MTV dla graczy - elektroniczna rozrywka opium dla mas?

[Bambusek 8]

Z tego, co się dzieje mogą być zadowoleni najwyżej fani polityki EA. W końcu to firma-wzór pokazująca, jak można postawic na typową masówkę i jak mozna pozabijać developerów, ktorzy wcześniej potrafili zrobić coś ambitnego i oryginalnego, teraz albo juz nie istnieją, albo są tylko cieniem samych siebie. Wystarczy popatrzeć na wcześniejsze gry takiego Westwood, i spojrzeć na BfME - płakać się chce, nic wiecej. Nie dziwie sie, ze po BfME wiekszosć ludzi odeszła do innych developerów. (najwiecej chyab do Pteroglyph, robić Star Wars: Empire at War).

kupon - masz piękne wizje, ale zupełnie nierealne. Poziom jakości gier spadnie, bo żeby zarobić jak najwieej trzeba będzie trafic do jak największej liczby osób. Będzie co raz mniej gier pokroju Europa Universalis czy Combat Mission - bo te wymagają myślenia, umiejętnosci zanikajacej. Postawi sie na kolorowe, maksymalnie dopracowane graficznie, ale jednocześnie płytkie produkcje. Ludzie dostaną to, czego będzie chciała większość. Nie mów, że tego nei dostrzegasz. To już następuje, a pierwszą jaskólką są Simsy - gra typowo dla mas. Ale sprzedały się znacznie lepiej, niż wiekszość znacznie ambitniejszych tytułów, które były lepsze pod każdym względem, jednak przeznoczone dla węższej grupy. No chyba mi nie powiesz, ze Simsy mjawiększą glebieniż Civilization IV. A gwarantuję, że za jakiś czas nowa Civka znizknie z list najlepiej sprzedających się tytułów, a Simsy dalej na nich będą.

[Bobo 0]

Sa gry, ktore sa "dzielami". Jak ksiazki albo filmy. Przykladem The Longest Journey - gra z taka fabula, ze niejeden film by sie schowal.

Pan Zbrodni -> Nie tylko na liste dziedzictwa, ale Dreamfall (sequel) finansuje rzad Norwegii jako rozwoj kultury.
Jesli lubisz TLJ to zajrzyj na www.dreamfall.com po screeny (okej, okej... moze nie zachwycaja, ale bliczy sie fabula i klimat) i na www.ragnartornquist.com by poczytac blog glownego tworcy (game designer, jak to na polski przelozyc?) TLJ i Dreamfall. On wlasnie wymyslil ta zakrecona fabule.

A od EA odszedl z hukiem Peter Jackson. Moim zdaniem dobrze zrobil. Jak ja bym mial tyle $ to po co by mi bylo jeszcze troche? (okej, zawsze chce sie miec wiecej, ale artysta ma inne potrzeby wazniejsze) Wolalbym zrobic naprawde cos nowego/tworczego (w koncu jest rezyserem - nie robi filmow/gier op to by zbijac kase, ale dlatego, ze lubi i chce cos tworczego zrobic) a nie masowa gre tylko dla kasy.

[MoHanes 0]

Dnia 15.11.2005 o 14:17, Bobo napisał:

Najgorsze, ze oni traktuja gry jako masowe pieniadze. Jak EA. Wiecej gier. Szybciej. Ale zeby te gry byly ambitne/naprawde
wyjatkowe? Nigdy w zyciu - na to nie ma kasy...
:////
Dla nich gry to prosta rozrywka. A ja staram sie grac w ambitne gry.
Z dobra fabula itd. A dla nich to tylko sie liczy lubudubu byle jakas taka rozrywka: "zeby se popykac w wolnym czasie".

zgadzam się ale wydawcy to chodzi tylko o KASĘ..

[GeoT 0]

Dnia 15.11.2005 o 15:49, sig. napisał:

> 4. obniży się pozycja grup developerskich na rzecz wydawców (presja na terminy wydawnicze=niedopracowany
to może być
jescze niższa? bywało już że w pare dni po premieże gry powstawał 1 patch, lionhearh wypuszczony na rynek przed ukończeniem
(a raczej kończony na szybko), świątynia pierwotnego zła i moo3 chyba wogle nie testowane przed wydaniem,hirołsi 4- multi
dopiero w patchu ( termin premiery był ważniejszy niż skończenie gry). ogólnie teraz jest tendencja byle bez konkurencją.
a że gra nieskończona? to co z tego najwyżej tydzień po premieże wypuscimy patcha ktory umożliwy jej przejscie.

Masz rację tyle, że to jest jedna skrajność. Druga to ciągnące się wiekami produkcje, które często nigdy nie zobaczą światła dziennego (choć w przypadku Blizza długość pracy nad jakąś grą wypada dać jako "+" idzie to w parze z jakością). Niektórzy czasami naprawdę przeginają pod tym względem - przykład Duke Nukem Forever (if ever :)

[S1G 0]

>przykład Duke Nukem Forever (if ever :)
no wiesz..... enigme na którym ma działać duke nukem for(n)ever gra zmieniali zaledwie 4 razy (no chyba że jakiś pominąłem).