Zaloguj się, aby obserwować  
Patryk_R1

Archiwum Star Wars czyli coś dla wielbicieli Jedi i nie tylko

4666 postów w tym temacie

Dnia 04.01.2008 o 03:16, Graffis napisał:

A co ci w tej postaci nie pasuje?

To, że jest stworzona sztucznie i na siłę...

Dnia 04.01.2008 o 03:16, Graffis napisał:

Erm... Vader miłośnik sztuki i wykalkulowany strateg ceniący sobie życie swoich podwładnych
lub nawet wrogów? Ciekawostka...

Chmmm... to ja chyba mam błędy w druku. Ceniący życie podwładnych? Tiaaa... A kiedy nie złapali Skywalkera w przestrzeni co mówił, że każda pomyłka nie naprawiona w porę staj się błędem (czy jakoś tak ^^) to nie kazał zabić oficera czy tam kapitana?
Chodzi mi właśnie o to podobieństwo.

Dnia 04.01.2008 o 03:16, Graffis napisał:

Zachwyca... niekoniecznie, ma swoje wady i literacko jest gorszy od chociażby Trylogii Thrawna.

Zależy co kto rozumie przez "literacko". Bo dla mnie literacko od Dziedzica Imperium lepsza jest Zemsta Sithów.

Dnia 04.01.2008 o 03:16, Graffis napisał:

Dzięki Lucasowi wielu fragmentów w książce nie ma, bo nie pasowały do jego ''wizji'' filmu.
Z czasem lucasowska wizja SW staje sie coraz mniej strawna.

Ale tego akurat zabronić nie może mu nikt. To jego uniwersum i ma do niego chyba wszystkie prawa.

Dnia 04.01.2008 o 03:16, Graffis napisał:

@ Master Miroy
> Medstar jest fajny, o ile ktoś nie przeszkadza, że fabuła skupia się na życiu w galaktyce
Star wars.
Ja liczyłem na coś w stylu M.A.S.H. i rzeczywiście jest to próba stworzenia czegoś w tym stylu
- tragicznie nieudana. Seria jest zwyczajnie nudna i nijaka - kiepska intryga, naiwne postacie,
słabo pokazana Moc, przewidywalny i przesłodzony wątek romansowy. W temacie jest potencjał,
bo postacie Jedi Healerów (tak bliskie memu sercu ;) )są w universum SW słabo obecne - wielu
mamy wojaków i niosących śmierć oraz ból, niewielu sprzątających po nich. Temat to jednak trudny
i niewdzięczny do opisania, bo nie każdego fascynuje starwarsowa medycyna i leczenie. Dlatego
właśnie chyba autorzy starali się nadać drugie, trzecie i czwarte dno temu wszystkiemu. W efekcie
mamy za dużo wątków i są one niedostatecznie rozwinięte. Do tego jeszcze zamknięcie wszystkiego
w hermetycznym środowisku jednego obozu niemal nie wyszło jak powinno i dało w moim odczuciu
efekt wymuszonego ograniczenia a nie celowego zacieśnienia miejsca akcji.

@ Ringno5

Przyłącze się do dyskusji ;P

Dnia 04.01.2008 o 03:16, Graffis napisał:

Owszem są tam książki złe (choćby ''Zdrajca'', który przypomina ''Shatterpoint'' w wymuszonym
filozofowaniu),a le są i dobre (''Star by Star''). Co do umierania bohaterów Sagi, które wspomniałeś
w innym temacie - jak dla mnie to nareszcie sie zaczęło, szkoda, ze tak słabo. Autorzy sie
przestraszyli i nadal nam Łukasz Niebochód z kompaniją nieśmiertelnych ratuje Galaktykę przed
kolejnymi wrogami :/

Właśnie, właśnie. To jest to. To jest bolączka ABY. Nieśmiertelni. Nie wyobrażam sobie dalszej historii bez nich, ale z nimi to już jest zbyt naciągane. I tu jest właśnie ten problem - powinni na jakieś dwa lata dać sobie spokój i zająć się Starą Republiką, czyli powieściami o następcach Bane''a.
I powinni zostawić pięciu autorów do pisania, a resztę wyrzucić.

Dnia 04.01.2008 o 03:16, Graffis napisał:

Zresztą zakończenie NEJ uważam za słabiutkie (i główny argument
przeciw J.Luceno)

Zdradź mi jednak, co Ci nie pasuje w zakończeniu. Czy fabuła, czy forma literacka?
Bo wiesz, jakoś nie wydaje mi się, że Luceno sam sobie wymyślił (bo raczej autor w tej kwestii niewiele ma do powiedzenia) zakończenie 19 tomowej serii...

Ringno5 -

Dnia 04.01.2008 o 03:16, Graffis napisał:

Zahn przewróciłby się w grobie, gdyby nie żył... Thrawn podobny do Vadera? Jak? Gdzie? Kiedy? To dwie > kompletnie różne postaci: chłodny, wyrachowany, surowy ale sprawiedliwy (w granicach rozsądku, czyli > potrzeb Imperium) Thrawn, dla którego dobrem najwyższym jest przyszłość Imperium, i impulsywny, opętany > jedną obsesją (znaleźć Luke''a) megaloman, który w głębokim poważaniu ma Imperium.

Zobacz na moją odpowiedź dla Graffis''a (prawie u samej góry). Tam napisałem, co mi w nim nie pasuje.
Poza tym to czy Vader też nie miał jednego celu?

Dnia 04.01.2008 o 03:16, Graffis napisał:

Trochę trudno jest porównać obie te pozycje - z jednej strony mamy książkę, którą napisał człowiek nie > mający za bardzo doświadczenia literackiego (ANH), z drugiej - profesjonalną nowelizację. To trochę tak, > jakby porównywać Splinter of the Mind''s Eye (po polsku to chyba Spotkanie na Mimban) i serię X-Wingi > Stackpole''a. Nie ta liga...

A niby dlaczego? Czy Lucas był wybitnym reżyserem, gdy tworzył Star Wars?
Czy Tolkien był wybitnym pisarzem, gdy pisał Hobbita?
Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi ;)

Dnia 04.01.2008 o 03:16, Graffis napisał:

Ekhm... tego... a np. Shadows of the Empire? cykl Bounty Hunter Wars? Niestety, najwięcej gniotów z > Expanded Universe pochodzi z Nowej Ery Jedi, który to cykl jest po prostu tragiczny, i oczywistym jest, że są > to przedśmiertne podrygi konającego. Sam mam na półce ok. 35 książek z GW (wszystkie w wersji > oryginalnej), ale przestałem je kupować po pierwszych 2 tomach NEJ.

Eee...? Rozumiem, że według Ciebie NEJ dzieje się w czsach BBY?
Nie napisałem też, że każda książka ABY to gniot. Napisałem, że najwięcej (w powszechnej opinii - ja książek, które otrzymują 0/10 lub 1/10 w recenzjach unikam, bo i tak ich nie przeczytam ;P) gniotów pochodzi z tego okresu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2008 o 13:13, Oskar24 napisał:

Zobacz na moją odpowiedź dla Graffis''a (prawie u samej góry). Tam napisałem, co mi
w nim nie pasuje.


Zauważ że w tekście Graffisa była ironia. O ile Thrawn cenił sobie życie swoich podwładnych (choć jednocześnie nie powstrzymywało go to przed surowymi karami gdy na nie zasłużyli niedbalstwem), o tyle dla Vadera jeden admirał mniej czy więcej nie robił żadnej różnicy. Dlatego właśnie pisząc o ceniącym sobie życie swoich podwładnych Vaderze Griffis dopisał słowo "ciekawostka".

Dnia 04.01.2008 o 13:13, Oskar24 napisał:

Poza tym to czy Vader też nie miał jednego celu?


Przecież chyba właśnie to napisałem, prawda? Dla Vadera jedynym celem ABY było odnaleźć Luke''a. Kropka. Imperium, Palpatine, cała reszta mało go interesowała. Thrawn przeciwnie - swoje własne zachcianki i ambicje odłożył na bok, by przywrócić świetność Imperium. Wielokrotnie podkreślał, że nie ma zamiaru stanąć na jego czele, gdyż jest żołnierzem, i jego zadaniem jest zniszczenie wrogów Imperium, a nie bycie przywódcą.

Dnia 04.01.2008 o 13:13, Oskar24 napisał:

A niby dlaczego? Czy Lucas był wybitnym reżyserem, gdy tworzył Star Wars?
Czy Tolkien był wybitnym pisarzem, gdy pisał Hobbita?
Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi ;)


Jak rany... Dlatego, że nowelizację RotS pisał "zawodowy" pisarz, a nowelizację ANH pisał reżyser filmu. Co w tym trudnego do załapania? Czy uważasz że dlatego, że mam prawo jazdy kategorii B, byłbym pilotem? Bo to mniej więcej takie samo porównanie. A używanie Tolkiena jako przykładu mija się tu lekko z celem, bo i ile wybitnym pisarzem nie był, to był językoznawcą, i po prostu znał się na rzeczy.

Dnia 04.01.2008 o 13:13, Oskar24 napisał:

Eee...? Rozumiem, że według Ciebie NEJ dzieje się w czsach BBY?


Tiaa... To może sprecyzuję: przez ABY chodziło mi o okres między wydarzeniami z ANH a początkiem serii NEJ. Jako że ABY jest mało precyzyjnym terminem gdy oznacza przestrzeń czasową od Nowej Nadziei do współczesności, wiele osób z którymi rozmawiam na różnych forach używa skrótu ABY tak, jak napisałem powyżej - jako określenie wydarzeń między ANH i NEJ. Z przyzwyczajenia rzuciłem więc tym skrótem właśnie w tym sensie. Mea culpa.

Dnia 04.01.2008 o 13:13, Oskar24 napisał:

Nie napisałem też, że każda książka ABY to gniot. Napisałem, że najwięcej (w powszechnej opinii
- ja książek, które otrzymują 0/10 lub 1/10 w recenzjach unikam, bo i tak ich nie przeczytam
;P) gniotów pochodzi z tego okresu.


Szczerze powiedziawszy trudno mi policzyć ile jest w sumie książek SW. Ja sam, jak napisałem, mam ok. 35 sztuk, i wszystkie (poza trzema czy czterema) to wydarzenia ABY. Podejrzewam że jak doliczymy do tego kilkanaście książek NEJ, i przeciwstawimy te 50+ pozycji kilkunastu książkom BBY, rzeczywiście wyjdzie nam, że ABY jest więcej gniotów (bo Spotkanie na Mimban trudno będzie przebić). Pytanie tylko, ile dobrych książek w tych dwóch okresach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 04.01.2008 o 13:42, Ringno5 napisał:

Jak rany... Dlatego, że nowelizację RotS pisał "zawodowy" pisarz, a nowelizację ANH pisał reżyser
filmu.


Nowelizacje ANH pisał za Lucasa -Ghostwriter- Alan Foster (ten który napisał spotkanie na Mimbian)

Dnia 04.01.2008 o 13:42, Ringno5 napisał:

Szczerze powiedziawszy trudno mi policzyć ile jest w sumie książek SW.

125, tak przynajmniej mi wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2008 o 15:38, Master Miroy napisał:

Nowelizacje ANH pisał za Lucasa -Ghostwriter- Alan Foster (ten który napisał spotkanie na Mimbian)


No to skoro już jesteśmy przy "strzegółach", to wypadałoby dodać, że książka wyszła jakieś pół roku przed filmem, więc może być nowelizacją, ale raczej wczesnych wersji scenariusza, niż filmu jako takiego (np. eskadra Y-Wingów używała call-signów Red, podczas gdy X-wingi były eskadrą Niebieskich - dziwnie się czyta, gdy Luke się zgłasza jako Blue Five).

Dnia 04.01.2008 o 15:38, Master Miroy napisał:

125, tak przynajmniej mi wyszło.


Strach się bać jak to policzyłeś:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2008 o 16:00, Ringno5 napisał:

> 125, tak przynajmniej mi wyszło.

Strach się bać jak to policzyłeś:D

Ostatnio, gdy się nudziłem zrobiłem w Accessie baze danych o książkach SW wydanych w Polsce (i tych które wkrótce wydadzą) -zajęło mi to ze 4 godziny. Jak ktoś chce mogę podesłać mu ten plik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2008 o 17:51, balduran2 napisał:

Mam takie trochę dziwne pytanie - jak się nazywa ten utwór, który jest w tym filmiku
http://pl.youtube.com/watch?v=aAPDje3onJo&eurl=http://www.talesofthenewrepublic.com/
od początku do 00:33?
Bo nie mogę go znaleźć w soundtrackach - przeszukałem wszystkie.


To np. fragment "A New Hope and End Credits" z OST Revenge of the Sith, ale jest to utwór, który powtarza się w chyba wszystkich częściach Gwiezdnych Wojen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2008 o 17:51, balduran2 napisał:

Mam takie trochę dziwne pytanie - jak się nazywa ten utwór, który jest w tym filmiku
http://pl.youtube.com/watch?v=aAPDje3onJo&eurl=http://www.talesofthenewrepublic.com/
od początku do 00:33?
Bo nie mogę go znaleźć w soundtrackach - przeszukałem wszystkie.


To chyba utwór końcowy każdego z epizodów "End Credits". Ale pewien nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Jestem wielkim fanem gw, ale niestety widziałem z całego uniwersum jedynie filmy i znam się owszem, bardzo dobrze, ale tylko na tym co ściśle związane z filmem. No, może wiem kilka rzeczy z czasów przed lub po filmie, ale to tylko kilka. W takiej sytuacji bardzo chciałbym poznać resztę historii z tego przecież tak wielkiego świata. I tu znajduje się moje pytanie: Od czego mam zacząć? Chciałbym wszystkiego dowiadywać się tak, aby najpierw poznawać wydarzenia wcześniejsze, potem późniejsze. Chronologicznie. W takiej sytuacji pytam jeszcze raz: Od czego zacząć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem powinieneś zacząć od Trylogii Thrawna autorstwa Timothy''ego Zahna ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Timothy_Zahn#Trylogia_Thrawna), ale wydarzenia tam przedstawione mają miejsce 5 lat po Powrocie Jedi. Wprawdzie piszesz, że chciałbyś zacząć od wydarzeń wcześniejszych i poznawać kolejne w porządku chronologicznym, ale wydaje mi się, że Trylogia Thrawna, jako najlepsze trzy książki z całego cyklu GW, jest bardzo dobrym miejscem by zacząć. Raz, że są świetnie napisane, a dwa, że to pierwsze "poważne" książki które powstały po filmie (Spotkania na Mimban nie liczę, bo to szmira jakich mało), i to właściwie one zapoczątkowały "boom" na książki ze świata GW.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam małe pytanie do fanów "Nowych Czasów"...

Dlaczego Jaina Solo jest tak nielubianą postacią? Na Bastionie często widnieje opis "JAINA MUST DIE!!!", na Vongopedii jest bardzo porządnie okreslona, zaś ogólnie jej popularnosć czytelnicza jest nieco... dziwna :P

PS. Nie czytałem książek z okresu po Gwieździe Śmierci... Wybaczcie ignoranctwo :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2008 o 11:38, Ringno5 napisał:

Jeśli idzie o umieranie, to wykańczanie kolejnych postaci, moim zdaniem, nie służy absolutnie
niczemu, poza byciem chwytem marketingowym, mającym na celu zmuszenie ludzi do kupienia kolejnego tomu.

Mi się szczerze niedobrze robi, gdy Luke po raz kolejny ratuje Galaktykę, a starowinki pokroju Hana i Leii mu w tym pomagają. Zgadzam się z Oskarem24, że w imię realizmu powinni zacząć odchodzić. Oczywiście potrzebne jest, by zajmowali sie tym profesjonalni autorzy powieści - źle się stanie jeśli będzie to tylko sposób na przyciągnięcie uwagi czytelników jak napisałeś. Śmierć postaci to coś co można uczynić wydarzeniem wielkim i nadzwyczajnym. Imho tak jak Zahn''''owi zlecono ożenienie Luke''''a, tak jemu powinna też przypaść rola jego uśmiercenia.

@ Oskar24

Dnia 04.01.2008 o 11:38, Ringno5 napisał:

Chodzi mi właśnie o to podobieństwo.

Ringno5 już odpowiedział.

Dnia 04.01.2008 o 11:38, Ringno5 napisał:

Zależy co kto rozumie przez "literacko". Bo dla mnie literacko od Dziedzica Imperium lepsza jest Zemsta Sithów.

Zachęcam do postudiowania literaturoznawstwa, zrozumiesz co mam na myśli ;)

Dnia 04.01.2008 o 11:38, Ringno5 napisał:

I tu jest właśnie ten problem - powinni na jakieś dwa lata dać sobie spokój i zająć się Starą Republiką, czyli
powieściami o następcach Bane''''a.

Ale tam aktualnie nie ma się czym zajmować. No i po tym jaki wstęp do tej części historii uczyniono wydając ''''Path of Destruction'''' lepiej żeby przez te dwa lata nie pojawiło sie tam nic nowego. Niech trochę się zastanowią nad tym co mają tam wstawić, dopiero potem niech wstawiają.

Dnia 04.01.2008 o 11:38, Ringno5 napisał:

I powinni zostawić pięciu autorów do pisania, a resztę wyrzucić.

A to akurat prawda.

Dnia 04.01.2008 o 11:38, Ringno5 napisał:

A niby dlaczego? Czy Lucas był wybitnym reżyserem, gdy tworzył Star Wars?

Po THX 1138 był za takiego uważany. To że nim nie jest wyszło na jaw trochę później, swoją drogą dzięki SW właśnie.

Dnia 04.01.2008 o 11:38, Ringno5 napisał:

Czy Tolkien był wybitnym pisarzem, gdy pisał Hobbita?

Oprócz tego, ze był lingwistą i to świetnym jak już Ringno 5 zauważył to... tak był pisarzem wybitnym. Miał lekkość pisania i dar snucia opowieści, co potrafił połączyć z rozległą wiedzą o kulturach i językach. Umiejętność złożenia naturalnego talentu z nabytymi dowodzi wybitności. Porównanie do Tolkiena jest rzeczywiście nie na miejscu, gdyż masakruje on dowolnego pisarza universum Star Wars, z Zahn''''em włącznie.

Dnia 04.01.2008 o 11:38, Ringno5 napisał:

Zdradź mi jednak, co Ci nie pasuje w zakończeniu. Czy fabuła, czy forma literacka?

Był to po prostu kawał chłamu - dłużyzny, słabe opisy, miejscami idiotyczne dialogi. Czytałem to w oryginale, więc nie jest to wina tłumacza. Całość po prostu zawiodła mnie jako zakończenie serii - miało być coś poruszającego, wielkiego, a wyszło jak zawsze mizernie. Jakby tytuł ten znalazł sie gdzieś po drodze nie miałbym pretensji, ale jako zakończenie był totalnie beznadziejny.

@ Ostrowiak

Dnia 04.01.2008 o 11:38, Ringno5 napisał:

Dlaczego Jaina Solo jest tak nielubianą postacią?

Jak dla mnie jest nijaka... nieudolna próba zrobienia z niej kogoś takiego jak Leia w Starej Trylogii. Postać bez duszy i treści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ok, postaci mogą odchodzić (choć nie musi to oznaczać ich śmierci, po prostu mogą albo przejść na emeryturę, albo przyjąć jakąś miłą posadkę "za biurkiem" - Han Solo pasowałby idealnie na szefa wywiadu Nowej Republiki: ma kontakty, umiejętności i jest pewny siebie do granic bezczelności. Natomiast wybijanie ich jedna po drugiej jest co najmniej dziwne, szczególnie że zrobione jest bez odrobiny dobrego smaku.

Porównanie z ożenieniem Luke''a jest tu bardzo trafne: Zahn zrobił to po mistrzowsku, bez popadania w sztuczność, patos czy zagrania rodem z tanich romansideł. Dlaczego w ten sam sposób nie można odsunąć na dalszy plan niektórych postaci? Przecież obecność Hana, Luke''a czy Lei do niczego nie jest potrzebna, wystarczy popatrzeć na cykl X-Wingi (ale tylko ten autorstwa Stackpole''a), gdzie postaci te odgrywają epizodyczne role (dawno już nie czytałem, ale Leia pojawia się tam chyba tylko raz, Solo też raz czy dwa, a Luke''a chyba nie ma wcale, pojawia się dopiero w "I, Jedi"), i w najmniejszym stopniu nie przeszkadza to ani poziomowi tych książek, ani fabule jako takiej. Natomiast to, co możemy zaobserwować w NEJ z powyższym nie ma nic wspólnego. Wprost przeciwnie, zamiast budować napięcie i ukazywać zagrożenie ze strony Yuuzhan-Vongów, podkreśla mizerną jakość tych książek, które muszą uciekać się do tak tanich sztuczek żeby wzbudzić w czytelniku jakieś emocje.

Kolejnym problemem jest to, że właściwie żadna z tych śmierci niczemu nie służy. Ok, zgoda, wiem, że pisanie o tym, że śmierć ma jakieś znaczenie, jest co najmniej dziwne, ale chodzi mi o to, że w NEJ wygląda to tak, jakby fabuła każdej książki powstawała na zasadzie losowania: na jednej kupce mamy kilka wątków, na drugiej imiona postaci które mają zginąć, na trzeciej planety, na których ma się rozgrywać akcja i tak dalej. Z każdej kupki autor losuje kilka karteczek a potem tworzy z nich powieść. Oskar wspomniał wcześniej o Tolkienie, więc pozwolę sobie wykorzystać tu jego Twórczość jako przykład. Z głównych bohaterów ginie tylko Boromir. Czemu? Ponieważ, po pierwsze, jest to sposób na odkupienie winy (próbę odebrania Pierścienia), a po drugie, stanowi wprowadzenie do konfliktu Denethor - Faramir (zniszczonego, nota bene, przez zmiany, jakie Jackson wprowadził do filmu, przez co Faramir nie różni się już tak diametralnie od ojca i brata). Ta śmierć ma jakiś sens w całości fabuły. Jaki sens ma śmierć Chewiego - nie wiem.

I tak już na zakończenie, odchodząc na chwilę od tematu książek, cały czas myślę (z obawą) o tym, jaki okaże się serial. Clone Wars było całkiem niezłe, szczególnie pierwsze odcinki, choć momentami było mocno przegięte (setki rakiet wystrzelone na rozkaz Anakina niszczące chmarę myśliwców Separatystów...), ale ok - to w końcu tylko kreskówka. Boję się, że zrobią z tego coś na wzór Beverly Hills 90210 czy innego Melrose Place. Natomiast marzę o tym, by cały serial zrobiono w stylu Firefly ( http://en.wikipedia.org/wiki/Firefly_%28TV_series%29), który to serial (przedwcześnie zlikwidowany przez Fox) był naprawdę świetny - jeśli ktoś ma okazję obejrzeć, naprawdę polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 04.01.2008 o 21:35, Ringno5 napisał:

Ok, postaci mogą odchodzić (choć nie musi to oznaczać ich śmierci, po prostu mogą albo przejść
na emeryturę, albo przyjąć jakąś miłą posadkę "za biurkiem" - Han Solo pasowałby idealnie na
szefa wywiadu Nowej Republiki: ma kontakty, umiejętności i jest pewny siebie do granic bezczelności.

Nie wyobrażam sobie ich emerytury. Zresztą w Legacy of the Force oni już są... słabsi, starsi i mniej aktywni, ale wciąż jest ich imho za dużo i przede wszystkim za mocno. A Han ze swoim talentem do polityki i pozostawania niezauważonym na szpiega wcale sie nie nadaje. Na dywersanta tak ;)

Dnia 04.01.2008 o 21:35, Ringno5 napisał:

Natomiast wybijanie ich jedna po drugiej jest co najmniej dziwne, szczególnie że zrobione jest
bez odrobiny dobrego smaku.

[SPOLER!]
Ale przecież w NEJ zginęły 4 postacie odgrywające duże role w SW: Chewie, Ackbar (śmierć naturalna), Fey''lya i Anakin Solo. Nie jest to masowy mord...
[/SPOILER!]

Dnia 04.01.2008 o 21:35, Ringno5 napisał:

Dlaczego w ten sam sposób nie można odsunąć na dalszy plan niektórych postaci?

Bo wielkie postaci mają odchodzi w wielki sposób. Nawet gdy nie chcą, nawet gdy starają się tego nie robić to świat, bez względu na to jaki i który, i tak patrzy na to co się dzieje gdy odchodzą. Z naszej rzeczywistości przykład: Jan Paweł II. Najpierw świat musiałby ich odrzucić jako swego rodzaju ikonę, by taka cicha śmierć na uboczu była możliwa, przez nikogo nie zauważona. Ludzie lubią bohaterów, lubią sobie bohaterów znajdować i lubią ich podglądać. Literatury też to dotyczy, a w SW też dano ludziom bohaterów.

Dnia 04.01.2008 o 21:35, Ringno5 napisał:

Kolejnym problemem jest to, że właściwie żadna z tych śmierci niczemu nie służy.

Tak jest rzeczywiście ze śmiercią pod księżycem. Ale odejście słynnego stratega Rebelii ma swoje wyraźne konsekwencje w serii Legacy of the Force. Ogólnie wiele wątków z NEJ ciągnie sie dalej i jest nieustannie rozwijana tworząc też nowe połączenia do wcześniejszych powieści (szczególnie okresu formowania Imperium) wyjaśniających sprawy wcześniej nieznane lub niedopowiedziane. To z kolei jest pozytywnym zjawiskiem.

Dnia 04.01.2008 o 21:35, Ringno5 napisał:

Ta śmierć ma jakiś sens w całości fabuły.

Cóż, ja nigdy po SW nie oczekiwałem tolkienowskiego kunsztu fabularnego, kreacyjnego lub językowego ;)

Dnia 04.01.2008 o 21:35, Ringno5 napisał:

I tak już na zakończenie, odchodząc na chwilę od tematu książek, cały czas myślę (z obawą)
o tym, jaki okaże się serial.

Sądząc po screenach możemy się przygotować na wielką ucztę... słodyczy :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.01.2008 o 01:41, Graffis napisał:

Nie wyobrażam sobie ich emerytury. Zresztą w Legacy of the Force oni już są... słabsi, starsi
i mniej aktywni, ale wciąż jest ich imho za dużo i przede wszystkim za mocno. A Han ze swoim
talentem do polityki i pozostawania niezauważonym na szpiega wcale sie nie nadaje. Na dywersanta
tak ;)


Szef wywiadu raczej nie skrada się bocznymi uliczkami w ciemnym płaszczu z postawionym kołnierzem, kapeluszu nasuniętym prawie na oczy i kwiatem wpiętym w butonierkę. Jego zadaniem jest organizacja, nie działalność operacyjna (do której, jak napisałeś, Solo się średnio nadaje - choć z drugiej strony wywiad wojskowy może również zajmować się działaniami dywersyjnymi), a ze swoimi kontaktami i znajomościami Solo naprawdę by sobie dobrze poradził. Może nie utworzyłby tak dobrej siatki, jaką dysponuje np. Karrde, ale z pewnością lepszą od imperialnej.

Dnia 05.01.2008 o 01:41, Graffis napisał:

[SPOLER!]
Ale przecież w NEJ zginęły 4 postacie odgrywające duże role w SW: Chewie, Ackbar (śmierć naturalna),
Fey''lya i Anakin Solo. Nie jest to masowy mord...
[/SPOILER!]


Masowy może nie, ale to o cztery więcej, niż we wszystkich książkach między ANH a NEJ razem wziętych...

Dnia 05.01.2008 o 01:41, Graffis napisał:

Bo wielkie postaci mają odchodzi w wielki sposób. [CIACH]


Ale odejście, jak mówiłem, nie musi od razu oznaczać śmierci. Świat GW naprawdę dobrze sobie radzi bez niektórych postaci, nawet gdy są one tylko pozostawione na uboczu, a nie zabite.

Dnia 05.01.2008 o 01:41, Graffis napisał:

Tak jest rzeczywiście ze śmiercią pod księżycem. Ale odejście słynnego stratega Rebelii ma
swoje wyraźne konsekwencje w serii Legacy of the Force. Ogólnie wiele wątków z NEJ ciągnie
sie dalej i jest nieustannie rozwijana tworząc też nowe połączenia do wcześniejszych powieści
(szczególnie okresu formowania Imperium) wyjaśniających sprawy wcześniej nieznane lub niedopowiedziane.
To z kolei jest pozytywnym zjawiskiem.


Ciężko mi tu polemizować, gdyż Legacy of the Force nie czytałem, ale raz jeszcze pojawia się pytanie: czy ta śmierć była konieczna? W końcu Ackbar mógł przejść po prostu na emeryturę (zasłużoną), a jego nieobecność była już wcześniej wyraźnie zauważalna, jak choćby podczas kampanii Thrawna, gdzie ważną rolę odegrał Garm Bel Iblis.

Dnia 05.01.2008 o 01:41, Graffis napisał:

Cóż, ja nigdy po SW nie oczekiwałem tolkienowskiego kunsztu fabularnego, kreacyjnego lub językowego
;)


Nie chodzi o taki poziom, tylko o jakikolwiek poziom.

Dnia 05.01.2008 o 01:41, Graffis napisał:

Sądząc po screenach możemy się przygotować na wielką ucztę... słodyczy :/


Clone Wars animowane komputerowo wyglądają dość ciekawie (jeśli ktoś jeszcze nie widział teasera: http://starwars.com/video/view/000478.html ), ale serial... hmm... na dodatek informacje o kilkuset odcinkach są lekko przerażające. Nawet Star Trek: TNG miał raptem jakieś 160 odcinków, a oni tu o 400 mówią. Czyli co, 20 lat?

Poza tym zastanawia mnie jedno... Przez tyle czasu Lucas idzie w zaparte, że nie nakręci żadnej kontynuacji GW, bo wszystko, co chciał opowiedzieć, zawarte jest w sześciu epizodach, i nic więcej nie będzie. Miała być historia Luke''a Skywalkera, została opowiedziana i na tym koniec. Tymczasem powstały animowane Clone Wars, powstają CGI Clone Wars, powstaje serial... Czy naprawdę nie lepiej by było zgodzić się z fanami, że Trylogia Thrawna warta jest nakręcenia? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.01.2008 o 10:22, Ringno5 napisał:

Poza tym zastanawia mnie jedno... Przez tyle czasu Lucas idzie w zaparte, że nie nakręci żadnej
kontynuacji GW, bo wszystko, co chciał opowiedzieć, zawarte jest w sześciu epizodach, i nic
więcej nie będzie. Miała być historia Luke''a Skywalkera, została opowiedziana i na tym koniec.
Tymczasem powstały animowane Clone Wars, powstają CGI Clone Wars, powstaje serial... Czy naprawdę
nie lepiej by było zgodzić się z fanami, że Trylogia Thrawna warta jest nakręcenia? :/


Do tego czasu to pewnie Hamill,Ford,czy nawet sam Lucas zdążą zemrzeć :P.Nie to,że życzę im źle,tylko niech Lucas jak najszybciej się nad tym zastanowi,bo raz,fani czekają,a dwa - aktorzy przecież nie młodzieją,a ja nie wyobrażam sobie kogoś innego w roli Luke''a Skywalkera jak właśnie Hamilla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@Skywalker560:

Z informacji, które podano do wiadomości publicznej do tej pory, wynika, że serialowe Gwiezdne Wojny nie będą dotyczyły głównych bohaterów sagi, lecz raczej postaci, które do tej pory były uznawane za drugoplanowe (np. młody Boba Fett) :
Nevertheless, most of the stories will be told from the perspective of minor characters from the Star Wars galaxy. (źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Star_Wars_live-action_TV_series#Plot_and_style oraz http://starwarsblog.wordpress.com/2007/07/14/rick-mccallum-talks-live-action-tv-series-and-star-wars-3-d/#more-162 ). Podejrzewam, że będziemy świadkami działań Baila Organy i Mon Mothmy, zmierzających do ograniczenia władzy Imperium, zapewne pojawi się też wspomniany przeze mnie wcześniej Garm Bel Iblis, który przecież odegrał znaczną rolę w powstaniu Rebel Alliance.

Główni bohaterowie, jak Vader, Palpatine i inni, zapewne raz na jakiś czas się pojawią (w końcu nie sądzę, by tak po prostu zarzucili wątek Obi-Wana "doglądającego" młodego Luke''a, czy dobrowolnego wygnania Yody), ale serial nie skupi się na nich.

Co do postaci Hamilla, Forda czy Fisher... Jako że serial ma przedstawiać wydarzenia z okresu między RotS a ANH, jeśli w ogóle ich postaci się pojawią, to raczej w rodzaju "Młodego Indiany Jonesa", czyli nastoletnich aktorów, którzy, przy odrobinie dobrej woli ze strony widza, mogą uznać za odrobinkę podobnych do starszych "wersji".

Jak już mówiłem wcześniej: najbardziej obawiam się tego, że z GW powstanie nam telenowela w najlepszym, brazylijskim stylu. Obym się mylił.

P.S. Niechcący kliknęło mi się "dodaj post" zamiast "odpowiedz".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.01.2008 o 10:22, Ringno5 napisał:

Może nie utworzyłby tak dobrej siatki, jaką dysponuje np. Karrde, ale z pewnością lepszą od imperialnej.

Han nie ma obycia i sprytu politycznego na tyle by móc szpiegami kierować. Potrafi sobie z nimi radzić, potrafi o siebie zadbać, ale jest typem bohatera linii frontu - ale nie nadałby się na bohatera zza biurka. To nie Garm Bel Iblis ;) Korelliańskie serce u obu panów, ale jedno płonie zimną determinacją, drugie żarem zapału. Zresztą i ten strateg nie miał pasji do polityki i intryg, to nie leży w naturze Korellian.

Dnia 05.01.2008 o 10:22, Ringno5 napisał:

Masowy może nie, ale to o cztery więcej, niż we wszystkich książkach między ANH a NEJ razem
wziętych...

Jak dla mnie przyszedł czas, by zaczęli odchodzi ostatecznie - nie są nieśmiertelni. Nie powinni być.

Dnia 05.01.2008 o 10:22, Ringno5 napisał:

Ciężko mi tu polemizować, gdyż Legacy of the Force nie czytałem, ale raz jeszcze pojawia się
pytanie: czy ta śmierć była konieczna?

Z punktu widzenia Legacy of the Force? Tak, zdecydowanie. Zresztą nie wiem, czemu tak bardzo jesteś przeciwny śmierci bohaterów i szukasz sztucznych rozwiązań w postaci jakiegoś usuwania sie w cień. Postacie które przez dziesięciolecia broniły Galaktyki nie spoczną ze względu na wiek. To by zresztą przeczyło idei tych postaci jako bohaterów. Nie można po prostu powiedzieć ''Luke jest zmęczony i sobie odpocznie na Dantooine pykając fajeczkę na farmie''. W wycinku historii SW, w której nacisk położony jest na inne postacie jest to możliwe, ale zupełne oderwanie tych bohaterów i uczynienie z nich postaci epizodycznych nie zda egzaminu.

Dnia 05.01.2008 o 10:22, Ringno5 napisał:

Tymczasem powstały animowane Clone Wars, powstają CGI Clone Wars, powstaje serial... Czy naprawdę
nie lepiej by było zgodzić się z fanami, że Trylogia Thrawna warta jest nakręcenia? :/

byłoby, ale Dżordż ma na to wszystko własny sposób i wizję ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.01.2008 o 00:32, Graffis napisał:

Han nie ma obycia i sprytu politycznego na tyle by móc szpiegami kierować. Potrafi sobie z
nimi radzić, potrafi o siebie zadbać, ale jest typem bohatera linii frontu - ale nie nadałby
się na bohatera zza biurka. To nie Garm Bel Iblis ;) Korelliańskie serce u obu panów, ale jedno
płonie zimną determinacją, drugie żarem zapału. Zresztą i ten strateg nie miał pasji do polityki
i intryg, to nie leży w naturze Korellian.


Ejże... Intrygi nie leżą w naturze Korellian? Popatrz na NRI i policz ilu agentów było Korellianami (do najsławniejszych chyba należą Iella Wessiri czy Belindi Kallenda - ta pierwsza to na pewno Korellianka, ta druga to najprawdopodobniej Korellianka, szczerze przyznam, że nie chce mi się teraz przeglądać Trylogii Korelliańskiej, żeby szukać informacji o niej). A postaci takie, jak Booster Terrik, który był wręcz urodzonym manipulantem? A Crix Madine, który pełnił funkcję Szefa Wywiadu?

Dnia 06.01.2008 o 00:32, Graffis napisał:

Jak dla mnie przyszedł czas, by zaczęli odchodzi ostatecznie - nie są nieśmiertelni. Nie powinni
być.


Gdyby mieli nie być, to ginęliby już w filmach.

Dnia 06.01.2008 o 00:32, Graffis napisał:

Zresztą nie wiem, czemu tak bardzo jesteś przeciwny śmierci bohaterów [CIACH]


Jestem przeciwny śmierci bohaterów, bo - jak napisałem - jest ona tanim chwytem marketingowym. Śmierć Obi-Wana miała sens: wiedział, że Luke nie odleci, dopóki on żyje. Więc wybrał śmierć. Co do odpoczynku... nie wiem czemu nie można powiedzieć tak, jak napisałeś. Zauważ, że zarówno w przypadku Yody, jak i Kenobiego, to działało. Przeszli na emeryturkę, zostawili wojnę innym. Gdyby nie przygoda z Gwiazdą Śmierci, Kenobi zapewne dostarczyłby plany, a następnie poprosił o podrzucenie na Tatooine. Dlaczego Luke czy Leia nie mieliby zrobić tego samego?

Dnia 06.01.2008 o 00:32, Graffis napisał:

byłoby, ale Dżordż ma na to wszystko własny sposób i wizję ;P


Tiaa... mniej więcej taką, jak w Star Wars Holiday Special? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować