Zaloguj się, aby obserwować  
RobeN

Czy ktoś jeszcze słucha Metalu?

26455 postów w tym temacie

Dnia 21.12.2008 o 20:32, caramondl napisał:

(...) nie słyszałem czegoś(np. basu schowanego za gitarami, jak to jest w przypadku
najnowszej płyty Metallicy/z tym, że tu przed nim jest jeszcze perkusja/) (...)

Wiesz, że właśnie przyznałeś mi rację? Jeśli bas jest tak głęboko schowany, to praktycznie go nie ma. Nie może być tak, że musisz się specjalnie wsłuchiwać, żeby usłyszeć, że ten bas jednak jest. On ma być słyszalny.
A co do brata: "był" czyli już nie ma zespołu/nie gra?

Dnia 21.12.2008 o 20:32, caramondl napisał:

Hammet - klasa światowa, jeśli chodzi o solówki i bardzo dobra jeśli idzie o melodie.

I ta "klasa światowa" grając na koncercie Iron Mana gubi się i rozjeżdża...

Dnia 21.12.2008 o 20:32, caramondl napisał:

Hatfield - przeciętna gitara i wokal.

Zapomniałabym zupełnie (na szczęście mąż mi zwrócił uwagę): wokalistą Hatfield jest przeciętnym (być może nawet mianem słabego należałoby go określić), ale jego wokal jest charakterystyczny, co sporo robi dla zespołu.

Dnia 21.12.2008 o 20:32, caramondl napisał:

Ale do osądzania, że bedzie tak zawsze, wstrzymałbym się co najmniej do drugiej płyty.

A to nie jest właśnie druga płyta z nim?

Findan

Dnia 21.12.2008 o 20:32, caramondl napisał:

Dzisiaj popularna muzyka bardzo rzadko jest dobra, kiedyś było trochę inaczej.

I Twoim zdaniem Black Sabbath i reszta, to była wówczas muzyka popularna? Jakoś nie wydaje mi się.
Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz: BS z Ozzy''m na wokalu to doskonały przykład tego, że nie trzeba było wtedy mieć talentu, żeby mieć szansę na karierę. Chyba nie będziesz mi wmawiał, że Ozzy to dobry wokalista?

deuser

Dnia 21.12.2008 o 20:32, caramondl napisał:

to spore uproszczenie.. /ciach/

Robert może gra w Metallice, ale częścią zespołu nie jest, więc ten tekst o beztalenciach w jego wypadku nie ma zastosowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 13:31, minimysz napisał:

I Twoim zdaniem Black Sabbath i reszta, to była wówczas muzyka popularna? Jakoś nie wydaje
mi się.

Właśnie tak było... Może nie byli tak popularni jak Feel dzisiaj, ale mieli swoje 5 minut.

Dnia 25.12.2008 o 13:31, minimysz napisał:

Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz: BS z Ozzy''m na wokalu to doskonały przykład
tego, że nie trzeba było wtedy mieć talentu, żeby mieć szansę na karierę. Chyba nie będziesz
mi wmawiał, że Ozzy to dobry wokalista?

Tony Iommi. Geezer Butler. Bill Ward. Nawet jeśli Ozzy nie jest świetny, to ta trójka ma wielkie umiejętności i talent. Bardzo nie trafiony argument :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 14:33, Findan napisał:

Bardzo nie trafiony argument :/

Właśnie trafiający w samo sedno, bo mimo słabego wokalisty osiągnęli sukces. Dlaczego? Bo Ozzy wokalu dobrego nie ma, ale jest charakterystyczny. Zastąpienie go przez Dio było chyba najgłupszym pomysłem Iommi''ego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 14:40, minimysz napisał:

Właśnie trafiający w samo sedno, bo mimo słabego wokalisty osiągnęli sukces. Dlaczego?
Bo Ozzy wokalu dobrego nie ma, ale jest charakterystyczny.

Ozzy nie śpiewa źle to trzeba podkreślić, wyróżnia się i to jest duży plus dla niego. Nie można powiedzieć, że jest słabym wokalistą... Trzech świetnych muzyków i oryginalny wokalista nie osiągnęło sławy przypadkiem.

Dnia 25.12.2008 o 14:40, minimysz napisał:

Zastąpienie go przez Dio było chyba najgłupszym pomysłem Iommi''ego.

Niby tak, ale z drugiej strony dzięki temu mamy świetną płytę "Heaven & Hell" oraz jeszcze lepsze płyty solowe Ozzy''ego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja się zasłuchałem w nowym dziele panów z Cynic - "Traced In Air"... Coś niesamowitego. Ambitnie jak w "Focus" - po raz kolejny zespół poszedł własną drogą, inną niż to co się nam podaje na co dzień, ale jakoś tak na mój gust... Przystępnie. Muzyka piękna i wymagająca, jednak wydaje mi się, że zgłębić się w nią będzie mógł każdy, kto tego zechce. Metal bez przesadnego warczenia i charczenia, z klimatem i świetną techniką... Przepiękne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 13:31, minimysz napisał:

Wiesz, że właśnie przyznałeś mi rację? Jeśli bas jest tak głęboko schowany, to praktycznie
go nie ma. Nie może być tak, że musisz się specjalnie wsłuchiwać, żeby usłyszeć, że ten
bas jednak jest. On ma być słyszalny.


Ale ten bas jednak jest. I nie można napisać, że go nie ma. Jakaś różnica, pomiędzy schowaniem go, a zupełnym brakiem chyba jest...

Dnia 25.12.2008 o 13:31, minimysz napisał:

A co do brata: "był" czyli już nie ma zespołu/nie gra?


Ludzie się rozjechali po świecie w poszukiwaniu "lepszego" jutra, to i zespół się skończył.

Dnia 25.12.2008 o 13:31, minimysz napisał:

I ta "klasa światowa" grając na koncercie Iron Mana gubi się i rozjeżdża...


Chodziło mi o to, co robi na płytach. Na żywo nigdy go nie widziałem osobiście. Na Dvd(starym dosyć) jego gra wygląda idealnie, podobne opinie mam od ludzi, którzy na kilku koncertach Metallicy byli. A jak już kiedyś coś tam źle zrobił, to co w tym dziwnego - to w końcu człowiek, nie maszyna.

Dnia 25.12.2008 o 13:31, minimysz napisał:

A to nie jest właśnie druga płyta z nim?


Niby jest, tylko, że "St.Anger" nie mam i cały czas o niej zapominam...:) Także chodzi mi o to, czy następna płyta z Robertem będzie już klasycznie brzmiąca(wszystko doskonale słychać) czy nie.

Dnia 25.12.2008 o 13:31, minimysz napisał:

Robert może gra w Metallice, ale częścią zespołu nie jest(...)


Ani ja, ani Ty, ani nikt na tym forum tego nie wie, bo i skąd?

A co do Black Sabbath to ich uwielbiam, zarówno z Ozzym(może być uznawany nawet za najgorszego wokalistę na świecie, i tak go lubię) jak i z Dio, ba, podoba mi się nawet jedna płyta z Gillanem na wokalu. Wiem, wiem, jestem dziwny...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 14:54, Findan napisał:

Niby tak, ale z drugiej strony dzięki temu mamy świetną płytę "Heaven & Hell"

Świetną? Dio zrobił z BS Rainbow bis - co w tym świetnego?

caramondl

Dnia 25.12.2008 o 14:54, Findan napisał:

Ale ten bas jednak jest. /ciach/

A ten nadal swoje... Jeśli bas jest schowany tak, że go nie słychać, to równie dobrze mogłoby go nie być.

Dnia 25.12.2008 o 14:54, Findan napisał:

Chodziło mi o to, co robi na płytach.

Na płytach... Jakby nagrywali "na setkę", to może miałoby to jakieś znaczenie.

Dnia 25.12.2008 o 14:54, Findan napisał:

A jak już kiedyś coś tam źle zrobił

To "kiedyś tam" dość często mu się zdarza.

Dnia 25.12.2008 o 14:54, Findan napisał:

Ani ja, ani Ty, ani nikt na tym forum tego nie wie, bo i skąd?

Przecież to widać i słychać.

A dla zmiany nastroju kawałek, który mnie ostatnio prześladuje : Death - Spirit Crusher http://pl.youtube.com/watch?v=woML9M5UBSc
W sumie ten też za mną chodzi : Death - Low Life http://pl.youtube.com/watch?v=oJ_i6DRk8e4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>/ciach/

Ja mam swoje zdanie, Ty masz swoje. I Fajnie. Dosyć już o Metallice.

Dnia 25.12.2008 o 16:04, minimysz napisał:

A dla zmiany nastroju kawałek, który mnie ostatnio prześladuje : Death - Spirit Crusher
http://pl.youtube.com/watch?v=woML9M5UBSc
W sumie ten też za mną chodzi : Death - Low Life http://pl.youtube.com/watch?v=oJ_i6DRk8e4


O. Oo! Za mną kiedyś chodziła cała "The Sound Of Perseverance" i w wszyscy się dziwili w domu, jak ja mogę "tych wrzasków wysłuchiwać". Miałem ja jeszcze na kasecie i tak ją wymordowałem przez pół roku, że trzeszczy jak stary winyl. Piękny album...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 25.12.2008 o 16:04, minimysz napisał:

A dla zmiany nastroju kawałek, który mnie ostatnio prześladuje : Death - Spirit Crusher
http://pl.youtube.com/watch?v=woML9M5UBSc

Dla mnie jeden z tych utworów absolutnie wszech czasów... Pamiętam, że pierwszy raz uslyszałem go właśnie na filmiku z koncertu - niezapomniane wrażenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 16:04, minimysz napisał:

Świetną? Dio zrobił z BS Rainbow bis - co w tym świetnego?

Rainbow bis? Dlaczego zawsze zespół sprowadzasz do wokalisty? Ritchie to główna postać Rainbow, która zdecydowała o świetności tego zespołu, podobnie Tony w Black Sabbath. Twoim zdaniem każda płyta na, której będzie śpiewał Dio to Rainbow bis? Bo oprócz wokalu na "H&H" gra tych zespołów różni się znacznie. Żadna płyta Dio nie jest świetna, tylko te z Rainbow? Nonsens. Nie rozumiem twego toku myślenia. H&H jest świetna i to, że śpiewał na niej wokalista Rainbow nie ujmuje jej przecież świetności.

Dnia 25.12.2008 o 16:04, minimysz napisał:

A dla zmiany nastroju kawałek, który mnie ostatnio prześladuje :

Mnie od dawna prześladuje ten:
http://pl.youtube.com/watch?v=2uP0PtBurno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 16:04, minimysz napisał:

> Niby tak, ale z drugiej strony dzięki temu mamy świetną płytę "Heaven & Hell"
Świetną? Dio zrobił z BS Rainbow bis - co w tym świetnego?

Według mnie... właśnie to (swoją drogą, prócz maniery wokalnej Dio i jego tekściarskiego stylu nie widzę podobieństwa między Rainbow i Heaven and Hell). H&H to płyta przełomowa w twórczości kapeli. Nareszcie słychać, że ktoś zadbał o jakość nagrań, a kompozycje są bardziej dopracowane. Racja, Dio to nie Ozzy - jest niższy i w ogóle, ale potrafił odświeżyć umierający (w sensie, coraz nudniejszy) już band - nie powiesz mi chyba, że takie płyty jak Technical Ecstacy, Never Say Die czy nawet Sabotage są w jakiś sposób przełomowe (fakt, dużo w nich eksperymentów, ale w porównaniu z wcześniejszymi albumami nic ciekawego tu się nie dzieje). Black Sabbath z Dio doskonale wpasował się w popularny na początku lat 80tych nurt NWOBHM.
Iommi dobrze wiedział kogo bierze do zespołu (tak jak w swoim czasie Blackmore), dzięki Dio i jego H&H, Black Sabbath wrócili na listy przebojów. Podobnie jest z Dehumanizerem (uważanym za jedną z ważniejszych płyt w historii BS) na której również śpiewał Ronnie. Taki Martin na przykład, choć jest świetnym wokalistą, nie wniósł za dużo do BS, jechał tylko na tym co zostawili przed nim Osbourne i Dio.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 16:52, caramondl napisał:

O. Oo! Za mną kiedyś chodziła cała "The Sound Of Perseverance" i w wszyscy się dziwili
w domu, jak ja mogę "tych wrzasków wysłuchiwać".

He, he... U mnie w domu wszyscy słuchają "wrzasków" :)

Azreix

Dnia 25.12.2008 o 16:52, caramondl napisał:

Dla mnie jeden z tych utworów absolutnie wszech czasów...

Dla zaspokojenia próżnej ciekawości: jak długa jest lista i co na niej jeszcze jest?

Findan

Dnia 25.12.2008 o 16:52, caramondl napisał:

Rainbow bis?

A może nie?

Dnia 25.12.2008 o 16:52, caramondl napisał:

Dlaczego zawsze zespół sprowadzasz do wokalisty?

Nie sprowadzam.

Dnia 25.12.2008 o 16:52, caramondl napisał:

Twoim zdaniem każda płyta na, której będzie śpiewał Dio to Rainbow bis?

W każdym razie tak blisko Rainbow, jak to tylko możliwe. Bo wielki pan wokalista zaszczycił swoją obecnością podrzędny zespolik przecież, więc pod niego należy wszystko ustawiać. Taki wspaniały, a żadnego wcześniejszego kawałka BS nie umiał dobrze wykonać (za to co zrobił z N.I.B. z chęcią zrobiłabym mu coś złego)

Noxbi

Dnia 25.12.2008 o 16:52, caramondl napisał:

Według mnie... właśnie to /ciach/

A według mnie to był błąd. BS stracili przez to swój styl. Że Dio pomógł im wrócić na listy przebojów? Naprawdę warto się było dla tego sprzedać? Moim zdaniem nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 18:05, minimysz napisał:

W każdym razie tak blisko Rainbow, jak to tylko możliwe. Bo wielki pan wokalista zaszczycił
swoją obecnością podrzędny zespolik przecież, więc pod niego należy wszystko ustawiać.
Taki wspaniały, a żadnego wcześniejszego kawałka BS nie umiał dobrze wykonać (za to co
zrobił z N.I.B. z chęcią zrobiłabym mu coś złego)

E tam, gość po prostu nie chciał być zaszufladkowany jako kopia Osbourne''a (między innymi dlatego zaczął częściej niż w Rainbow używać tzw. "różków" - \m/). Może i N.I.B nie wyszedł mu najlepiej, ale jego Iron Man albo War Pigs (to drugie śpiewał jak jeszcze był w The Elves) są świetne... nie wspominając już o Paranoidzie kończącym się riffem z Heaven and Hell. ;)

Dnia 25.12.2008 o 18:05, minimysz napisał:

A według mnie to był błąd. BS stracili przez to swój styl. Że Dio pomógł im wrócić na
listy przebojów? Naprawdę warto się było dla tego sprzedać? Moim zdaniem nie.

To nie ma najmniejszego znaczenia. Niedawna reaktywacja Heaven and Hell (i historia z Dehumanizerem też) są najlepszym dowodem na to, że Iommi, Geezer i Ronnie lubią ze sobą grać. Może to i marketingowe chwyty itd, ale miało się skończyć tylko na tej wielkiej trasie w 2007 roku, tymczasem okazuje się, że nagrywają nowym album - bo po prostu lubią ze sobą grać. Zespół jest zespołem kiedy między członkami jest, że tak powiem "chemia", tak jest w przypadku tego składu. :)
Czemu oficjalnie to Ozzy jest teraz frontmanem Black Sabbath, a nie nagrali jeszcze nic od... 1997 (wtedy się chyba reaktywował oryginalny skład, nie?), to już prawie 12 lat (nie liczę ''Reunion'', bo to live cd i prawie nic nowego)?

A tak btw...

Dnia 25.12.2008 o 18:05, minimysz napisał:

> Rainbow bis?
A może nie?

No... nie. Raczej Black Sabbath feat. Rainbow's first singer. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 18:05, minimysz napisał:

A może nie?

Nie!

Dnia 25.12.2008 o 18:05, minimysz napisał:

Nie sprowadzam.

Ale z Twoich postów tak wynika.

Dnia 25.12.2008 o 18:05, minimysz napisał:

W każdym razie tak blisko Rainbow, jak to tylko możliwe.

Bez Ritchiego to i tak daleko.

Dnia 25.12.2008 o 18:05, minimysz napisał:

Bo wielki pan wokalista zaszczycił swoją obecnością podrzędny zespolik przecież,

Jaki był cel napisania tego zdania?

Dnia 25.12.2008 o 18:05, minimysz napisał:

więc pod niego należy wszystko ustawiać.

Każdy wokalista śpiewa po swojemu, w swoim stylu. Jeśli zmienia styl, by dostosować się do zespołu to zazwyczaj kończy się to klapą. Nikt nie chce być kojarzony jako kopia kogoś innego. Więc pytam się jeszcze raz: co jest złego w tym, że Dio śpiewa jak Dio, a nie jak Ozzy, który przecież był taki beznadziejny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 18:22, Noxbi napisał:

E tam, gość po prostu nie chciał być zaszufladkowany jako kopia Osbourne''a /ciach/

Przecież nikt normalny by go za kopię Ozzy''ego nie wziął. Poza tym nowy wokalista powinien się dopasować do zespołu, a nie odwrotnie.
A kawałki z Ozzy''m w wykonaniu Dio są beznadziejne. Zmanierowane strasznie. W każdym razie my to tak odbieramy.

Dnia 25.12.2008 o 18:22, Noxbi napisał:

Czemu oficjalnie to Ozzy jest teraz frontmanem Black Sabbath, a nie nagrali jeszcze nic
od... 1997 (wtedy się chyba reaktywował oryginalny skład, nie?), to już prawie 12 lat
(nie liczę ''Reunion'', bo to live cd i prawie nic nowego)?

Bo Ozzy ma lepsze rzeczy do roboty niż ratowanie Iommi''ego przed całkowitym wypadnięciem z obiegu?

Dnia 25.12.2008 o 18:22, Noxbi napisał:

No... nie. Raczej Black Sabbath feat. Rainbow''s first singer. :P

Chyba odwrotnie: Rainbow''s first singer feat. Black Sabbath :P

Findan

Dnia 25.12.2008 o 18:22, Noxbi napisał:

Więc pytam się jeszcze raz: co jest złego w tym, że Dio śpiewa jak Dio, a nie jak Ozzy,
który przecież był taki beznadziejny.

Nic, dopóki nie robi tego w BS. A Ozzy nie był i nie jest beznadziejny. Może i talentu nie ma, ale jest charakterystyczny i potrafi włożyć emocje w to, co śpiewa. Odpowiednie emocje w dodatku. Posłuchaj tylko N.I.B. z Ozzy''m, gdzie słychać, że Lucyfer jest zakochany, a później porównaj z wersją Dio, gdzie Lucek jest zwykłym zarozumiałym dupkiem, liczącym na to, ze panna mu do łóżka wskoczy, gdy dowie się kim on jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 19:06, minimysz napisał:

> E tam, gość po prostu nie chciał być zaszufladkowany jako kopia Osbourne''a /ciach/
Przecież nikt normalny by go za kopię Ozzy''ego nie wziął.

Tego typu dyskusje i ciągłe porównywanie tych naprawdę (wierz mi) różnych ludzi - i artystycznie, i prywatnie - sprawiają, że trudno mi w to uwierzyć.

Dnia 25.12.2008 o 19:06, minimysz napisał:

A kawałki z Ozzy''m w wykonaniu Dio są beznadziejne. Zmanierowane strasznie. W każdym
razie my to tak odbieramy.

Moim zdaniem to zrozumiałe. Nie on napisał te kawałki, nie czuł ich (prócz wspomnianego przez mnie wcześniej War Pigs), próbował przenieść je w swoje klimaty, a ponieważ zmiany w tekście mogą być minimalne (jednak władza Iommiego była większa niż myślisz) brzmi to tak jak brzmi.

Dnia 25.12.2008 o 19:06, minimysz napisał:

Bo Ozzy ma lepsze rzeczy do roboty niż ratowanie Iommi''ego przed całkowitym wypadnięciem
z obiegu?

Tja. Z tego co wiem to on od dawna dążył do powrotu do BS. Na przykład w 1992 (Dio był wtedy wokalem BS) Ozzy chciał odejść z biznesu, stwierdził, że swoje ostatnie występy chce zagrać z Iommim, a Tony to dobry człowiek i przygarnął Ozzy'ego (to spowodowało, że Dio po raz drugi wyszedł z kapeli)... Niech się chłopak nacieszy. :P To "odejście" Ozza jak widać trwało baaardzo długo - to raczej mała przerwa była. A i tak krążek wydany po jego powrocie jest przeciętny. Tak o Ozzmosis mi chodzi.
A! Te lepsze rzeczy to reklamówki WoWa i ten żałosny program o jego rodzince "The Osbournes", tak? Spoko. :P

Dnia 25.12.2008 o 19:06, minimysz napisał:

> No... nie. Raczej Black Sabbath feat. Rainbow''s first singer. :P
Chyba odwrotnie: Rainbow''s first singer feat. Black Sabbath :P

Najlepiej jest jak jest... Po prostu Heaven and Hell. :P

Dnia 25.12.2008 o 19:06, minimysz napisał:

A Ozzy nie był i nie jest beznadziejny.

Nie jest? Jak dla mnie teraz wygląda jak karykatura samego siebie. Głupio mi to pisać, ale wolałem go jak ćpał, naprawdę.

Dnia 25.12.2008 o 19:06, minimysz napisał:

Może i talentu nie ma, ale jest charakterystyczny i potrafi włożyć emocje w to, co śpiewa. Odpowiednie
emocje w dodatku. Posłuchaj tylko N.I.B. z Ozzy''m, gdzie słychać, że Lucyfer jest zakochany,
a później porównaj z wersją Dio, gdzie Lucek jest zwykłym zarozumiałym dupkiem, liczącym
na to, ze panna mu do łóżka wskoczy, gdy dowie się kim on jest.

Nie jest tak, że Dio nie potrafi śpiewać z emocjami, ale jak już mówiłem. To nie był jego tekst, a i tak wykonywał to o stokroć lepiej niż niejedna kapelka porywająca się na coverowanie Black Sabbath. Po drugie... NWOBHM tak właśnie brzmi - szybciej i więcej czadu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.12.2008 o 19:06, minimysz napisał:

Nic, dopóki nie robi tego w BS.

BS ≠ Ozzy
Nie mam żalu do Dio, że zaśpiewał w BS. Oczywiście H&H to już nie to samo co stare płyty z Ozzym, ale to naprawdę bardzo dobry album i nie powinno się go porównywać do tych z Ozzym.

Dnia 25.12.2008 o 19:06, minimysz napisał:

A Ozzy nie był i nie jest beznadziejny. Może i talentu
nie ma, ale jest charakterystyczny i potrafi włożyć emocje w to, co śpiewa.

Dla mnie to oczywiste, ale dopiero teraz widzę, że Ty też to doceniasz.

Dnia 25.12.2008 o 19:06, minimysz napisał:

Odpowiednie emocje w dodatku. Posłuchaj tylko N.I.B. z Ozzy''m, gdzie słychać,
że Lucyfer jest zakochany, a później porównaj z wersją Dio, gdzie Lucek jest zwykłym
zarozumiałym dupkiem, liczącym na to, ze panna mu do łóżka wskoczy, gdy dowie się kim on jest.

aha.. dobra ;) raczej znam takie rzeczy :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować