Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Nowe Gwiezdne Wojny na VGA 2009

89 postów w tym temacie

Dnia 27.11.2009 o 09:42, dark_master napisał:

winne są nie filmy, a gracze.


Przepraszam, ale co mają gracze do tego, że serial Clone Wars jest największą porażką od czasów Jar-Jar Binksa? O ile rysunkowe CW były jeszcze do przełknięcia, o tyle wersja CGI jest po prostu tragiczna. Zwalanie winy na graczy jest tu co najmniej dziwne.

Dnia 27.11.2009 o 09:42, dark_master napisał:

Jakby dzisiaj wyszedł kolejny JK to wyglądałby jak (S)TFU


Skąd wiesz?

Dnia 27.11.2009 o 09:42, dark_master napisał:

już wolę pomarańczowe kropki, które, uwaga, były też w filmach


Pogubiłem się... O jakich pomarańczowych kropkach mówimy? o_O

Dnia 27.11.2009 o 09:42, dark_master napisał:

a jakby wyszedł TIE Fighter.. hm, powiedzmy że z symulatorem miałoby
to tyle wspólnego, co latanie pojazdami w LegoSW


Wybacz, ale ani X-Wing, ani TIE Fighter nie były symulatorami. No, chyba że podciągniemy też pod to miano takie gry jak Comanche Maximum Overkill, Armored Fist czy serie Need for Speed i Wing Commander. To były zręcznościówki które miały udawać symulator.

Dnia 27.11.2009 o 09:42, dark_master napisał:

o takich bajerach jak przeniesieni energii z silników na tarcze już nie wspominając


Znowu nie wiem, o co biega... Czemu miałoby tego nie być?

Dnia 27.11.2009 o 09:42, dark_master napisał:

A, no i obowiązkowo fabuła o młodym zdolnym pilocie


Han Solo?

Dnia 27.11.2009 o 09:42, dark_master napisał:

zachowującym się jak dupek


Han Solo?

Dnia 27.11.2009 o 09:42, dark_master napisał:

siłą wciągniętym do Imperium


Nie, jednak nie Han Solo...

Dnia 27.11.2009 o 09:42, dark_master napisał:

zakochany w pani porucznik i uciekającym do rebelii by walczyć w imperium zła, by w finale
zniszczyć jakąś "ostateczną machinę zagłady".


No tak. Bo coś takiego jest nie do przyjęcia. Natomiast opowiastka o młodym, zdolnym pilocie, który wyleciał z Imperialnej Floty, został przemytnikiem, zakochał się w księżniczce i uciekł pod opiekuńcze skrzydła Sojuszu, by w finale zniszczyć jakąś "ostateczną machinę zagłady", jest jak najbardziej w porządku. Ech, ten relatywizm... ;)

Nie demonizujmy. LucasArts jest w stanie stworzyć dobrą grę o niekoniecznie cukierkowej fabule (vide Republic Commando), a że akurat tworzą takie, a nie inne tytuły... Cóż, jadą na fali popularności serialu, który skierowali do młodych widzów (co było błędem, moim zdaniem, bo większość fanów SW to ludzie w wieku ok. 30-40 lat). Miejmy nadzieję, że przejrzą w końcu na oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 09:56, Ringno5 napisał:

Przepraszam, ale co mają gracze do tego, że serial Clone Wars jest największą porażką
od czasów Jar-Jar Binksa? O ile rysunkowe CW były jeszcze do przełknięcia, o tyle wersja
CGI jest po prostu tragiczna. Zwalanie winy na graczy jest tu co najmniej dziwne.

>
CW3D są kierowane do dzieci. Mnie trafia szlag jak to oglądam, ale co poradzić, taki target. Zresztą imho udało się temu komputerowemu potworkowi osiągnąć poziom Zemsty Shitów

Dnia 27.11.2009 o 09:56, Ringno5 napisał:

> Jakby dzisiaj wyszedł kolejny JK to wyglądałby jak (S)TFU

"takie, ku*wa, czasy". Dzisiaj za szczyt skomplikowania uchodzi walka w Batman:AA, która przy całym moim szacunku dla tej gry, sprowadza się do naciskania jednego przycisku i umiejętnej zmiany celów, by nabijać pasek combo. o czymś na poziomie JA możesz zapomnieć, bo się nie sprzeda.

Dnia 27.11.2009 o 09:56, Ringno5 napisał:

Pogubiłem się... O jakich pomarańczowych kropkach mówimy? o_O

ktoś kilka postów wcześniej wytykał, że JA i JO są idiotyczne, bo po zadanym ciosie są pomarańczowe kropki na ciałach

Dnia 27.11.2009 o 09:56, Ringno5 napisał:

Wybacz, ale ani X-Wing, ani TIE Fighter nie były symulatorami. No, chyba że podciągniemy
też pod to miano takie gry jak Comanche Maximum Overkill, Armored Fist czy serie Need
for Speed i Wing Commander. To były zręcznościówki które miały udawać symulator.

ciężko mówić o symulatorze czegoś co nie istnieje, ale jeśli porównać to z darmowym battle for yavin czy battle of Endor, to tak, TIE był symulatorem.

Dnia 27.11.2009 o 09:56, Ringno5 napisał:

Znowu nie wiem, o co biega... Czemu miałoby tego nie być?

"takie, ku*wa, czasy" - skomplikowanie nie jest dziś w modzie, a jak gra ma się jeszcze pojawić dodatkowo na konsolach, to już w ogóle - patrz HAWX czy nawet IŁ-2:BoP które recenzenci usprawiedliwiają, że co prawda z symulacją często ma to mało wspólnego <ofc wbrew zapowiedziom>, ale jeśli patrzeć na to jak na powietrzną grę akcji to jest fajne.

Dnia 27.11.2009 o 09:56, Ringno5 napisał:

Nie, jednak nie Han Solo...

fail, Solo kończył akademię imperialnej marynarki.

Dnia 27.11.2009 o 09:56, Ringno5 napisał:

No tak. Bo coś takiego jest nie do przyjęcia. Natomiast opowiastka o młodym, zdolnym
pilocie, który wyleciał z Imperialnej Floty, został przemytnikiem, zakochał się w księżniczce
i uciekł pod opiekuńcze skrzydła Sojuszu, by w finale zniszczyć jakąś "ostateczną machinę
zagłady", jest jak najbardziej w porządku. Ech, ten relatywizm... ;)

Ale bierzesz pod uwagę fakt, że tamta historia ma już dziś ponad 30 lat? Mnie przeszkadza to, że jak już gramy złym, to musi się okazać, że tak naprawdę jest dobry, a scenarzyści nie potrafią wyjść poza typowe dla SW schematy i dotyczy to 90% gier. Zawsze jest jakiś zdradziecki moff, w kotorze scena z odkryciem naszej tożsamości to wręcz kalka sceny z Vaderem na bespine,a w ogóle to niszczymy gwiazdę śmier.. znaczy gwiezdną kuźnię, a każdy łowca nagród jest bobą fettem. A, no i nigdy nie gramy prawdziwym praworządnym jedi, zawsze to jakiś pyskaty młokos lub w najlepszym razie outsider mający kodeks tam gdzie słońce nie dochodzi.

jedyne nietypowe pod tym względem gry z ostatniej dekady, które przychodzą mi na myśl to.. KOTOR2 i RC właśnie. Ale czego ja wymagam jak obecnie wszyscy się onanizują emosithem ściągającym gwiezdne niszczyciele z orbity.

Dnia 27.11.2009 o 09:56, Ringno5 napisał:

Nie demonizujmy. LucasArts jest w stanie stworzyć dobrą grę o niekoniecznie cukierkowej
fabule (vide Republic Commando), a że akurat tworzą takie, a nie inne tytuły... Cóż,
jadą na fali popularności serialu, który skierowali do młodych widzów (co było błędem,
moim zdaniem, bo większość fanów SW to ludzie w wieku ok. 30-40 lat). Miejmy nadzieję,
że przejrzą w końcu na oczy.

no i o to mi mniej-więcej chodzi. Z tym, że ja jestem raczej pesymistą, to nie są późne lata ''90 by gry były i skomplikowane i grywalne. Dożyliśmy takich czasów, że wychylanie się zza węgła czy czołganie jest w FPS''ie czymś coraz mniej spotykanym, a ty oczekujesz systemu przenoszenia energii z silników na tarcze, co dla większości będzie zbyt skomplikowane.
Jeśli TIE się pojawi, to będzie jak z serią R6 - może i "Vegas" jest fajny, ale z pierwszymi trzema częściami ma raczej mało wspólnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

Zresztą imho udało się temu komputerowemu potworkowi osiągnąć poziom Zemsty Shitów


Trochę nie bardzo wiem, co przez to rozumiesz... Że są ok, czy nie bardzo? Bo mnie, na przykład, wychowanemu na epizodach IV-VI i mającemu 3 krzyżyki na karku (czwarty rozpoczęty), Zemsta Sithów akurat się podobała. Była znacznie lepsza, niż ep. I i II, mroczna i klimatyczna. O CW3D trudno mi będzie powiedzieć coś pozytywnego...

Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

o czymś na poziomie JA możesz zapomnieć,
bo się nie sprzeda.


Noo, nie przesadzajmy. Popadamy powoli w przesadę. Stereotyp "gra komputerowa = skomplikowana, gra konsolowa = prymitywna" jest nie do końca zgodny z rzeczywistością...

Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

ktoś kilka postów wcześniej wytykał, że JA i JO są idiotyczne, bo po zadanym ciosie są
pomarańczowe kropki na ciałach


A przepraszam, nie zauważyłem... Czy te kropki, to przypadkiem nie ślady po mieczu świetlnym? I co z nimi jest nie tak? Bo chyba to, że klinga miecza świetlnego topi pancerz z plastoidu i lecą z niego "kulki", to chyba akurat nie jest wada?

Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

ciężko mówić o symulatorze czegoś co nie istnieje, ale jeśli porównać to z darmowym battle
for yavin czy battle of Endor, to tak, TIE był symulatorem.


Dobra, ale wiadomo, o co biega. Nie chodziło mi o dokładne odwzorowanie lotu, ale o to, że w tych grach mamy dźwięki rozchodzące się w próżni, zawracanie takie samo, jak w atmosferze itp.

Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

ale jeśli patrzeć na to jak na powietrzną grę akcji to jest fajne.


Ponownie odwołam się do Wing Commandera i Comanche - symulatorami toto nie było, ale za to jaka frajda. Nie wszystko, co proste, musi być złe.

Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

fail, Solo kończył akademię imperialnej marynarki.


A napisałem, że nie skończył? o_O Nawiązałem do wcielenia siłą do Imperium, z tego, co pamiętam, Solo był ochotnikiem.

Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

Ale bierzesz pod uwagę fakt, że tamta historia ma już dziś ponad 30 lat?


I nadal stanowi podwaliny GW ;)

Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

Mnie przeszkadza to, że jak już gramy złym, to musi się okazać, że tak naprawdę jest dobry


No dobra, z tym akurat się zgodzę. Choć zauważ, że w GW to normalka, vide np. Crimson Empire i historia Kira Kanosa.

Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

Zawsze jest jakiś zdradziecki moff, w kotorze scena z odkryciem naszej tożsamości to wręcz kalka sceny
z Vaderem na bespine,a w ogóle to niszczymy gwiazdę śmier.. znaczy gwiezdną kuźnię, a
każdy łowca nagród jest bobą fettem.


No dobra, ale powtarzam: takie są po prostu schematy w tym świecie, nic na to nie poradzisz. Niezależnie od tego, czy mowa o JO, czy o innym tytule, jakiś bounty hunter pojawi się na 90%, a wtedy będzie to na pewno Fett.

Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

A, no i nigdy nie gramy prawdziwym praworządnym
jedi, zawsze to jakiś pyskaty młokos lub w najlepszym razie outsider mający kodeks tam
gdzie słońce nie dochodzi.


To też standard. Qui-Gon Jinn, młody Obi-wan, Luke, Kyp Durron, Jacen Solo, Corran Horn... Zauważ, że wśród tych "praworządnych" Jedi było zdumiewająco mało głównych bohaterów. Czemu? Bo taka postać byłaby nudna i flaki by się przewracały na myśl o niej. Karykaturalnie ten typ bohatera przedstawił Terry Pratchett, tworząc Carrota Ironfounderssona (w polskiej wersji to Marchewa cośtamjakiśtam). Praworządność Carrota jest aż śmieszna i w pozostałych postaciach wywołuje cały szereg emocji, od niedowierzania po niechęć.

Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

jedyne nietypowe pod tym względem gry z ostatniej dekady, które przychodzą mi na myśl
to.. KOTOR2 i RC właśnie. Ale czego ja wymagam jak obecnie wszyscy się onanizują emosithem
ściągającym gwiezdne niszczyciele z orbity.


GW miały (w teorii) mieć pewne przesłanie. Historia o powrocie Vadera z Ciemnej Strony to taki malutki moralitecik. Mamy alegoryczne postaci uosabiające "atrybuty" moralne (Palpie jako Zło, Yoda jako Dobro, Luke jako Miłość itp), mamy pokazaną drogę do zbawienia... I tego trzymają się (mniej lub bardziej) pozostałe pozycje z tego uniwersum, niezależnie od tego, czy mowa jest o grach czy książkach.

Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

no i o to mi mniej-więcej chodzi. [ciach]


Może nie oczekuję, że tak właśnie będzie (przenoszenie energii z tarcz do broni pokładowej czy odwrotnie), ale, idąc śladami agenta Muldera, chcę wierzyć że coś takiego jest jeszcze możliwe. Żadna z gier LucasArts, w które grałem do tej pory, mnie nie zawiodła, i przy każdej świetnie się bawiłem, niezależnie od tego, czy mowa jest o Maniac Mansion, TIE Fighter czy Republic Commando. Z serii kosmicznych pseudosymulatorów grałem we wszystko, co wyszło (najcieplej wspominam X-Winga, bo był pierwszy, ale najlepiej grało mi się w TIE Fightera - gdzie tak, swoją drogą, jakoś szczególnie pozytywną postacią nie byliśmy; cała gra utrzymana była w konwencji mocno propagandowej, czyli Imperium cacy, Rebelia be, i dotyczyło to także naszego bohatera) i sądzę, że LucasArts naprawdę jest w stanie odtworzyć atmosferę tych tytułów. Oby tylko chcieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:


Trochę nie bardzo wiem, co przez to rozumiesz... Że są ok, czy nie bardzo? Bo mnie, na
przykład, wychowanemu na epizodach IV-VI i mającemu 3 krzyżyki na karku (czwarty rozpoczęty),
Zemsta Sithów akurat się podobała. Była znacznie lepsza, niż ep. I i II, mroczna i klimatyczna.
O CW3D trudno mi będzie powiedzieć coś pozytywnego...

właśnie to, że ZS nie była klimatyczna, może poza kilkoma scenami. A te które miały szanse być dobrymi, rozkładał na łopatki talent scenopisarski Lucasa "Anakin, you''re breaking my heart!", "Anakin, you was my brother! I loved you!" czy słynne "NOOOO!!!"
mrok to tam był, jak na scenie było ciemno. Raz z ciekawości obejrzałem wszystkie trzy pierwsze epizody pod rząd i miałem dylemat czy lepsza jest jedynka czy dwójka. Zwłaszcza Widmo mnie po latach zaskoczyło na plus, które starczyło przerobić tylko w połowie, a nie w znacznej części jak ZS. Imho lepiej wyszła kreskówka <ta rysowana> niż film.

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

> o czymś na poziomie JA możesz zapomnieć,

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

Noo, nie przesadzajmy. Popadamy powoli w przesadę. Stereotyp "gra komputerowa = skomplikowana,
gra konsolowa = prymitywna" jest nie do końca zgodny z rzeczywistością...

nie nie nie, nie o to mi chodzi. Twierdzę że gra i tak będzie prosta bo rynek stał się papką dla mas, więc nawet exclusive PC byłby słaby (Dawn of War II plx?), ale ''ukonsolowienie'' tylko w tym pomoże. A jak coś ma być multiplatformowym potworkiem to już w ogóle jest tragedia, bo nie zadowala nikogo

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

A przepraszam, nie zauważyłem... Czy te kropki, to przypadkiem nie ślady po mieczu świetlnym?
I co z nimi jest nie tak? Bo chyba to, że klinga miecza świetlnego topi pancerz z plastoidu
i lecą z niego "kulki", to chyba akurat nie jest wada?

no właśnie sam nie wiem, ale uznano to za wadę, dla mnie to akurat "norma". Zdziwiło mnie tylko, że tej samej osobie nie przeszkadzało to, że miecz w TFU nie zostawia żadnych śladów na ciele (zresztą, ciała od razu znikają), a z pokonanego przeciwnika wysypuje się fontanna zielonych kuleczek oznaczających exp. To jest parodia dopiero.

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

Dobra, ale wiadomo, o co biega. Nie chodziło mi o dokładne odwzorowanie lotu, ale o to,
że w tych grach mamy dźwięki rozchodzące się w próżni, zawracanie takie samo, jak w atmosferze
itp.

to już bym akurat zwalił na specyfikę uniwersum, ale wiadomo o co chodzi ;)

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

Ponownie odwołam się do Wing Commandera i Comanche - symulatorami toto nie było, ale
za to jaka frajda. Nie wszystko, co proste, musi być złe.

wcale tak nie twierdzę, tylko mam wrażenie że będzie jak z tą strategią "Empire at War". Miała być następcą rebelliona i innych rtsów, a w praktyce z rebelliona ostał się chyba tylko podział czasu na galaktyczne dni - cała reszta została albo wycięta, albo do bólu uproszczona, albo po prostu niegrywalna (bitwy na lądzie to jakaś pomyłka). A jak się doda, że Rebellion opierał się wyłącznie na książkach i filmach, a EaW silił się na kolejne potworki.. cóż. Może i rebellion był ciężki do ogarnięcia, ale jak już się to udało, to doceniało się masę smaczków i rozwiązań.
I z TIE będzie to samo - usłyszymy o nawiązaniach do kultowego tytułu, ale z tych nawiązań ostanie się tylko tytuł i kilka pojazdów, ale i tak nikt tego nie zauważy, bo ludzie którzy w to grali dawno już nie żyją ;)

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

A napisałem, że nie skończył? o_O Nawiązałem do wcielenia siłą do Imperium, z tego, co
pamiętam, Solo był ochotnikiem.

a, to chyba że.

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

I nadal stanowi podwaliny GW ;)

i niech będzie podwalinami, krzyż na drogę, tylko dlaczego każdy przemytnik w tym uniwersum musi być Hanem Solo z ubioru i charakteru? To samo dotyczy łowców-fettów, czy klonów yody

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

No dobra, z tym akurat się zgodzę. Choć zauważ, że w GW to normalka, vide np. Crimson
Empire i historia Kira Kanosa.

to że to normalka to wiem, ale jak widzę ten sam motyw po raz n-ty to jest to drażniące i świadczy o impotencji twórczej scenarzystów, w drugim kotorze jakoś te schematy tak nie waliły po oczach.

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

> Zawsze jest jakiś zdradziecki moff, w kotorze scena z odkryciem naszej tożsamości
to wręcz kalka sceny
> z Vaderem na bespine,a w ogóle to niszczymy gwiazdę śmier.. znaczy gwiezdną kuźnię,
a
> każdy łowca nagród jest bobą fettem.

No dobra, ale powtarzam: takie są po prostu schematy w tym świecie, nic na to nie poradzisz.
Niezależnie od tego, czy mowa o JO, czy o innym tytule, jakiś bounty hunter pojawi się
na 90%, a wtedy będzie to na pewno Fett.

i powtórzę, dało się to obejść - w drugim kotorze choć ratujemy republikę i swoje życie, to nie ma wielkiej inwazji sithów, rada jedi wcale nie jest święta (scena na dantoine), nasze wybory niekoniecznie muszą być jedną z dwóch skrajności etc. etc.
Jak się chce to można, nie trzeba serwować kotleta, który już dawno przestał być strawny.

to jest m.in. problem książek, nawet tych Zahna - co by nie zrobiło imperium, i tak rebelia wygra, najczęściej głupim fartem. A lista superbroni które nikną w gigantycznej eksplozji jest już chyba długa na kilometr, o takim kwiatku, jak inwazja sithów raz na sto lat i republika na krawędzi zagłady już nie wspominam. Tu nie ma sensu ani logiki, tylko eksploatowanie tego samego schematu w dokładnie taki sam sposób od trzydziestu lat.

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

To też standard. Qui-Gon Jinn, młody Obi-wan, Luke, Kyp Durron, Jacen Solo, Corran Horn...
Zauważ, że wśród tych "praworządnych" Jedi było zdumiewająco mało głównych bohaterów.
Czemu? Bo taka postać byłaby nudna i flaki by się przewracały na myśl o niej. Karykaturalnie
ten typ bohatera przedstawił Terry Pratchett, tworząc Carrota Ironfounderssona (w polskiej
wersji to Marchewa cośtamjakiśtam). Praworządność Carrota jest aż śmieszna i w pozostałych
postaciach wywołuje cały szereg emocji, od niedowierzania po niechęć.

ja to wiem, ty to wiesz.. ale starczy ciągnąć jednego bohatera-idiotę (Anakin?) a nie dodatkowo robić idiotów ze wszystkich wokół (Ashoka, młody Obi, etc etc)

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

GW miały (w teorii) mieć pewne przesłanie. Historia o powrocie Vadera z Ciemnej Strony
to taki malutki moralitecik. Mamy alegoryczne postaci uosabiające "atrybuty" moralne
(Palpie jako Zło, Yoda jako Dobro, Luke jako Miłość itp), mamy pokazaną drogę do zbawienia...
I tego trzymają się (mniej lub bardziej) pozostałe pozycje z tego uniwersum, niezależnie
od tego, czy mowa jest o grach czy książkach.

no i to o czym mówiłem, to bawiło pierwsze kilka razy, teraz jest już męczące, a jak ddodatkowo nie trzyma się kupy i wcześniej wypracowanych schematów (co do cholery Niszczyciel robi w atmosferze? Jaki znowu tajny uczeń? >.< etc etc) to już to wręcz drażni.
TFU byłoby bardziej strawne gdyby trzymało się pierwszego planu - gramy Vaderem który ma za zadanie eksterminować pozostałych przy życiu Jedi. Tylko wtedy pewno nie dałoby rady dać jakiś superduperskoków or sth ani nie sprzedano by nowych figurek i książek.

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

> no i o to mi mniej-więcej chodzi. [ciach]

Żadna z gier LucasArts, w które grałem do tej pory, mnie nie zawiodła,
i przy każdej świetnie się bawiłem, niezależnie od tego, czy mowa jest o Maniac Mansion,
TIE Fighter czy Republic Commando.

no i właśnie to nas niestety różni ;) Niestety tak jak Lego SW będę uważał za jedną z bardziej udanych gier sygnowanych ich marką, tak EaW kombinuję jak tu komuś wcisnąć.

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

mi się w TIE Fightera - gdzie tak, swoją drogą, jakoś szczególnie pozytywną postacią
nie byliśmy; cała gra utrzymana była w konwencji mocno propagandowej, czyli Imperium
cacy, Rebelia be, i dotyczyło to także naszego bohatera) i sądzę, że LucasArts naprawdę
jest w stanie odtworzyć atmosferę tych tytułów. Oby tylko chcieli.

"Panowie duza by już mogli mieć, tylko oni nie chcom chcieć" i to jest ten problem. Ale teraz zmienił się zarząd, to może i duch ponownie zjawi się w maszynie.
Na marginesie, właśnie te wspomniane aspekty propagandy tak do mnie przemawiają w TIE, coś nietypowego w tym uniwersum, nieskażone staniem po jedynie słusznej stronie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

właśnie to, że ZS nie była klimatyczna, może poza kilkoma scenami. [ciach]


W tym miejscu się nie zgodzimy, bo dla mnie ZS była najbardziej udaną częścią z nowych epizodów. Jedynkę rozkładał Jar-Jar (niech mu ziemia lekką będzie), dwójkę - pierdołowatość Anakina (doskonale oddana przez AotC in 5 seconds: http://www.youtube.com/watch?v=-OT_SlO-M2g - bez tego dwójka byłaby całkiem niezłym kawałkiem kina), w trójce, poza paroma wpadkami (miałem ochotę zatłuc tłumacza, który w najtragiczniejszym momencie filmu, czyli tuż po pojedynku Vadera z Obi-wanem, przetłumaczył słowa Padme "Is Anakin all right?" jako "Czy Anakin jest cały?" - w momencie, gdy ten nie ma już nóżek i jednej łapki, takie coś bardzo skutecznie rozwala atmosferę; żeby nie było wątpliwości, mówię tu o wersji kinowej, na szczęście na DVD ktoś to wyłapał i zmienił), nie zauważyłem nic, co by mi jakoś szczególnie przeszkadzało.

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

nie nie nie, nie o to mi chodzi.


Pozostaje mieć nadzieję, że LA wyciągnęło wnioski z nienajlepszej sprzedaży TFU i więcej nie popełni takiego błędu.

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

z pokonanego przeciwnika wysypuje
się fontanna zielonych kuleczek oznaczających exp. To jest parodia dopiero.


Może chcieli w ten sposób przedstawić Moc, uciekającą z martwego ciała? :P

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

wcale tak nie twierdzę, tylko mam wrażenie że będzie jak z tą strategią "Empire at War".


Rebellion mnie do siebie skutecznie zniechęcił zaraz na początku rozgrywki swoim niezdecydowaniem. Niby próbował być gwiezdnowojenną strategią, ale wyczuwało się delikatny posmaczek Master of Orion, a całość była taka jakaś... nijaka.

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

I z TIE będzie to samo - usłyszymy o nawiązaniach do kultowego tytułu, ale z tych nawiązań
ostanie się tylko tytuł i kilka pojazdów, ale i tak nikt tego nie zauważy, bo ludzie
którzy w to grali dawno już nie żyją ;)


Uprasza się o wyplucie tych słów i nie zapeszanie ;) Ja nadal śnię po nocach o fabule i grywalności TIE Fightera, dekorowaniu munduru z X-Winga, oraz grafice z Crysisa. Oczywiście zdarza mi się też śnić o Charlize Theron, więc coś mi mówi, że i jedno, i drugie pozostanie tylko snem...

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

i niech będzie podwalinami, krzyż na drogę, tylko dlaczego każdy przemytnik w tym uniwersum
musi być Hanem Solo z ubioru i charakteru? To samo dotyczy łowców-fettów, czy klonów
yody


Eee... Bo lubią stereotypy? ;)

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

to że to normalka to wiem, ale jak widzę ten sam motyw po raz n-ty to jest to drażniące
i świadczy o impotencji twórczej scenarzystów, w drugim kotorze jakoś te schematy tak
nie waliły po oczach.


Nie wiem, może boją się za dużo zmieniać, żeby nic nie popsuć. Jak się popatrzy na potworki w rodzaju Jar-Jara czy Ashoki, dochodzi się do wniosku, że może to i dobrze, że nie zmieniają za wiele, bo większej ilości takich zmian to uniwersum mogłoby nie przetrzymać...

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

i powtórzę, dało się to obejść - w drugim kotorze choć ratujemy republikę i swoje życie,
to nie ma wielkiej inwazji sithów, rada jedi wcale nie jest święta (scena na dantoine),
nasze wybory niekoniecznie muszą być jedną z dwóch skrajności etc. etc.
Jak się chce to można, nie trzeba serwować kotleta, który już dawno przestał być strawny.


Tyle, że tam mieliśmy Obsidian Entertainment jako twórców, a nie LA. To może wiele wyjaśniać ;)

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

to jest m.in. problem książek, nawet tych Zahna - co by nie zrobiło imperium, i tak rebelia
wygra, najczęściej głupim fartem.


Niestety, muszę przytaknąć. Pod koniec "Ostatniego Rozkazu" miałem ochotę się popłakać z bezsilnej wściekłości, bo odniosłem wrażenie, że cała misterna fabuła, tak genialnie prowadzona przez 2,5 tomu, nagle przestała mieć znaczenie, bo autor stwierdził, że musi całość zamknąć w 10 stronach. Co oczywiście nie zmienia faktu, że Trylogia Thrawna (i jej późniejsza kontynuacja, czyli duologia Ręka Thrawna) jest najlepszą pozycją wśród gwiezdnowojennych książek. A przynajmniej tych, które do tej pory przeczytałem (czyli praktycznie wszystkie do końca lat 90tych, jakoś Nowa Era Jedi, Yuuzhan Vong itp. nie przypadli mi do gustu - choć muszę niechętnie przyznać, że miło było wreszcie zobaczyć przeciwników, którzy byli w stanie nakopać Nowej Republice).

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

A lista superbroni które nikną w gigantycznej eksplozji
jest już chyba długa na kilometr, o takim kwiatku, jak inwazja sithów raz na sto lat
i republika na krawędzi zagłady już nie wspominam.


Jak wyżej ;)

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

Tu nie ma sensu ani logiki, tylko
eksploatowanie tego samego schematu w dokładnie taki sam sposób od trzydziestu lat.


Nie, no, nie w taki sam. Dorzucili jeszcze klocki LEGO :p

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

ja to wiem, ty to wiesz.. ale starczy ciągnąć jednego bohatera-idiotę (Anakin?) a nie
dodatkowo robić idiotów ze wszystkich wokół (Ashoka, młody Obi, etc etc)


Moim zdaniem próbowali odnieść podobny sukces, jaki odniósł Yoda - postać, która na początku była raczej mało popularna, bo nikt nie łapał, o czym on mówi. Tyle że Yoda okazał się strzałem w dziesiątkę, a Ashoka, Jar-Jar i cała reszta tej bandy to pomyłka.

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

no i to o czym mówiłem, to bawiło pierwsze kilka razy, teraz jest już męczące,


Cytując Twoje słowa: "Ty to wiesz, ja to wiem", wie to też spora grupa fanów (nie mylić z fanboy''ami, którzy bezkrytycznie przyjmują wszystko, co tylko im Lucas zaserwuje). Tyle, że Lucasowi nadal mało pieniążków.

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

co do cholery Niszczyciel robi w atmosferze?


No, niszczyciele czasem latały w atmosferze, vide końcówka AotC bądź też start Lusankyi z Coruscant. Oczywiście nie zdarzało się to codziennie, ale też nie było niespotykane.

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

Jaki znowu tajny uczeń?


Tych "tajnych" postaci jakoś sporawo w tym uniwersum jest... Co chwilę jak Filip z konopii wyskakuje ktoś nowy (Thrawn, Joruus C''Baoth, Odrodzony Imperator itp). Ciekawe kiedy wpadną na pomysł sklonowania Vadera (Darth Vaader? A może Darth Vadeer?)?

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

TFU byłoby bardziej strawne gdyby trzymało się pierwszego planu - gramy Vaderem który
ma za zadanie eksterminować pozostałych przy życiu Jedi. Tylko wtedy pewno nie dałoby
rady dać jakiś superduperskoków or sth ani nie sprzedano by nowych figurek i książek.


I z pewnością lepiej by łączyło epizody III i IV, ale jakże to tak, bez nowej postaci... W Shadows of the Empire przecież było to samo - i musieli w końcu Dasha Rendara uśmiercić, żeby nie było zonka.

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

no i właśnie to nas niestety różni ;) Niestety tak jak Lego SW będę uważał za jedną z
bardziej udanych gier sygnowanych ich marką, tak EaW kombinuję jak tu komuś wcisnąć.


W EaW grałem tylko kawałek, niestety jest częścią pakietu The Best of Star Wars (co trochę zakrawa na kpinę, bo zamiast tego powinniśmy dostać np. X-Wing Collector''s CD), i rzeczywiście - najlepiej nie było. Chodziło mi raczej o starsze gry LA, tak powiedzmy do X-Wing Alliance (które też geniuszem nie śmierdziało, ale przynajmniej dało się pograć).

Dnia 27.11.2009 o 14:57, dark_master napisał:

Na marginesie, właśnie te wspomniane aspekty propagandy tak do mnie przemawiają w TIE,
coś nietypowego w tym uniwersum, nieskażone staniem po jedynie słusznej stronie ;)


I tą ścieżką powinni podążać. Naprawdę chętnie bym zobaczył nowego TIE Fightera, niekoniecznie ulokowanego w czasach filmowych. Mogliby dać coś z Trylogii Thrawna, ewentualnie pozwolić nam polatać dla Imperial Remnant. Znowu wracamy do tematu marzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Później wbiję się do dyskusji, ale na razie skomentuję to:

Dnia 27.11.2009 o 15:43, Ringno5 napisał:

Pozostaje mieć nadzieję, że LA wyciągnęło wnioski z nienajlepszej sprzedaży TFU i więcej
nie popełni takiego błędu.


Chciałbym mieć taką nie najlepszą sprzedaż... 1,738 miliona, które uczyniło grę trzecią najlepiej sprzedającą się w trzecim kwartale 2008, do lipca 2009 sprzedała się w 6 mln. Nie dość, że to najszybciej sprzedająca się gra Star Wars, to jeszcze najszybciej sprzedająca się gra LucasArts.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 15:43, Ringno5 napisał:

Tych "tajnych" postaci jakoś sporawo w tym uniwersum jest... Co chwilę jak Filip z konopii
wyskakuje ktoś nowy (Thrawn, Joruus C''Baoth, Odrodzony Imperator itp). Ciekawe kiedy
wpadną na pomysł sklonowania Vadera (Darth Vaader? A może Darth Vadeer?)?


Już na to wpadli autorzy moda "Vengeance of the Sith", gdzie Vader został sklonowany x razy xD.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 15:43, Ringno5 napisał:

Pozostaje mieć nadzieję, że LA wyciągnęło wnioski z nienajlepszej sprzedaży TFU i więcej
nie popełni takiego błędu.

i tu jest problem - TFU sprzedał się całkiem nieźle, mimo słabych (tak, imho circa 70% za hype''owany tytuł to słabo) ocen, a LA nie interesują słupki, tylko dolary.

Dnia 27.11.2009 o 15:43, Ringno5 napisał:


Rebellion mnie do siebie skutecznie zniechęcił zaraz na początku rozgrywki swoim niezdecydowaniem.
Niby próbował być gwiezdnowojenną strategią, ale wyczuwało się delikatny posmaczek Master
of Orion, a całość była taka jakaś... nijaka.

powiem tak, im dalej tym lepiej ;) Warto się do tej gry przekonać, choć początek faktycznie jest męczący.

Dnia 27.11.2009 o 15:43, Ringno5 napisał:


Eee... Bo lubią stereotypy? ;)

widać jestem już za stary ;p

Dnia 27.11.2009 o 15:43, Ringno5 napisał:

Nie wiem, może boją się za dużo zmieniać, żeby nic nie popsuć. Jak się popatrzy na potworki
w rodzaju Jar-Jara czy Ashoki, dochodzi się do wniosku, że może to i dobrze, że nie zmieniają
za wiele, bo większej ilości takich zmian to uniwersum mogłoby nie przetrzymać...

czy ja wiem.. ashoka to nowy młody anakin, Jar Jar nowy C3PO jako postać komediowa, wszystko jest na swoim miejscu, tylko po prostu mało strawne.

Dnia 27.11.2009 o 15:43, Ringno5 napisał:

Tyle, że tam mieliśmy Obsidian Entertainment jako twórców, a nie LA. To może wiele wyjaśniać
;)

oj dobra, wiadomo o co chodzi, LA jako LA już od dekady nic nie zrobiło ;p

Dnia 27.11.2009 o 15:43, Ringno5 napisał:

Niestety, muszę przytaknąć. Pod koniec "Ostatniego Rozkazu" miałem ochotę się popłakać
z bezsilnej wściekłości, bo odniosłem wrażenie, że cała misterna fabuła, tak genialnie
prowadzona przez 2,5 tomu, nagle przestała mieć znaczenie, bo autor stwierdził, że musi
całość zamknąć w 10 stronach.

albo to co mówiłem, Republika i tak musi wygrać. Już to idiotycznie w "Dziedzicu" wyglądało, gdy taki geniusz zapomniał wyczyścić komputerom pamięć, a Lando akurat nagle sobie przypomniał, że potrafi wydać wgłębiarkom rozkaz głosowy.

Dnia 27.11.2009 o 15:43, Ringno5 napisał:

Moim zdaniem próbowali odnieść podobny sukces, jaki odniósł Yoda - postać, która na początku
była raczej mało popularna, bo nikt nie łapał, o czym on mówi. Tyle że Yoda okazał się
strzałem w dziesiątkę, a Ashoka, Jar-Jar i cała reszta tej bandy to pomyłka.

imho jednak dalej chodzi o komplet gadżetów które można opchnąć

Dnia 27.11.2009 o 15:43, Ringno5 napisał:

No, niszczyciele czasem latały w atmosferze, vide końcówka AotC bądź też start Lusankyi
z Coruscant. Oczywiście nie zdarzało się to codziennie, ale też nie było niespotykane.

niezupełnie, w TFU pojawia się ISD który nie ma silników repulsorowych, one nigdy nie schodziły do atmosfery, w przeciwieństwie do Venatorów, VSD czy Acclamatorów. Ba, one nawet na orbicie były budowane z tego powodu. A tu pojawia się jedna gra, związana z nią książka (gadżety!) i nagle okazuje się, że niszczyciele jednak mogły latać, wpis na wookiepedii odpowiednio wyedytowany, to czego przez 20 lat pilnowano w książkach nagle zostało brutalnie zgwałcone. Tylko na Sluisie nikt tego jeszcze nie zdążył "poprawić"

Dnia 27.11.2009 o 15:43, Ringno5 napisał:


Tych "tajnych" postaci jakoś sporawo w tym uniwersum jest... Co chwilę jak Filip z konopii
wyskakuje ktoś nowy (Thrawn, Joruus C''Baoth, Odrodzony Imperator itp). Ciekawe kiedy
wpadną na pomysł sklonowania Vadera (Darth Vaader? A może Darth Vadeer?)?

nie jestem pewien, czy ten motyw nie przewinął się w komiksie "Karmazynowe imperium", tylko to czytałem za dzieciaka i nie pamiętam, czy akcja toczyła się przed czy po Endorze

Dnia 27.11.2009 o 15:43, Ringno5 napisał:

I tą ścieżką powinni podążać. Naprawdę chętnie bym zobaczył nowego TIE Fightera, niekoniecznie
ulokowanego w czasach filmowych. Mogliby dać coś z Trylogii Thrawna, ewentualnie pozwolić
nam polatać dla Imperial Remnant. Znowu wracamy do tematu marzeń.

amen. Chciałbym się miło zaskoczyć, ale pewno będzie jak zwykle ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mi najbardziej przypadłyby do gustu druga część Republic Comando oraz KOTOR 3 ,który byłby bardziej zbliżony do ME ale z lepszą grafiką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 16:43, dark_master napisał:

oj dobra, wiadomo o co chodzi, LA jako LA już od dekady nic nie zrobiło ;p


Czyżby? Tak się składa, że akurat TFU to zrobili akurat chyba oni (chociaż były inne studia pracujące nad tą grą, ale generalnie robiły konwersje i wspierały LA przy produkcji). Tak swoją drogą to w tej grze czuć, że nad nią czuwał sam Lucas - humoru w dialogach nie ma chyba w ogóle, całość ma taki strasznie poważny wydźwięk, coś jak Zemsta Sithów, gdzie zabawnych scen, czegokolwiek śmiesznego było 0. Słownie: ZERO (no dobra, z jedna, dwie scenki z droidami i tyle).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 17:16, Furr napisał:

> KOTOR 3 ,który byłby bardziej zbliżony do ME ale z lepszą grafiką.

Błagam, nie!
Ja chcę RPG, a nie kolejną grę akcji!


Mi akurat w KOTOR nie podobała się walka,wolę jednak walkę w stylu ME - ale to wcale nie oznacza,że nowy KOTOR nie mógłby być dobrym RPEgiem - wszak najważniejsza jest fabuła,prawda?.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zrealizowanie KOTOR-a 3 w stylu podobnym do ME ZARŻNĘŁOBY tę grę. Wiesz dlaczego KotOR-y są tak przyjemne, a ME nie? Właśnie między innymi przez realizację walki i poruszania się w świecie gry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 17:33, lis_23 napisał:

Mi akurat w KOTOR nie podobała się walka,wolę jednak walkę w stylu ME - ale to wcale
nie oznacza,że nowy KOTOR nie mógłby być dobrym RPEgiem - wszak najważniejsza jest fabuła,prawda?.


Oczywiście, że najważniejsza jest fabuła. Ale są pewne cechy, które sprawiają, że wolimy grać, a nie oglądać interaktywne filmy, prawda? ;)
Do tego drzewko dialogowe w Mass Effect, chociaż miało swoje plusy (dialogi były mniej przewidywalne), to zupełnie nie pasuje do porządnych standardów erpegowych. A co do walki - cóż, mi jednak odpowiada klasyczna - BG/KotOR/DA. Ale to oczywiście kwestia gustu ;).

Od razu uprzedzając jakiekolwiek wnioski - Mass Effect przeszedłem z przyjemnością ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 17:36, Revanchist napisał:

Zrealizowanie KOTOR-a 3 w stylu podobnym do ME ZARŻNĘŁOBY tę grę. Wiesz
dlaczego KotOR-y są tak przyjemne, a ME nie? Właśnie między innymi przez realizację walki
i poruszania się w świecie gry.


Każdemu podoba się co innego - mi walka w KOTOR nie przypadła do gustu,gdyż była zbyt ... automatyczna? ,,, czułem się trochę trak,jakbym nie miał większego wpływu na poczynania mojego bohatera podczas starć ... ale ja w KOTOR-a grałem ponad cztery lata temu,więc nie wszystko pamiętam tak świeżo,jak inni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.11.2009 o 17:01, Revanchist napisał:

Tak swoją drogą to w tej grze czuć, że nad nią czuwał sam Lucas

i to jej główny problem, najlepsze gwiezdne wojny to te, przy których był tylko producentem. Poza tym te wszystkie "Anakin, łamiesz mi serce", "Byłeś mi jak brat! Kochałem cię!" "NIEEEEE!" skutecznie kładły ten film na łopatki, niczym jar jar pierwszą część.
Te zielone kulki expa też są bardzo poważne i budują atmosferę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłem się podłączyć, bo dyskusja bardzo ciekawa. :)

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

Trochę nie bardzo wiem, co przez to rozumiesz... Że są ok, czy nie bardzo? Bo mnie, na
przykład, wychowanemu na epizodach IV-VI i mającemu 3 krzyżyki na karku (czwarty rozpoczęty),
Zemsta Sithów akurat się podobała. Była znacznie lepsza, niż ep. I i II, mroczna i klimatyczna.


Powiem tak: ZS miała ogromny potencjał. OGROMNY. Kilka pomysłów to wręcz marzenie fanów, od lat kłócących się, kto jest potężniejszy.

Spoiler

I masz, w jednym filmie dochodzi do konfrontacji dwóch arcymistrzów Mocy. Okazuje się jednak, że Lucas tego pomysłu w ogóle nie potrafił zrealizować, a Yoda wyszedł na totalnego idiotę. Defetystyczny pokurcz - i wszystko na ten temat. Jedźmy dalej: finałowy pojedynek, który został genialnie spuentowany tutaj:
http://www.vgcats.com/comics/?strip_id=150
No lepiej bym tego po prostu nie ujął.

Dalej: uważam, że arcymistrzowie nie używali mieczów - to oczywiście moje prywatne odczucie, bo nie trawię nowych wynalazków Lucasa i apokryfów. Ale skoro już są te miecze, to warto zauważyć, że Palpi ma kuriozalny styl pt "Uwaga, a teraz cie ukłuję, mój ssssssssskarbie!". Nosz co za crap.


Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

Wybacz, ale ani X-Wing, ani TIE Fighter nie były symulatorami. No, chyba że podciągniemy
też pod to miano takie gry jak Comanche Maximum Overkill, Armored Fist czy serie Need
for Speed i Wing Commander. To były zręcznościówki które miały udawać symulator.


Eee, wybacz XW, TF i XWA należą do gatunku space combat sim - są symulatorami, bo symulują warunki świata przedstawionego w oryginalnej trylogii - a więc z wybuchami w przestrzeni kosmicznej, dźwiękiem w próźni, atmosferycznym zachowaniem itd. Uważam, że error nastapiłby w momencie, gdyby ktoś stwierdził, że należy wzorować się na "Apollo 13". ;)

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

Żadna z gier LucasArts, w które grałem do tej pory, mnie nie zawiodła,
i przy każdej świetnie się bawiłem, niezależnie od tego, czy mowa jest o Maniac Mansion,
TIE Fighter czy Republic Commando.


Poważnie? A w te crapowate też grałeś?

Dnia 27.11.2009 o 11:44, Ringno5 napisał:

sądzę, że LucasArts naprawdę
jest w stanie odtworzyć atmosferę tych tytułów. Oby tylko chcieli.


Nawiasem mówiąc głównym twórcą space combat simów z logiem SW jest Totally Games, a głównym projektantem Lawrence Holland - oni też robili latanki z serii Secret Weapons. Wkład LA oczywiście jest niemały w tworzenie tych produkcji, ale nie oni wzięli to na swoje barki.

Szczerze powiedziawszy nie sądzę, aby space combat simy wróciły w tej formie, jaką znamy. Zmieniła się publiczność, zmieniły się więc gry. Podobny los spotkał przygodówki, które przez mainstreamowych gigantów zostały porzucone. Wprawdzie LA i TellTale Games reanimowali Monkey Island, ale trudno stwierdzić, czy to jednorazowy akt, czy stały trend w polityce Lucasa. Smutne, że jego firma postanowiła zaprzeć się własnego dziedzictwa, z którego słynęła - zamiast tego stała się The Stars Wars Company. Nawet logo zmienili na pedalskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 16:50, lis_23 napisał:

Mi najbardziej przypadłyby do gustu druga część Republic Comando oraz KOTOR 3 ,który
byłby bardziej zbliżony do ME ale z lepszą grafiką.


Na KoTOR3 nie ma szans - produkcja TOR idzie pełną parą. Nie pogardziłbym natomiast Republic Commando 2 - jedynka skończyła sie takim cliffhanger''em że miałem ochotę rzucić klawiaturą w hologram Yody.

Mogą również wrócić do serii Jedi Knight - ostatnia część Jedi Academy wyszła dawno temu a i zebrała bardzo przychylne recenzje. Mogliby również kontynuować serię Pod Racer, to samo tyczy się Rogue Squadron oraz całej gamy gier X-Wing.

Przy takim bogactwie growego universum LA naprawde miało w czym wybierać. Mam nadzieje, że nie poszli po najmniejszej linni oporu i nie rozpoczeli prac nad Republic Heroes 2.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 23:00, Vojtas napisał:

Eee, wybacz XW, TF i XWA należą do gatunku space combat sim - są symulatorami, bo symulują
warunki świata przedstawionego w oryginalnej trylogii - a więc z wybuchami w przestrzeni
kosmicznej, dźwiękiem w próźni, atmosferycznym zachowaniem itd. Uważam, że error nastapiłby
w momencie, gdyby ktoś stwierdził, że należy wzorować się na "Apollo 13". ;)


Takim "trv" space simem niby pozostaje chyba tylko Allegiance, ale no właśnie - seria X-Wng to space simy, bo przecież symulują warunki w tymże uniwersum. Do tego dodajmy ich ogólne rozbudowanie - gry akcji w tym stylu to choćby Battle of Yavin/Battle of Endor czy Rogue Squadrony.

Dnia 27.11.2009 o 23:00, Vojtas napisał:

Poważnie? A w te crapowate też grałeś?


Ani słowa o Gungan Frontier...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować