gregorik

Dziewczyny czyli relacje damsko - męskie

27071 postów w tym temacie

Dnia 08.09.2007 o 15:09, dawidos170 napisał:

Cieszyłem się ale do czasu - kiedy słuchałem o tym, jak to ją zranił któryś kolejny to po prostu
nie mogłem dalej tego słuchać. Byłem przy niej ale czułem, że dotyka to mnie. Nie tylko dlatego,że
ja chciałem jej zapewnić szczęście. Wiedziałem też, jak się czuje.

To jest zupełnie inna sprawa. Kochana osoba odchodzi w inny związek. Jak jest szczęśliwa to sprawa jest ok, ale jak się męczy w tym związku to zazwyczaj niewiadomo co robić. Bo chce się pomóc, ale nie wiadomo za bardzo jak. Nie dziwię się, że Cię to dotyka, każda radość, każde cierpienie osoby kochanej jest radością i cierpieniem naszym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 15:11, mała16 napisał:

Zazwyczaj następuje to dopiero wtedy, gdy owo cierpienie minie... a na to trzeba czasu.

No właśnie, ale zauważ że po tym czasie to i miłość może przeminać, bo jest niepielęgnowana. Albo w życiu pojawia się ktoś trzeci.

Dnia 08.09.2007 o 15:11, mała16 napisał:

Może nie tyle powinieneś się cieszyć, że JEST z innym tylko... że jest SZCZĘŚLIWA z innym. A to różnica.

Fakt. Cieszyć się będę, ale i na początku cierpieć też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 15:15, Vaxinar napisał:

No właśnie, ale zauważ że po tym czasie to i miłość może przeminać, bo jest niepielęgnowana.
Albo w życiu pojawia się ktoś trzeci.

Może... ale nie musi ;) Zazwyczaj mija, gdy pojawia się ktoś w naszym życiu ale może być tak, że po jakimś czasie kochać będziemy nadal, ale pogodzimy się z sytuacją i nie będzie nam to sprawiało bólu a radość, że przynajmniej ta druga strona jest szczęśliwa...

Dnia 08.09.2007 o 15:15, Vaxinar napisał:

Fakt. Cieszyć się będę, ale i na początku cierpieć też.

Naturalny odruch życiowy bym powiedziała... naturalnie że będziesz cierpieć przecież tego typu sprawy do łatwych nie należą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 15:22, mała16 napisał:

Może... ale nie musi ;)


I znów się nie zgodzę. Niepielęgnowana miłość, a taką dla mnie jest nieodwzajemniona - zginie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 15:29, Vaxinar napisał:

I znów się nie zgodzę. Niepielęgnowana miłość, a taką dla mnie jest nieodwzajemniona - zginie.

Twoje zdanie ;) ja zostanę jednak przy swoim. Jak minie cierpienie a miłość zostanie nadejdzie czas gdy będziemy się szczerze cieszyć szczęściem drugiej osoby. Wiadomo, kiedyś ta miłość na pewno zginie ale zazwyczaj sie dzieje to dopiero wtedy gdy spotykamy kogoś odpowiedniego na swojej drodze i zaczniemy nowe życie. Gorzej, gdy ta osoba z którą nie mogliśmy być jest naszym przyjacielem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 15:34, mała16 napisał:

Gorzej, gdy ta osoba z którą nie mogliśmy być jest naszym przyjacielem...


Miałem taki przypadek i powiem Ci, że wtedy jest nawet lepiej.
Jeśli z góry wiesz, że nic z tego bo ten ktos kogoś ma i zostajecie przyjaciółmi... Jednak ja dowiedziałem się o tym szybko bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 15:36, Vaxinar napisał:

Miałem taki przypadek i powiem Ci, że wtedy jest nawet lepiej.
Jeśli z góry wiesz, że nic z tego bo ten ktos kogoś ma i zostajecie przyjaciółmi... Jednak
ja dowiedziałem się o tym szybko bardzo.

Mam na myśli inną sprawę... przyjaźnisz się z osobą płci przeciwnej, która jest wolna. W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że czujesz coś więcej... a wtedy ta osoba powiedzmy prosi Cię o pomoc "bo ktoś tam wpadł mi w oko". Wtedy jest dopiero rozterka (przeszłam to kiedyś...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.09.2007 o 20:56, dawidos170 napisał:

To Ty tak odbierasz miłość. Nie każdy musi podzielać Twoje zdanie i czuć to samo. ;)

A widzisz, gdzie cię brak opanowania i nadmierny emocjonalizm doprowadziły? Zaczęliśmy rozmowę od tego, że zaprzeczyłeś istnieniu miłości.
No i tak na marginesie zawieść się na uczuciu dwa razy to jeszcze niewiele, nie popadaj w nastroje cierpiętniczo-męczeńskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 18:03, Graffis napisał:

> To Ty tak odbierasz miłość. Nie każdy musi podzielać Twoje zdanie i czuć to samo. ;)
A widzisz, gdzie cię brak opanowania i nadmierny emocjonalizm doprowadziły? Zaczęliśmy rozmowę
od tego, że zaprzeczyłeś istnieniu miłości.
No i tak na marginesie zawieść się na uczuciu dwa razy to jeszcze niewiele, nie popadaj w nastroje
cierpiętniczo-męczeńskie.


Nie źle zrozumiałeś. Oprócz ostatniego razu były jeszcze 2 u tej samej dziewczyny. A dziewczyn było parę, tylko na żadnej mi tak nie zależało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 18:03, Graffis napisał:

No i tak na marginesie zawieść się na uczuciu dwa razy to jeszcze niewiele, nie popadaj w nastroje
cierpiętniczo-męczeńskie.

Cóż... jego to mogło boleć i się nie dziwię, no ale świat się nie kończy życie idzie dalej.

--> dawidos170
Podziwiam, żeby znosić 2 upokorzenia u jednej dziewczyny... myślałam, że to działa w drugą stronę, że to dziewczyny się tak przywiązują do facetów, że wracają do nich pomimo cierpienia jakie facet zadawał... (nie żeby tu wyszło, ze jestem jakaś tendencyjna ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 18:15, mała16 napisał:

> No i tak na marginesie zawieść się na uczuciu dwa razy to jeszcze niewiele, nie popadaj
w nastroje
> cierpiętniczo-męczeńskie.
Cóż... jego to mogło boleć i się nie dziwię, no ale świat się nie kończy życie idzie dalej.


--> dawidos170
Podziwiam, żeby znosić 2 upokorzenia u jednej dziewczyny...


W sumie to trzy... rok temu, w lutym i ostatnio...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 18:12, dawidos170 napisał:

Nie źle zrozumiałeś. Oprócz ostatniego razu były jeszcze 2 u tej samej dziewczyny. A dziewczyn
było parę, tylko na żadnej mi tak nie zależało.

No to trzy razy. Mi się jednak wydaje, że podchodzisz do tego nadal zbyt emocjonalnie i tu tkwi problem. Za bardzo chcesz czuć, stad to tak bardzo boli i mocno to przeżywasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 08.09.2007 o 18:27, Graffis napisał:

No to trzy razy. Mi się jednak wydaje, że podchodzisz do tego nadal zbyt emocjonalnie i tu
tkwi problem. Za bardzo chcesz czuć, stad to tak bardzo boli i mocno to przeżywasz.

No tak, masz rację, ale z drugiej strony nie da się powiedzieć gościowi: "nie przejmuj się olej sprawe". Aczkolwiek rację przyznaję, wydaje mi się, że to jest zbyt emocjonalne podejście do sprawy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 18:31, mała16 napisał:

No tak, masz rację, ale z drugiej strony nie da się powiedzieć gościowi: "nie przejmuj się
olej sprawe". Aczkolwiek rację przyznaję, wydaje mi się, że to jest zbyt emocjonalne podejście
do sprawy...

Pic polega na tym, ze w miłości nie można niczego olać, bo wtedy zaczynają sie tragedie. Tak samo jak nie można olać rozsądku i spokoju, nie można tez olać uczuć i emocji. Trzeba po prostu bardzo umiejętnie i dokładnie ważyć ich proporcje. Jest to chyba jednak zadanie przerastające możliwości jakiegokolwiek człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 18:31, mała16 napisał:

, że to jest zbyt emocjonalne podejście
do sprawy...


Zadajcie sobie tylko pytanie dlaczego. Już nie będę odpowiadał bo nie ma sensu. Po prostu uznajcie, że coś z mojej przeszłości tak na mnie wpłynęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 18:44, dawidos170 napisał:

Zadajcie sobie tylko pytanie dlaczego. Już nie będę odpowiadał bo nie ma sensu. Po prostu uznajcie,
że coś z mojej przeszłości tak na mnie wpłynęło.

Oczywiście, przecież nikt tu od Ciebie nie wymaga żadnych zwierzeń ;) Rozumiem, coś mogło w ten sposób na Ciebie wpłynąć. Ok, akceptuję, nie ma sprawy, tylko teraz najważniejsze jest podjąć z tym ''czymś'' walkę. Sam rozumiesz... jeśli każdy nieudany związek będzie tak na Ciebie wpływał to będziesz za każdym razem tak cierpieć...

--> Graffis
Taa... zadanie żeby uczuciami rozporządzać rozważnie to przerasta ludzi. Przynajmniej jak na razie... nie powiem, też miałam z tym problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 18:52, mała16 napisał:

jeśli każdy nieudany związek będzie tak na Ciebie
wpływał to będziesz za każdym razem tak cierpieć...


Źle to ujęłaś. Nie będzie tylko wpływa. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 18:55, dawidos170 napisał:

Źle to ujęłaś. Nie będzie tylko wpływa. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni.

Chodzi mi o związki które zawrzesz w przyszlości... nie pierwszy to fakt, ale może to będzie ostatni który wpłynie na Ciebie AŻ TAK? Bo co innego jest smutek, żal, cierpienie po utracie kogoś a co innego Twoje cierpienia, które tu wylewasz. Wydaje mi się, że cierpisz zbyt mocno po prostu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Wydaje mi się, że cierpisz zbyt mocno

Dnia 08.09.2007 o 18:58, mała16 napisał:

po prostu...


Cierpienie to sprawa abstrakcyjna - nie idzie jej określić ani zobaczyć. W sumie to co tutaj napisałem pisałem podświadomie - nie chciałem was przez ostatnie 4? może więcej stron zanudzać sobą ale tak wyszło jak Graffis się włączył do rozmowy ;)

Swoją drogą lubię cierpieć - to mnie wzmacnia w jakiś sposób i mimo iż cierpię sprawia, że jestem silniejszy. Dziwne ale cóż na to poradzę ? Sam jestem dziwny i nawet ja nie znam siebie w całości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.09.2007 o 19:03, dawidos170 napisał:

Cierpienie to sprawa abstrakcyjna - nie idzie jej określić ani zobaczyć.

Chodziło mi o to co stwierdził Graffis - podchodzisz do sprawy zbyt emocjonalnie przez co Twoje cierpienia się potęgują, ale masz rację - cierpienia nie idzie zobaczyć ;)

Dnia 08.09.2007 o 19:03, dawidos170 napisał:

W sumie to co tutaj
napisałem pisałem podświadomie - nie chciałem was przez ostatnie 4? może więcej stron zanudzać
sobą ale tak wyszło jak Graffis się włączył do rozmowy ;)

Nie zanudzasz. Od tego ten kącik przecież jest. W sumie to ja Ci osobiście dziękuję za odwagę bo nie każdy miałby na tyle odwagi rozmawiać o swoich prywatnych sercowych sprawach na forum a może Twój przykład nauczy kogoś czegoś w przyszłości? ;)

Dnia 08.09.2007 o 19:03, dawidos170 napisał:


Swoją drogą lubię cierpieć - to mnie wzmacnia w jakiś sposób i mimo iż cierpię sprawia, że
jestem silniejszy. Dziwne ale cóż na to poradzę ?

Cierpienie faktycznie wzmacnia... cóż kiedyś sama się nacierpiałam, potem byłam mocniejsza a dziś mimo wielu smutnych dni nie wyrzuciłabym ŻADNEGO ze swojego życia. Bo to wszystko to MOJE życie ;) a co do tego, żeby POLUBIĆ cierpienie... akurat ja cierpieć nie lubię, ale należy się z nim pogodzić jako część naszego istnienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się