozwoliła mu ukazywać słabości na przykład poprzez wykorzystywanie pomocy przy pojedynku. Zdesperowany szybko przerzucił ciężar na lewą nogę po czym ciął w nieszczęśnika od dołu w nogę. Wróg zachwiał się co Vilran wykorzystał ucinając mu dłoń wywołując upadek broni. Upadł. Vil przygotował się do ostatecznego cięcia, jednak skazaniec zatrzymał go.
-P ppp...pproszę... Nie zabijaj mnie... Mam rodzinę! Dam ci...aaał..-zaczął wyć z bólu i pewnie z żalu. Vilran spluną tylko na niego zlodowaciałą śliną, po czy pozbawił wroga głowy. Ryba czuł się jakby był w jakimś szale bitewnym. Na rękach wyskoczyły mu niebieskie żyły, był suchy a do tego oddychał parą wodną. Gabriel uśmiechnął się na ten widok po czym poszedł walczyć dalej. Vilran uklęknął nad trupem i podniósł zakrwawioną głowę.
-Miał rodzinę... Ja wywołałem tyle nieszczęść...
Nagle jednak podniósł się- ale to ludzie! Tylko ludzie! Wybili prawie wszystkich moich braci! , pomyślał, po czym w szale stworzył sobie lodowy pancerz na prawie całym ciele, zaklął miecz by był lodowy. Efekt tych czarów mógł wytrzymać tak długo aż skończy się woda w ciele. Zaatakował resztę wrogów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Właściwie to są wasze postacie i wy sami najlepiej wiecie jak się one zachowują... a skoro żadna z nich nie chce walczyć, to nie ma co się przy tym upierać.

Na potrzeby akcji opiszę układ pomieszczeń względem wejścia z kanałow. Żadna z postaci nie zna go, jednak widzi co jest wokół niej. W miarę potrzeb można go zmienić, jednak trzeba o tym poinformować na początku postu.

Za drzwiami jest długi korytarz w kształcie litery T ze strażnikami. My jesteśmy na "nóżce", do końca i lewo - schody do burdelu, trochę strażników, do końca i w prawo - główna strażnica. Mag i mięśniacy. Za następnymi drzwiami długi, prosty korytarz. Strażnicy mniej mięśni, więcej myślą. Na koncu korytarza kolejne pomieszczenie, czyli zagroda niewolników. Mag kontrolujący umysły niewolników, dwóch jego uczniów, mięśniacy, strzelcy, niewolnicy. Drzwi z długiego korzytarza: Jakieś kwatery strażników; mały, prawie pusty skarbiec; pokój z różnymi papierami; jakaś sala niby lecznica, niby pralnia mozgow...jakby co, to można jeszcze cos dodać.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Jeśli chodzi o kontynuowanie gry, to jestem jak najbardziej za, ale chętnie bym się w końcu dowiedział, o co do ciężkiej cholery chodzi. :P Od postu Tajemnica panuje jakiś chaos, nic nie trzyma się kupy, jakieś strzępki fabuły które nie bardzo pasują do siebie. A ja nie potrafię grać gdy nie wiem co się dzieje]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Może biegnącą dziwkę? :D I jakby co zaklepuje maga.]

Nie wiedziałem, ze to tacy debile. Wystarczy zrobić iluzje ściany i ciąć przebiegających. Rany. Takich to ja jeszcze nie spotkałem.
Gabriel miał chyba dobry humor bo mu się nie nudziło cięcie przebiegających strażników. Zabił już trzech.
O! Biegnie czwarty. Ten wygląda na trochę inteligentniejszego.
Nagle strażnik się zatrzymał i zaczął czegoś szukać pod płaszczem.
No to wpadłem. Mini kusza. No po prostu pięknie
W trakcie myślenia słowa pięknie Gabriel dostał bełtem.
Fiu. Na szczęście tylko ramie. Lecz i tak muszę się śpieszyć
Gabriel wyszarpnął bełt z ramienia, zakwilił jak kot i ze sztyletem rzucił się na strażnika.
Strażnik był tak zdezorientowany, że nawet nie zauważył kiedy sztylet mu się wbił w gardło.
Cholera! Całe ubranie w krwi! Będę musiał znaleźć nowe! O może tego się na da.
Pomyślał Gabriel patrząc na bogato ubranego maga.
Hmmmm... to chyba jedwab...
Mag rozglądający się po polu bitwy właśnie dostrzegł Gabriela, który wykorzystał moment uwagi i rzucił w niego iluzorycznym sztyletem z wyrytymi słowami "Jesteś mój. Twoje ubranie także. Umierając postaraj się go nie zabrudzić krwią." Mag najwyraźniej szybko czytał po odpowiedział na wyzwanie, rzucając w Gabriela iluzorycznym toporem z napisem "Już jesteś martwy"...

[ciąg dalszy nastąpi (muszę zrobić pracę domową)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Ogłaszam nową rekrutację, być może będziemy mieć nowe osoby. Na razie ostatnim postem Tajemnica nie przejmować się. Zresztą postaram się z nim ustalić czy wogóle będzie się jeszcze tym interesował... Jeśli chodzi o fabułę - na razie robimy rzeź u łowców niewolników, znajdziemy pewne informacji wsród ich papierów (oczywiście zaszyfrowane). Także na potrzeby nowo przyjętych, będzie o tym co było, jak i tym co będzie.]

Negith wszedł do środka jako ostatni. Nie było już kogo zabijać. Każdy już się zajmował ostatnimi ze stojących. Nagle pajęczak usłyszał zza pleców jak ktoś stęka. Obrócił się zobaczył, że jeden ze strażników wstaje. To pewnie w niego Rob uderzył. Otworzył przejście by wyjść, a dostał w mordę i wpuścił wrogów.
- Mamy tu żywego! Wiecie co mam na myśli?
Rob rzucił sztyletem prosto w szyję potencjalnego jeńca. Nie miał szans na przeżycie.
- Zabić! - dorzucił Rob
Drider wzruszył tylko ramionami.
- Ech...Idziemy dalej.
Weszli w jakiś długi korytarz. Na jego końcu, z lewej wyszła grupa mięśniaków prowadzących kilka dziwek. Oczywiście zauważyli nieproszonych gości i wyciągneli kuszę. Dziwki rozbiegły się wprowadzając małe zamieszanie. Negith wykorzystał to i rzucił kulę ognia. Zarówno część strażników, jak i dziwek stanęło w płomieniach. Jednak wyskoczyli następni przeciwnicy z kuszamy, więc pajęczak szybko schował się za drzwiami. Zaczął zastanawiać się, jak ochronić się przed pociskami. W tym czasie...

[Burdel jest, to czemu miałoby nie być dziwek...]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[To ja zabije maga (uznałem, że jest słaby bo w końcu pracuje dla straży miejskiej), a wy proszę zostawcie chociaż jedną dziwkę żywą. W końcu zwycięstwa trza uczcić nie? :D I kropki oznaczają kontynuacje mojego poprzedniego posta, a nie posta Shadowa.]

... -Jesteś tylko głupcem, który zaraz pozna co to ból!
Czy ten mag musi się tag wydzierać?!
-Zamknij się wreszcie i walcz!
-ZARAZ POCZUJESZ POTĘGĘ PRAWDZIWEGO MAGA!!!
-A ty zaraz poznasz wygląd śmierci i ZAMKNIJ SIĘ WRESZCIE!
-ZDYCHAJ PSIE!!!
Zaraz po tych słowach mag rzucił w Gabriela ognistą kulą, która byłą wielka i .... iluzoryczna, więc Gabriel stał spokojnie i ochrzaniał maga.
-TYLKO NIE PSIE!!! JASNE?! Jak ci zaraz wsadzę sztylet w dupę to będziesz miał za swoje!
-Piesek warczy co?!
No tego już kurwa za wiele! JA GO KURWA ZAJEBIE!
Gabriel zrobił więc stary trik, iluzja siebie, i przemiana w kota i przykrywka z iluzji.
-CO SIĘ STAŁO PIESKU ODEBRAŁO CI MOWĘ?!
Gabriel sobie spokojnie zaszedł za plecy maga.
-Przestraszył się piesek?
Gabriel przyjął ludzką formę.
-WALCZ PSIE!
Teraz wyciągnął sztylet.
-NO POKAŻ NA CO SIĘ STAĆ ZAWSZONY KUNDLU!
-Na to...
Rzekł Gabriel wbijając sztylet w czubek głowy maga.
-I nie jestem psem.
Korzystając z zamieszania zaciągnął maga na bok, rzucił iluzję ściany, rozebrał go, założył jego ubranie, i zdjął wszystkie swoje iluzje.
Hmmmm... Całkiem wygodne

* [W tym momencie jest czasowo post Shadowa]

No wszystkie dziwki zabiją. No jak tak można
-HEJ! NIE ZABIJAJ DZIWEK! TRZEBA BĘDZIE W KOŃCU UCZCIĆ JAKOŚ ZWYCIĘSTWO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować