Tablica osiągnięć


Lubiane posty

Zawartość z największą liczbą reputacji od 01/30/17 Wszystko

  1. 1 point
    Postać, która niewątpliwie zapadła mi w pamięć był, często niedoceniany, lubieżny zabójca o wyjątkowo szczególnym szczęściu w całym swoim życiu - Zevran. W DA:O nie było w drużynie nikogo, kogo tak bardzo chciałem się pozbyć od samego początku, lecz ciekawość wzięła górę - mimo wszelkich przesłanek i jawnych niechęci towarzyszy oszczędziłem go po typowym dla członka gildii Antiviańskich Kruków pierwszym – oraz, ku zaskoczeniu wszystkich – nie ostatnim spotkaniu. Byłem pewien, że zechce spróbować szczęścia po raz drugi i z niecierpliwością czekałem na chwilę ponownego starcia, tym bardziej przez jego szczególną rozmowność a zwłaszcza jawne zaloty do strażnika. Były zabójca teraz ujawnia ciągoty do mężczyzn (gadki o chłopcach w domach uciech) i pragnie znów zbliżyć się do swego ostatniego celu przy tym robi wrażenie niesłychanie chętnego. Cytując klasyka: „Przypadek? Nie sądzę”. W mojej pierwszej rozgrywce nie spróbował tego i dochował wierności do końca, czym mnie mocno zaskoczył. Śmiało można by rzec, że dzięki miłości wszystko jest możliwe, lecz potem przekonałem się, że ową wierność kupiłem licznymi prezentami i przez to dobrą relacją – cóż, Zevran wyjątkowo jak na żyjącego z dnia na dzień zabójcę kochał skarby. Choć drań, to ma jednak swój urok. Odezwała się we mnie nutka współczucia gdy opowiadał o tym, jak zabił bliską mu towarzyszkę w trakcie zlecenia na bogatego kupca (czego nie chciał wyjawić do momentu, gdy wraz z strażnikiem zabił Taliesena) oraz podziwu dla tego niezwykłego szczęścia, gdy przy innym zleceniu po wyrzuceniu z okna i obrabowaniu rabusie oszczędzili mu życie oraz gdy kobieta, którą miał zabić, omamiła go a po tym, jak go wystawiła, wskutek wypadku umarła. Ckliwe chwile jakbym rozmawiał z Alistairem, tyle tylko że w wersji Playboya ;) nawet ujawniane w późniejszych częściach tęsknoty do bohatera Fereldenu były całkiem przekonujące. W drugiej części spotykamy go podobnie czarującego jeśli nie jeszcze bardziej :) Po tym, jak zabijamy Nuncio, ponownie ukazuje swą lubieżną stronę i chętnie zaspokaja Izabelę oraz Hawke jednocześnie. Dla byłego Kruka jutro może nie nadejść więc na co czekać? Well, that escalated REALLY quickly :D Taki pozytywnie nastawiony do trudnego życia i zalotny łotrzyk był miłym towarzyszem w czasie plagi i miły równoważnikiem dla innych poważnych towarzyszy jak Sten czy mówiąca o powinnościach i przemijaniu babunia Wynne – przynajmniej do czasu Oghrena i jego błazenad :P  
  2. 1 point
    Udało mi się właśnie po raz kolejny ukończyć wszystkie gry z uniwersum Dragon Age (bałem się, że nie uda mi się przed końcem konkursu). Niewątpliwie można stwierdzić, że BioWare, tworząc Smoczą serię stworzyła wiele niesamowitych, zapadających w pamięci bohaterów i ciężko jest wybrać jedną, konkretną postać. Mój wybór padł na postać, którą zapewne większość graczy uśmierciła (w tym i ja przy pierwszym podejściu do gry). Syn farmera, banita walczący z okupantem u boku prawowitego króla Fereldenu, bohater znad rzeki Dein, w końcu Teyrn Gwaren i ojciec królowej Anory - Loghain Mac Tir. Został moim ulubionym bohaterem za sprawą powieści Utracony Tron i Powołanie. W grze jest przedstawiony jako postać popadająca we własne szaleństwo, jednak czytając powieści zaczynasz w pełni rozumieć jego motywy, oraz mu współczuć. Wiele poświęcił, aby wyzwolić swój naród spod jarzma okupanta. Patriota, który może być wzorem do naśladowania, dla wielu osób. A przecież temat okupacji jest tak bliski szczególnie nam - Polakom. Postać niewątpliwie tragiczna i jeden z najbardziej złożonych charakterów całej serii. To właśnie za jego złożóność został moim ulubionym bohaterem serii. Polecam każdemu indywidualnie zapoznać się z jego historią. Na koniec w ramach ciekawostki dodam, iż "Mac Tir" oznacza syna ziemi, co idealnie pasuje w kontekście tej postaci.
  3. 1 point
    Moją ulubioną postacią z uniwersum Dragon Age jest antyczny magister Sethius Amladaris, szerzej znany jako Corypheus. Najbardziej w kreacji głównego antagonisty Inkwizycji urzeka mnie to, że pomimo budzącej strach aparycji potwora Cory posiada wspaniałe zdolności oratorskie, jakich oprócz Flemeth, nie posiada nikt inny w Thedas. Najlepiej widać to podczas jego pierwszej rozmowy z Inkwizytorem, gdzie mając protagonistę za podrzędną istotę przemawia do niego swobodnie, stylistycznie w sposób w jaki mógłby się zwracać do Tevinterskiego Archonta. Oczywiście tego można oczekiwać po kimś kto należał do siedmiu najwyższych kapłanów Dawnych Bogów, zasiadał w Magisterium, ma miejsce w historii pośród najbardziej wpływowych ludzi ówczesnego świata. To w połączeniu ze wspaniałym, głębokim głosem, którego użyczył mu David Sterne, czyni go niezwykle dostojną postacią. Moim skromnym zdaniem, dostał za mało sekwencji dialogowych w serii. A szkoda! Mógłbym go słuchać bez końca. Człowiek biegły w sztukach magicznych, który wdarł się fizycznie do Pustki i Złotego Miasta, który został wyrwany ze swojej epoki, spędził milenium zawieszony w czasie na pewno ma jeszcze wiele ciekawych rzeczy, o których mógłby opowiedzieć.
  4. 1 point
    Zacznijmy od tego, że na pewno nie ja jedna zauważyłam skłonności Bioware do blondwłosych postaci męskich. Takowe pojawiły się we wszystkich trzech częściach serii, mając spory wpływ na przebieg fabuły. Każda z nich ma w sobie coś niezwykle pociągającego, ja jednak postanowiłam postawić na towarzysza, który oczarował mnie na samym Początku, równocześnie sprawiając, że momentalnie zakochałam się w całym uniwersum Dragon Age. Mówię oczywiście o Alistairze. Ujęła mnie jego niezdarność połączona z chłopięcym wręcz urokiem, niezręczne poczucie humoru i zamiłowanie do szlachetnych serów. Nie mogłabym też nie wspomnieć o fantastycznej pracy Steve'a Valentine'a, który podkłada głos naszemu Strażnikowi, pierwszorzędnie oddając jego zadziorne usposobienie (czego niestety nie można powiedzieć o drętwym polskim dubbingu). Jednak najbardziej fascynuje mnie ewolucja Alistaira, która dokonuje się podczas rozgrywki. Poznajemy go jako dość beztrosko podchodzącego do życia młodzieńca ("You know, one good thing about the Blight is how it brings people together"). Pod wpływem następstw późniejszych zdarzeń (dla niego wręcz traumatycznych - zdrada Loghaina, śmierć Duncana i Cailana, rzeź Szarej Straży Fereldenu) nasz bohater zaczyna dojrzewać. Z chłopca wyrasta silny, odpowiedzialny i bezwzględny przywódca, gotowy zasiąść na tronie i objąć władzę nad całym państwem. Mimo to Alistair nie traci swojego naturalnego uroku, wrażliwego serca i duszy romantyka, co czyni go doskonałym materiałem na dobrego i mądrego króla, co widać w późniejszych częściach gry. Ponadto jego prostolinijność sprawia, że nie sposób go nie lubić. Dla mnie, choć uwielbiam też inne postaci w świecie Thedas, Alistair niewątpliwie pozostaje faworytem. A tak swoją drogą... Czy lizaliście kiedyś latarnię w zimie? ;)
  5. 1 point
    Zdecydowanie Cassandra Pentaghast. Urzekła mnie w zasadzie od razu. Jej upartość, zaciekłość, wiara i pewność we własne przekonania, połączone z ujawnionym w wątku miłosnym zamiłowaniu do poezji i książek Varrica czynią z niej postać bardzo unikalną. Nie jest może najbardziej charyzmatyczną bohaterką w historii Dragon Age'a (to przypada mimo wszystko Isabelli), ale ma swój urok, nie mówiąc już o waleczności i sprawności w boju. Poza tym trzeba podkreślić świetny voice acting i design postaci - Cassandra jest postacią wyjątkową w kwestii reprezentacji kobiet w grach, ponieważ łączy emocjonalną wrażliwość z brakiem typowej dla postaci damskich dziewczęcości (ergo krótkie włosy, blizna, normalna, realistyczna zbroja). Często niestety te dwie cechy w grach wzajemnie się wykluczają.