Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

>A poza tym, wiedzial juz wszystko, wszystko

Dnia 21.02.2007 o 22:59, LifaR napisał:

juz wiedzial, kim jest zdradziecka dwojka, hahahaha !

- Gadaj co wiesz bo pomyślę, że chcesz tylko zwrócić na siebie uwagę. A wiesz, że na świeczniku żyje się krótko? - złowieszczo zapytał Skyler - mam nadzieję, że jesteś tego świadom.
Pokój wcale go nie interesował. Może zainteresowałby go bardziej gdyby był zrobiony z ogórków kiszonych albo innej przegrychy ale od tych słodkości to chyba tylko mdlić może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>/.../
-> Nic nie powiem ! Moze to Ty ?! Telepata jaki, mysli zna moje, moje mysli zna ! Wiem wszystko ! Czytalem o tym w "Kosmici i my", bylo wszystko, sam Nosterdam to przepowiedzial ! A pan, niech nie cwaniakuje, nie grozi mi, bo inaczej pogadamy, co ? Rozumiemy sie, taaa ? No. A swiecznik to se pan mozesz na Hanuka kupic, a nie mnie tam wsadzac. I radze ostrozniej, bo sie wyda pana tozsamosc, nie chce pan tego, prawda ? Hahaha !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Nie no tego już za wiele - Skyler ruszył w stronę Lifara - Do mnie pijesz? Do mnie? Możesz powiedzieć wszystkim kim jestem. Albo nie - ja to powiem. Ludzie, sekserem jestem. Bezrobotnym. A tu jakiś taki mnie obraża. A ty to kim wogóle jesteś? Może jesteś ufolem?
Skyler zamilkł, ponieważ właśnie uświadomił sobie, że ma tak zwane schizy. Postanowił przeczekać ten stan i się przespać trochę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Waldek zażerał się fasolką (dziwne, że wszyscy rzucili się na nią a nie na pierniki, marcepany i inny syf) i myślał. Dzisiaj ktoś załatwił jednego z nich - jakiegoś Nigera. Czort wie kto to był - Waldka to zbytnio nie interesowało - ważne, że ktoś chce się dobrać im do tyłka. I tutaj powstał wspaniały plan. Można stworzyć gaz obronny. Taki, jaki noszą przy sobie strachliwi w puszkach. Fasolka ma pewne właściwości, które mogą się okazać bardzo przydatne przy ewentualnym ataku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Abdul KwilerMich - Irakijczyk niemieckiego pochodzenia- obudził się dopiero teraz. Wcześniej musiał mieć za dużą zawartość promili we krwi. Myślał sobie: „Boże, jakim dziwnym krajem jest ta polska… Nawet człowiekowi nie dadzą się wysadzić za Allacha, tylko go upijają i zamykają w pokoju ze słodyczy… No nic, może w ramach Dżihadu zabiję tych tutaj?”. Poderwał się naglę z okrzykiem. „Zdychajcie Polskie Świnie!” ręką szukając przycisku detonatora. Niestety go nie znalazł, widać w tym kraju na złom ukradną wszystko. A teraz ci tutaj dziwnie się na niego patrzyli. No cóż, trzeba się do nich upodobnić… Zaczął:
- Ekhm, nie zwracajcie na mnie uwagi, to tylko takie odchyły! Plum, plum!- po czym Abdul zaczął zjadać podłogę wokół siebie, myśląc cały czas jak wykończyć tych okupantów świętej ziemi…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Mam pomysł! Gdybyśmy zeżarli całą ścianę, może znaleźlibyśmy drogę wyjśćia!
No, kto mi pomoże? - rzekł aldarion rzucając się na ścinanę z zamiarem zjedzenia jej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No i stało się .Ninger pewnie w tej chwili ma niezły ubaw . Tyle się słyszy że porwani są wykorzystywani seksualnie. Jeśli trafił na pociągającą kosmitkę to musi mieć niezły ubaw . A my co ?? Musimu się dalej męczyć .Ciekawy jestem tylko czemu on ?? Kto za tym stoi ?? Pewny jestem że czas ujawni tych złych , tyle tylko że musimy mu pomóc aby jak najszybciej wszystko stało się jasne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Andrzej rozejrzał się po nowym pokoju, do którego został przetransportowany wraz z innymi. Tak właściwie nie był on pewien, czy jest to rzeczywiście inne pomieszczenie zgodnie z tym, co powiedział jakiś nieznajomy głos czy też to samo co wcześniej, tylko trochę inaczej udekorowane. Głowa go trochę bolała i miał jeszcze większe problemy z myśleniem niż zazwyczaj. Pamiętał, że usnął, zaś tuż przed tym jakiś koleś podszedł do ściany i podobnie jak on zaczął walić w nią z dyńki, zapewne również w celu znalezienia ukrytych drzwi. Niestety, nie miał on tak mocnej i wytrenowanej czachy jak Jełopa, wobec czego po dość krótkim czasie rozwalił sobie głowę doszczętnie, upadł na podłogę i przestał się ruszać. Andrzeja dziwiło tylko, skąd wzięła się ta nagła zmiana w jego zachowaniu? Czyżby aż tak bardzo spodobał mu się pomysł z rozwaleniem ściany, że sam postanowił się przyłączyć? A może robił to wbrew własnej woli? Dla Andrzeja rozwikłanie tej zagadki była zdecydowanie zbyt skomplikowanym zadaniem, dlatego też dał sobie z tym spokój.
Jełopa przyjrzał się jeszcze raz podłodze, ścianom i sufitowi. Nie był do końca pewien, ale chyba zmieniły one swój kolor. Po dokładnym przyjrzeniu się i wykorzystaniu swoich szarych komórek do maksimum utwierdził się w tym przekonaniu. Wtem Andrzej przypomniał sobie pewną imprezę u jednego ze swoich ziomali z blokowiska. W jego mieszkaniu była łazienka dosyć schludnie wyglądająca. Podczas imprezy wszedł do niech Zdzichu – jeden z kumpli Andrzeja – i... obsrał doszczętnie wszystkie ściany włącznie z podłogą. Jełopa popatrzył w tej chwili na podłogę, która była koloru brązowego.
- O kur**! – krzyknął nagle dresiarz. – To nie żaden nowy pokój, tylko jakiś poje**ny zasraniec obsrał całą podłogę!
Andrzej spojrzał w tej chwili na fontannę z fasolką po bretońsku.
- No tak! Najpierw obżarł się jak świnia fasolą, a potem wysrał na cały pokój!
Jełopa podbiegł do fontanny i odepchnął stojących przy niej delikwentów.
- Wyjazd stąd! Nie będzie żadnego wpier**lania fasoli, bo po niej zasracie zupełnie całe te pomieszczenie!
- Ale... – zaczął jeden z dopiero co przepędzonych osobników.
- Żadne ale! – wykrzyknął nerwowo Jełopa. – Koniec z wpieprzaniem fasoli, jasne! A jak się komuś nie podoba to podejdę w wyj**ię z dyni!
Chyba poskutkowało, bo nikt już nie próbował się ponownie zbliżyć do fontanny z fasolką. Andrzej z jednej strony był zadowolony z przeprowadzonej przez siebie akcji, lecz z drugiej strony martwił się, że jego oryginalne Riboki zostaną pobrudzone z powodu chodzenia po tym gównie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Biją nas... Mamusiu... Biją nas...
- Zamknij się wreszcie, lepiej byś się rozejrzał wokół siebie
- Ale na co mam patrzeć na tą bandę idiotów, zmieszanych z kretynami i alkochohlikami?
- O rany... Ty naprawdę nie jesteś normalny
- Jestem moralny! Znaczy ten, no... normalny!
- Dobra widzę z Tobą nie ma co gadać... Idę sobie
- A idź i prędko niewracaj, niedobry Ty...


Seba rozejrzał się wokół siebie i dopiero teraz do niego dotarło o czym mówiło do niego jego drugie ja. Ten pokój! Tak to było to. Ściany z marcepanu - bleee... Sufit z żumy do gucia - to jest to, tylko jak się tam dostać? Fontanna z fasolką po bretońsku? Tak jasne... Żeby potem wszystkich zaczadzić pachnącymi bąkami... Podłowa z czekolady? - oczy Seby zapaliły się żywym ogniem.
Nie minęło wiele czasu jak zaczął zjadać część pokoju.
- No co tak patrzycie? Może zjadająć podłogę znajdziemy wyjście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Spider jakoś nie bardzo chciał się przyłączyć do konsumpcji konstrukcji .Po pierwsze nie przepadał za słodyczami ,po drugie nie wiedział która ściana jest ścianą nośną a po trzecie wpadł na niezły pomysł .Skoro tak ciekawie wyglądają te pomieszczenia może trafimy i do basenu z piwem, winem lub jeszcze lepszym trunkiem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Abdul jadł czekoladę i jadł. Nie wiedział ile czasu już ją je. W miejscu, gdzie teraz siedział była ponad pół metrowa dziura. Jakiś dres odgonił wszystkich od fontanny z fasolką. „I tak bym jej nie jadł”- pomyślał niedoszły terrorysta objadając się dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Zabili Nigera, kto będzie następny? -myślał sobie kpt Andrij. - Hmm, a kto zabił? Już wiem! -po czym odwrócił się do reszty grupy i krzyknął - Baaaaczność! Żołnierze w szeregu zbiórka, raz raz! Nie ma czasu. -cała ekipa wzdrygnęła, trochę jakby się przestraszyła, nie ma się czemu dziwić, przecież Andrija wzięli od czubków. Grupa o dziwo nie stanęła w szeregu. Kpt rez Andrijowi to nie przeszkadzało. -Kto jest mordercą wystąp! - i znów nie wiedzieć czemu nikt nie zareagował na komendę byłego wojaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Towarzyszu Andrij: melduję, iż ta marcepanowa ściana ciągnie się w nieskończoność - Powiedział Aldarion w przypływie miłośći do komuny. Wtedy ludzi kosmici nie porywali....
- Tunel ma już prawie kilometr długości, a końca nie widać. - podszedł do fontanny grochu i zwymiotował do niej. Następnie polizał czekoladową podłogę, której smak mile kontrastował z mdłym marcepanem który poprzyklejał się do jego ciała.
Usiadł znużony i przypomniał sobie tego śmiesznego człowieczka który rozwalił sobie łeb o ścianę.
Po piętnastu minutach zrozumiał ufoludków. Toż to oni chcą pozbawić nas rąk do pracy!
Takiego poniżenia znieść nie mógł. Wstał i dołączył się do drążenia tunelu w dół.
- Droga przez marcepan się nie kończy, jednak może ta sławna krowa reprezentująca fabrykę czekolady milka nie zdążyła wytworzyć nieskończenie wiele mleka na nieskończenie wiele czekolady! - powiedział na głos, po czym zadowolony ze swoich przemyśleń z jeszcze większym entuzjazmem zaczął kopać w czekoladzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Waldek miał dzisiaj dobry dzień do myślenia. Obżarł się fasolki, a to pobudziło szre komórki. Między innymi je...
No, w każdym razie wymyślił wiaderko do noszenia prądu, ortalionową bieliznę, gumowe kombinerki i nowe hasło wyborze dla rządzącej partii. Jako, że lepiej nie wyskakiwać z przekonaniami politycznymi, to postanowił zachować je dla siebie. Poruszył go za to pomysł, że za tymi ścianami znajduje się basen z piwem. Trzeba to ustalić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Strażnikowi fontanny, czyli Andrzejowi zbierało się na wymioty za każdym razem, gdy przyglądał się osobnikom zjadającym lub grzebiącym w podłodze, która – jak w dalszym ciągu twierdził – nie składała się z czekolady tylko została przez kogoś zafajdana.
- Jak można żreć cudzy kał? – po cichu pytał sam siebie retorycznie Jełopa. – Co to za chorzy ludzie. Zaraz się zbełtam przez ich hardcorowe akcje.
Odwrócił głowę i wrócił do swojego zajęcia, czyli niedopuszczania nikogo do fontanny. Po pewnym czasie zaczęło mu się trochę nudzić. Zastanowił się więc, co w takim chwilach zwykł robić dla zabicia czasu. Hmmm… Przeważnie gadał ze swoimi ziomkami z blokowiska o furach, skórach i komórach. Niestety, jego kumpli nie było teraz razem z nim. A przecież nie będzie wdawał się w konwersacje z tą bandą flejtuchów, która nawet nie dorasta do pięt jego elitarnej grupie ziomali. Tym bardziej, że nawet nie było o czym. A może by tak potrenować jakiś sport? Jełopa na myśl o tym chciał podejść do kogoś i walnąć mu ze łba, tak dla rozrywki. No ale w sumie nikt go do tej pory za bardzo nie wkurzył, a poza tym gdyby odszedł od fontanny to zaraz zleciałoby się tu kilku przypałowców, zeżarło fasolę, a potem jeszcze bardziej zasrało podłogę. To też więc odpadało.
Zaraz… Fontanna – to jest myśl. Dzięki niej można trochę poćwiczyć nieużywane od jakiegoś czasu mięśnie. Andrzej stanął więc naprzeciwko fontanny, wziął ją w swoje wielkie łapska, wzniósł do góry niczym Pudzian i zaczął wyciskać jak sztangę.
- Raz, dwa, raz, dwa, biceps wielki na sto dwa! - mówił do siebie Andrzej dodając sobie wigoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.02.2007 o 15:56, walgierz napisał:

Trzeba to ustalić!

Tutaj nie ma co ustalać .Skoro masz taką wenę to wymyśl sposób aby się tam dostać .Niestety drżenia rąk raczej nie powstrzymam ale chociaż umysł by zaczął jakoś działać .Może zielone ludki się nad nami zlitują i tam nas przeniosą , to może być szansa dla nas .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bumber patrzył na wszystko mętnym wzrokiem. Jeszcze przed chwilą siedział w ścianie bez drzwi i okien, a teraz tyle pyszności dookoła... Z wczorajszego dnia pamiętał tylko rytmiczny łomot, wywołany przez jakiegoś wsioka walącego łbem o ścianę. Dalej była tylko ciemność i...
- Wstawaj, leniu, nie pozwól żeby wszystko zjedli!
- Łeh... Trochę mi się w głowie kołuje...
- To pewnie od doznań zapachowych. Czego się spodziewałeś, skoro serwują fasolkę w pomieszczeniu bez wentylacji?
- Fasolka? Ja uwielbiam fasolkę!
Z tym oto okrzykiem na ustach psychiatra rzucił się na fontannę. Ta była jednak okupowana przez bliżej niezidentyfikowaną górę mięcha. Bumber trochę bał się podejść do jegomościa w dresiku...
- No co tak stoisz? Walnij mu z sierpa, to się nie pozbiera!
- Ale zobacz jak on wygląda...
- Co tam pi****lisz pod nosem? - odezwał się Andrzej Jełopa.
- Nic, nic... to tylko mój paznokieć.
Lekko przestraszony Bumber oddalił się na stronę.
- Głodny jestem...
- To na co czekasz?! Tyle żarcia pod nosem, a ten z głodu stęka...
Bumber rzucił się na podłogę z czekolady. Dużo już jej nie zostało, większość mlecznego przysmaku zniknęła w brzuchach pozostałych deb... mądrych inaczej. Bumber pałaszował bez opamiętania, gdy w pewnym momencie dostrzegł przed sobą coś jaskrawego. To "coś" było dosyć małe, po bokach miało jakieś wzroki. Wygłodniały psychiatra, myśląc, że to kawałek tortu, wgryzł się w przysmak. Nie zdążył nawet przeżuć kawałka, gdy po całym pomieszczeniu rozległ się ryk, przypominający odgłosy wydawane przez rannego słonia. W zasadzie to gdyby nie setki bluzgów, Bumber pomyślałby, że rzeczywiście do sali wpuścili słonia. Jak się okazało, tort nie był tortem, tylko Ribokiem Andrzeja, zawzięcie pakującego fontanną. Bumber nie przejął się tym zbytnio, wypluł kawałek gumy z buta i korzystając z okazji, zabrał się do konsumpcji fasolki, gdyż Jełopa chwilowo zapomniał o swoim "zadaniu".
- Haha! Pokazałes klasę!
- Cicho! Przy jedzeniu się nie mówi!


**************
Niestety, mam problemy z zalogowaniem się, więc skorzystam z okazji i oddam głos już teraz.

Lincz ----> skyler
Strzał, a po drugie dawno już nie miałem okazji na niego zagłosować ;P
**************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.02.2007 o 18:24, spider88 napisał:

> Trzeba to ustalić!
Tutaj nie ma co ustalać .Skoro masz taką wenę to wymyśl sposób aby się tam dostać .Niestety
drżenia rąk raczej nie powstrzymam ale chociaż umysł by zaczął jakoś działać .Może zielone
ludki się nad nami zlitują i tam nas przeniosą , to może być szansa dla nas .


- Mam kilka pomysłów, ale każdy z nich wymaga zastosowania reaktora atomowego - mruknął Waldek - Masz moze przy sobie jakiś? - zapytał z nadzieją w głosie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.02.2007 o 18:34, walgierz napisał:

- Mam kilka pomysłów, ale każdy z nich wymaga zastosowania reaktora atomowego - mruknął Waldek
- Masz moze przy sobie jakiś? - zapytał z nadzieją w głosie.

Niestety mój prywatny kupiony na bazarze od Ukraińców ,napędza aparaturę produkującą nektar w mej chałupie .Niestety ma drobne przecieki i bez ołowianych majteczek lepiej się do niego nie zbliżać , więc nie noszę go przy sobie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.02.2007 o 18:34, Bumber napisał:

Nie zdążył nawet przeżuć kawałka, gdy po całym pomieszczeniu rozległ się ryk, przypominający
odgłosy wydawane przez rannego słonia. W zasadzie to gdyby nie setki bluzgów, Bumber pomyślałby,
że rzeczywiście do sali wpuścili słonia. Jak się okazało, tort nie był tortem, tylko Ribokiem
Andrzeja, zawzięcie pakującego fontanną. Bumber nie przejął się tym zbytnio, wypluł kawałek
gumy z buta i korzystając z okazji, zabrał się do konsumpcji fasolki, gdyż Jełopa chwilowo
zapomniał o swoim "zadaniu".



- ***** **** * **** ****** ***! - Andrzej puścił w eter siarczystą wiązankę słowną. - Co za ku**s ośmiela się gryźć moje Riboki! Zaje**ę gnoja za to!
Jełopa odwrócił się i ujrzał, że za jego plecami jakiś wypłosz pałaszuje ze smakiem zawartość wyciskanej przez niego jeszcze parę chwil temu fontanny. Drech nie omieszkał szybkim krokiem zbliżyć się do swojej ofiary.
- Pozwoliłem ci to żreć palancie! - ryknął Andrzej i nie czekając na odpowiedź walnął delikwenta z dyńki. Bumber musiał odczuć siłę uderzenia, bo zachwiał się na nogach, a za chwilę upadł na podłogę. Wtem Jełopa chwycił go za kołnierzyk, podniósł do góry, rzekł: "A to za mojego Riboka" i z całej siły wrzucił do dołu kopanego przez Aldariona. Bumber wbił się głową pionowo w dno owej dziury i wyglądał niemalże jak struś z pewnej reklamy jednego browara.
- Niech jeszcze raz ktoś spróbuje się zbliżyć do tej fontanny lub co gorsza gryźć moje oryginalne Riboki to wsadzę go do dupy tego pajaca! - mówiąc to Andrzej wskazał na leżącego w dole psychiatrę. Widząc respekt na twarzach pozostałych wypłoszów poczuł, jak rozpiera go duma, wypiął przerośniętą klatę do przodu, poprawił dresik Najka na tyłku i ponownie zabrał się za wyciskanie fontanny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się